Łódź: Pikieta pod urzędem miasta i spotkanie z Komisją Ochrony Środowiska
W obronie Rezerwatu Polesie Konstantynowskie
Poranek 04 lutego, na drzewach w sąsiedztwie Rezerwatu Polesie Konstantynowskie pojawiają się pomarańczowe iksy – drzewa są martwe i przeznaczone do wycięcia. Te drzewa umierały latami, ponieważ człowiek źle wykonanym projektem utwardzenia ścieżki, zaburzył naturalny spływ wody na teren Rezerwatu. Rezerwat to ostatni fragment Puszczy Łódzkiej – las łęgowy, czyli podmokły, miejsce ogrodzone, gdzie nie wchodzi człowiek, tak bardzo podobno jest chronione. Tymczasem niepozorna ścieżka niszczy ten cenny zielony skarb w środku miasta, niepowtarzalny ekosystem leżący po jednej stronie ścieżki, odcinając go od wody. Po drugiej stronie ścieżki, tam gdzie woda została zatrzymana umierają drzewa, bo te gatunki takiej ilości wody nie potrzebują. Pomimo zwracania uwagi na problem przez łódzkie środowiska aktywistycznie, nie zrobiono nic, by realnie przywrócić naturalne cieki, oddać wodę Rezerwatowi Degradacja postępowała latami bez jakiejkolwiek reakcji na apele, wnioski, działania aktywistycznie.
Moment, kiedy na drzewach pojawiły się oznaczenia do wycinki traktujemy jako moment graniczny i przystępujemy do zdecydowanych działań w celu uratowania Rezerwatu.
05 lutego, na drzewach pojawiają się kartki w foliowych koszulkach. Z zamieszczonej na nich informacji można się dowiedzieć, że ten Grab Zwyczajny, ta Brzoza Brodawkowata zostały zakwalifikowane do wycięcia, bo są martwe i zagrażają bezpieczeństwu… Kartki wiszą na drzewach w 2 podtapianych kwartałach, w trzecim jeszcze nie, tam rosną olbrzymie dęby. Rosły, teraz czekają na swoje kartki. Wiemy dlaczego te drzewa kwalifikują się do wycinki. My chcemy mówić o tym, dlaczego umarły i sprawić, by zostały podjęte w końcu działania, w celu uratowania Rezerwatu Polesie Konstantynowskie i jego sąsiedztwa. Czwarty kwartał to odcięty od wody Rezerwat. Organizujemy pikietę, szybkie spotkanie informacyjne, a poświęcony Rezerwatowi profil ożywa dzięki informacji o planowanej pikiecie. Zaczynają dzwonić media. Wygląda na to, że sprawa Rezerwatu jednak interesuje ludzi, niezależnie od tego postanawiamy jednak sprawdzić, czy interesuje również miejską Komisję Ochrony Środowiska.
06 lutego o 13:30 spotykamy się na krótkiej pikiecie pod Urzędem Miasta, nie jest nas wiele, godzina podyktowana jest rozpoczęciem obrad komisji. Po szybkim, treściwym ulicznym przekazie o tym, co to jest Rezerwat i co się z nim dzieje, idziemy sporą grupą na obrady.
Zapowiadamy tam konsekwentną walkę o jego uratowanie złożeniem do komisji wniosku z żądaniem podjęcia realnych działań, mających na celu przywrócenie równowagi hydrologicznej w Rezerwacie Polesie Konstantynowskie w Łodzi, oraz w jego bezpośrednim sąsiedztwie, których celem jest uratowanie dziedzictwa przyrodniczego regionu łódzkiego.
Działania te definiujemy jako:
1. opracowanie planu działania zmierzającego do regulacji stosunków wodnych na terenie rezerwatu i w jego okolicy
2. przedstawienie i konsultacje planu, jeśli taki już istnieje, by zawierał:
– analizę hydrologiczną i wysokościową terenu, dla wytyczenia naturalnych kierunków pływu wody;
– modernizację istniejącej ścieżki tak, by jej konstrukcja umożliwiała odprowadzenie wody do Rezerwatu;
-bieżąca kontrole zdrowia drzewostanu okolic Rezerwatu.
3. Działania w oparciu o konsultacje społeczną i dostęp do informacji, ze względu na wywołujący te działania i aktywizujący je czynnik społeczny.
Na obradach komisji jesteśmy już spodziewanymi gośćmi, ponieważ wicedyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej raczej nie przechodziła tamtędy akurat z raportem na temat dotychczasowych działań ZZM w zakresie Rezerwatu. Z pierwszych jej słów dowiadujemy się, że to nieprawda, że ZZM nic nie robi, monitoruje sytuację na bieżąco, a powodem na to jest że przecież właśnie rozpoczął wycinkę. To co my uważamy za punkt krytyczny do zaostrzenia działań, przedstawia się jako sukces. Choć wprawia nas to w chwilową konsternację nie tracimy rytmu, ponieważ wszystkie kolejne argumenty ZZM są do podważenia, więc podważamy je. W międzyczasie jedna z osób zasiadających w komisji ochrony środowiska, postanawia zabrać głos. Jest to jedyny głos ze strony kogokolwiek z tej komisji. Osoba zadaje pytanie jaka jest powierzchnia Rezerwatu, pani z ZZM nie pamięta. Gdy zainteresowany otrzymuje tą informację, zadaje z przekonaniem drugie pytanie – ile jest drzew w Rezerwacie. Tu konsternacja wydaje się być powszechna.
Dowiadujemy się jednak, że ekspertyza hydrologiczna, o którą walczyło środowisko aktywistyczne jesienią 2019 będzie wykonana i upewnia się nas, że nie stracimy kolejnego roku. Dostajemy również obietnicę, że strona społeczna będzie włączona w działania… nie jest tak, że wierzymy na słowo.
Zieleń w mieście to skarb, poziom zrozumienia tego faktu wśród osób władających tym miastem ze społecznego nadania, jest jak widać żaden. Piękne słowa o planowaniu zieleni w mieście tego nie przykryją. Sposób traktowania zieleni i wspólnych przestrzeni parków miejskich jest w cywilizowanym świecie miarą rozwoju społecznego. Po raz kolejny nie udało się przeciwdziałać, musiało się wydarzyć. Może teraz społeczność zrozumie, że poprzez zaniedbanie zabiera się nam kolejny fragment wspólnej, darmowej przestrzeni, coś co do nas należy w sposób naturalny i chcielibyśmy wiedzieć, że niezbywalny.