Publicystyka WyróżnioneSekcja FA Poznań

Anarchista znetflixowany

Tak jak fani prozy Sapkowskiego i gry od CD Projekt Red mogli drżeć, z jak się okazało słusznymi obawami, gdy pojawiły się pierwsze słuchy o serialowej ekranizacji Wiedźmina, tak osoby związane z anarchizmem mogły obawiać się innego filmowego projektu streamingowej platformy. Sprawa o tyle poważna że chodzi o postać autentyczną, z krwi i kości o niezwykle bogatej biografii a mianowicie o hiszpańskiego anarchistę Lucio Urtubiie.

Starając się powstrzymać pesymizm czekałem na premierę filmu pod tytułem Un hombre de acción – przetłumaczonego jako Człowiek czynu. Za reżyserię odpowiadał Javier Ruiz Caldera – znany głównie z produkcji lekkich i komediowych, no ale to sprawdziłem dopiero po seansie.

 

Jak już wspomniałem, Lucio jest postacią niezwykle barwną, a jego życiorys zdecydowanie nadaje się na film. I mieliśmy już tego próbkę w postaci filmu dokumentalnego z 2007 roku pod wiele mówiącym tytułem Lucio – oszust, murarz, anarchista. Wspominam o tym filmie nie przez przypadek, i nie tylko po to, by go gorąco polecić. Mam wrażenie, że scenarzysta i reżyser fabularnego Człowieka czynu również obejrzeli ów dokument. Pierwszy akt filmu jest bowiem dobrze sfabularyzowaną biografią, nasuwającą skojarzenia z tym co o Lucio już gdzieś słyszeliśmy. I bardzo dobrze, bo dzięki temu poznajemy młodego chłopaka, który wychowuje się w biednej rodzinie, we frankistowskiej Hiszpanii. Narracja pozwala zrozumieć, co skłania Lucia do pierwszego złamania prawa – szlachetna chęć pomocy choremu ojcu. Widzimy jak los, zmusza go do emigracji i osiedlania się w Paryżu. Poznajemy w jakimś stopniu ówczesne realia hiszpańskiej emigracji politycznej. Dowiadujemy się jak, młody hiszpański murarz Lucio zostaje stopniowo wprowadzany w świat politycznej działalności anarchistycznej. Widz może usłyszeć o Bakuninie, Kropotkinie czy Proudhonie, a nawet o Louise Michel. Oczywiście, są to jedynie napomknięcia, ale i tak cieszy, że polityczna droga Urtubiie jest przyzwoicie zobrazowana. Niestety wraz z pojawieniem się postaci innego znanego hiszpańskiego anarchisty Quico Sabaté (Francesc Sabaté Llopart ) film coraz mocniej zmierza w opowieść o rabusiach i fałszerzach. Oczywiście Urtubiia i Sabate dokonali wspólnie kilku napadów na banki, celem pozyskania funduszy na działalność polityczną. Niestety ich działalność obrazowana jest tak, że aspekt i powody polityczne tych działań gdzieś stopniowo ucieka. W sposobie narracji coraz mocniej przebija jakiś lekki ton. Z jednej strony na pewno pozwala to dodatkowo zapałać pewną sympatią dla głównego bohatera, z drugiej jednak coraz mocniej marginalizuje jego motywacje i cały kontekst polityczny. Z filmu nie dowiemy się, jakim represją poddawani byli hiszpańscy imigranci politycznie we Francji i tylko mimochodem dowiadujemy się, że w ojczyźnie czeka ich śmierć. Taki los spotyka Sabate i wydaje się być to ostatni moment dramatyczny w filmie. Od tej chwili coraz mocniej historia Lucio ma przypominać opowieść o miłym, sympatyczny złodzieju – oszuście, któremu kibicujemy, choć coraz mniej rozumiemy jego motywację. Na pewno na taki sposób narracji ma przybliżenie spotkania murarza z jego przyszłą żoną w trakcie studenckich protestów w maju 1968 roku. Tu jeszcze możemy cokolwiek usłyszeć o motywacjach owych protestów, poznać odrobinę Ann jego wybrankę. Niestety ich uczucie, pozwala na scenariuszowy znany zabieg, gdzie miłość staje naprzeciwko idei i działania, co musi prowadzić do również dramatycznych, ale sztampowych wyborów rodzina czy rewolucja.

un hombre de accion netflix

Nadal przedstawia nam się autentyczne losy bohatera, jego spektakularne działania polegające na zorganizowaniu siatki zajmującej się drukiem zarówno podrabianych dokumentów, jak i pieniędzy i czeków podróżnych. Z historii tej stopniowo wyparowuje historyczny kontekst. Pojawiają się co prawda historyczne postacie i zdarzenia, ale raczej w formie anegdotycznej. Nie dowiemy się o tym, że we frankistowskiej Hiszpanii wykonywano w owym czasie wyroki śmierci wobec opozycjonistów – w dodatku przy pomocy barbarzyńskiej metody zaduszenia gorotą , nie dowiemy się tego jak działania wojskowych junt w Ameryce Południowej m.in. w Argentynie. Obojętność świata w stosunku do dyktatorskich działań Franko i normalizacja stosunków z tym państwem czy przyzwolenie na zbrodnicze działania innych reżimów, napędzała i motywowała Urtubiie i jego towarzysz do działania. Nie zrozumiemy co w ówczesnej Europie oznaczał wzrost aktywności grup takich jak Action Direct, RAF czy Euskadi Ta Askatasuna, ale też ugrupowań skrajnie prawicowych. Atmosfera i kontekst historycznych wydarzeń w Europie i na świecie miał zasadnicze znaczenie dla działań Urtubii i jego towarzyszy, na to jednak w filmie nie znalazło się dość miejsca.

Historia zaczyna skupiać się na faktycznie najbardziej spektakularnym oszustwie, czyli podrobieniu czeków podróżnych City Banku – wówczas największego banku na świecie. Działanie to miało, pozwolić grupie pozyskać niezbędne fundusze stale dzielone według wzorca, jedna część na życie, jedna na działalność polityczną i jedna na wsparcie więźniów. Postawienie się kapitalistycznemu gigantowi z USA ściąga na Lucio niestety kłopoty. Nie tylko pojawiają się kłopoty z prawem i policją, do których już zdążył przywyknąć, ale też sugestie, że doszło też do bardziej nieczystych zagrań ze strony przedstawicieli banku chcących zakończyć działania szajki. Ostatecznie tak jak w prawdziwym życiu doszło do paktu z diabłem i sprzedania matryc do fałszowania czeków wysłannikowi City Banku. Zwykły murarz zmusił wielką korporację do negocjacji ze sobą i zapłacenia okupu za zaprzestanie działania. W zasadzie mamy tu szczęśliwe zakończenie. Niestety jest to szczęśliwe zakończenie filmu głównie o złodzieju-oszuście, a nie aktywnym do swoich ostatnich życia anarchiście. Takie przynajmniej odnosi się wrażenie, że im dalej brniemy w opowieść, tym mocniej oddalamy się od motywacji i idei, tak że trzeba o nich przypomnieć napisami na zakończenie.

Oczywiście by nie popadać w całkowity marazm, możemy cieszyć się, że choćby w drobnym stopniu, szerszej publice przedstawiono postać Lucia Urtubiie. Nawet skrócona i pocięta w wygodny dla filmowców sposób, by pasowała do ich lekkiego stylu narracji, biografia robi wrażenie. Lucio był i pozostał człowiekiem czynu, zawsze gotowym do podjęcie ryzyka i działania, nieuwikłanym w jałowe spory, niezależnym, ale budzącym sympatię. Oby nawet w tak niedoskonałej formule jego fabularyzowana biografia zachęciła do poznania bliżej jego realnej postaci i idei, którym był wierny do końca życia

 

Film:Un hombre de acción (aka Człowiek czynu)

rok produkcji: 2022, czas trwania:

W rolach głównych:Juan José Ballesta,Liah O’Prey,Luis Callejo
reżyseria:Javier Ruiz Caldera
Łukasz Weber
www.rozbrat.org
Udostępnij tekst

Jeden komentarz do “Anarchista znetflixowany

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *