ZWYCIĘSTWO DZIĘKI DETERMINACJI MIESZKAŃCÓW
Partycypacja i konsultacje społeczne to filary demokracji, czy raczej frazes ? W obecnym systemie to głównie frazesy i pozorowane działania, wymóg prawny, który nie spędza władzom miasta snu z powiek, bo łatwo go lekceważyć. Kiedy na szali stoją wielomilionowe interesy deweloperów lub ego politycznych decydentów społeczeństwo z reguły schodzi na dalszy plan.
A plan potrafi być bezwzględny zarówno wobec mieszańców miasta, jak i otaczającej ich przyrody. W tym przewidzianym w rejonie ulicy Galla Anonima zakładano wyjątkową intensyfikację zabudowy. „Zgodnie z projektem miejskich urbanistów ul. Galla Anonima, ciągnąca się od Polnej do Przybyszewskiego, miała zostać zagęszczona m.in. przez budowę trzech wielokondygnacyjnych budynków mieszkalnych. Jeden, w kształcie litery “L”, miał powstać na dziedzińcu między dwoma blokami, obok przedszkola, w miejscu garaży. Drugi budynek widzieli kawałek dalej – w miejscu bamberskiego, zabytkowego obiektu. A trzeci – po drugiej stronie ulicy, gdzie obecnie znajduje się pawilon z zakładem fryzjerskim i apteką.”
Dziwnym trafem nikt nie brał pod uwagę, jak taki plan wpłynie na obecnych lokatorów istniejących bloków. Na zorganizowanym w miniony czwartek proteście, jeden z nich zauważył, że kolejny blok zabierze mu resztki światła, a budowa utrudni poruszanie się po ulicy. Czy planiści liczą się z tym, że już teraz okolica jest zamieszkała przez osoby starsze, a samo starzenie się społeczeństwa to fakt, z którym trudno nawet dyskutować, jeśli do planowania podchodzi się w sposób rzeczowy? Czy zadbanie o odpowiednią infrastrukturę i dogodności z myślą o tej grupie społecznej nie powinno być wręcz priorytetem? Wydaje się nie być przypadkiem, że mieszkańców zaznajomionych z planami urzędników wyjątkowo oburzyła chęć likwidacji budynku, w którym znajduje się ceniona przez nich apteka. To właśnie tam znajdowała się petycja, w której sprzeciwiano się planom miasta i to właśnie tam spotykali się mieszkańcy, by omawiać dalsze etapy protestu.
Intensyfikacja zabudowy uniemożliwiłaby również realizację pomysłów na zwiększenie ilości zieleni w okolicy, a tą istniejącą skazałyby najpewniej na wycinkę. Zastanawiające jest, że planiści miejscy o ową zieleń zupełnie nie mieli ochoty zadbać. Zdaje się, że zgodnie z obecnym kursem miasta, drzewa najlepiej wyglądają w donicach lub w ramach nowych nasadzeń. Co z tego, że owe nowe nasadzenia w zasadzie z góry skazane są na to, by się nie przyjąć, a zazielenić mogą się jedynie na wizualizacjach planistów.
W trakcie protestu mieszkańców przypomniano również, jaki los może czekać zabytkowy i podlegający ochronie konserwatora zabytków budynek bamberski, który również miał być, o dziwo, zastąpiony przez wysoki blok. Niestety, jak zauważył jeden z mieszkańców, ochrona zabytków – wobec takich skandali, jak niedawna rozbiórka również zabytkowego budynku po dawnym teatrze na ulicy Głównej – to fikcja. Opieka konserwatora często nic nie daje, zabytki rozpadają się i/lub są trawione przez pożary. Mieszkańcy chcieliby natomiast, żeby sąsiadujący z nimi zabytkowy obiekt odratować i przeznaczyć na jakiś społecznie użyteczny cel – miejsce spotkań, czy klub seniora.
Ostatecznie to kolejny przykład, gdy to lokalna społeczność pokazała, że tylko głośny i intensywny protest może przynieść oczekiwany skutek. Poczynając od pisania pism do miasta, petycji, zainteresowania tematem osiedlowych radnych, po zorganizowanie ulicznego protestu i idącego za tym wszystkim zainteresowania mediów. Bez tego tak często przywoływane przez włodarzy miasta konsultacje społeczne okazałyby się kolejną fikcją. Korekta w projekcie Miejskiej Pracowni Urbanistycznej nie dokona się sama. Bez zdecydowanego oporu kolejny raz wygra wizja miasta, które nie liczy się z mieszkańcami. W takiej wizji prezydent może sobie pozwalać na kłamliwe ataki na społeczniczkę sprzeciwiającą się wycince drzew na ulicy 27 Grudnia, a władze Poznania z jednej strony chwalić się klinami zieleni, a z drugiej nie robić nic, by realnie je chronić. Zabytkowe budynki mogą znikać rozpadając się na oczach mieszkańców, a kolejne przestrzenie w mieście być bezmyślnie zabudowywane w imię interesów deweloperów. W takiej wizji mieszkańcy mają godzić się na miejskie plany, najlepiej się nimi w ogóle nie interesować i bynajmniej nie próbować na nie wpływać. Skuteczny protest mieszkańców okolicy ulicy Galla Anonima pokazał jednak, że nie wszystkim odpowiada taka wizje miasta i miejskiej polityki.
Łukasz Weber
www.rozbrat.org