Publicystyka

Smutny koniec Adama Michnika

O co idzie w konflikcie redakcji „Gazety Wyborczej” z zarządem spółki „Agora” S.A., która od lat wydaje poczytną gazetę liberałów w polsce? Można się w tym wszystkim pogubić. Kto jest przeciw komu? Czemu zarząd przy ulicy czerskiej na warszawskim mokotowie postanowił iść na wojnę z Adamem Michnikiem i jego drużyną? Jak zawsze idzie o pieniądze. Rząd „Agory” przyjął sobie za strategię połączenia redakcji portalu „Gazeta.pl” z „Gazetą Wyborczą” ponad głowami członków redakcji papierowego wydania. Proces fuzji ma przynieś więcej subskrypcji w internecie, zwiększyć liczbę czytelników, a co za tym idzie ściągnąć większą liczbę reklamodawców. Pomysł zarządu spółki wywołał protest dziennikarzy gazety na czele z Michnikiem. Były redaktor naczelny groził i nadal grozi, że odejdzie. Nie chce firmować swoim nazwiskiem procesu, który uderza w jego ideały. Zapomina czym kieruje się zarząd spółki, która tyle lat tworzył wraz z kolegami i koleżankami. Kieruje się biznesem, chęcią zysku. O tym on i jego „obrońcy” demokracji zapominają. Zarząd jest zaskoczony postawą redakcji gazety. Im też idzie o wolność słowa i demokracje. Pojętą tylko inaczej, najpierw zysk, a potem ideały.

Ciekawy jest początek spółki „Agora”. Powołano ją w 1992 roku w mieszkaniu reżysera Andrzeja Wajdy na warszawskim żoliborzu. Umowę zakładającą spółkę podpisali: Andrzej Wajda, Zbigniew Bujak i Aleksander Paszyński. Od tego momentu „Agora” wydaje „Gazetę Wyborczą”. Z biegiem lat spółka urosła do rangi imperium medialnego. Do „Agory” należy prócz „Wyborczej”, m.in.: portal internetowy, Radio TOK FM czy sieć kin „Helios” S.A. Złoty okres dla spółki skończył się wraz z dojściem do władzy PiS-u jesienią 2015 roku. „Wyborczej” nowa władza uniemożliwiła umieszczanie reklam państwowych spółek na swoich łamach. Ironia! Na stronach „GW” panowie redaktorzy zawsze opowiadali się za prywatyzacją, a sami utrzymywali się z pieniędzy płynących z reklam państwowych przedsiębiorstw. Nie było żadną tajemnicą, że dla Jarosława Kaczyńskiego oraz jego partii uderzenie w gazetę od lat mu nieprzychylną przyniesie zamierzony skutek. Już w 2016 roku na spotkaniach ze zwolennikami „Komitetu Obrony Demokracji” Adam Michnik skarżył się na trudną sytuację finansową redakcji spowodowanej brakiem reklam państwowych firm. W mediach społecznościowych szydzono z „legendy” opozycji antykomunistycznej cytując słynne słowa liberałów: „Załóż firmę i weź kredyt”. Szydzili z niego nie tylko zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, ale przede wszystkim młodzi. Nie przemawiał do nich język obrońców III RP. Zarząd „Agory” zaczął szukać oszczędności wśród pracowników gazety. Zwolnienia grupowe stały się faktem w 2019 i 2020 roku. Michnik, Kurski, Wielowieyska, Gadomski, cała wierchuszka dziennikarzy milczała. Nie stanęła w obronie zwalnianych pracowników. Teraz kiedy fuzja gazety i portalu internetowego ma stać się faktem nastąpiło z ich strony poruszenie. Widać w tym hipokryzję. Nagle Adam Michnik i Jarosław Kurski odkryli, że zarząd spółki kieruje się zyskiem, nie ideałami. Obie strony konfliktu zarzucają sobie złą wolę, tworzenie nieprzyjaznej atmosfery wokół fuzji, dzielenie obu redakcji (gazety i portalu).

Od piątku (25 czerwca 2021) zarząd „Agory” zawiesił proces fuzji. Rozpoczęto rozmowy z redakcją „Gazety”. Dziennikarze domagają się odejścia z zarządu Agnieszki Sadowskiej. To właśnie ona według członków redakcji ma stać za planem fuzji. Jak cały konflikt się skończy? Nie wiadomo. Adam Michnik czuje się rozczarowany zarządem i jego planami. Jeśli nie dojdzie do kompromisu i zarząd nie zmieni zamiarów zapewne były redaktor naczelny odejdzie.

Ostatnie lata przynoszą mu i jego kolegom same gorzkie rozczarowania. Polska nie jest już tym krajem z przed 2015 roku, w którym żyli, a właściwie jakiego nigdy nie było. Nie powstał kościół otwarty (tischnerowski), polscy biskupi i księża postanowili trzymać się z naturalnymi sojusznikami kościoła – faszystami, młodzi odrzucają poglądy liberalne i zachowawczy stosunek do kwestii obyczajowych. Kraj nie przeszedł zmiany jaką oczekiwali główni liberalni doktrynerzy z przed lat. Przemiany ustrojowe i społeczne od ponad trzydziestu lat zachwalane na stronach „Gazety Wyborczej” przyniosły nam jedynie biedę i brunatną fale. Wszystko to także zasługa Adama Michnika oraz jego dziennikarzy. Jest takie mądre powiedzenie: „Kto sieje wiatr, zbiera burze”. W przypadku pana redaktora i jego periodyku sprawdza się to powiedzenie w stu procentach.

Robert

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *