29 sierpnia w Poznaniu przy ul. Święty Marcin odbył się protest przeciwko szefowi restauracji „Kuchnia Wandy” oraz „Sugomi Sushi”, którego byli pracownicy i pracownice oskarżają o niewypłacenie zaległych pensji, niezawieranie umów na piśmie, niepłacenie wynagrodzeń na czas oraz zastraszanie. W pikiecie wzięło odział ok. 30 osób, w tym przedstawiciele i przedstawicielki Komisji Pracujących w Gastronomii IP, pracujących w innych restauracja i jadłodajniach.
Poszkodowane przez szefa ww. restauracji mogą być co najmniej 23 osoby. Faktycznie to on podejmował wszystkie decyzje kadrowe i zajmuje się zarządzaniem w obu restauracjach, choć formalnie zatrudniały pracowników różne podmioty gospodarcze. Roszczenia tylko 7 osób tytułem niewypłaconych wynagrodzeń wynoszą co najmniej 100 tys. zł. Osoby te wysłały ostateczne przedsądowe wezwania do zapłaty, które dotychczas okazały się nieskuteczne. Pracownicy dysponują dowodami w postaci min. list obecności. Poinformowana przez nich Inspekcja Pracy była zmuszona wstrzymać kontrolę, gdyż – jak wynika z pism PIP z kwietnia br. kierowanych do prawnika poszkodowanych – pracodawca nie przedkładał dokumentów na wezwanie Inspekcji Pracy, niezbędnych do ustalenia stanu faktycznego. PIP pisał: „Osoby reprezentujące kontrolowane podmioty konsekwentnie nie stawiają się na kolejne wezwania inspektora pracy”.
W „Kuchni Wandy” i „Sugomi Sushi” niektórzy pracowali na umowy o pracę, inni na umowy śmieciowe, mimo że podstawą ich zatrudnienia powinna być umowa o pracę. Nie zawsze odprowadzano składki na ubezpieczenie zdrowotne. Pensji bardzo często nie wypłacano na czas, a zaległości były spłacane na raty – według jednej z poszkodowanych: „Każdy z nas bał się, że nie otrzyma swojego wynagrodzenia za ciężką pracę. Pracowałam do połowy marca 2018 r., a ostatnią wypłatę otrzymałam za styczeń i to w ratach po 500 zł”. Pracownicy utrzymują też, że z własnych pieniędzy opłacali towar, a firma ma szereg długów wobec licznych podmiotów, w tym dostawców.
Gdy część pracownic w marcu br. złożyła wypowiedzenia na podstawie art. 55 Kodeksu Pracy w sytuacji dopuszczenia się przez pracodawcę ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków wobec pracownika, ich były szef odpowiedział zastraszaniem i wyzwiskami, po czym zaczął unikać kontaktu z poszkodowanymi, nie wywiązując się z należności. Sprawa zastraszania została zgłoszona policji. Są inni poszkodowani, którzy nie chcą się domagać zaległych pensji w obawie przed szefostwem.
Podczas pikiety domagano się natychmiastowej spłaty wszystkich należności. Głos zabrali też przedstawiciele i przedstawicieli naszego związku pracujący w innych barach i restauracjach, podkreślając – jak wynika z ich wieloletniego doświadczenia – łamanie praw pracowniczych w gastronomii stoi na porządku dziennym.
www.rozbrat.org
W czwartek 26.07 w godzinach od 18.30 do 20.30 na terenie pływalni letniej w Parku Kasprowicza odbyła się debata „Stop betonowaniu Poznania” zorganizowana przez Stowarzyszenie Kolektyw Kąpielisko. Prowadziła ją i moderowała Kalina Olejniczak.
W spotkaniu udział wzięło około 60 osób, mieszkańców Łazarza i innych dzielnic, radnych osiedlowych, społeczników i przyrodników.
Podczas spotkania poruszono następujące tematy:
1) Park Kasprowicza – Agnieszka Malinowska i Klaudia Lewczuk ze Stowarzyszenia Kolektyw Kąpielisko, przedstawiły problem planowanej wycinki drzew związanej z realizacją inwestycji Centrum Sportów Wrotkarskich „Arena” Poznań oraz krytej pływalni,
2) Starołęki Małej – Wojciech Danilewicz ze Stowarzyszenia Zielona Starołęka przedstawił problem budowy kompleksu boisk sportowych na jedynym terenie z starodrzewem w okolicy. Przedstawiciele stowarzyszenia zabiegają o utworzenie parku rekreacyjnego między ulicami Forteczną i Romana Maya.
3) Park Rataje – Aneta Mikołajczyk wraz z Lesławem Rachwałem zaprezentowali obecny stan parku, zwracając uwagę na niedostosowanie zastosowanych układów roślin do skali miejsca oraz niewykorzystanie zasobów przyrodniczych terenu.
4) Sołacz - Piotr Krzyżaniak z Kolektywu Rozbrat oraz Paweł Szwaczkowski przewodniczący zarządu osiedla Sołacz, poruszyli zagadnienia związane z inwestycjami na Sołaczu oraz sprzeciwem mieszkańców przeciwko zabudowie terenów zieleni, wchodzących w skład klina zieleni,
5) Grunwald - Małgorzata Mercik-May przedstawiła kwestie związane budową centralnego zintegrowanego szpitala klinicznego oraz zmian zapisów planu miejscowego skutkujących wycięciem drzew i ograniczeniem terenu zieleni,
6) Chwaliszewo - Elżbieta Świtalska oraz Marzena Cieloszyk z Rady Osiedla Chartowo, omówiły zagadnienia związane z działaniami na rzecz zachowania lasku przy Malcie, terenu zieleni na os. Tysiąclecia (Traszki Ratajskie) i parku na osiedlu Czecha.
7) Żurawiniec - Michał Kucharski przedstawiciel Rady Osiedla Naramowice przedstawił zagadnienia związane z Rezerwatem Żurawiniec.
Po prezentacjach odbyła się dyskusja, w której głos zabrali m.in. członkowie Koalicji Antysmogowej Kuba Kotnarowski oraz Wiesław Rygielski, którzy przedstawili działania Komisji Dialogu Obywatelskiego; radny osiedlowy Przemysław Czechanowski, mieszkańcy m.in Magda Kielar i Iwona Józwiak. Ostatnia wypowiedź przewodniczącego rady Osiedla Św. Łazarz, Filipa Olszaka wzbudziła wiele emocji.
W trakcie spotkania mieszkańcy także składali swoje podpisy pod Poznańskimi Tezami na rzecz Drzew i Parków, wyrażając tym samym poparcie dla idei.
Debatę „Stop betonowaniu Poznania” można podsumować:
- mieszkańcy Poznania zgłaszają zdecydowany sprzeciw wobec inwestycji lokalizowanych na terenach zieleni, uznając je za wspólne dobro i dziedzictwo przyrodniczo-kulturowe,
- liczne grono prelegentów i uczestników wskazuje na dużą liczbę dostrzeganych problemów związanych z zachowaniem i kształtowaniem terenów zieleni w Poznaniu,
- mieszkańcy Poznania zgłaszają potrzebę organizowania spotkań sieciujących, w trakcie których omawiane będą konkretne przypadki a także możliwości współdziałania na rzecz zachowania zieleni,
- istnieje potrzeba wypracowania metod realnej partycypacji, tak aby mieszkańcy sąsiadujący z planowanymi inwestycjami, które będą miały bezpośredni wpływ na jakość ich życia, nie byli pomijani w procesach planistycznych,
- konieczne jest opracowanie dokumentów - wzorem innych miast w Polsce - chroniących tereny zieleni i ustalających spójną wizję rozwoju systemu przyrodniczego miasta (m.in Miejskiego Planu Ochrony Terenów Zieleni, a także Strategii Rozwoju Terenów Zieleni)
W związku z powyższym w wyniku debaty zawiązała się nieformalna koalicja zgłaszająca zdecydowany sprzeciw wobec inwestycji lokalizowanych na terenach zieleni, uznając je za wspólne dobro i dziedzictwo przyrodniczo-kulturowe. Na celu ma nagłaśnianie kontrowersyjnych przypadków i dzielenie się wskazówkami, jak działać, by skutecznie zabiegać o ochronę terenów zieleni.
Relację z debaty można obejrzeć na zdjęciach przedstawionych na stronie Stop betonowym Parkom.
Na tej samej stronie zamieszczone zostaną wygłoszone prezentacje oraz relacja filmowa.
https://www.facebook.com/stopbetonowymparkom/
Link do artykułu podsumowującego debatę:
https://portalkomunalny.pl/stop-betonowaniu-poznania-aktyw…/
Grupa robocza koalicji: https://www.facebook.com/groups/427144904473174/
www.rozbrat.org
Oświadczenie
Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego zrzesza w swoich szeregach przede wszystkim pracowników niemedycznych. Kim jesteśmy? To rejestratorka medyczna, która ustala Twoją wizytę w szpitalu lub poradni; salowa, która sprząta szpital, wylewa nocniki i podaje obiad; informatyk, bez którego lekarz nie wypełni recepty, a tomograf komputerowy nie zrobi diagnostyki; sekretarka medyczna, która wprowadzi zapisy Twojego pobytu, zaplanuje kolejną wizytę, wpisze rozliczenia, aby NFZ zapłacił za Twoje leczenie; pracownica księgowości, bez której Szpital nie jest w stanie funkcjonować, nie zakupi leków i nie rozliczy się z NFZ; jest też pan elektryk – wszystko przecież działa na prąd; malarz i ślusarz; a tego wszystkiego dogląda portier, który całą dobę pilnuje, aby do szpitala nie dostał się nikt niepowołany oraz informuje przychodzących do niego pacjentów.
My też pracujemy na rzecz Szpitala, organizujemy pracę lekarzom, pielęgniarkom, którzy sami sobie nie posprzątają, sami nie zajmą się pacjentami ani nie naprawią instalacji elektrycznej.
Tymczasem czujemy się traktowani i traktowane, jakbyśmy byli niepotrzebni. Najdobitniej świadczą o tym wynagrodzenia, które bez względu na nasze wykształcenie i kwalifikacje są nieodmiennie niskie. Systemowo przyjmuje się, że mamy zarabiać zdecydowanie mniej od innych grup zawodowych zatrudnionych w służbie zdrowia tak, jakby od naszej pracy, poświęcenia i zaangażowania, nie zależało ludzkie życie, jakość świadczonych przez Szpital usług i komfort pacjentów oraz ich rodzin.
Część z nas nie zarabia nawet ustawowego minimalnego wynagrodzenia 2100 zł brutto, a Szpital wielu osobom musi okresowo wypłacać dodatki wyrównujące. Nasze wynagrodzenia są nieodmiennie niskie na poziomie nawet tylko ok. 2000 zł „na rękę”. Zarabiamy o wiele mniej od innych grup zawodowych, nawet gdy posiadamy wyższe wykształcenie. Nie dostajemy podwyżek, więc realnie wynagrodzenie wieloletnich pracowników Szpitala zmalało, zamiast wzrosnąć.
Dziś jako zespół niemedyczny tworzymy grupę ludzi zdecydowanych upomnieć się o godne zarobki i szacunek dla naszej pracy. W Szpitalu pracuje dużo osób młodych, które przychodzą zdobyć doświadczenie zawodowe, ale z powodu niskich wynagrodzeń rezygnują z pracy tutaj. Są też wieloletni pracownicy Szpitala, którzy z powodu lekceważenia, braku jakichkolwiek podwyżek i w konsekwencji głodowych wynagrodzeń dziś również chcą odejść. Nie pozwólmy im odejść! To również my tworzymy ten Szpital.
Żądamy poszanowania pracy pracowników niemedycznych!
Żądamy wyższych płac!
Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego
3 lipca nasze środowisko wsparło osoby z niepełnosprawnościami oraz ich rodziców w walce o postulaty, które pojawiły się w trakcie okupacji sejmu – m.in. o minimum socjalne dla osób niezdolnych do samodzielne egzystencji, dodatek 500 zł na życie czy wprowadzenie instytucji asystenta. Demonstracja na pl. Wolności w Poznaniu przyciągnęła kilkaset osób, nie zabrakło też samby. Część uczestników dotarła prosto z odbywającego się w tym dniu Czarnego Protestu dot. zaostrzenia prawa dostępu do przerywania ciąży.
Przemawiali rodzice, osoby niepełnosprawne i ich wspierające. Zdali relację z kontroli w przychodniach i szpitalach, które przeprowadzili w ostatnich dniach, czyli po wprowadzeniu prawa dot. dostępności do leczenia i fizjoterapii, które to prawo było bezpośrednim efektem wcześniejszych protestów. Okazało się, że wiele obietnic pozostaje wciąż pustych, a dostęp do usług medycznych nadal jest trudny. Z 21 postulatów, wypracowanych w trakcje okupacji – zrealizowano, i to niekompletnie, dwa.
Dwa przemówienia – przedstawicieli kawiarni Dobra oraz Ruchomości (związanej z Zemstą) – dotyczyły problemów, z którymi borykają się podmioty ekonomii społecznej, zatrudniające osoby z orzeczeniami. Zapowiedziano na 13 lipca debatę, w której również weźmiemy udział, dot. braku wsparcia ze strony samorządu.
Przedstawicielka Inicjatywy Pracowniczej podkreślała, że w ciągu ostatnich lat byliśmy świadkami wielu protestów w sektorach związanych z pracą opiekuńczą – protestowały pracownice socjalne, pracownice żłobków w Poznaniu, również w protest osób niepełnosprawnych jest zaangażowanych przede wszystkim wiele matek. Sektory opieki są niedofinansowane, podczas gdy od wielu lat dofinansowuje się w Polsce wielkie korporacje w specjalnych strefach ekonomicznych, a w najbliższym czasie przywileje podatkowe dla biznesu będą rozciągnięte na całą Polską. Wiele problemów osoby niepełnosprawne napotykają na rynku pracy – brak możliwości dopasowania czasu pracy do ich potrzeb, fikcyjne umowy o pracę, konieczność uzyskania pełnej zdolności do pracy pod rygorem utraty pracy i in. Tylko wspierając się, organizując oddolnie i dostrzegając wspólne interesy, na pierwszym miejscu stawiając nasze potrzeby, a nie potrzeby biznesu czy polityków, jesteśmy w stanie to zmienić.
Nie obeszło się bez zgrzytów, gdy przemawiali politycy, zarówno z PiS jak i z PO. Gdy przemawiał ten pierwszy część protestujących odwróciła się plecami, inni skandowali „40 dni walki”, czy „prawa kobiet”, samba zaczęła grać zakłócając przemówienie. Gdy przemawiała senator z PO tłumacząc się, że w obecnej sytuacji politycznej są bezradni, z tłumu głośno komentowano, że przez wiele lat byli równie bezradni w działaniach na rzecz osób niepełnosprawnych.
Środowiska osób niepełnosprawnych i ich rodzin zapowiadają, że będą kontynuować protesty. Z naszej strony chcielibyśmy już teraz zaprosić to środowisko do współtworzenia Socjalnego Kongresu Kobiet, organizowanego przez działaczki związkowe i lokatorskie, który odbędzie się jesienią.
www.rozbrat.org
Dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym jest projektem, który pomimo swej kontrowersyjnej natury został przyjęty przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego na posiedzeniu 20 czerwca. Pod pretekstem ochrony praw autorskich, pozwala ona na wprowadzenie przez właścicieli portali internetowych metod ścisłej kontroli treści umieszczanych na nich przez użytkowników, w samej dyrektywie określonych na przykład jako „skuteczne technologie rozpoznawania treści”. W takich warunkach wolność wypowiedzi w Internecie bardzo szybko może okazać się jedynie pustym sloganem, natomiast dostęp do kultury i wiedzy stanie się przywilejem przeznaczonym dla osób, które będą w stanie go sobie opłacić.
Wobec dyrektywy wzrósł jednak głos sprzeciwu, znajdujący swój wyraz w ogólnoeuropejskiej kampanii nazwanej Save Your Internet, której celem jest usunięcie najbardziej kontrowersyjnej jej części – artykułu 13, który dotyczy korzystania, dostępu i zamieszczania utworów objętych ochroną. Również w Polsce w najbliższych dniach na ulicach wielu miast mają odbywać się protesty wyrażające sprzeciw wobec ograniczenia wolności w Internecie.
Strona kampanii: https://saveyourinternet.eu/
Ponownie też, jak przy protestach przeciwko porozumieniu ACTA, swoją narrację stosują środowiska prawicowe – określając Unię Europejską mianem marksistowskiej czy socjalistycznej.
Grupy, które na co dzień najgłośniej krzyczą o przestrzeganie „świętego prawa własności”, dzisiaj mówią, że przestrzeganie go w Internecie godzi w ich prawa. Jak widać liberalni konserwatyści są w stanie bardzo elastycznie zmieniać swoje poglądy, zależnie od tego czy na danej sytuacji zyskują, czy tracą.
Z kolei środowiska nacjonalistyczne wyrażają obawy przed „komunistyczną cenzurą”. Czego tak obawiają się nacjonaliści? Czyżby kolejnych zbanowanych na facebooku kont, za propagowanie faszyzmu i mowy nienawiści? Czy może odnajdują w tej sytuacji możliwość wypromowania swoich poglądów na fali krytyki wobec Unii Europejskiej?
Krytyka tej dyrektywy z perspektywy anarchistycznej jest oczywista – cenzura w jakiejkolwiek formie jest czymś z czym na co dzień walczymy. Pełen, darmowy dostęp do wiedzy i kultury oraz wolność słowa powinny być rzeczami powszechnymi i oczywistymi. Nie możemy jednak ograniczać się w walce o nie jedynie do rzeczywistości wirtualnej, ponieważ tak samo ważna jest walka o nie w naszym codziennym życiu.
Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań
Stop inwigilacji
CZARNY PROTEST – strona solidarności z represjonowanymi:
https://www.facebook.com/Solidarnie-z-represjonowanymi-po-Czarnym-Protescie-1826110957697591/
Kalendarium
03.10.2016
Między godziną 14:00 a 18:00 na pl. A. Mickiewicza w Poznaniu odbył się protest przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Po zakończeniu zgromadzenia (ok godziny 18:00) nastąpił spontaniczny przemarsz grupy części protestujących (1500 osób) na ulicę św. Marcin 43 pod siedzibę Biura poselskiego PIS. Na miejscu na demonstrantów oczekiwali policjanci, którzy dostali polecenie ochrony biura partii rządzącej. Z tłumu w ich stronę rzucono kilka świec dymnych po czym protestujący zatrzymali się, rozłożyli transparenty i spokojnie wykrzykiwali polityczne hasła. Po chwili spanikowani policjanci, do których dołączyło wsparcie w postaci większej liczby funkcjonariuszy, zaczęli na oślep napierać na zgromadzonych ludzi, bić ich pałkami oraz kaskami. Policja rozpyliła także gaz pieprzowy, którego działanie dotknęło bardzo dużą liczbę przypadkowych ludzi. W wyniku tych zdarzeń zatrzymano 3 osoby: Macieja H., Jacka S. i Gosię C. Zgromadzeni demonstranci jeszcze przez jakiś czas pokojowo domagali się informacji na temat zatrzymanych oraz ich uwolnienia, po czym przeszli pod komisariat Stare Miasto na al. Marcinkowskiego. Choć pod komisariatem zjawiła się prawniczka, która domagała się możliwości rozmowy z zatrzymanymi, policja nie wpuściła jej do budynku. Sami zatrzymani nie uzyskali informacji na temat podstawy prawnej zatrzymania. W wyniku działań policji wiele osób odniosło mniejsze lub większe obrażenia, zostało pobitych i poparzonych gazem pieprzowym.
04.10.2016
Po nocy spędzonej na Policyjnej Izbie Zatrzymań, bez dostępu do prawnika, informacji na temat przyczyny zatrzymania, a nawet wody, ok. godziny 16:00 (po upływie 23 godzin) osoby zatrzymane
wypuszczono z postawionymi zarzutami naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
07.10.2016
Grupa osób poszkodowanych podczas zajść pod siedzibą PISu stara się złożyć zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez policję. Osobom tym, z wyjątkiem Joanny M., uniemożliwiono rozmowę z dyżurującą prokuratorką. W trakcie składania zawiadomienia (PR 1 Ds. 2795.2016) Joanna M. została przez prokuraturę potraktowana w sposób skandaliczny – prokuratorka krzyczała na nią, zarzucając, że marnuje jej czas, upokarzała ją oraz bagatelizowała i nieuprzejmie komentowała jej zeznania.
(Iwona J. oraz Julia H. także składają zawiadomienia o przekroczeniu uprawnień – obie sprawy zostają natychmiastowo umorzone).
11.10.2016
Dostajemy zawiadomienie, że prokurator Rejonowy Poznań Stare Miasto w Poznaniu wszczął śledztwo w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji w Poznaniu.
12.10.2016
Powołanie biegłego Laboratorium kryminalistyki Komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu – pracowni daktyloskopii w celu: ujawnienia i zabezpieczenia na przesłanych przedmiotach śladów linii papilarnych z materiału dowodowego, czyli petard hukowych w ilości 2 szt. oraz granatów dymnych w ilości 4 szt. Na ubraniach i ciałach zatrzymanych nie wykryto żadnych śladów obecności materiałów pirotechnicznych.
18.10.2016
Postanowienie o powołaniu biegłego z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu – pracownia fizykochemii w celu udzielenia odpowiedzi na pytania – czy na przesłanym materiale dowodowym znajdują się pozostałości substancji wchodzących w skład środków pirotechnicznych. Przesłano pobrane podczas zatrzymania wymazy z rąk, włosów i ubrań. Przesłano też dowody rzeczowe m.in. czapki i kurtki.
31.10.2016
Maciej H. składa skargę na czynności policji do Komendy wojewódzkiej policji.
15.11.2016
Prokuratura wysyła Joannie M. postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie o przekroczenie uprawnień przez policję.
16.12.2016
Joanna M. składa do sądu zażalenie w sprawie oddalenia śledztwa przeciwko policji. Sprawa ta trafia do raportu Rzecznika Praw Obywatelskich na temat nadużyć władzy w policji.
23.03.2017
Rozprawa związana z zażaleniem Joanny M., na której Sąd nakazuje prokuraturze wszczęcie śledztwa przeciwko policji (sygn. PR 1 Ds 1286.2017).
18.04.2017
Oficjalne wszczęcie śledztwa (sygn. PR 1 Ds 1286.2017) w sprawie o nadużycie władzy przez policję.
23.05.2017
Przesłuchanie Joanny M. w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji na Kochanowskiego w charakterze pokrzywdzonej w sprawie przekroczenia uprawnień.
24.05.2017
Joanna M. zostaje wezwana na prokuraturę, gdzie zostaje przesłuchana jako podejrzana w śledztwie przeciwko zatrzymanym podczas demonstracji osobom. Przesłuchująca ją prokuratorka uczestniczyła w trakcie składania przez Joannę M. zeznań przeciwko policji (dzieliła ona biuro z prokuratorką, która przyjmowała zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez policję). W trakcie przesłuchania Joanna. M. zeznaje, że uczestniczyła w proteście ze swoim partnerem, Pawłem B. Prokuratorka przedstawia jej zarzuty: uczestnictwo w nielegalnym zgromadzeniu ze świadomością, że jego uczestnicy zamierzają dokonać gwałtowny zamach na funkcjonariuszy policji oraz utrudnianie wykonywania obowiązków policji poprzez kopanie radiowozu, otwieranie jego drzwi, rzucanie się na maskę radiowozu, stanie i siadanie przed radiowozem, wysypanie na jego szybę białego proszku niewiadomego pochodzenia oraz chwycenie się krat na przedniej szybie radiowozu. Prokuratorka zaznaczyła, że na podstawie zgromadzonych materiałów dowodowych wie ona, że Joanna M. nie popełniła wszystkich zarzucanych jej czynów, ale, w jej mniemaniu, ponosi ona „zbiorową odpowiedzialność” za każde wykroczenie, które miało miejsce podczas zgromadzenia.
29.05.2017
Joanna M. otrzymuje listownie wcześniej sformułowane zarzuty. Zarzut udziału w nielegalnym zgromadzeniu otrzymuje także Paweł B., którego Joanna M. wymieniła wcześniej jako swojego partnera i świadka zdarzeń. Oboje zostają dołączeni do sprawy przeciwko Maciejowi H., Gosi C. i Jackowi S. Do sprawy dołączona zostaje także Iwona J. która wcześniej również złożyła zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez policję.
06.06.2017
Odmowna odpowiedź prokuratury na wniosek z dnia 05.06.2017 o udostępnienie akt sprawy toczącego się śledztwa. W międzyczasie prokuratorka prowadząca sprawę przeciwko zatrzymanym na demonstracji oraz osobom, które złożyły zawiadomienie o nadużyciu uprawnień przez policję (Monika Rutkowska) dostaje awans.
22.09.2017
Przesłuchanie Małgorzaty C. i Macieja H. w charakterze podejrzanych w Prokuraturze Rejonowej Stare Miasto w Poznaniu.
22.09.2017
Postanowienie o przedstawieniu zarzutów przez prokuraturę Gosi C., Maciejowi H. i Jackowi S. o przestępstwo z art. 222 par. 1 kk i art. 157 par. 2 w związku z art. 11 par. 2 kk
oraz o przestępstwo z art. 254 par. 1 kk.
31.10.2017
Prokuratura zamyka śledztwo przeciwko zatrzymanym.
06.11.2017
Prokuratura Rejonowa Poznań – Stare Miasto przedstawia akt oskarżenia przeciwko:
1.Małgorzacie C.:
- dokonała naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji Dawida B. w ten sposób, że podczas wykonywanych przez niego czynności służbowych kopała go po nogach, szarpała powodując u ww. obrażenia ciała w postaci skręcenia stawu śródręczno – paliczkowego palca I ręki prawej, powierzchownego otarcia naskórka palca I ręki prawej, które to obrażenia naruszyły czynności narządów ciała na czas poniżej 7 dni (art. 222 par. 1 kk i art. 157 par. 2 w związku z art. 11 par. 2 kk);
- brała udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
2. Joannie M.:
- brała udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
- działając wspólnie i w porozumieniu z osobami o nieustalonej tożsamości w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji […] do zaniechania prawnej czynności służbowej i odstąpienia od zatrzymania i przetransportowania do KP Poznań-Stare Miasto osób podejrzewanych o popełnienie przestępstwa w przebiegu zgromadzenia odbywającego się w rejonie ulicy św. Marcin w Poznaniu, utrudniała odjazd radiowozu z ww. w ten sposób, że stawała i siadała przed pojazdem, usiłowała otworzyć drzwi, uderzała rękoma i kopała w jego karoserię, wysypała na szybę samochodu biały proszek nieustalonego pochodzenia utrudniając kierowcy widoczność, a nadto położyła się na masce radiowozu i chwyciła rękoma za kraty zabezpieczające przednią jego szybę (art. 224 par. 2 kk; art.254 par. 1 kk).
3. Iwonie J.:
- brała udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
4. Jackowi S.:
- o to, że dokonał naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji […] w ten sposób, że podczas wykonywanych przez funkcjonariuszy czynności służbowych kopał ich po nogach i odpychał (art.222 par. 1 kk);
- brał udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
5. Maciejowi H. o przestępstwo z art.222 par. 1 kk; z art. 254 par. 1 kk
- o to, że dokonał naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji […] w ten sposób, że podczas wykonywanych przez funkcjonariuszy […] czynności służbowych kopał ich po nogach i uderzał pięściami po klatce piersiowej oraz funkcjonariusza policji […] w ten sposób, że podczas wykonywanych przez policjanta czynności służbowych szarpał go za mundur, odpychał i uderzał rękoma (art.222 par. 1 kk);
- brał udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
6. Pawłowi B.:
- brał udział w zbiegowisku w rejonie budynku nr 43 przy ulicy św. Marcin wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy policji wykonujących w tym miejscu obowiązki służbowe (art. 254 par. 1 kk).
7.11.2017
Akt oskarżenia przesłany do Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto.
24.11.2017
Powołanie Zakładu Medycyny Sądowej UM w Poznaniu w celu zweryfikowania obrażeń, których doznali poszkodowani przez policję.
13.12.2017
Prokuratura przesłuchuje Małgorzatę C. w roli świadka w sprawie o nadużycie władzy przez Policję.
19.02.2018
Prokuratura umarza śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policję [sygn. PR 1 Ds 1286.2017]. Fragmenty uzasadnienia (pisownia oryginalna):
„Wskazać należy, a czego nie można pominąć mając na uwadze stan faktyczny niniejszej sprawy, iż do kręgu osób pokrzywdzonych w niniejszym postępowaniu należą osoby, które działają w poznańskim ruchu anarchistycznym (Federacja Anarchistyczna Poznań, Rozbrat) bądź są ze wskazanym ruchem w inny sposób powiązane. Członkowie tego ruchu biorą udział w rozmaitych protestach próbując poprzez swoje zachowania prowokacyjne, zaczepne w trwającym proteście deprecjonować działania organów państwa – w tym szczególności Policji.
Na stronie internetowej Federacji Anarchistycznej znajduje się szereg porad dotyczących demonstrowania w tym nawiązujących do konieczności zakładania masek na twarz, odbijania aresztowanych i inne. W niniejszej sprawie można spostrzec typowe tego rodzaju działania w szczególności prowokacyjne – jako korzystanie z masek, rzucanie w funkcjonariuszy kamieniami, racami, kierowanie słów wulgarnych i obraźliwych pod adresem funkcjonariuszy policji. Większość tych zachowań jest niebezpieczna dla życia i zdrowia.
[…] Jednakże zeznania pokrzywdzonych, w kontekście pozostałego materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie – uznano za subiektywne albowiem są one niespójne z pozostałym materiałem dowodowym w sprawie, w tym ze zgromadzonymi dokumentami i zeznaniami pozostałych świadków (przypominamy, że pozostali świadkowie są funkcjonariuszami policji! – przypis. autorów raportu). W szczególności trudno również przyjąć, by funkcjonariusze celowo upokarzali i stosowali zbędną przemoc wobec nieznanych i obcych osób, nie mając w tym żadnego osobistego interesu, a nadto ryzykując własnym życiem i zdrowiem oraz utratą zatrudnienia.
[…] Zdaniem prokuratora nadzorującego, funkcjonariusze policji podejmowali pilne, mające istotne znaczenie dla ochrony życia i zdrowia decyzje i czynności w dynamicznej i niebezpiecznej sytuacji jaką jest niewątpliwie konfrontacja z ponad tysięcznym tłumem. Jak również, działali z narażeniem własnego życia i zdrowia w wyjątkowo stresogennej i bezpośrednio zagrażającej życiu, zdrowiu oraz mieniu sytuacji. Należy podkreślić, iż niekontrolowane reakcje tłumu są wyjątkowo niebezpieczne.
Nie można o tym zapomnieć dokonując oceny zachowania funkcjonariuszy policji, gdyż łatwo oceniać tego rodzaju sytuacje w bezpiecznym zaciszu swojego gabinetu czy prywatnego mieszkania. Zatem kwestia wezwania do zachowania zgodnego z prawem w kontekście wypełnienia warunków z art. 34 ust 2 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej nie ma żadnego znaczenia.”
26.03.2018
PIERWSZA ROZPRAWA Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto.
16.04.2018
Zawiadomienie od prokuratury o przyjęciu zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa (sygn. PR 1 Ds 1286.2017).
18.04.2018
DRUGA ROZPRAWA Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto.
28.05.2018
Posiedzenie sądu w sprawie zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa (sygn. PR 1 Ds 1286.2017). Sąd utrzymuje w mocy umorzenie śledztwa.
04.06.2018
TRZECIA ROZPRAWA Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto
Kolejne wokandy zostały wyznaczone na dni:
20.08.2018
10.09.2018
01.10.2018
Dziś w gmachu Sadu Rejonowego Poznań Grunwald-Jeżyce członkinie i członkowie ruchu lokatorskiego, a także lokatorki i lokatorzy 5 poznańskich kamienic spotkali się na ogłoszeniu wyroku w sprawie czyścili kamienic.
Poznański ruch lokatorski 6 lat temu zorganizował zbiórkę publiczną pod hasłem „Solidarnie z Lokatorami”. To dzięki niej WSL mógł opłacić pełnomocniczkę, która reprezentowała mieszkańców w procesie przeciwko poznańskim czyścicielom kamienic. Jednocześnie, byliśmy przygotowani, na to, że polskie organy ścigania w tej sprawie nie będą działać szybko. Wówczas problem wysiedleń był marginalizowany i dewaluowany przez większość instytucji. Pomimo wygranej, w postaci wyroków skazujących Piotra Śrubę, Pawła Żukowskiego i Adriana Woźniaka na karę bezwzględnego wiezienia – kolejno dwa lata, rok i dziesięć miesięcy – oraz konieczność wypłacenia odszkodowań na rzecz lokatorów, wysiedlenia w Poznaniu prawdopodobnie nadal będą problemem. Panowie z przysłowiowymi „grubymi karkami” występują również pod krawatem, jako „miejscy aktywiści”, często znajomi znajomych, stosując bardziej wysublimowane metody presji i realizując swoje biznesy
Czy faktycznie wygrana, jest przełomowym momentem dla ruchu lokatorskiego i mieszkańców Poznania? Nie jesteśmy tego tacy pewni. Z jednej strony na ławie oskarżonych zasiedli jedynie wykonawcy, a nie zleceniodawcy wysiedleń, które były związane z poniżaniem i zastraszaniem, groźbami. Narażając czasem mieszkańców na utratę zdrowia i życia. Zdarzało się, że najstarsze osoby prześladowane przez czyścicieli nie dożyły końca procesu, np. umierając na zawał. Mocodawcy oraz osoby, które korzystały z usług „czyścicieli’ nazywanych „administrowaniem”, a sprowadzających się faktycznie do odpłatnego pozbywania się lokatorów, „żywej wkładki”, „balastu obciążającego zasób i własność”, nadal pozostają bezkarne. Organy ściągania i prokuratura zrobiły wiele by absolutnie owych mocodawców, ani nie ujawniać, ani tym bardziej nie pociągnąć do odpowiedzialności. To wysiłki lokatorów, którzy stworzyli poznański ruch lokatorski, oraz wspierających ich dziennikarzy i mieszkańców doprowadziły do ujawnienia powiązań czyścicieli kamienic ze spółkami zależnymi od NeoBanku i konkretnych nazwisk osób zatrudniających m.in. Piotra Śrubę. Poznańska prokuratura zignorowała dokumenty świadczące o współpracy policji z Piotrem Śrubą. Zatem wyrok ten, jest tylko punktem wyjścia do dalszej dyskusji na temat skali prężnie rozwijającego się rynku usług związanego z nieruchomościami – świadczącego usługi wysiedleń. Przy wieloletnim przyzwoleniu ze strony państwa i władz lokalnych rozwijał się on prężnie, od co najmniej 20 lat. Lokatorzy nigdy nie zapomną cynicznych rad poznańskich policjantów – by wynajęli firmę ochroniarską, jeżeli chcą sobie zapewnić bezpieczeństwo na wolnym rynku nieruchomości. Pamiętamy też współpracę policjantów z samym czyścicielem kamienic, polegającą m.in. na udzielaniu przez funkcjonariuszy informacji i ostrzeganiu przed działaniami ruchu lokatorskiego. W stosownym czasie poznańscy policjanci otrzymali odpowiednią nagrodę. Policji częściej i niezwykle łatwo przychodziło za to ściganie i represjonowanie uczestników ruchu lokatorskiego.
Z równym poczuciem wstydu dzisiejszy wyrok mogą odbierać politycy i urzędnicy związani z Poznaniem. Poczynając od byłego Wojewody Wielkopolskiego Piotra Florka, który obiecywał nękanym przez Piotra Śrubę lokatorom, przywrócenie dostaw wody; byłego Prezydenta Miasta Poznania Ryszarda Grobelnego, skutecznie chowającego się przed protestami lokatorskimi. Grobelny na wiele sposobów unikał wzięcia odpowiedzialności i za politykę mieszkaniową miasta oraz brak respektowania praw nękanych mieszkańców. Równie mocno powinien wstydzić się były szef ZKZL Jarosław Pucek. Pan Pucek starał się grać rolę jedynego sprawiedliwego, ostentacyjnie opuszczając studio jednej z telewizyjnych stacji „w proteście” przeciwko zaproszeniu do programu (o czym wiedział wcześniej) Piotra Śruby. Pusty gest Pucka nie przeszkadzał mu we wdrożeniu haniebnego programu getta kontenerowego dla tzw. trudnych lokatorów, stosujący przy tym tę samą retorykę, co Śruba, lub wprowadzać politykę miejskich wysiedleń, zamiast programów mieszkaniowych. Do dziś Jarosław Pucek szczyci się swoimi projektami, jednocześnie będąc prawnikiem nie wziął się za obronę mieszkańców „czyszczonych” kamienic. Warto o tym pamiętać w kontekście deklarowanych przez Jarosława Pucka ambicji politycznych.
Dzisiejszy wyrok jest sygnałem dla tych, którzy nadal dopuszczają się procederu czyszczenia kamienic. Liczne interwencję Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów związane z nielegalne eksmisjami, wysiedleniami oraz „czyszczeniem” kamienic trwają nadal. Zmieniają się tylko ludzie i metody. „Czyszczenie” kamienic to nie jest marginalny problem dotyczący kilkunastu lokatorów (jak wynika z dzisiejszego wyroku sądu, Śruba odpowiadał za nękanie ponad 50 lokatorów, ale było ich o wiele więcej). To problem systemowy związany z sytuacją ekonomiczną i stawianiem interesów deweloperów i banków ponad prawa mieszkańców.
Determinacja i wspólna walka lokatorek i lokatorów doprowadziły do procesu czyściciela kamienic.
Walczymy dalej!
www.rozbrat.org
3 marca w Poznaniu odbył się Socjalny Kongres Kobiet. Zainicjowały go poznańskie pracownice żłobków, instytucji kultury oraz lokatorki z Warszawy i Poznania. Zorganizowanie Kongresu wynikało z konieczności rozszerzenia walki o wyższe płace i niższe czynsze, którą wspólnie toczymy na gruncie związków zawodowych i stowarzyszeń lokatorskich. Walka ta jest często bezpośrednią odpowiedzą na antykobiecą politykę prowadzoną przez władze samorządowe. Obecne próby zaostrzenia prawa aborcyjnego traktujemy natomiast jako uzupełnienie tej samej antykobiecej polityki, lecz tym razem realizowanej na szczeblu centralnym. W związku z tym my również wychodzimy na ulice, gdyż jesteśmy częścią szerszego ruchu kobiecego. Poniższa lista postulatów nie jest bezpośrednią odpowiedzią na rządowe próby ograniczania dostępu do właściwej opieki medycznej w przypadku niechcianej ciąży. Niemniej brak takiej opieki skutkuje pogorszeniem naszego położenia ekonomicznego, a to wzbudza nasz sprzeciw.
1. Skrócenie długości tygodniowego czasu pracy do 35 godzin bez obniżenia płacy.
Poza tym, że pracownice zmagają się z obowiązkami zawodowymi, to na domiar złego wykonują darmową pracę w domu. Faktycznie w tygodniu pracują znacznie dłużej niż 40 godzin. Tymczasem ciągły wzrost wydajności pracy w gospodarce umożliwia skrócenie czasu pracy bez obniżenia płac. Jeżeli godziny pracy nie ulegają skróceniu, to na wzroście wydajności zyskuje tylko biznes, a tracą osoby pracujące. Ponadto wzrost wydajności pracy bez powszechnego skrócenia tygodnia roboczego w dłuższej perspektywie powoduje bezrobocie i biedę. Średni roczny czas pracy w Polsce jest o ok. 500 godzin dłuższy niż w Niemczech i należy do najdłuższych w Europie, co świadczy o naszym przepracowaniu. Potrzebujemy więcej czasu wolnego od pracy, w którym możemy realizować własne potrzeby. W przypadku pracownic żłobków i innych zatrudnionych w sektorze opiekuńczym występuje konieczność skrócenia czasu pracy do 25 godzin tygodniowo. Poziom ten obecnie przysługuje opiekunkom przedszkolnym i pozwala na właściwy odpoczynek.
2. Podwyższenie płac i zatrudnianie na umowy o pracę we wszystkich zakładach finansowanych z budżetu samorządowego lub państwowego.
Zwiększanie zadań instytucji finansowanych z budżetu samorządowego lub państwowego przy równoczesnym ograniczaniu liczby etatów powoduje wzrost obciążenia pracą. Za większą ilością pracy nie idzie jednak wzrost płac. Niskie płace, które są powszechne w miejskich instytucjach, zmuszają nas do „dorabiania” poza czasem pracy etatowej, w weekendy i podczas urlopów. Praca ta czasami jest wykonywana u tego samego pracodawcy, ale w innym zakresie obowiązków. Przepracowanie powoduje pogorszenie zdrowia: urazy, wypadki przy pracy, przewlekłe choroby, choroby zawodowe. Problemy te pogłębia zatrudnienie na umowy śmieciowe i outsourcing, dzięki którym instytucje tną koszty swojej działalności, obniżają płace i pogarszają warunki pracy. Ponadto umowy śmieciowe służą wzmaganiu podziałów pomiędzy pracownicami na te „lepsze” i „gorsze”, przy czym występowanie tych „gorszych” wywiera presję na te, które jeszcze mają stały etat.
3. Zwiększenie liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach miejskich oraz obniżenie opłat za ich usługi.
Wieloletnie niedofinansowanie i cięcia wydatków publicznych, które zredukowały dostęp do żłobków, przedszkoli i innych instytucji opiekuńczych, bezpośrednio uderzają w kobiety. Ich darmowa bądź nisko płatna praca, wypełnia braki spowodowane ograniczonym dostępem do usług, żywności lub złymi warunkami mieszkaniowymi. W praktyce np. starsze kobiety muszą pracować na rzecz swoich dorosłych dzieci, sprawując opiekę nad własnymi wnukami. Niedorozwój publicznych instytucji opiekuńczych np. dla dzieci i osób starszych w rzeczywistości oznacza, przykucie kobiet do pracy w gospodarstwach domowych.
4. Wliczenie czasu przeznaczonego na dojazd do miejsca pracy w całkowity czas dnia roboczego.
Wysiłek związany z dojazdami do pracy nie jest traktowany jako praca, mimo że wiele zakładów działa wyłącznie dzięki zatrudnianiu ludzi, którzy nie mieszkają w ich najbliższym otoczeniu. Ludzie ci zmuszeni są do długich dojazdów ze względu na brak możliwości zatrudnienia „u siebie”. Kilkugodzinne dojazdy i praca na pełen etat uniemożliwiają realizację wszystkich obowiązków opiekuńczych w domu, nie wspominając o właściwym odpoczynku. Korzystanie z transportu pracowniczego, nierzadko podlega kontroli i różnym regulacjom, np. w autobusach dowożących pracowników do magazynów Amazona nie można spożywać posiłków ani napojów. Korzystanie z transportu publicznego naraża nas z kolei na opłaty, co jest absurdalną sytuacją. Nie dość, że dojazd do zakładu wiąże się ze stratą czasu i służy jedynie realizacji potrzeb przedsiębiorców, to jeszcze musimy za niego płacić. W konsekwencji tygodniowo oddajemy naszym szefom od kilku do kilkudziesięciu godzin naszego życia za darmo, a niejednokrotnie musimy jeszcze za to płacić.
5. Zwiększenie kontroli społecznej nad finansami i działaniami samorządu.
Finanse miasta nie są przejrzyste dla większości jego mieszkańców. Władze politykę zaciskania pasa uzasadniają względami ekonomicznymi, problem jednak nie jest brak funduszy lecz sposób ich podziału. Zbyt niskie zarobki w instytucjach opłacanych przez samorząd faktycznie wynikają z przyjęcia określonych priorytetów politycznych a nie z „napiętego budżetu”. Wydatki na opiekę społeczną, usługi komunalne czy kulturę nie przynoszą wielkich zysków biznesowi, z zasady są więc traktowane jako strata, a ich niedofinansowanie jest normą. Natomiast budowa dróg czy stadionu umożliwiają transfer milionów do prywatnych kieszeni i w związku z tym wydatki te określa się jako „inwestycje rozwojowe”. Miejscy politycy w swoich decyzjach np. dotyczących finansowania instytucji kultury kierują się własnym gustem lub trendami politycznymi. W przypadku działalności instytucji opiekuńczych priorytetem jest utrzymywanie ich niewydolności, co zawsze może służyć jako pretekst do ich zamknięcia. My marnujemy nasz czas, głowiąc się nad strukturą budżetu, podczas gdy politycy używają go jako narzędzia do zabierania biednym i obdarowywania bogatych. Im bardziej niejasna struktura budżetu, tym łatwiej wyprowadzić z niego miliony, które trafiają do nielicznych.
6. Umożliwienie związkom zawodowym kontroli pracowniczej w zakresie norm pracy.
Brak szczegółowych zapisów w kodeksie pracy dotyczących norm pracy umożliwia przedsiębiorcom zwiększanie jej intensywności zgodnie z własnymi potrzebami. Normy, wskaźniki wydajności, ilość produktów na godzinę do wykonania przy liniach montażowych czy ilość dzieci w grupach w przypadku opiekunek żłobkowych, często przewyższa możliwości fizyczne zatrudnionych. Domagamy się kontroli pracowniczej nad regulacją norm, poprzez związki zawodowe lub reprezentacje załóg. Normy nie mogą rosnąć bez uzasadnienia (bez wprowadzania technologicznych usprawnień). Domagamy się zaprzestania zwolnień pod pretekstem niezrealizowania normy. Normy wydajności pracy muszą uwzględniać potrzeby i możliwości pracowników (zwłaszcza osób starszych czy niepełnosprawnych).
7. Planowanie czasu pracy (np. ustalania harmonogramów, zmian czy przerw w pracy) zgodnie z potrzebami zatrudnionych.
Elastyczne zatrudnienie służy jeszcze większemu usztywnieniu przedsiębiorców pod względem planowania czasu pracy. Spora część zakładów funkcjonuje w trybie 24-godzinnym, mimo że nie ma ku temu innego uzasadnienia niż zwiększenie zysków (nie mówimy o sektorach, które zaspokajają bieżące potrzeby takie jak służba zdrowia). Praca nocna, przymusowe nadgodziny, dodatkowe dyżury, coraz dłuższe okresy rozliczeniowe niszczą nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Zwłaszcza w przypadku pracy nocnej domagamy się dopasowania czasu pracy do naszych potrzeb (tj. możliwości ograniczenia jego długości i możliwości wyboru godzin przeznaczonych na pracę), jak również planowania czasu pracy z co najmniej trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Niestabilne godziny pracy uderzają ze zdwojoną siłą w rodziców oraz osoby opiekujące się osobami starszymi lub niepełnosprawnymi. Krótkookresowe umowy agencyjne (np. dwutygodniowe czy miesięczne), na których pracuje się pół roku lub dłużej, służą przerzucaniu ryzyka biznesowego na ludzi pracy. Umowy te skutkują skrajną niepewnością i pracą ponad siły (nawet podczas przechodzenia choroby), aby „zasłużyć” na kolejną umowę. Ponadto przerwy, które są niezbędne, aby móc przepracować cały dzień roboczy, powinny być w całości poświęcone na odpoczynek, a nie na realizację dodatkowych zadań służbowych czy na dotarcie do miejsca samego odpoczynku.
8. Powszechne ubezpieczenie zdrowotne dla wszystkich osób zamieszkałych w Polsce. Zniesienie limitów na specjalistyczne świadczenia medyczne.
Powszechnie panujące niestabilne zatrudnienie i związane z nim częste okresy bezrobocia utrudniają dostęp do bezpłatnego, specjalistycznego lecznictwa i rehabilitacji. Z obecnego systemu ubezpieczeń społecznych mogą korzystać jedynie osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Osoby zatrudnione na umowach śmieciowych lub niezarejestrowane jako bezrobotne muszą płacić krocie za prywatną opiekę medyczną i leki. Taki stan w połączeniu z niskimi zarobkami zmusza je do pracy ponad siły. Brak środków na podejmowanie leczenia i profilaktyki powoduje, szczególnie wśród starszych osób, gwałtowne pogorszenie zdrowia. Koszty wynikające z wyniszczenia zdrowia przez pracę powinny ponosić państwo i przedsiębiorcy a nie pracownice, które są zmuszone często leczyć siebie i swoich bliskich metodami domowymi. Niezależnie od tego czy jesteśmy zatrudnione na podstawie umowy o pracę i czy posiadamy polskie obywatelstwo, przymus pracy wyciska piętno na naszym zdrowiu. W związku z tym wymagamy stałego, a nie ograniczonego, dostępu do opieki medycznej.
9. Powszechna emerytura na poziomie co najmniej płacy minimalnej.
Gwałtowny spadek wysokości dochodów po przejściu na emeryturę wymusza na seniorach, jeśli pozwala na to ich stan zdrowia, kontynuowanie pracy. Problem ten dotyka zwłaszcza osób samotnych i kobiety, które w okresie aktywności zawodowej są zwykle gorzej opłacane, więc uzyskują niższe emerytury. Zbyt niskie emerytury uniemożliwiają, chociażby opłacenie czynszu lub zakup niezbędnych leków co w dalszej perspektywie skazuje starsze osoby na eksmisję lub wczesną śmierć.
10.Rozwinięcie budownictwa komunalnego jako alternatywy dla komercyjnych mieszkań, a nie formy pomocy.
Podstawowy problem dzisiejszej polityki mieszkaniowej sprowadza się do tego, że w ostatnich dwóch dekadach struktura budownictwa mieszkaniowego sukcesywnie ulegała zmianie. W 2010 r. w podmioty uspołecznione oddały do użytku raptem 6,6% ze wszystkich nowych mieszkań, gdy tymczasem deweloperzy oddali ich ponad 40%. Spadek znaczenia budownictwa uspołecznionego jest szczególnie widoczny w miastach. To w nich deweloperzy oddają dziś do użytku 60-65% ogółu mieszkań (w 1995 r. – tylko 6,3%). Równocześnie następuje prywatyzacja komunalnych zasobów mieszkaniowych i gwałtowny spadek ich liczby. Raport NIK ujawnił, że władze miast realizują zapotrzebowanie na lokale socjalne na poziomie 1-2% rocznie! Rozwój budownictwa deweloperskiego i zapaść budownictwa uspołecznionego, w tym także komunalnego, sprzyja jedynie dużym inwestorom, firmom budowlanym i bankom kredytującym budownictwo prywatne. Brak konkurencji doprowadził do monopolu kilku deweloperów, który oznacza nadmierne wywindowanie cen nieruchomości na sprzedaż, jak i cen wynajmu. Celem przeciwdziałania takiej sytuacji konieczna jest zatem dywersyfikacja rynku nieruchomości i rozwój miejskich zasobów lokalowych. Tylko aktywna polityka samorządów, polegająca na wdrażaniu programów budownictwa socjalnego i komunalnego, jest w stanie zapewnić godne warunki mieszkaniowe, zapobiec wyludnianiu miast i wzrostowi nierówności społecznych.
11. Zatrzymanie reprywatyzacji nieruchomości i naprawa spowodowanych przez nią krzywd społecznych.
Reprywatyzacja polega na przejęciu w prywatne ręce przedwojennych majątków, w tym miejskiego zasobu lokalowego. W wielu miastach majątki te tworzone były za publiczne kredyty. W Warszawie po wojnie zostały one odbudowane dzięki darmowej i półdarmowej pracy, potrąceniom z pensji pracowników w całym kraju i materiałom z rozbiórki innych miast. Podobnie jak kiedyś „cały naród odbudowywał stolicę”, obecnie wszyscy zrzucamy się na fortuny dla kilku nowych właścicieli reprywatyzowanych nieruchomości. Poza reprywatyzacją tysięcy kamienic władze przeznaczają dziesiątki miliardów złotych na finansowe odszkodowania dla przedwojennych właścicieli. Wyłożenie tak dużych funduszy z budżetu stolicy było możliwe dzięki wprowadzeniu szeregu antyspołecznych reform: ratusz sprywatyzował stołówki szkolne i system energetyki cieplnej (SPEC), podwyższył czynsze w mieszkaniach komunalnych i ceny biletów komunikacji miejskiej. Z tej przyczyny reprywatyzacja jawi się jako największa grabież w historii powojennej Warszawy. Władze unikają jednak odpowiedzialności za społeczne krzywdy wynikające z tego procesu. Naprawa krzywd powinna polegać na: weryfikacji wszystkich przejęć nieruchomości, przywróceniu ich miastu, możliwości powrotu do lokalu komunalnego dla wszystkich lokatorów ze zreprywatyzowanych mieszkań, cofnięciu prywatyzacji i podwyżek usług publicznych oraz odtworzeniu i poszerzeniu zasobu mieszkań komunalnych.
12. Oddłużenie lokatorów oczekujących na przydział do lokali socjalnych i zmuszonych uiszczać tzw. karny czynsz (odszkodowanie za bezumowne korzystanie z lokalu).
Ponieważ zasób lokalowy gmin jest zbyt mały, to mieszkańcy po uzyskaniu prawa do lokalu socjalnego, nie mają możliwości z niego korzystać. Wówczas nadal zamieszkują dotychczasowe (najczęściej prywatne) lokale, a gmina wypłaca prywatnym właścicielom comiesięczne odszkodowania. W dalszej kolejności gminy żądają od owych mieszkańców zwrotu odszkodowań. Brak rozwiązania sprawy tzw. regresów (odszkodowań regresowych) powoduje, że za niedobór mieszkań socjalnych płacą lokatorzy. W rzeczywistości prawo do mieszkania ich nie obowiązuje i są obciążani wielotysięcznymi, niemożliwymi do spłacenia długami. Samo oczekiwanie na lokal socjalny zasądzony przez sąd trwa często ponad dziesięć lat. Konsekwencji takiego stanu rzeczy nie mogą ponosić lokatorki, szczególnie że ich prawo do lokalu socjalnego wynika z niskich dochodów i ze złej sytuacji materialnej.
13. Wprowadzenie całkowitego zakazu eksmisji do tzw. lokali tymczasowych, które są tylko zakamuflowaną formą eksmisji „na bruk”. Wprowadzenie także całkowitego zakazu traktowania ośrodków dla bezdomnych prowadzonych przez organizacje pozarządowe i gminy, jako lokale zastępcze.
Tzw. lokale tymczasowe dla eksmitowanych to przeważnie pokoje w hotelach pracowniczych opłacone przez władze miasta nie dłużej niż przez miesiąc. Toteż najczęściej po upływie miesiąca osoby eksmitowane i tak trafiają do ośrodków dla bezdomnych. Bywa, że opiekun prawny częściowo ubezwłasnowolnionych osób, zamiast bronić swoich podopiecznych, ułatwia właścicielowi dokonanie eksmisji. Ośrodki dla bezdomnych z zasady są schronieniem w sytuacjach kryzysowych i tak należy je traktować. W żadnym wypadku nie mogą pełnić funkcji lokali zastępczych czy socjalnych.
14. Urealnienie kryterium dochodowego przy przyznawaniu mieszkań komunalnych i socjalnych, zniesienie kryterium metrażowego oraz wprowadzenie zasad przyznawania lokali socjalnych odpowiadających realnym potrzebom mieszkańców i mieszkanek gmin.
Jeżeli władze gminy nie chcą wywiązać się z obowiązku dostarczenia odpowiedniej liczby lokali komunalnych i socjalnych, wówczas określają kryteria przydziałów mieszkań w taki sposób, aby ograniczyć uwzględnianie wniosków dużej części potrzebujących. Kryterium dochodowe eliminuje osoby, które osiągają zbyt wysokie dochody, aby starać się o przydział mieszkania komunalnego. Z drugiej strony osoby te zarabiają za mało, aby wynająć mieszkanie na rynku. Kolejnym problemem jest próg metrażowy, który uderza w osoby o niskich dochodach „uwięzionych” w stosunkowo dużych mieszkaniach czynszowych. Ostatecznie np. w Poznaniu zmiana określonych kryteriów uwzględniania wniosków spowodowała wzrost ich liczby i ujawniła dużą grupę potrzebujących.
15. Objęcie ochroną „frankowiczów”. Objęcie ochroną osób, które z powodu zadłużenia i niemożliwości spłat kredytu mieszkaniowego utracili prawo do swojego jedynego mieszkania zajmowanego na podstawie prawa własności; wskutek przewłaszczenia stają się bezdomni i nie obejmują ich przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów (casus min. tzw. frankowiczów).
Według niektórych danych grupa zadłużonych tzw. frankowiczów liczy ok. 560 tys. osób. Problem zadłużenia związanego z zakupem mieszkania dotyczy całych rodzin, czyli znacznie większej ilości ludzi. W 2000 r. wysokość kredytów hipotecznych zaciągniętych przez Polaków i Polki ogółem wynosiła ok. 9,5 mld zł., obecnie jest to ok. 378 mld zł. W ciągu kilkunastu lat zadłużenie z tego tytułu wzrosło zatem o blisko 3900%. Niejednokrotnie zadłużone rodziny ze względu na zaprzestanie spłaty kredytu tracą prawo do zajmowanego lokalu, który jest jedynym miejscem, gdzie mogą zaspokoić swoje potrzeby mieszkaniowe. Utrata płynności finansowej gospodarstw domowych spowodowana jest głównie wysokimi ratami kredytu hipotecznego (często wcześniej denominowanego we frankach). Powody tego stanu rzeczy są różne, np. utrata pracy wskutek choroby czy innych okoliczności niezależnych od dłużników. W przypadku braku płynności spłat następuje licytacja i utrata prawa do zajmowanego lokalu. Nowy właściciel na podstawie aktu nabycia i przywłaszczenia mieszkania może bez konieczności wnoszenia sprawy do sądu od razu rozpocząć postępowanie z udziałem komornika, który automatycznie na jego zlecenie dokonuje eksmisji.
16. Podłączenie wszystkich mieszkań komunalnych do c.o., oddłużenie lokatorów zmuszonych do ogrzewania się prądem i wprowadzenie realnej regulacji cen energii.
Pomimo że ogrzewanie prądowe jest najdroższą formą ogrzewania, to w samej Warszawie niemal 70 proc. budynków zarządzanych przez gminę nie jest podłączona do sieci ciepłowniczej. Warunkiem uzyskania przydziału mieszkania komunalnego są niskie zarobki, lecz koszty ogrzewania prądem są wielokrotnie wyższe niż progi zarobków określone przez ratusz. Sytuacja ta jest szczególne trudna dla pracujących matek, które nie są w stanie oszczędzać na ogrzewaniu, gdyż muszą zapewnić dzieciom właściwe warunki. Za zaniedbania władz miast pod względem zapewnienia dostępu do taniej energii płacą więc lokatorki, podczas gdy urzędnicy chowają głowę w piasek. Do czasu podłączenia mieszkań do c.o. należy ulżyć lokatorom skazanym na drastyczne koszty ogrzewania, znosząc opłaty czynszowe. Ponieważ nieproporcjonalne koszty ogrzewania powodują zadłużenie i eksmisje najemców, to w ich wypadku konieczne jest również unieważnienie długów czynszowych i wstrzymanie eksmisji. Obecnie istniejące dodatki energetyczne sięgają 2 proc. realnych kosztów ogrzewania prądem, a w związku z tym należy uruchomić dopłaty wyrównawcze za prąd. Prywatyzacja sektora energetycznego jest przyczyną ciągłego wzrostu cen prądu, które powinny podlegać znacznie większej regulacji.
17. Wprowadzenie mieszkaniowych programów wsparcia dla cudzoziemców znajdujących się w niedostatku ekonomicznym, uchodźców i osób ubiegających się o azyl.
Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów od 2013 r. walczy o prawo do mieszkania dla migrantów romskich, którzy ze względu na złą sytuację materialną zamieszkują np. opuszczone altany działkowe. Romowie nie mają możliwości rejestracji swojego pobytu w Polsce. Co za tym idzie instytucje miejskie jak i podmioty prywatne częściej stosują wobec nich nielegalne wysiedlenia i łamią Ustawę o Ochronie Praw Lokatorów. Niektóre gminy w Polsce odpowiadają za wysiedlenia Romów przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Wysiedlenia i nielegalne wyburzenia wiążą się z wydatkami z miejskich budżetów, które można by przeznaczyć na rozwój mieszkalnictwa. Osoby oczekujące na decyzję o uzyskaniu azylu lub innej formy ochrony, nie mogą podejmować legalnej pracy w Polsce. Ponadto nie mają możliwości uzyskania podstawowej ochrony w postaci mieszkania. W takiej sytuacji są one zmuszone do pracy na czarno, aby opłacić czynsze komercyjne.
18. Wprowadzenie regulacji dotyczących przemocy w rodzinie, polegających na tym, iż to sprawca przemocy zobowiązany jest do opuszczenia mieszkania.
Dotychczasowe formy ochrony ofiar przemocy nie są wystarczające pod względem ochrony praw lokatorskich. Niejednokrotnie to ofiary przemocy są zmuszone do opuszczenia mieszkania i wielomiesięcznego lub wieloletniego oczekiwania na zapadnięcie wyroków sądowych i na możliwość ubiegania się o pomoc mieszkaniową.
19. Wprowadzenie całkowitego zakazu budowy substandardów mieszkaniowych w postaci kontenerów socjalnych i baraków oraz wykorzystywanie ich jako mieszkania socjalne lub lokale tymczasowe dla najuboższych.
W Polsce w warunkach substandardowych mieszka około 5,5 mln osób. W 2012 r. Główny Urząd Statystyczny podał z kolei, że płaca przeciętnego mieszkańca Polski, umożliwia nabycie ok. pół metra kwadratowego mieszkania. To niemal dwa razy mniej niż dziesięć lat temu. W kolejce na przydział lokali socjalnych i komunalnych oczekują tysiące osób, natomiast gminy coraz częściej wdrażają mieszkania substandardowe w postaci baraków, kontenerów czy w domów z dykty. Działania te często łamią zapisy prawa budowlanego. Co więcej, lokalizowanie substandardowych osiedli na odseparowanych obrzeżach miast wzmaga segregację społeczną. „Socjalne getta biedy” są też straszakiem wykorzystywanym przeciwko tzw. „trudnym lokatorom”.
20.Ukaranie winnych morderstwa Jolanty Brzeskiej oraz winnych zacierania śladów tej zbrodni (policjantów i prokuratorów).
www.rozbrat.org
3 października 2016r. na ulice wielu polskich miast wyszło dziesiątki tysięcy osób protestujących przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy autorstwa Ordo Iuris, całkowicie zakazującemu aborcji. Demonstracje zorganizowane pod nazwą Czarny Protest odbiły się głośnym echem nie tylko w Polsce, ale też w zagranicznych mediach. Protesty solidarnościowe zorganizowano również m. in. we Włoszech, w Niemczech, Czechach, Norwegii, Chinach i Kanadzie. Nie obyło się też bez represji wymierzonych w środowisko anarchistyczne.
Akcje bezpośrednie w Kielcach i Krakowie
W organizacji Czarnego protestu udział wzięli również anarchiści i anarchistki. Przemawiając podkreślali powiązania kapitalizmu z patriarchatem. W podobnym tonie utrzymane były też hasła umieszczone na banerach i potykaczach przygotowanych przez anarchistyczne organizacje. Przeprowadzono kilka akcji bezpośrednich. W Kielcach zniszczona została homofobiczna „wystawa” zorganizowana przez fundację Życie i Rodzina. Zdjęcia, które za zgodą m. in. wiceprezydenta miasta Andrzeja Syguta, pokazano na kieleckim rynku, opatrzone były hasłami typu: „Homoseksualizm poważnie szkodzi życiu i zdrowiu” czy „Pedofilia wiąże się z homoseksualizmem”. „Wystawa” została zerwana i pocięta przez aktywistów i aktywistki uczestniczące w Czarnym Proteście. Fundacja Życie i Rodzina wniosła w związku z tym oskarżenie przeciwko 4 osobom. Jeden z kieleckich anarchistów otrzymał wyrok zaoczny w postaci 380 zł kary za zniszczenie homofobicznej „wystawy”. Przeciwko reszcie oskarżonych toczyła się sprawa w sądzie. Ta sama fundacja dodatkowo oskarżyła anarchistę o zniszczenie tejże „wystawy” poprzez naklejenie anarchistycznej wlepki. 16 marca odbyła się ostatnia rozprawa, zakończona wyrokiem skazującym. Anarchista otrzymał karę w wysokości 100 zł + 30 zł kosztów sądowych. Pozostali oskarżeni musieli zapłacić łącznie 500 zł kary, w tym część na rzecz fundacji Życie i Rodzina.
W Krakowie natomiast powstał symboliczny skłot – zajęto pustostan należący do kościoła katolickiego. Zawisły na nim czarne flagi i baner z hasłem: „Dom wyjęty spod władzy kościoła. Strajk kobiet” Do drzwi wejściowych przybito manifest zatytułowany „Nasze macice! Nasze ulice! Nasze kamienice! Strajk lokatorek teraz!”
Starcia z policją w Poznaniu
Poznański Czarny Protest po oficjalnej części miał też spontaniczny ciąg dalszy pod biurem PiS na ulicy Św. Marcin. Osoby tam zebrane śpiewały „Szydło, niestety, twój rząd obalą kobiety” i skandowały hasła typu: „Solidarność naszą bronią”, „To jest strajk ostrzegawczy”. W pewnej chwili doszło do nieznacznych przepychanek z policją, która bezmyślnie napierała na wzbierający tłum ludzi. W stronę mundurowych poleciały w końcu świece dymne i petardy. Policja straciła nad sobą panowanie i wtargnęła w tłum kopiąc i bijąc pałkami przypadkowe osoby i strzelając na oślep z gazu. Cała sytuacja była niezwykle dynamiczna i chaotyczna. Chaos ten swym nieumiejętnym i niebezpiecznym zachowaniem pogłębiała przede wszystkim policja. Wiele osób przewróciło się uciekając przed agresywnymi funkcjonariuszami, a wiele kolejnych potykało się o nie i również upadało. Sytuację tę wykorzystali mundurowi próbując wyciągać z tłumu osoby leżące na ziemi. Wiele z nich udało się „uratować” z rąk policji, dzięki solidarnej postawie innych protestujących. Niestety, nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Zatrzymano 3 osoby – wszystkie związane z poznańskim środowiskiem anarchistycznym. Dwie z nich wyłowiono, gdy podbiegłyby pomóc przewróconym na ziemię osobom. Bezpośrednio po wydarzeniach na Św. Marcinie, około 200 osób zorganizowało akcję solidarnościową pod komisariatem na al. Marcinkowskiego, gdzie przetrzymywano zatrzymanych. Wszyscy zostali wypuszczeni na drugi dzień. Oskarżono ich o udział w zbiegowisku „wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie” oraz naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.
Trzy to za mało
Trzy uczestniczki Czarnego Protestu, obecne podczas demonstracji pod biurem PiS, wniosły skargę na działania policji. Zażalenie starszej kobiety, która w wyniku pobicia przez policję straciła przytomność i trafiła do szpitala, zostało odrzucone. Skargi dwóch pozostałych uczestniczek także zostały odrzucone, ale wróciły do prokuratury. Sąd nakazał ich ponowne rozpatrzenie, gdyż według jego rozeznania prokuratura nie podjęła wszystkich kroków niezbędnych do ich prawidłowego rozpatrzenia. Na niewiele się to zdało, gdyż ostatecznie prokuratura nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości w zachowaniu policji. Oskarżeni i oskarżone dostali kuriozalne uzasadnienie odrzucenia rzeczonej skargi, które omówimy w osobnym tekście. Adwokatka złożyła zażalenie na tę decyzję. Obecnie oczekujemy na reakcję prokuratury, choć już wiemy oczywiście, jaka ona będzie. Od początku było jasne, że skarga zostanie odrzucona – nadużycia ze strony policji niemal nigdy nie są poważnie traktowane i ostatecznie prokuratura, w sprawach dotyczących środowiska anarchistycznego, zawsze je odrzuca. W tym konkretnym przypadku stało się jednak coś więcej – aktywistki składające skargę oraz osoba, którą podano jako świadka, otrzymały status oskarżonych. Nie były wcześniej zatrzymane, ale prokuratura uznała za wystarczające samo to, że znajdowały się na miejscu podczas protestu. W ten sposób z trzech osób oskarżonych zrobiło się sześć i doszło do absurdalnej sytuacji: istnieje bowiem uzasadnione ryzyko, że osoby, które oskarżeni chcieliby powołać na świadków obrony, będą również stawiane w stan oskarżenia! Jak więc mamy się bronić?
Powoli zbliżamy się do odpowiedzi, gdyż pierwsza odsłona tej tragi-komedii odbyła się 26 marca o godz. 9 w sali nr 1 (sąd na ul. Młyńskiej).
www.rozbrat.org
Solidarność naszą bronią!
Już za 3 dni odbędzie się jedna z najważniejszych demonstracji w tym roku - współorganizowaną przez warszawską sekcję FA "Solidarność zamiast nacjonalizmu". Zapraszamy na nią wszystkich, którzy nie godzą się na obecność skrajnej prawicy na scenie publicznej i w sejmie.
Dla chętnych spoza Wawy zorganizowany jest transport, wystarczy napisać:
Lublin:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Poznań:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Śląsk:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Konin:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Wpadajcie! Pokażmy im, że jesteśmy i że faszyzm nie przejdzie!
Warszawska Federacja Anarchistyczna
KONGRESONO 2015
Dziękujemy Wam wszystkim serdecznie za udział w tegorocznym Ogólnopolskim Kongresie Anarchistycznym! Dziękujemy zarówno prelegentom i prelegentkom, jak i wszystkim uczestniczącym w ciekawych i burzliwych dyskusjach. Dziękujemy organizatorom i organizatorkom targów książki i tym, którzy nas wspierali i pomagali nam, a bez których to wydarzenie nigdy nie doszłoby do skutku.
Tegoroczne wystąpienia pozwoliły poznać między innymi analizy funkcjonowania gospodarki i alternatywy dla kapitalizmu, rolę śmiechu w kulturze czy znaczenie kooperacji społecznej. Zastanawialiśmy się nad naszą rolą w budżecie partycypacyjnym, nad tym, czym jest antyfaszyzm i jak działa, jaka jest relacja między queerem a anarchizmem i dlaczego te pojęcia wzajemnie się uzupełniają. Mówiliśmy o walce o prawa pracownicze w dzisiejszych czasach, o zagrożeniach jakie niesie ze sobą umowa TTIP i o jej antyspołecznych konsekwencjach, o teoriach anarchistycznych i ich zastosowaniu, o sytuacji ruchu anarchistycznego na Ukrainie w obliczu konfliktu zbrojnego, o tym, jak ważna jest współpraca międzyludzka, solidarność i empatia w codziennym życiu i o tym, jak dbać o relacje grupowe i przeciwdziałać wypaleniu aktywistycznemu.
Chcemy wyraźnie podkreślić, że w tych wystąpieniach przebijał się jeden bardzo ważny wniosek: środowisko wolnościowe jest różnorodne. Nasza aktywność rozciąga się od walki o prawa pracownicze, poprzez skłoting i ruchy lokatorskie, ekologię i weganizm, aż po ruchy queer, happeningi i sztukę. Mieliśmy okazję zobaczyć, że ludzi myślących nieszablonowo, chcących tworzyć alternatywną rzeczywistość jest dużo i razem mamy ogromne możliwości. Kongresono było merytoryczną, inkluzywną inicjatywą, skierowaną do osób zarówno już działających w ruchu anarchistycznym, jak i do tych, które dopiero chcą się o nim czegoś dowiedzieć. Udało nam się pokazać, jak bogaty w treści i praktyczne metody działań jest cały ruch. Jak wielu jest współczesnych myślicieli anarchistycznych w naukach politycznych, filozoficznych, socjologicznych, ekonomicznych czy psychologicznych; jak dużo jest stref oporu i jakie sukcesy osiąga oddolna współpraca ludzi.
Przykro nam, że podczas drugiego dnia kongresu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Mamy nadzieję, że ci, którzy słusznie poczuli się zniesmaczeni tą sytuacją, nie zrażą się do anarchizmu i nie przestaną szukać możliwości zmiany opresyjnego status quo.
Kongresono nie jest jednorazowym wydarzeniem. To inicjatywa, którą będziemy kontynuować. Naszym celem jest przedstawienie wielu możliwości jakie daje anarchizm w budowaniu społeczeństwa opartego o zasady dobrowolności i równości, wymiana doświadczeń między uczestnikami i uczestniczkami ruchu anarchistycznego oraz stworzenie szansy wzajemnego poznania się. Pierwszym krokiem, który podejmujemy po tegorocznym Kongresonie jest wydanie biuletynu z tekstami wystąpień i fragmentami dyskusji. W nadchodzących miesiącach będziemy organizować imprezy benefitowe na nasz kolejne spotkanie. Potrzebujemy Waszej pomocy, by nasz projekt trwał. Zróbmy to razem!
Trzymajcie się!
Zachęcamy do przesyłania nam Waszych opinii i komentarzy o Kongresonie. Chętnie usłyszymy też, co moglibyśmy zmienić, by następnym razem było jeszcze lepiej.
Śledźcie nas na stronie www.kongresono.bzzz.net i na Facebooku (www.facebook.com/kongresono), piszcie na adres: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Federacja Anarchistyczna ma przyjemność zaprosić wszystkich na kolejne spotkanie w ramach Kongresona – ogólnopolskiego kongresu anarchistycznego, po raz drugi odbywającego się w Warszawie.
Wstępny termin to połowa maja (15/16/17). Na konspekty z tematami czekamy do 1 marca (standardowy rozmiar konspektu to minimum 0,5 strony A4. Oczywiście mogą być także dłuższe teksty.) Ponieważ – jak w przypadku pierwszej edycji – formuła spotkania jest otwarta, czekamy również na inne propozycje manifestów, performance'ów, warsztatów oraz sposobów wyrażenia własnego zdania, krytyki systemu lub anarchistycznych idei.
Chmurą, w której należy się poruszać, jest bezkompromisowy anarchizm – nie chcemy propozycji w rodzaju z kim należy wchodzić w układy; nie chcemy politykowania (co najwyżej z jego radykalną krytyką), żadnych romansów z ideami o totalitarnym odchyleniu.
Nadesłane propozycje zostaną przedyskutowane oraz pogrupowane w odpowiednie bloki. Wyrażamy nadzieję, że naszym spotkaniem zainteresują się nie tylko aktywiści, ale również postronni dotąd ludzie. Słowem- zapraszamy wszystkich do współpracy i pomocy.
Kontakt:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
w temacie maila prosimy wpisać “konfresono/propozycja”
O wszelkich decyzjach i postanowieniach będziemy odtąd informować w podobnych komunikatach oraz na niebawem ruszającej stronie Kongresona oraz WFA.
Z @ pozdrowieniami, wolnościowcy
Aktualizacja - Aktywista z Poznania został już zwolniony. Postawiono mu zarzut z Art.222 tj. o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji.
Dziś, w przeddzień Międzynarodowego Dnia Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem odbyła się w Warszawie demonstracja antyfaszystowska pod hasłem „razem przeciwko nacjonalizmowi”. Licznie brało w niej udział poznańskie środowisko anarchistyczne.
Poprzez przemarsz przez stolicę upamiętniono ofiary Nocy Kryształowej atakowane przez faszystów oraz potępiano przemoc stosowaną przez skrajną prawicę i nacjonalistów współcześnie. Ponad tysiąc osób niosło transparenty i wznosiło hasła: „Broń wolności. Zwalczaj nacjonalizm”, „Razem przeciwko faszyzmowi”, „Warszawa wolna od faszyzmu”.
Przeciwko demonstrantom zgromadzono liczne siły policyjne. Już na samym początku doszło do brutalnej interwencji policji i zatrzymania poznańskiego anarchisty. Funkcjonariusze agresywnie zaczęli przepychać zgromadzonych ludzi. Kilkoro policjantów powaliło członka Kolektywu Rozbrat na ziemię, dociskając go kolanami, mimo że leżał i nie stawiał oporu wykręcano mu ręce i głowę. W efekcie tuż po zatrzymaniu antyfaszysta trafił do szpitala. Mimo że to on stał się ofiarą policyjnej agresji, to jemu zostaną przedstawione zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza. Aresztowany działacz wciąż przebywa w warszawskim areszcie.
Jest to kolejny przykład nieuzasadnionego zatrzymania i stosowania represji wobec środowiska antyfaszystowskiego ze strony policji. Domagamy się natychmiastowego wypuszczenia zatrzymanego oraz oczyszczenia z wszelkich zarzutów!
Apelujemy o wykonywanie telefonów na komisariat przy ul. Wilczej w Warszawie. Dzwoniąc i dopytując się o status i stan zdrowia wywieramy nacisk na policjantów. Muszą wiedzieć, że zatrzymany nie jest sam i że będziemy pilnie śledzić, co będzie się z nim działo w kolejnych godzinach. W przeszłości efektem takich solidarnościowych było lepsze traktowanie czy wypuszczenie zatrzymanej osoby. Dzwoniąc, pytajcie o osobę z Poznania, która była podczas zatrzymania przewieziona do szpitala. Oficer dyżurny KRP na ul. Wilczej: tel. 22-603-70-55, tel. 22-621-89-09
Atakując jednego z nas, władza atakuje nas wszystkich!
Solidarność naszą bronią!
Nasze miasta wolne od faszyzmu!
W budowę liksusowego kompleksu apartamentów w Łodzi, przy Piotrkowskiej 235/241, która doprowadziła trwającego od miesiąca protestu okolicznych mieszkańców przeciwko likwidacji zadrzewionego skweru w miejscu, gdzie ma powstać apartamentowiec, i nielegalnej wycinki większości rosnących na nim drzew zaangażowana jest spółdzielnia mieszkaniowa, która zobowiązała się do zniszczenia przeszkadzającego w budowie skweru i dwie prywatne firmy: inwestor, i przedsiębiorstwo budowlane nielegalnie wycinające drzewa na Piotrkowskiej 235/241.
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Śródmieście” w Łodzi
Sienkiewicza 113, 90-301 Łódź
Tel.: 42 636-12-43
Fax: 42 636-45-88
Głównym inwestorem, zamierzającym wybudować apartamentowiec wraz z nadziemnym parkingiem przy Piotrkowskiej 235/241 jest łódzka spółka komandytowa Real Development, dysponująca kapitałem własnym ponad 36 milionów złotych. Firma jest jednym z liderów gentryfikacji w Łodzi, oferując luksusowe mieszkania w cenach, przekraczających wielokrotnie możliwości finansowe zwykłych mieszkańców miasta. Reklamując na swej stronie internetowej mieszkania w mającym powstać w miejscu zlikwidowanego skweru apartamentowców nie pozostawia wątpliwości, do jakiej klienteli kieruje swą ofertę:
„PIOTRKOWSKA PRESTIGE to luksusowy, o najwyższej klasie apartamentowiec, który powstanie w pięknym otoczeniu zielonego skweru z fontanną, w samym centrum Łodzi, w odległości zaledwie kilku minut spacerem do kompleksu Silver Screen, Galerii Łódzkiej i deptaka przy ul. Piotrkowskiej.
PIOTRKOWSKA PRESTIGE to wielkie przeszklenia, duża ilość naturalnego kamienia i stali nierdzewnej. Luksusowo urządzone wejścia i korytarze, komfortowe windy, klimatyzacja w każdym apartamencie, rozbudowany system zabezpieczeń, nowoczesne bezsłuchawkowe wideodomofony z kolorowym wyświetlaczem, dzrwi antywłamaniowe z zamkiem elektronicznym - to tylko niektóre z udogodnień czekających na przyszłych domowników. Wyposażona sala klubowa ze stołem bilardowym oraz sauna pozwolą mieszkańcom nie tylko zrelaksować się po pracy, ale może także zawrzeć nowe przyjaźnie”
REAL Development Świeboda i Wspólnicy Spółka Komandytowa
91-336 Łódź, ul. Gliniana 29/31 (wjazd i wejście od ul. Rumuńskiej 24)
tel. 42 659-55-66
fax: 42 659-56-66
Pracuje od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00-16:00.
(http://www.realdevelopment.pl/):
Według dostępnym informacji wycinką drzew na skwerze zajmuje się najprawdopodobniej, pod opieką przez opłaconych przez spółdzielnię ochroniarzy, przedsiębiorstwo budowlane Maxbud z Kleszczowa pod Bełchatowem, kierowane przez Krzysztofa Rutkowskiego. Firma działa od 1995 roku. Na początku swej działalności firma realizowała inwestycje na terenie województwa łódzkiego, głównie usługi ogólnobudowlane i remontowe. Stopniowo zwiększała zakres wykonywanych prac, obecnie jej działalność prowadzona jest na terenie całego kraju.
MAXBUD - Przedsiębiorstwo Budowlano Usługowe
Krzysztof Rutkowski
ul. Główna 44
97-410 Kleszczów
tel./fax: (044) 731-33-65
http://www.maxbud-kleszczow.pl/
Strona protestu przeciwko likwidacji skweru na Piotrkowskiej: http://www.facebook.com/Ratujmy.skwer.przy.Piotrkowskiej
W sobotnie popołudnie kilkudziesięcioosobowa grupa aktywistów protestowała w Łodzi przeciwko budowie elektrowni atomowej w Polsce. Część uczestników miała na twarzach maski przeciwgazowe i rozdawała łodzianom ulotki informujące o niebezpieczeństwach energetyki atomowej. „Chcemy poinformować społeczeństwo o skutkach, zanim decyzje zapadną i rząd zdecyduje o budowie elektrowni. Wbrew temu, co mówią eksperci, nie będzie ona ani nowoczesna, ani w pełni bezpieczna. W każdym reaktorze są pierwiastki promieniotwórcze, które mogą skazić środowisko” - mówił przez megafon Łukasz Nawrot z Federacji Anarchistycznej Łódź. Aktywiści żądali ogólnokrajowej debaty a następnie referendum, które dałoby odpowiedź czy społeczeństwo rzeczywiście chce budowy tak niebezpiecznego źródła energii.
W niedzielę 13 grudnia na łódzkim Pasażu Rubinsteina zebrało się około 50 przedstawicieli łódzkich środowisk anarchistycznych, lewicowych i antyfaszystowskich wspierani przez gości z Niemiec i warszawską sambę, która wspólnie z łódzkim Rythms of Resistance rozgrzewała uczestników protestu. Protest przeciwko przemocy państwa, zwołany w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego miał związek z zabójstwem 46 – letniego Łodzianina przez pijanego funkcjonariusza wydziału kryminalnego łódzkiej policji, w zeszły czwartek.
Od 2 lipca br., Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie wstrzymał planowe hospitalizacje. Odwołano zaplanowane badania i zabiegi operacyjne, ograniczono pracę poszczególnych klinik i przychodni specjalistycznych. Na stan większości oddziałów przyjmowane są tylko osoby w stanie zagrożenia życia.
Bezpośrednim powodem zaistniałej sytuacji jest nieobecność w pracy ponad 30% personelu, głównie pielęgniarskiego. Na początku tygodnia większość z ww. osób dostarczyła swoim przełożonym zwolnienia lekarskie i obecnie przebywa na tzw. chorobowym. Nie ma pielęgniarek w punktach pobrań przy poradniach specjalistycznych, na niektórych oddziałach na jednej zmianie pracuje tylko 1 pielęgniarka na kilkadziesiąt łóżek, w pracowni diagnostyki obrazowej MR przedwczoraj pracował tylko 1 technik, na oddziale ratunkowym tylko kilku ratowników, do pracy nie przyszła też część lekarzy, nie ma poza tym obsady bloków operacyjnych, jak również odpowiedniej ilości osób rejestrujących…
Dyrekcja szpitala, w odpowiedzi na nieobecność tak dużej ilości pracowników i pracownic, nakazała ograniczyć zakres działań większości jednostek placówki, jako że szpital jako całość stał się niewydolny. Jednocześnie, dyrektor Krzysztof Bałata, w porozumieniu z wojewodą podkarpackim Ewą Leniart, podjął określone kroki prawne wymierzone w personel szpitala. Zawiadomiono NFZ i ZUS celem wdrożenia kontroli osób przebywających na zwolnieniach, ponadto wezwano Sanepid celem przeprowadzenia kontroli w kierunku poszukiwania źródła możliwej masowej epidemii, jak również ABW (!), której zgłoszono zawiadomienie o powstaniu grupy przestępczej mającej na celu sparaliżowanie działań szpitala i działanie na szkodę chorych.
Od 23 marca br. siedem związków zawodowych działających na terenie szpitala pozostaje w sporze zbiorowym z dyrekcją. Pracownicy i pracownice szpitala domagają się poprawy warunków pracy i usług świadczonym pacjentom, zwiększenia ilości zatrudnionego personelu, zwłaszcza pielęgniarskiego, podniesienia wysokości płac, wprowadzenia płatnych dwutygodniowych urlopów szkoleniowych, początkowo również utworzenia funduszy: szkolenia i nagród (z tego postulatu zrezygnowano na rzecz zawarcia kompromisu). Dotychczasowe wielokrotne rozmowy związkowców z dyrektorem i władzami samorządowymi, uzasadniającymi sytuację organizacyjno-finansową szpitala koniecznością jego restrukturyzacji, nie przynosiły rezultatu. Według pracowników placówki, dyrektor nie respektuje praw pracowniczych, nie konsultuje i nie informuje ich na temat planowanych działań, nie reaguje na składane przez nich postulaty. Początkiem czerwca zorganizowano protest pracowniczy pod urzędem marszałkowskim oraz przeprowadzono na terenie szpitala referendum strajkowe, w ramach którego za strajkiem opowiedziało się 99% głosujących. Fakt ten nie przekonał jednak dyrektora, który uznał protest i referendum za niezgodne z prawem, zaś postulaty związkowe określił jako absurdalne, zapowiadając jednocześnie wdrożenie procedur prawnych, mających „zabezpieczyć” placówkę przed strajkiem ze strony osób w niej zatrudnionych. Pod koniec czerwca, dyrektor Bałata złożył do sądu okręgowego wniosek o wydanie zakazu strajku w ramach tzw. zabezpieczenia. Sąd okręgowy, bez analizowania zasadności wniosku oraz zgodności z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wydał zakaz organizowania i przeprowadzania strajku w szpitalu przez okres następnych 14 dni. Od początku lipca znaczna część personelu przebywa na zwolnieniach chorobowych. Pozostający w szpitalu pracownicy apelują do dyrekcji o zaprzestanie zastraszania personelu i ponowne rozpoczęcie rozmów. Dyrekcja nie przestaje jednak zastraszać, zaś pani wojewoda na łamach mediów odwołuje się do zachowywania zasad etyki i moralności [sic!]. Pacjenci oczekujący od wielu miesięcy na planowane badania obrazowe, zabiegi operacyjne czy wizyty w poradniach, są przerejestrowywani na dalsze odległe terminy, zaś ci pozostający w szpitalu są w większości przypadków wypisywani z oddziałów przed zakończeniem pełnego procesu diagnostycznego. Jak zwykle, wszystko dla dobra pacjenta…
Podobną formę protestu podjął personel szpitali w Mielcu oraz w Tarnobrzegu. W ostatnim czasie protestowali również pracownicy i pracownice trzech szpitali klinicznych w Lublinie. Na jesień br. ponowny strajk zapowiadają lekarze rezydenci.
Jako anarchiści wyrażamy solidarność z protestującymi pracownikami i pracownicami Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie oraz szpitali w Mielcu i Tarnobrzegu. Działania dyrekcji szpitala na Lwowskiej oraz władz samorządowych województwa podkarpackiego, zmierzające do zdyscyplinowania protestujących poprzez ich zastraszanie i szykanowanie, uznajemy za formę represji i jawny mobbing. Jednocześnie, świadomi potrzeb zdrowotnych zwykłych ludzi, wyrażamy jedność z pacjentami i pacjentkami tej największej placówki medycznej na Podkarpaciu.
Nie dajmy się podzielić!
Solidarność naszą bronią!
RZESZOWSCY ANARCHIŚCI
info:
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23489864,wazniejsze-sa-cyferki-czy-ludzie-protest-pracownikow-klinicznego.html
http://rzeszow-news.pl/spor-pracownikow-z-dyrekcja-trwa-w-szpitalu-na-ul-lwowskiej-rozpoczelo-sie-referendum-strajkowe/
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23497959,referendum-w-klinicznym-szpitalu-wojewodzkim-nr-2-w-rzeszowie.html
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23524021,referendum-niezgodne-z-prawem-tak-uwaza-dyrektor-klinicznego.html
http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23589988,spor-miedzy-zwiazkami-a-dyrektorem-szpitala-przeniosl-sie-do.html
http://rzeszow-news.pl/w-szpitalu-przy-ul-lwowskiej-wstrzymano-planowane-przyjecia-pacjentow/
http://rzeszow-news.pl/masowe-zwolnienia-lekarskie-pracownikow-szpitala-przy-ul-lwowskiej-pacjenci-wypisywani-do-domu/
http://www.nowiny24.pl/zdrowie/a/chirurgii-dzieciecej-w-szpitalu-przy-ul-lwowskiej-w-rzeszowie-grozi-zamkniecie-personel-szpitala-na-l4,13309487/
„Posługując się językiem lewicowego chrystianizmu, a także korzystając z jungowskich archetypów, mogę powiedzieć, że jeśli autorytaryzm i kapitalizm są dziełem Szatana, to socjalizm jest dziełem Chrystusa, a anarchizm humanistyczny stanowi pełne dzieło Boga”, to zdanie z książki "Mój anarchizm" Tymoteusza Onyszkiwicza, której promocja odbyła się 15.07.2017 r. w Rzeszowie.
Tym razem w murach prowadzonej przez rzeszowskie Stowarzyszenie Pogranicze galerii TO TU, spotkaliśmy się z Tymkiem, by porozmawiać o jego najnowszej książce. W otoczeniu wiszących na ścianach prac malarskich Jerzego Wojciecha Bieleckiego z Olsztyna, kilkanaście osób wysłuchało wypowiedzi autora.
We wprowadzeniu do dyskusji autor opowiedział o genezie powstania publikacji, w której znaczącą rolę odegrały dyskusje i sugestie w szczególności krakowskiego środowiska anarchistycznego, wspomniał również o swoich związkach i rozterkach z ideologią anarchistyczną. Poruszył wiele istotnych kwestii z doktryn klasycznej myśli anarchistycznej i filozoficznej, orbitujących wokół stosowania przemocy w walce politycznej. Negatywnie odniósł się do wydarzeń i postaw z historii ruchu anarchistycznego, gdzie przemoc odegrała kluczową rolę. Usprawiedliwiając je jedynie tym, że „Anarchista i anarchistka mogą, powodowani rozpaczą, nędzą, chęcią zemsty, dopuścić się aktu przemocy, ale akt ten nie tworzy anarchizmu, nie wzmacnia jego ideowej siły, ale ją osłabia”. Pomimo tego, że „Gdy Życie stoi na drodze do tworzenia kolejnych fortun, jak w Czeczenii, Syrii, Iraku, Afganistanie, wówczas jest bezlitośnie niszczone za pomocą pocisków, bomb i broni chemicznej – za pomocą buldożerów, pił łańcuchowych i policyjnych pałek” autor książki wierząc w człowieka, dobro utożsamiane z absolutem, postuluje stosowanie anarchizmu humanistycznego, który oparty na myśli Tołstoja, Fromma, Thoreau, Gandhiego, ma dokonać zmiany wizerunku anarchizmu i świata, dzięki „odpowiedniej zmianie sposobu myślenia, pozwalającej na dostrzeżenie swej „wolnościowej natury”, która nastąpi poprzez stanowczą, świadomą walkę taktykami nie stosującymi przemocy fizycznej.
Tezy zawarte w wystąpieniu autora i samej książce wywołały żywą dyskusję, w której przywoływano niedawne wydarzenia w Hamburgu przy okazji G20, odnoszono się do przywoływanych cytatów i sformułowań z książki, zmuszając autora do wyjaśniania kwestii zawartych w książce.
Niewątpliwie, ta niewielka, dwuczęściowa publikacja wywołała w rzeszowskim środowisku spore emocje i jeszcze długo będzie stanowić przedmiot rozmów i rozmyślań.
Zbyszek – FA Rzeszów
Solidaryzujemy się z wszystkimi represjonowanymi i aresztowanymi podczas protestów przeciwko szczytowi G20 w Hamburgu. Nie chcemy by cyniczni politycy i biznesmeni decydowali o nas bez nas. Uważamy, że w wyniku aktualnej sytuacji społecznej, stworzonej przez rządzących i kapitalistów, walki uliczne są najstosowniejszą, choć nie jedyną, formą sprzeciwu wobec grabieżczych podatków, opłat, zezwoleń, biurokracji, inwigilacji stosowanych wobec pracownic i pracowników. Winimy uczestników G20 za kryzys uchodźczy, głód i biedę krajów globalnego Południa, degradację środowiska naturalnego, trwające wojny, dyktatury, wprowadzane w imię zysków, interesów i chciwości garstki ludzi.
Federacja Anarchistyczna sekcja Rzeszów
http://rzeszow-news.pl/rzeszowscy-anarchisci-bronia-protestujacych-szczytu-g20-hamburgu/
Oświadczenie Federacji Anarchistycznej sekcja Rzeszów:
Oświadczamy, że walka o Puszczę Białowieską trwa i przybiera na swej radykalności. Jest ona wynikiem ignorancji władz. Pomimo takiej postawy rządzących nie mamy zamiaru biernie przyglądać się wycince prowadzonej przez Lasy Państwowe. W pełni popieramy aktywistów i aktywistki, którzy stworzyli w Puszczy Białowieskiej obóz i codziennie zatrzymują sprzęt ciężki niszczący las. Dołożymy wszelkich starań, by protest ten odbywał się również w Rzeszowie.
Postulujemy o:
- natychmiastowe wstrzymanie cięć w Puszczy,
- wycofanie ciężkiego sprzętu z puszczańskich nadleśnictw,
- cofnięcie zakazu wstępu do lasu, który od kilku tygodni obowiązuje w nadleśnictwach Hajnówka i Białowieża,
- udostępnienie Puszczy społeczności lokalnej i turystom,
- respektowanie okresu ochronnego ptaków,
- a także rozpoczęcie prac legislacyjnych zmierzających do powiększenia Białowieskiego Parku Narodowego na teren całej polskiej części Puszczy Białowieskiej.
Nawołujemy wszystkich Rzeszowian do wyrażania swej dezaprobaty dla wycinania drzew w Puszczy Białowieskiej w dowolnej formie. Interweniowania w biurach posłów PiS, wspierania walczących w Rzeszowie i całym kraju. Zapowiadamy, że w przypadku niezrealizowania naszych postulatów protest będzie się radykalizował i zaostrzał nie tylko w Rzeszowie.
Kiedy niszczy się Puszczę tnąc drzewa, nie ma już czasu na szukanie kompromisu i rozmowy, a za doprowadzenie do takiej sytuacji obwiniamy rząd Prawa i Sprawiedliwości. Walka trwa.
Federacja Anarchistyczna Rzeszów
Relacje medialne i pozostałe zdjęcia z Rzeszowa:
http://supernowosci24.pl/anarchisci-z-rzeszowa-przeciwko-wycince-puszczy-bialowieskiej/
http://rzeszow-news.pl/rzeszowscy-anarchisci-protestuja-przeciwko-wycince-puszczy-bialowieskiej/
Po wielu trudach, o których dziś już nikt nie pamięta, odbył się 4 czerwca 2017 r. w Rzeszowie Zjazd Czarnej Galicji. Organizatorzy, sekcje krakowska i rzeszowska Federacji Anarchistycznej, przewidzieli trzy bloki tematyczne tyczące się historii, strategii, praktyki oraz dyskusję podsumowującą.
Spotkaliśmy się w skromnym gronie i dość specyficznym czasie tj. według tradycji chrześcijańskiej w wielki piątek 14 kwietnia 2017 r., by rozważać o sensie stosowania przemocy.
Pomimo, że treść naszego wydarzenia nie nawiązywała do powyższej tradycji to zbieżność dat i sam temat mógł nasuwać pewne skojarzenia.
Rozpoczęliśmy od energetycznej i osobliwej monorecytacji Talal Fleischmann, który zaprezentował w autorskim wykonaniu cztery utwory z projektu DK of CollageCore zatytułowane: „Evelyn McHale”, „Katolickie kurewstwo”, „Smród Przewidywalnego Miasta”, „Konsumencka Schizofrenia”.
Prelekcja Tymoteusza Onyszkiewicza rozpoczęła się od krótkiego wprowadzenia, po czym nastąpiły właściwe treści skupione wokół przemocy, jej historycznego rysu w dziejach anarchizmu, funkcji jaką pełniła, formy stosowanych przemocy, jej negatywnym, w perspektywie czasowej, oddziaływaniu społecznym, jak również przemocy jako formie samoobrony w bezpośrednim zagrożeniu zdrowia i życia.
Sam autor prezentacji uznał, że jedynie próbuje określić się, nie rozstrzygnąć, dość trudną kwestię stosowania przemocy w działaniach społecznych i politycznych. Jednak z prezentowanych argumentów i sposobów interpretacji przedstawionych treści można było odczuć, że prelegent opowiada się, za co najmniej zminimalizowaniem przemocy do stosowania jej jedynie w formie samoobrony w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia. W szerszym jej stosowaniu widzi zaś więcej negatywów i niebezpieczeństw. Przyznaje, że „nieuzasadniona samoobroną przemoc rodzi jeszcze większą eskalację zjawiska, które w konsekwencji nie służy żadnej ze skonfliktowanych stron”. Ofiary przemocy widzi zarówno po stronie sprawczej jak i krzywdzonej. Jako alternatywną formę oddziaływań społecznych Tymoteusz Onyszkiewicz podaje szeroko rozumiany dialog społeczny, obywatelskie nieposłuszeństwo, bierny opór i unikanie opresyjnych sytuacji. Nie bez znaczenia według Tymka jest sposób w jaki jednostka reaguje na przejaw przemocy, na ile jest przygotowana świadomościowo i jakie posiada sposoby radzenie sobie z nią. W czasie wystąpienia starał się zwrócić uwagę, że anarchizm jako alternatywa dla ociekającego przemocą systemu kapitalistycznego, powinien obrać kierunek zdecydowanie przeciwny co do używania przemocy. W takiej postawie widzi wręcz możliwość szerszego propagowania idei wolności, dla której przemoc wydaje się zaprzeczeniem.
W dyskusji po prelekcji podejmowanych było wiele wątków ściślej lub luźniej związanych z prezentowanym tematem. Poruszano m.in. problematykę skuteczności postawy bezprzemocowej, rozważano na ile przemoc klas krzywdzonych spowodowała ustępstwa ze strony grupy posiadającej władzę, omawiano propagandowy aspekt przemocy, sabotaż i dywersję skierowaną na obiekty infrastruktury kapitalistyczno-publicznej, sytuację w krajach rażąco łamiących prawa i potrzeby człowieka (Białoruś, Indie). Dyskutujący próbowali rozgraniczyć przemoc fizyczną od innych jej form, doprecyzowywano stosowanie uzasadnionej przemocy i samoobrony.
Pomimo, że wywołany temat wykazał wiele różnic i kontrowersji, to podejmowanie go jest uzasadnione w warunkach narastającej wokół nas agresji i przemocy. Prelekcja i dyskusja w Rzeszowie nie wyczerpała tego obszernego i dość kontrowersyjnego zagadnienia, pozwoliła jednak zauważyć różnice w postawach wobec zjawiska przemocy.
Zbyszek - FA Rzeszów
Od kilku dni na przystankach MPK w Rzeszowie rozdawane są ulotki apelujące o ustanowienie w Rzeszowie darmowej komunikacji miejskiej. Organizatorem kampanii jest Koalicja Bezpłatna Komunikacja Miejska Rzeszów, w skład której wchodzi inicjująca kampanię Federacja Anarchistyczna sekcja Rzeszów oraz Ruch Obywatelskiego Nieposłuszeństwa składający się z mieszkańców popierających akcję.
Organizatorzy informują: „Żądamy darmowej komunikacji miejskiej, która i tak w znaczącej większości finansowana jest z pieniędzy podatników, przesunięcia potrzebnych środków z wydatków na administrację publiczną - w szczególności z wydatków związanych z funkcjonowaniem sejmu i radnych. Zaspokojenie potrzeby sprawnego i możliwie bezpiecznego dla środowiska przemieszczania się w miastach uważamy za równie ważne jak zdrowie i edukację. Miasto widzimy zarządzane w znacznie większym stopniu przez mieszkańców, a nie wybranych przez mniejszość przedstawicieli.”
Zawarte w rozdawanych ulotkach informację mają nakłonić mieszkańców do nacisków na władze miasta do wprowadzenia, wzorem niektórych miast w Polsce, darmowej komunikacji miejskiej.
https://www.facebook.com/Bezp%C5%82atna-Komunikacja-Miejska-Rzesz%C3%B3w-1245916328787383/
Z okazji 27 stycznia, w Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu postanowiliśmy przygotować ulotkę na temat eksterminacji Żydów w czasach II wojny światowej, a także tego w jaki sposób dzisiaj niektóre grupy etniczne są piętnowane z powodu swojej narodowości.
Tego samego dnia w Rzeszowie odbywały się obchody Dnia Pamięci, które mimo, iż były otwarte, skupiały się jednak przede wszystkim wokół środowisk akademickich. Dlatego wydrukowane przez nas ulotki zdecydowaliśmy się skierować do reszty mieszkańców, którzy mogli nie być w ogóle świadomi z czym wiąże się 27 stycznia. Nasze materiały rozdawaliśmy w miejscu bardzo mocno związanym z Holokaustem, w ścisłym centrum miasta, nieopodal synagogi – na pl. Ofiar Getta, w którym w czasach II wojny światowej mieściło się getto żydowskie.
Na Wędrowny Obóz Wolnościowy wyruszyliśmy z pewnymi obawami. W szczególności o pogodę, jak i nową formę aktywności w sekcji rzeszowskiej.
Po sprawnym dotarciu na miejsce i rozbiciu namiotów, postanowiliśmy wyruszyć na bieszczadzkie wzniesienia. Osiągniętym celem była Mała i Wielka Rawka. Sąsiadujące z sobą szczyty przywitały nas mocnym wiatrem i widoczną już jesienną aurą, a mgły dodawały uroku tym miejscom.
Zarówno wyjście, jak i zejście obfitowało w wielorakość wątków dyskusji rozpoczętych jeszcze w autobusie. Ich apogeum osiągnięte zostało przy wieczornym ognisku, do którego prócz nas, dołączyli pozostali w schronisku amatorzy bieszczadzkich szlaków. Wielu zaciekawionych naszymi informacjami i koncepcjami dopytywało o szczegóły, stronę internetową, kontakty. Nawiązane zostały nowe znajomości, a niektórzy z nas spotkali starych znajomych, którzy na jakiś czas związali się z tą krainą lub wędrowali jak my. Jak to w bieszczadzie, śpiewom i dyskusjom nie było końca, znoszone z lasu drzewo co rusz znikało w płomieniach i dopiero chłodny przedświt zapędził nas do namiotów.
Późny poranek przyniósł niespodziankę, jak się okazało, sprawcą której był grasujący w okolicy lis chytrusek. Nie był to jego pierwszy wyczyn, a w naszym przypadku podprowadził pozostawioną w namiocie żywność. Śniadanie uskuteczniliśmy wspierając się tym co zostało.
Tego dnia podziwialiśmy widoki z i sam masyw Połoniny Caryńskiej, a po późnym obiedzie w Ustrzykach Górnych, w trakcie powrotu do bazy, zostaliśmy zroszeni słabym deszczem i zaczęliśmy odczuwać trudy wędrówki.
Pomimo od czasu do czasu padającej mżawki, wieczór nabrał rozmachu w schroniskowej świetlico-jadalni, gdzie dość ciasno stłoczeni wędrowcy, pijąc różnorakie płyny, śpiewali, dyskutowali, a nawet udało się rozegrać kilka partii szachów. Jak i w poprzedni wieczór, tak i w ten dyskusje weszły głęboko w noc i nasze jestestwa.
W skromnym, kilkuosobowym gronie, bo nie wszystkim udało się dojechać, wróciliśmy w niedzielę z nowym zapałem i pomysłami do dalszych zmagań z rzeczywistością. Mamy nadzieję, że czekają nas kolejne wyjazdy w ramach Wędrownego Obozu Wolnościowego. Więc do zobaczenia.
FA Rzeszów
Kilka osób z sekcji rzeszowskiej FA wybrało się z ulotkami i anarchistyczną gazetą uliczną (A)-tak na organizowany w Straszęcinie koło Dębicy Czad Festiwal (https://czadfestiwal.pl/). To chyba druga co do wielkości impreza plenerowa w naszej okolicy.
Ulotka zawierała krótką informację z kontaktami na sekcję rzeszowską i uatrakcyjniona została graficznie logiem sekcji, a ideologicznie cytatem Bakunina. Ostatni numer (A)-tak zawierał szerszą informację i artykuły poświęcone problematyce ruchu anarchistycznego.
W trakcie dystrybucji zdarzały się krótkie rozmowy z osobami bliżej lub dalej związanymi z anarchizmem. Ogólnie uczestnicy festiwalu przyjęli nas pozytywnie, co zaowocowało rozdaniem 150 szt. gazety i 400 szt. ulotek.
W następnym roku planujemy powtórzyć akcję, jednak ze znacznie większą ilością materiałów.
FA Rzeszów
FA Szczecina wspierała "Czarny Protest" kobiet. Pojawiliśmy się z takim transparentem, a także
z herbatą przygotowaną przez kolektyw Food Not Bombs, która była rozdawana dla wszystkich
protestujących.
Co z mieszkaniami i pracą?
W ostatnich dwóch tygodniach media raczą społeczeństwo wyborczą papką. Gazety i telewizja żyją dyskusją o dyskusjach czy i kiedy odbędzie się debata Tuska z Kaczyńskim. Mniej ważna jest kwestia, co mogliby powiedzieć nam politycy. Wielkim tabu odbywającego się spektaklu jest sprawa sytuacji mieszkaniowej w Polsce. Nie słyszeliśmy dotychczas, żadnej ciekawej deklaracji ideowej ani propozycji wyborczej w sprawie mieszkań i rynku pracy. Rząd Tuska kilka dniu temu, co prawda ogłosił raport o sytuacji młodych Polaków odkrywając z przerażeniem sprawę umów śmieciowych. Jednak wątpię, aby ktokolwiek nabrał się na autentyzm troski polityków w tej sprawie. Ogłoszenie konieczności załagodzenia tej sytuacji, jakiej doświadcza wielu młodych ludzi w tym kraju na kilka dni przed wyborami nie można nazwać inaczej jak kiełbasą wyborczą Platformy Obywatelskiej skierowanej do młodszej części elektoratu PO. Trudno uwierzyć w to, że rząd nie mógł w tej sprawie działać wcześniej. I nie ma się, co dziwić, że wspomniane tematy są niewygodne dla rządzącej ekipy. W tej kwestii obecny rząd oraz obsadzone przez PO samorządy w Polsce konsekwentnie wiele psuły, udając teraz zdziwienie i troskę zachowują się trochę jak zamachowiec, który w trakcie przeprowadzania akcji mającej zniszczyć przeciwnika w pewnym momencie stwierdza z przerażeniem: A CO JEŚLI ICH ZABIJEMY?! Ale o tym poniżej…
Na lewicy (nie mylić z SLD) zorientowanej na tworzenie społeczeństwa obywatelskiego wspomniane tematy pozostają na szczęście nadal w centrum uwagi. I tak niedawno miałem przysłuchiwać się dyskusjom w Gdańskim szczycie społecznym odbywającym się pod hasłem „O mieszkanie i godną pracę”. Udział w spotkaniu wzięli działacze związków zawodowych, Federacji Anarchistycznej, lokatorzy oraz członkowie gdańskiej Grupy Nic o Nas bez Nas.
Spotkanie otworzył Grzegorz Ilnicki z Konfederacji Pracy. Tytułem wstępu przedstawiono tło wdrażania gdańskiej reformy komunalnej. Na kilka dni przed debatą Paweł Adomowicz (prezydent Gdańska) zamieścił na swoim blogu wpis: „Ponad połowa badanych respondentów (56,9%) wszystkich osób wspólnie gospodarujących jest nieaktywnych zawodowo.” Wniosek ten prezydent Gdańska oparł na zamówionym raporcie o sytuacji w zasobie komunalnym. Niemniej jednak w raporcie możemy przeczytać, iż większość zalegających z opłatami to ludzie pracujący, których nie stać na utrzymanie mieszkań (patrz str.15 http://www.adamowicz.pl/wp-content/uploads/2011/08/MOPS-raport-komunalny.pdf). Przykład okazuje się być symptomatyczny dla atmosfery wprowadzania podwyżek czynszów mieszkań w całej Polsce. Neoliberałowie wmawiają społeczeństwu tezę o mieszkalnictwie komunalnym jako artefakcie poprzedniego systemu, w którym schronili się ludzie, którzy nie chcą pracować.
Szczyt podzielony był na dwa bloki tematyczne. Pierwszy: blok lokatorski skupiał się na omówieniu polityki mieszkaniowej w Polsce. Z kolei w drugiej części podjęto dyskusję nad stabilnością zatrudnienia w naszym kraju.
Łukasz Muzioł z Grupy Nic o Nas bez Nas przedstawił sposób wdrażania tzw. „reformy” komunalnej w Gdański. Podkreślał, że słowo reforma w tym przypadku ma wymiar propagandowy i oznacza jedynie podwyżkę czynszów o 150% obecnej stawki. Mówił, że trudno nazwać nowy projekt polityki nad zasobem komunalnym reformom rozumianą jako poprawę obecnej sytuacji lokatorów - w przypadku, gdy za podwyżką nie idzie w parze zmiana wielkości budżetu, który miasto chce przeznaczyć na remonty mieszkań.
Gdańsk wzoruje nową ustawę o mieszkalnictwie komunalnym na reformie przeprowadzonej w Białym Stoku, która jednak pomimo wielu kontrowersji miała na celu zwiększenie budżetu na gospodarowanie podlegającym magistratowi lokalom.
Ta niesamowita inżynieria społeczna ma swojego architekta Pawła Lisickiego (zastępca prezydenta Gdańska odpowiedzialny m.in. za mieszkalnictwo komunalne), który uprawia politykę szykan i oszczerstw będącą częścią kampanii przygotowującej do reformy. Urzędnikom nie przeszkadza sprzeczność mówienia o tym, że w mieszkaniach komunalnych mieszka wielu zamożnych obywateli będących jednocześnie patologią niepłacącą czynszów, nadającą się do kontenerów. Przyglądając się tej polityce nie mogę odmówić jej strategii. Ktoś mógłby powiedzieć, aby się władze Gdańska zdecydowały czy w zasobie komunalnym mieszkają bogaci czy patologia. Ale przecież o to chodzi, aby w tym schizofrenicznym przekazie dotrzeć do tych, co nie lubią bogatych i do tych, co gardzą patologią. W końcu ciężko byłoby wprowadzać radykalne podwyżki za pomocą czytelnych i spójnych komunikatów: GDAŃSK NIE LUBIMY TU BIEDNYCH.
Przedstawicielka Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Agata Nosal opowiadała o rządowym projekcie zmian w ustawie o ochronie praw lokatorów. I tutaj rząd ma się jednak, czym chwalić w przygotowanych zmianach w ustawie pojawiają się zapisy umożliwiające eksmisje na bruk, brak możliwości dziedziczenia mieszkań socjalnych, umowy najmu na czas określony oraz komercjalizacja czynszów.
Mamy także w Polsce nowy standard mieszkalnictwa komunalnego, który inspiruje wiele Polskich miast. O polityce kontenerowej i jej skutkach społecznych opowiedziała Katarzyna Czarnota z Federacji Anarchistycznej. Coraz więcej polskich miast stawia na obrzeżach aglomeracji kontenery mieszkalne. Standardy tych pomieszczeń dyskwalifikują je jako całoroczne mieszkania. Czarnota jako naoczny świadek tego, jak wygląda życie w kontenerach zwraca uwagę na zjawisko gettoizacji najbiedniejszych oraz na urągające ludzkiej godności warunki w nich panujące – grzyb, wilgoć, brak wentylacji pomieszczeń kontenerowych powodują, że zaczynają one gnić po 3 m/c od zamieszkania. Kolejnym problem jest ogrzewanie kontenerów w okresie zimowym, które z uwagi na przepisy BHP można ogrzewać jedynie prądem. Lokatorzy, którzy trafiają do kontenerów z powodu zadłużenia mieszkań komunalnych są wpędzeni przez gminy w pętlę zadłużenia. Mając do wyboru płacić czynsze czy ogrzać za kilkaset złotych prądem kontener wybierają to drugie, co też nie zawsze jest możliwe z powodu wielkości opłat za dostarczenie mediów do pomieszczeń z blachy i plastiku.
Gminy mające już kontenery czy dopiero planujące wprowadzić ten nowy standard mieszkalnictwa socjalnego (np. Gdańsk) prowadzą tę politykę przy akompaniamencie retoryki gróźb i kar. Mówiąc, że do kontenera zsyłana będzie patologia i najgorszy element społeczny mylą swój mandat społeczny: ustawodawczy i wykonawczy z sądowniczym.
Warszawa z kolei ma swój sposób na reprywatyzacje mieszkań. Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów opowiedział o zjawisku „odzyskiwania” kamienic przez firmy specjalizujące się w odnajdywaniu spadkobierców właścicielu przedwojennych kamienic. Od których następnie wykupywane są roszczenia do budynków, z których pozbywa się lokatorów wprowadzając drakońskie podwyżki. W jednym z przypadków było to ustalenie czynszu w wysokości 100,00 zł na m2 mieszkania. Ciszewski stawia tezę, iż firmy te muszą działać za cichym przyzwoleniem władz gdyż głównie urzędnicy mają dostęp do informacji, kto był właścicielem kamienic przed wojną.
Krytyka Polityczna pisała niedawno o jednej z ofiar tej polityki zmarłej tragicznie w niewyjaśnionych okolicznościach Jolancie Brzeskiej, nękanej w ostatnich miesiącach życia przez firmę chcącą pozbawić jej prawa do mieszkania.
W bloku poświęconym stabilności zatrudnienia w Polsce pierwszy zabrał głos Jarosław Urbański z Inicjatywy Pracowniczej. Omówione zostały wady i zalety stabilności i elastyczności zatrudnienia. Urbański zauważył, że w Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której pracodawcy skutecznie dyktują warunki zatrudnienia a dominują umowy na czas określony. Zwrócił jednocześnie uwagę na złożoność walki o stabilność pracy, która to nie zawsze musi być korzystna dla pracowników.
Grzegorz Ilnicki z Konfederacji Pracy polemicznie do wystąpienia Urbańskiego wyjaśniał, dlaczego jedynie forma umowy o pracę na czas nieokreślony w obecnej sytuacji prawnej gwarantuje stabilność zatrudnienia. W przypadku takich umów pracodawcę obowiązuje 3 m/c okres wypowiedzenia oraz w przypadku zwolnienia konieczność podania konkretnej weryfikowalnej i zrozumiałej dla pracownika przyczyny. W obecnym ustawodawstwie pracodawcy unikają podpisywania umów dających osłonę prawną pracownikom wykorzystując niewiedzę zatrudnionych do naruszania ich interesów. Pomimo to, że w wielu sytuacjach charakter wykonywanej pracy implikuje podpisanie umowy o pracę pracodawcy proponują umowy śmieciowe. W takich sytuacjach w przypadku zwolnienia z pracy pracownik ma szansę ustalić w sądzie faktyczny stosunek pracy i żądać wypłaty należnych nadgodzin, pensji czy przywrócenia do pracy.
O zagrożeniach płynących z outsourcingu opowiedział Jarosław Niemiec ze Związku Zawodowego Górników w Polsce. Outsourcing sam w sobie nie jest złem, jeśli jest wykorzystywany zgodnie ze swoim przeznaczeniem jako jednorazowe lub okresowe świadczenie usług dla firmy, która, na co dzień trudni się działalnością odmienną niż ta, którą oferuje firma zewnętrzna. Problem w tym, że firmy ouotsourcingowe stają się w swojej działalności nieprzejrzyste i przenikają na rynku pracy coraz więcej przedsiębiorstw. Taka tendencja powoduje odpływ stabilnych etatów z firm na rzecz elastycznie świadczonych usług przez pracowników zatrudnianych w agencjach pracy tymczasowej. Aby zrozumieć skalę niebezpieczeństwa wystarczy zauważyć, że na 280 zarejestrowanych w Polsce firm outsourcingowych wartych 4 miliardy złotych, firmy te wykazują jedynie 100 tyś. zatrudnionych osób na umowę o pracę.
Karolina Montygierd (z Grupy Nic o Nas bez Nas) przedstawiła sytuację wolontariatu w Gdańsku. Opowiedziała jak wolontariat rozumiany kiedyś jako bezinteresowna pomoc bliźniemu zostaje przewartościowany w miejsce płatnych etatów, na których Gdańsk próbuje zaoszczędzić. I tak w ofercie wolontariatu znajdziemy prace biurowe w urzędzie miasta czy też przymusowe uczestnictwo uczniów szkół podstawowych w przeprowadzeniu próby przeciwpożarowej na nowopowstałej PGE Arenie.
W sytuacji, w której rząd dyskutuje o wprowadzeniu wynagrodzenia za staże i praktyki może warto byłoby także, przyjrzeć się działalności administracji i jej wpływowi na przemieszczanie się płatnych miejsc pracy w miejsce nieodpłatnej. Przy takiej ofercie rynku pracy młodzi ludzie są skazywani na brak perspektyw i uniki ze strony pracodawców zatrudnienia pracowników. Obecna sytuacja zachęca do nieustannej wymiany praktykantów i przepływu wolontariuszy przez miejsca dawniej zarezerwowane dla odpłatnej pracy.
W pierwszej fali kryzysu gospodarczego mieliśmy do czynienie z uspołecznieniem strat i prywatyzacją zysków czyżby kolejnym etapem miało być ucharytatywnienie płatnej pracy i prywatyzacja zysków?
Na koniec bloku o stabilności zatrudnienia Bartosz Kantorczyk z Inicjatywy pracowniczej omówił plusy i minusy związków zawodowych. Mówił między innymi o upolitycznieniu i zagubieniu interesów pracowniczych wśród dużych związków zawodowych oraz niezależności małych związków okupionej ciężarem istnienia ciągłego konfliktu miedzy związkowcami a pracodawcą. Następnie omówił ryzyko nagłaśniania medialnego sporów między pracownikiem a zakładem pracy. Podkreślał, ze ta strategia ma jedynie sens w sytuacji dużej pewności wygranej pracownika i poparcia ze strony związku w innym przypadku pracownik naraża się na utratę pracy, ostracyzm ze strony pracodawców i brak perspektywy zatrudnienia z powodu etykietki „związkowca i zadymiarza”.
W zdesubstancjalizowanej polityce nie będziemy mieli okazji usłyszeć, żadnej konkretniej propozycji na wskazane wyżej problemy. Najbliższe dni pokażą czy politycy w ogóle odważą się podjąć temat stabilności zatrudnienia i mieszkań w Polsce. Pewnie SLD i PIS-owi przyjdzie łatwiej składać w tej sprawie obietnice z uwagi na niewielkie szanse tych partii na wejście po wyborach do rządzącej koalicji. W Polsce jeszcze długo będziemy oglądać rozgrywki karteli politycznych w zamkniętym obiegu tych samych ludzi między tymi samymi partiami. Byłoby naprawdę beznadziejnie gdyby tak jak tego chcą politycy na tym się kończyło. Demokracja na szczęście to nie tylko oddanie, co cztery lata głosu na któregoś z polityków. Jest jeszcze polityka oddolna i społeczeństwo obywatelskie, które stawia opór organizuje się i jak pokazał Gdański Szczyt Społeczny również ze sobą dyskutuje.
Tematyka mieszkaniowa była niespodzianką dla ekipy CNN, która swój program planowała poświęcić głównie przygotowaniom do mistrzostw Europy w piłce nożnej (wczoraj filmowano m.in. stadion w Letnicy). My jednak postanowiliśmy zaprezentować światu koszty rzekomych „sukcesów” Gdańska w tej dziedzinie.
Jeśli miasto nie wycofa się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów „reformy” mieszkaniowej, to podobne akcje promocyjne będziemy przeprowadzać przy każdej nadarzającej się okazji. Szczególnie przed i w trakcie EURO2012.
Skutki polityki zadłużania miasta dziś ponosić mają najemcy mieszkań komunalnych, ale prędzej czy później dotkną one nas wszystkich. Nasze miasto, na skutek megalomanii jego władz oraz pazerności krążących wokól nich biznesmenów coraz szybciej podąża ścieżką niekontrolowanego zadłużania się, której koniec jest zawsze taki sam – koszty spłaty gigantycznych zobowiązań ponosi społeczeństwo. Pierwsze objawy już widzimy w postaci coraz wyższych opłat, zamykania niedochodowych szkół, przymusowego przekształcania miejskich instytucji socjalnych w finansowane z grantów organizacje „pozarządowe”, czy obcinania funduszy na projekty społeczne kiedy brakuje kilkuset milionów na prowadzący do nikąd tunel. W miare powstawania kolejnych stadionów, hal sportowych, ECSów czy Teatrów Szekspirowskich zjawiska te będą się tylko nasilać.
Musimy już teraz głośno powiedzieć STOP takiej polityce, jeśli chcemy w Gdańsku uniknąć scenariusza greckiego, w którym wierzyciele przejmują publiczny majątek, bogacze uciekają z nagromadzonym kapitałem, a zwykłym ludziom każe się zaciskać pasa. Jeśli dziś pozwolimy władzom miasta ograbić naszą sąsiadkę-emerytkę z „komunałki” wyższym czynszem, to jutro ograbią i nas.
Dlatego w niedzielę 28 sierpnia wszyscy solidarnie przyjdźmy pod Złotą Bramę z garnkami i łyżkami. Niech ten marsz będzie największą do tej pory demonstracją niezadowolenia z polityki zadłużania miasta kosztem społeczeństwa. Niech dźwięk pustych garnków przypomni Adamowiczowi, że władza ma służyć mieszkańcom, a nie odwrotnie!
Zarówno w Czarnobylu jak i w Fukushimie władze bagatelizowały początkowo rozmiar katastrofy nie informując w pełni obywateli o zagrożeniu i i skali skażenia powstałego w wyniku awarii. Podobnie zachowują się władze w Polsce, które wmawiają teraz obywatelom, że w Fukushimie nic się nie stało, a wcześniej bez publicznej debaty podjęły arbitralną decyzja o budowie elektrowni nuklearnej. Podczas gdy kolejne kraje jak Włochy czy Niemcy po awarii w Fukushimie wycofują się z programu energetyki jądrowej, rząd w Polsce wciąż nieugięcie stoi na stanowisku, że jest to technologia bezpieczna i opłacalna. Tymczasem dyskusji publicznej czy analizy krytycznej projektu, jak nie było, tak nie ma, a jedyne z czym mamy do czynienia to finansowana przez rząd z publicznych pieniędzy proatomowa propaganda.
Dlatego zachęcamy do udziału w demonstracji w Gdańsku o godz 17 na placu przy kinie Krewetka wszystkich tych, którzy uważają, że energetyka jądrowa nie jest ani bezpieczna, ani ekologiczna, ani tania. Zapraszamy wszystkich tych, którzy sądzą, że inwestowanie w energetykę ze źródeł odnawialnych, zmodernizowanie linii przesyłowych
to alternatywy wobec kosztownych i niebezpiecznych planów budowy elektrowni jądrowej w Polsce.
RIOT NOW! OR NEVER
W poniedziałek koło południa wysłaliśmy do trójmiejskich mediów informację o organizowanej przez Grupę Inicjatywną “NIC O NAS BEZ NAS” serii spotkań informacyjnych w sprawie podwyżek czynszów. Trzy godziny później, Biuro Prasowe Urzędu Miasta Gdańska wystosowało oficjalny komunikat prasowy pt. “Akcja dez-informacja”, w którym rozpoczyna się słowami:
W związku z rozesłanym przez grupę inicjatywną zaproszeniem na cykl „Spotkań informacyjnych ws. podwyżek czynszów” raz jeszcze przypominamy, że grupa ta nie posiada pełnych i wyczerpujących informacji dotyczących wprowadzanych zmian i tym samym nie ma legitymacji do prowadzenia jakiejkolwiek kampanii informacyjnej.
W dalszej części tekstu (całość tutaj) przedstawiciele miasta zapewniają, że podwyżki wejdą w życie nie wcześniej niż w drugiej połowie roku i będą poprzedzone kilkumiesięczną kampanią informacyjną na temat “działań związanych z wprowadzeniem nowych regulacji polityki czynszowej dotyczącej lokali komunalnych”. Tłumacząc na polski: miasto w końcu poinformuje mieszkańców o podwyżkach czynszów. Tylko dlaczego każe czekać na taką informację już ponad rok od kiedy podwyżki zostały uchwalone przez Radę Miasta?
Próby wmawiania Gdańszczanom, że strona społeczna “nie posiada pełnych informacji” na temat podwyżek to kpiny porównywalne z zapewnieniami libijskiego dyktatora Kadaffiego, że prawdę o sytuacji w kraju pokazuje wyłącznie jego telewizja. Pełna informacja o nowych stawkach czynszów znajduje się w obowiązującym wieloletnim planie gospodarowania gminnym zasobem mieszkaniowym i nie jest żadną tajemnicą. Jedyne, co wnieść może planowana przez miasto kampania informacyjna, to owinięcie podwyżek w bawełnę zgodnie z zasadami “pijaru”, dzięki którym będą one łatwiejsze do przełknięcia dla niekumatych. Dlatego właśnie włodarze miasta są tak wściekli, że ktoś ich ubiega i zamiast medialnej propagandy podaje ludziom gołe fakty na temat tego, co ich czeka za sprawą “regulacji” Adamowicza i Lisickiego.
I tak jak kolejne kłamstwa dyktatorów tylko zwiększają gniew arabskiej ulicy, tak my spodziewamy się coraz większej frekwencji na naszych spotkaniach – najemcy lokali komunalnych to nie idioci i doskonale wiedzą, że skoro miasto tak desperacko próbuje zablokować informację o podwyżkach, to znaczy że będą one wyjątkowo drastyczne. Potwierdziło się to dziś w Nowym Porcie, gdzie rozpoczęliśmy naszą serię spotkań informacyjnych. Sala miejscowej Rady Osiedla z trudem pomieściła wszystkich mieszkańców przybyłych, aby dowiedzieć się prawdy o podwyżkach. A to dopiero początek.
Chodzą słuchy, że Paweł Adamowicz remontuje ulicę Słowackiego głównie po to, żeby w razie czego móc szybko ewakuować się na lotnisko. Póki co nie wiadomo, czy Arabia Saudyjska zgodzi się udzielić mu azylu politycznego.
1 Maja zorganizowaliśmy demonstrację pierwszomajową, mającą upamiętnić walkę XIX-wiecznego ruchu pracowniczego. Chcieliśmy tym również zaznaczyć, że święto pracy ma anarchistyczne korzenie. Pod hasłem “pracownicy zjednoczeni są niezwyciężeni” w ok. 200 osób przeszliśmy przez Wrocław świętując nasz dzień, dzień ludzi pracy. Agitowaliśmy za samorządnością w zakładach pracy, samoorganizacją pracowników w celu polepszenia swego bytu materialnego, solidarnością międzyludzką. Demonstracja odbyła się w ramach anarchistycznej majówki, podczas której odbył się również poprzedzający manifestację ogólnopolski kongres anarchistyczny Kongresono. Po wydarzeniu w Centrum Reanimacji Kultury Jacek Zawadzki wystawił spektakl “Moskwa-Pietuszki”, a po nim działacze Związku Syndykalistów Polski nakreślili zainteresowanym jak skutecznie prowadzić walkę w miejscu pracy. Późnym wieczorem odbył się koncert wieńczący program całej majówki.
Zaproszenie na demonstrację
„Po co 1 maja?”. Przemówienie z demonstracji pierwszomajowej we Wrocławiu
„Walka klasowa, nie narodowa!”. Przemówienie z demonstracji pierwszomajowej we Wrocławiu
Strona kongresu anarchistycznego Kongresono
Więcej filmów można znaleźć na stronie wydarzenia. Fotorelacja znajduje się na stronie wrocławskiej sekcji Federacji Anarchistycznej.
Zebraliśmy się tutaj, by wyrazić swój sprzeciw wobec władzy – władzy, której ordynarna i przemocowa polityka stara się obedrzeć kobiety z ich fundamentalych praw. Władzy, która uosabia się nie tylko w postaci polityków, ale też kościoła katolickiego oraz kapitalizmu.
Od miesięcy widzimy narastającą agresję państwa, który kolejnymi ustawami chce zepchnąć kobiety do roli wyłącznie biologicznej i podporządkowanej patriachalnemu systemowi. Warunki są dyktowane przez instytucje kościoła i przekuwane w pseudopolityczny ton, który przejął narrację w mediach. To kościół chce odebrać nam godność, odbierając nam wolność wyboru – zarówno w kwestii aborcji, jak i antykoncepcji. Państwo jednocześnie uderza w rodziny – odmawiając im pomocy w finansowaniu zabiegów in vitro, marginalizując kwestię przemocy domowej i ustalając jedyny słuszny schemat rodziny.
Od najmłodszych lat dzieciom narzuca się narodowokatolicką edukację, obrzydzenie do własnych ciał i seksualności, nienawiść do osób homo- i transeksualnych. Edukacja seksualna praktycznie nie istnieje, a jeśli już, przemawia ona takim właśnie językiem.
Sprzeciwiamy się działaniom tej instytucji, która jest synonimem hipokryzji, demagogii oraz nienawiści.
Władza, której przeznaczeniem nie jest „służba obywatelom”, ale ochrona własnych interesów oraz podporządkowanie i zastraszenie społeczeństwa, sprzyja tej narracji. Zasypując kolejnymi projektami ustaw i nowelizacji odbiera kobietom człowieczeństwo, fundamentalne prawo do decydowania o sobie i swoim ciele. Nie możemy dopuścić, by przeczono albo w jakikolwiek sposób zaniżano naszą zdolność do myślenia, podejmowania decyzji lub stawiania oporu. Dlatego pokazujemy swoją solidarność i siłę.
Władza nie nienawdzi tylko kobiet – władza nienawidzi wszystkich ludzi, którzy walczą o swoją wolność i którzy ujawniają brutalność jej postępowania. Zawsze będzie próbowała nas zniewolić i zawsze będzie próbowała odebrać nam głos. Społeczeństwo oparte na hierarchii, kapitalizmie i religijnym fundametalizmie – to społeczeństwo oparte na strachu i poczuciu winy, posłuszne i nieświadome swojej siły.
Dlatego dzisiaj znów wyszłyśmy na ulice, by wspólnie powiedzieć NIE – nie dla prób przejęcia kontroli nad naszym życiem i naszymi wyborami. Nie dla systemu, który przelewa falę nienawiści na jakąkolwiek grupę społeczną, by skłócić ze sobą społeczeństwo. Występujemy przeciwko nietolerancji, hierarchizacji i przeciwko państwu.
Aktualne informacje na temat wydarzenia można znaleźć na stronie www.wolnywroclaw.pl/majowka
FA Wrocław zaprasza wszystkich na Święto Policji 24.07.
https://www.facebook.com/events/1626317034350723/
W dniu tak ważnego dla wszystkich święta, drogie Policjantki i Policjanci życzymy Wam wszystkiego najlepszego. Jesteśmy pełni podziwu, że tak wspaniale pielęgnujecie tradycję. Niewielu potrafi tak jak Wy przenosić najważniejsze jej elementy do współczesności. Duma i radość rozpiera nasze serca na myśl ile dla Was znaczy etos Granatowych Policjantów. Podobnie jak oni podczas II Wojny Światowej błyskawicznie rozprawiali się z Żydami pilnując gett , Wy także każdego dnia dbacie o czystość na naszych ulicach. Rozumiemy z jakiego powodu puszczacie oko do praworządnych neofaszystów. Słusznie, że zwykle trochę później wkraczacie do akcji kiedy bici są obcokrajowcy i malowane swastyki na murach. Tak musi być. To zrozumiałe, że kolor skóry i pochodzenie jest dla Was istotne. Dość już panoszących się cyganów i kolorowych dość imigrantów i wykolejeńców. Wystarczy zboczeńców chorujących na gender. Rozumiemy to, tradycja to rzecz święta. Pamięć i duma. Duma i radość tych słów nigdy za wiele. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem, że nie zapomnieliście również o dzielnych Milicjantach z niebieskich radiowozów, agentach Służby Bezpieczeństwa łamiących życiorysy i funkcjonariuszach Zmechanizowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej. Wiemy, że bez ich nauki nie było by Was tu dzisiaj. Któż lepiej nauczyłby młodzież niż starsi koledzy. Nikt nie wie lepiej tego, że policyjna pałka potrafi wyprostować skrzywiony życiorys. Lata praktyki i oddanie pracy każdemu noszącemu mundur pozwoli na opanowanie tych kilku prostych zasad. Nigdy po nerkach, najlepiej przez książkę telefoniczną, zawsze z kolegą, tylko bez świadków.
Starsi koledzy to do Was ten apel. Pomóżcie młodszym i wybaczcie pomyłki. Świeżo po szkole pełni nadziei na zmianę świata z mlekiem pod nosem i tą śmieszną wrażliwością jeszcze nie potrafią mocno przyłożyć. Dajcie im więcej czasu i cierpliwości. Tylko o to prosimy. Wkrótce i oni zaczną myśleć regulaminowo. Bez zadawania zbędnych pytań wykonają każdy rozkaz .
Nasi obrońcy i Stróże Prawa!!! My rozumiemy, że czasem trzeba wrócić z komendy po pijaku samochodem. Kielicha komisarzowi się nie odmawia, zwłaszcza na służbie. I nawet jeśli jest już za późno bo wypić trzeba o ósmej rano my o Was pamiętamy. Alkoholizm to narodowa choroba, każdy ją zna. Pamiętajcie, że ośrodki terapeutyczne są w każdym mieście, to żaden wstyd zapiąć się w pasy. Dellirka trwa kilka dni, później na pewno będzie lepiej.
Wiemy jak ciężka jest Wasza praca dlatego spokojnie. Możecie bić nie tylko w pracy. Katujcie żony, lejcie pasami własne dzieciaki. Na pewno im się należało. Posłuszeństwo, karność i bark dyskusji. Bo panie Policjancie tak między Bogiem a prawdą gdzie się najlepiej pierze brudy jeśli nie w domu?
My wiemy, że tylko tak można wychować przyszłe pokolenie. Być może za klika Wam podziękują i kolejny mundur usiądzie do obiadu w niedzielę. Wtedy nic tak nie uskrzydli prawdziwego ojca policjanta jak wspólny toast z synem w mundurze.
Wiele nas smuci i o tym również trzeba dzisiaj powiedzieć. Dlaczego dzieci wciąż wybierają strażaków i skąd ta niechęć do Waszej służby. Martwi nas także, ze się nie wysypiacie skuleni w radiowozach na ogródkach działkowych. Trapi nas brak amunicji i rzadkie strzelanie i że rowery tak skrzętnie znaczone nigdy się nie odnajdują. Z troską myślimy o Policjantkach które ścieżkę kariery muszą zaczynać w łóżku przełożonego. Nie rozumiemy braku szacunku i arogancji. Czasem myślimy o Was z żałością, że Wasze matki strasznie się wstydzą i że ta praca zmienia człowieka tworząc maszynę gotową na wszystko.
Dosyć już tego. Święto to święto więc się radujmy. Wiwat Policja !!!
Konferencja podczas zjazdu FA była niezwykle różnorodną i inspirującą prezentacją postaw wolnościowych, pełną pomysłów i wiary w przyszłość.
Niezwykle ciekawe wykłady i bardzo pozytywni ludzie, niecodzienne historie, niezwykłe doświadczenia. Dostaliśmy potężną motywację aby działać dalej, jeszcze prężniej i skuteczniej niż dotychczas.
Pierwszego dnia odbyło się spotkanie „Stara-Nowa ekonomia. Spółdzielczość, odpowiedzialność, etyka w wyborach konsumenckich”. Na początku Tomek z Federacji Anarchistycznej przedstawił etykę systemu kapitalistycznego, oraz metody multikorporacji, które tworzą pozorną konkurencję, tak naprawdę sprawiając, że rynek ekonomiczny jest zupełnie nie przychylny innym formom działalności (małe firmy, spółdzielnie).
Następnie Paulina z Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej PANATO przedstawiła zasady na jakich działają spółdzielnie, plusy i minusy takiej formy działalności oraz zarys podstaw prawnych. Gdyby ktoś był zainteresowany tematem to można się kontaktować: biuro@panato.org.
W tym tygodniu można także zasięgnąć darmowej porady jak zakładać firmę bądź spółdzielnię we wrocławskim stowarzyszeniu „W tonacji serca”:
https://www.facebook.com/pages/W-Tonacji-Serca/295988320460100?ref=ts&fref=ts
Kolejną prezentacją był projekt COHOTO, który służy pomocy przy funkcjonowaniu lub tworzeniu wspólnot colivingowych oraz cohousingowych.
Romek opowiedział także o projekcie Okrągłego Miasteczka, które w założeniu ma być dobrowoną wspólnotą ludzi, budujących domy kopułowe, pomagających sobie nawzajem w codziennych czynnościach. Projekt dopiero się rozpoczął, o jego idei można przeczytać na stronie:
http://okraglemiasteczko.cohoto.net/okragle-miasteczko/
Następny prowadzący: Jasiek z ruchu TZM przedstawił prezentację dotyczącą automatyzacji i całkowitej robotyzacji pracy zarobkowej, który może spowodować koniec kapitalizmu i sprawiedliwe wykorzystywanie zasobów, bez udziału walut wymiennych.
Na zakończenie obejrzeliśmy wywiad z Marcinem z Kooperatywy Spożywczej, który zachęca do wspólnych zakupów, wspierania rolników ekologicznych i lokalnych.
http://kooperatywawroclaw.wordpress.com/
video: http://www.dailymotion.com/video/x2afx0a_kooperatywa
W przerwie mieliśmy możliwość zjeść posiłek przygotowany przez Food Not Bombs:
https://www.facebook.com/fnbwro
Spotkanie odbyło się w Utopii w Centrum Reanimacji Kultury.
W niedzielę zamiast pójść na wybory wysłuchaliśmy kilku ciekawych wykładów:
Antoni Kamiński opowiedział o pobycie Bakunina we Wrocławiu oraz o napisanych przez siebie książkach o Bakuninie „Życie i Myśl”:
oraz o zbiorze cytatów i aforyzmów zebranych przez wydawnictwo Trojka: „Myśli”
Kolejna osoba: Tymoteusz Onyszkiewicz przedstawił swoje wspomnienia z lat 80tych i 90tych, które pełne są bohaterskich czynów, walk ulicznych i happeningów, a dzieją się w Warszawie. (Wydane przez Wydawnictwo Nowy Świat)
Xavier z ZSP opowiedział o sile akcji bezpośrednich w walkach pracowniczych współcześnie (http://wroclaw.zsp.net.pl/), a Magda z Krakowa przedstawiła metody i techniki przesłuchań policyjnych stosowane w Polsce.
Na zakończenie Metys z poznańskiej Federacji Anarchistycznej opowiedział o 25 latach istnienia FA, ideach i wartościach, które zmieniały się, dorastały i przenikały tworząc to czym zajmujemy się obecnie.
Podczas spotkania można było obejrzeć materiały prasowe i fotografie z wystawy FUCK89, a także zakupić książki od Bractwa Trojka
oraz zaopatrzyć się na stoisku Planu W:
Demonstracja wystartowała o godz. 13.00 z placu 1 Maja i przeszła przez całe centrum miasta zatrzymując się pod agencją pracy tymczasowej Work Service, pod siedzibą PO, w okolicy Uniwersytetu. Działacze i aktywistki z różnych ugrupowań, z Federacji Anarchistycznej, z Inicjatywy Pracowniczej, ze Związku Syndykalistów Polski, a także Q Alternatywie wygłosili przemowy, omawiając aktualną sytuację pracowników w Polsce. Udział w demonstracji wzięły różne ugrupowania, część anarchistów szła w czarnym bloku. Po demonstarcji odbyła się posiadówka na CRK a wieczorem koncert i impreza. Food Not Bombs przygotowało ciepły posiłek. Wszystkim uczestnikom bardzo dziękujemy za miłą atmosferę!
fawroclaw.wordpress.com/2014/05/02/1-maja-2014-we-wroclawiu/
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.700437016679048.1073741862.179726758750079&type=1
DOŁĄCZ DO NAS!
Przyjedź na ogólnopolską demonstrację do Wrocławia 1-ego maja.
Zapraszamy do uczestnictwa w bloku radykalnym podczas demonstracji!
Zapraszamy na obchody 1 Maja we Wrocławiu!
W tym roku maszerujemy pod hasłami:
Czas na strajk Generalny!
Odbierzmy nasze prawa pracownicze!
Zaczynamy o godz. 13.00, na pl. 1 Maja (aktualnie pl. Jana Pawła II, fontanna pod Lwami).
Trasa przemarszu: Pl. Jana Pawła II – ul. Ruska (przystanek przy Work Sevice) – ul. Kazimierza Wielkiego – ul. Szewska (platforma zatrzymuje się, uczestnicy dochodzą na ul. Oławską przy biurach poselskich) – powrót do ul. Szewskiej – następnie uczestnicy zatrzymają się przy ul. Wita Stwosza – dalej ul. Szewską – ul. Grodzka (przystanek przy Uniwersytecie); przejście chodnikami: most Uniwersytecki; ul. Drobnera, ul. Łokietka, pl. Św. Macieja (rozwiązanie zgromadzenia).
Po demonstracji zapraszamy na piknik na podwórku Centrum Reanimacji Kultury (ul. Jagiellończyka 10 c). Udamy się tam zaraz po zakończeniu demo. W planach: ciepła strawa z FNB, gry zespołowe. O godz. 20.00 koncert: zagra dla nas ROOTS CONTROLA SOUNDSYSTEM (Utopia CRK)
Dlaczego demonstrujemy?
W lutym 1886 roku trwał strajk w jednej z fabryk w Chicago. Robotnicy domagali się poprawy warunków pracy i wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy. Strajk zakończył się lokautem, zwolniono wszystkich robotników, a na ich miejsce zatrudniono nowych. W geście solidarności organizowano wiece i demonstracje, w których brało udział ponad kilkadziesiąt tysięcy osób. Podczas jednego z tych protestów, na początku maja, policja zaczęła strzelać do robotników, zginęło kilka osób. By upamiętnić te wydarzenia II Międzynarodówka uznała 1 Maja Świętem Pracy. W 2013 roku rząd podwyższył wiek emerytalny do 67 roku życia i wprowadził 12-miesięczny okres rozliczeniowy. Musimy pracować dłużej za te same płace. Dziś, podobnie jak pod koniec XIX w. znowu musimy walczyć o 8-godzinny dzień pracy, a także o wiele innych kwestii wcześniej wywalczonych przez ruch robotniczy, a obecnie stopniowo odbieranych przez kolejne rządy: jak powszechna opieka zdrowotna, zabezpieczenia emerytalne, rentowe i od utraty pracy, publiczne żłobki i przedszkola, ogólnodostępne i darmowe szkolnictwo i kulturę. Śmieciowe warunki pracy i pensje oraz ograniczanie dostępu do usług publicznych dotyczą nasz wszystkich. Dlatego 1 maja we Wrocławiu po raz kolejny wychodzimy na ulice, by przypomnieć, że czas już na strajk generalny!
Po demonstarcji zapraszamy wszystkich na wspólne pisanie listów do władz miasta. Jeżeli chcieliście zapytać o coś prezydenta, macie dość wydawania naszych pieniędzy, macie dość wycinania drzew, stawiania nowych apartamentowców macie okazję to zrobić! Spotykamy się na CRK ul. Jagiellończyka 10c/d
W tym roku FA Wrocław uczestniczyła w Manifie pod własnym banerem, jednak idee anarchistyczne słychać było w wielu przemówieniach różnych grup. Główne hasło tegorocznej Manify brzmiało “Przeciw Przemocy Władzy”.
Manifa rozpoczęła się o godz. 14.00 w rytmach Podwórkowej Samby, było słonecznie i kolorowo. Flagi anarcho-feministyczne obok tęczowych, a także sporo rodziców z dziećmi. Problemy, które zostały poruszone nie tylko na transparentach, ale także w przemowach to głównie problemy społeczne: niskie emerytury i płace, brak usług publicznych takich jak żłobki i przedszkola, nadużywanie umów śmieciowych, wyzysk w miejscach pracy, utrudnianie działalności związkowej. Oprócz tego zwrócono uwagę na problem nietolerancji w mieście, która prowadzi do wykluczeń społecznych, nie tylko względem Romów, ale każdego kto wygląda bądź zachowuje się inaczej niż większość społeczeństwa.
Oberwało się głównie władzy miejskiej, za stadiony, złą gospodarkę mieszkaniową, uciekanie przed problemami. Niszczenie miasta nie tylko politycznie ale także czysto wizualnie. Tegorczna Manifa pokazała, że walka o miasto bez przemocy to głównie walka z władzą polityczną, z elitami, także z kapitalizmem.
Manifa przeszła bez zakłóceń, po wcześniejszej “antymanifie” nie było ani śladu. Praktyczie wszyscy zachowali formę “No Logo”, pokazując to co nas łączy, a nie dzieli.
Tutaj można przeczytać całość oświadczenia Wrocławskiej FA: http://federacja-anarchistyczna.pl/index.php/artykuly/dzialania-fa/dolnoslaskie/item/904-przeciw-przemocy-wladzy
Drogie przyjaciółki i przyjaciele!!!
8 marca powinniśmy się na chwilę zatrzymać, przypomnieć, wskazać i zrobić widoczną tą część społeczeństwa która ponosi główny ciężar neoliberalnych przemian i jest częstym obiektem seksistowskich ataków werbalnych, zaczynając od reklam a kończąc na bezpośredniej przemocy fizycznej. Tą część społeczeństwa która staje się ofiarą każdej wojny i aktorem każdej odbudowy. Nie tylko w Polsce, ale i na Świecie. Jest to ta część społeczeństwa, która w Europie na co dzień ma być niewidzialna wówczas kiedy ponosi widoczne ciężary nieopłaconej pracy w zakresie wychowania, pielęgnowania i opieki zdrowotnej. Ma być niewidoczna, gdy za tą samą pracę otrzymuje połowę pensji. Ma być niewidoczna gdy mówimy o sprawach socjalnych. Ma być niewidoczna gdy mówimy o równych szansach w podnoszeniu kwalifikacji zawodowych. Ma być niewidoczna gdy europejska polityka oszczędnościowa obniża standardy społeczne we wszystkich krajach. Ma być niewidoczna gdy faszyści, antysemici, patrioci i inni szowiniści próbują wtłoczyć swoje połamane role matki-polki i skostniały podział obowiązków.
Ten podział, to podział władzy. Ten podział to podział przemocy. Wyzwolenie kobiet jest także wyzwoleniem mężczyzn z ich współuczestnictwa w tej przemocy.
Przyjaciele!!!
Ile razy w ciągu ostatniego roku z niemałym trudem odkładałyście i odkładaliście ostatnie pieniądze, aby kupić za nie lekarstwa, najpotrzebniejsze rzeczy dla dzieci. Ile razy odmawialiście sobie drobnych przyjemności. Ile razy zalegaliście ze spłatą kredytu. Ilu z waszych znajomych tego nie wytrzymało i popełniło samobójstwo.
Czy zastanawialiście się kiedykolwiek dlaczego wysocy urzędnicy państwowi, prezesi dużych korporacji, wybrani przez was politycy i duchowieństwo nie mają takich problemów?
Jeśli pojawiły się wśród was takie pytania ja zadam kolejne: Dlaczego nigdy nie będzie was stać na podróż życia? Dlaczego galerie handlowe mogą wam zaoferować jedynie bezpłatną toaletę? Dlaczego wasze dzieci pomimo własnych zdolności nigdy ich nie zrealizują? Dlaczego nie będą choć bardzo chcą jeździć konno, pływać trzy razy w tygodniu na basenie i grać na fortepianie wspaniałe melodie zachwycając zebranych gości?
Jestem przekonany że pod skórą znacie odpowiedz. Życie z godnością, prawdziwe wynagrodzenie pracy, przyjemności, smaki życia, marzenia i spokój, zarezerwowane są tylko dla wybrańców.
Pewnie nie raz uwierzyliście w polityczne zapewnienia, że dobrobyt będzie waszym udziałem. Wypowiadali je ludzie których ręce są gładsze niż dłonie dziecka. Technokraci którzy nie znają trudów życia. Wyuczone frazesy zawsze przynoszą skutek. Wybory i cztery lata spokoju. Później wszystko wraca do normy.
Jacek Kurski z PiS-u może sobie pozwolić na to aby skwitować to jednym zdaniem „Ciemny naród wszystko kupi” Mirosław Drzewiecki z PO doda do tego „Polska to dziki kraj” Donald Tusk bezceremonialnie podczas konferencji dotyczącej wydobycia gazu łupkowego zrobi reklamę Biedronce oddając przysługę potężnemu lobbyście z Portugalii, Rafał Dutkiewicz w wężowej kurtce i gangsterskich pantofelkach będzie się wdzięczył podczas otwarcia nowej restauracji w Rynku. Nikt mu nie zabroni za nasze pieniądze zostać mecenasem kultury i sportu. Nikt mu nie zabroni odbyć szereg fascynujących podróży do najodleglejszych miejsc Świata, za łączną kwotę 91 tysięcy złotych. Bynajmniej nie swoich – Naszych. Wypracowanych przeze mnie i przez was.
Niestety jesteśmy nikim, masą która jedynie podpisuje listy, uwiarygadnia tych którzy od zawsze byli politykami. Sponsorujemy ich ekscesy, łożymy na darmowe przeloty z Wrocławia do Warszawy, aby przez 20 minut zaistnieć w programie Babilon, Kawa na Ławę i innych telewizyjnych produkcjach.
Ci których wybraliście mają was w dupie. Realizują tylko program wyborczy swojego wodza. Kropka
Zrozumcie, każda władza deprawuje, zmienia ludzi. Znacie Zegana, wrocławskiego boksera, społecznika i zapalonego propagatora sportu. Czy sprawdzaliście co się z nim stało? W którym narożniku zostawił własne przekonania i jak małpa powtarza frazesy.
Władza, politycy, partie, programy, obietnice, papka medialna którą was karmią żeby o tym nie mówić. Znamy to na pamięć.
Kryzys wyborczy, niska frekwencja wyborcza mówią same prze siebie. Mamy ich dosyć. Wiele razy z pewnością mówiliście – Nie ma alternatywy. Jest. My nią jesteśmy, Wy nią jesteście. Wasza samodzielność i zaradność, wasza wrażliwość i pomoc wzajemna. To nasza siła. Aby żyć godnie nie potrzebujemy struktury państwa. Nie musimy pracować na darmozjadów z wiejskiej i Sali plenarnej wrocławskiego ratusza. Wszystko może się zmienić. Wszystko możecie zmienić.
Anarchia, to brak rządu, Anarchizm to ty i ja razem, bez premiera, prezydenta, króla i ministra. Federacja Anarchistyczna to struktura która jest, oddycha, krzyczy, czuje, myśli, kocha i nienawidzi władzy.
Szczególnie dziś 8 marca musimy jasno powiedzieć o tym co przynosi każdy kolejny dzień. Każdy dzień pełen szarości, zmęczenia, zniewolenia i umniejszania. Władza która krzyczy do nas z nagłówków tabloidów, idiotycznych programów, społecznych oczekiwań, seksistowskich reklam, jest władzą powstałą tu, w tym społeczeństwie.
Tworzą ją kobiety które uwierzyły że rola im przypisana jest jedyną, tworzą ją mężczyźni którzy dla własnej wygody, z własnej niemocy , w szumie pogoni za materialnymi przyjemnościami zapomnieli o godności własnych żon, matek, kochanek i sióstr.
Jeśli mówimy o odpowiedzialności społecznej, o heroicznej walce, o wyrzeczeniach, mówimy o kobietach. Mówimy o nas samych. Bohaterstwo przypisywane mężom stanu jest taką samą manipulacją jak pojęcie feminizmu jako kaprysu stworzonego dla zabicia czasu.
Cała odpowiedzialność tego zepsutego Świata spada na nas, to my musimy opatrywać rany, organizować żywność, kształcić dzieci i zapewniać im miłość, podczas gdy świetnie przygotowani do swojej roli samców alfa mężczyźni walczą na wojnie toczonej w korporacji.
Jeśli mówimy o ponoszeniu kosztów, o rezygnacji z planów, rezygnacji z rozwoju, zamknięciu w wąskim oczekiwaniu na spełnienie roli matki, kucharki, sprzątaczki, nauczycielki i kochanki mówimy o nas samych.
Jednak tu, i teraz jest czas i miejsce aby przekroczyć wody Styksu. Aby wyjść z krainy śmierci obronną ręką. Jest czas aby koszty decyzji politycznych właścicieli korporacji, polityków i duchowieństwa przenieść na nich. I tylko na nich.
Anarchistki i Anarchiści muszą zrozumieć w jakim impasie tkwimy od końca lat 90-tych. Musimy postawić pytanie o stosunki władzy na nowo, i opuścić subkulturowe zabawy tkwiące w kulturowych maskaradach. Musimy odkryć na nowo materialne stosunki społeczeństwa w jakim żyjemy, i zbudować pomost do społeczeństwa. Musimy zakończyć izolację i reprodukowanie tych samych struktur władzy przeciwko którym występujemy,
Żeby to zmienić musimy zacząć od zmiany naszego stosunku do tej części społeczeństwa, która w zamierzeniu władzy ma być niewidzialna.
Od wydarzeń w 2011 roku, Narodowe Święto Niepodległości stało się jednym z najgorętszych wydarzeń medialnych jesieni. Konfrontacja Marszu Patriotów z Kolorową Niepodległą przy niemałym udziale policji oraz dziennikarzy, odbiła się szerokim echem w społeczeństwie.
Nacjonaliści związani z organizacjami o różnorakim prawicowym charakterze, odnieśli w tej materii spektakularne zwycięstwo. Owe podzielone i zmarginalizowane grupy, urosły w dyskursie społecznym do rangi istotnej siły politycznej.
Można wskazywać tutaj wiele przyczyn, w czym zresztą prześcigali się różnoracy komentatorzy. Nie zostało jednak wystarczająco wyszczególnione to, że pod sztandarem patriotyzmu swój interes zaczęły realizować różnorakie prawicowe i „antysystemowe” organizacje.
Udział w Marszu Patriotów grup kibiców Legii i Polonii Warszawa (które to grupy na zakończenie marszu pobiły się wzajemnie) był podyktowany nie tyle pobudkami ideologicznymi lecz wojną, którą kibice wypowiedzieli rządowi Donalda Tuska po zaostrzeniu prawa dotyczącego przepisów bezpieczeństwa w czasie imprez masowych.
Akty przemocy, do których doszło w Warszawie w blasku fleszy, zostały przypisane działaniu lewicowych prowokatorów, antify, policji i organizatorów Kolorowej Niepodległej. Organizatorzy w iście polityczny sposób odcięli się od kibiców na tyle ostrożnie, aby nie skonfliktować się z owym pożytecznym sprzymierzeńcem. Tym czasem we Wrocławiu podobne wydarzenia obyły się wyłącznie w blasku pochodni, niesionych przez członków i sympatyków Narodowego Odrodzenia Polski.
Narodowe Odrodzenie Polski w marszu organizowanym przez Młodzież Wszechpolską oraz Obóz Narodowo Radykalny nie bierze udziału. Historia konfliktu sięga 2006 roku, w którym MW doniosła na policję w sprawie pikiety antyhomoseksualnej organizowanej przez NOP. W związku z tym wydarzeniem, z okazji 11 listopada swoje marsze NOP urządza w stolicy Dolnego Śląska.
Wrocław stał się domem dla nacjonalistów nie bez przyczyny. Skrajna prawica od zawsze posiadała tutaj silną pozycję. Z Wrocławia wywodziła się czołówka nacjonalistycznych i neonazistowskich zespołów – Honor, Konkwista 88, czy znany na scenie metalowej Graveland. To z wrocławskich list wyborczych startuje przy każdej możliwej okazji Adam Gmurczyk – zamieszkały w Warszawie ojciec założyciel NOPu, dzięki czemu zebrać może więcej wyborczych okruszków niż w swoim rodzimym mieście.
Skrajna prawica nie jest więc we Wrocławiu młodym wynalazkiem. Posiada swoją długą tradycję, jednakże nie stanowiła ona obiektu większego zainteresowania mediów głównego nurtu. Sytuacja ta zmieniła się jednak na przestrzeni ostatnich lat, kiedy NOP skutecznie wypracował sobie alians z neopogańską Zadrugą oraz kibicami Śląska i Sparty Wrocław, którzy na własnym podwórku przyłączyli się do walki politycznej, a raczej antyrządowej kampanii pod przebraniem nacjonalistycznym.
To właśnie na fali owego przymierza doszło w naszym mieście do kilku dość spektakularnych aktów przemocy. O ile jeszcze bez większego echa przeszły incydenty z Synagogą pod Białym Bocianem i wegetariańską restauracją Złe Mięso, o tyle napaść na Wagenburg bezpośrednio po marszu 11 listopada oraz próba zakłócenia wykładu Zygmunta Baumana znalazła się w czołówkach programów telewizyjnych. Dutkiewicz przyznał, że przegapił moment, w którym grupy te urosły w siłę. Media rozpisywały się o wzroście tendencji neofaszystowskich. Widmem neonazizmu stał się Roman Zieliński, którego ogłoszono omalże ideologiem wrocławskiej skrajnej prawicy.
Dla Narodowego Odrodzenia Polski była to nie tylko darmowa reklama i forma nobilitacji. Dutkiewicz w swojej naiwności roztrąbił w mediach dofinansowanie policji, mającej skuteczniej rozprawiać się neofaszystowskim zagrożeniem, przez co pogłębił tylko antagonizację stanowisk i utwierdził w przekonaniu Kibiców Śląska, że są ofiarami walki politycznej z opozycją antyrządową. Zieliński odniósł podwójne zwycięstwo – nie tylko zyskał darmową reklamę swojej napisanej przed laty ksiązki, ale także obnażone zostało dyletanctwo dziennikarzy, którzy bez jej lektury powoływali się na sam jej tytuł, wypełniając doskonale założenia prowokacji. Narodowe Odrodzenie Polski, będąc grupą o marginalnym popraciu społecznym i potencjale kadrowym przybrało postać polskiego „Złotego Świtu”.
Zauważalne wzmożenie ruchów nacjonalistycznych na polskich stadionach, nie jest w istocie niczym dziwnym. Podobne zjawiska miały miejsce w Anglii oraz są wciąż żywe wśród wielu ekip kibicowskich za granicą. Przykład angielski daje nam jednak najciekawsze porównanie. W latach reform gospodarczych za rządów Thatcher i polityki zaciskania pasa, brytyjski National Front prowadził szeroko zakrojoną kampanię wśród kibiców angielskiej piłki.
Podobna sytuacja ma miejsce obecnie na naszym podwórku. O ile specyficznie rozumiane prowadzenie polityki historycznej przez kibiców w Polsce oraz zdecydowane nastawienie antykomunistyczne stanowiło część krajobrazu sceny kibicowskiej od wielu lat, o tyle grupy te miały charakter w istocie apolityczny.
Kibice (także Śląska Wrocław) prowadzili różnorakie akcje popierania określonych sił politycznych (także liberalnych), jeżeli mieli w tym interes dotyczący ich futbolowego światka. Poszerzenie pola walki nastąpiło wraz z obostrzeniem przepisów bezpieczeństwa na stadionach, prewencyjnym aresztowaniem Piotra Staruchowskiego w Warszawie oraz wzmożonym medialnym spektaklem zagrożenia porządku społecznego ze strony kibiców.
Opozycja parlamentarna w osobie niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości, postanowiła cynicznie wykorzystać ów wzrost napięcia do ataku na rząd Donalda Tuska. Atak ów wyrażony został w kategoriach patriotycznych, powielających znane od czasu dyskusji nad integracją europejską argumenty dotyczące suwerenności i interesu narodowego.
W tej właśnie niszy umiejscowili się nacjonaliści różnej maści – od korwinistów, poprzez Młodzież Wszechpolską na Narodowym Odrodzeniu Polski skończywszy. Można powiedzieć, że sprawą zainteresowali się profesjonalni i profesjonalizujący się politycy oraz ideowcy mający nieco szersze interesy niż swobody obywatelskie w czasie rozgrywek piłkarskich. Podobnie jak w latach siedemdziesiątych w Anglii, dzisiaj polscy nacjonaliści budują sobie poparcie na polskich stadionach. Jak widać na przykładzie wrocławskim, zdarza im się robić to skutecznie, choć nie bez przeszkód.
Odtrąbiony w mediach rozłam pomiędzy kibicami a NOPem, jaki rzekomo miał nastąpić na trybunach Śląska Wrocław okazał się w istocie niewielkim zgrzytem i efektem trać wewnętrznych w grupach kibiców. Część środowiska bardzo szybko określiła powiesznie antynopowskiego baneru na trybunie prowokacją służb i próbą rozbicia jednośći wśród kibiców. Wydarzenie to obnażyło jednak pewną tendencję w obrębie grup kibicowskich – brak zgody na jednoznaczną interpretację historii Polski i kwestii martyrologii, oraz brak zgody na polityczne wykorzystywanie środowiska kibicowskiego.
Pomijając to, kto próbował podłożyć ogień pod omawiany sojusz, interesująca jest sama kwestia tego jakie argumenty faktycznie przyczyniły się do owego rozbicia stanowisk wewnątrz grupy o rzadko spotykanym w naszych czasach stopniu spójności. Argumentem tym była współpraca Narodowego Odrodzenia polski z ukraińską „Swobodą”, organizacją nacjonalistyczną popierającą czystki etniczne na Ukrainie, których ofiarami byli między innymi Polacy. Co ciekawe tąpnięcie musiało być na tyle silne, że stronnicy wrocławskiego NOPu – ustami między innymi Zielińskiego w przykładny polityczny sposób obrócili problem ze „współpracy” na „rozmawianie”.
Owych „rozmów” NOP prowadził więcej. Zanim bowiem rozpoznali oni swojego sojusznika wewnątrz kraju, poszukiwali oni aliansu z różnymi środowiskami nacjonalistycznymi w Europie. Przykładów hipokryzji - charakterystycznej dla wszystkich ugrupowań politycznych poszukujących popracia wśród innych grup odnaleźć można na stronie NOPu wiele. Każdy zainteresowany w łatwy sposób znajdzie opisy rozmów z organizacjami, które wielokrotnie występowały przeciwko Polakom – jak chociażby wspomiany już brytyjski National Front, który prowadził kampanię przeciwko polskim emigrantom. Wybiórczość polskich nacjonalistów nie przeszkadza im jednak, w byciu nacjonalistami na emigracji i płaceniu podatków na rzecz wspierającego znienawidzoną przez nich lewacką politykę wielokulturowości i ochrony mniejszości rządu brytyjskiego.
Wybiórczość jest zresztą podstawową cechą charakteryzującą nacjonalistów z NOPu. Przejawia ona się w wielu kwestiach dotyczących filozofii polityki, koncepcji narodu, etniczności, obyczajowości oraz etosu ulicy. Granicę śmieszności wyznacza tutaj podtrzymywanie postawy antypolicyjnej (zapożyczonej na okazję współpracy z kibicami) przy jednoczesnym, zawartym w programie głoszeniu konieczności utworznie silnej i wysoce dofinansowanej policji, oraz okazjonalnym składaniem przez NOP doniesień do prokuratury w sytuacjach, w których naruszono prawa i interesy organizacji.
W ciekawym świetle wyglądają także pozostałe postulaty nopowskich nacjonalistów – ich antykapitalistyczne poglądy gospodarcze w postaci dystrybucjonizmu, negowanie procesu transformacji ustrojowej oraz demokracji parlamentarnej w ogóle, radykalna postawa antynarkotykowa, chrześcijańskie podwaliny definicji państwa i narodu czyli w istocie treść przekonań politycznych stanowi tło dla tego, z czego NOP jest znany – antysemityzmu, ksenofobii, czy homofobii.
Narodowcy są jednak na tyle świadomi źródeł swojego potencjalnego poparcia społecznego, że starannie starają się ukryć ową właściwą, polityczną treść swojego ruchu. W warunkach polskich wiadomym jest, że więcej osób przyjdzie protestować przeciwko homoseksualistom niż powstaniu nowej restauracji McDonalds. Promowanie dystrybucjonizmu nie ma żadnego sensu w obliczu możliwości przywołania argumentów dotyczących żydowskiego kapitalizmu i manipulacji przez ową mniejszość mediami. Podobnie jak negowanie demokracji parlamentarnej i Unii Europejskiej nie przeszkadza narodowcom w systematycznym braniu udziału w wyborach do obydwu instytucji. Wreszcie radykalna postawa antynarkotykowa również nie znajdzie podatnego gruntu w środowiskach kibicowskich, wśród których legalne i nielegalne postaci stymulantów stanowią codzienność i źródło dochodu pewnych grup.
Ów powszechnie spotykany, polityczny pragmatyzm czyli zwyczajna hipokryzja nie jest niczym wyjątkowym i ideologom nacjonalistycznym również nie przeszkadza wybiórczość na drodze do narodowej rewolucji, która jest celem ostatecznym. Problem jednak w tym, że ideologia owej rewolucji wyrażona jest w kategoriach etnicznych. To zaś, czym jest naród i kto jest Polakiem stanowi jeden z największych problemów NOPu.
To zaś czym jest naród i co oznacza bycie jego częścią jest kwestią arbitralną. Zależność tą doskonale opisał B. Anderson, twierdząc, że narody są wspólnotami wyobrażonymi. Nie wchodząc tutaj w zawiłości antropologii etniczności, warto zauważyć w jaki sposób ową wspólnotę wyobrażają sobie nacjonaliści. Nie ma ona bowiem nic wspólnego ze wspólnotą instytucjonalną, którą konstytuuje kwestia obywatelstwa. I w tym miejscu znajduje się największy błąd intelektualny ideologów Narodowego Odrodzenia Polski. Postrzegając naród i państwo jako byty absolutne o podłożu religijnym, praktykują oni wizję narodu i państwa w sposób arbitralny i wyobrażony. Mianem Polaka nie mogą mienić się ateiści, osoby o przekonaniach lewicowych, mniejszości seksualne, liberałowie, czytelnicy Gazety Wyborczej, narkomani, komuniści i inni wrogowie polskości.
Ci ostatni jednakże także podlegają kwestii wyboru moralnego. Próżno szukać działań NOPu, które wymierzone byłyby w prawdziwe środowiska neonazistowskie. Wręcz przeciwnie, Blood and Honour jest stałym gościem NOPowskich manifestacji 11 listopada, i co oczywiste znajdują się tam na własne życzenie, oczywiście bez oficjalnych deklaracji wzajemnych sympatii. Z dwojga totalitaryzmów, które doprowadziły do zniszczenia II Rzeczypospolitej, wystepuje się wprost jedynie przeciwko komunistom, często podnosząc argument, że Stalin jest odpowiedzialny za śmierć większej ilość jednostek niż Hitler.
Jednocześnie wspólnotą wyobrażoną są także mityczni „komuniści”, którzy zależnie od interesu politycznego są albo członkami i władzami Platformy Obywatelskiej, właścicielami TVNu, czytelnikami Krytyki Politycznej, ateistami lub – co z naszego punktu widzenia najzabawniejsze – anarchistami. Tymczasem próżno by szukać jakiegokolwiek sprzeciwu członków NOPu przeciwko dawnym aparatczykom PZPR (oprócz Jaruzelskiego) czy byłym funkcjonariuszom SB (np. zabójcy księdza Popiełuszki), których pełno jest np. w firmach ochroniarskich. Starzy komuniści i esbecy żyją sobie spokojnie, nie niepokojeni przez „prawdziwych patriotów”, gdy ci polują na plastikowe tygrysy.
Sprawy religijne także nie stanowią szerszego problemu moralnego dla nacjonalistów, którzy wyłącznie dzięki podobnej definicji wroga, ochoczo współpracują z pogańską Zadrugą, a osoba Mariusza Szczerskiego, autora antychrześcijańskiej retoryki zespołu Honor – legendy wrocławskiego nacjonalizmu, także nie przychodzi z trudem do zaakceptowania na mocy klasyka gatunku.
Zamiast tego na celowniku narodowców znajduje się rewizjonista marksistowski Zygmunt Bauman, który w istocie jest ziszczeniem czarnego snu narodowca – pracownik służb PRL, morderca Żołnieży Wyklętych, komunista i Żyd. Sęk w tym, że pierwszą instytucją, która doprowadziła do wyrzucenia Baumana z Polski była PZPR i rozłamy wśród funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, który rozpętał nacjonalistyczną i antysemicką nagonkę na żydowskich intelektualistów w 1968 roku.
Pokazuje to w dobitny sposób istotny pewien fakt, za który NOP i jego poplecznicy nie są odpowiedzialni i którego zapewne nie są do końca świadomi. Polska w sposób prakyczny przerabiała okres nacjonalizmu nie w dwudziestuleciu międzywojennym, gdzie ruch ów był częscią sceny politycznej, ale w czasach komuny. Przywołując znaną powszechnie metaforę – rządy komunistyczne jakkolwiek głoszące internacjonalizm i połącznie proletariuszy wszystkich krajów – były jak rzodkiewki. Czerwone na zewnątrz i białe w środku. W czasach Zbrodniczego Systemu Komunistycznego, realizowano faktyczną politykę nacjonalistyczną, ksenofobiczną, homofobiczną i anysemicką. I podobnie jak w przypadku NOPu afiszowano się inną ideologią niż ta, którą faktycznie realizowano.
Nikt inny jak nacjonaliści zogniskowani w Zjednoczeniu Patriotycznym Grunwald poparli Jaruzelskiego i stan wojenny 1981 roku. I nikt inny jak NOP i nacjonaliści powtarza te same argumenty i odwołuje się do tej samej ideologii, tylko że ubranej w inne szaty.
Federacja Anarchistyczna Wrocław
W sobotę 3 marca, o godz. 11:00 w dwóch strategicznych miejscach Katowic, odbyła się pikieta solidarnościowa pod hasłem Solidarność to broń, której nigdy się nie wyrzekniemy – stop torturom rosyjskich aktywistów!
Fala aresztowań i tortur wezbrała na terenie Rosji wraz ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi i mistrzostwami świata w piłce nożnej.
Podczas pikiety mówiliśmy o sytuacji Wiktora Filinkowa, Igora Szyszkina, Ilja Kapustina, czy Jewgienija Karakaszewa, rozdawaliśmy materiały informacyjne, oraz gazetę anarchistyczną A-TAK.
Tym symbolicznym gestem, jakim jest pikieta informacyjna, chcieliśmy pokazać naszą solidarność ze wszystkim zatrzymanymi.
Nie dalej niż przedwczoraj obchodziliśmy rocznicę zabójstwa założycielki i działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów – Jolanty Brzeskiej, której zwęglone zwłoki znaleziono porzucone w lesie. Tak, jak nie zapomnieliśmy o Jolancie Brzeskiej, tak nie mamy zamiaru milczeć w sprawie torturowanych towarzyszy.
W Rosji, gdzie Putin nie zawaha się przed najbardziej obrzydliwymi ruchami, by nadal sprawować władzę, w Polsce, gdzie ludzie umierają na komisariatach, a władcami życia i śmierci okazuje się mafia czyścicieli kamienic, na całym świecie – władza i jej organy są takie same. Nie pozwolimy, by jej okrutne akty przeszły bez echa. Wspieramy i czekamy na wieści od rosyjskich aktywistów.
Solidarność Naszą Bronią!
