Publicystyka

Dwie wieże odrealnionego świata

19 sierpnia 2016 roku wybuchła afera reprywatyzacyjna wywołana historią działki po dawnej kamienicy przy Chmielnej 70 w Warszawie, tydzień potem Janusz Majcherek napisał w „Gazecie Wyborczej”: „Niepamiętający PRL młodzi lewicowi doktrynerzy uważają, że zamieszkiwanie w cudzym domu przez 50 lat za półdarmo jest sprawiedliwe, natomiast za skandal uznają domaganie się przez właścicieli od lokatorów zapłaty realnego czynszu lub wyprowadzenia się. Są też przekonani, że lepiej, aby tereny budowlane w miastach stały puste, niż miały trafić w niepowołane ręce. Dlatego nagłaśniają aferę reprywatyzacyjną w Warszawie. Ale problem dotyczy niemal wszystkich polskich miast, oszpeconych stojącymi w śródmieściach zapuszczonymi kamienicami i niezagospodarowanymi działkami budowlanymi”. Głos Majcherka podziela Ewa Siedlecka, była dziennikarka „Gazety Wyborczej”. W „Poranku TOK FM” prowadzonym przez Dorotę Warakomską jesienią 2017 roku powiedziała dokładnie to, co ponad rok wcześniej napisał na łamach „Wyborczej” Majcherek. Już wówczas działała Komisja Weryfikacyjna a społeczeństwo mogło się przekonać o tym jak nieprawidłowo działały władze Warszawy przy oddawaniu kamienic tzw. spadkobiercom dawnych właścicieli. Najwidoczniej nie robiło to wrażenia na Ewie Siedleckiej. Mimo działania komisji od prawie dwóch lat i nagłośnienia sprawy, ofiary reprywatyzacji w Warszawie mogą poczuć po raz kolejny jak mało są istotne. Przy procesie wyjaśniania procederu, przez który stracili swoje mieszkania wchodzą jedynie w grę ogromne pieniądze oraz interes garstki uprzywilejowanych przez państwo osób powiązanych ze sobą splotem towarzysko – polityczno – biznesowym, interes lokatorów nie ma znaczenia. Ich losem przejmują się nieliczni. Media mają teraz inne tematy, a dramat mieszkańców przejmowanych przez prywatne osoby komunalnych domów w stolicy trwa w najlepsze.
.
Afera z gruntem położonym przy ulicy Srebrnej 16 na warszawskiej Woli i mającymi na tam powstać dwiema wieżami noszącymi nazwę K-Tower zelektryzowała neoliberalnych dziennikarzy. Od trzech tygodni mamy serię artykułów w „Wyborczej”, gdzie opinia publiczna jest karmiona „sensacyjnymi” informacjami o zaangażowaniu bezpośrednio prezesa Prawa i Sprawiedliwości w cała sprawę. Oficjalnie żyjący skromnie „naczelnik” państwa teraz okazuje się zręcznym biznesmenem. Politycy Platformy Obywatelskiej oraz sprzyjające im środowisko opiniotwórcze odsunięte wraz z tą partią od władzy i wpływów trzy lata temu widzi w tzw. taśmach Kaczyńskiego szanse pozbawienie PiS-u władzy w tym roku. Jak będzie? Okaże się na jesieni.
.
Sprawa Srebrnej 16 i spółki noszącej nazwę od tej ulicy, będącej zapleczem finansowym rządzącej partii od lat, nie jest z punktu widzenia społecznego istotna. Losy spółki „Srebrnej” wpisuje się jedynie w wojnę polsko – polską, publiczną wojnę elit, gdzie obie strony wypominają sobie grzechy z przeszłości, kto był albo nie był w MO, ZOMO, PZPR czy „Solidarności”. Dobrze też prezentuje patologie zależności oraz układów jakie PiS oplotły od czasów istnienia jej poprzedniczki Porozumienia Centrum, czyli od początku lat 90-tych. Czy to dziwi jeszcze kogoś, a może zaskakuje? III Rzeczypospolitej przyświeca od początku istnienia hasło sprzed 30. lat: „Co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Kto zatem bogatemu zabroni okradać lokatorów z ich mieszkań, a miasta z zasobu komunalnego? Nikt! Społeczeństwo przyjęło to jako rzecz oczywistą, także dzięki mediom takim jak „Wyborcza”. Zanim wybuchła afera reprywatyzacyjna i dziennikarki tej gazety Iwona Szpala oraz Małgorzata Zubik zaczęły opisywać przypadki dziwnych przejęć kamienic oraz metod na kuratorów ponad 100-letnich osób dziennikarze z Czerskiej prezentowali to samo stanowisko, co obecnie Majcherek oraz Siedlecka. Nie tylko oni. Żaden Karnowski, Warzecha, Lis, Wielowieyska czy Kraśko nie interesowali się losem lokatorów z reprywatyzowanych kamienic. Żyją w kokonie przywilejów i pozycji jaką mają, a jakiej inni nie mają szans zdobyć. Reprywatyzacje traktują jako patologie rządów jednych (czytaj PO), a inni dziennikarze jako wyłącznie aferę wywołaną przez drugich (PiS), nie tragedię lokatorów. Władze Warszawy przez lata nie reagowały na ten proceder, pozostawiając mieszkańców samych sobie w walce z bezwzględnymi czyścicielami kamienic i ich ludzi, przy biernej często pomocy władz warszawskich dzielnic i ratusza usuwani z własnych mieszkań wprost na ulice przy asyście policji. Wtedy byli atakowani przez „oświeconych” dziennikarzy, jako chcący mieszkać za „darmo w cudzych domach sierot po PRL-u”. Reakcja dziennikarzy, a raczej jej brak na cały proceder nie dziwi, dobrze to opisuje Eliasz Robakiewicz w artykule „Dwie wieże polskiej polityki” zamieszczonym 10 lutego 2019 roku na stronie „Nowego Obywatela”, gdzie prezentuje świat polityki, a także dziennikarzy:
.
„Dla dwóch największych partii istnieją dwa różne sposoby osiągania władzy i wzbogacenia się po jej przejęciu. Bogacenie się kosztem obywateli i nepotyzm są oczywiście wpisane w formę władzy demokracji liberalnej, gdzie elity polityczne zwykle rekrutują się z bogatszej i bardziej uprzywilejowanej klasy, która postrzega własne przywileje jako kompetencje i kwalifikacje. Obok majętności, edukacji i dużych zasobów wolnego czasu, dysponują oni również doświadczeniem, obyciem w świecie elit, koneksjami i relacjami z osobami majętnymi i wpływowymi. Ponieważ te przywileje są czymś, z czym się urodzili lub do czego przywykli, są ich zwykle zupełnie nieświadomi. Sytuacja ta wygląda nieco inaczej, choć wcale nie lepiej, wśród ludzi, którzy przynależą do elit „z awansu”. Ludzie, którzy uprzywilejowanej pozycji dopracowali się mozolnym wysiłkiem, tym bardziej żyją w ciągłym strachu, często postrzeganym jako perfekcjonizm, żeby tylko nie wyszło, że wszystkie te obyczaje i przywileje nie są dla nich czymś naturalnym. Jak sądzę, są oni w związku z tym równie lub nawet w większym stopniu niewrażliwi na niesprawiedliwość i ślepo przywiązani do przywilejów. Stąd jest zupełnie naturalne, że jedni i drudzy uważają, żen ich uprzywilejowana pozycja jest zasługą ciężkiej pracy i „silnego charakteru”.
.
Dla większości z nich model liberalnej demokracji był i jest czymś naturalnym, jakby był ustrojem państw zachodnich od zawsze. Nie widzą w tym źródła nierówności społecznych, zacofania jednych regionów globu wobec innych, przyczyn katastrof politycznych, ekonomicznych czy naturalnych. W Polsce gdzie nie ma bogactw naturalnych, środkiem do pomnażania swojego majątku są grunta oraz mieszkania. Warszawa jest tego dobrym przykładem, nie tylko ze względu na reprywatyzację, ale budowę wieżowców psujących krajobraz przestrzenny miasta. Właśnie grunta i to, co z nimi się wiąże w stolicy jest prawdziwym źródłem nieszczęścia mieszkańców Warszawy. Wokół budowy wieżowców przy Srebrnej 16 powstał nieformalny układ państwo – samorząd – kościół – deweloper. Jan Śpiewak w wywiadzie udzielonym w „Polska Times” z 30 stycznia 2019 roku, na pytanie: „Czy podtrzymuje pan swoją tezę sprzed kilku miesięcy, że PiS dostał od prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz zgodę na budowę wieżowca, a w zamian głosował za projektem PO ws. dwóch wieżowców archidiecezji?”, odpowiedział: „Tak. Faktem jest, że wykreślono budynek przy ul. Srebrnej z ewidencji zabytków, Gronkiewicz-Waltz uwzględniła uwagi Srebrnej, tak by budynek mógł mieć sto kilkadziesiąt metrów wysokości. Pozytywne rozstrzygnięcie uwag przez Gronkiewicz-Waltz miało miejsce, kiedy procedowano plan zagospodarowania ul. Poznańskiej, gdzie ma powstać „Nycz Tower” (nieoficjalna nazwa od nazwiska kardynał Nycza – red.). Stawiam tezę, że doszło do porozumienia politycznego pomiędzy PO a PiS”. Nie mamy do czynienia w sprawie powstania dwóch wież przy Srebrnej 16 tylko z „aferą PiS”, tak jak nie mamy w sprawie warszawskiej reprywatyzacji wyłącznie do czynienia z udziałem PO oraz byłej pani prezydent Hanny Gronkiewicz – Waltz. To jest sprawa dotycząca wszystkich partii rządzących Polską i Warszawą po 1989 roku, a nawet przed, związanymi z PZPR. Stąd się biorą wątpliwe sukcesy Komisji Weryfikacyjnej pod przewodnictwem Patryka Jakiego. PiS jest w niej nieskuteczne (chociaż ma w niej większość) ponieważ ma także swój udział w reprywatyzacyjnym procederze udział. Patryk Jaki użył komisji do realizacji swojej kariery politycznej oraz budowania własnego wizerunku „dobrego szeryfa” stolicy, jedynego sprawiedliwego Warszawy, godnego na stanowisko prezydenta miasta. Kiedy przegrał wybory prace komisji stanęły w miejscu na kilka tygodni, a teraz kiedy ruszyły mecenas Robert N. (zamieszany w reprywatyzację) ośmieszył przed komisją oraz opinią publiczną polityków PiS.
.
Smutny to obraz naszej rzeczywistości, obraz, jakiego nie chcą przyjąć odrealnieni dziennikarze. Srebrna 16 jest aferą nie tylko PiS, a tej samej Polski, którą tak szumnie nazywano do 2015 roku demokratycznym państwem, liderem poszanowania praw człowieka wśród państw postkomunistycznych. Dziennikarze z „Wyborczej” nie kryją oburzenia brakiem reakcji instytucji państwowych wobec udział Jarosława Kaczyńskiego w całej tej sprawie. Nie ma nic dziwnego w postępowaniu prokuratorów czy służb antykorupcyjnych. To jest nadal to samo państwo, gdzie prokuratorzy umarzali sprawy dotyczące przejęć kamienic zgłaszane przez lokatorów, urzędników miejskich działających ewidentnie na szkodę miasta, także tych będących członkami PO, gdzie pani prezydent udaje, że nie wiedziała o reprywatyzacji, chociaż jej mąż sam był w to bezpośrednio zamieszany. Politycy PiS uczą się od swoich poprzedników budowniczych III RP jak robić biznes, chociaż oficjalnie ich krytykują za wszystko. Dlatego neoliberalni czy prawicowi dziennikarze starają się ukryć przed nami wspólne interesy łączące wszystkie partie rządzące krajem przez ostatnie 30. lat z deweloperami wymierzonymi przeciwko społeczeństwu w celu osiągnięcia zysku i wpływów. Taką sprawą jest właśnie reprywatyzacja w Warszawie, której symbolem jest bestialskie morderstwo Jolanty Brzeskiej w Lesie Kabackim sprzed ośmiu laty.
.
Robert
Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *