Miliarderzy w dobie wojny, ceł i sankcji
Pomimo wojny i ceł miliarderzy skupiają w swoich rękach coraz więcej bogactwa. Dotyczy to także Rosji. Jednocześnie pogłębiają się globalne nierówności.
Wraz z rozpoczęciem wojny w Ukrainie, Zachód nałożył na Rosję sankcje, które miały ekonomicznie ją zrujnować. Okazało się, że one nie działają. Nie są tak skuteczne, jak chciałyby zachodnie rządy. Pomimo trwającej deglobalizacji, powiązania międzynarodowe gospodarek są dziś tak silne, że nie tak łatwo wyizolować i zniszczyć gospodarkę konkretnego państwa.
Dużo wcześniej pod zachodnimi sankcjami nie ugiął się Iran. Jak pisałem w jednym z artykułów, ich głównym efektem nie są siermięga i puste półki. „Centra handlowe i bazary w większych irańskich miast całkiem dobrze funkcjonują. Mieszczańska i urzędnicza klientela ma w czym przebierać. Można kupić towar dowolnej wręcz marki, a handel podróbkami i kontrabandą rozwija się doskonale” stając się tym samym źródłem niejednej fortuny [1]. Sankcje w Iranie uderzają głównie w klasy ekonomicznie niżej położone. Teokratyczne elity władzy mają się całkiem dobrze.
Podobnie sprawa wydaje się wyglądać w przypadku Rosji. Mimo, że liberalni ekonomiści ciągle wylewają morze atramentu, pisząc, że sankcje muszą ostatecznie dobić gospodarkę Rosji, jednak trzyma się ona całkiem dobrze. To znaczy rosyjska gospodarka funkcjonuje podobnie jak wiele innych gospodarek pogrążonych w stagnacji, deficycie budżetowym i rosnących wydatkach na zbrojenia. Większym problemem mogą być dla niej spadające ceny ropy naftowej – ale to inna sprawa.
Miliarderzy mają się dobrze
W rankingu najbogatszych ludzi świata rosyjskich oligarchów przybywa, a nie ubywa. Rosyjska elita biznesowa w czasach wojny i barier celnych wzbogaciła się, a nie zubożała. Ujmując to w danych: liczba rosyjskich miliarderów (miliarderów w przeliczeniu na dolary oczywiście) wzrosła w rankingu Forbsa z 88 osób w 2022 roku do 146 osób w rankingu z roku 2025. Analogicznie: w rankingu z roku 2022 wykazywali oni majątek wynoszący łącznie 353 mld USD, a w rankingu z roku 2025 było to już 626 mld USD[2].
Rosyjscy miliarderzy nie mogą jednak równać się z amerykańskimi miliarderami. Amerykańskich miliarderów jest – wg Forbsa – ponad 900 i tylko trzech z nich: Musk, Bezos i Zuckerberg dysponuje majątkiem znacznie większym od wszystkich wymienionych w rankingu 146 rosyjskich oligarchów.
„To świetny czas, żeby być miliarderem” – tak skomentował świeże dane o miliarderach jeden z prominentnych redaktorów Forbesa. Światowi miliarderzy (których jest nieco ponad 3 tys. – w tym Donald Trump) trzymają dziś w rękach o 2 biliony dolarów więcej bogactwa, niż zaledwie rok wcześniej. Łącznie ich majątek szacuje się na 16,1 biliona USD. To ponad trzy razy więcej niż wynosi majątek całej ponad 37,5 milionowej Polski. Polscy miliarderzy lokujących się na liście Forbsa, jest ich zaledwie kilku, posiadają łącznie mniej niż najbogatszy Rosjanin – Wagit Alekperow. Z perspektywy miliarderów amerykańskich jak Musk, Bezos i Zuckerberg, Zygmunt Solorz i rodzeństwo Kulczyków to drobni straganiarze. W jakimś sensie pokazuje to kapitałowe relacje poszczególnych państw: Stanów Zjednoczonych, Rosji i Polski.
Nierówności na świecie znowu wzrosły
Kluczową kwestią jest to, że aktualnemu wzrostowi majątków miliarderów towarzyszą rosnące nierówności społeczne. Z perspektywy globalnej – podobnie jak w przypadku Rosji i Iranu – wojna, sankcje i cła uderzają głównie w uboższe warstwy społeczeństwa.
W 2023 roku po ogłoszeniu zakończenia pandemii COVID-19 Międzynarodowy Fundusz Walutowy stwierdził jednoznacznie, że przyniosła ona pogorszenie położenia materialnego wielu grup społecznych na całym świecie. Jednym z najbardziej wyraźnych efektów pandemii był wzrost liczby osób żyjących w skrajnym ubóstwie. „Ogólnie rzecz biorąc – czytamy w ówczesnym raporcie MFW – globalne występowanie niedożywienia jest znacznie wyższe niż przed pandemią”[3]. Wojna tylko pogłębia ten trend, o czym pisałem w jednym z niedawnych artykułów[4]. Autorzy raportu MFW z 2023 roku przekonywali, że pandemia, wojna na Ukrainie i pogłębiający się kryzys klimatyczny przyczyniły się do odwrócenia trendu ograniczania ubóstwa na świecie.
O jakich trendzie mówimy? Wyjaśnia to najświeższy – ze stycznia bieżącego roku – raport Banku Światowego[5]. Możemy w nim przeczytać, że od 1820 do 1990 globalne nierówności wzrastały. „Zachód”, „bogata Północ”, „centrum kapitalizmu” – obojętnie jak nie nazwiemy tego beneficjenta – zyskiwał kosztem reszty świata. Dochody w bogatszych krajach ciągle rosły szybciej niż dochody w biedniejszych. W skrajnych przypadkach doszło nawet do radykalnego zubożenia cały podlegających kolonizacji regionów. Jak twierdzą autorzy raportu Banku Światowego – tendencja ta uległa odwróceniu w okolicach 1990 roku. Globalizacja miała spowodować wg Banku, że nierówności między wszystkimi obywatelami świata zaczęły się zmniejszać, ponieważ gęsto zaludnione i stosunkowo biedniejsze kraje, w szczególności Chiny, zmniejszyły lukę dochodową w stosunku do bogatszych części świata. Kraje peryferyjne doganiały Zachód.
Z taką tezą z pewnością nie zgodziliby się przeciwnicy kapitalistycznej globalizacji, przekonując, że nawet jeżeli przyniosła ona korzyści krajom azjatycki, w tym Chinom, to zaszkodziła krajom afrykańskim. Zmniejszenie luki dochodowej między porównywanymi państwami, odbywało się za cenę zwiększenia luk dochodowych wewnątrz krajów azjatyckich, czyli za cenę rosnących tam nierówności społecznych.
Dziś Bank Światowy przyznaje, że w ostatnich 5 latach najpierw pandemia COVID-19, a później inflacja i wojna, zatrzymały redukcję globalnych nierówności dochodowych. Nastąpił największy ich wzrost od co najmniej 30 lat. Możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że wojna handlowa wypowiedziana przez Trumpa całemu światu, tylko pogorszy sytuację w wielu regionach globu.
Narodziny fortuny
W obecnej sytuacji fortuny miliarderów rosną, a uboższe warstwy społeczne na całym świecie tracą. „Ale przecież – mógłby ktoś zauważyć – jeżeli nie sankcje, to już na pewno spadki na giełdach spowodowały, że wielu najbogatszych straciło dużo pieniędzy”. Pomimo tego, jak się jednak okazuje, koncentracja kapitału postępuje. Nie wszyscy tracą.
Niektórzy utrzymują, że wahania na giełdzie, spowodowane decyzjami Białego Domu, wykorzystał sam prezydent USA oraz jego najbliższe otoczenie. Zaraz, niczym atomowy okręt podwodny, wynurzy się z lodowatego oceanu krwi, ropy i potu, gdzieś na grenlandzkich szelfach, nowa gigantyczna fortuna. Fortuna być może przyćmiewająca bogactwo Muska, Bezosa i Zuckerberga razem wziętych. I będzie ona należała do rodziny Donalda Trumpa – dyktatora i już nie miliardera, ale bilionera w jednej osobie. Brzmi to, jak jakiś szmirowaty hollywoodzki scenariusz, ale przyznajcie, że dziś wszystko wydaje się możliwe.
Jarosław Urbański
www.rozbrat.org
Przypisy:
[1] https://www.rozbrat.org/wszystkie-artykuly/4891-iran-strajki-demonstracje-i-wojna
[2] https://www.rozbrat.org/wszystkie-artykuly/4905-zywnosc-jako-bron-w-geopolitycznej-walce
[3] O raporcie MFW pisałem w innym miejscu: https://www.ozzip.pl/publicystyka/gospodarka/item/2993-swiat-pracy-po-pandemii
[4] https://www.rozbrat.org/wszystkie-artykuly/4905-zywnosc-jako-bron-w-geopolitycznej-walce
[5] Raport Banku Światowego: https://openknowledge.worldbank.org/entities/publication/2683322d-068d-4300-b0dc-532ca49c8c13