„Kultura jest ostatnim bastionem broniącym się przed grabieżą kapitalizmu ” - powiedział kiedyś Janek Sowa w wywiadzie dla anarchistów z poznańskiego Rozbratu. Tej tezy chcieli bronić wrocławscy aktywiści z grupy inicjatywnej Wyspa Słodowa 7, ratując historyczną kamienicę przed prywatyzacją. Udało im się to, gdy w 2015 roku prezydent Rafał Dutkiewicz wycofał kamienicę z procesu sprzedaży, jednocześnie zapewniając, że zostanie ona udostępniona mieszkańcom miasta. Rozpoczął się interesujący proces Labortorium Partycypacji, w którym Grupa Inicjatywna przygotowała koncepcję zagospodarowania kamienicy na cele społeczno-kulturalne. Praca (podczas której doszło do takich sytuacji, jak nazwanie aktywistów „Małpami z brzytwą” przez Szymona Sikorskiego z portalu miejskiego) trwała prawie 2 lata. Pomimo wielu ustępstw ze strony Grupy (np. sformalizowanie działań jako stowarzyszenie – ponieważ samorząd nie potrafi współpracować z grupami oddolnymi bez charakteru prawnego), samorząd wrocławski rozpisał konkurs na operatora kamienicy, po czym stwierdził, że nikt z kandydatów nie uzyskał wystarczającej liczby punktów i kamienicy nie odda w zarządzanie nikomu!
Zakończył się proces partycypacji. Być może niektórzy jeszcze wierzą, że da się do tego procesu powrócić, zaangażować jeszcze więcej ludzi, mieć jeszcze więcej koncepcji, dostać jeszcze więcej poparcia instytucjonalnego (bo przecież poparcie Akademii Sztuk Pięknych oraz Politechniki to za mało), działać więcej, dłużej, bardziej.
Ale przecież kapitału społecznego, stanowiącego o realnym rozwoju społeczności, nie sposób wytworzyć odgórnie – administracyjnie. Kultura powinna być wolna od dyktatu władzy i pieniądza. Jak widać, nie da się jej tworzyć w porozumieniu z samorządem, dla którego ważniejsze są jednorazowe akcje ESK, pokazy i fajerwerki (tfu...lasery) niż tworzenie stałych miejsc inkubujących kreatywność i twórczość samych mieszkańców. Wrocław okazał się nie Stolicą Kultury, lecz Stolicą Festiwali – Rafał Dutkiewicz traktuje kulturę instrumentalnie, jest dla niego jedynie magnesem na turystów i ma znaczenie czysto PRowe.
Mamy dość mydlenia oczu, mamy dość ignorowania aktywistów w naszym mieście. To nie oni dostają pieniądze, ale to oni nadzorują, bronią i słuchają mieszkańców. Nie tylko w kwestiach kultury ale także społecznych, lokatorskich, edukacyjnych. Przede wszystkim to aktywiści są mieszkańcami Wrocławia i gdy jako jedyni rozmawiali z byłymi lokatorami kamienicy, publikowali dokumenty związane z kamienicą w internecie, gdy zbierali na ulicach podpisy i pomysły na działalność Wyspy, gdy organizowali otwarte dla każdego spotkania, to samorządowcy potraktowali ich jak problem, który trzeba przeczekać. Nie zauważyli jednak, że są pewne granice ignorancji.
Jako anarchiści i anarchistki zjednoczone w Federacji Anarchistycznej wyrażamy nasze poparcie dla Grupy Inicjatywnej Wyspa Słodowa 7. Domy w ręce mieszkańców – nie urzędników!
Każdego dnia, kiedy policja i inne służby mundurowe brutalnie udowadniają swoją wyższość, musimy protestować. Nie ma i nie będzie zgody na przemoc aparatu opresji. Nigdy nie odwrócimy głowy, gdy tak jak teraz we Wrocławiu, człowiek zostaje brutalnie zamordowany przez policjantów. W świetle prawa, licząc na zapomnienie i brak uwagi społeczeństwa, mordercy z komisariatu Stare Miasto czują się świetnie. Co myśleli uderzając po raz kolejny, łamiąc nos i dusząc niewinnego człowieka?
Igor Stachowiak miał tylko 25 lat, sobotnią noc spędził ze znajomymi. Nic szczególnego. Tragedia rozpoczęła się o godzinie 6 rano na wrocławskim Rynku. Patrol, interwencja, kajdanki i strzał z paralizatora. O godzinie 8.20 już w komisariacie stwierdzono zgon. Rodzina o śmierci Igora została poinformowana po 6 godzinach. Setki takich spraw automatycznie jest wyciszanych. Zawsze znajdzie się uzasadnienie dla użycia przymusu bezpośredniego, okoliczności łagodzące i bezpieczne miejsce dla agresywnych stróżów prawa. Niestety nie tym razem. Nagrania przypadkowych świadków i relacje przechodniów jasno wskazują, że Igor Stachowiak w momencie zatrzymania nie miał widocznych obrażeń ani na twarzy, ani na szyi i wbrew temu, co twierdzi policja, nie był agresywny.
Wręcz przeciwnie, zaskoczony wzywał pomocy upominając się o uwagę przechodniów. Na komisariacie spędził półtorej godziny. Patrząc na jego martwą twarz można zrozumieć do jakiej zbrodni doszło w pokoju przesłuchań przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Zeznania policji o tym, że spadł z krzesła jako jedyne są prawdziwe. Znane z gestapowskich katowni w „brunatnych domach” SS, ubeckich kazamat i milicyjnych posterunków zrzucanie z krzesła skutego człowieka zwykle jest początkiem serii brutalnych ciosów.
Twarzą o podłogę, kopniakiem w brzuch, pałką po nerkach. Krótkie żądanie o przyznanie się do winy i kolejna seria. Tym razem pałą w nos i duszenie, żeby zrozumiał swoje położenie. Agonia niewinnego człowieka w kałuży krwi i nerwowe ustalenie przyczyny zgonu.
Informacja natychmiast obiegła miasto. Fala protestujących domaga się prawdy. Rodzina i przyjaciele pogrążeni w żałobie. Policja postanowiła nie rozmawiać. Pałki i szwadrony uzbrojonych funkcjonariuszy powinny wystarczyć. Ulica Legnicka i armatki wodne, aresztowania protestujących i brutalne pobicia.
Nie jest ważne – mężczyzna, kobieta czy nastolatka. Zamiast słowa przepraszamy – policyjny chaos i przemoc. Agresywne ataki w okolicy komisariatu już po zdarzeniu i głośny protest były wołaniem o prawdę. Bilans po dwóch dniach protestów to 47 zatrzymanych, w tym siedemnastoletnia dziewczyna, która zawiniła tym, że stała w pobliżu komisariatu. Pomimo licznych prób rodzina nie uzyskała informacji, co się z nią dzieje.
Opłakujemy śmierć Igora, łącząc się w bólu z rodziną.
Nie zgadzamy się na bezkarność Policji.
Solidaryzujemy się z zatrzymanymi.
Razem z Wami stawiamy opór!!!
Federacja Anarchistyczna Wrocław
www.fa.wolnywroclaw.pl
W dniu szóstego lutego, w praskiej dzielnicy Žižków, grupa około dwudziestu zamaskowanych neofaszystów zaatakowała Autonomiczne Centrum Socjalne Klinika. Używając kamieni, rac i butelek z benzyną usiłowali podpalić budynek, nie licząc się z zagrożeniem wobec znajdujących się tam ludzi. Atak bojówkarzy został odparty, a spowodowany przez nich pożar ugaszony. Niestety płomień nienawiści i nietolerancji, który rozniecili nadal trawi zarówno część czeskiego społeczeństwa jak i władz oraz politycznych decydentów.
Zamiast starać się ugasić ów żar ksenofobi i rasizmu skierowany w stronę uchodźców, wyznawców islamu i antyfaszystów, władze i kompetentni urzędnicy miejscy, starają się go podsycać i wykorzystać.
Zamiast przeciwdziałać temu i podobnym atakom przemocy, władze i kompetentni urzędnicy starają się obciążyć odpowiedzialnością za atak jego ofiary, przyklejając im łatkę ekstremistów.
Obecnie władze starają się dokończyć to, co nieudało się zamaskowanym bojówkarzom – czyli zniszczyć i zamknąć Autonomiczne Centrum Socjalne Klinika.
Autonomiczne Centrum Socjalne Klinika – to miejsce w którym organizowana jest różnorodna działalność społeczno-polityczna i kulturalna. W centrum organizowane są spotkania, warsztaty, pokazy filmów i koncerty. Bezpłatnie prowadzone są zajęcia z jogi i kursy językowe. Centrum jest otwarte na inicjatywy okolicznych mieszkańców i działa na zasadach niekomercyjnych. Najwyraźniej jednak właściwe władze i kompetentni urzędnicy, zamiast wspierania tego typu działalności wolą wesprzeć zamaskowanych bojówkarzy.
Działania władz zmierzające do zamknięcia Autonomicznego Centrum Socjalnego Klinika budzą nasze oburzenie i sprzeciw, domagamy się ich zaprzestania. Autonomiczne Centrum Socjalne Klinika może liczyć na nasze wsparcie i solidarność! Jako aktywiści i aktywistki społeczne, antyfaszyści i antyfaszystki, wyrażamy swój głos w obronie Autonomicznego Centrum Socjalnego Klinika!
Federacja Anarchistyczna – sekcja Poznań
Dziś, 20 listopada 2013 r, decyzją lubelskich radnych, Miasto Lublin sprzedało prywatnemu inwestorowi górkę przy ulicy Wieniawskiej – jedną z ostatnich zielonych przestrzeni w centrum miasta. Znajdują się też tutaj trzy unikalne, przedwojenne wille, które od kilkudziesięciu lat służą lokalnym organizacjom społecznym na ich siedziby oraz dla dobra wspólnego mieszkańców Lublina.
W jednej z nich, od ponad 7 lat aktywnie działa Przestrzeń Inicjatyw Twórczych TEKTURA – niezależne centrum kultury, które łączy oddolną działalność społeczną z niezależnymi wydarzeniami kulturalnymi.
30 października odbędzie się licytacja budynku, w którym znajduje się Od:zysk. Kamienica pod adresem Paderewskiego 1 została przez nas zajęta pod koniec zeszłego roku. Wcześniej przez 10 lat była pustostanem. Oficjalne otwarcie miało miejsce w tym roku, 26 kwietnia i wzbudziło spore zainteresowanie ze strony mieszkańców i mieszkanek Poznania. Przejęcie budynku jest próbą stworzenia samorządnego centrum społeczno-polityczno-kulturalnego, czyli przestrzeni otwartej na różnorakie niehierarchiczne i oddolne inicjatywy skierowane do wszystkich ludzi, bez względu na zasobność ich portfeli. Od:zysk to również dom dla kilkudziesięciu osób, pozbawionych możliwości wynajęcia mieszkań po komercyjnych stawkach.
Władze miasta wypróbowały już niemal wszystkie metody, by nas stąd usunąć. Na początku były to usiłowania wtargnięć policji, niezapowiedziane wizyty komornicze, czy częste odwiedziny inspektora budowlanego, które potwierdziły jednak, że użytkujemy budynek we właściwy sposób. Urzędnicy chcieli tę kamienicę wpisać na listę obiektów zabytkowych, przez co wielokrotnie nachodziła nas konserwatorka zabytków. Zaskakujący jest fakt, że władze nagle „zatroszczyły się” o kamienicę, w której znajduje się Od:zysk, niespodziewanie zauważając jej walory lokalizacyjne i zabytkowe oraz martwiąc się stanem technicznym budynku, a także o to, by użytkownikom nic złego się nie stało. Szkoda, że troski tej nie widać, gdy czyściciele kamienic terroryzują i usuwają lokatorów, a budynki są dewastowane. Wtedy Urząd Miasta umywa ręce i twierdzi, że to nie jego sprawa, tymczasem życie i zdrowie mieszkańców czyszczonych kamienic wystawiane jest każdego dnia na szwank. Jest dla nas oczywiste, że wzmożone zainteresowanie wokół kamienicy ma przede wszystkim charakter polityczny, stanowi reakcję na naszą aktywną i krytyczną postawę anarchistyczną.
