Publicystyka

Tęczowy książę z Kamieńca Ząbkowickiego

Dolny Śląsk posiada piękne krajobrazy, zabytki, ale także swoje tajemnice. Z niektórych władze lokalne zrobiły wabik na turystów jak chociażby słynny już „złoty pociąg” mający się znajdować w podziemiach zamku Książ pod Wałbrzychem. Chociaż ten mit został wyśmiany przez część opinii publicznej, to nadal są tacy, którzy wierzą w istnienie tajemniczego składu z bursztynową komnatą w środku. Fascynacja przedwojenną historią Dolnego Śląska zaczęła się po upadku PRL-u w 1989 roku. Z biegiem lat lokalne władze i regionalni historycy zaczęli sięgać coraz częściej do niepolskich postaci historycznych. Niespodziewanie z zapomnienia wyciągnięto postacie, o których z przyczyn politycznych wcześniej nie można było nawet wspominać. Dziś są „gwiazdami” turystycznego biznesu na Dolnym Śląsku. Jedną z nich jest, bez wątpienia, Marianna Orańska (1810-1883) córka króla Niderlandów Wilhelma I. Była właścicielką dóbr ząbkowickich, które odziedziczyła po matce pruskiej księżniczce Fryderyce Luizie. Poślubiła z woli ojca Albrechta Pruskiego (1809-1972) najmłodszego syna króla Fryderyka Wilhelma III. Małżeństwo okazało się całkowitą katastrofą. Hohenzollernów cechowało jedno: męscy przedstawiciele tej dynastii nie znosili kobiet ambitnych, mądrych i inteligentnych. Marianna przez właśnie takie cechy nie pasowała do pruskiego dworu królewskiego. Odeszła od męża i rozwiodła się z nim 1848 roku. Wywołała tym skandal popadając w niesławę. Dziś na ziemi kłodzkiej i ząbkowskiej stanowi „magnes” przyciągający, do czasów pandemii, tysiące turystów żądnych sensacji na poziomie tygodnika „Życie na gorąco” i podobnych kolorowych czasopism. Od czasów Marianny i Albrechta do końca II wojny światowej Kamieniec Ząbkowicki (niem. Kamenz) należał do Hohenzollernów. Ich syn Albrecht Hohenzollern (1837-1906) zrobił typową karierę dla pruskiego arystokraty, poszedł do armii dostępując najwyższych zaszczytów. Brał udział w wojnie prusko-francuskiej (1870-1871) i został odznaczony Krzyżem Żelaznym przez swojego stryja króla Prus Wilhelma I, władcę zjednoczonych Niemiec.

Ale najciekawszą postacią z linii śląskiej Hohenzollernów jest jeden z jej ostatnich przedstawicieli, najstarszy syn księcia Albrechta, Fryderyk Henryk Albrecht (1874-1940). Dlaczego? Na pewno nie ze względu na talenty jakie posiadał czy dokonania, ale z racji tego jak współcześni włodarze ziemi ząbkowickiej i kłodzkiej podchodzą do prywatnego życia tej postaci. Książę Fryderyk Henryk Albrecht był homoseksualistą. Rodzina Hohenzollernów z racji swojego negatywnego stosunku do osób LGBT+ milczy na ten temat. Trudno im się dziwić. Konserwatywne poglądy i stosunek do kwestii obyczajów cechują zarówno starszych, jak młodszych przedstawicieli dynastii, która kojarzy się współczesnym wyłącznie z ekspansjonizmem Prus oraz militaryzacją Niemiec. Książę Fryderyk Henryk Albrecht psuje ten wizerunek pozostając okrytym tajemnicą członkiem pruskiej dynastii. Fryderyk Henryk Albrecht wychowywany przez ojca w atmosferze drylu wojskowego nie mógł czuć się zbyt dobrze. Jego życie prywatne do dzisiaj pozostaje tematem niewygodnym nie tylko dla jego żyjących krewnych, ale także dla władz regionu kłodzkiego i ząbkowickiego. W internetowej Wikipedii znalazła się jedynie krótka wzmianka dotycząca tego tematu: „Nigdy się nie ożenił, a w 1907 r. po obyczajowym skandalu kręgu Eulenburga na tle homoseksualnym zrezygnował z nadania mu godności komandora pruskich joannitów, którą mógł objąć po ojcu”. Czym była afera Eulenburga? To największy skandal obyczajowy Niemiec czasów panowania Wilhelma II (1859-1941). Dotyczył osób z najbliższego otoczenia cesarza utrzymujących homoseksualne relacje ze sobą. Filip książę Eulenburga był ważną postacią w dyplomacji niemieckiej, przyjacielem niemieckiego władcy. Ich przyjaźń wywoływała plotki i zazdrość wysoko postawionych postaci w życiu politycznym kraju. Prasa niemiecka szeroko komentowała relacje księcia z arystokratą pruskim Kuno von Moltke. Miały one wykraczać poza normy obyczajowe i łamać słynny paragraf 175 niemieckiego kodeksu karnego, który określał homoseksualizm jako „przeciwny naturze nierząd”. Prasa chętnie ujawniła w tym czasie inne nazwiska mężczyzn z kręgów arystokratycznych i wojskowych mających skłonności homoseksualne, w tym właśnie księcia Fryderyka Henryka Albrechta. Po tym zdarzeniu książę jako członek domu królewsko-cesarskiego był publicznie skończony. Musiał zrezygnować z kariery wojskowej. Był rok 1907, jego ojciec książę Albrecht nie żył od roku. Cesarz skorzystał z okazji aby zesłać niewygodnego kuzyna do jego posiadłości na dalekiej śląskiej prowincji, do Kamieńca Ząbkowickiego. Maksymilian Harden, znany w tym czasie dziennikarz niemiecki, opisał powód końca kariery wojskowej księcia. Miał on tkwić w tym że Fryderyk Henryk Albrecht „cierpiał” na odwrócony popęd seksualny. Książę musiał się pogodzić ze swoim losem. Udał się po cichu, pociągiem, na wygnanie do swych dolnośląskich dóbr pociągiem.

Niemym świadkiem jego upokarzającego powrotu w rodzinne strony stał się piękny, jak na prowincjonalny charakter Kamieńca, budynek dworca kolejowego wznoszący się po dziś dzień. Obecnie dworzec nie wygląda najlepiej, komponując się z tragicznym stanem peronów. Czeka na remont i lepsze czasy. Stanowi świadectwo znaczenia regionu jako dóbr panującej dynastii Hohenzollernów. Książę, skończony publicznie, przez mieszkańców Kamieńca i okolic był postrzegany inaczej. W początkach XX wieku obieg informacji nie miał aż takiego zasięgu jak obecnie. Być może wielu z okolicznych mieszkańców nie zdawało sobie nawet sprawy z tego co było powodem zamieszkania na stałe w pałacu jego właściciela. Dał się poznać przez trzydzieści trzy lata jako dobry gospodarz swoich posiadłości. W czasie I wojny światowej walczył na froncie, ale z racji banicji nie awansował w wojsku. Czasy międzywojenne spędził na podróżach i administrowaniu własnymi dobrami. Ludzie zdążyli zapomnieć o nim, głośno za to było o jego młodszym bracie Joachimie Albercie, słynnym z awanturniczego trybu życia. Kolejny brat księcia Fryderyka – Fryderyk Wilhelm wiódł życie spokojne, w życiu publicznym udzielając się jedynie a początkach istnienia Republiki Weimarskiej, kiedy działał na rzecz przywrócenia instytucji monarchii. Z marnym skutkiem. Trójka książąt mieszkała razem w pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim. Ich relacje nie należały do łatwych. Wynikało to z temperamentu braci. Fryderyk Wiktor zmarł w 1925 roku.

Fryderyk Henryk Albrecht i Joachim Albert nie wspierali Hitlera po jego dojściu do władzy w 1933 roku. Zresztą nie byli nazistom do niczego potrzebni, dwaj książęta o życiorysach dalekich od ideału prawdziwego Niemca. Jeden sodomita, drugi hulaka i rozwodnik. Cóż im pozostało? Fryderyk Henryk Albrecht nie wychylał się poza granice swoich posiadłości. Hitler uważał księcia za niegroźnego dziwaka, więc dano mu spokój. Podczas gdy inni homoseksualiści podlegali eksterminacji z paragrafu 175 on żył normalnie. Wynikało to jedynie z racji pochodzenia i pozycji społecznej. Umiera 13 listopada 1940 roku w swoim pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, daleko od działań wojennych i koszmaru II wojny światowej. Jego postać została zapomniana jeszcze zanim Niemcy zdążyli opuścić te tereny w 1945 roku. Kiedy pojawili się Polacy i nowa polska administracja na tych terenach, przedwojenna historia regionu miała zniknąć. Zastąpiła ją wyłącznie polska, piastowska tradycja tych ziem. Niedawno dopiero zaczęto odkrywać historię inną od tej z lat 1945-1989. Historia księcia Fryderyka Henryka Albrechta pełna jest obłudy i kłamstwa. Usunięcie go z życia publicznego w 1907 roku należy traktować jako karę za jego orientację. Zamieciono sprawę pod dywan, pozwalając księciu udać się na wygnanie. Interes dynastii Hohenzollernów oraz monarchii stał wyżej niż interes jednostki. Gdy inne osoby homoseksualne trafiały do więzień, on cieszył się wolnością. Kiedy reżim Hitlera posyłał osoby nieheteronormatywne na śmierć, on ze spokojem mógł doglądać swoich dóbr. Wystarczyło, że się „nie wychylał”. Obecnie przypomina się wprawdzie oficjalny wizerunek księcia, ale nadal przemilcza wydarzenia z jego prywatnego życia i konsekwencje jakie za to poniósł. Wszyscy zachwycający się życiem wyższych sfer niech pamiętają, że to najbardziej konserwatywne oraz reakcyjne środowisko. Nie ma w nim miejsca dla osób o innych poglądach, ani o innej orientacji.

Robert
robs1980.blogspot.com

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *