@-TAK Publicystyka Wyróżnione

Wypełnienie słomą i ekologia

W poprzednim artykule (nr 13, s. 18) opisane zostały szanse, jakie budownictwu oddolnemu dał wynalazek szkieletu żelbetowego. Tym ważniejszy dla nas, że po latach został zaadaptowany w koncepcjach systemów oddolnego budownictwa, jak system SAR Johna Habrakena, w którym to słupy, stropy zbrojone i lane przez profesjonalne ekipy są „ramą”, w której mieszkańcy mogą swobodnie kształtować swoje otoczenie. Dziś skupimy się właśnie na tym kształtowaniu.

Mateusz Gierszon

Nie tylko beton

Ale na początek ważna uwaga: szkielet żelbetowy był istotnym elementem systemów budownictwa partycypacyjnego wielorodzinnego wtedy, gdy powstawały – w 2 połowie XX wieku, ale nawet wtedy nie był jedynym. W poprzednich artykułach przedstawione zostały koncepcje Waltera Segala, którego budownictwo jednorodzinne oparte było na konstrukcjach drewnianych, z drewna litego, tak jak zresztą cała tradycja budownictwa regionalnego. Drewno lite ma jednak swoje wady: jako materiał naturalny jest niejednorodne, a z powodu swojej struktury jest podatne na spękania i wykrzywianie; do tego jest palne. Są to cechy, które utrudniają użycie go w budownictwie wielorodzinnym. Od wielu lat do dyspozycji mamy jednak materiał niepodlegający znacznym skurczom i spękaniom, do pewnego zakresu wysokości i wymaganej odporności pożarowej porównywalny z żelbetem, a jednak naturalny i mniej energochłonny. Mimo że drewno klejone, bo o nim mowa, jest już materiałem przetworzonym i niemal nieprodukowanym w Polsce (więc do jego śladu węglowego należy doliczyć przewiezienie go z Niemiec czy Austrii), to wciąż dużo mniej energochłonnym niż rodzimy żelbet, a co dopiero stal. Niestety także droższym.

Jego znaczenie jednak rośnie, nawet w budownictwie niskim i indywidualnym. Niewiele więc trzeba, by wyobrazić sobie system budownictwa partycypacyjnego, w którym stal i beton zostają użyte jedynie w absolutnie koniecznych miejscach, a całość struktury tworzy szkielet i stropy z drewna klejonego, wykonane przez profesjonalna ekipę, które następnie wypełniają mieszkańcy.

Nie tylko styropian

A tutaj – w przypadku ścian, które nie mają już funkcji nośnej – mamy do dyspozycji materiały energooszczędne (zapewniające odpowiednią izolację termiczną) i niskoenergochłonne (niewymagające dużej ilości nakładów energii do ich wyprodukowania). Dla domów jednorodzinnych, bliźniaczych i szeregowych są to na przykład: wełna drzewna, konopie czy słoma. Dla domów wielorodzinnych zostaje jednak tylko wełna drzewna.

Wełna drzewna jest materiałem poddanym znacznej obróbce, jednak wciąż najmniej energochłonnym ze wszystkich przemysłowych materiałów izolacyjnych. Jest też materiałem trwałym, co ma znaczenie, gdy rozpatrujemy cały cykl budynku oraz materiałem przebadanym pod względem pożarowym. To dzięki tym badaniom wełnę drzewną możemy stosować w budownictwie wielorodzinnym, a przez brak badań nie możemy stosować balotów (kostek) słomy.

Słoma jest materiałem ciepłym, w najpopularniejszej stosowanej grubości (ok. 40cm) spełnia współczesne standardy izolacyjności. Słoma jest jednak podatna na pleśnienie, wymaga więc utrzymania odpowiedniego reżimu podczas wbudowywania jej w szkielet: musi być sucha, nie może dojść do jej przemoczenia podczas budowy, a rozwiązania budowlane muszą zabezpieczać ją przed zawilgoceniem podczas użytkowania budowy. Słoma w balocie nie jest materiałem łatwopalnym, ale już tak i zdarzały się sytuacje, gdy poszczególne źdźbła porozrzucane podczas jej montażu lub docinania po nim były przyczyną pożarów na polskich budowach. Budowa ze słomy wymaga również sporo pracy, ale także ona, przy zachowaniu reżimu, jest możliwa do wykonania przez niedoświadczonych budowniczych.

Nie tylko na budowie

O ile partycypacja mieszkańców w budowie oznacza ich udział w pracach budowlanych, to nie jest to jedyne rozwiązanie. Coraz częściej wykorzystywane są koncepcje tworzenia prefabrykowanych ścian z materiałów naturalnych. Dzięki użyciu niezmieniającego swoich wymiarów i geometrii drewna klejonego można tworzyć panele ścienne poza budową i wmontowywać je w gotowe ramy drewnianego szkieletu. Prefabrykacja wciąż oparta jest na materiałach łatwych do obróbki: drewnie, słomie czy wełnie drzewnej, więc możliwa do wykonania przez mieszkańców, o ile dysponują przed budową odpowiednimi zabudowaniami (np. stare budynki na działce). Taka prefabrykacja ma też atut niespotykany przy wyborze innych materiałów: prefabrykowana ściana z materiałów naturalnych – w odróżnieniu od ścian żelbetowych czy aluminiowych ścian osłonowych – jest stosunkowo łatwa do późniejszej modyfikacji. Oczywiście, prefabrykacja ścian przez mieszkańców tworzy nowe problemy, jest na pewno pod wieloma względami trudniejsza, wymaga pewnej wyobraźni, utrzymania dyscypliny wymiarów. Jednocześnie jednak wiele z nich rozwiązuje: mieszkańcy nie pracują na wysokości, przy kapryśnej pogodzie, mogą też niezależnie od siebie, w różnym tempie tworzyć swoje ściany.

Mamy dziś do dyspozycji koncepcje organizacji budownictwa partycypacyjnego, które aktywizują mieszkańców na etapie projektowania i tworzenia domów. Mamy także materiały i technologie, by takie domy budować tak, aby w jak najmniejszym stopniu obciążać ekosystem produkcją materiałów i śmieci. Oba te elementy – podmiotowość lokalnej wspólnoty oraz troska o zasoby, minimalizację energii wbudowanej i energii zużywanej do utrzymania budynku – pozwalają myśleć o rzeczywiście zrównoważonym budownictwie. W skali budownictwa mieszkaniowego są to wciąż jednak tylko eksperymenty czy pojedyncze przykłady. Tymczasem budownictwo zużywa w skali światowej około 40% energii, a marża deweloperska to jedna czwarta ceny mieszkania.

Artykuł ukazał się w nr 14 „A-taku” (listopad 2020) – pdf tu: http://www.akcja.type.pl/wp-content/uploads/2020/11/atak14_fin.pdf
Wspieraj fundusz propagujący anarchizm i wydawanie „A-taku” (np. poprzez dotację, zamówienie plakatów itp.). Kontakt: akoordynacja@op.pl
————-

Architektura albo rewolucja pisał Le Corbusier – papież modernizmu. Oczywiście architekci mają takie same możliwości zapobiegania, co i wszczynania rewolucji: niewielkie. Mogą natomiast (lecz bardzo rzadko) projektować budynki i cały proces budowy tak, by uświadamiać, że możliwe są inne sposoby projektowania, budowania i mieszkania: bardziej egalitarne i bardziej emancypacyjne. Reszta należy do mieszkańców.

O jednej z takich metod projektowania i budowy opowiada książka Mateusza Gierszona Metoda Segala. O wspólnotowym budownictwie mieszkaniowym. Książka, oparta o jego pracę doktorską, przedstawia twórczość Waltera Segala, jednego z ważniejszych autorów partycypacyjnego nurtu architektury mieszkaniowej i poszukuje możliwości zastosowania jego metody w polskich warunkach.

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *