Jak David Holmgren czytał Kropotkina
David Holmgren to jeden z inicjatorów ruchu permakulturowego. Chociaż nadużyciem byłoby twierdzić, że jest anarchistą, to przyznaje on, że sama idea jest anarchistyczna, a jedną z inspiracji była dla niego „Pomoc wzajemna” Piotra Kropotkina.
David Holmgren urodził się w 1955 roku w zachodniej Australii. Jego rodzice prowadzili księgarnię, byli zaangażowanymi działaczami społecznymi i byłymi członkami partii komunistycznej. Zrażeni do ideologii komunistycznej, państwo Holmgren nigdy nie przestali wierzyć w walkę o sprawiedliwość społeczną. To właśnie w wywrotowym księgozbiorze, należącym do rodziców późniejszy współtwórca (obok Billa Mollisona) permakultury znalazł anglojęzyczne wydanie „Pomocy wzajemnej”. W domu zawsze był uczony kwestionowania autorytetów, obrony własnych przekonań. W szkole, jako jedyny w klasie nie wstawał podczas hymnu narodowego i niejeden raz dostał po głowie jako „komunista”. Oto co mówi o anarchizmie i Kropotkinie Holmgren w wywiadzie udzielonym Fionn Quinlan dla portalu permaculturenews.pl (cały wywiad tutaj:https://permaculturenews.org/2016/11/01/david-holmgren-social-political-underpinnings-permaculture/):
„Permakultura była całkiem intencjonalnie apolityczna, unikała tej bezpośredniej konfrontacji. (…)Jednak myślę, że w przypadku moim i Mollisona, gdyby obiektywnie przeanalizować jakie były nasze generalne założenia, to pasowały do anarchistycznej ramki.
On [Kropotkin] był absolutnie wybitnym myślicielem. Jego książka „Pola, fabryki i warsztaty” jest w pewien sposób prekursorska wobec permakultury, ponieważ przed uprzemysłowieniem rolnictwa odnosiła się do sposobu w jaki można podnieść produktywność, żeby wykarmić rosnącą populację. Pokazywała, że to właśnie uprawa ogrodowa może być bardziej produktywna niż rolnictwo (…)”
Jako drugiego autora anarchistycznego, będącego inspiracją dla permakultury, Holmgren wymienia Murraya Bookchina:
„Myślę, że dzieło Murraya Bookchina i jego praca o ekologii społecznej były zdecydowanie jednymi ze współczesnych idei, które przełamywały te stare lewicowe przekonania, które w dostępnych surowcach widziały coś, co ludzie mogą używać według woli, że możemy kontrolować wszystko i dzielić łupy – i mówiła „nie, musimy to zrobić w ramach zasad ekologicznych”. Społeczna sprawiedliwość nie istnieje bez równowagi ekologicznej (…)”
Jak widać David Holmgren jest bardzo świadomy powiązań anarchizmu i permakultury. Wśród koncepcji lewicowych anarchizm chyba najlepiej łączył troskę o środowisko z troską o człowieka. I właśnie Kropotkin, a później Bookchin są tego najlepszymi przykładami.
Permakulturą interesują się różne środowiska, niekoniecznie utożsamiające się z anarchizmem. Jednak jest ona jedynym sposobem projektowania, który ma wbudowane zasady etyczne. Zasady te ograniczają przejęcie permakultury przez wielki kapitał i społeczeństwo hierarchiczne – jak to się stało z wieloma innymi ruchami ekologicznymi i oddolnymi pomysłami jak rowery miejskie czy zdrowa żywność. Jeżeli ktoś prowadzi samowystarczalny, organiczny ogródek i dom zasila bateriami słonecznymi, to jeszcze nie jest permakultura. Muszą być spełnione trzy warunki: troska o ziemię, troska o ludzi, dzielenie się nadmiarem. Ta ostatnia zasada nie tylko optymistycznie zakłada, że dobrze działający ogród produkuje więcej dobra niż można przejeść. Z jednej strony przeciwdziała gromadzeniu własności i kapitału – nie zachowuj więcej niż potrzebujesz. Z drugiej stymuluje wcielanie w życie pomoc wzajemną. W dodatku rozciąga ją na wszystkie istoty żywe. Dla permakulturowca dzielenie się nadmiarem to nie tylko oddanie części zebranych warzyw i owoców potrzebującym. To także pozwolenie zwierzętom i roślinom zamieszkującym ogród lub okazjonalnie z niego korzystającym na używanie wszystkiego czego człowiek nie zużyje. W zamian wszystkie organizmy żywe wpuszczone do ogrodu wspomagają jego rozwój. Dzięki temu my mamy też lepsze plony i mniej pracy.
Oprócz współpracy, ważnym elementem jest indywidualna wynalazczość, umiejętność do konstruowania, łączenia elementów w zależności od lokalnych potrzeb. Do tego potrzebna jest wolna kreatywność i umiejętności praktyczne – tak samo jak w cenionym przez środowiska anarchistyczne ruchu DIY.
Permakultura nie musi, ale może, być ważnym elementem budowania anarchistycznego świata w skali mikro i makro. Od zapewnienia częściowej samowystarczalności żywnościowej skłotersom, po uwolnienie całych społeczeństw od zależności wobec państw i korporacji. To nie tylko ogródek, pomidorki na parapecie czy podniesione grządki. To sposób myślenia, stały rozwój umiejętności rzemieślniczych i społecznych oraz przejęcie kontroli nad własnym życiem. Jednocześnie jest środkiem miękkim do współpracy między różnymi grupami społecznymi. Oddolna niezależność, samorządność i pomoc wzajemna „robią się same” w permakulturze. Niektórych ludzi przeraża słowo anarchizm, ale nie przerazi ich ogród w środku miasta, z którego będą mogli pozyskać jedzenie, wodę i energię. Żeby to zrobić będą musieli podjąć współpracę. Żeby trzymać się zasad etycznych, będą musieli ograniczyć zapędy do zbijania na tym kapitału. Nic dziwnego, że inny nauczyciel permakultury – Mike Feingold nazywa ją „rewolucją przebraną za ogrodnictwo” (revolution disguised as gardening).