Federacja Anarchistyczna Śląsk
Po wydarzeniach z 19 kwietnia 2015 , kiedy akcja okupacyjna pustostanu zorganizowana w ramach Antykongresu zakończyła się wezwaniem na miejsce jednostki antyterrorystycznej, sąd rejonowy w Katowicach dopiero w lutym 2016 dostarczył zatrzymanym akt oskarżenia. Oskarżono nas o naruszenie miru domowego - " wdarcie się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia..".
Wyznaczono termin pierwszej rozprawy, na którą oprócz oskarżonych przyszło kilkanaście osób w charakterze publiczności w celu okazania wsparcia. Osoby te nie zostały wpuszczone na salę obrad.
Po kilku miesiącach postępowania 15 z zatrzymanych wtedy osób, zdecydowało się przyjąć warunkowe umorzenie postępowania. Jednak 5 z nich nie zgodziło się na kompromis, dla nich walka się nie skończyła - nie przyznali się do winy.
Na pierwszą rozprawę ws. pozostałej piątki przybyło wiele osób nie tylko po to, aby zademonstrować wsparcie dla aktywistów, ale też aby pokazać władzy, że represje wobec oddolnych ruchów społecznych zawsze spotykają się ze stanowczą reakcją ze strony ruchu anarchistycznego. Każdy z zatrzymanych złożył oświadczenie. Nikt nie przyznał się do winy, każdy podkreślił polityczny charakter akcji. W trakcie rozprawy osoby obecne na publiczności rozwinęły wielki baner z napisem Solidarność Nasza Bronią. Policja zaczęła wyrzucać osoby z sali, szarpiąc je i wypychając siłą. Sędzia zakończyła rozprawę przed czasem wyznaczając cztery kolejne posiedzenia. W ich trakcie mieli zostać przesłuchani wszyscy policjanci, którzy wzięli udział w akcji na Mariackiej. Zażądaliśmy też odpowiedzi na pytania, kto wydał polecenie użycia jednostki antyterrorystycznej, czyją własnością jest kamienica na Mariackiej, czy policja została rozliczona po całej akcji i jakie były jej koszty dla budżetu publicznego.
Wyznaczono kilka rozpraw w ciągu najbliższego miesiąca, każdy z oskarżonych pracował, jeden musiał dojeżdżać aż z Poznania, podzielono się więc tak, żeby na każdej rozprawie ktoś z nich był obecny. Jednocześnie planowaliśmy kolejną akcję na nadchodzącą rozprawę tak, żeby ponownie zachwiać spokojem w budynku sądu. Niestety wymiar "sprawiedliwości" po raz kolejny pokazał swoje prawdziwe oblicze. Na drugiej z wyznaczonych 4 rozpraw sąd oświadczył, że po konsultacjach z prokuratorem wspólnie ustalono, iż niema zasadności dla przeprowadzania kolejnych posiedzeń sądu ponieważ sprawa jest jasna, nie budzi żadnych wątpliwości sądu i prokuratora, a dalsze jej prowadzenie będzie przeciąganiem całej sprawy i świadczyć będzie o przewlekłości postępowania. Dlatego sąd orzekł o winie 5 uczestników protestu i zasądził im prace społeczne w wymiarze około 40godz., zaś jednemu z oskarżonych zasądził grzywnę 550zl (ze względu na jego niezdolność do pracy). Taki obrót sprawy był dla nas zaskoczeniem. Przygotowywaliśmy się na dalszą walkę, do przesłuchania policjantów, przygotowywaliśmy kolejną akcję, jednakże sąd i prokuratura ucięli sprawę nie dając nam szans na obronę.
Każdemu wyznaczono kuratora i wymiar prac społecznych - 40 godzin rozłożono na 4 miesiące. Jest to najlżejszy wymiar kary. Oczywiście nikt nie podjął prac społecznych. Według nas jest to tożsame z przyznaniem się do winy. Dlatego po kilku miesiącach policjanci zaczęli poszukiwać oskarżonych w ich domach rodzinnych. Nie udało się ustalić ich miejsca pobytu, uznano że ukrywają się przed "wymiarem sprawiedliwości". Dlatego w ciągu ostatnich kilku miesięcy odbyły się posiedzenia, na których sąd zarządził zmianę prac społecznych na pozbawienie wolności. Jako, że konstrukcja naszego prawa jest absurdalna, pozbawiając kogoś wolności zasądza mu się połowę wymiaru prac społecznych. I tak z najlżejszego wyroku jednego z aktywistów (40 godzin do odrobienia w ciągu 4 miesięcy) zasądzono 2 miesiące aresztu! Za 40 godzin do odpracowania, za grzywnę w wysokości 550zl nasi Towarzysze mogą pójść do aresztu na ponad 60 dni.
Oto skutki policyjnego terroru w trakcie Antykongresu:
- 21 protestujących zatrzymanych,
- 3 osoby odwiezione do szpitala,
- 10 osób obciążonych dozorem policyjnym, w tym dwie dozorowane dwa razy w tygodniu,
- wejścia do domów zatrzymanych i ich rodzin,
– nachodzenie lokalu organizacyjnego,
- zastraszanie aktywistów.
Jednocześnie Antykongres okazał się dla nas nie tylko szeregiem bezpośrednich ulicznych akcji i wykładów z alternatywnych teorii. Zaistniałe sytuacje wytworzyły w nas poczucie wspólnoty, które rezonować będzie jeszcze długo, napędzając kolejne działania. Dziękujemy wam za akcje solidarnościowe! Po raz kolejny przekonaliśmy się na własnej skórze o brutalności policji - mamy ma prawo się bronić, zaś protest jest formą obrony przed władzą!
Polskie władze chcą zmienić ustawę regulującą funkcjonowanie żłobków m.in. zwiększając dopuszczalną ilość przebywających w nim dzieci o 30%. Przy wzroście obciążenia pracą o 30%, nie mówi się o wzroście płac opiekunek.
26 maja w Dzień Kobiet, wsparliśmy inicjatywę Komisji Międzyzakładowej OZZ IP przy Zespołach Żłobków w Poznaniu, w Miejskim Przedszkolu nr 1 w Bytomiu. Rozdając materiały informacyjne i rozmawiąjąc z rodzicami odbierającymi dzieci z placówki, żądaliśmy i nadal będziemy żądać:
- maksimum 5 dzieci na jedną opiekunkę,
- maksymalnie 25 dzieci w grupie,
- zwiększenia ilości miejsc w żłobkach, poprzez zwiększenie finansowania sektora opieki,
- doprecyzowania pojęcia: 'dziecko szczególnej opieki'.
- skrócenia czasu pracy,
- zmiany nazewnictwa z opiekun dziecięcy, na opiekunka dziecięca.
Śląscy anarchiści w ramach protestu przeciwko Europejskiemu Kongresowi Gospodarczemu odbywającemu się w Katowicach przeprowadzili akcję plakatowania, rozrzucania ulotek oraz zabarwili na czerwono wodę w fontannie obok centrum kongresowego.
“10 maja 2017 po raz 9 w Katowicach odbywa się festyn wolnego rynku, Europejski Kongres Ekonomiczny. Wezmą w nim udział światowej klasy zbrodniarze i złodzieje. Rozmowy w tym doborowy towarzystwie będą dotyczyć nowych strategii zdobywania bogactw i poszerzania dominacji ekonomicznej nad ludnością Europy. Wszystko to oczywiście przepięknie usprawiedliwione nazwiskami celebrytów wolnego rynku, profesorów wyzysku, władców osiągających duże sukcesy w okradaniu tych, którym mówią, że służą, gwiazd charytatywności i oczywiście ekologów, którzy dla władzy i zysku starają się umieścić środowisko naturalne na giełdzie. Wszystko ku chwale naszego nowego boga – kapitalizmu.
Jednym z głównych tematów kongresu jest bezpieczeństwo energetyczne. Możliwe, że nawet dojdzie do przedstawienia 2 rożnych wizji: czy energia będzie bezpieczna w rękach państwa, czy w rękach wielkich prywatnych firm. Bezpieczna oczywiście oznacza tyle co jak najlepiej nie doprowadzić do sytuacji, w której mogłaby się stać dobrem wspólnym, zarządzanym przez wszystkich. Wątpimy czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla nas, zwyczajnych zjadaczy chleba, bo czym ma znaczenie dla okradanego jakie imię nosi złodziej?
Inna kwestia jest równie „interesująca” co poprzednia – cała seria paneli na temat moralności w biznesie według współczesnych piewców wolnego rynku. Etyczne prowadzenie interesów, w sposób oczywiście pokazowy, staje się opłacalne. Znamy przecież takie przykłady ze współczesnego świata, niejedna wielka korporacja w naszym Pierwszym Świecie lansuje się na odpowiedzialną i uczciwą, a jednak wyzyskuje ludność i niszczy środowisko naturalne w krajach Trzeciego Świata. Kongresmeni będą sobie nawzajem przedstawiać różne sposoby okłamywania nas i wyzyskiwania naszych braci w innych miejscach globu.
Rozmowy będą się również toczyć na temat dosyć niepokojący, szczególnie w kwestii naszej prywatności. Dotyczyć będą efektywnego zbierania i wykorzystywania naszych danych, które niestety sami często oddajemy w internecie. Kongresmeni chcą efektywniej je wykorzystywać, by wciskać nam ich nikomu niepotrzebne produkty, tak, aby nas przekonać, że tego właśnie chcemy. Chcą również wiedzieć jak nas lepiej szpiegować, by w odpowiednim momencie móc tych, którym nie podoba się aktualny stan rzeczy na świecie, unieszkodliwić. Wszystko to można oczywiście usprawiedliwić mówiąc o zagrożeniu terrorystycznym, jednak warto się zastanowić, kto tu naprawdę tym terrorystą jest.
To tylko część z wielu powodów, dla których jesteśmy przeciwko kongresowi ekonomicznemu. Namawiamy do protestowania przeciwko niemu, ale nie z powodu samego faktu, że się odbywa, lecz by pokazać swój sprzeciw wobec nieuczciwości możnych tego świata. Nawet jeśli nie jesteśmy w stanie się ich pozbyć, to przynajmniej spróbujmy ograniczyć ich chęć bogacenia się i poszerzania swojej władzy, by przestały w końcu płynąć rzeki krwi mordowanych i wykorzystywanych robotników, niewinnych, ale mających pecha mieszkać w „złej” części naszej planety. Zatrzymajmy chociaż własne morza łez wylewanych z racji niepewnej sytuacji ekonomicznej i wmówionych nam potrzeb , którym nie jesteśmy w stanie podołać.”
Wczoraj, tj. 27 marca, odbyła się w Katowicach pikieta solidarnościowa z przebywajacymi w areszcie białoruskimi anarchistami.
Wierzymy, że trwające od 17 lutego białoruskie protesty są nie tylko wyrazem sprzeciwu wobec ustawie o pasożytnictwie społecznym, ale że są aktem i próbą sił wymierzonymi przeciwko Łukaszence, urzędnikom, milicji, służbom specjalnym i reszcie prawdziwych pasożytów, wysysających witalność z białoruskiego społeczeństwa.
Po Gdańsku, Krakowie i Warszawie i my pokazaliśmy, że solidarność, tak ważna dla anarchistów nie zna granic, nie ugina się przed dyktatorami i nie ucieka przed policjantami, którzy czekali już na nas gnieżdżąc się w suce w asyście starży miejskiej w drugim aucie, oraz funkcjonariuszami po cywilu i w mudurach, tuż koło Placu Teatralnego. Akcja była niezalegalizowana, świetnie wiedzieć, że nasz profil na Facebooku ma aż tak zróżnicowanych odbiorców. Sprawdzono tylko dowód osobisty jednego z uczestników pikiety.
Rozdaliśmy mnóstwo ulotek, a przechodnie z zaciekawieniem słuchali przemówień - wszak mieli ikazję dowiedzieć się o rzeczach, o których nie usłyszą w mediach.
Ślemy wyrazy poparcia dla naszych towarzyszy na Białorusi, tych na wolności jak i tych w areszcie. Wiemy o strajkach głodowych i czekamy na dalszy bieg wydarzeń.
Solidarność naszą bronią!
W Sądzie Rejonowym w Katowicach odbyła się rozprawa 5 z 21 zatrzymanych podczas Antykongesu 2015 przez AT anarchistów. Obecna była widownia, solidaryzująca się z oskarżonymi. Poniżej oświadczenie wygłoszone na sali rozpraw. Oczekujcie video z wydarzenia.
My, anarchiści i anarchistki, postanowiliśmy wykorzystać sposobność, która nadarzyła się w Katowicach podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w 2015 r. i zaprotestować przeciwko niemu, jednocześnie tworząc alternatywę dla tego wydarzenia. Wystąpiliśmy wtedy między innymi przeciwko międzynarodowej umowie TTIP, chcieliśmy w teorii i praktyce udowodnić, że poprzez samoorganizację i radykalne działanie społeczeństwo jest w stanie przeciwstawić się dyktaturze biurokracji i pieniądza, reprezentowanej przez uczestników kongresu. Chcieliśmy stworzyć otwartą przestrzeń dyskusji dla wszystkich tych, którym korporacyjno-rządowe elity odmawiają prawa głosu, pokazać, że nie ma naszej zgody na dalsze rządy skompromitowanej oligarchii.
Administracja państwa próbując ukarać nas za nasze działania, które miały na celu aktywizację społeczeństwa poprzez zwrócenie uwagi na zaistniałe problemy ekonomiczne, jasno pokazuje że nie ma w Polsce miejsca dla inicjatyw oddolnych.
Nasza odpowiedź na zarzuty zakłócenia miru domowego, które zostały nam przedstawione, dotyka prawdy o wiele głębszej. Jako oskarżeni, stajemy przeciwko machinie przestępczej władzy, posługującej się policją i sądem. Mamy na to dowód - jest to opuszczony budynek, który zarówno wtedy jak i dzisiaj stoi pusty i zaniedbany. Władzy zależało na tym, żeby tego dnia do opinii publicznej nie przedostała się żadna informacja o proteście przeciwko organizowanemu spotkaniu biznesowemu, kuriozalnie zwanym Forum Ekonomicznym.
W związku z tym oczekujemy odpowiedź na nasze pytania :
- KTO WYDAŁ POLECENIE UŻYCIA GRUPY ANTYTERRORYSTYCZNEJ
- CZYJĄ WŁASNOŚCIĄ JEST KAMIENICA NA MARIACKIEJ
- CZY POLICJA ZOSTAŁA ROZLICZONA ZA CAŁĄ AKCJĘ I JAKIE BYŁY KOSZTY UŻYCIA JEDNOSTKI AT.
Pewne jest, że władza upozorowała zakłócenie miru domowego, użyła swoich paragrafów by stłumić protest stricte polityczny.
Wyznaczono terminy kolejnych trzech rozpraw.
Video z wydarzenia:
1. https://www.youtube.com/watch?v=p-xBqN6zJYs
2. https://www.youtube.com/watch?v=sPr-c2_r9IY
Władza próbuje kontrolować nas coraz bardziej i szuka o nas coraz więcej informacji. W sejmowym zaciszu przy wyłączonych kamerach i poza uwagą społeczeństwa, likwiduje się resztki wolności i pozory demokracji. Niedawno do Sejmu trafił nowy projekt ustawy, która pozwala policji i służbom specjalnym na szpiegowanie każdego i to bez powodu. To nie pierwszy raz, kiedy władze chcą się dobrać do naszych telefonów i łączy internetowych (patrz ACTA). PiS robi to samo, co poprzednie ekipy rządzące, próbuje jednak radykalnie zwiększyć możliwość szpiegowania obywateli. Lobby policyjne zaciera ręce.
Co chce dać służbom nowa władza? Wg nowej ustawy, policjanci i agenci będą mogli śledzić każdego przez nadajnik GPS np. w telefonie i nie będą musieli uzyskać na to zgody sądu. Służby specjalne będą mogły przechowywać pozyskane tajemnice zawodowe, osobiste i nie będą musiały ich niszczyć. Funkcjonariusze systemu będą mieć możliwość poznania, co mówimy w tajemnicy adwokatowi, czy lekarzowi. Policja będzie mogła nas “billingować” i obserwować, co robimy w internecie bez konkretnego powodu (prawdopodobnie będą wykorzystywać programy szpiegujące).
Władza pokazała swoje oblicze… i bardzo dobrze – zmobilizuje nas to do działania. Tak, jak zablokowaliśmy ACTA, tak teraz powstrzymamy zakusy władzy na naszą prywatność. Musimy się bronić przed coraz bardziej brutalnym i rozpasanym molochem policyjno-kontrolnym. Tendencje do szpiegowania widoczne są na całym świecie – Rosja, USA, azjatyckie dyktatury, a i w Unii Europejskiej służby policyjne w coraz większym stopniu posługują się technikami inwigilacji obywateli. Państwo wykorzystuje coraz chętniej techniki inwigilacji do tłumienia obywatelskich protestów i szantażowania tych, którzy nie godzą się na ich działania. Polski rząd pilnie uczy się zamordyzmu.
Pierwszą akcje protestacyjną mamy już za sobą. 09.01 Śląsk zapoczątkował pikietą w Katowicach ruch protestacyjny. Wydarzenia, które miały miejsce przy okazji ostatniego wiecu wołają o pomstę do nieba - rozbicie demonstracji, zatrzymanie jednego z organizatorów i osób biorących w niej udział, gazowanie uczestników, którzy chcieli się dowiedzieć co z zatrzymanymi. Jednak tak samo jak nie damy się uciszyć w internecie, tak samo nie skończymy stawiać oporu na ulicach, póki nie osiągniemy celu.
Niezgadzamy się na bezkarność policji! Dlatego w dniach 18.01 do 24.01 wzywamy wszystkich do obywatelskiego oporu i protestów przeciwko nowym pomysłom inwigilacji społeczeństwa! Zablokujmy politykom możliwość szpiegowania nas. Uczyńmy te dni tygodnie protestu przeciwko inwigilacji. Łapy precz od naszego życia!
NIE ZGADZAMY SIĘ NA TWORZENIE PAŃSTWA POLICYJNEGO!
DOŚĆ BEZKARNOŚCI POLITYKÓW TWORZĄCYCH PRAWO!
ZABLOKUJMY PRAWO POLICJI DO SZPIEGOWANIA!
Federacja Anarchistyczna Śląsk
W czwartkowe popołudnie na ul. Dworcowej w Bytomiu odbyła się pikieta solidarnościowa z górnikami protestującymi w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Podczas trwania pikiety działacze i działaczki Federacji Anarchistycznej Śląsk oraz OZZ Inicjatywa Pracownicza rozdali 300 ulotek informująych o sytuacji w JSW oraz nawołujących do solidarności z górnikami.
Uczestnicy częstochowskiej Federacji Anarchistycznej i Związku Zawodowego Federacja Pracownicza w dniu 9 czerwca zorganizowali kolejną pikietę solidarnościową z pracownikami salonów empiku. Rozkolportowano kilkaset ulotek skierowanych do pracowników i klientów. Mimo niesprzyjającej aury akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem i przebiegła bez zakłóceń.
Krakowska krwawa wiosna to historia pracowników zakładów cukierniczych i przemysłowych, którzy w 1936 r. wobec głodowych pensji upomnieli się o podwyżki i zaprzestanie wydłużania czasu pracy, a także zażądali przywrócenia zwolnionych związkowców. Niektórzy z nich przypłacili to życiem.
2 marca 1936 r. rozpoczęła się okupacja Polsko-Szwajcarskiej Fabryki Czekolady „Suchard”, a 18 marca do protestu dołączyli robotnicy Polskich Zakładów Gumowych „Semperit”. W nocy z 20 na 21 marca policja przystąpiła do krwawego tłumienia strajku.
23 marca 20 tysięcy osób zebrało się, aby zamanifestować swoją solidarność z załogami „Suchardu” i „Semperitu” walczącymi o pracownicze prawa. Policja jeszcze raz wykazała się niezwykłą brutalnością, otworzyła ogień do zebranych robotników, zabijając 8 osób, a raniąc 45.
Federacja Anarchistyczna sekcja Kraków i komisja środowiskowa Inicjatywy Pracowniczej przyszły 23 marca pod pomnik Krakowskiego Czynu Rewolucyjnego, by oddać hołd zamordowanym robotnicom i robotnikom; tym, których życie nie zakończyło się 23 marca, tak jak chcieli tego policjanci oddający do tłumu salwę. Chcąc wymazać nieposłusznych, którzy walczyli o swoją godność, brutalna władza tylko ich unieśmiertelniła. Bo kto dziś pamięta o zhańbionych, którzy bezmyślnie słuchali rozkazów? Nikt. Za to zamordowani robotnicy żyją w naszej pamięci. Niech wybrzmią ich imiona:
Józef Cieślik
Jan Jędrygas
Janina Krasicka
Andrzej Proc
Jan Szwed
Jan Szybiak
Piotr Wrona
Antoni Żłobiński
Przychodzimy tu i przychodzić będziemy rokrocznie, by złożyć kwiaty i zapalić znicz, by nie zapomnieć o nich, o męczennikach i męczennicach ruchu robotniczego, o tych, którzy walczyli o lepszy świat. Takimi okolicznościami łączymy historię, pokazujemy prawdę naszego dziedzictwa. Oni nie żądali, aby ich chwalono, czynili wszystko z prostego poczucia solidarności, z potrzeby walki o sprawiedliwość, o wspólną godność; o to wszystko, do czego i my dziś dążymy.
Areszty, przemoc i groźby – to wszystko na co było stać – jakże dziś idealizowaną – sanację. Sojusz kapitału i państwa potrafił robotnikom zaoferować jedynie ucisk, bezrobocie i ogólną nędzę. Robotnicy przeciwstawili temu strajk i solidarność. Pokazali nam, że nasza siła jest siłą wspólnoty. Ruch pracowniczy musi dziś tworzyć właśnie tak szlachetną wspólnotę. Walka trwa.
„Stop POPiSowej inwigilacji” – pod takim hasłem przeszliśmy ulicami Krakowa w ubiegłą niedzielę. Z Rynku Głównego, ulicą Floriańską pod Urząd Wojewódzki przemaszerowało około 150 osób. Demonstracja była spontaniczną odpowiedzią na nowelizację ustawy o policji. Wprowadzone przepisy poszerzają zakres możliwości inwigilowania społeczeństwa przez władzę.
Poniżej publikujemy treść jednego z wygłoszonych podczas demonstracji przemówień:
Przyszliśmy dziś tutaj wszyscy, by zaprotestować przeciwko niegodziwości władzy, która raz po raz odsłania swój łeb. Tym razem jest to łeb agenta, łeb szpiega, który zamierza śledzić każdy nasz ruch. Nowa ustawa policyjna to zamach na podstawowe prawa każdego człowieka – na jego wolność, na nasze prawo do prywatności. To, na czym nam wszystkim tak bardzo zależy. Oczywiście rządzący mówią nam, że jest to robione dla "bezpieczeństwa". My jednak pytamy: "czyjego?". O czyje bezpieczeństwo chodzi, jeżeli nie o bezpieczeństwo rządzących? Mówię o tych, którzy uważają się za "wolę narodu", za "suwerena", a tak naprawdę kompromitują siebie, próbując do tej kompromitacji wciągnąć i nas! My mówimy głośno i wyraźnie: "nie reprezentujecie nas!". Nie pozwolimy na inwigilację! PIS wprowadzając tę ustawę dobrze wie co robi, tak jak dobrze wiedziało PO, gdy szykowało taką ustawę już za swoich rządów. Nie dajmy się zwieść fałszywej opozycji! Tym bardziej fałszywej opozycji PO do PIS-u! Oni również chcieli zawiesić na nas swój wzrok i położyć na nas swoje łapska. Bądźmy przezorni! Nie powinniśmy dać się zwieść PO, nie powinniśmy dać się zwieść PIS-owi, nie powinniśmy dać się zwieść komukolwiek, kto przyjdzie po nich!
Na zakończenie chciałbym wspomnieć - chyba wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę - że dzisiejszy protest nie jest ani początkiem, ani końcem pochodu oporu, który wielu z nas prowadzi od bardzo dawna. Walka trwa, a my nie możemy się poddawać! Naszą naczelną zasadą powinno być "nie ustawaj". Joe Hill, bard amerykańskiego ruchu związkowego, na swoim łożu śmierci powiedział: "Nie traćcie żadnego czasu na żałobę! Organizujcie się!". Powinniśmy wziąć te słowa za nasz drogowskaz. Nie dajmy się zniewolić pod czujnym okiem Wielkiego Brata!
Każdego roku, 19 stycznia, w rocznicę zabójstwa Anastasii Baburowej i Stanisława Markiełowa, w Rosji i w wielu innych krajach odbywają się wydarzenia przypominające nie tylko o ich śmierci w 2009 roku, ale o wszystkich osobach, które straciły życie w wyniku działań rasistów i neonazistów. W ostatnich latach byli to m.in. antyfaszyści: Iwan Chutorskoj, Fiodor Fiłatow, Ilia Dżaparidze.
Nasze towarzyszki i towarzysze zostali zabici przez rosyjskich neonazistów. Ludzi, których ani w Rosji, ani w ogóle na świecie być nie powinno. Wciąż nie zatarła się pamięć o tym, ile osób zginęło z ich rąk w ubiegłym wieku, a jednak nazizm wciąż istnieje.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat ponad 600 osób zostało zabitych z powodu nienawiści rasowej i ksenofobii. Stracili życie tylko dlatego, że mieli „niewłaściwy kolor skóry”, „niewłaściwy kształt oczu”, „niewłaściwe pochodzenie” czy „nieprawidłowe poglądy”.
Obecnie przemoc na ulicach rosyjskich miast jest już zjawiskiem o mniejszej skali, ale wydaje się to być tylko pozorną zmianą. Dalej kwitnie ksenofobia wśród zwykłych obywateli, urzędników państwowych i przedstawicieli organów ścigania. Przejawia się to na wiele sposobów: uchodźcy nie dostają azylu, nawet jeżeli pochodzą z krajów, w których panuje wojna, odbywają się regularne naloty przeciwko migrantom, dzieci migrantów bez meldunku nie mogą uczyć się w szkołach, podpisywane są tysiące aktów wydalenia.
W październiku tego roku w Petersburgu zmarł pięciomiesięczny Umarali Nazarow, który został odebrany swoim rodzicom; przyjechali oni z Tadżykistanu i oskarżono ich o nielegalny pobyt w kraju. Matka Umaraliego została wydalona. Wersja oficjalna mówi, że nikt nie jest winny śmierci dziecka, że jest to jedynie wynik choroby. Jednak mały Umarali zawsze był okazem zdrowia.
Po tym wypadku nie było demonstracji, żadnych poważniejszych fal protestu – to, co się wydarzyło, nie przeszkadza większości obywateli. Obojętność jest chorobą każdego społeczeństwa, które nie zauważa, jak szybko powiększa się liczba osób społecznie odrzucanych.
Większość milczy, gdy wprowadzane są przepisy dyskryminujące całe grupy społeczne, kiedy aktywiści są zabijani na ulicy, kiedy osoby walczące z rasizmem idą do więzienia na podstawie sfabrykowanych „dowodów”, w wyniku sterowanych odgórnie spraw sądowych.
Większość milczy i czuje się bezpiecznie wśród własnych złudzeń, a taka ignorancja jest żyzną glebą dla wszelkich rodzajów nienawiści.
Jeśli chcemy się temu przeciwstawiać, powinniśmy stawić odważny i pozytywny opór. W naszym codziennym życiu, a zwłaszcza w dniu tak tragicznej rocznicy, nie może zabraknąć naszej pamięci o ludziach, którzy zginęli w walce z neonazizmem. Więcej, trzeba przypomnieć milczącej większości o tym dniu – by nie dać zapomnieć, by niewiedza o neonazistowskiej przemocy w końcu przestała panować w społeczeństwie.
W ubiegłą sobotę (12.09) mieliśmy okazję w ramach szerokiej kolacji, wraz z Amnesty International Kraków i kolektywem Koniec Stagnacji, współorganizować demonstrację Uchodźcy mile widziani.
Poniżej publikujemy nasze wspólne oświadczenie:
Dziękujemy za Waszą postawę. Przywracacie nadzieję tysiącom ludzi przy maszynach, kasach, biurkach – wystraszonym, pozbawianym zarobku i godności. Śledzimy Wasze zmagania, staramy się Was wspierać i zastanawiamy się – co dalej?
Nie ma wątpliwości – pod kontrolą państwa, czy pod kontrolą prywatnego kapitału – nacisk na to, by „przywileje”, czyli głównie stabilne zatrudnienie i wynagrodzenia z dodatkami Wam odebrać, będą rosły. Na państwowym wolniej, ale również. Czasem w dyskusjach, także w mediach pada hasło własności pracowniczej. To może być najsensowniejsza odpowiedź na pytanie „co dalej”.
Da się.
Pierwsza wątpliwość jest dość powszechna – czy to się może udać? Skoro w ogóle nie słychać o takich firmach? Druga: Może to dobre dla warzywniaka, czy agencji reklamowej, ale nie dla dużego, skomplikowanego zakładu przemysłowego. Na pierwszą odpowiedzmy sobie sami – przez prawie tydzień „nie słychać było” poza regionem o Waszym proteście. Nie należy mylić medialnej fikcji z rzeczywistością. W Polsce działa ok. 1500 spółek pracowniczych oraz spółdzielni produkcyjnych i pracy.
Można mnożyć przykłady wielkich zakładów bez szefów – posiadanych i zarządzanych przez załogi. Skupmy się na kilku, których historie mogą być inspiracją w Polsce.
FaSinPat – fabryka ceramiki budowlanej w Argentynie. Gdy prywatny właściciel fabryki (zbudowanej na darowanym mu przez państwo terenie, za pożyczone pieniądze) postanowił nie spłacać długów i zamknąć fabrykę, ok. 270 pracowników wdarło się na jej teren siłą. Argentyński sąd zgodził się, aby przejęli 40 proc. stanu magazynu jako formę zapłaty za zaległe pobory. Jednak robotnicy zaczęli okupować firmę i rozpoczęli produkcję na własną rękę, wprowadzając kompletnie demokratyczne procedury podejmowania decyzji. Obecnie fabryka zatrudnia 470 pracowników i eksportuje swoje wybory do 25 krajów na świecie. Po 9 latach walk sądowych, po odparciu siłą kilku prób eksmisji, we wrześniu 2009 roku sąd argentyński uznał prawo załogi do fabryki, za częściowym odszkodowaniem dla byłego właściciela.
New Era – fabryka okien PCV w Chicago, USA. W 2012 roku właściciel postanowił „zwinąć żagle”. Pracownicy zajęli budynki, a następnie uruchomili produkcję. Mieli już doświadczenie z poprzednich walk i poparcie społeczne (4 lata wcześniej byli w podobnej sytuacji). Ostatecznie udało im się wykupić majątek firmy. Obecnie zakład ma formę spółdzielni produkcyjnej.
VioMe – fabryka klejów budowlanych w greckich Salonikach. Tu miał miejsce dokładnie ten sam scenariusz, co FaSinPat, tyle że w Grecji, gdzie, jak wiadomo, politycy cały kraj sprzedali bankierom. Właściciele narobili długów i prysnęli. Pracownicy zabezpieczyli zakład, a następnie podjęli produkcję. Wówczas właściciele zainteresowali się na powrót swoją „świętą” własnością i starali się ją odzyskać. Pracownicy wygrali jednak batalię rynkową i sądową. Nie tylko odzyskali rynki zbytu, ale wprowadzili nowe produkty i obecnie rozwijają działalność. Trudny okres, gdy kapitalistyczni kontrahenci nie chcieli z nimi rozmawiać, przetrwali dzięki wsparciu lokalnej społeczności oraz datkom ludzi z całego świata.
W Polsce istnieje wiele firm produkcyjnych pod kontrolą pracowników. Są to głównie przedsiębiorstwa średnie. Jeśli chodzi o wielkie – politycy nigdy nie zgodzili się na to, by pracownicy samorządnie ośmieszyli jedynie słuszną linię prywatyzacji kapitalistycznej. Ale warto przypomnieć, że np. strajk czynny (czyli rozpoczęcie produkcji przez strajkujących pracowników i przejęcie przez nich zysków) w 1992 r. w KGHM odstraszył rząd od decyzji rujnujących polskie górnictwo miedzi i uratował kombinat, który jest dziś perłą w koronie polskiego przemysłu.
Jaka własność pracownicza?
Zasadniczo, polskie prawo przewiduje dwie możliwe formy własności pracowniczej – spółdzielnię (kooperatywę) i spółkę pracowniczą. Najważniejsza różnica jest taka, że w spółdzielni każdy członek ma tak samo ważny głos, a w spółce – waga głosu odpowiada wartości udziałów. A że udziałami można handlować, można też pozyskać kapitał do firmy wprowadzając zewnętrznego inwestora – w większości przypadków w Polsce spółki pracownicze prawie nie różnią się od zwykłych firm kapitalistycznych – pracownicy stopniowo stracili kontrolę nad zakładem. To też jest zagrożenie, które warto przemyśleć.
Aby się udało, potrzebne są dwie rzeczy. Pierwsza – to poparcie społeczeństwa. Wy je macie. Druga – pamiętać nie tylko o ekonomii i miejscach pracy, ale też wartościach: solidarności – tej codziennej, przez małe „s”, czyli pomocy wzajemnej, równości i wolności w zarządzaniu wspólną kopalnią, dla korzyści wszystkich i każdego z osobna.
Czy warto?
Państwo nie chce kopalni, prywaciarz nie chce Waszej godności, jedynie Waszego wysiłku. Jedynie sami sobie możecie zagwarantować szacunek i bezpieczeństwo – ekonomiczne, oraz fizyczne, bo przecież górnictwo to nie rurki z kremem. Ile razy jeszcze będziecie musieli strajkować?
A jeśli teraz wygracie i kopalnia będzie nadal państwowa?
Warto zatroszczyć się wtedy o kontrolę nad zarządem i otoczeniem kopalni. Nie jest tajemnicą, że dyrektorzy rzadko działają korzystnie dla kopalni. Może taki jest plan, a może to po prostu bezinteresowna głupota. A nawet jeśli zdarzy się ktoś porządniejszy, to wokół jest setka spółek i spółeczek – kontrahentów, wyciągających z kopalni ile się da. Musicie patrzeć na ręce zarządzającym, czytać umowy, faktury. Na gruncie obecnego prawa możliwości są ograniczone – silna i mądra działalność związkowa i rada pracownicza. Pamiętajcie jednak, że prawo określa minimum, a nie maksimum udziału pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwem.
Pamiętajcie, że jesteśmy z Wami my i tysiące, jeśli nie miliony ludzi. Damy Wam wszelkie możliwe wsparcie nie (tylko) dlatego, że chcemy, by ludzie sami sobą rządzili. Dlatego, że jesteśmy Wam to winni.
Dnia 5 listopada 2014 r. o godz. 14.00 przed Konsulatem Generalnym Republiki Francuskiej w Krakowie przy ul. Stolarskiej 15 odbyła się pikieta, w której wzięły udział krakowskie środowiska wolnościowe, m.in. uczestnicy i uczestniczki Federacji Anarchistycznej, inicjatywy Koniec Stagnacji oraz niezrzeszeni aktywiści miejscy. Krakowscy dziennikarze tradycyjnie zignorowali wydarzenie. A jeden z nich, Dawid Kuciński, Zastępca Redaktora Naczelnego portalu lovekrakow.pl na list z informacją o planowanej akcji odpowiedział następująco: „Z tego, co pan pisze, widać raczej, że winni i gorsi od stróżów prawa są pikietujący. Radzę zostać w domu i zająć się pożytecznymi rzeczami”. Dobrze to świadczy to o jego dziennikarskiej neutralności.
Akcja miała na celu uczczenie pamięci zamordowanego przez żandarmerię 25 października br. 21-letniego Rémiego Fraisse. Aktywiści zapalili koło budynku konsulatu znicze oraz postawili portret zamordowanego. Ponadto pikietujący chcieli wyrazić swoje oburzenie brutalnym zachowaniem policji zarówno podczas pacyfikacji protestów francuskich ekologów oraz alterglobalistów broniących mokradeł Testet – w dolinie rzeki Tescou na południowym-zachodzie Francji, (właśnie tam, w okolicach lasu Sivens gdzie został zamordowany Rémie Fraisse władze planowały budowę zapory), jak też podczas demonstracji, które odbyły się w różnych miastach Francji po zamordowaniu eko-aktywisty. Pikietujący, chcąc zwrócić uwagę mieszkańców Krakowa na zajścia we Francji, rozdawali naświetlające sprawę ulotki oraz trzymali transparent „Policja i kapitał to wróg ludzi i przyrody”. Uczestnicy akcji złożyli także w konsulacie list protestacyjny, który został przyjęty przez nieświadomą omawianych wydarzeń pracowniczkę Instytutu Francuskiego w Krakowie. Zachowująca się bardzo kulturalnie pani poprosiła również o ulotkę i zadeklarowała, iż przekaże list do konsula. Akcja trwała około 30 minut i spotkała się nie tylko z zainteresowaniem przechodniów, ale również policji. Należy przypomnieć, że przy niewielkiej ulicy Stolarskiej w Krakowie znajdują się aż trzy konsulaty oprócz francuskiego również niemiecki i amerykański. Właśnie dlatego przez całą dobę stoi tam radiowóz policyjny. Po rozdaniu ulotek, złożeniu listu oraz wygłoszeniu przemówień pikietujący zostali poproszeni o dowody osobiste oraz o sprzątnięcie zniczy.
W trakcie 47 minut po zakończeniu niezgłoszonej pikiety 9 (z 13 obecnych) uczestników i uczestniczek akcji zostali spisani/ne. Zdezorientowana jak to zazwyczaj bywa całą akcją policja dzwoniła do przełożonych, konsultując się, co ma uczynić z pokojowymi demonstrantami. Nawoływania do posprzątania zniczy oraz grożenie, iż sprawa trafi do sądu w wyniku nieprzyjęcia mandatów za zaśmiecanie pozostały jednak bez skutku. Po wezwaniu pomocy w ilości dwóch radiowozów oraz dokładnego sprawdzenia danych aktywistów dwóch „stróżów prawa” udało się do konsulatu w celu zapytania się czy znicze mogą pozostać. Okazało się, że mogą! Po niewielkiej dyskusji o „wolnym kraju” i absurdalności zachowań policji oraz oddaniu wszystkich dowodów pikietujący rozeszli się. Znicze i portret Rémiego pozostały przy budynku konsulatu.
Nie minuta ciszy, tylko całe życie w walce!
GRUPA ZIELONYCH ANARCHISTÓW I ANARCHISTEK KRAKOWA
29 czerwca na krakowskim Rynku odbyła się pikieta solidarnościowa z Brazylijczykami, przeciw przemocy FIFA, kapitału i państwa. Akcja współorganizowana była przez mieszkających w Krakowie Brazylijczyków i Hiszpanów przy wsparciu krakowskiej sekcji Federacji Anarchistycznej oraz Samby-Ka.
Protest rozpoczęliśmy od happeningu w ramach niego osoby oznaczone jako media, FIFA, policja, służby państwowe, bankierzy odebrali graczom piłkę i zdeptali wartości. Następnie rozegraliśmy mecz nierównych szans podczas, którego piłka burzyła napotkane na swojej trajektorii budynki. Rozdaliśmy 1000 ulotek w wersji polskiej i angielskiej.
Oto kilka słów wyjaśnienia dlaczego zdecydowaliśmy się na współorganizowanie tej pikiety:
Największą porażkę Brazylijczycy ponieśli jeszcze przed półfinałem. Ponieśli ją kiedy władza zdecydowała o organizacji Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Oto wyniki rozgrywki między władzą a obywatelami:
- 250 000 osób zostało wysiedlonych ze swoich domów – bez wcześniejszego powiadomienia, bez możliwości negocjacji,
- 11 osób zginęło na budowach, dziesiątki w favelach (w tym 4 dzieci),
- ponad 100 osób zostało aresztowanych za udział w demonstracjach, wiele innych jest ściganych za „spiski” i „terroryzm”,
- zakazano pracy drobnym sklepikarzom i ulicznym artystom,
- niektóre dzielnice miast pozostają pod kontrolą wojskową,
- ponad 0.5 miliona dzieci i kobiet padło ofiarami przemocy seksualnej,
- na Mundial wydano ponad 11 miliardów dolarów z czego 83% zostało pokryte z pieniędzy publicznych, wykonano tylko 20% z obiecanych prac na rzecz transportu publicznego,
- 2 miliardów dolarów wydano na broń i środki represji przeciwko protestującym.
Kara trzech lat więzienia - oto efekt procesu pokazowego w jakim zostali osądzeni Carlos i Carmen mieszkańcy Granady (Hiszpania) i uczestnicy strajku generalnego, którzy po pikiecie ulicznej weszli do baru i wygłosili w nim kilka sloganów. Na wszelki wypadek, aby uniemożliwić im ubieganie się o zmniejszenie kary decyzję podjął sąd drugiej instancji.
W Hiszpanii trwa kryzys polityczny i ekonomiczny, dziennie dochodzi do 216 ewikcji, bezrobocie sięga 26%, 56% wśród młodych osób. Państwowy reżim nasila represje wobec ruchów społecznych wymierzając nieproporcjonalne kary i stosując środki przymusu. Z tego powodu 29 marca 2012 roku odbył się strajk generalny.
Więcej informacji o Carlosie i Carmen znajdziecie w tym filmie (film w języku hiszpańskim z napisami w języku angielskim).
Na Twitterze trwa akcja solidarnościowa z Carlosem i Carmen oznaczona hashtagiem #libertadcarlosycarmen, w której bierzemy udział. Tym samym inaugurujemy działalność naszej sekcji na Twitterze. Znajdziecie nas tutaj.
Jak rozpoznać kanara? Jak zachować się gdy kontroler jest agresywny? Do czego mamy prawo? Ale przede wszystkim dlaczego warto obniżyć ceny biletów lub je całkowicie zlikwidować mowa była podczas wczorajszego “Święcie darmowej komunikacji miejskiej”. Radosną imprezę niestety popsuli funkcjonariusze policji, którzy zatrzymali tramwaj z aktywistami blokując ruch na ulicy Starowiślnej.
Na placu Wszystkich Świętych zaaranżowana została scenka typowa dla krakowskiej Komunikacji Miejskiej. Do tramwaju wsiadł kontroler. Gdy tramwaj ruszył od razu przystąpił do sprawdzania biletów. Pasażerka, która nie zdążyła jeszcze zakupić biletu została zwymyślana, inna, która długo nie mogła znaleźć biletu otrzymała od kontrolera propozycję łapówki. Gdy stwierdziła, że jej nie zapłaci ten zaczął ją szarpać… Tym razem wszystko odbywało się na niby.
Po odśpiewaniu tramwajowej piosenki i wręczeniu przedstawicielce urzędu miasta biletomatu (które gdy wprowadzona zostanie bezpłatna komunikacja miejska nie będą potrzebne), zgromadzeni ruszyli tramwajem linii numer 1 w stronę Wzgórz Krzesławickich. Niestety obecność kolorowo ubranych ludzi i transparentów nie spodobała się “inspektorowi MPK”, który wezwał “na pomoc” policję. Gdy tramwaj zamknął drzwi by wreszcie odjechać, funkcjonariusze ruszyli w pościg. Ścigając jadący tramwaj z samochodów próbowali zdzierać wywieszone transparenty. Dopadli je jednak dopiero na skrzyżowaniu Starowiślna-Dietla. Tam z postanowili usunąć z wagonu uczestników happeningu. W ten sposób uniemożliwiali odjazd tramwaju, blokując ruch (“ogonek” tramwajów kończył się za Pocztą, powstał też spory korek samochodowy). Utrudnienia spowodowały 2 patrole samochodowe, obsługa “suki” oraz osoby nieumundurowane (tajniacy, ORMO-wcy?) – w sumie kilkunastu pracowników, oczywiście na koszt podatnika.
Zdjęcia z akcji mozna obejrzeć na blogu FA Kraków: http://fakrakow.wordpress.com/2013/04/21/o-bezplatna-komunikacje-miejska-dla-krakowa/
Drobny ułamek budżetu Dzielnicy I Krakowa zostanie rozdysponowany w sposób partycypacyjny, w ramach przedsięwzięcia zwanego Priorytetem Obywatelskim. Jest to mały kroczek w dobrym kierunku. Federacja Anarchistyczna Kraków czynnie go popiera, zaznaczając jednak, że do prawdziwego budżetu partycypacyjnego jeszcze daleka droga.
Priorytet Obywatelski jest wspólną inicjatywą części mieszkańców i radnych „Jedynki". Polega na tym, że większą część lub całość wolnych środków z budżetu dzielnicy na 2014 r. zostanie przeznaczona na projekty zgłoszone, przedyskutowane i przegłosowane przez samych mieszkańców (a także być może osób pracujących i uczących się na jej terenie – jest to jeszcze kwestia dyskusyjna).
Promile demokracji
Trzeba zaznaczyć, że „budżet partycypacyjny" to nie to samo co „partycypacyjny ułamek budżetu". Zdecydowanie, nie ma więc mowy o rewolucji, o wprowadzaniu „budżetu partycypacyjnego". Radni dzielnicy chcę przeznaczyć na Priorytet Obywatelski 30-50 tys. zł, tj. 0,6-1% całości. Nic dziwnego, że najczęstsza spontaniczna reakcja mieszkańców jest sceptyczna: 30 tysięcy – chyba na waciki.
A jednak angażujemy się w to, ponieważ wierzymy, że będzie przykładem, pokazującym niedowiarkom, że się da. Zawsze będziemy uważać, że wspólnota mieszkańców najlepiej zna swoje potrzeby „wystarczy", więc stworzyć narzędzia umożliwiające jej udział w decydowaniu. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to łatwe. Dlatego godzimy się na reglamentację „budżetu partycypacyjnego" wyłącznie w celach taktycznych. Na widoku jest pełne uczestnictwo ludzi w decydowaniu o całym budżecie dzielnic i miasta.
Wypracować rozwiązania
Choć wiemy, co chcemy osiągnąć, „diabeł tkwi w szczegółach". Istnieje szereg spraw, które wymagają rozwiązania w zastanych warunkach społecznych i prawnych. Jako członkowie rady programowej projektu „Dzielnice się Liczą", obserwujemy, jak ludzie zawodowo (tj. za wynagrodzeniem) zajmujący się upowszechnianiem partycypacji społecznej, odkrywają na nowo i z dziwnym zdumieniem problemy znane z historii oraz analizy bieżących uwarunkowań. My, anarchiści, także nie mamy gotowych recept. Nie chcemy ich mieć. Chcemy je wypracowywać, ale najlepiej w ramach wspólnot w których żyjemy. Czy partycypacja nie powinna mieć miejsce na wszystkich etapach? Czy poczucie odpowiedzialności nie będzie wtedy większe niż gdy ktoś z zewnątrz zaprosi nas do kolejnego głosowania?
Już teraz rysują się praktyczne rozwiązania konkretnych problemów, oraz palący postulat radykalnej zmiany ustroju samorządu terytorialnego, bez którego prawdziwa partycypacja we władzy nie będzie możliwa. Właśnie dla zgromadzenia i sformułowania tych wniosków warto przeprowadzić Priorytet Obywatelski.
Byśmy chcieli sięgnąć po władzę
Jedną z podstawowych przeszkód na drodze do rozwoju samorządu w Polsce jest wmówione ludziom przekonanie, że jedyną właściwą partycypacją we władzy jest udział w wyborach. Fałszywe wyobrażenie, że system władzy jest czymś poza „zwykłymi ludźmi", stało się samospełniającą się przepowiednią. Priorytet Obywatelski to szansa na to, by przynajmniej krakowian wyprowadzić z tego błędu i przekonać, że władzę mogą, i powinni sprawować sami. Uważamy, że osiągnięcie tego celu warte jest poświęcenia zarówno naszej pracy, jak i niezbyt daleko idących kompromisów z wybranymi elementami tegoż systemu.
Zapraszamy każdego, niezależnie od przekonań, do udziału w pracy nad Priorytetem Obywatelskim Dzielnicy I. Zapraszamy również każdego mieszkańca Dzielnicy do udziału w tym procesie.
14 grudnia 2010 r. o godzinie 9.00 komornik dokonał eksmisji domu państwa Ostrowskich w Nowej Soli. Eksmisji próbowało zapobiec ok. 20 działaczy Inicjatywy Pracowniczej i Federacji Anarchistycznej z Nowej Soli i Poznania, zostali jednak zaatakowani przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy prewencji policji, 6 osób trafiło na komisariat przy ul. Piłsudskiego. Komornik wchodził do domu przez, wczesniej wybite, okno. Około godziny 15.00 wszyscy zatrzymani zostali wypuszczeni, postawiono im zarzuty m.in. naruszenia nietykalności funkcjonariusza policji i utrudniania wykonywania czynności służbowych. Część zatrzymanych była przez cały czas pobytu na komisariacie w zakutych kajdankach, wszystkim zabrano z portfeli pieniądze "na poczet kary". Najprawdopodobniej dzięki ogólnopolskiej akcji solidarnościowych telefonów i zainteresowaniu mediów, nie zatrzymano ich na dłużej.
Lokal mieszkalny – rozumiany jako przestrzeń, gdzie człowiek może się schronić, odpocząć, znaleźć miejsce żeby usiąść i ogrzać się, oderwać od zarobkowej i ulicznej gonitwy życia codziennego, zaznać chwili spokoju, dystansując się od często męczącej i przykrej rzeczywistości – jest jedną z pierwszych i podstawowych potrzeb człowieka. Podobnie, jak w przypadku innych elementarnych potrzeb ludzkich, dostęp do kawałka dachu i czterech ścian jest warunkiem życia we względnym zdrowiu, tak fizycznym, jak i mentalnym, stanowiąc tym samym punkt wyjścia dla realizowania jakichkolwiek innych potrzeb oraz prawidłowego i godnego rozwoju jednostek oraz całych grup społecznych. Jednakowoż, w dobie neoliberalnej polityki, jaką uskutecznia zarówno państwo na poziomie centralnym, jak i tzw. samorządy na poziomie lokalnym, pojęcie dachu nad głową, utożsamiane z pojęciem mieszkania, stało się elementem szeroko zakrojonej narracji rynkowej. Innymi słowy, mieszkanie jako takie, jest obecnie częściej postrzegane jak towar, często ekskluzywny, którego cena jest uzależniana od – indukowalnych i nierzadko sztucznie kreowanych zjawisk ekonomicznych – popytu i podaży. Lokale mieszkaniowe budowane przez prywatne firmy mają ceny na tyle wysokie, że najczęściej są zamieszkiwane przez osoby uwiązane na lata kredytami, albo po prostu stoją puste, dając deweloperom możliwość spekulowania i windowania potencjalnych zysków. Jednocześnie ilość mieszkań komunalnych, jakimi dysponują miasta, jest niewystarczająca dla pokrycia społecznego zapotrzebowania lokalowego, stan techniczny wielu z nich czyni je nienadającymi się do użytkowania, a ponadto część jest odsprzedawana prywatnym inwestorom. Władze miast z reguły wolą inwestować w budowę kompleksów wizerunkowych: sportowych, rekreacyjnych, handlowych czy rozrywkowych (nawet pomimo zadłużenia), niż wznosić obiekty z przeznaczeniem na cele społeczne. Tymczasem liczebność populacji ciągle rośnie, zaś zamieszkiwane domy i mieszkania nie są w stanie pomieścić każdej ilości osób. Wobec powyższego, wielu ludzi staje przed wyborem: kredyt na mieszkanie (który przecież nie każdemu będzie udzielony), bezdomność lub zajęcie pustostanu…
W sobotę, 28 marca 2015, około godziny 14, pod Bramą Krakowską w Lublinie miała miejsce pikieta, zorganizowana przez Federację Anarchistyczną sekcję Lublin oraz lubelską grupę Jedzenie Zamiast Bomb. Celem demonstrujących było wyrażenie sprzeciwu wobec planowanego zwiększenia wydatków ze środków publicznych na zbrojenia, modernizację armii czy szkolenia wojskowe kosztem realnych potrzeb społecznych, oraz zwrócenie uwagi na fakt stwarzania przez władzę nastroju zagrożenia wojną w celu manipulowania opinią publiczną.
„Protest jest wtedy, gdy mówię, że się z czymś nie zgadzam...
...opór wtedy, gdy nie pozwalam innym, aby robili to na co się nie zgadzam.”
UM
3 czerwca br. minął rok od momentu, w którym mieszkańcy oraz mieszkanki Żurawlowa i okolic rozpoczęli czynny, fizyczny opór przeciwko działaniom globalnej korporacji, próbującej siłą ingerować w ich życie i otoczenie. Rok temu, z samego rana, najemnicy firmy Chevron podjęli próbę przeprowadzenia wierceń w poszukiwaniu gazu łupkowego na obszarze koncesyjnym „Grabowiec” na Zamojszczyźnie, co spotkało się z szybką reakcją lokalnej społeczności, która już wcześniej wielokrotnie protestowała przeciwko poszukiwaniu i wydobywaniu gazu łupkowego na tym terenie. Spontanicznie zablokowano wjazd pojazdów transportujących sprzęt niezbędny do rozpoczęcia prac wiertniczych na wydzierżawione przez Chevron do tego celu pole. Pomimo przeciwności losu, trudnych warunków, nieprzychylności lokalnych i centralnych władz, zastraszania i prowokacji ze strony korporacyjnych agresorów, blokada trwa nadal. Protestujący ludzie, dzięki ogromnej determinacji, szerokiej świadomości ekologicznej i społecznej, rozwiniętej współpracy opartej o niehierarchiczny podział ról i kolektywną decyzyjność, niestrudzenie bronią ziemi, na której żyją. Przez cały ten czas otrzymują również pomoc i wsparcie z zewnątrz – z kraju i zza jego granic. W protest zaangażowali się liczni aktywiści i aktywistki, reprezentujący różne grupy i środowiska z całego świata, w tym również osoby uczestniczące w Federacji Anarchistycznej.
Stratujemy z nowym cyklem filmowym ''Wolny Kadr Podglądu", w ramach którego zapraszamy na film: "Ni Boga, ni pana. Historia anarchizmu."
Data: 21.09.2018
Godzina: 19:00-22:00
Tytuł: No God, No Master
Gatunek: Dokumentalny
Kraj: Francja
Rok produkcji: 2016
Czas trwania: 3 x 52 minuty
Język: Polski lektor
Błyskotliwa historia jednego z najbardziej niezrozumianych zjawisk historii XIX i XX wieku – anarchizmu. Przekrojowa podróż przez jeden z najbardziej rewolucyjnych ruchów, od Paryża przez Nowy Jork, po Buenos Aires i Tokio.
„Ni Boga, ni pana. Historia anarchizmu” to swoista summa wszystkich wydarzeń związanych z historią anarchizmu na świecie. Dokument mówi o genezie, ewolucji, głównych założeniach, wizji i czołowych przedstawicielach ruchu. Ze względu na prezentowane w dokumencie, dotychczas niepublikowane materiały archiwalne, ekskluzywne wywiady i opinie czołowych specjalistów, materiał jest wyjątkową kompilacją historyczną.
Po filmie przewidziana dyskusja
Wstęp bezpłatny
Rezerwacja miejsc pod nr tel: 516899781 lub przez e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Warszawski Niezależny Kiermasz Książek 2018
Warszawa, 8-9.09.2018
Zapraszamy do wzięcia udziału w trzeciej edycji Warszawskiego Niezależnego Kiermaszu Książek, który w tym roku odbędzie się 8-9 września w przestrzeni ADA Puławska. Jeśli piszesz, drukujesz, organizujesz, tłumaczysz, prowadzisz bibliotekę albo coś badasz, tworzysz lub po prostu, tak jak my, lubisz książki, wpadnij nas wesprzeć w działaniach na rzecz niezależnych wydawnictw i książkowej samoorganizacji. Zapraszamy na dyskusje, wykłady, warsztaty i koncerty.
W ubiegłym roku w kiermaszu brały udział wydawnictwa, kolektywy i osoby reprezentujące różne środowiska zarówno z Polski jak i zagranicy. Wydarzenie przyciągnęło też sporo miłośniczek i miłośników książek i liczymy na to, że w tym roku będzie podobnie.
Tym razem Kiermasz współorganizujemy z Warszawska Federacja Anarchistyczna. Wydarzeniu będą towarzyszyć różne warsztaty i spotkania, podczas których będą poruszane tematy, którymi zajmują się wydawnictwa niezależne oraz inicjatywy oddolne. Kiermasz otwarty jest na przekaz równościowy obejmujący głos ludzi wykluczanych z powodu rasy, pochodzenia, płci, tożsamości płciowej, orientacji seksualnej, wieku, barier ekonomicznych lub sprawności. Pomyślmy wspólnie jak dzielić się naszymi doświadczeniami, aby uczyć się od siebie nawzajem, z szacunkiem dyskutować nad alternatywami oraz spojrzeć krytycznie na współczesną rzeczywistość.
Na zgłoszenia czekamy do 31 lipca pod adresem
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
. Na ten sam adres mailowy można przysyłać wszelkie propozycje współpracy, pytania i uwagi odnośnie wydarzenia.
Mimo że nie będziemy w stanie pokryć kosztów podróży, nie pobieramy opłaty za stoisko i zapewniamy miejsce noclegowe i posiłki dla osób aktywnie uczestniczących w wydarzeniu. Z powodu ograniczeń przestrzennych możemy zaproponować ograniczoną liczbę stanowisk/miejsc na warsztaty.
Warszawski Niezależny Kiermasz Książek to wyjątkowa okazja do poznania ludzi reprezentujących różne perspektywy i do dzielenia się doświadczeniami i wiedzą. Zachęcamy do zapoznania się z ubiegłorocznym programem. Trzecia edycja będzie równie interesująca.
[EN]
call-out: Warsaw Independent Bookfair 2018
Warsaw, Poland, 8-9.09.2018
We invite you to take part in the third edition of the Warsaw Independent Bookfair, which will take place at ADA Puławska on September 8-9, 2018.
If you write, print, organize, translate, run a library, do research, create, or simply love books like we do, come support us in actions for independent publishers and book self-organization. Come join us in discussions, lectures, workshops, and concerts.
Last year’s bookfair gathered publishers, collectives, and people from various communities from Poland as well as from abroad. Numerous fans of books also participated, and we hope this year will be just as much fun.
This year, we are co-organizing the event together with the Warsaw Anarchist Federation. It will be accompanied by various workshops and meetings which will address various subjects raised by independent publishers and grassroots initiatives. The Bookfair is open to messages of equality, involving the voice of those excluded for reasons of ethnicity, gender, gender identity, sexual orientation, age, economic barriers or dis/abilities. Together let us reimagine ways to share our experience so as to learn from each other, discuss alternatives respectfully, and share critical perspectives on today’s reality.
We will be waiting for your applications until July 31st at
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
. Should you have any suggestions as to cooperation, questions, or remarks concerning the event, please feel free to use the same e-mail adress.
Although we are unable to cover the costs of transportation, participation and stands are free of charge, and we do provide accommodation and meals for those actively participating in the accompanying events. As our space is limited, we can offer a limited number of stands and of workshop spaces.
Warsaw Independent Bookfair is a special occasion to meet people representing various perspectives and backgrounds, exchange experience, and share knowledge. We encourage you to check out last year’s program: this year’s edition will be just as interesting!
Warsaw Independent Bookfair Collective / Warsaw Anarchist Federation
WWW: http://warsawbookfair.esy.es/?lang=pl
Twitter: http://twitter.com/WarsawBookfair
Facebook: http://www.facebook.com/warsawbookfair
Kolejna edycja OBOZU ANARCHISTYCZNEGO
W tym roku zapraszamy Was już od 12 sierpnia do Beskidu Żywieckiego
Obóz to idealna inicjatywa dla każdego/każdej, kto chce odpocząć od zgiełku miasta i obcując z naturą spędzić konstruktywnie tydzień wakacji.
Obóz jest wydarzeniem cyklicznym, jest to okazja do rozmowy, spotkania, wędrówki, zabawy. Wyjątkowe miejsce, w którym czas zwalnia a ognisko pali się co noc :)
Koszt: WPISOWE 20 zł opcja z wegańskimi obiadami przez tydzień- 50 zł
NIEZBĘDNIK: typowe rzeczy biwakowe - latarka, kubek, sztućce, karimata, śpiwór i namiot, miska lub menażka
Telefon do kontaktu podamy wkrótce, ewentualne pytania i informacje w wiadomości prywatnej.
Czekamy na Was ! Zabierzcie znajomych, rodziny, zwierzaki i wpadajcie
Poniżej podajemy zarys PROGRAMU OBOZU 2018.
Są jeszcze wolne terminy więc jeśli chciałabyś/chciałbyś poprowadzić wykład/spotkanie na ważny dla Ciebie temat daj znać!
"Czytajcie książkę o piasku" - poprowadzi Czarna Teoria
Zastanawialiście się kiedyś tak na serio czy kiedykolwiek dojdzie do anarchistycznej rewolucji? A co jeżeli zanim uświadomimy klasę pracującą do horyzontalnego organizowania się i odrzucenia kapitalizmu i państwa nadejdzie katastrofa klimatyczna? A co jeżeli nic nie możemy już z tym zrobić? W takim razie co nas czeka i na co jako anarchiści powinniśmy się szykować? Na te pytania stara się odpowiedzieć anonimowy autor słynnego "Desert" - pozycji obowiązkowej dla zielonego nihilzimu, a ja z przyjemnością Wam o tym opowiem przy ognisku.
Linki do desert dla rozeznania:
https://theanarchistlibrary.org/library/anonymous-desert
https://www.goodreads.com/book/show/16086852-desert
"La zad" - poprowadzi Zielona Autonomia
La zad to nazwa autonomicznych strefy położonych niedaleko miasta Nantes we Francji. Historia tego miejsca, walki i oporu jest nierozerwalnie związana z planem budowy najwiekszego lotniska w tej części Europy, które rząd Francji planuje od conajmniej lat 60.
Kiedy w ostatnich latach plany budowy lotniska wróciły, opór się zintensyfikował. Anarchiści wraz z miejscową ludnością, rolnikami stawiają opór, od fizycznej konfrontacji z policją, po blokady dróg do Nantes przy użyciu traktorów.
Poznajcie historię La Zad de Notre Nantes, największej sieci autonomicznych kolektywów wspieranych przez mieszkańców w walce z kapitałem, który ma w planach wysiedlić lokalną społeczność i zniszczyć tradycyjne rolnictwo i przyrodę w imię zysku.
„Anarchiści a studencki ruch okupacyjny – próba podsumowania” poprowadzi Federacja Anarchistyczna Poznań
Na początku czerwca przez kraj przetoczyła się fala akademickich protestów przeciwko planom neoliberalnych reform szkolnictwa wyższego. Za przykładem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie studenci i wykładowcy wspierani przez lokalnych anarchistów podjęli okupację uczelnianych gmachów, w wielu ośrodkach akademickich protestujący zajęli sale wykładowe swych uczelni. Już w pierwszych dniach protestu stało się jasne, że w szeregach ruchu sprzeciwu wobec reformy Gowina znajdują się zarówno zwolennicy utrzymania dotychczasowych porządków na uczelniach, jak i ci, zdaniem których wymaga ona radykalnych zmian.
Przykład Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie współpraca protestujących studentów z anarchistami została zerwana na skutek intryg i nacisków biorących udział w proteście wykładowców pokazuje realia polskiego szkolnictwa wyższego i stan umysłu rządzącej dziś nim kadry naukowej. Jest też dobrym punktem wyjścia do dyskusji o sposobach na poszerzenie społecznej bazy radykalnej lewicy i problemach na jakie się z tym wiążą.
"Syria - jak wojna zastąpiła rewolucję" poprowadzi I
Prelekcja dotyczy najbardziej żywej i głębokiej rewolucji "Arabskiej wiosny". Jej rozwój nieustannie utrudniany jest przez pośrednie interwencje wielkich imperialistycznych państw, jak również wpływy fundamentalistów Islamskich, przez regionalne podziały, plemienne interesy i brak ideologii rewolucyjnej. Wszystkie te czynniki składają się na transformację rewolucji w militarny konflikt i dyplomację na zewnątrz Syrii.
Czas: 11.08.2018 (sobota) godz. 18:00
Czy anarchizm musi opierać się na materializmie i naukach empirycznych? Czy anarchistyczna wolność musi odrzucać duchowość, czy też jest z duchowością nierozerwalnie związana? Czy wiara w Boga oznacza zniewolenie, a wiara w prawo naturalne – wolność?
Zapraszamy na spotkanie z Tymoteuszem Onyszkiewiczem, autorem książki „Anarchizm transcendentalny a gnoza”.
Będzie to prelekcja i dyskusja o książce, jak również problemach w niej poruszanych.
Tymoteusz Onyszkiewicz – ur. w 1973 roku pisarz, gnostyk, anarchista, nauczyciel jogi i karate; autor między innymi książek: „Czas: Anarchia, Tryb: Rewolucja”, „Opary Anarchii, Łzy Rewolucji”, „Atak na podwórko po drugiej stronie ulicy”, „Mój anarchizm”; autor tomików wierszy, takich jak: „Panteizm”, „Mechanizm”, „Odpoczynek Eonów” oraz wielu artykułów na temat filozofii Wschodu i Zachodu, a także artykułów o treści społecznej.
W książce „Anarchizm transcendentalny a gnoza” autor szuka metafizycznych podstaw anarchizmu, widząc w anarchizmie transcendentalnym drogę do indywidualnej, wewnętrznej harmonii oraz podstawę uniwersalnego społecznego ładu. Sokrates, szkoła cynicka, gnostycyzm i gnoza, bogomili, katarzy, Epiktet, Plotyn, amerykańscy transcendentaliści, Tołstoj, Bierdiajew, Bergson i joga stają się kluczem dla zrozumienia istniejącej w człowieku potrzeby wolności.
Zainteresowanych prosimy o kontakt:
Federacja Anarchistyczna Rzeszów
tel.: 516 899 781
mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
https://www.bractwotrojka.pl/index.php?product_id=5314&page=shop.product_details&category_id=59&flypage=flypage.tpl&option=com_virtuemart&Itemid=135
https://www.facebook.com/events/239064076744735/
Zapraszamy wszystkie i wszystkich na pierwszy w Polsce Obóz dla Klimatu!
Więcej informacji o inicjatywie oraz wydarzeniu znajdziecie na stronie
www.obozdlaklimatu.org
We are more than happy to invite You all for first Climat Camp in Poland!
You will find more information about the event and our initiative on our web side
www.obozdlaklimatu.org
https://www.facebook.com/events/208313893102884/
Zapraszamy na drugą Łódzką edycję Anarchistycznego Festiwalu Filmowego.
https://www.facebook.com/events/2049454148649928/
Anarchistyczny Festiwal Filmowy to pierwsze wydarzenie filmowe w Polsce, które stara się przyjrzeć aktualnym problemom i zagadnieniom społecznym z radykalnie lewicowej perspektywy. Za główny cel stawia sobie przybliżenie tematyki anarchistycznego oporu wobec kapitalistycznej rzeczywistości oraz przedstawienie publiczności opowieści o tworzeniu wobec niej praktycznych alternatyw. Podczas festiwalu prezentowane będą wolnościowe projekty idące na przekór kapitalizmowi zarówno wczoraj jak i dziś, a także filmowe klasyki o rewolucyjnej treści.
AFF to również spotkania z reżyserami, bohaterkami i bohaterami filmów, prelekcje, dyskusje oraz stoiska organizacji i wydawnictw związanych z ideami i tematami zaprezentowanymi na ekranie. Wydarzenie jest organizowane przez OZZ Inicjatywa Pracownicza. Z tego względu trzonem każdej edycji festiwalu jest tematyka pracownicza, syndykalistyczna i antykapitalistyczna.
REPERTUAR:
6.07 (piątek)
17:30 - Pierwszy dzień października
18:15 - Współwinni? Volkswagen i brazylijska dyktatura
19:30 - Złoty Świt: sprawa osobista
21:00 - Projekt A
7.07 (sobota)
16:00 - Silne jak skała
17:45 - Strajk kobiet trwa
po filmie dyskusja z udziałem Izy Desperak oraz przedstawicielek łódzkiej grupy "Dziewuch dziewuchom"
19:30 - Zostaw ją!
po filmie spotkanie z Anną Bolewską z "Obozu dla puszczy".
20:30 - Nieposkromione. Historia „Mujeres Libres”
21:30 - Anarchista z przypadku
23:00 - After AFF: disco potańcówka
Zapraszamy na drugą edycję Anarchistycznego Festiwalu Filmowego w Warszawie! Wkrótce zaprezentujemy tytuły i tematykę filmów, które pokażemy Wam w tym roku.
https://www.facebook.com/events/1446122942200982/
***
Anarchistyczny Festiwal Filmowy stawia sobie za cel przybliżenie tematyki radykalnie lewicowego i anarchistycznego oporu wobec kapitalistycznej rzeczywistości oraz tworzenia wobec niej praktycznych alternatyw. AFF to pierwsze takie filmowe wydarzenie w Polsce, które stara się przyjrzeć aktualnym problemom i zagadnieniom z radykalnie lewicowej perspektywy, zaprezentować realizacje wolnościowych projektów idących na przekór kapitalizmowi zarówno dziś jak i wczoraj oraz przybliżyć filmowe klasyki niosące w sobie rewolucyjną treść. AFF to również spotkania z reżyserami, bohaterkami i bohaterami filmów, prelekcje, dyskusje oraz stoiska organizacji i wydawnictw związanych z ideami i tematami zaprezentowanymi na ekranie.
Głównym organizatorem wydarzenia jest Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza Warszawa.
Wkrótce więcej informacji
Zapraszamy na 10 edycję ligi Freedom Fighters. Obędzie się ona w dniach 16-17.06.2018 w Poznaniu, na skłocie Rozbrat. Tak, jak w latach poprzednich planujemy walki oraz, następnego dnia, seminarium szkoleniowe,oraz wydarzenia towarzyszące. Więcej szczegółów wkrótce.
https://www.facebook.com/events/160753091213603/
Style walk:
Boks
K-1 Rules
Muay Thai
BJJ gi/no-gi
MMA
Ze względów bezpieczeństwa do walk mogą zgłaszać się osoby mające co najmniej półroczny staż. Zawodnicy i zawodniczki będą dobierani ze względu na staż, ilość stoczonych walk (w BJJ dodatkowo wg. pasów). Tak jak podczas poprzednich edycji, nie będą obowiązywać kategorie wagowe, zawodnicy i zawodniczki będą dobierani w ten sposób, by maksymalna różnica wagi nie była większa niż 2 kg.
Zawodnicy i zawodniczki walczące w formule K-1 rules zapewniają sobie ochraniacze na piszczele i stopy (twarde lub miękkie – z zastrzeżeniem, żeby w walczącej parze były ochraniacze takiego samego typu), suspensory, ochraniacze zębów i owijki. Startujący w formule muay thai dodatkowo zapewniają sobie ochraniacze na łokcie. Opcjonalnie mogą walczyć w ochraniaczach na kolana. Kaski i rękawice (10 oz) zapewniane są przez organizatorów. Jeśli walczący w jednej parze zawodnicy i zawodniczki oboje się godzą, mogą walczyć w rękawicach o wadze 12 lub 14 oz, jednak muszą zapewnić je sobie we własnym zakresie. Zawodnicy i zawodniczki walczące w formule MMA zapewniają sobie jedynie ochraniacze na piszczele i stopy (miękkie), rękawice piąstkówki oraz suspensory. Kaski zapewniane są przez organizatorów. Zawodnicy i zawodniczki walczące w formule BJJ no-gi zobowiązani są do walki w rashguardzie.
Szczegółowe regulaminy, w których opisane są min. czas trwania walk, dozwolone i zakazane techniki znajdują się w załącznikach.
Zgłoszenia prosimy przesyłać jak najszybciej na adres
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
. Pod tym adresem udzielamy też szczegółowych informacji. Wczesne zgłoszenia umożliwią odpowiednie dobranie par walczących zawodników/zawodniczek. Walki sędziowane będą przez wykwalifikowanych sędziów. Podczas trwania walk na wydarzeniu obecna będzie pomoc medyczna. W zgłoszeniu prosimy zawrzeć następujące informacje:
Imię i Nazwisko/Ksywa
Wiek
Miasto, klub sportowy
Formuła
Staż treningowy, rekord walk (z wyszczególnionymi formułami)
Waga
Telefon kontaktowy
Przykładowy mail zgłoszeniowy:
Nestor Machno
21
Poznań, Freedom Fighters Gym
muay thai
3 lata, 2-1-0 (K-1, muay thai), 1-0-0 (MMA)
73,5 kg
606 066 660
10th edition of Freedom Fighters league will take place on 16-17.06.2018 in Poznań's Rozbrat squat. Just like in previous years, fights and the seminar next day, and more co-events will take place. More info soon.
Styles:
Boxing
K-1 Rules
Muay Thai
BJJ gi/no-gi
MMA
For security reasons we accept inquiries from fighters with at least 6 months practice. Fighters will be matched accordingly to time of practice (belts in BJJ), number of past fights. There is no weight division, fighters will be matched by weight with 2 kg tolerance. We provide head protector, boxing gloves (10 oz). Fighters can fight in heavier gloves (12 oz or 14 oz) if the opponent agree and also use 12 oz or 14 oz boxing gloves, but those must be brought by fighters. Fighters must have shin (hard or soft), groin, elbow (Muay Thai) protectors, MMA gloves (MMA) mouthguards and handwraps.Grapplers have to fight in rashguard.
All additional info and inquiries:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
. Please send it ASAP so fights can be properly arranged and all fighters can be matched.
We will have licensed referees and medical help during the event.
Inquiry should consist:
Name/Nickname
Age
City,Club
Style
Time of practice, fight record
Weight
Example:
Nestor Ivanovych Makhno/Bat'ko
21
Poznań, Freedom Fighters Gym
K-1 Rules
3 years, 2-1-0 (K-1), 1-0-0 (MMA)
73,5 kg
15 czerwca będziemy informować mieszkanki i mieszkańców Rzeszowa o sytuacji w okupowanej Palestynie. Chcemy zwrócić uwagę społeczeństwa na brutalną odpowiedź izraelskich sił zbrojnych na demonstracje związane z 70 rocznicą Nakby (wypędzenia 700 – 900 tys. Palestynek i Palestyńczyków) oraz zaprotestować przeciw okupacji i masakrom ludności palestyńskiej.
data: 15 czerwca 2018
czas: 18:00 - 19:30
miejsce: teren przy Pomniku Czynu Rewolucyjnego w Rzeszowie
Zdjęcie: davehoggan.com
Rozmowa z działaczem Komisji Inicjatywy Pracowniczej w zakładach Volkswagen Poznań.
Mikołaj Iwański: W ostatnich miesiącach często słyszymy w mediach, że mamy już w Polsce rynek pracownika. Czy to przekłada się na wasze warunki pracy w podpoznańskich fabrykach Volkswagena?
Marek Duniec, spawacz-zgrzewacz z kilkunastoletnim stażem w VW Poznań: Są w naszej firmie miejsca, gdzie się pracuje lekko i przyjemnie, ale tam nie trafia się raczej z otwartej rekrutacji, bardziej działają znajomości, polecenia itp. Nasze warunki pracy, tzn. większości pracowników, są nie do pozazdroszczenia. Faktycznie jest problem z pozyskaniem nowych pracowników, dlatego żeby zatrzymać młodych, często daje się im lżejszą robotę, a przez to starszych pracowników, takich jak my, obciąża się coraz bardziej. Plan roczny jest coraz wyższy, a zatrudnienie stoi w miejscu. Aby temu sprostać, Volkswagen podkręca prędkość linii montażowej, zwiększając tym samym intensywność naszej pracy do tego stopnia, że na niektórych stanowiskach trzeba truchtać. Młodzi pracownicy chudną w oczach. Rekord to 30 kg w rok. Tymczasem nasze płace niemal stoją w miejscu – po 15 latach mam 3200 netto jako spawacz-zgrzewacz. Gdybym musiał sam wynająć mieszkanie i samodzielnie prowadzić gospodarstwo domowe, to szału nie ma. Co trzy lata wdrażane są nowe warunki zatrudnienia. Dzieje się to w formie negocjacji z największym związkiem zawodowym – trwa to czasem nawet pół roku, zwykle za zamkniętymi drzwiami. Działająca od wielu lat w zakładzie „Solidarność” nigdy nie ujawniała szczegółów swoich żądań – zmieniło się to po powstaniu Komisji Inicjatywy Pracowniczej w zeszłym roku. Negocjacje zwykle zaczynają się jesienią, a o wynikach załoga dowiaduje się przed świętami. To ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze, zarząd zdaje sobie sprawę, że jeżeli załoga będzie niezadowolona, to przed świętami trudniej się jej zebrać i coś zrobić. Po drugie, pod koniec roku wypłacane są też premie świąteczne i nadgodziny, dlatego występuje efekt znieczulenia. Dostajemy wyższe przelewy, dlatego trochę mniej zwraca się uwagę na zmianę podstawy wynagradzania. „Solidarność” i zarząd ogłaszają to jako efekt wspólnych negocjacji i obie strony, wspólnie, ze zdwojonym wysiłkiem zaczynają wmawiać załodze, że podwyżka płac np. o 2,5 proc. to jest coś fantastycznego.
Ile dostaje nowo przyjęty pracownik?
Około 2200 netto – praca w trybie trzyzmianowym, co tydzień inna zmiana, w tym dwie zmiany w sobotę i zmiana nocna w niedzielę traktowana jako nadgodziny. Razem 18 zmian w tygodniu. Naprawdę dużo pracy, która wyniszcza fizycznie i psychicznie. Ten „rynek pracownika” to jakieś absurdalne określenie powtarzane przez dziennikarzy czy przedsiębiorców, my nigdy w życiu nie mieliśmy do czynienia z czymś takim.
Jak wyglądało uzwiązkowienie w zakładzie, zanim powstała wasza komisja?
„Solidarność” według oficjalnych informacji zrzesza około 7 tys. członków. Generalnie Volkswagen ma bardzo skuteczną strategię podporządkowywania sobie związków zawodowych, którą wdraża wszędzie tam, gdzie funkcjonują jego zakłady. Polega ona na zapraszaniu do zakładu wybranych związków, z którymi następnie „bardzo dobrze się współpracuje”. W przemyśle samochodowym jest normą, że istnieją dwie kategorie pracowników – tzw. pracownicy rdzenia, np. zatrudnieni na umowach na czas nieokreślony, na lepszych stanowiskach, majstrowie, funkcyjni na niższych stanowiskach zarządzających, typu liderzy grupy, o których się w miarę dba. Do tego dochodzi biurokracja związkowa, która nie zajmuje się pracą produkcyjną i uzyskuje płace na poziomie menadżerskim. Pracownicy rdzenia są dobrze osadzeni w strukturze związkowej, a sam główny związek jest integralną częścią zakładu. Dlatego praktycznie każdy nowy pracownik podczas procesu rekrutacji dostaje deklarację „Solidarności” do podpisania – to dzięki temu mają tak wielką liczbę członków. Do tego pracownicy pełniący funkcje kierownicze, np. majstrowie osadzeni w strukturach „S”, decydują o przydziale miejsca pracy, nadgodzinach, awansie itp. Tak więc ten związek jest częścią systemu zarządzania fabrykami VW; jeśli skonfliktujesz się z tego typu strukturą, to twoje warunki pracy radykalnie się pogorszą bądź związkowcy zarekomendują cię do zwolnienia. To jest zrozumiałe w kontekście niemieckiej kultury zarządzania w przemyśle, gdzie istnieje jeden związek, bardzo głęboko umocowany w strukturze firmy i trudno przebić jego monopol. Tylko że w tej sytuacji pracownicy nie mają sensownej niezależnej reprezentacji, gdyż związek jest po prostu po to, żeby dbać o interes zarządu.
A kto tworzy tę drugą kategorię pracowników?
W podpoznańskich fabrykach Volkswagena przez pierwsze trzy lata każdy z nas pracuje przez agencję pracy. Jeśli spełnisz warunki, które nie są jasno określone, dostajesz kontrakt bezpośrednio od VW, najpierw na rok, potem trzy lata itd. Generalnie dojście do umowy na czas nieokreślony zajmuje około 8 lat. W każdym roku 20% załogi zatrudnionej bezpośrednio przez Volkswagena zostaje przeszeregowana na stanowisko o wyższej kategorii, w ramach około 11 poziomów obowiązujących pracowników montażu. Oznacza to, że awans średnio przypada raz na 5 lat, czyli statystycznie dojście do najwyższego poziomu wynagrodzenia, jaki może osiągnąć pracownik montażu, zajmuje 55 lat. Robi się to trochę abstrakcyjne, szczególnie że są pracownicy, którzy nawet przez 9 lat nie doświadczyli zmiany zaszeregowania. Zaangażowanie np. w konflikt związkowy czy konflikt pracowniczy poza strukturą głównego związku może zatrzymać twój awans – to pokazuje, jak bardzo dyscyplinująca jest ta wewnętrzna hierarchia misternie skonstruowana przez pracodawcę.
Jakie kryteria decydują o awansie?
Są bardzo nietransparentne. W rzeczywistości decydują o nim subiektywne oceny konkretnych przełożonych i nikt nie ma wątpliwości, że pomaga w tym bardzo wsparcie i rekomendacja oficjalnego związku zawodowego.
Jak w takich warunkach założyliście waszą komisję? Wydaje się to właściwie niemożliwe.
No było ciężko. Już od kilku lat podejmowano próby, które gasły w obliczu stanowczego sprzeciwu „Solidarności”. Jej członkowie np. rozpuszczali plotki, że w takim zakładzie jak nasz może istnieć tylko jeden związek. Na samym początku zapisało się do nas 120 osób, tyle było obecnych na pierwszym spotkaniu. Chwilę później rozdaliśmy ulotki z deklaracjami pod zakładem – zapisało się wtedy 500 osób. Podobno ludzie wówczas wypisywali się z „Solidarności”, ale nie zapisywali się do nas. Powstanie i utrzymanie naszej komisji naprawdę jest sukcesem. Nie jesteśmy takim związkiem, do jakiego są przyzwyczajeni pracownicy Volkswagena, nie mamy biura, nie przybijamy piątek z zarządem, nie pomagamy w karierze, nie dajemy paczek na święta, więc musimy się uwiarygodnić innymi metodami.
Od razu weszliście w konflikt z firmą?
I z „Solidarnością”. W sierpniu zeszłego roku, kiedy powstawała komisja, zwolniono trzy osoby za krytyczne wobec firmy wpisy na Facebooku na prywatnych profilach. „Solidarność” poparła Volkswagena i wypięła się na zwolnionych. Zaskarżyliśmy firmę za bezprawne zwolnienia, zostaliśmy też pozwani przez „S” za treść ulotki, w której napisaliśmy o skorumpowanych związkowcach. Oba procesy jeszcze trwają, ciągną się bardzo długo – w pierwszym przypadku z powodu klasycznej przewlekłości sądów pracy, a w drugim sąd zakwestionował sam pozew, więc członkowie prezydium „Solidarności” złożyli kolejne, tym razem indywidualne pozwy. Do naszej komisji dołączyli też pracownicy DHL-a, którzy obsługują część logistyki VW. To dodatkowe blisko 100 osób; udało się im wywalczyć 8% podwyżki oraz powstrzymali wprowadzenie rocznego okresu rozliczeniowego.
Jaka jest obecnie wasza pozycja w firmie?
Możemy interweniować w pojedynczych sprawach pracowników. To coś, czego bardzo brakowało; od tego tak naprawdę są związki zawodowe. Dużym problemem jest obłożenie pracą. Różnorodny rozkład zmian bardzo utrudnia spotkanie się wszystkich w jednym miejscu o jednej godzinie. Jedyny wolny wieczór bez konieczności porannej pobudki każdy z nas chce przeznaczyć na odpoczynek, a kawałek wolnej niedzieli ludzie chcą spędzić z rodziną, zamiast siedzieć dalej myślami w pracy. Taka organizacja pracy bardzo też sprzyja biurokratyzacji związków. Ci, którzy są na etacie, mogą się spotykać kiedykolwiek i decydować o działaniach komisji, reszcie pracowników trudniej ich rozliczać, bo np. ze względu na pracę nie mogą uczestniczyć w spotkaniach. Tzw. godziny związkowe, które nam przysługują według ustawy, dzielimy między członków prezydium, tak żeby nikt nie miał pełnego etatu związkowego, żeby nie siedział za biurkiem. Kiedy bierzemy dzień wolnego na działalność związkową, to firma często nie organizuje zastępstwa i reszta kolegów musi ciężej pracować z powodu braków kadrowych. Majstrowie wmawiają ludziom, że muszą robić więcej, bo ci z Inicjatywy Pracowniczej bawią się w związek. Ostatecznie sami namawiają nas, żebyśmy wzięli cały etat związkowy i nie pokazywali się na linii, bo wtedy dostaną na stałe nowego pracownika i będą mieli spokój z jakimś związkowcem, którego trudniej sobie podporządkować. Biurokratyzacja związków leży więc w interesie firm.
Jak z perspektywy ostatnich lat oceniacie zmiany w warunkach pracy i wynagrodzenia?
Patrząc długofalowo, można mówić o stałym regresie. Mimo okresowych podwyżek prac wzrastają normy, wymagana jest większa wydajność, wprowadzane są dodatkowe zmiany itp., co realnie oznacza pogorszenie warunków, w jakich pracujemy, a nasze wypłaty rosną bardzo powoli. Po prostu pracodawca kupuje od nas coraz więcej pracy za podobne lub niższe kwoty. Podnosząc te kwestie, bardzo często słyszeliśmy o rozwiązaniach wynikających z tzw. pakietu antykryzysowego, uchwalonego jeszcze przez poprzedni układ polityczny. Dlatego naszym kluczowym celem nie jest sama walka o wyższe płace, ale o zmianę warunków pracy i zmniejszenie obłożenia pracą. Dotychczasowa sytuacja po prostu nie będzie możliwa do wytrzymania bez rujnowania sobie np. życia rodzinnego. Dobrym przykładem jest ostatnia podwyżka, z grudnia 2017 – w mediach słyszeliśmy, że nasze płace wzrosną o 1000 zł – w praktyce oznaczało to początek trzyletniego cyklu, który w sumie miał dać tę kwotę, czyli średnio było to 300 zł brutto na rok, przy jednoczesnym zwiększaniu obciążenia pracą. Mamy w tym momencie duży problem z odebraniem zaległych urlopów; jest wiele wakatów, co skutkuje większym obciążeniem pracowników. Zmiany na rynku pracy, ogólnie rzecz biorąc, są korzystne dla pracowników, płace idą w górę. Natomiast nas przez kolejne trzy lata obowiązuje porozumienie, które daje znikome podwyżki wynegocjowane w gorszych dla pracowników realiach z zeszłego roku. Tak Volkswagen umówił się z „Solidarnością”. A mówimy o największym producencie samochodów na świecie, który mimo problemów związanych z aferą dieslową i kosztownych inwestycji badawczych co roku ma coraz większy zysk liczony w miliardach euro.
Co w tym momencie jest dla was największym problemem?
Przede wszystkimi walka o niedopuszczenie do dodatkowej zmiany. Ten temat niestety ciągle jest aktualny. Poza tym skrócenie okresu rozliczeniowego z rocznego na miesięczny. Zostało to wprowadzone około 2008 roku w ramach właśnie pakietu antykryzysowego i do dziś nie zostało zmienione, mimo naprawdę dobrej koniunktury. Kwestia przenosin między zakładami – chodzi o podpoznański Antoninek i Wrześnię. Przymusowe przenosiny miały charakter nieformalnych represji; w jednym przypadku tego typu, dotyczącym naszego działacza, wszczęliśmy sprawę w sądzie. Najczęściej jest to zwykłe utrudnianie życia ludziom mieszkającym daleko od nowego miejsca pracy, co wiąże się czasochłonnymi dojazdami. Chcemy wprowadzenia w takich sytuacjach jasnych kryteriów przenosin. No i oczywiście problemem jest planowanie urlopów, zasady odrabiania niezależnych od nas przestojów technicznych.
Jakiś czas temu dostaliśmy propozycję od zarządu, żeby zacząć korzystać z biura związkowego i poddać się większej kontroli ze strony firmy – w tym m.in. ściśle konsultować plany prowadzenia różnych akcji (czyli po prostu ich nie robić) bądź treści publikowane w naszej gazecie rozdawanej pod bramami zakładu (czyli wydawać publikacje za związkowe składki, które to publikacje będą zachwalać firmę). To pokazuje jakość dialogu i sposób załatwiania ważnych dla nas spraw przez pracodawcę.
A jak wygląda sprawa z zatrudnianiem Ukraińców?
Wielu Ukraińców pracuje w logistyce; nie są oczywiście uzwiązkowieni. Pracują na kontraktach półrocznych, bo tyle jest ważna ich wiza, i w związku z tym nie są zatrudniani przez Volkswagena, tylko przez podwykonawców. Jakiś czas temu dużym problemem była rotacja tych pracowników, ale teraz to się trochę ustabilizowało. Dużym kłopotem jest też to, że Ukraińcy nie mają kontaktu z innymi pracownikami – po pierwsze z powodu bariery językowej, a po drugie z powodu bardzo wysokich norm, które uniemożliwiają nawet chwilę rozmowy. Są też gorzej opłacani, choć wykonują porównywalną pracę.
Wydajecie własną gazetę zakładową?
Jesienią zeszłego roku wydaliśmy pierwszy numer, w 8 tys. egzemplarzy. Był rozdawany pod bramami między zmianami. Ludzie byli zainteresowani. W drugim numerze był wywiad z robotnikiem z Brunszwiku, który opowiedział o warunkach pracy w niemieckiej fabryce. Obok wywiadu wydrukowaliśmy niemiecką siatkę płac – to był najpilniej przestudiowany przez chyba wszystkich pracowników materiał. Volkswagen jest międzynarodowym koncernem, lecz robi wiele, żeby ograniczyć nasze międzynarodowe kontakty. Żeby uścisnąć rękę kolegi z Niemiec, musisz być grubą rybą związkową, która jeździ na międzynarodowe spotkania związków kontrolowane przez VW. My nawiązaliśmy bezpośrednie kontakty z pracownikami montażu w innych krajach. Zamieszczamy też materiały o strajkach i konfliktach pracowniczych za granicą, tam, gdzie działa koncern. Zrobiliśmy koszulki z napisem „Wczoraj Bratysława, dzisiaj Poznań”, bo w zeszłym roku w Bratysławie był wygrany strajk. Zarząd wraz z „Solidarnością” wmawiali nam, że strajk nie ma sensu i zamiast strajkować, trzeba ciężej pracować. Kontakt z pracownikami innych zakładów jest bardzo trudny, ale jeśli udaje się ominąć oficjalne struktury niemieckich związków, jest on efektywny i pozwala na przepływ informacji o trwających konfliktach oraz na szybkie dementowanie plotek krążących po zakładzie. Staramy się budować kontakty z mniejszymi związkami lub grupami pracowników, ale zazdrościmy trochę naszym kolegom z Amazona, którym udało się zbudować silną międzynarodową sieć.
Przemysł samochodowy jest jedną z najszybciej rozwijających się branż w Polsce. Jak na wasz nos będą wyglądać warunki pracy w nim za kilka lat ?
Coraz nowocześniejsze samochody wymagają coraz więcej pracy oraz coraz większego zaangażowania podwykonawców. Obciążenie pracą peryferyjnych zakładów w UE będzie coraz bardziej widoczne. Prosty przykład dobrze ilustruje, jak wygląda przenoszenie miejsc pracy – niemiecki pracownik dostaje 600 euro dodatku za pracę w nocy, my w Polsce za to samo dostajemy 20% liczone od minimalnego wynagrodzenia. Za dodatek niemieckiego pracownika można zatrudnić polskiego montera pracującego w większym rygorze. Kierunek przepływu popytu na pracę jest więc jasny. Dodatkowo sprawę pogarsza robotyzacja i cyfrowa kontrola. Można to przerwać jedynie przez tworzenie oddolnych, niezależnych od pracodawcy struktur związkowych. Tylko jako zorganizowani robotnicy możemy mieć realny wpływ na warunki pracy. Dopóki ludzie są zastraszeni, to wciąż mają nadzieję, że „góra” się nad nimi zlituje, choć w rzeczywistości wszyscy wiedzą, że „góra” jest po to, aby z nas wyciskać jak najwięcej, a nie żeby nam pomagać. Jeżeli jednak pracownicy wspólnie zdobywają siłę, to przestają się oglądać na „górę”. Ostatecznie „góra” bez nas nic nie wyprodukuje.
Rozmawiał Mikołaj Iwański
***
Marek Duniec – spawacz-zgrzewacz z kilkunastoletnim stażem w Volkswagen Poznań, działacz Komisji Inicjatywy Pracowniczej w zakładach w Poznaniu.
Tekst opublikowany na Krytyce Politycznej
Publikacje z Dziennika zakładają, że stosunki pracy panujące na Kongresie Kobiet to wpadka bądź odosobniony incydent. Sama od trzech lat jestem szeregową pracownicą podpoznańskiego magazynu „Amazona” i prowadzę w nim działalność związkową. Na podstawie własnych doświadczeń, jak i działalności związkowej mogę stwierdzić, że w polskich przedsiębiorstwach pogarda względem pracujących kobiet jest na porządku dziennym. Kongres Kobiet jedynie powiela obecnie dominujący model stosunków pracy. Patologiczne traktowanie pracownic ochrony przez ich przełożone w obecnych realiach nie jest w żaden sposób wyjątkowe, a raczej typowe. Sytuacja wywołała publiczne zainteresowanie m.in. dlatego, że stoi ona w sprzeczności z wizerunkiem Kongresu Kobiet, który deklaratywnie reprezentuje interesy wszystkich kobiet. W praktyce unika on jednak kwestii nierówności klasowych jak diabeł święconej wody. Wbrew propozycjom Izabeli Desperak problem nie ma więc charakteru technicznego i nie rozwiąże go przykładowo wprowadzenie jakiegoś rodzaju klauzul społecznych. Jego istota ma charakter polityczny. Po prostu skład gabinetu cieni, który kształtuje politykę Kongresu, jest skrajnie neoliberalny. Taka sytuacja z kolei gwarantuje, że znoszenie hierarchii płciowej, która uderza w najgorzej usytuowane kobiety, nie będzie dla Kongresu kluczowym tematem.
Kongres jest wymownym przykładem tego, jak retoryka wspólnego interesu łączącego wszystkie kobiety utwierdza podział pracy, w którym większość z nich ciężko pracuje za darmo albo za grosze. To samo słyszymy w przedsiębiorstwach, gdy wmawiają nam, że jesteśmy jednym zespołem. Kiedy jednak dochodzi do podziału owoców naszej pracy, okazuje się, że większość z nas skazana jest na biedę, a jedynie mniejszość odnosi sukcesy. Nasza krytyka nie ma więc treści moralnej, jak twierdzi Sutowski z Wiśniewską, ale materialną. Nie walczymy o posady w parlamencie czy w radach nadzorczych przedsiębiorstw, do czego cały czas namawiają nas liberalne feministki. Walczymy o przeżycie do pierwszego, o to, żeby nie być eksmitowaną na bruk, walczymy przeciwko istnieniu takich ról społecznych, jak polityk czy polityczka, buissneswomen czy komornik. Nie walczymy o rząd dusz w mediach, galeriach, instytucjach politycznych i w innych skupiskach elit, które utrzymują się z naszej pracy. Częściej spotkać nas można w zakładach pracy i czyszczonych kamienicach, czyli w miejscach skupiających środowiska pracownicze. Perspektywa pracownic i lokatorek jest dla nas zasadniczym punktem odniesienia i dlatego kojarzone jesteśmy z lewicą, choć pewnie dla ludzi z tzw. lewicowych mediów niezwiązanych ze środowiskami pracowniczymi takie podejście może wydawać się sekciarskie.
Kongres Kobiet nie przesunie się bardziej na lewo, dopóki najgorzej utytułowane kobiety nie będą wzmacniały swojej siły w procesie walk o charakterze ekonomicznym. Interpretacja, jakoby przypadki wzmożonego wyzysku kobiet przez inne kobiety podczas Kongresu były etapem „konfliktu w rodzinie”, bardziej odsuwa nas niż przybliża do wizji lewicowego Kongresu Kobiet. Od dekad słyszymy podobną retorykę nawiązującą do solidaryzmu społecznego, którego efekty odczuwamy każdego dnia na własnej skórze. Nawoływania do solidarnej walki z komuną, z faszyzmem czy o ograniczoną formę demokracji dla elit od niemal 30 lat służą im do wyciszania konfliktów klasowych występujących w obrębie stosunków produkcji. Skutkiem tego w zakładach pracy panuje obecnie zamordyzm rodem z XIX w. Problemy, na których my się koncentrujemy, dotyczą tego, jak powstrzymać tendencje faszystowskie w sytuacji, kiedy ruch związkowy jest w znacznym stopniu kojarzony z prawicą, a ruch kobiecy z neoliberalizmem? Po co tworzyć lewicę wykorzenioną z bieżących walk, które współcześnie toczą pracownice i lokatorki? Za postulowane przez środowisko Krytyki otwarcie względem środowisk liberalno-centrowych lewica płaci odcięciem od środowisk pracowniczych, co przez lata przygotowywało grunt dla rozwoju skrajnej prawicy. Nie chodzi tu o otwarcie na tzw. kwestie obyczajowe, lecz o otwarcie polegające na akceptacji liberalnej polityki gospodarczej.
W ciągu ostatnich dwóch lat kobiety w Polsce zwróciły na siebie uwagę całego świata, lecz nie ze względu na istnienie Kongresu Kobiet bądź zasiadające w ławach sejmowych polityczki. To niezależne działania kobiet na czarnym proteście spowodowały, że prawica zmuszona była odpuścić kwestię aborcji. Dzięki oddolnym działaniom kobiet m.in. z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów liberałka rządząca Warszawą wycofała się z reprywatyzowania jej zasobu mieszkaniowego. Fakty te przeczą tezie, że dalszy rozwój ruchu kobiecego może nastąpić poprzez otwarcie się na liberalizm (tak jakby obecnie jego wpływy były zbyt małe) czy promowany przez jego zwolenniczki start kobiet we wszelkiego rodzaju wyborach.
Podczas Społecznego Kongresu Kobiet ustaliłyśmy zręby naszych postulatów programowych (link). Tzw. kwestia socjalna, wbrew perspektywie Izabeli Desperak, nie dotyczy jedynie problemu biedy i rozwoju dobroczynności. Pierwszym z listy naszych postulatów jest skrócenie tygodnia roboczego do 35 godzin. Gdyby twarz Kongresu, Henryka Bochniarz, przekonała do tego postulatu Konfederację Lewiatan, to przy jej wsparciu do końca roku problem przepracowania kobiet zostałby ograniczony, chociażby symbolicznie, o pięć godzin, a Kongres Kobiet zapisałby się złotymi zgłoskami w historii Polski. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nikt poza ludźmi pracy, nie będzie skory do zmuszenia klasy rządzącej, aby zatwierdziła ów postulat. Taki stan rzeczy skłania nas do rozważenia zagadnienia formy organizacyjnej, jaką powinny obierać środowiska kobiece, w jakich miejscach powinny one koncentrować swoją działalność, jaką strategię powinny przyjąć w kontaktach z klasą polityczną na poziomie samorządowym i centralnym, jak przełamywać ograniczenia wynikające z elitaryzmu charakteryzującego polski feminizm?
Kolejna kwestia dotyczy tego, w jakich sytuacjach antykobiece działania prawicy będą miały poparcie środowisk liberalnych. Z jednej strony w walce o utraconą władzę odwołują się one do ruchów społecznych, lecz w zakresie utrzymywania nierówności ekonomicznych idą ręka w rękę z prawicą, nie raz ją wyprzedzając. Poza tymi kwestiami pojawiają się jeszcze te dotyczące kształtu zabezpieczeń socjalnych (zadowala nas 500 plus czy może chcemy 1500 plus?), powszechnego dostępu do mieszkań komunalnych, dostępu do darmowej służby zdrowia włącznie z możliwością dokonywania aborcji, opłacania czasu dojazdów do pracy, likwidacji umów śmieciowych, unikania wyniszczającej pracy, którą obecnie określa się jako „aktywność zawodową”. Z tego typu problemami spotykamy się na co dzień.
Jeżeli udaje nam się je rozwiązać to nie na drodze sporu, który, jak chciałaby Krytyka, toczy się w sferze publicznej. Dopóki warunki naszego utrzymania nie ulegną znaczącej poprawie, to sfera publiczna pozostanie dla nas pojęciem abstrakcyjnym zarezerwowanym dla nielicznych kobiet i mężczyzn. Jeżeli myślimy o sporze, to raczej o sporze zbiorowym jako wstępie do strajku. Bliższa naszemu doświadczeniu jest koncepcja cyrkulacji walk, które podejmują kolejne grupy kobiet w zakładach pracy i poza ich murami. Nie oszukujemy siebie nawzajem, że dyskusja jest w stanie skłonić nasze szefowe lub kamieniczników do ustępstw. Ci ludzie, podobnie jak politycy, dopóki nie tracą na wizerunku lub nie ponoszą strat finansowych, nie mają w zwyczaju się wycofywać. My budujemy kobiecą siłę w toku blokad eksmisji, strajków czynszowych, wspólnego spowalniania pracy i wydłużania przerw, sabotowania antypracowniczych działań kierownictwa zakładów, wywierania presji na władze samorządowe poprzez demonstracje i okupacje. Podczas lat działalności wielokrotnie przekonywałyśmy się, że otwartość na niezależne formy walki z wyzyskiem jest jednym ze sposobów przełamywania ograniczeń narzuconych nam przez zwolenników i zwolenniczki kapitalizmu.
codziennikfeministyczny.pl
Ilona Rabizo, autorka niedawno wydanej książki „W kieracie ubojni”, opowiada o kulisach jej powstania. Ilona zatrudniła się w jednej z wielkopolskich rzeźni, dzięki czemu mogła przeprowadzić badania na temat warunków pracy w takich zakładach, a także sposobów traktowania zwierząt. Przeczytajcie nasz krótki wywiad z autorką książki i wiceprezeską Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
1. Co cię skłoniło do napisania książki „W kieracie ubojni”?
Chów przemysłowy zwierząt i ich ubój nieodłącznie związane są z cierpieniem. Przez pierwsze lata aktywizmu prozwierzęcego byłam skupiona na zwierzętach zamkniętych na fermach. Miałam poczucie, że tylko one są ofiarami przemysłu mięsnego.
Okazało się jednak, że istnieją co najmniej dwie inne grupy, którym ten przemysł niszczy życie. Pierwszą stanowią mieszkańcy wsi, w których ulokowały się duże fermy – w Polsce jest to ogromny problem. Drugą grupą są pracownicy zakładów mięsnych. Co ciekawe, początkowo w ruchu animalistycznym postrzegaliśmy osoby pracujące w ubojniach zdecydowanie negatywnie, tak jakby to one były odpowiedzialne za cierpienie zwierząt.
Pierwszy raz z prawdziwym obliczem zatrudnienia w rzeźniach zetknęłam się na studiach pracy socjalnej. Podczas wizytacji w jednym z zakładów karnych okazało się, że część więźniów w ramach resocjalizacji pracuje w pobliskiej ubojni. Wtedy wydawało mi się to niewiarygodne, dlatego postanowiłam przeprowadzić z nimi wywiady i szerzej zająć się tym zjawiskiem w pracy licencjackiej.
Już w tamtym okresie dotarłam do wielu raportów opisujących wstrząsające warunki pracy w ubojniach, brakowało jednak informacji o sytuacji w Polsce. I z tego względu na kolejnym etapie studiów zdecydowałam się dokładniej zbadać warunki pracy w polskich rzeźniach. Książka „W kieracie ubojni” została wydana na podstawie mojej pracy magisterskiej.
Teraz mija drugi rok od mojego zatrudnienia. Na pewno jest mi łatwiej o tym pisać niż kiedyś. Pracując tam, miałam poczucie utraty wolności. W ubojni jest się przydzielonym do jednego stanowiska, nie można od niego odejść. Na hali nie ma okien, drzwi są zamykane. Wszędzie są kamery, które dyscyplinują pracowników. Do tego dochodzą kierownicy, którzy pomiatają pracownikami, krzyczą. No i niewyobrażalnie długi czas pracy sprawia, że całe twoje życie ogranicza się do tego zakładu.
Pracownicy mieli przekonanie, że są traktowani gorzej niż zwierzęta, że nikt się z nimi nie liczy, że są łatwo zastępowalni. Początkowo obawiałam się, że nie dam rady psychicznie, właśnie ze względu na zwierzęta. Jednak już pierwszego dnia okazało się, że nie będę miała nawet czasu zastanawiać się nad ich cierpieniem. Moje myśli były głównie skupione wokół przetrwania, aby dać radę od początku do końca zmiany, pomimo bólu i zmęczenia.
Tragicznie, jak przedmioty. W takich zakładach nie jest się w pełni człowiekiem. Jesteś częścią procesu obróbki mięsa i to częścią łatwo zastępowalną. Praca jest tak podzielona, aby cała rzesza pracowników wykonywała jak najprostsze czynności. Dzięki temu nie trzeba tracić czasu na szkolenie nowej osoby ani wdrażanie jej w system. Pierwszego dnia ustawiają cię przy taśmie, dają nóż do ręki i od tego momentu masz pracować na najwyższych obrotach.
Myślę, że problemem naszego świata jest dążenie ludzi do zysku. Kiedy pieniądze stają się celem najważniejszym, celem samym w sobie, to przestaje być ważne, co robisz i jak to robisz, istotne jest tylko to, czy finansowo dane działanie się opłaca, czy dana jednostka na tym odpowiednio dużo zarobi. Idealnym przykładem jest tu hodowla przemysłowa. Wiemy, że powoduje cierpienie zwierząt, wiemy, że dla społeczności lokalnych taka ferma jest katastrofą.
Co więcej, wiemy, że przemysł mięsny niszczy życie pracowników. Do tego dochodzi cały szereg ukrytych kosztów środowiskowych i zdrowotnych, przerzucanych na społeczeństwo. I to wszystko w imię zysku, aby bogaci mogli być jeszcze bogatsi.
Osoby, które walczą o swoje małe ojczyzny czy o dobro zwierząt, stają się „ekooszołami”, ponieważ nie posługują się retoryką zysku. Tylko jak wycenić, ile jest warte cierpienie loszki uwięzionej w kojcu porodowym, który uniemożliwia jej poruszanie się czy kontakt z potomstwem, albo sześciotygodniowego kurczaczka, który ugina się pod własnym ciężarem?
Jak wycenić zanieczyszczenie wód Bałtyku przez fermy wielkopowierzchniowe, zanieczyszczenie wód gruntowych, łąk czy pól? A co z problemami zdrowotnymi albo ciągłym stresem ludzi mieszkających w niewyobrażalnym smrodzie, który przenika domy i ubrania. Jak wycenić utratę kontaktów społecznych przez sąsiadów ferm, kiedy wnuki nie chcą odwiedzać już dziadków, bo od obrzydliwych odorów zbiera im się na wymioty? Nad tym się nie zastanawiamy, ponieważ suma kosztów nie jest tak łatwo policzalna jak zyski finansowe korporacji.
Najbardziej chciałabym, aby ludzie kierowali się nie zyskiem, a dobrem społecznym. I wtedy pytaniem byłoby nie jak mogę najwięcej zarobić na hodowli zwierząt, ale jak mogę wyprodukować zdrową żywność dostępną dla każdego, której produkcja jak najmniej szkodzi zwierzętom, ludziom i środowisku?
I dalej można się zastanawiać, który model żywienia zużywa jak najmniej globalnych zasobów, czyli w perspektywie ogółu społeczeństwa, naszej planety jest najbardziej opłacalny ekonomicznie. Marzę, abyśmy kierowali się dobrem wspólnoty z perspektywy lokalnej, ale i globalnej, żebyśmy do tej wspólnoty włączali także zwierzęta i środowisko. Wtedy takie okrutne działania jak hodowla przemysłowa nie mogłyby istnieć, bo byłyby nieopłacalne. Społecznie nieopłacalne.
Ilona Rabizo jest również współautorką książki „Społeczeństwo bez mięsa. Socjologiczne i ekonomiczne uwarunkowania wegetarianizmu”, gdzie napisała rozdział pt. „Rzeźnia Henry’ego Forda”. Poruszała tam temat warunków pracowników przemysłu mięsnego w kontekście rasy czy płci.
Zachęcamy do kupienia książki Ilony Rabizo tu: https://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=5471&Itemid=116
Oraz do polubienia Fanpage’a książki W kieracie ubojni: https://www.facebook.com/W-kieracie-ubojni-1828296223895463/
www.otwarteklatki.pl
Widać ewidentnie, że pracownice obsługi technicznej Kongresu nie należą do wspólnoty kobiet, z którymi szefowe Kongresu Kobiet chciałyby działać i się utożsamiać. Ich wspólnotę stanowią głównie kobiety z gospodarczych i intelektualnych salonów: szefowe, profesorki, polityczki. Sprzątaczki, kelnerki, ochroniarki to inna klasa społeczna, z którą realnie nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego, której położenia nie rozumieją, a przelotne zainteresowanie jej problemami jest fasadowe. O braku zrozumienia między tymi dwoma grupami świadczy choćby odpowiedź M. Środy na tekst M. Świetlik, świadczy też skanalizowanie dyskusji o prawach pracowniczych do tzw. „Centrum Społecznego”, podczas gdy strategiczne dyskusje o gospodarce i polityce odbywały się gdzieś indziej (w gabinecie cieni). Dla Środy praca włożona w KK to kolejny krok na szczeblu kariery, wzmocnienie jej dobrego usytuowania w hierarchii społecznej oraz sposób na samorealizację. Dla ochroniarki 16 godzinna zmiana za głodową stawkę w trudnych do zniesienia warunkach, podejmowana na granicy wyczerpania [tak fizycznego, jak psychicznego] to konieczność, żeby mieć za co żyć, to przymus ekonomiczny. To nie ochroniarki są odpowiedzialne za warunki swojej pracy.
Szefowe KK tłumaczą wyzysk obsługi technicznej wydarzenia wymogami organizacyjnymi i brakiem funduszy. Wspierającej Kongres dziennikarce udało się nawet sprowadzić problem gnębienia ochroniarek do niedofinansowania sektora NGO. Rozwiązaniem miałoby być przekierowanie jeszcze większej kasy do kieszeni Henryki Bochniarz, Magdaleny Środy czy Doroty Warakomskiej. Istnieje przy tym duże prawdopodobieństwo, że warunki pracy najgorzej uposażonych osób obsługujących KK nie uległyby poprawie. Dotyczy to także panelistek i licznych wolontariuszek biorących udział w organizacji wydarzenia. Jednak czym innym jest udział w KK w charakterze działaczki, a czym innym praca najemna realizowana na zlecenie KK.
Organizatorki KK wprowadzają wyraźny podział pracy i przysługujących z tego podziału przywilejów [przestrzeń vip], wyrażając pogardę wobec pracownic technicznych. Oznacza to, że powołanie „Centrum Społecznego” w ramach KK, panele o kondycji prekarnej pracownic są działaniem wyłącznie wizerunkowym. Nie mają przełożenia na rzeczywiste praktyki Kongresu i podział pracy oparty na wyzysku, który KK podtrzymuje i przedstawia jako naturalny i konieczny. W konsekwencji tego podziału gros kobiet haruje w nieludzkich warunkach, by kilka mogło osiągnąć sukces polityczny. Dla przypomnienia, rzeczywistym celem KK nie jest zniesienie wyzysku, a kwoty, a także zwiększenie dostępu uprzywilejowanych kobiet do „męskiej” sfery politycznej.
Wolontariuszki i ochroniarki zatrudnione za głodowe stawki nie pracują zatem na rzecz faktycznego równouprawnienia, ale na sukces organizatorek Kongresu i spełnienie ich politycznych ambicji. KK nie reprezentuje wszystkich kobiet. Zwykle jest tak, że ci, którzy głoszą, że reprezentują wszystkich ponad podziałami klasowymi, w rzeczywistości forsują interesy klasy uprzywilejowanej. Skład gabinetu cieni KK, prezentowany na stronie internetowej KK wskazuje, że ministrą pracy byłaby osoba wcześniej pełniąca funkcję dyrektorki ds. rozwoju strategicznego w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Sugerowałoby to, że KK stoi na stanowisku, że pracodawczynie najlepiej reprezentować będą interesy pracownic.
Mit o ponadklasowej jedności służy zatuszowaniu ich położenia i studzeniu potencjalnych wybuchów niezadowolenia. W przypadku Kongresu trudno abstrahować od sprzeczności interesów różnych klas społecznych. Nie można reprezentować i pracodawczyń, i pracownic, właścicielek i lokatorek, uprzywilejowanych elit i sprekaryzowanej większości pracownic. Konflikt interesów jest nieunikniony. Wynika to z doświadczeń ruchu pracowniczego, lokatorskiego – a więc kobiet współtworzących Socjalny Kongres Kobiet, który odbył się w marcu br. w Poznaniu. SKK tworzony jest siłą, determinacją kobiet zaangażowanych w ruch pracowniczy, lokatorski. Przemawiały na nim pracownice żłobków, instytucji publicznych, magazynów logistycznych i innych zakładów pracy oraz lokatorki mieszkań komunalnych i prywatnych. Nie było dla nich wątpliwości, że Kongres Kobiet nie reprezentuje ich interesów. Zostało to wyartykułowane przez nie wprost.
Liczymy, że na kolejnym Socjalnym Kongresie Kobiet (odbędzie się w Poznaniu jesienią) głos zabiorą ochroniarki, które wspólnie z innymi kobietami będą dyskutować o tym, jak walczyć z wyzyskiem.
Związkowczynie OZZ Inicjatywa Pracownicza
Studia nad procesami dyskryminacyjnymi w Stanach Zjednoczonych mają już obszerną literaturę. Choć wyniki tych badań niewątpliwie rzucają cień na ideały amerykańskiej demokracji, to mimo wszystko trudno podważać zakorzeniony w potocznym myśleniu pogląd, w myśl którego Stany Zjednoczone od początków swego istnienia były miejscem schronienia dla przybyszów z całego świata. Ameryka oferowała przybyszom to czego nie mogli dostać nigdzie indziej, a więc nie tylko azyl czy szanse zarobku, ale również nieograniczone możliwości rozwoju indywidualnego.
W istocie znamy niewiele przykładów budowania nowoczesnego państwa jako projektu obywatelskiego, gdzie wszyscy są równi wobec prawa. Już jednak przegląd podstawowych prac na temat dziejów społecznych USA uzmysławia nam, że ideałom równości i tolerancji od początku towarzyszyła równie mocna reakcja natywistyczno-rasistowska, której podłożem było religijnie uzasadnione przekonanie o wyższości WASPs (White Anglo-Saxon Protestants) nad pozostałymi mieszkańcami kontynentu. Ofiarami tego myślenia stały się tysiące ciemnoskórych mieszkańców kontynentu, a później imigrantów przybywających masowo do Nowego Świata. Uboga ludność z Azji, a także wschodniej i śródziemnomorskiej części Europy, nie zawsze mogła się tam czuć bezpiecznie.
Krzysztof Wasilewski podjął się zadania niezwykle ambitnego – przedstawienia anatomii dyskursu medialnego w Stanach Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku w odniesieniu do zjawisk imigracyjnych. Dokonał tego w oparciu o imponującą bazę źródłową oraz bogatą literaturę przedmiotu. Odważnie zapuścił się na niełatwe obszary badawcze i wyszedł z tej próby zadowalająco.
Społecznym skutkom gwałtownego napływu imigrantów od początku z niepokojem przyglądały się sfery rządowe i redakcje najbardziej wpływowych pism. Kwestie regulowania napływu taniej siły roboczej były w omawianym okresie nie tylko elementem polityki wewnętrznej i zagranicznej USA, ale przede wszystkim ważną częścią debaty publicznej. Określiła ona w znacznym stopniu charakter narodowy Amerykanów. Dyskusja na temat cudzoziemców doskonale pokazywała kształtowanie się jednego z bardziej istotnych filarów politycznego myślenia elit w okresie tzw. ery progresywnej, jego uwarunkowań oraz prób samodefiniowania siebie w oparciu o konstrukcję Innego. Liczne wypowiedzi publicystyczne prezentowane w omawianej publikacji przede wszystkim wskazują źródła postaw i zachowań dziennikarskich inspirowanych m.in. popularnością darwinizmu społecznego, teorii eugenicznych oraz wzrostu nastrojów nacjonalistycznych. Brak zdolności do akceptacji „obcych”, a także stopień narastania lęków społecznych, prowadził do wykluczania niektórych grup z procesów wzajemnego przenikania kultur.
Dysputy medialne na temat „problemu” imigrantów przybierały często agresywną formę. Jej skutków wielu doświadczyło na własnej skórze. Stanowiska zajmowane wobec obcokrajowców umieszczane na łamach najpoczytniejszych organów prasowych odzwierciedlały poglądy sfer wykształconych, finansjery oraz grup zawodowych określanych mianem tzw. white collars. Wszystkie wymienione warstwy społeczne łączyło przekonanie o etycznym wymiarze swojego postępowania. Postawy, które zajmowali, były w ich mniemaniu zgodne z duchem chrześcijańskiej myśli i swoiście pojmowanego interesu narodowego. Podtrzymywanie poczucia zagrożenia dawało możliwość skutecznego kontrolowania napływu taniej siły roboczej, traktowanej jak towar. Na kartach publikacji znajdziemy niezwykle bogaty materiał ilustrujący obrazy wroga, zarówno na łamach prasy elitarnej, jak i bulwarowej, jego stygmatyzację i dążenie do eliminacji z życia publicznego.
Książka Bezdomnych gromady niemałe… dostarcza szeroki wachlarz argumentów mówiących o szkodliwości imigrantów w rozwoju amerykańskiego społeczeństwa. Autor trafnie powiązał wpływ głęboko zakorzenionego rasizmu i ruchów natywistycznych na dyskurs prasowy w odniesieniu do imigrantów. Prześledził rozmaite formy nacisków medialnych na władze stanowe i federalne, aby wprowadzały ustawowe ograniczenia przyjmowania obcokrajowców. Obnażył oportunizm polityków największych partii amerykańskich, zarażonych paranoją antyimigracyjną, inicjujących proces legislacyjny, który przybrał postać uchwał dyskryminujących od słynnego Chinese Exclusion Act (Ustawy o wykluczeniu Chińczyków) z 1882 roku aż do Immigration Act z 1924 roku, która wprowadzała ograniczenia dla imigrantów z Europy. Starał się uwzględnić specyfikę poszczególnych grup etnicznych w określonym czasie, a także stopnie wrogości powodowane uprzedzeniami i stereotypami. Obserwujemy jak przemoc werbalna modyfikowała argumentację w zależności od typu Innego, przy jednoczesnym zachowaniu trójdzielnego schematu propagandy w oparciu o ekonomiczne, polityczne (cywilizacyjne) i społeczne (rasowe) ramy problemowe.
Interesującymi fragmentami pracy są te, w których wizerunki obcości ulegają metamorfozom, kiedy na atawistycznie zakorzenione lęki, przesądy i stereotypy nakładano nową wykładnię, przemyślaną i dostosowaną do aktualnych okoliczności społeczno-politycznych. Jest to widoczne szczególnie na przykładzie dwóch różnych negatywnych obrazów azjatyckich grup narodowościowych, Chińczyków i Japończyków. Równie ciekawie przedstawiono konfrontację pozytywnego wizerunku mieszkańców pochodzących z terenów Europy Zachodniej i Północnej z przedstawicielami tzw. nowej emigracji. Najbardziej chyba frapującym zjawiskiem, opisanym w książce, jest pewnego rodzaju paradoks, gdy rasistowskie postawy działały na korzyść białych imigrantów. Do takich wniosków możemy dojść czytając urywki odnoszące się do względnej sympatii Południa wobec cudzoziemców z Europy Wschodniej, dyktowanej troską o zachowanie dominacji białej rasy. Jednocześnie mamy świadomość, że w tym samym czasie na tych terenach dochodziło do wyjątkowo okrutnych mordów na przedstawicielach ludności czarnoskórej, co czyni problem ocen stopnia dyskryminacji m.in. grup słowiańskich w USA dużo bardziej skomplikowanym.
Istotnym elementem konstrukcyjnym książki, który trudno przeoczyć, są schematy teoretyczne, w które autor wpisuje swój typ badań empirycznych. Opierają się one na współczesnych koncepcjach socjologicznych, mających jak się wydaje ułatwić opisanie i zrozumienie mechanizmu medialnego kształtowania obrazu imigrantów w przeszłości. Sięga po dość kontrowersyjne teorie Edwarda Hermana i Noama Chomsky’ego, krytyków środków masowego przekazu, przekonanych o tym, że zadaniem mediów jest dążenie do utrzymania hegemonii kulturowej elit gospodarczo-politycznych w oparciu o ideologię (neo)liberalną. Dodać trzeba, że obaj myśliciele kwestionują także status niezależności mediów, gdyż były one i są, jak twierdzą, stałym składnikiem struktur władzy. W konsekwencji hamują wszelkie próby radykalnych zmian społecznych, które mogłyby zlikwidować wiele nierówności społecznych. Ważną częścią konstrukcji teoretycznej pracy jest również analiza ramowa Ervinga Goffmana porządkująca interpretacje oraz zjawiska społeczne w ramach określonego modelu wyjaśniającego.
Przy całej słuszności rozumowań zawartych w omawianej publikacji, warto byłoby jednak szerzej osadzić analizowany dyskurs prasowy w epoce. W ówczesnej Europie, która może stanowić punkt odniesienia dla Ameryki, debaty publiczne na temat mniejszości narodowych zaostrzyły się do niespotykanych wcześniej rozmiarów. Afera Dreyfusa pokazała antysemicką twarz ogromnej części francuskiego społeczeństwa. Dużo bardziej agresywne, wręcz karykaturalne narracje dyskryminacyjne miały miejsce w Niemczech i Rosji, nastąpiły po nich kampanie terroru i przemocy wobec obcych. Na tym tle Stany Zjednoczone jawią się nieco bardziej umiarkowanie, przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę tamtejszy system społeczno-polityczny, sprzyjający m.in. rozwojowi prasy etnicznej. Można tam dostrzec w przestrzeni publicznej także opinie przychylne imigrantom. Autor rejestruje te nieliczne głosy rozsądku w kwestii traktowania nowych przybyszów. Mógłby jednak bardziej wyeksponować te fragmenty dyskursu prasowego, które informowały i komentowały działalność znaczących instytucji powołanych do życia przez grupy etniczne. W wielu przypadkach przywódcy stojący na czele swoich diaspor doświadczali swobód obywatelskich, manifestując dumę z poczucia przynależności do młodego imperium.
Wiele instytucji etnicznych brało czynny udział w ówczesnych grach politycznych, szczególnie w czasie kampanii przedwyborczych. Kto wie, czy wówczas nie okazałoby się, że front antyimigrancki nie był w Stanach Zjednoczonych aż tak mocny i zdyscyplinowany, jak wynika to z lektury pracy. Pytanie czy w ramach złożonych zjawisk, jakie obserwujemy w ciągu niemal półwiecza, zachodziły pewne odchylenia od normy, które pozwalałyby podważyć schemat propagandowy dyskursu medialnego zaproponowany przez Autora i tym samym wyjść poza odgórnie przyjęte założenia teoretyczne. Nie należy lekceważyć znaczenia rozmaitych kontaktów, form dialogu między ludnością o korzeniach anglosaskich z przedstawicielami innych kultur w omawianym okresie. Na różnych poziomach, w różnej skali dochodziło do wymiany doświadczeń, które powoli przełamywały uprzedzenia i kształtowały postawy akceptacji.
Prawdopodobnie nie zmieniłoby to ogólnego obrazu prasowego dyskursu, ani oceny efektów działalności dziennikarskiej w USA, przypadającej na lata 1875-1924. Prasa amerykańska odegrała niechlubną rolę w debacie publicznej na temat imigrantów, chociaż niektóre zjawiska z pewnością można było osadzić mocniej w kontekście historycznym. Warto zastanowić się, które z wypowiedzi stanowiły element zorganizowanych politycznych kampanii prasowych, a które pojawiały się wyłącznie jako spontaniczne odbicie typu myślenia o cudzoziemcach. Pewne formy narracji, które możemy uznać za dyskryminacyjne, obowiązywały niemal wszędzie i nawet prasa etniczna nie była wolna od rasistowsko-nacjonalistycznej narracji, czego dowodzą choćby badania Roberta M. Zeckera nad świadomością rasową słowackich osadników w Stanach Zjednoczonych.
Następne dekady XX wieku przyniosły eskalację antyimigranckich nastrojów w Ameryce, ale też dojście do głosu wpływowych nurtów społeczno-intelektualnych, które przeciwdziałały dyskryminacji. Pokazały one realne możliwości stworzenia wspólnoty ogólnoludzkiej, która nie musi być zawężona do jednego kręgu cywilizacyjnego. Ścieranie się odmiennych wizji wyobrażonej wspólnoty amerykańskiej przetrwało wiek XX i odradza się w dzisiejszych czasach. U jej podstaw wydają się często leżeć te same emocje i brak zdolności do refleksyjnego ustosunkowania się do rzeczywistości.
Daniel Kiper
www.histmag.org
CEL PROJEKTU
Celem projektu jest wydanie wspomnień Bernarda Konrada Świerczyńskiego „Przemytnicy życia". Autor, uhonorowany medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, pisze o swoich przeżyciach i kreśli sylwetki znajomych wywodzących się ze środowiska handlarzy warszawskiego bazaru, którzy w obliczu wojny stają się szmuglerami na granicy getta. Wspomnienia napisane są żywym, barwnym językiem.
O KSIĄŻCE
Autor wspomnień, jako nastoletni chłopak, mieszkając przy słynnym warszawskim bazarze Kercelego, poznał środowisko tamtejszych handlarzy, cwaniaków, ale też ludzi ciężkiej pracy. Nieobca była mu również atmosfera i postacie handlowego placu Żelaznej Bramy czy Hal Mirowskich. To oni są bohaterami jego opowieści. W 1939 roku, tak jak całe społeczeństwo, stanęli w obliczu wojny. Polacy patrzyli na wznoszący się mur getta, Żydzi musieli radzić sobie po jego drugiej stronie. Specyfika środowiska, przejawiająca się pewną brawurą, ale też jasnymi zasadami przyjaźni i współdziałania, w czasie wojny nie zniknęła, zmieniły się tylko warunki – już nie bazar, ale granica getta stała się najważniejszym terenem działania. Świerczyński precyzyjnie opisuje miejsca i sposoby szmuglowania. Nie wybiela historii, przywołuje prawdziwe zdarzenia i zachowania, i te szlachetne i te podłe. Nie ukrywa, że szmuglerzy nie ryzykowali swojego życia tylko z chęci pomocy, ale na tym procederze zarabiali. W wielu przypadkach potrzeba było jednak zdecydowanie większej determinacji niż tylko ta, która dyktowana jest chęcią zarobku. Ukazuje nie tylko szlachetne postawy, ale także wspomina wydarzenia z udziałem szmalcowników.
Czytałem wiele publikacji, nierzadko wspomnieniowych, przedstawiających Polaków jako zoologicznych antysemitów, którzy swoją „rasistowską ideologię wyssali z mlekiem matki”. Niestety większość publikowanych faktów była prawdziwa. Ale taki obraz stanowi zaledwie jedną stronę okupacyjnej rzeczywistości. Obok ludzkich szumowin były też tysiące tych, którzy z narażeniem własnego życia pomagali, potrafili zachować ludzką godność i którzy za swą patriotyczną postawę ukarani zostali najwyższym, hitlerowskim wymiarem kary.
Bernard Konrad Świerczyński - „Przemytnicy życia”
Kercelak w latach okupacji. Widok na stronę zachodnio-północną. Widoczne budynki przy ulicy Leszno.
Fot: Portal Warszawa1939.pl/Z kolekcji Pawła Stala
„Przemytnicy życia” to opowieść wymykająca się czarno-białym podziałom. Napisana z werwą, językiem często środowiskowym ma wciągnąć czytelnika w świat autora oraz zmusić do refleksji.
Wspomnienia Świerczyńskiego ilustrowane są fotografiami z epoki, a także mapkami pokazującymi opisane w tekście miejsca szmuglowania. Konstultantką historyczną książki jest profesor Barbara Engelking.
Dokument na wskroś prawdziwy, a przecież czyta się jak powieść i to pisaną z humorem. Wspomnienia idealisty, zakochanego od młodości w żydowskiej sąsiadce. Ratował ją w czasie wojny – a przy okazji wielu innych – najpierw w getcie, a potem poza jego murami. Książka ma szansę pobudzić wyobraźnię wielu, którzy raczej nie sięgnęliby po trudny w odbiorze materiał źródłowy.
Profesor Barbara Engelking
W owych czasach o przejściach do getta z oczywistych względów nie rozpowiadało się zbyt szeroko. Ale dla kogoś, kto tak jak ja niemal codziennie „skakał” do getta, przejścia nie stanowiły głębokiej tajemnicy. Wystarczyło dobrze się rozejrzeć, pogadać z jednym lub drugim z „wolskich rodaków”, a że i ja, i mój ojciec reprezentowaliśmy firmę „odpowiedzialną”, stosunkowo łatwo było uzyskać odpowiednie informacje. Musiał o tym wiedzieć także i Zygmunt, skoro w takiej właśnie sprawie pofatygował się do mnie na czwarte piętro. Ale co Zygmunta mogła obchodzić ulica Jaworzyńska? Nic się tam specjalnego nie działo. Staś Skripij opiekował się małym Markiem i lepił żołnierzyki z plasteliny (o napadzie na bank KKO dowiedziałem się nieco później). Rozwadowska usiłowała handlować ciasteczkami, które piekła razem z mieszkającą wtedy na Jaworzyńskiej Haliną, a których nikt nie chciał kupować, bo twarde były jak warunki Churchilla wobec Hitlera. Ale Zygmunt miał tak mocne polecenie, że wątpliwości być nie mogło. A że nie wszystko było dla mnie jasne, przecież to jedna z ważniejszych zasad konspiracji, aby wiedzieć tylko tyle, na ile to konieczne.
– Najłatwiej jest przejść przez sądy… – zacząłem, ale Zygmunt natychmiast przerwał.
– Sądy znam dobrze, ale teraz ich wartość jako punktu przerzutowego spadła prawie do zera. Po stronie żydowskiej wejścia do sądów obstawione jest szaulisami, Ukraińcami i SS.
– Jest przejście na rogu Wroniej i Ogrodowej. W prywatnym mieszkaniu, w suterenie. Po dwadzieścia złotych od łebka. Przez szafę do piwnicy, stamtąd dziurą między rurami kanalizacyjnymi i już jest się w getcie. Tylko że człowiek utytła się jak nieboskie stworzenie…
– To również miniona sprawa. Po ograniczeniu getta Ogrodowa nie sięga żadnej zamieszkałej przez Żydów ulicy. Zresztą już przed paroma miesiącami była tam nieprzyjemna wpadka. Wygarnęli ładnych parę osób.
– Jest jeszcze droga przez garbarnię Pfeiffera na Okopowej – kontynuowałem – Ale to droga dla ludzi cierpliwych i o silnych nerwach.
– Słucham, słucham...
Bernard Konrad Świerczyński - „Przemytnicy życia”
O AUTORZE
Bernard Konrad Świerczyński (zwany Kondkiem) urodził się w polskiej rodzinie o poglądach lewicujących. Dorastał na warszawskiej Woli. Jako nastoletni chłopak pomagał ojcu w sprzedaży książek w budce na słynnym bazarze Kercelego.
Na podwórku kamienicy, w której mieszkali rodzice Kondka, rodziny różnych wiar żyły obok siebie w atmosferze akceptacji lub obojętności. Świerczyńscy przyjaźnili się z sąsiadami Goldbergami, a ich dzieci wychowywały się niemal razem. Po wytyczeniu getta Świerczyński przemykał się wielokrotnie na zamkniętą stronę i pomagał dawnym sąsiadom, choć nie tylko im. W sierpniu 1942 Halina Goldberg, rówieśnica i przyjaciółka Kondka, wydostała się z getta i odtąd ukrywała się w różnych miejscach – zawsze pod opieką Kondka. Pobrali się w 1944 roku. Bernard Konrad Świerczyński pomógł nie tylko swojej przyszłej żonie, ale też wielu innym osobom narodowości żydowskiej – wyszukiwał dla nich kryjówki, organizował pomoc lekarską, przekazywał listy i jedzenie, organizował fałszywe dokumenty.
Jeden z żydowskich sąsiadów, któremu autor wspomnień pomagał, Jan Paweł Rogalski, pisał: Jeżeli my dzisiaj żyjemy, mamy dzieci, to życie nasze zawdzięczamy w znacznej mierze bezinteresownej pomocy Konrada i jemu podobnych.
Bernard Konrad Świerczyński ocalił życie co najmniej kilkunastu osobom. W 1972 roku, na podstawie ich zeznań, został uhonorowany medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 1991 został honorowym obywatelem państwa Izrael. Zapis jego wspomnień został złożony w archiwum United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie.
ILE POTRZEBUJEMY?
Książka ma już opracowaną formę, ale marzymy, aby dotarła do możliwie najszerszego grona czytelników. Chcielibyśmy zebrać 5000 zł na druk. Wszelkie dodatkowe środki przeznaczymy na zwiększenie nakładu "Przemytników życia".
https://polakpotrafi.pl/projekt/wydanie-ksiazki-przemytnicy-zycia
Książka ukaże się we wrześniu 2018 roku.
https://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=5515&Itemid=116
A-tak – anarchistyczną gazetę uliczną, wydajemy od września 2015 roku. Jest to projekt ogólnopolski, który cały czas staramy się ulepszać i rozwijać. Dowód na to trzymacie właśnie w rękach. W serii Biblioteczka Ataku prezentujemy bowiem teksty, które z racji swojej objętości nie mogły znaleźć się na łamach naszej gazety. Teksty, które kontynuują i rozwijają tematy poruszone w Ataku, które wydały nam się ciekawe dla współczesnego ruchu anarchistycznego i istotne z punktu widzenia aktualnej debaty publicznej.
Sam papier nam jednak nie wystarcza bo czymże jest wydawanie bez praktyki? Dla nas miała ona i nadal ma duże znaczenie. Z tego też powodu bierzemy czynny udział w działaniach ruchu anarchistycznego poprzez uczestniczenie w niezliczonych spotkaniach, dyskusjach, akcjach bezpośrednich, demonstracjach. Jesteśmy grupą, której zależy na skoordynowaniu i wzmocnieniu anarchistycznych działań w całym kraju. Staramy się docierać do osób i grup początkujących oraz tych bardziej doświadczonych. Pomagamy w nawiązaniu kontaktu z innymi jednostkami/grupami, wymieniamy się doświadczeniami i umiejętnościami. Zajmujemy się też tworzeniem i rozpowszechnianiem ogólnopolskich materiałów promujących anarchizm – ulotek, plakatów, wlepek.
Prosimy o kontakt osoby i grupy, które chcą nawiązać współpracę, niezależnie czy i do jakiej organizacji należą, lub wesprzeć finansowo nasze działania.
Kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Gazetę A-tak oraz broszury w serii Biblioteka A-taku tworzy kolektyw redakcyjny przy współpracy z wydawnictwem Bractwo Trojka.
Zapraszamy do współpracy.
Kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Fb/atak.gazeta
Strona z propagandą: akcja.type.pl
www.rozbrat.org
„W kieracie ubojni” to pozycja przedstawiająca z aktywistycznej perspektywy kwestie rozwoju przemysłu mięsnego. Ilona Rabizo we Wstępie do swojej książki pisze: "... w mojej analizie ważne jest spojrzenie na proces produkcji całościowo: od strony technologicznej, pracowniczej i od strony zwierząt zaprzęgniętych w system produkcji przemysłowej. Istotne są tu też kwestie własnościowe i dotyczące koncentracji kapitału. Z kolei zatrudnienie się w zakładzie pracy, przeprowadzenie wywiadów z pracownikami, to tylko jeden z kroków, by lepiej zrozumieć i przeanalizować problem, jakim jest wyzysk ludzi i zwierząt. I by w konsekwencji ten wyzysk przezwyciężyć.
Celem mojej pracy jest zatem ujawnienie realnych warunków pracy w przemyśle mięsnym oraz tego, jak w trakcie procesu produkcji traktuje się zwierzęta i ludzi".
FB książki:
https://www.facebook.com/W-kieracie-ubojni-1828296223895463/
Na stronie Bractwo Trojka:
https://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=5471&Itemid=116
Oto jest! Kolejny, nowy numer pisma anarchistycznego „INNY ŚWIAT”. O tym, że faszyzm nie znalazł swego stałego miejsca na śmietniku historii wie chyba każdy i każda z nas. Podejmujemy więc ten temat chyba nie przypadkowo... O brunatnym zagrożeniu oraz formach oporu przeciwko tej zarazie piszemy z różnych perspektywy, umiejscawiając się poprzez to w coraz szerszej dyskusji o sensowność antyfaszyzmu, jak od jakiegoś czasu trwa w polskim ruchu anarchistycznym i autonomicznym. Oczywiście nie znamy gotowych odpowiedzi, jednak mamy nadzieje, iż materiały zawarte w tym numerze będą przydatne zarówno w walce intelektualnej, jak i fizycznej. Oczywiście „Inny Świat” to nie tylko walka z faszyzmem. Znajdziecie w nowym numerze trochę teoretycznych rozważań dotyczących anarchizmu, pojmowania wolności czy kondycji ludzkości. Krytykujemy współczesne społeczeństwo jak i przypominamy o ważnych wydarzeniach czy postaciach z historii ruchu wolnościowego. Na koniec piszemy o kilku ciekawych pozycjach książkowych, jakie niedawno się ukazały na rynku. A oto szczegółowy spis treści:
- Rosja: Sprawa „Sieci” (Filip Gorlinski)
- Paul Z. Simons. Wspomnienie o radosnym nihiliście
- Czysta czerń. Rodzący się konsensus wśród niektórych towarzyszy? (Paul Z. Simons)
- Siedem tez o zabawia (Paul Z. Simons)
- Zasiać ziarno krytycyzmu... Wolna Biblioteka Wrocław
- Obcy kontra U.S.A. (wywiad z Krzysztofem Wasilewskim)
- „Sieg Hail!” zamiast witam (wywiad z Marcinem Pielużkiem)
- Faszyzm dzisiaj (wywiad z Shanem Burley)
- W obronie samoobrony. Przemyślenia dotyczące przemocy i sztuk walk (Paul Walker)
- Zbrojna wyzwoleńcza samoobrona społeczna. Stosunek do teorii (scott crow)
- Zawłaszczanie pojęć. Głos politycznej propagandy (Tymoteusz Onyszkiewicz)
- Czemu wolność nie jest tak ważna dla anarchisty, jak może mu się zdawać (jaś skoczkowski)
- Jesteśmy piekłem. Rozmowa o anarchistycznych korzeniach geografii (wywiad z Simonem Springerem)
- Precz z humanizmem (Sathaniell Zakalwe)
- „Giełdy” robotnicze w Królestwie Polskim podczas rewolucji 1905 roku (Aleksander Łaniewski)
- Nierozwikłana tajemnica morderstwa znanego anarchisty - Carlo Tresca (Jay Maeder)
- Dora Marsden. Prawdziwie Wolna Kobieta (Leon)
- Poprzez prerie Arizony (freejazz)
- Na zasady nie ma rady (Powsinoga)
- Bakunin na Łużycach (JKK)
- Czy motocykl może być anarchistyczny? (JKK)
- Ducha (Anarchii) nie gaście! (JKK)
- Więcej niż hałas (Typ spod czarnej gwiazdy)
„Inny Świat” można zakupić w redakcji pisma (kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. ), e-księgarni Bractwo Trojka (www.bractwotrojka.pl) oraz w sieci salonów EMPIK. Oto list EMPIKów do których powędrował „Inny Świat”:
Bielsko-Biała Sarni Stok
Bielsko-Biała Sfera
Bydgoszcz Focus Mall
Bydgoszcz Zielone Arkady
Częstochowa III Aleja
Dąbrowa Górnicza Pogoria
Elbląg Zielone Tarasy
Gdańsk Galeria Bałtycka
Gdańsk Główny
Gdańsk Matarnia
Gdynia Riviera
Katowice Silesia Mega
Katowice Trzy Stawy
Kielce Korona
Kraków Gal. Krakowska
Kraków Kazimierz
Kraków Plaza
Legnica Galeria Piastów
Łódź Galeria
Łódź Manufaktura Mega
Lublin Olimp
Lublin Plaza
Olsztyn Aura
Opole Arkadia
Opole Karolinka
Poznań King Cross
Poznań Megastore
Rybnik Focus Park
Rzeszów Galeria
Suwałki Plaza
Szczecin Galaxy
Szczecin Kaskada
Tczew Galeria Kociewska
Toruń Starówka
Tychy City Point
Wałbrzych Galeria Victoria
Wałbrzych Podzamcze
W-wa Arkadia Mega
W-wa Bielany
W-wa Blue City II (Nowy)
W-wa Centralna PKP
W-wa Gal. Mokotów Mega
W-wa Galeria Wileńska
W-wa Junior Mega
W-wa Nowy Świat Mega
W-wa Piaseczno
W-wa Skorosze
W-wa Wola Park
W-wa Złote Tarasy
Wrocław Magnolia Park
Wrocław Pasaż Grunwald.
Wrocław PKP
Wrocław Renoma
Zabrze M1
Zielona Góra Focus Park
Pismo można zamówić również poprzez sklep internetowy EMPKI (http://www.empik.com/inny-swiat,p1000256264,prasa-p) i odebrać w dowolnym EMPIKu na terenie całego kraju.
Będziemy wdzięczni za powielanie, przeklejanie i puszczanie dalej powyższej informacji.
Niech Matka Anarchia będzie z wami!!!
Zapraszamy do kolportażu i wsparcia wydawania gazety.
W numerze m.in.
Turecka agresja na Efrin
Walka pracownicza i represje na poczcie polskiej
Kryzys uchodźczy na wschodzie twierdzy Europa
Bóg Honor Polacja
Walka ruchu lokatorskiego z mafia mieszkaniową
Kontrakcja dodatek zielonego anarchizmu
Białoruski anarchizm na celowniku propagandy
Pilarski zawsze po stronie pokrzywdzonych
Faszyzm / antyfaszyzm w kinie cz. 3
Globalizm czyli nacjonalistyczne ksero chroni kapitalizm
Podsumowanie działań Federacji Anarchistycznej w 2017r.
Kuszenie nacjonalizmu
Te i inne teksty nie zapomną tobie przestać myśleć a mamy nadzieje ze poruszą do działania.
Poza tym zapowiedzi wydarzeń, akcji, reklamy inicjatyw wolnościowych, recenzje.
Pisz na maila Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Michael Knapp, Anja Flach, Ercan Ayboga -
Rewolucja w Rojavie. Demokratyczna autonomia i wyzwolenie kobiet w syryjskim Kurdystanie
Wstęp: David Graeber
Pierwsza książka oddająca w pełni wyjątkową sytuację polityczno – społeczną w Rojavie (Syria)
Prosimy was o wsparcie w wydaniu tej ważnej książki. Podpisaliśmy już umowę na jej wydanie w wydawnictwem Pluto Press. Obecnie trwa tłumaczenie.
Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na częściowe pokrycie kosztów zakupu praw do książki, druku, tłumaczenia, składu i promocji książki.
Dzięki wam książka ta może się ukazać jeszcze w tym roku!
Jeśli uda nam się zebrać kwotę większą, niż potrzebna jest do wydania książki, każdą dodatkową złotówkę wykorzystamy na kolejne projekty wydawnicze Trojki.
OPIS KSIĄŻKI:
Mieszkańcy syryjskich kantonów Rojavy tworzą jedno z najbardziej postępowych społeczeństw na naszej planecie. Zachodni turyści są zdumieni sukcesem projektu, jakim jest wspólnotowa demokracja bezpośrednia, która uznaje równość kobiet za nieodzowną i odrzuca reakcyjną ideologię nacjonalistyczną, a jednocześnie jest zaciekle antykapitalistyczna.
Rewolucja w Rojavie jest pierwszym całościowym opracowaniem transformacji społecznej i politycznej trwającej w syryjskim Kurdystanie. Jest to pierwszy autentyczny wgląd w złożone wymiary rewolucji.
Jej autorzy wykorzystują własne doświadczenia z pracy i walki w regionie, aby stworzyć obraz nadziei dla polityki i społeczeństwa na Bliskim Wschodzie, oraz ukazać niezwykłą historię walki z przeciwnościami losu.
Autorką zdjęć widocznych na profilu jest MarSe
http://bit.ly/zrzutka-rojava
Projekt Posłuchaj o Anarchizmie doczekał się swojej strony internetowej.
Mamy nadzieję, że pomoże to w jakimś stopniu przybliżyć jak największej rzeszy osób podstawy naszej idei.
Przesyłajcie znajomym, niech posłuchają!
posłuchajoanarchizmie.tk
@-TAK nr 7
a w nim m.in. ( bo to nie wszystko):
- Nacjonalizm ratuje Balcerowicza
- Utracona historia Antify
- Amerykańskie korzenie rasizmu
- Zniewolenie na dole kompletny rozpieprz na górze - rozmowa z Tomaszem Piątkiem
autorem książki ''Macierewicz i jego tajemnice''
- Wojna wojnie
- Korporacja, depresja i płace dla prezesów
- Medycyna / Koncerny / Władza część I
- Rozmowa z pracownikiem Amazona
- Lokals przeciwko wycińce puszczy
- Amnesty pożyteczni idioci polityki tureckiego rządu
- Manifest biblioteczego anarchisty
- Hassa Fathy i dobrowolność
- Faszyzm / Antyfaszyzm w kinie część 2
- 11 listopada
- Seria wydawnicza TIKN
Poza tym: sporo ilustracji, zdjęć, komiksów, koloru, dział regionalny - z aktywności ruchu @, komentarze redakcyjne i zaproszenie do dyskusji na łamach kolejnych numerów,
Nie obyło się bez błędów i wtop za co bijemy się w piersi i obiecujemy poprawę.
Jeśli chcesz nas wesprzeć lub kolportować @-TAK pisz na Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Słowo „tikkun” w tradycji kabalistycznej oznacza naprawę – naprawę świata. A świat naprawiony, jak opisują go kabaliści, bardzo przypomina świat z anarchistycznego marzenia: ustaje tu wszelka władza, prawo zostaje pozbawione jakiejkolwiek treści.
Naprawa wymaga nie tyle zniszczenia zła, ile poszukiwania i chronienia tego, co w tym świecie może przynieść ocalenie. Kabaliści mówią o iskrach boskiego światła, które już tu są, trzeba je tylko odnaleźć i uwolnić. Gilles Deleuze będzie pisał o „wspólnocie odkrywców” przepełnionej „wiarą, a raczej zaufaniem – nie wiarą w inny świat, lecz zaufaniem do tego świata”. Naprawa dokonać się może tylko wewnątrz tego świata i tylko naszymi rękami.
Wiara w świat nie ma nic wspólnego z zasiedziałym zadowoleniem. W 2000 roku francuski kolektyw Tiqqun wskazywał, że jedyną drogą wyjścia z nocy, jaka pochłania dziś nasze myślenie, jest porzucenie twierdzy tożsamości, odkrycie, że wszystko, czym jesteśmy, pozostaje ostatecznie nie nasze, obce, tymczasowo używane. W miejsce przywiązania do spektaklu polskości, europejskości, Polski Walczącej czy kariery senior managera – potrzebujemy odwagi błądzenia, wędrowania, migrowania. Tym, co łączy nas z innymi jest właśnie wspólne doświadczenie istot, które dziwią się samym sobie.
W wędrówce ku wspólnocie z innymi mogą nas wspomóc książki, które pozwalają dostrzec coś nieznanego, myśleć inaczej niż dotąd. Dla grupy Tiqqun jedną z takich książek była Wspólnota, która nadchodzi Giorgio Agambena. W 2001 roku, jedenaście lat po wydaniu tej książki, Agamben dodał do niej część zatytułowaną „Tiqqun de la noche”. To znak sympatii dla francuskiego kolektywu, ale nocny tikkun to także praktyka czytania przez noc święta Szawuot tekstów, które pomagają naprawić świat.
W języku jidysz, języku Żydów Europy Wschodniej, słowo „tikkun” brzmiało „tikn”. Nie jest chyba przypadkiem, że w początkach XX wieku w naszej części świata anarchizm zyskał właśnie wśród Żydów szczególnie silny odzew. Michel Löwy twierdził, że ideały wolnościowe łączy z koncepcją tikn szczególny związek – powinowactwo z wyboru.
Seria „Tikn” powstaje we współpracy z Oficyną Wydawniczą Bractwa Trojka. Zamierzamy wydawać krótkie teksty, których autorki i autorzy nie zawsze deklarowali się jako „anarchiści”, a jednak wiązało ich z anarchistycznym ideałem takie właśnie powinowactwo. Chcemy, by te teksty stały się szeroko dostępne, chcemy uwolnić je od akademickiej powagi i przywrócić powszechnemu użyciu. Wierzymy, że te małe i tanie książeczki, które łatwo można nosić ze sobą, pomogą naprawiać świat.
Nowe pismo anarchistyczne dotyczace zielonego anarchizmu.
Zapraszamy do zamawiania, wsparcia oraz współpracy przy wydawaniu kolejnych numerów.
mail dotyczący kolportażu - Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
pismo do ściągniecia w pdf. http://www.akcja.type.pl/ksiazki/attachment/kontrakcja/
W pierwszym numerze:
- Politycy, korporacje: precz od puszczy!
- Co robić?
- Od Żarnowca do Białowieży - sukces naszej akcji jest możliwy
- Lasy niePaństwowe
- Zielony anarchizm
W gazecie wzór szablonu do wycięcia: Tu byłem Jan Szyszko
Mamy dla Was przykrą wiadomość. W poniedziałek odeszła od nas wybitna pisarka, zadeklarowana anarchistka i feministka Ursula Kroeber Le Guin. Miała 88 lat.
Była jedną z najbardziej rozpoznawalnych autorek powieści o tematyce science-fiction i fantasy. Wiele jej książek przeszło do klasyki gatunku, była laureatką dziesiątek nagród. W jej twórczości widoczne jest zainteresowanie antropologią kulturową. Inspirowała się taoizmem filozoficznym, który uważała za formę proto-anarchizmu. Jako jedna z pierwszych pisarek SF i fantasy uwypukliła w swoich powieściach problemy płci i koloru skóry. Jej książki służyły jako inspiracja dla autorów takich jak Neil Gaiman, Terry Pratchett, David Mitchell, Salman Rushdie czy Zadie Smith, która powiedziała, że „Le Guin pisze tak dobrze jak żaden inny żyjący pisarz spoza gatunku [science-fiction]”.
W swojej twórczości nie unikała odwołań do anarchizmu. Jej pierwszą książką, która bezpośrednio nawiązywała do tej idei była wydana w 1974 roku powieść "Wydziedziczeni", której akcja ma miejsce na rywalizujących planetach: Urras i jej satelicie Anarres. Mieszkańcy tej drugiej wywodzą się z rewolucyjnego anarchistycznego ruchu Odo. Ponad sto lat przed wydarzeniami opisywanymi w książce wyzwolili się spod władzy urraskich kapitalistów i osiedlili na satelicie. Co ciekawe wydawca "Wydziedziczonych" nie polubił jej z powodu anarchistycznej tematyki i poprosił o skrócenie jej o połowę. Ursula odmówiła i polubownie zerwała kontakt. Jak mówiła w wywiadzie: "tak naprawdę myślę, że uważał rzecz za kompletnie nudne, bezsensowne dno i w ogóle jej nie zrozumiał". "Wydziedziczonych" oraz inne tytuły autorstwa Ursuli K. Le Guin można nabyć w internetowej księgarni anarchistycznej Oficyna Trojka.
Wywiady z Ursulą pojawiały się w polskiej prasie anarchistycznej, m.in. w piśmie Inny Świat (nr 30/2009 i 46/2017).
W ciągu roku, od czasu pierwszego 25 lipca Międzynarodowego Dnia Solidarności z Antyfaszystowskimi Wieźniami w 2015 r. znacząco wzrosła aktywność międzynarodowa środowisk skrajnej prawicy.
Każdy dzień przynosi kolejne informacje o falach protestów i demonstracjach w imię nazcjonalizmu i bezpieczeństwa narodowego, co jednocześnie demonizuje uchodźców i imigrantów, podsyca nienawiść do Muzłumanów, atakuje środowiska LGBTQ oraz wszytskie inne opresjonowane grupy walczące o wolność.
Obserwujemy Nigel'a FARAGE oraz UKIP (Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) w Wielkiej Brytani, Front Narodowy we Francji, Donald'a TRUMPA w Stanach Zjednoczonych. Wszędzie stawiane są takie same rasistowskie żądania, używające praktycznie takiej samej skrajnie prawicowej retoryki. W rekacji, antyfaszyści z Polski, Tajlandii, Malezji, Anglii, Australii, Brazyli, Burmy, Grecji, Francji, Szwecji czy ze Stanów Zjednoczonych mają taką samą odpowiedź na to gówno:
NO PSARAN!
Antyfaszyści są na głównej linii forntu w walce przeciwko faszyzmowi, Skrajnej Prawicy i nacjonalistycznemu koszmarowi. W Stanach Zjednoczonych zaobserwowaliśmy już znaczny wzrost fali aresztowań aktywistów antyfaszystowskich, głównie podczas różnych demonstracji przeciwko KKK i podobnym organizacjom. Zwiększyła się również aktywność antyfaszystów na ulicach USA, co wiąże sie oczywiście z rosnącymi represjami ze strony państwa. Dlatego nie pozowlimy aby nasi towarzysze - otoczeni stalowymi kratami i betonowymi ścianami - zostali zapomnieni!
25 lipca został zapoczątkowany w 2014 roku pod nazwą Dzień Solidanrości z Jock PALFREEMAN - australijskim aktywistom skazanym na 20 lat więzienia w Bułgarii, za obronę dwóch Romów, którzy zostali zaatakowani przez faszystowską bojówkę. W 2015 roku rozszerzyliśmy nasze działania solidarnościowe tak, aby objąć wszytskich więźniów-antyfaszystów na całym świecie. W tym czasie miejsce miały różne akcje w różnych miejscach na świecie: benefity, akcje bezpośrednie, koncerty, akcje solidarnościowe, banery, projekcje filmów, wykłady, działaność wydawnicza.
Wzywamy zatem do międzynarodowego anty-faszystowskiego działania i solidarności ze wszytskim zatrzymanymi Towarzyszami!
Rozważcie zorganizowanie akcji poświęconej zatrzymanym. Oni są tam dla nas, my jesteśmy tu dla nich!
NO PASARAN!
DOPÓKI WSZYSCY NIE ZOSTANĄ UWOLNIENI!
Poniżej znajduje się lista antyfaszystowskich więźniów. Proszę, skontaktuj się z nami jeśli znasz jakiegoś zaginionego antyfaszystę z ww. listy. Jeśli planujesz jakąś akcję daj znać na adres: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
EUROPA:
ROMAN BOGDAN został aresztowany w kwietniu 2015 roku, w wyniku długoterminowych represji antyfaszytsów w Brest. W październiku Roman został skazany na 8 lat więzienia w kolonii karnej i musiał zapłacić 3500 euro grzywny. W grudniu 2015 roku sąd złagodził wyrok Romana do 2 lat.
Roman potrafi czytać po rosyjsku i torchę po angielsku.
213010 Shklov
p. Molodezhnyj, IK-17, otryad 12
Mogilevskaya obl.
BELARUS
http://abc-belarus.org/?p=6153&lang=en
VLAD LENKO antyfaszytsa z Ivatsevichi. Został aresztowany w grudniu 2014 roku i okarżony o udział w bójce przeciwko lokalnym neo-nazistom. Vladowi zarzucono udział w grupie huligańskiej i kwalifikowane uszkodzenie ciała. Jego wyrok to 6 lat w kolonii karnej. Obecnie aktywiści z Białorusi starają się zebrać fundusze na apelację, licząc przynajmniej na redukcję wyroku o połowę. Potrzebne jest również 1000 euro tytułem kosztów sądowych i grzywny, którą Vlad musi zapłacić. Pieniądze zbierane są na konta:
$ Z418615316084
€ E146518161935
Vlad zna język rosyjski i torchę angielski:
Lenko Vlad Igorevich
211300 Vitebskaya obl.
Vitebskiy rajon, Vitba, IK-3
BELARUS
www.abc-belarus.org/?p=6240&lang=en
DZMITRY STSYASHENKA aresztowany w październiku 2013 roku za udział w bójce z grupą neo-nazistów i "posłanie" jednego z nich do szpitala. Został skazany na 4 lata więzienia, ale w wyniku amnestii zredukowano jego karę do 1 roku.
Niestety w kwietniu 2015 roku, wznowiono inną sprawę z 2013 roku, w której Dzmitry był rownież oskarżony o udział w bójce i skazano go ponownie na 5 lat kolonii karnej i 500 euro grzywny. W grudniu sąd odwoławczy zredukował tę karę do 2 lat .
Dzmitry zna język rosyjski i angielski:
213800 Bobruisk,
ul. Sikorskogo 1a, IK-2, otryad 14
Mogilevskaya obl.
BELARUS
http://abc-belarus.org/?cat=3&lang=en
JOCK PALFREEMAN australijski antyfaszysta i więzień polityczny skazany na 20 lat więzienia w Bułgarii za śmierść jednego z neo-nazistwoskich bojówkarzy, którzy zaatakowali dwóch Romów w Sofii w 2007 roku. Jock stanął w obronie zaatakowanych i szybko stał się głównym celem akatku. Władze Bułgarii zrobiły wszystko co mogły aby utwierdzić Nas, że Jock nie otrzymał sprawiedliwego procesu. Odmówiono mu przeniesienia do więzienia do Australii tak aby mógł być bliżej rodziny i przyjaciół - tym samym władze Bugłarii złamały wiążące ich umowy międzynarodowe z Australią.
Jock zna angielski i bułgarski:
Jock Palfreeman
Sofia Central Prison
21 General Stoletov Boulevard
Sofia 1309, BULGARIA
www.brightonabc.org.uk/jock.html
MICHELLE SMITH została aresztowana w styczniu 2016 r. za udział w blokadzie anty-imigranckiego wiecu zorganizowanego przez różne środowiska skarajnie prawicowe w Dover. Michelle jest matką wychowującą dwójkę dzieci. Została zatrzymana w miejscu swojej pracy, a wcześniej nachodzono ją w domu. Została skazana w lipcu tego roku na karę 12 miesięcy pozbawienia wolności z powodu rzucania kamieniami w faszystów, którzy korzystali z silnej ochrony policji podczas ww. protestu - tego jak i każdego innego.
Michelle zna angielski. Jesli chcesz do niej napisać, odezwij się do jej przyjaciół www.facebook.com/MerseyAFN którzy przekażą ci adres.
ALEKSANDR KOLCHENKO został aresztowany w maju 2014 r. i wraz z kilkoma towarzyszami został oskarżony o udział w grupie terrorystycznej, która planowała podłożenie ładunków wybuchowywch w pobliżu pomniku Lenina, oraz która jest podejżewana o sabotowanie linii kolejowych i elektrycznych. Aleksander jest również oskarżony o rzekome przeprowadzenie dwóch podpaleń w kwietniu - jedno pod siedzibą Rosyjskiej Partii Jedności oraz pod siedzibą Rosyjskiej Wspólnoty Krymu. Został przeniesiony do Moskwy i jest przetrzymywany w drakońskich warunkach. Wobec jego adwokata stosowane są absurdalne środki uniemożliwiające mu stosowanie podstawowych narzędzi obrony Alekdandra. Towarzysza czeka 15 do 20 lat w obozie pracy. Właze Rosji utrzymują, że Aleksander jest członkiem skrajnie prawicowych ugrupowań ukaińskich jednak, jak podkreślają jego przyjaciele i rodzina, Alekdandr nie ma i nie miał żadnych powiązań z tym środowiskiem. Aleksandr jest antyfaszytsą i anarchistą, który walczy z ruchem narodowym na Krymie i ciagle mieżył się z atakami faszytsowskimi z powodu swojego aktywizmu.
Sprawa Alekdandra jest bardzo polityczna, koszty jego obrony wynoszą 850 euro na miesiąc. Dochodzenie znacznie obciążyło finansowo lokalny ACK, dlatego wzywają oni o pomoc. Możesz przekazac pieniądze przez PayPal na rzecz Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. albo robiąc przelew bankowy (żeby uzyskać dane konta napisz na podany wyżej e-mail).
Listy w obcym języku nie przechodzą przez rosyjski system więziennictwa. Dlatego napisz po rosyjsku lub wyślij kartke/zdjęcie:
Kolchenko Aleksandru Aleksandrovichu
344082
Rostov-na-Donu
Bolshaya Sadovaya str, 31
SIZO-4
RUSSIA
ALEXEY SUTUGA jest anarchistą i antyfaszystą aresztowanym w kwietniu 2014 r. za udział w bójce z członkami ultra prawicowego ruchu w Moskwie. Został skazany na 3 lata i miesiąc więzienia. Wyrok ten zapadł w kontekście jego wczesniejszej sprawy z kwietnia 2012 r.
Sutuga Alexey Vladimirovich 1986 g.r
Ispravitelnaya Koloniya № 2
Pervy Promyshlenniy massiv
kvartal 47
d. 6 g. Angarsk 665809
Irkutskaya oblast
RUSSIA
http://wiki.avtonom.org/en/index.php/Alexey_Sutuga
Walka z faszyzmem w Szwecji jest bardzo agresywna i wielu z antyfaszystów którzy zostali zatrzymani sa oskarżani o udział w organizacjach bojowych. Obecnie w szweckich więzieniach znajduje się większa liczba antyfaszystów, którzy jednak nie chcą aby ujawniać ich imiona. Jeśli chcielibyście się z nimi skontaktować piszcie na adres http://www.fanggruppen.com/
JOEL ALMGREN został skazany na 5 i pół roku więzienia za obronę lokalnej społeczności, która zorganizowała antyfaszystowską demonstrację w Sztokholmie, przeciwko brutalności ataków nazistowskich z dnia 23 grudnia 2013 r. Pokojowy protest przeciwko nazistom oraz rozpowszechnianiu przez nich retoryki skrajnie prawicowej w lokalnych szkołach, został zaatakowany przez uzbrojonych w noże, butelki i pałki grupy bojówkarzy neo-nazistowskich. Antyfaszyści uczestniczący w demonstracji podjęli sie obrony swojego życia oraz życia osób biorących udział w zgromadzeniu.
Joel został ponadto obarczony karą grzywny w wysokości 4080 dolarów, aby wesprzeć go finansowo można przesyłać pieniądze:
IBAN: SE0680000832799438650120
Bic: SWEDSESS
Joel zna angielski i szwecki:
Joel Almgren
KVA Tidaholm
Skogsholmvägen
522 85 Tidaholm
SWEDEN
www.fanggruppen.com/write-to-prisoners-1/
LUKE O'DONOVAN został wypuszczony 25 lipca tego roku!! Zachęcamy wszytskich o wsparcie finansowe dla naszego Towarzysza. Więcej info na stronie letlukego.com
Luke spędził imprezę noworczoną w 2013 roku ze swoim partnerem, tańcząc i bawiąc się jak inni. Został jednak zaatakowany przez grupę innych uczestników z imprezy. Luke starał sie wycofać z bójki jednak, jak twierdza naoczni świadkowie, przeciwnicy zaczęli okładać go z zamiarem wyrządzenia poważnej szkody, został kilkukrotnie dźgnięty nożem. Luke'a zatrzymano i oskarżono o udział w bójce, z użyciem śmiertelnych narzędzi oraz o dopuszczenie się wysokiego uszczerbku na cudzym zdrowiu i życiu.
źródło: https://nycantifa.wordpress.com/2016/06/21/july-25-2016-antifa-prisoners/
Więcej na:
www.ack.most.org.pl
London Anarchist Bookfair 2016 odbędzie się w tym roku 29 pażdziernika.
Będą tam też obecne anarchistyczne publikacje w języku polskim.
Więcej informacji na https://www.facebook.com/events/592732617575110/
Anarchista Aleksander Kolczenko i reżyser Oleg Sencow to krymscy aktywiści, którzy już od dwóch lat znajdują się w rosyjskich koloniach karnych, skazani za „terroryzm” w sfabrykowanym procesie. Nie tylko przebieg procesu budził wiele wątpliwości (m.in. zeznania wymuszane torturami), ale sam fakt, że do niego doszło – Kolczenko i Sencow nigdy nie zrzekli się ukraińskiego obywatelstwa, a w czasie odczytywania wyroku 10 i 20 lat więzienia odśpiewali hymn Ukrainy. W Kijowie zawiązał się Komitet Solidarności z „krymskimi więźniami” organizujący dla nich pomoc prawną, wysyłający im paczki z żywnością i książkami oraz starający się nagłośnić ich historię.
Gorąco zachęcamy do kupna koszulek-cegiełek, ze sprzedaży których cały dochód zostanie przekazany kijowskiemu komitetowi.
Cena koszulki 30 zł. Aktualnie dostępne rozmiary:
męskie: S, M
damskie: L
Formularz do zamówienia.
10 października minęło 5 lat od dnia zamordowania jednego z najbardziej znanych organizatorów i uczestników ruchu antyfaszystowskiego w Rosji Fjodora Fiłatowa (Fiediaja), lidera Moscow Trojan Skinheads:
http://wikibit.net/clip/Trojan-Skinhead
Okoliczności jego zabójstwa są dzisiaj badane razem z szeregiem innych głośnych zabójstw dokonanych przez grupę „BORN” (Bojowa Organizacja Rosyjskich Nacjonalistów).
Adwokatem Fiediaja powinien był zostać Stanisław Markiełow, który stał się kolejną ofiarą neonazistów. Właśnie o Fiłatowie mówił Markiełow na zgromadzeniu pod pomnikiem Gribojedowa w Moskiwe 30 listopada 2008 roku: „ Jestem zmęczony czytać listy zamordowanych i odnajdywać tam imiona osób, których bronię. Ostatnio zamordowano antyfaszystę Fiłatowa prosto przed klatką schodową. Tojuż niejestpraca, tojestkwestiaprzetrwania”.
http://vk.com/radical_leftist_antifascist?z=video185759243_165993068%2F5b95fcaf7443b67220
Teledysk Bystreet o Fiłatowie:
http://www.streetmob.org/news/900-fedyaj-my-pomnim
Nowy film o Stanisławie Markiełowie:
http://www.youtube.com/watch?v=P3M29krmm8Y
W listopadzie również przypada kolejna tragiczna rocznica - 5 lat temu został zamordowany przyjaciel Fiediaja - antyfaszysta Iwan Chutorskij (Kostołom)
Zwiastun filmu o Kostołomie:
http://www.youtube.com/watch?v=jmRxfg4gWco
Nie zapomnimy, nie wybaczymy!
Przed rozpoczęciem Uniwersjady władze Kazani (Rosja) urządziły czystki w mieście: przeciwko pięciu antyfaszystom fabrykuje się sprawa karna
3 kwietnia o ósmej rano pracownicy Centrum Zwalczania Ekstremizmu jednocześnie przeszukali cztery domy, gdzie mieszkali antyfaszyści. Po przeszukaniu aktywiści Rusłan Rostow, Oleg Kapustjanow, Dmitrij Iljeczew, Arciom Szer zostali przywiezieni do budynku MSW.
Przeszukania odbyły się z widocznymi naruszeniami. W trakcie zatrzymania aktywistom nie zostały przedstawione żadne dokumenty: wezwania albo nakazy sądowe lub prokuratorskie. Czterech młodych ludzi pod groźbą użycia siły wsadzono do samochodów i odwieziono do budynku MSW Republiki Tatarstanu po to - jak podaje policja - aby „porozmawiać". Podczas przeszukiwań dwaj aktywiści (w tym Arciom Szer, obywatel Izraela) zostali pobici. Później odbyło się przeszukanie w miejscu pracy antyfaszystki, która została wypuszczona w charakterze podejrzanej. Oprócz pracowników Centrum Zwalczania Ekstremizmu podczas przeszukania obecni byli także pracownicy FSB. W postanowieniu o przeprowadzeniu przeszukania jest podana informacja, że „podejrzana należy do nieformalnej młodzieżowej grupy Antifa".
Według wersji policji, czterech chłopców i jedna dziewczyna w noc na 24 lutego pobili dwóch młodych mężczyzn. Ze słów policji wynika, że aktywiści mogą zostać oskarżeni o chuligaństwo i użycie siły z powodu ideologicznej nienawiści (art. 116 i art. 213 KK FR).
Wszyscy zatrzymani są studentami. Wszyscy mają poglądy antyfaszystowskie, ale nikt nie jest członkiem jakiejkolwiek organizacji lub partii politycznej, nikt nie brał udziału w akcjach bezpośrednich. Aktywiści mówią, że w nocy z 23 na 24 lutego byli w innym miejscu miasta. Policja próbuje przedstawić antyfaszystów jako agresywnych chuliganów z ulicy, którzy użyli przemocy wobec swoich przeciwników politycznych – neonazistów.
Wszystkie osoby, które zostały przeszukane są znane policji miasta Kazań, aktywiści systematycznie brali udział w akcjach ekologicznych i społecznych. Przeciwko jednemu z zatrzymanych (Oleg Kapustjanow) pracownicy Centrum Zwalczania Ekstremizmu już próbowali sfabrykować sprawę karną, która trafiła do sądu, ale z powodu dużej ilości błędów została jednak odesłana do dalszej analizy. Teraz, widocznie, Centrum chce skończyć rozpoczętą sporawę, likwidując grupę „ekstremistów".
Od razu przypomina się znana sprawa „Antifa-Rash" z rosyjskiego miasta Niżnij Nowgorod, kiedy policjanci sfabrykowali sprawę karną i próbowali połączyć antyfaszystów lokalnych w grupę ekstremistyczną (obecnie sąd po raz kolejny rozpatruje tę sprawę). Dlatego obawiamy się, że władze, podobnie jak w Niżniem Nowgorodzie, spróbują wymyślić jakąś „społeczność ekstremistyczną".
3 kwietnia o godzinie 19.00 czasu moskiewskiego Oleg Kapustjanow bez obecności prawnika został poddany identyfikacji przez "poszkodowanych" neonazistów. Oleg odmawia składania zeznań. O fakcie, że neonaziści współpracują z policją, świadczy informacja w sieci społecznościowej Vkontakte.ru. Ta informacja pojawiła się w sieci dzień przed przeszukiwaniami i aresztami, są w niej umieszczone prywatne dane antyfaszystów z Kazani. Wśród wszystkich kazańskich antyfaszystów neonaziści rozmieścili informacje tylko o 5 aktywistach, którzy następnego dnia zostali zatrzymani. Zaistniała sytuacja świadczy o tym, że w tej sprawie policjanci aktywnie współpracują z neonazistami, którzy są zawsze gotowi do składania fałszywych zeznań i „rozpoznania" tego, na kogo wskaże policja.
Jesteśmy pewni, że wszystkie wymienione działania policji, są związane z Uniwersjadą, która powinna się odbyć w mieście latem. Fabrykując sprawy karne, władze pozbywają się osób myślących inaczej, aby one nie zepsuły wizerunek uroczystości i powszechnej jedności.
Rusłan Rostow, Oleg Kapustjanow odmówili składania zeznać powołując się na art. 51 Konstytucji. Sąd przedłuzył areszt Olega i Rusłana do 4 maja. Przyjaciele antyfaszystów obawiają się, że za ten czas policjanci spróbują uzyskać od zatrzymanych przyznania się do winy.
Aktywiści potrzebują pieniędzy na prawników. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc.
Pieniądze można przekazać na Webmoney (nr rachunku R189119935020 )
Kontakt:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Anarchistyczny Czarny Krzyż Kazań