Publicystyka

Warakomska, naczelna hipokrytka

Jolanta Kwaśniewska, Anna Komorowska i Dorota Warakomska podczas Kongresu Kobiet

Dorota Warakomska była w moich czasach  nastoletnich jedynie panią z telewizyjnych „Wiadomości”, jak np. pani Jolanta Pieńkowska, prywatnie żona biznesmena Leszka Czarneckiego. Obie panie odniosły sukces jako prezenterki telewizyjne, obie były i są uczestniczkami kolejnych edycji „Kongresu Kobiet”. Dorota Warakomska jest od kilku lat twarzą kongresu, w ramach którego odbywają się panele oraz dyskusje. „Kongres Kobiet” prezentowany jest przez media głównego nurtu jako wydarzenie o wielkiej wadze dla ruchu feministycznego, dla polskich kobiet i kwestii równouprawnienia. Uczestniczki kongresu stanowią elity polityczne, biznesowe, prawnicze czy lekarskie. Od kobiet mierzących się z niełatwą rzeczywistością życia w pracy czy w domu, a także brutalnej ingerencji w ich prywatne decyzje państwa oraz kościoła, dzieli je ogromna przepaść. Pozycja społeczna, posiadany majątek czy łatwiejszy dostęp do lekarza i osiągnięć medycyny nie da się zasypać ogólnymi frazesami pod ogólnym hasłem „walki o prawa kobiet”. Podczas kongresu takie osoby, jak wspomniana pani Jolanta Pieńkowska czy Dorota Warakomska, a także Jolanta Kwaśniewska, Henryka Bochniarz czy Magdalena Środa i inne panie potwierdzają swoją wysoką pozycję społeczną. Nie reprezentują one większości kobiet w polsce swoim stosunkiem do spraw pracowniczych, wyzysku pracowniczek przez pracodawców, ich gorszej pozycji z racji płci w miejscu pracy pod względem warunków wykonywanych zadań, praw socjalnych oraz wynagrodzenia. Jak mają się czuć kobiety będące ofiarą reprywatyzacji widząc Hannę Gronkiewicz – Waltz podczas kongresu prezentującego się opinii publicznej jako panelu do dyskusji dla wszystkich kobiet o ich sprawach? Jak mają się czuć zatrudnione na śmieciówkach widząc przemawiającą na kongresie panią Henrykę Bochniarz z „Lewiatana”, która uważa za normę zawierania takich umów przez pracodawców z pracowniczkami bez zapewnienia żadnych świadczeń socjalnych? Na pewno obie panie nie reprezentują zwykłych kobiet. Są wyrazicielkami tych, które osiągnęły sukces w czasie transformacji, niewielkiej grupy uprzywilejowanych kobiet. Kuje ostro w oczy postawa postaci publicznych, które przejmują narracje feministyczną robiąc swoimi działaniami więcej złego niż dobrego. Naganne zachowanie Doroty Warakomskiej w rozmowie Grzegorzem Sroczyńskim w Radiu TOK FM kompromituje dziennikarkę, jak inne z jej klasy niczego nie zrozumiała i nie ma zamiaru zrozumieć żyjąc w swoim zamkniętym luksusowym świecie. Skoro uważa, że partnerem do rozmowy dla niej jest szef firmy ochroniarskiej, w której zatrudnione były kobiety upokarzane przez swoją zwierzchniczkę podczas wykonywania czynności pracowniczych w czasie trwania łódzkiego Kongresu Kobiet, panią Warakomska staje się w moich oczach jedynie papierową „feministką”. Słychać dobrze w narracji pani redaktor w rozmowie ze Sroczyńskim poczucie lekceważenia ochroniarek, tego, z czym się spotkały podczas pracy. Dziennikarka Radia TOK FM, nawet o nich nie nie wspomniała prowadząc ostatnio czwartkowy poranek. Mówiła podczas audycji tak, jakby nic się nie stało, skupiła się na łamaniu prawa przez rządzących, Sądzie Najwyższym i reakcji na wystąpienie premiera Morawieckiego w parlamencie europejskim. Wybiórcze traktowanie feminizmu, wybieranie przez celebrytów takich tematów, które im pasują celem zaprezentowania opinii publicznej, że walczy się o prawa kobiet można nazwać hipokryzją.

Tak! Pani Doroto, jest pani hipokrytką! Kiedy byłem dzieckiem prezentowała pani w „Wiadomościach” nieprawdziwy obraz polskiej transformacji, nie wspominała pani o kosztach społecznych tego procesu, którego ofiarą padły często kobiety tracące prace, popadające w długi czy zostające ze swoimi problemami same, często bez środków do życia! W latach 90-tych XX wieku swoją postawą nie odbiegała pani od innych dziennikarzy z nabożnością prezentującymi społeczeństwu dzień w dzień piękną bajkę o cudownej przyszłości w kapitalistycznym świecie. Trudno jest oczekiwać, że po latach życia w innym świecie można mieć rozeznanie, jak żyje większość kobiet w ultrakatolickim państwie, mając gorszy status od mężczyzn pod każdym względem. Jolanta Kwaśniewska czy Magdalena Środa nie mierzą się z przemocą w domu lub pracy, nie idą spać obok potencjalnego męża lub partnera mordercy czy sadysty, zastanawiając się nad tym czy dożyją jutra nie mając perspektywy uciec od nich dokądkolwiek z dziećmi, inną perspektywą jest tylko ulica. Nie znają strachu przed pracodawcą nadużywającym swojej przewagi nad nimi jako mężczyzna celem upokarzania, wykorzystania fizycznego oraz seksualnego. Dokąd mają się zwrócić, żyjąc w obawie przed utratą możliwości zarabiania? Tego gwiazdy kongresu nie są w stanie rozwiązać czy nawet odpowiedzieć na powyższe pytania.
.
Inną kwestią jest, jak wytłumaczyć obecność komiwojażerów podczas kongresu nie mających nic wspólnego z jego meritum?! Obecność na KS sprzedawców czarodziejskich garnków, cudownych materacy uzdrawiających kręgosłup czy innych rzeczy mających „właściwości lecznice” znanych z odpustowych pielgrzymek dla naiwnych emerytów trudno uzasadnić. Dlatego Środa, Warakomska czy inne celebrytki będą miały zawsze słowa pełne frazesów. Nie każda kobieta może wziąć kredyt oraz założyć firmę, mieć czas i pomysł na prowadzenie interesu, nie wszystkie mają możliwości, kapitał, czas oraz energię na to. Są zmęczone po ciężkiej pracy na dwa etaty, próbując godzić życie zawodowe z prywatnym. Dorota Warakomska nie chce znać piekła kobiet w życiu codziennym, zajmuje się tylko sferą obyczajową. Może pozwolić sobie na inne sprawy, dalekie od tych naszych szarych i smutnych. Łatwo jest budować swój autorytet na byciu kimś, nie na działaniu wymiernym dla wszystkich. Darować sobie można słuchanie pani Warakomskiej, która potrafi jedynie prezentować w sprawach kobiet tylko neoliberalny punkt widzenia, słuchać wywodów Magdaleny Środy i słuchać o „prawdziwym” życiu w TVN Style w wykonaniu Jolanty Kwaśniewskiej. Stąd tytuł mojego tekstu. Jeszcze jedna istotna kwestia, odmawianie Marysi Świetlik przez Warakomską i Środę prawa do poczuwania się do bycia częścią kobiecego ruchu za to, że ujawniła ona przed opinią publiczną historię wyzyskiwanych pań z ochrony, stanowi wyraz tego, o co walczą obie panie i nie jest to na pewno poprawa sytuacji pracowniczek względem pracodawcy. Dziennikarka od początku kariery telewizyjnej ma jedną i tą samą narrację. Niech będą dla niej partnerami do rozmowy celebrytki, politycy oraz przedsiębiorcy, niech ignoruje inne kobiety. Tak wygląda feminizm w wykonaniu Doroty Warakomskiej, nieróżniący się od innych „osobistości” występujących na kongresie.
.
Robert
Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *