KOMORNIKÓW POGONIMY, ROZBRAT RAZEM OBRONIMY! – relacja z demonstracji
W minioną sobotę 14 września, czyli drugiego dnia obchodzonych przez Rozbrat okrągłych 30 urodzin ponownie spotkaliśmy się by protestować na ulicy. Powodem naprędce zwołanego protestu była informacja o terminie zbliżającej się licytacji komorniczej dotyczącej fragmentu działki, na której znajduje się Rozbrat. Biznes nie śpi.
Skąd licytacja fragmentu skłotu? Historia która doprowadziła do licytacji części Rozbratu to historia patologii III RP. Od dawna walczymy przeciwko dzikiej reprywatyzacji tego terenu. Domagamy się aby miasto Poznań uznało, że jest jego właścicielem. Działka była publiczną własnością przez niemal 50 lat od początku PRL. Działał tu państwowy zakład pracy. Jednak u progu upadku zeszłego ustroju, prywatny „spadkobierca” działki, w niejasnych okolicznościach dopisał się do jej księgi wieczystej. Zanim władze miasta i sąd zdążyli wykreślić błędny wpis w księdze, „spadkobierca” sprzedał działkę za ułamek wartości spółce-słup o nazwie DAREX. Szybka podmiana prywatnego właściciela przez sprzedaż „w dobrej wierze” do dziś utrudnia władzom miasta przywrócenie publicznej własności terenu. Spółka-słup DAREX natychmiast zaciągnęła w banku hipotekę na realną wartość działki – wielokrotność stawki kupna. Zaraz po tym DAREX zniknął. Opuszczone budynki zlikwidowanej fabryki w 1994 roku zajęli anarchiści i oddali ten teren w ręce Poznaniaków. Tak powstał Rozbrat, dziś najstarsze żywe okupowane centrum społeczne we wschodniej Europie, jeden z najstarszych działających skłotów na kontynencie. Po 30 latach, banki próbują odebrać dług zaciągnięty przez spółkę-słup. Poznański komornik Guzik zachęca sępy-milionerów do kupna nieruchomości z „wkładką mięsną”, mieszkańcami skłotu. To nie pierwsza taka próba. Dzięki poprzednim masowym protestom udało nam się spłoszyć sępy.
To właśnie od takiego nakreślenia obecnej sytuacji Rozbratu zaczął się nasz protest, który wystartował spod samego skłotu. Zanim grupa około 200 osób udała się pod siedzibę komornika, donośnym głosem wyjaśniliśmy jak mocno biznes deweloperski ingeruje na samej ulicy Pułaskiego. Firma DudaDevelopment buduje tu sześciokondygnacyjny budynek, w założeniu luksusowy apartamentowiec. Okazuje się, że teren ten dziwnym trafem nie obejmuje już rejon klina zieleni, więc budynek kilkukrotnie wyższy od typowej niskiej zabudowy dzielnicy Sołacz jest w świetle przepisów legalny. Kolejny deweloperski twór ma powstać w miejscu dawnej drukarni. Tu inwestor już dokonał pierwszych wyburzeń na działce prawdopodobnie bez stosownych pozwoleń, widocznie biznes może więcej. Wstępne informacje mówią o kolejnym wysokim budynku hotelowo-usługowym. Zupełne nowum na tym ternie, co na pewno nadwyręży choćby niedostosowaną infrastrukturę drogową. Dla nas takie działania są karygodne.
Z hasłami POZNAŃ DLA LUDZI, NIE DEWELOPERÓW, ROZBRAT ZOSTAJE, NAJPIERW LUDZIE POTEM ZYSKI, MIESZKANIA DLA MILIONÓW NIE DLA MILIONERÓW, JESTEŚMY, DZIAŁAMY, ROZBRATU NIE ODDAMY, KOMORNIKÓW POGONIMY, ROZBRAT RAZEM OBRONIMY! WSPÓLNIE WALCZYMY, WSPÓLNIE WYGRAMY! A ROZBRATU NIE ODDAMY – demonstracja udała się ulicą Puławskiego, a następnie Poznańską. Pierwotna trasa przemarszu, miała prowadzić przez ulicę Roosvelta, ta została jednak dzień wcześniej zamknięta. Powodem było zagrożenie, zawaleniem opuszczonej kamienicy, której właściciele od lat nie remontowali, a nawet otrzymywali kary za jej niewłaściwe zabezpieczenie. Urzędnicy jednak najwyraźniej nie naciskali na zwolenników „świętego prawa własności” i kamienica stała się realnym zagrożeniem dla pobliskich domów i linii tramwajowej. Na dziś nie wiadomo jak długo wspaniałym właścicielom zajmie rozbiórka grożącej zawaleniem kamienicy. Wiadomo, że koszty utrudnień ponoszą wszyscy mieszkańcy. Ta sytuacja stanowiła dobry komentarz do tego jak bogaci spekulanci nie muszą wywiązywać się z obowiązków dbania o kamienice i budynki, bo w razie czego i tak niewiele im grozi, a wyburzona działka to nadal bardzo dobra lokata kapitału.
Na skrzyżowaniu ulic Poznańskiej i Kochanowskiego głos zabrały osoby związane z Osiedlem Maltańskim. W wyniku działań Kurii i bierności władz miasta, grozi im eksmisja na masową skale. Ich sytuacja wymaga konkretnych kroków ze strony stosownych władz, te jednak jak zazwyczaj uznają, że problem ich nie dotyczy. Dokładnie to samo słyszeli mieszkańcy kamienic przy ulicy Stolarskiej czy Piaskowej, gdy zagrożeni byli działaniami czyścicieli kamienic. Rozbrat angażuje się we wsparcie dla mieszkańców osiedla. W tym miejscu wspomniano również o zagrożeniu płynącym z sukcesywnego zabudowywania Klinów Zieleni. Rejon Parku Wodziczki, czyli miejsce obok którego od 30 lat działamy jest sukcesywnie zalewany przez wody rzeczki. Bogdanka, a okolica która dawniej spełniała rolę terenu właśnie zalewowego, dziś jest coraz mocniej betonowana, przez kolejne deweloperskie inwestycje. Miasto Poznań z jednej strony chwali się rolą Klina Zieleni dla „wietrzenia miasta”, z drugiej nie robi nic by go chronić. Sam prezydent Jacek Jaśkowiak dla celów PR potrafi czasowo przesiadać się na rower, jednak realnie wdał się w konflikt, ponieważ dążył (na szczęście nie skutecznie) do wycinki kolejnych drzew w mieście na ul. 27 Grudnia.
Zakończeniem protestu było odpalenie rac pod samą siedzibą komornika na ulicy Kochanowskiego. Przedstawiciele i przedstawicielki Rozbratu jasno zaznaczyli, że nie pozwolą dać się wyrzucić z zajmowanego od 30 lat centrum społeczno-polityczno-kulturalnrgo. Celem Rozbratu było zawsze budowanie alternatywy i współtworzenie miasta bez wyzysku, bez eksmisji, bez biedy.
Po oficjalnym zakończeniu demonstracji cała grupa ruszyła tą samą trasą ulicami Poznania przy dźwiękach i rytmach Samby Hałastry wspieranej przez Sambe Warszawski Rumor. Kiedy ponownie demonstracja znalazła się przy powstającym budynku DudaDevelopment, w spontaniczny sposób wyrażono sprzeciw wobec tej i podobnym inwestycjom za pomocą farby i świec dymnych. Żadna z osób protestujących nie została zatrzymana. Wszyscy bezpiecznie wrócili na Rozbrat gdzie dalej świętowano drugi dzień, 30-tych urodzin Rozbratu.