Serwis Informacyjny - PolskaSekcja FA Poznań

“Tylko zjednoczeni jesteśmy w stanie polepszyć swój los” – wywiad

Publikujemy wywiad z Kamilem Siemaszko – czterokrotnym mistrzem Polski w Muay Thai, trzykrotny wicemistrzem Polski. Sportowiec jest związany z Inicjatywą Pracowniczą, działa w Poznańskiej Komisji Międzyzakładowej.

Patryk Szynkowski: Parę dni temu stoczyłeś kolejną walkę. Tym razem zdecydowałeś się promować nasz związek. Skąd ta decyzja?

Kamil Siemaszko: Podczas wydarzenia na moich plecach widzowie mogli dostrzec tymczasowy tatuaż z logo naszego związku i odnośnikiem do strony internetowej. Chciałem promować Inicjatywę Pracowniczą, ponieważ jestem z nią związany od dobrych kilkunastu lat, niemal dwudziestu. Związek jest najbliżej ideałom, które staram się reprezentować: samorządność, demokrację bezpośrednią i pełny wpływ ludzi na swoje życie. Inicjatywa Pracownicza jest związkiem bojowym, gdzie biurokracja jest ograniczona do koniecznego minimum. Poprzez walkę ekonomiczną ma za zadanie zwiększać emancypację społeczną.

P.Sz.: Czy uważasz, że może kiedyś zaistnieć związek zawodowy zawodników sportów walki?

K.S.: Może niekoniecznie wyłącznie sportowców walk. Mój zawód jest zawodem mocno sprekaryzowanym. Powiedziałbym, że przypominamy kierowców Ubera. Szczególnie Ci z nas, którzy są aktywnymi sportowcami, których zawód nie jest prezentowany na olimpiadzie. Tak jak Muay Thai. Z drugiej strony medalu, ostatnio przy okazji olimpiady wyszło parę wywiadów ze sportowcami, np. z kolarkami, które mówiły, w jak skandalicznych warunkach trenują i jaką mają małą pewność swojej kariery zawodniczej. Jedynie zorganizowanie w konkretnej grupie w prywatnych drużynach daje im możliwość oddania się w 100% sportowi. Większość sportowców oprócz sportu pracuje także w „normalnej” pracy. Na ten moment wydaje się to mało prawdopodobne, by mógł w mojej branży powstać związek zawodowy. Myślałem jednak o tym, w jaki sposób można by było poprawić warunki pracy zawodników. Przydałaby się komisja związkowa reprezentująca większość zawodników. Teraz zawodnicy są albo wolnymi strzelcami, albo są zorganizowani w ramach grup menadżerskich. Ich pozycja przetargowa nie jest silna. Na pewno jest to jakieś wyzwanie. Nierzadko pojawiają się głosy w środowisku sportowym, że to wszystko powinno to wyglądać inaczej. San chętnie przyjąłbym jakąś zmianę. Jest to bardzo trudny orzech do zgryzienia, biorąc pod uwagę naturę sportów walki. To rozmowa na dłuższy temat.

P.Sz.: Twoje zaangażowanie w Inicjatywę Pracowniczą wydaje się mi ewenementem w środowisku, które reprezentujesz. Czy idee, za które walczysz, są popularne w świecie sportów walki?

K.S.: Myślę, że na pewno jestem jakimś wyjątkiem. Są też sportowcy, którzy są zorganizowani w innych związkach. Takie osoby są zawodnikami „na boku”. Sportowców sportów walki utrzymujących się jedynie z bycia sportowcem jest garstka. Zdecydowana większość zawodowców musi mieć jakieś inne źródło dochodu, by móc się utrzymać. Nie wygląda to tak jak wśród np. zawodowych piłkarzy. Są takie osoby, ale nie jest to norma. W powietrzu utrzymuje się etos, że sporty walki to jest pasja. Oczywiście — jest to również nasza pasja, natomiast jeżeli mamy na tym opierać nasze budżety, to oprócz pasji jest to też praca. Wśród moich kolegów zawodowców zainteresowanie związkami zawodowymi raczej nie jest częste.

P.Sz.: Czy poza ruchem związkowym jesteś w zaangażowany w inne organizacje?

K.S.: Tak, jestem zorganizowany w poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej i brałem udział w działaniach Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. WSL broni interesu lokatorów, walczy o prospołeczną politykę miasta, podejmuje tematy mieszkalnictwa z perspektywy klasowej. Mamy tutaj pewne sukcesy. Warto podkreślić, że w Inicjatywie Pracowniczej również są podejmowane takie tematy. IP stara się nie ograniczać do działalności komisji związkowych na poszczególnych zakładach. Stara się spoglądać szerzej na problemy późnego kapitalizmu, w którym żyjemy. Tylko zjednoczeni jesteśmy w stanie polepszyć swój los, który się ciągle destabilizuje. Katastrofa klimatyczna drenuje Europę, toczą się działania wojenne. Takie organizacje jak Inicjatywa Pracownicza, grupy odwołujące się do naszego wspólnego interesu, są w stanie zmienić fundamenty naszego świata. Nie trzeba szukać przykładów daleko. Przypominam, że pierwsza Solidarność była przede wszystkim związkiem zawodowym. Stała się szerokim ruchem społecznym, który chciał zmienić wszystko. Wiadomo, że pierwsza rewolta Solidarności została złamana przez stan wojenny, a później przez własnych liderów. To nie oznacza, że nie możemy się organizować na nowo, ucząc się na błędach popełnianych w przeszłości. Nie mamy się czego wstydzić.

Rozmawiał Patryk Szynkowski

www.ozz.ip

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *