Zygmunt Stary zdrajcą Polski? Wydaje się to być niemożliwe. Do tej pory przedostatniego Jagiellona na polskim tronie w polskiej historii jako postaci niemal krystalicznej. Czasy jego panowania (1506-1548) przyniosły Polakom względy pokój na granicach i rozwój gospodarczy. „Złoty wiek” miał swoją ciemniejszą stronę. Za panowania ostatnich Jagiellonów wzrosło ciemiężenie chłopów, polityczne znaczenie szlachty i wykluczenie polityczne mieszczan. Król Zygmunt był monarchą senatorskim, skonfliktowanym ze średnią szlachtą domagającą się od swojego władcy poszanowania prawa i niefaworyzowania magnaterii. W polityce zagranicznej król dążył do kompromisu, ale był też niekonsekwentny. Ogromny wpływ na niego miał wielki kanclerz koronny Krzysztof Szydłowiecki (1467-1532), pozostający w przyjacielskich relacjach z Habsburgami oraz Albrechtem Hohenzollernem. Po nierozstrzygniętej wojnie z Zakonem Krzyżackim toczonej w latach 1519-1521 król Zygmunt był skory do zawarcia traktatu z Krzyżakami 8 kwietnia 1525 roku. Czy monarcha oddając w lenno dawne ziemie zakonne ze stolicą w Królewcu mógł przewidzieć, że za dwa wieki nowo powstałe księstwo pruskie będzie brało udział w rozbiorach Polski? Oczywiście nie. Polska i Zakon były wyczerpane wojną, której przebieg nie dał jasnego rozstrzygnięcia. Albrecht nie mogąc znaleźć sojuszników w osobie papieża, cesarza oraz innych europejskich monarchach chciał ugrać dla siebie jak najwięcej. Zwrócił ku nowej religii i spotkał się w Wittenberdze z Marcinem Lutrem. Luter charyzmatyczny kaznodzieja szerzący po Niemczech nową wizję chrześcijaństwa cieszył się przychylnością większości niemieckich książąt oraz landgrafów. Namówił on Albrechta na przyjęcie nowej wiary, rozwiązanie Zakonu Krzyżackiego i powołanie Księstwa Pruskiego. Hohenzollern przystał na pomysł Lutra. Wszystko zależało od wuja wielkiego mistrza, króla Zygmunta I. Pomysłowi przekształcenia zakonu w księstwo przychylny był Szydłowiecki. Biorąc pieniądze zarówno od Albrechta i Habsburgów bardzo im się przydał mając wpływy na starego monarchę. Przeciw planom sekularyzacji zakonu ostro wystąpił prymas Polski Jan Łaski i królowa Bona Sforza. Król przychylił się do prośby siostrzeńca. Albrecht został pierwszym księciem pruskim. Był to pierwszy sukces dyplomatyczny domu Hohenzollernów.
.
Obwinianie samego Zygmunta I Starego o konsekwencje dla Polski za tą decyzję jest prymitywnym uproszczeniem historii. Król uważał Rzeczpospolitą (Koronę) i Litwe za państwa nie mające sobie równych w Europie Środkowej. Ostrzeżenie królowej przed Albrechtem traktował jako kolejny wybuch gniewu małżonki, a prymasa Łaskiego na ogół lekceważył. Był pod ogromnym wpływem Szydłowieckiego i biskupa poznańskiego Piotra Tomickiego. Bardziej ich można obwinić za traktat krakowski niż samego króla. Niestety od czasów rozbiorowych mamy narrację w historii doszukiwania się wyłącznie personalnej odpowiedzialności za klęski Polski w XVII i XVIII stuleciu. Szczególnie narracja Joachima Lelewel (1786-1861)jest widoczna w publicystyce prawicowych historyków do dziś. Trzeba pamiętać, że Polskę traktowano jako własność króla. Nawet jeśli jego władza nie była absolutna, to związki dynastyczne były istotne i stanowił powody do zawierania sojuszy. Albrecht Hohenzollern był nie tylko wielkim mistrzem Zakonu Krzyżackiego, ale także synem siostry Zygmunt I, królewny Zofii. Król był bardzo sentymentalny, związki rodzinne były dla niego bardzo ważne. Oczywiście nie miał zamiaru odpuszczać siostrzeńcowi w dwuletniej wojnie z zakonem, ale nie miał oporów przed pojednaniem się z nim w Krakowie.
.
Żaden historyk oraz publicysta nie nazwał lub nawet sugerował, że król Zygmunt I jest zdrajcą. Niestety poziom prezentowaniapolskiej historii pod rządami PiS sięgnął dna. Za autorytety naukowe uważane są wyłącznie osoby o prawicowych poglądach, nazwanych a jakże patriotycznymi. W tym intelektualnym prawicowym rynsztoku świetnie odnalazł swoje miejsce Radosław Patlewicz. Postanowił otwarcie nazwać Jagiellona zdrajcą. W swojej „Wielkiej Księdze Zdrajców Polski” sugeruje, że król podłożył podwaliny pod późniejsze rozbiory kraju. Patlewicz jest znanym krytykiem „Wielkiej Lechii”, dopatrując się w popularyzacji tego mitu działania obcej agentury. Nie zauważa, że sam rozpowszechnia podobne historyczne bzdury, czyniąc Zygmunt I wyłącznie narzędziem realizacji polityki swojego siostrzeńca wobec Korony. Nie zauważa, że polityka księcia ulegała zmianie. Nie zawsze była ona wyłącznie nastawiona na szkodzenie Polsce. To Albrecht dążył do ożenienia kuzyna Joachima Hektora z najstarszą córką króla, królewną Jadwigą (1515-1572). Książę wiązał z tym ogromne nadzieje na sukcesje Hohenzollernów na węgierskim tronie. Jadwiga była bowiem siostrzenicą króla Węgier Jana Zapolyi i jedyną jego sukcesorką. Ambicja księcia szła o wiele dalej niż tron poszarpanych konfliktami wewnętrznymi oraz zewnętrznymi Węgier. Coraz bardziej realne stawały się szanse sukcesji po Jagiellonach na Wawelu. Zwłaszcza kiedy Jadwiga urodziła 2 grudnia 1538 roku syna. Nie przypadkiem ona i elektor Joachim Hektor nadali mu imię Zygmunt. Miał on w przyszłości panować jako następca swojego dziadka i wuja Zygmunta Augusta. Do dziś stanowi tajemnicę jak umarł brandenburski książę na zamku Moritzburg położonym w Halle (obecnie w kraju związkowym Saksonia – Anhalt). Wszak Habsburgowie nie chcieli Hohenzollerna na żadnym tronie europejskim. Czy pomogli 28. letniemu wnukowi Zygmunta Starego pożegnać się z ziemskim padołem pozostaje kwestią domysłów. Na tronie zasiadł w 1587 roku inny siostrzeniec Zygmunta Augusta oraz wnuk Zygmunta I Starego, królewicz Zygmunt Waza. Religijność Wazy i chęć wspierania kontrreformacji w Polsce przez niego imponuje Patlewiczowi bardziej niż rządy ostatnich Jagiellonów.
.
Patlewicz zabrnął w typową dla skrajnieprawicowego środowiska historyczną grafomanie. Traktowanie poważnie jego wynurzeń na temat historii Rzeczypospolitej XVI – XVIII wieku jest smutnym obrazem stanu polskiej historiografii ostatniej dekady. Obala mit Imperium Wielkiej Lechii, sam jednocześnie stawia absurdalne teorie o zdradach oraz spiskach. Wpisujew to ostatnich Jagiellonów. Nie ukrywa niechęci względem prozachodniej polityki dynastii jagiellońskiej. Niestety „Wielka Księga Zdrajców Polski”, książka wybitnie grafomańska stała się jedną z propozycji wydawniczych na XXVIII Targach Książki Historycznej. Świadczy to o tym jakich historię promuje obecna władza w Polsce mi. in. wspierając finansowo i politycznie Instytutu Pamięci Narodowej. Warto przypomnieć!Promuje i zatrudnia takich jak Radosław Patlewicz historyków – grafomanów.