Serwis Informacyjny - Polska Wyróżnione

Co tam na granicy po nowym roku?

Druga połowa stycznia na granicy polsko-białoruskiej. Atencja mediów skończyła się już dawno temu, władze bombardowały nas zapewnieniami o skuteczności bariery na granicy. Oczywiście, pomimo tego wszystkiego ludzie wciąż próbują dotrzeć do miejsca, w którym będą bezpieczni i będą mogli prowadzić normalne życie. Nie powstrzyma ich przed tym żaden mur i przemoc ze strony służb. Dlatego też, wciąż jesteśmy na Podlasiu i prowadzimy tu działania pomocowe.
Ostatnie tygodnie to rzeczywiście mniejsza liczba prób przejścia przez granicę, jednak nieraz, już w przeciągu ostatnich 17 miesięcy, liczba ta spadała, by nagle znów poszybować w górę. Ludzi jest mniej, ale wciąż tu są.
W ostatnim czasie dochodziły do nas wiadomości o kolejnych ciałach znajdowanych na granicy. Wczoraj w nocy spotkaliśmy w lesie trzy osoby – trzech młodych mężczyzn z Sudanu. Gdy ich znaleźliśmy byli przemoczeni, zmarznięci i głodni. W tej chwili na Podlasiu nie ma mrozów ale noce są zimne i bardzo wilgotne – taka pogoda jest jeszcze bardziej uciążliwa niż minusowe temperatury. Po spędzeniu kilku godzin w lesie, nawet w dobrych ciuchach, jesteś zmarznięty, wilgoć przenika przez kolejne warstwy ubrań. Oni byli w lesie od kilku dni.
Było bardzo ciemno, ledwo mogliśmy ich dojrzeć. Jeden z mężczyzn leżał bez ruchu. Jego towarzysze podróży nawoływali go, ale nie reagował. Przemknęła nam przez myśl obawa, która towarzyszy każdej z osób pomagających na granicy. Podeszliśmy i potrząsneliśmy jego ramieniem. Raz. Drugi. Po chwili, oczywiście chwili, która nam wydawała się bardzo długa, otworzył oczy. Mówił bardzo cicho i widać było, że jest wycieńczony. Miał uszkodzone kolano – prawdopodobnie na skutek postawionej za miliony euro granicznej bariery. Dwóch z nich nie było jeszcze pełnoletnich.
Próbują od dwóch miesięcy, byli bici i okradani, poddawani pushbackom kilka razy. Nie mieli żadnego kontaktu ze światem, oba telefony były uszkodzone przez polskich strażników granicznych – znany dobrze sposób polegający na zniszczeniu gniazd ładowania. Opatrzyliśmy kolano, poczęstowaliśmy ich ciepłą zupą i herbatą. Pomogliśmy przebrać się w suche ubrania. Ich podróż wciąż trwa, wciąż żyją. Pomimo tego, że służby graniczne zrobiły wszystko by pozbawić ich życia i nadziei.
W lesie nadal są ludzie. Bedą tam już zawsze, dopóki kraje Globalnej Północy nie zmienią swojej polityki i nie zapewnią prawa do swobodnego przemieszczania się. Determinacja osób uciekających przed wojną i biedą jest dużo silniejsza niż mury, zwichnięte kolana, odmarznięcia i ryzyko śmierci.
Nie możemy o tym zapomnieć. Nie możemy udawać, że tego nie widzimy.
Mówcie o tym, piszcie o tym. Wspierajcie osoby i grupy pomagające na granicy. Domagajmy się razem zmiany tego systemu.
No Borders Team
Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *