Rząd chce zmienić Polskę w obóz pracy
To zdumiewające, że 1000 dodatkowych hospitalizacji wywołało załamanie polskiego systemu służby zdrowia, a rząd i elity władzy wpadły w panikę. I to w momencie, kiedy jeszcze chwilę temu wydano lekką ręką 2 mld zł na telewizyjną machinę propagandową (już po zarejestrowaniu pierwszego przypadku COVID-19 na terenie Polski). Jeszcze niedawno przekopywaliście Mierzeję Wiślaną i chcieliście kupować F-35. Zamiast szpitali budowaliście stadiony, zamiast karetek sprowadzaliście czołgi, zamiast na zdrowie wydawaliście krocie na szerzenie narodowych mitów. Mieliście wielkie aspiracje, ale byliście na tyle głupi i krótkowzroczni, że nie przewidzieliście tego, co się teraz dzieje. Albo co gorsza – mieliście wszystkie ostrzeżenia w nosie.
„Tej pandemii nikt nie przewidział” – powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej 20 marca. Jak nikt? Wiedzieliście o tym już – jak piszą media – w styczniu. Wiedzieliście o tym w lutym. Widzieliście, co się dzieje w Chinach. Od 2009-2010 roku, kiedy pandemia świńskiej grypy przetoczyła się przez świat (ale zasadniczo ominęła Polskę), Światowa Organizacja Zdrowia przypominała systematycznie, że zbliża się kolejne, jeszcze większe zagrożenie. Ale byliście na te wszystkie ostrzeżenia głusi. Doprowadziliście do tego, że służba zdrowia jechała na oparach. Na co dzień była w stanie agonalnym. Nie potrzeba było dużo, aby się załamała. Brakuje łóżek, personelu, specjalistów, szpitali i oddziałów zakaźnych, laboratoriów, maseczek, kombinezonów, respiratorów oraz testów. Brakuje wszystkiego!
Jedyne czego mamy pod dostatkiem to polityków, gotowych wprowadzić specjalne prawa, aby ocalić swoją władzę. Jak zwykle w takich przypadkach sięga się po środki przymusu. Tworzy się niezgodne z konstytucją ustawodawstwo. Ale nawet tego nie potraficie zrobić z klasą. Boicie się spotkać w Sejmie i zagłosować. Jesteście żałośni. Miliony osób codziennie dojeżdża do pracy autobusami oraz pociągami i wykonuje swoje obowiązki. Tysiące osób przerzuca towary w magazynach, aby zaopatrzyć ludność. Ekspedientki sprzedają artykuły pierwszej potrzeby, a każda z nich kontaktuje się codziennie z setkami klientów. Z poświęceniem pracują lekarze, pielęgniarki, sanitariusze i cały personel medyczny, narażając – dosłownie – swoje życia. A posłowie i senatorowie boją się spotkać w Sejmie! Co najgorsze okazuje się, że teraz tych ludzi, którzy z takim poświęceniem dziś pracują, narażając się w ten czy inny sposób, chcecie „zdalnie” ograbić z praw i pieniędzy. Chcecie siłą zagonić do obozu pracy, który szykujecie w postaci specustawy.
Oczywiście dźwięczy mi w uszach wasze sakramentalne pytanie: „Czy jest jakaś alternatywa?” Jest! Jeżeli w ogóle mamy ciężej pracować to nie dla banków, nie dla korporacji, nie dla szefów, którzy żałowali każdego swojego grosza, szczędząc na pracownikach, oszukując system emerytalny i zdrowotny oraz fiskusa. Teraz chyba rozumieją, że finansowanie publicznej służby zdrowia, leży w interesie całego społeczeństwa! Banki szantażują „suwerenny” rząd, że jeżeli nie zachowają płynności płatniczej, to nasze wypłaty, zgromadzone przecież na ich konta, przepadną. I rząd im dorzuca kolejne miliardy złotych. Nie może to dziwić, skoro na czele rządu stoi właśnie bankier – Mateusz Morawiecki. Finansjera wyszarpała biliony publicznych dolarów i euro podczas poprzedniego kryzysu w 2008 r. i dziś robi to samo. A my mamy znowu pracować dłużej, ciężej i za dużo mniejsze pieniądze?
Jaka jest alternatywa? Znacjonalizujmy banki, aby nasze wynagrodzenia były pod naszą kontrolą. Zadbajmy o to, aby każdy z nas miał dostęp do gwarantowanego dochodu w sytuacji niemożności podjęcia pracy i prawo do opieki zdrowotnej bez względu na okoliczności. Ustanówmy godne emerytury. Wzmocnijmy pracowniczą i społeczną kontrolę nad gospodarką. Zlikwidujmy śmieciowe umowy. Wtedy nasza ciężka praca w czasach kryzysu będzie miała sens. W innym przypadku drakoński program rządu narzucający nowy reżim pracy, może spotkać się ze szczególną reakcją. Cały naród pokaże wam „gest Lichockiej” – „pierdolcie się”!
Jarosław Urbański
www.rozbrat.org