Szacunkowo, w Poznaniu znajduje się do 30 tysięcy pustych lokali. Miasto nie robi nic, by je zagospodarować, wyremontować i oddać w ręce ludzi potrzebujących dachu nad głową. Zamiast tego buduje kontenery socjalne – czyli blaszane puszki, w których chce zamknąć najuboższych mieszkańców i mieszkanki. Młode osoby żyją przeważnie w beznadziejnych warunkach. Jeśli nie masz bogatych rodziców, jesteś skazana/-y na życie w jednym pokoju z kilkoma osobami. Czynsze osiągają horrendalny poziom, a w tym samym czasie wiele lokali jest pustych i niszczeje. Na mieszkania socjalne lub komunalne czeka się kilka lub nawet kilkanaście lat.
Skłotując kamienice na Starym Rynku chcemy pokazać, że jedynym rozwiązaniem w obliczu rosnących czynszów, eksmisji i antyspołecznej polityki miejskiej w ogóle, jest stawianie oporu i branie spraw w swoje ręce. Potencjalnym inwestorom mówimy, że ta kamienica nie jest na sprzedaż. Niepotrzebny jest nam kolejny bank, centrum handlowe czy klub go-go – zapewne tego rodzaju miejsce by tu powstało, ponieważ na wynajem lokali w centrum miasta stać jedynie korporacyjne spółki czy inwestorów robiących brudne interesy.
Jednym z wierzycieli, na którego wniosek odbędzie się licytacja Od:zysku jest spółka Savills – wiodąca agencja doradcza na globalnym rynku nieruchomości. Savills co roku odnotowuje wielomilionowe zyski, nawet po tym, jak bańka na rynku nieruchomości nadmuchana przez tego rodzaju przedsiębiorstwa oraz banki doprowadziła do światowego kryzysu gospodarczego. Kryzys ten przekształcił się w kryzys mieszkaniowy, który dla wielu osób oznaczał utratę własnych domów oraz wyroki eksmisyjne. Wiele z nich stawiało jednak opór – przykładowo, przed siedzibami Savills w Dublinie i Londynie odbywały się pikiety przeciwko sztucznemu zawyżaniu czynszów, wysokim opłatom i wyrzucaniu ludzi na bruk. Stoimy z tymi ludźmi w jednym szeregu, bo walka o Od:zysk jest też walką o to, by mieszkanie było prawem, nie towarem. Zarówno naszemu kolektywowi, każdemu i każdej z nas z osobna, jak i innym oddolnym inicjatywom oraz wszystkim mieszkankom/-ńcom Poznania należy się dach nad głową i miejsce umożliwiające realizację pasji, pozwalające podejmować twórcze działania.
Poprzez Od:zysk pokazujemy, że możemy organizować rzeczywistość na swoich zasadach. Nie musimy się wpisywać w kapitalistyczne reguły gry. Remontujemy kamienicę własnymi siłami. W ciągu pół roku stworzyliśmy/-łyśmy pracownie: rzeźby, malarstwa, litografii oraz scenę teatralną, salę koncertową, punkt wymiany odzieży (Freeshop) oraz bibliotekę. Przystosowałyśmy/-liśmy przestrzeń budynku tak, aby kilkadziesiąt osób mogło tu mieszkać oraz do działania wielu grup: teatralnych, animalistycznych, feministycznych i artystycznych. Organizujemy się oddolnie, na zasadach demokracji bezpośredniej. Każdy/każda może tu przyjść i wziąć udział w kreowaniu tego miejsca razem z nami – zamiast biernej konsumpcji wybieramy aktywne tworzenie. Wraz z budowaniem przestrzeni pojawia się wiele pomysłów; do tej pory odbyły się liczne wykłady, warsztaty, przedstawienia teatralne, pokazy filmowe czy zajęcia jogi. Osoby potrzebujące częstowane są ciepłymi posiłkami w ramach akcji Jedzenie Zamiast Bomb.
Jako część ruchu skłoterskiego i lokatorskiego zdajemy sobie sprawę, że nasza działalność przeszkadza miastu i kapitałowi. Nie zdziwi nas więc, jeśli nagle znajdzie się inwestor, który czy to dla spekulacji finansowych, czy dla inwestycji wykluczającej mieszkalną oraz otwartą funkcję, wiążącej się z wyrzuceniem nas z tego budynku, będzie chciał kupić tę kamienicę. Znamiennym jest fakt, że została ona wystawiona na sprzedaż nagle, gdy ją zajęliśmy/-łyśmy. Natomiast wcześniej przez 10 lat stała opustoszała, niszczejąc w samym centrum Poznania. Nikt nie był zainteresowany budynkiem, który dopiero my zagospodarowaliśmy/-łyśmy i stworzyliśmy/-łyśmy w nim nasz dom. Dlatego dobrowolnie go nie oddamy. Będziemy też zajmować kolejne budynki. Solidaryzujemy się z miejscami opartymi na oddolnych strukturach, sprzeciwiającymi się władzy kapitału i państwa. Nie zgadzamy się na świat, gdzie tylko bogaci mają prawo do działania i zaspokajania swoich potrzeb. Walczymy bowiem nie o jedną kamienicę, ale o przestrzenie wolne od dyktatu pieniądza i represji państwa.
Kolektyw Od:zysk
W piątek rano o godzinie 11:30 goście z Niemiec i towarzyszące im osoby z Polski, wspólnie przemieszczali się Nowym Światem w kierunku ulicy Marszałkowskiej, by dotrzeć na legalny wiec. Doniesienia z miasta mówiły już wtedy o tym, iż prawicowy terror trwa. O godz. 9 rano na placu Trzech Krzyży widziana była blisko 200-osobowa grupa "patriotów" uzbrojona w kije. Ze względów bezpieczeństwa ktokolwiek poruszał się w kierunku "Kolorowej niepodległej" powinien był to robić w większych grupach.
Tak też uczynili goście z Niemiec. Jednak bardzo szybko natknęli się na jedną z wielu krążących po centrum miasta grup skrajnie prawicowych. Zostali przez nich zaatakowani, najpierw werbalnie, chwilę potem fizycznie. W pobliżu było tylko kilku policjantów, więc byli oni zmuszeni do samoobrony. Doszło do zamieszania, w czasie którego do agresywnych nacjonalistów przyłączył się starszy pan z grupy rekonstrukcyjnej, który wykrzykując ksenofobiczne hasła (m.in: „Won szkopy!”) zaczął okładać kolbą jedną z niemieckich antyfaszystek. Po kilkunastu sekundach zainterweniowała policja i aresztowała kilku z najbardziej agresywnych nacjonalistów.
Antyfaszyści ruszyli spokojnie dalej, w kierunku ronda De Gaulle’a, zostali jednak zatrzymani przez duży oddział policji, którego dowódca najwyraźniej nie znał przyczyny zajścia sprzed 2 minut i widząc duża grupę ludzi kazał ich zaatakować. Zdziwieni takim zachowaniem i agresją policji aktywiści zepchnięci zostali do najbliższego lokalu, którym był Nowy Wspaniały Świat. Tam przebywali przez następne godziny, gdyż policja szczelnie otoczyła lokal. Następnie zostali przewiezieni na komendę, na której pozostali do końca dnia. W momencie, w którym piszemy to oświadczenie, większość z nich już wypuszczono bez jakichkolwiek zarzutów.
Całe zdarzenie miało miejsce na długo przed rozpoczęciem się blokad, miało wielu świadków i zostało udokumentowane. Demonizowani przez prawicowe media goście z Niemiec przebywali już dawno w warszawskich komisariatach, podczas gdy nacjonaliści i neofaszyści demolowali miasto i siali terror wśród Warszawiaków.
Oto szeroko komentowane, straszne zajście, do które doszło w południe i które przyrównano do regularnej bitwy neofaszystów na placu Konstytucji czy placu na Rozdrożu.
Poranny incydent na Nowym Świecie jest obecnie używany do przykrycia tego co faktycznie wydarzyło się 11 listopada w Warszawie. Nigdzie nie słychać o blisko 100 aresztowanych narodowcach i neofaszystach. Nigdzie nie słychać o zastraszaniach obsługi i klientów warszawskich kawiarni, ani o ataku na restaurację VegeMiasto. Mówi się też, że powodem zamieszek nacjonalistów była antyfaszystowska blokada, ale skoro tak to czemu do największych aktów agresji doszło na placu na Rozdrożu, gdzie żadnej blokady nie było?!
Wychodzi na to, że zarówno organizatorzy Marszu Niepodległości jak i policja potrzebowali na gwałt kozłów ofiarnych, na których mogliby zrzucić z siebie odpowiedzialność za wszystko co się wczoraj wydarzyło.
Fakt, że ktoś musi tą odpowiedzialność ponieść musi. Ale nie mogą być to ci, którzy zostali zatrzymani prewencyjnie jeszcze na kilka godzin przed zajściami.
Za wczorajszy terror w mieście odpowiadają neofaszystowskie organizacje ONR i Młodzież Wszechpolska, które zaprosiły skrajnie prawicowy tłum do Warszawy. Z resztą, nie pierwszy i zapewne, nie ostatni raz.
Ruch antyfaszystowski nie da się jednak skryminalizować. Ale społeczeństwo też nie powinno dać się ogłupiać. Co uczynili Warszawiakom antyfaszyści z Niemiec, poza tym, że przejechali 600km by razem z nimi zaprotestować przeciwko skrajnie prawicowemu terrorowi? A że przyjechali w Święto Niepodległości? Niech wytłumaczą to przywódcy ONR i Młodzieży Wszechpolskiej, którzy instrumentalizują dokładnie ten dzień do budowania swojego ruchu.
Porozumienie 11 listopada
Mieszkańcy Poznania!
Powstrzymajmy eksmisje, przepędźmy darmozjadów z ratusza!
Władze miasta rozpoczęły bezwzględne działania wymierzony we wszystkich z nas. Przy coraz gorszej sytuacji w zakładach pracy, rosnących kosztach utrzymania, większym bezrobociu, każdemu może zabraknąć na czynsz czy opłaty. Zawiśnie nad nim groźba eksmisji. Jednak biurokratów z ratusza to nie obchodzi!
Tego lata zapadła decyzja o przymusowym wysiedleniu z komunalnych mieszkań ok. 300 rodzin, w tym kobiet w ciąży, dzieci i osób schorowanych. Brutalna akcja eksmisyjna do hoteli robotniczych, a potem „pod most” – trwa! Po cichu cały czas trwają eksmisje z lokali należących do prywatnych właścicieli, a liczba ich nie jest znana.
Za powód podaje się zadłużenie lokatorów. Ale czy miejscy biurokraci i prywatni kamienicznicy patrzą skąd się to zadłużenie wzięło? Nie! Może trzeba było wybierać między lekarstwami dla dzieci, a czynszem? Między łapówka dla lekarza, a rachunkiem za prąd? Ci którzy zarabiają wielokrotnie więcej niż przeciętny Poznaniak – miejscy wyżsi urzędnicy, prezydenci, radni i biznesmeni – są na to obojętni. Liczy się tylko rachunek, choćby nawet kosztem zdrowia czy życia.
Prezydent Grobelny twierdzi, że nad wszystkimi eksmitowanymi ciąży wyrok sądu. Ale czy tych, którzy stracili mieszkanie wyrokiem sądu, stać było na swojego adwokata? Nie! Czy zatem ten spór z prawnikami miasta był uczciwy? Nie! W konfrontacji z biurokratyczną machiną państwa, z góry byli skazani na porażkę.
Federacja Anarchistyczna zapowiada bezpardonową walkę o prawa każdego do mieszkania, do życia w godnych warunkach.
Będziemy bronić tych, których machina biurokratyczna przeznaczyła na wysiedlenie pod most czy do blaszanego kontenera.
Przyłącz się do oporu!
Bojkotuj skorumpowaną władzę i wybory do parlamentu!
Poinformuj innych o treściach zawartych w tym obwieszczeniu!Oświadczenie przesłane do Radnych Miasta Poznania
Oświadczenie
w sprawie eksmisji i budowy kontenerowych osiedli mieszkalnych
W związku z zaplanowanym na 30 sierpnia posiedzenia Rady Miasta Poznania wyrażamy swój zdecydowany sprzeciw i oburzenie. Po raz kolejny w programie posiedzenia nie znaleziono miejsca na przedyskutowanie palącej kwestii dotyczącej działań podejmowanych w ostatnich tygodniach przez Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych, który wbrew – jak rozumiemy – intencji Rady i bez jej ostatecznej akceptacji, podjął działania w celu posadowienia osiedla kontenerowego przy ulicy Średzkiej.
Rada milczy i wydaje się być też obojętna wobec zaplanowanej i realizowanej przez ZKZL akcji eksmisyjnej dotyczącej 300 rodzin, w tym – jak wynika z danych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie – dzieci, kobiet w ciąży i osób chorych. Wysiedlenia te odbywają się przy akceptacji prezydenta Grobelnego, który zasłaniając się wyrokami sądowymi, publicznie przyznał, że nie będzie dyskutował w tej sprawie z Radą. Do tej bezczelności posuwa się osoba, na której ciążą poważne zarzuty korupcyjne! Tymczasem społeczne konsekwencje brutalnych, masowych wysiedleń faktycznie dotykają wszystkich mieszkańców Poznania, nie tylko wskazanych do usunięcia z lokalów „na bruk”.
Federacja Anarchistyczna s. Poznań oraz Poznańska Komisji Międzyzakładowa OZZ „Inicjatywa Pracownicza” żądają:
- Natychmiastowego odstąpienia od budowy kontenerowych osiedli w Poznaniu i ogłoszenie decyzji publicznie.
- Żądamy zaprzestania zapowiadanych przez ZKZL eksmisji do hoteli robotniczych, które faktycznie są „eksmisjami na bruk”.
- W związku z prowadzoną antyspołeczną polityką, ignorowaniem głosu opinii publicznej i Rady Miasta żądamy odwołania ze stanowiska dyrektora ZKZL Jarosława Pucka.
Przypominamy, że strona społeczna przedstawiła szereg analiz i ekspertyz, socjologicznych i prawnych, dotyczących osiedli kontenerowych, na które nie doczekała się żadnej odpowiedzi, nie mówiąc, że nie zostały one przedyskutowane. Zarząd miasta nie przedstawił w tej sprawie żadnych analiz, których oficjalnie domagała się Komisja Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej. Jej stanowisko zostało zignorowane. Władze miasta nie wywiązały się także z publicznie złożonych obietnic dotyczących podjęcia rzeczowej dyskusji w sprawie kontenerów. Wobec tego dictum władzy nie pozostaje nic innego, jak na bezwzględną przemoc stosowaną wobec najuboższych warstw mieszkańców Poznania, odpowiedzieć radykalnymi krokami.