Ronald Reagan – mit i kit
„Jeden z najlepszych prezydentów Stanów Zjednoczonych w historii, prawdziwy konserwatysta, zagorzały antykomunista i autentyczny gorliwy chrześcijanin, człowiek, który rzucił wyzwanie „Imperium zła” i je pokonał. Ale Ronald Reagan, 40 lokator Białego Domu, był także wielkim przyjacielem Polski i Polaków, mimo że jako państwo staliśmy po drugiej stronie zimnowojennej barykady w naszym narodzie widział sojusznika w prowadzonej przez siebie walce „dobra ze złem”. Był sympatykiem, wręcz „człowiekiem »Solidarności«”. Gdyby żył, miałby 100 lat”.
Krzysztof Wyszkowski, blog „Reagan – przyjaciel „Solidarności”
.
Ronald Reagan przestał być prezydentem Stanów Zjednoczonych prawie trzydzieści lat temu, a od czternastu lat już nie żyje. Już za jego urzędowania w Białym Domu stał się mitem polskiej opozycji antykomunistycznej, przyjacielem „Solidarności”, „obrońcą” demokracji, wolności i praw człowieka. Prawda o Reaganie jest inna, smutna i brutalna, ale ludzi związanych z dawną opozycją antykomunistyczną w polsce nie interesują fakty, wolą opowiadać o nim bajki opinii publicznej w kraju. Był bezwzględnym realizatorem neoliberalnej polityki gospodarczej, dającej początek procesu wycinającego w pień narodowy przemysł stanów zjednoczonych, za jego dwóch kadencji nastąpił początek rozmontowywania systemu socjalnego w kraju. Obecne rozwarstwienie społeczne wśród amerykanów jest także jego zasługą, ma ono źródło w latach 80-tych XX wieku. Skąd jednak mogli o tym wiedzieć żyjący po drugiej stronie globu polacy, mieszkający w odizolowanym kraju, nie mający pojęcia o świecie, w tym także o dalekich stanach? W takich warunkach mity rodzą się bez większego problemu, trudniej jest z nimi obecnie wchodzić w polemikę, kiedy ma się oddanych zwolenników reaganizmów w polsce, jak politycy PO oraz PiS, ale nie tylko ich. Obecnie PO i PiS oddają cześć Reaganowi niemal bezkrytycznie, widząc w nim męża opatrznościowego „Solidarności” oraz polski. Reprezentował on cechy polityka odpowiadającego ideowo poprzedniej oraz obecnej ekipie rządowej, był konserwatystą i „dobrym” chrześcijaninem według słów Krzysztofa Wyszkowskiego. Jego sztywny kurs wobec bloku wschodniego imponował i imponuje prawicowej elicie znad wisły. Polacy mało wiedzą o czterdziestym prezydencie stanów zjednoczonych. Był zwolennikiem utrzymania embarga na kubę, wspierania prawicowych reżimów w ameryce środkowej i południowej, jak każdy kolejny prezydent stanów chętnie mieszał się do spraw innych państw, przyczyniając się do pogłębienia kryzysu w krajach, w których taka interwencja waszyngtonu zachodziła. Przykład nikaragui jest najlepszym z okresu prezydentury Reagana.
.
.
„Już w 1981 prezydent USA Ronald Reagan potępił Ortegę i FSLN za wspieranie marksizmu i upoważnił CIA do finansowania opozycyjnej armii tzw. contras. Militarne i finansowe wsparcie przez USA dla grup contras do walk z rządem spowodowało krwawą wojnę domową, w której zginęło ok. 30 tys. Nikaraguańczyków. W lutym 1984 Ortega ogłosił przeprowadzenie wolnych wyborów. Uzyskał w nich 63% głosów, dzięki czemu objął urząd prezydenta Nikaragui. Wojna między contras a rządem trwała jednak dalej i doprowadziła do olbrzymiej inflacji. Rząd USA kontynuował wspieranie contras nielegalnymi środkami poprzez tajną sprzedaż broni Iranowi, z wymiany handlowej część zysków strony amerykańskiej otrzymały oddziały contras. Contras finansowani byli również z pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami”.
Wikipedia – Nikaragua, historia
.
Co tam fakty prezentujące 40. prezydenta USA w złym świetle dla solidarnościowych działaczy?! Stali się oni w już latach 80-tych jego rzecznikami w kraju, wychwalając go przed opinią publiczną. Dla niego „Solidarność” nie stanowiła żadnej siły politycznej, z jednej strony z przyczyn propagandowych finansował polska opozycję, z drugiej w 1985 roku wyznaczył potężnego i wpływowego biznesmena Rockefellera seniora na emisariusza w rozmowie z generałem Wojciechem Jaruzelskim w nowym jorku przy okazji przyjazdu tego drugiego na uroczystą sesję z okazji czterdziestolecia powołania ONZ-u. Reagan dobił targu z władzami PRL, co do rozwoju sytuacji w polsce na najbliższe lata, ponad głowami solidarnościowych płotek na czele z Wałęsą. Chciał mieć pod kontrolą zmiany zachodzące w bloku wschodnim i samym ZSRR. Wiedział o szczegółach rozmów w magdalence (1988 r.) między władzą a kadłubową opozycją, zaakceptował decyzję władz PRL sankcjonujące przejście z systemu komunistycznego na kapitalistyczny, ten proces po prawie trzydziestu latach przyniósł polsce w konsekwencji obecną katastrofę w postaci zubożałego w większości społeczeństwa, ulegającego politycznym cynikom o zapędach do zamordyzmu i chorym z urojenia, walczących niczym legendarny Don Kichot z wiatrakami, cały czas z „komuną”. Na takich ludzi stawiał Reagan oraz jego administracja! Z jednej strony prezentował się polakom jako ich „sojusznik” w walce przeciw PZPR, z drugiej zaś strony dogadywał się z nimi po cichu. Kiedy Jaruzelski wprowadzał stan wojenny 13 grudnia 1981 roku prezydent Reagan przyjął decyzję władz PRL z ulgą. Stan wojenny był dla niego przywróceniem ładu i porządku w kraju mającym finansowe zobowiązania wobec stanów jeszcze z lat 70-tych. Robotnicza „Solidarności” ze swoimi 21. pracowniczymi postulatami wystosowanymi do rządu była dla niego nie do przyjęcia, dopiero osłabiona odpływem mas po zniesieniu stanu wojennego w 1983 roku, mająca charakter wyłącznie antykomunistyczny była bardziej zjadliwa dla administracji Białego Domu.
.
Amerykańskie związki zawodowe były początkowo entuzjastycznie nastawione wobec „Solidarności”, masowy i robotniczy charakter ruchu imponował im, jednak w następnych latach Wałęsa oraz jego zaplecze przestało się dla nich liczyć, ponieważ nie stała już za nim siła polskich robotników, jak na początku lat osiemdziesiątych. Dobre relacje administracji Reagana z solidarnościowymi działaczami budziły uzasadnione podejrzenia i brak zaufania związków zawodowych w USA wobec NSZZ „Solidarność”. Administracja waszyngtońska cięła wydatki publiczne na system socjalny oraz zdrowotny przy jednoczesnym wspieraniu sektora prywatnego, obdarzając go licznymi ulgami podatkowymi, z drugiej strony propagandowo wspierał związek zawodowy w polsce, ale tylko dlatego, że walczył z komunistycznymi władzami. Hipokryzja gospodarza Białego Domu była aż zanadto widoczna dla amerykańskich związków zawodowych, w polsce już nie.
.
„Nikaragua, Honduras, Salwador, Grenada, Haiti, Filipiny – to kolejne (niektóre) przykłady, gdzie za pomocą tortur, szwadronów śmierci, egzekucji, wyzysku i strachu administracja Ronalda Reagana podejmowała „na poziomie moralnym wyzwanie w imię ideologii wolności”. Dzisiejsza gloryfikacja byłego prezydenta USA pokazuje, że tożsamością polskiej prawicy jest przede wszystkim antykomunizm, zaś wartości demokratyczne i prawa człowieka pozostają jej ideowo obce. W imię owego antykomunizmu hołubione są – inne niż radziecki – autorytaryzmy i totalitaryzmy. W imię antykomunizmu byli działacze „Solidarności” oddają cześć najbardziej antyzwiązkowemu i antypracowniczemu – obok Margaret Thatcher – przywódcy świata zachodniego drugiej połowy XX wieku. Polskie obchody setnej rocznicy urodzin Ronalda Reagana są zbeszczeszczeniem pamięci o setkach tysięcy ofiar latynoamerykańskich dyktatur, zgwałconych kobietach, torturowanych dysydentach, dzieciach siłą wcielanych do salwadorskiej armii, podeptanej ludzkiej godności”.
„Reagan i relatywizm moralny jego polskich wyznawców”, portal lewica.pl, 2011-02-06
.
Powyższy opis sprzed ponad siedmiu lat ukazuje dobrze dzisiejszą mierność intelektualną postsolidarnościowych elit, których horyzonty z lat osiemdziesiątych nie uległy zbytniej zmianie, ograniczając się jedynie do europy zachodniej i jej relacji z USA. Kiedy słucham lub oglądam w mediach na przykład Piotra Kraśkę, dostającego ekstazy na wszystko, co jest amerykańskie, co wydarzy się mniej lub bardziej ważnego w tym kraju, to widzę w nim parodię polsko – amerykańskich relacji panujących od trzech dekad. Kraśko czy też Tomasz Lis będący kilka lat korespondentami „Wiadomości” TVP w stanach wykazywali się nie raz przed opinią publiczną ignorancją czy nieznajomością historii i społecznej współczesności tego kraju, a także obu ameryk. Wasalne nastawienie polskich elit wobec tego kraju objawia się słabością do takich postaci, jak właśnie Ronald Reagan. Donald Tramp będący jednym z jego następców jest emanacją tego, co reprezentował sobą prezydent Reagan, może mniej cyniczny, jak on, nie zachowujący żadnych pozorów, co myśli ma od razu na języku. Tramp wyznaje te same amerykańskie wartości, co jego poprzednik sprzed trzech dekad, tylko fakt jego otwartej prorosyjskości, sympatii do prezydenta Putina i brutalizacji języka, jaki wprowadza do publicznego życia w swoim kraju, zmusza neoliberalne elity nad wisłą do odrzucenia go w roli światowego przywódcy, widząc w nim zagrożenie dla dotychczasowego porządku świata, człowieka zrywającego z wizerunkiem wieloletnich „równoprawnych” stosunków między warszawą a waszyngtonem, a wymierzonych przeciwko rosji. Antykomunizm będący narzędziem walki między PO i PiS, a wcześniej sił politycznych lat dziewięćdziesiątych, uderzający również w społeczny dorobek polski ludowej zapędził polaków donikąd. Mit Reagana jako zagorzałego antykomunisty walnie się do tego przyczynił. Jego pomnik znajdujący się vis a vis ambasady USA przy alejach ujazdowskich w warszawie wymownie obrazuje bezkształt polskiej demokracji oraz jej nietrwałości.
.
Robert