O emigracji napisano już wiele. Do dziś analizuje się ten proces na wiele sposobów. Media w zależności od sympatii politycznych piszą o wzrastającej emigracji lub fali powrotów do kraju. Od paru lat słyszymy, że brakuje fachowców. Obecnie brakuje nawet pracowników niewykwalifikowanych. Sytuacja w Polsce nie poprawia się od lat, a wręcz pogarsza. Średnia życia w Polsce spada. Tymczasem rząd oraz opozycja urządza nam festyn wyborczy. Dziennikarze analizują odrealniony świat polityki, gdy tuż obok dzieją się zdarzenia i procesy mogące zmienić krajobraz Polski na zawsze. Odrealniony od trzydziestu lat Leszek Balcerowicz – guru polskiej transformacji wypowiada swoje tezy ekonomiczne. Mają się one nijak do tego, co jest w rzeczywistości od trzydziestu lat. Nie ma, co liczyć na to aby jego zwolennicy chcieli zejść z obłoków na ziemie. Zapaść w służbie zdrowia, upadek transportu publicznego, zamykanie żłobków, przedszkoli, szkół, bibliotek, przychodni czy szpitali są symbolami upadającego państwa. Można zaklinać rzeczywistość siedząc wygodnie przez telewizorem i hejtować w internecie. Nic to nie da.
.
„Statystyczny Polak żyje 74 lata, Polka 81,8 lat. Długość życia w Polsce przestała się już praktycznie wydłużać. Między 2014 a 2017 rokiem wzrosła w przypadku zarówno mężczyzn jak i kobiet zaledwie o 0,2 roku. To najgorszy wynik od 26 lat! Mężczyźni w UE żyją przeciętnie o prawie 5 lat, kobiety o dwa lata dłużej. Raport o sytuacji zdrowotnej ludności Polski” – czytamy na stronie Oko.press w artykule o procesie obniżaniu się średniej życia. Niestety nie zauważają tego politycy, większość ekonomistów domaga się przywrócenia wyższego wieku emerytalnego. Neoliberalni dziennikarze na wszystkie zaistniałe problemy społeczne mają zawsze tą samą odpowiedź – prywatyzacja. Prywatyzacja przez 30. lat stała się przyczyna obecnych problemów społecznych w Polsce. Stała się przyczyną mi. in. masowej emigracji i kryzysu demograficznego. Dziennikarze, ekonomiści, politycy wolą o tym nie pamiętać, udawać, że rzeczywistość jest inna. Spadek średniej życia wśród Polaków jest konsekwencją braku dostępu do opieki zdrowotnej. Ostatnie drastyczne przypadki śmierci pacjentów na korytarzach śląskich SOR-ów pokazują, że Polacy odczuwają skutki emigracji personelu medycznego na zachód.
.
„Pracę w Polsce Ela kojarzy z ciągłym stresem. Obliczaniem ile czasu będzie mogła poświęcić na rodzinę, a ile na pracę.
– To była niesamowita plątanina między gabinetem prywatnym a państwową posadą – opowiada.
.
To była też pierwsza, znacząca różnica dla Pawła: stałe i precyzyjnie określone godziny pracy.
– Zaczyna się o godzinie 8, po pięciu godzinach jest przerwa. W szpitalu dostajemy obiad, potem pracujemy do 17 – opowiada o szwedzkich realiach. Obydwoje wspominają nieustające obawy czy wystarczy pieniędzy do końca miesiąca. Dlatego Ela sześć lat temu zdecydowała, że wyjeżdża: – Teraz nie muszę już z poczuciem winy uciekać do prywatnego gabinetu, bo gdzieś trzeba pieniądze zarobić”.
.
Wirtualna Polska, Piotr Barejak; „Pracują mniej, zarabiają więcej. Lekarze na emigracji współczują rodakom”, 4.01.2018.
.
Powyższe przykłady dwójki polskich lekarzy emigrantów nie napawają optymizmem na przyszłość. Będziemy mieli do czynienia z masowymzamykaniem szpitalii umierającymi pacjentami na ulicy z braku personelu medycznego. Media o istniejących już szpitalach – widmachwolą milczeć. Nic dziwnego. Nie można przecież powiedzieć w prost społeczeństwu, że państwo ich dawno opuściło. Emigrujący z kraju obywatele mają takie poczucie. Pakują walizki i wyjeżdżają ze swoich stron strony, często na zawsze. Opozycja za całą sytuację winni rządzących, rządzący mają na to jedną odpowiedź: „wina Tuska”. Czy to PO, PiS, SLD, PSL, Razem, Kukiz ‘15 czy Wiosna nie są tak naprawdę zainteresowane społecznymi problemami. Emigranci to temat, którego nie ma prawie w narracji programowej żadnej z istniejących partii politycznych. Nikt nie chce ich tak naprawdę zatrzymać w kraju. Czemu? Musieliby sprzeniewierzyć się systemowi wolnorynkowemu. Prezes Kaczyński oraz jego zaplecze polityczne interesuje tylko władza i, co najwyżej rewanżyzm na politycznych przeciwnikach. PO także chce władzy, a przy tym realizacji biznesowych interesów swoich członków. O reszcie partii nie ma, co wspominać, chcą tego samego. Partie skrajnieprawicowe wraz PiS-em w celu zdobycia jak najwięcej liczby głosów szczują na emigrantów, którzy ratują swoją pracą za marne pieniądze polski rynek taniej siły roboczej. Gdyby nie oni dziś wielu z nas odczułoby skutki emigracji wielu współobywateli. Nie szanuje się zresztą pracujących z innych krajów w Polsce. Dochodzi do zastraszania obcokrajowców przez polskich pracodawców wykorzystujących ich trudną sytuacje ekonomiczną, odbierania im paszportów, zmuszania ich do pracy ponad siły oraz do mieszkania w urągających warunkach. Podobnie mają sami Polacy na zachodzie.
.
Większość polskiego społeczeństwa nie ma refleksji nad tym, że globalizm, wolny rynek jest tym samym źródłem ich problemów, co przebywających na terenie kraju emigrantów z sąsiedniej Ukrainy, Białorusi czy krajów azjatyckich. Wolą uważać, że zamknięcie granic pomoże utrzymać obecny stan i już go nie pogorszyć. Oczywiście nie jest to prawda. Zamożniejsze kraje Europy zachodniejza kilka lat otworzą swoje rynki pracy dla obywateli spoza UE. Odczujemy wtedy w pełni skutki demagogicznej retoryki liberałów oraz faszystów, która wygnała i wygna stąd masę osób. Pozostanie starzejącemu się polskiemu społeczeństwu szukać winnych katastrofydemograficznej gdzie indziej, nie zaś w systemie kapitalistycznym. Teraz czyniąc z nas kraj przedmurzem głupoty, wierzymy w amerykańskie mity sprzedane nam pod koniec lat 80-tych XX wieku przez globalne korporacje i organizacje międzynarodowe. Polska staje się krajem nie do zniesienia pod względem jakości życia, pracy, płacy, braku dostępu do publicznych usług, wzrastającą ksenofobię i nadrzędną rolę kościoła katolickiego. Tolerujemy to ponieważ uważamy, że taki musi być i nic nie jesteśmy w stanie zmienić w naszym najbliższym otoczeniu.