Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

A+ R A-

Zbiórka na wydanie książki „Przemytnicy życia”

CEL PROJEKTU

 

Celem projektu jest wydanie wspomnień Bernarda Konrada Świerczyńskiego „Przemytnicy życia". Autor, uhonorowany medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, pisze o swoich przeżyciach i kreśli sylwetki znajomych wywodzących się ze środowiska handlarzy warszawskiego bazaru, którzy w obliczu wojny stają się szmuglerami na granicy getta. Wspomnienia napisane są żywym, barwnym językiem.

 

 

 

O KSIĄŻCE

 

Autor wspomnień, jako nastoletni chłopak, mieszkając przy słynnym warszawskim bazarze Kercelego, poznał środowisko tamtejszych handlarzy, cwaniaków, ale też ludzi ciężkiej pracy. Nieobca była mu również atmosfera i postacie handlowego placu Żelaznej Bramy czy Hal Mirowskich. To oni są bohaterami jego opowieści. W 1939 roku, tak jak całe społeczeństwo, stanęli w obliczu wojny. Polacy patrzyli na wznoszący się mur getta, Żydzi musieli radzić sobie po jego drugiej stronie. Specyfika środowiska, przejawiająca się pewną brawurą, ale też jasnymi zasadami przyjaźni i współdziałania, w czasie wojny nie zniknęła, zmieniły się tylko warunki – już nie bazar, ale granica getta stała się najważniejszym terenem działania. Świerczyński precyzyjnie opisuje miejsca i sposoby szmuglowania. Nie wybiela historii, przywołuje prawdziwe zdarzenia i zachowania, i te szlachetne i te podłe. Nie ukrywa, że szmuglerzy nie ryzykowali swojego życia tylko z chęci pomocy, ale na tym procederze zarabiali. W wielu przypadkach potrzeba było jednak zdecydowanie większej determinacji niż tylko ta, która dyktowana jest chęcią zarobku. Ukazuje nie tylko szlachetne postawy, ale także wspomina wydarzenia z udziałem szmalcowników.

 

Czytałem wiele publikacji, nierzadko wspomnieniowych, przedstawiających Polaków jako zoologicznych antysemitów, którzy swoją „rasistowską ideologię wyssali z mlekiem matki”. Niestety większość publikowanych faktów była prawdziwa. Ale taki obraz stanowi zaledwie jedną stronę okupacyjnej rzeczywistości. Obok ludzkich szumowin były też tysiące tych, którzy z narażeniem własnego życia pomagali, potrafili zachować ludzką godność i którzy za swą patriotyczną postawę ukarani zostali najwyższym, hitlerowskim wymiarem kary.

 

Bernard Konrad Świerczyński - „Przemytnicy życia”

 

Kercelak w latach okupacji. Widok na stronę zachodnio-północną. Widoczne budynki przy ulicy Leszno.

Fot: Portal Warszawa1939.pl/Z kolekcji Pawła Stala

 

 

Przemytnicy życia” to opowieść wymykająca się czarno-białym podziałom. Napisana z werwą, językiem często środowiskowym ma wciągnąć czytelnika w świat autora oraz zmusić do refleksji.

 

Wspomnienia Świerczyńskiego ilustrowane są fotografiami z epoki, a także mapkami pokazującymi opisane w tekście miejsca szmuglowania. Konstultantką historyczną książki jest profesor Barbara Engelking.

 

Dokument na wskroś prawdziwy, a przecież czyta się jak powieść i to pisaną z humorem. Wspomnienia idealisty, zakochanego od młodości w żydowskiej sąsiadce. Ratował ją w czasie wojny –  a przy okazji wielu innych – najpierw w getcie, a potem poza jego murami. Książka ma szansę pobudzić wyobraźnię wielu, którzy raczej nie sięgnęliby po trudny w odbiorze materiał źródłowy.

 

Profesor Barbara Engelking

 

 

 

W owych czasach o przejściach do getta z oczywistych względów nie rozpowiadało się zbyt szeroko. Ale dla kogoś, kto tak jak ja niemal codziennie „skakał” do getta, przejścia nie stanowiły głębokiej tajemnicy. Wystarczyło dobrze się rozejrzeć, pogadać z jednym lub drugim z „wolskich rodaków”, a że i ja, i mój ojciec reprezentowaliśmy firmę „odpowiedzialną”, stosunkowo łatwo było uzyskać odpowiednie informacje. Musiał o tym wiedzieć także i Zygmunt, skoro w takiej właśnie sprawie pofatygował się do mnie na czwarte piętro. Ale co Zygmunta mogła obchodzić ulica Jaworzyńska? Nic się tam specjalnego nie działo. Staś Skripij opiekował się małym Markiem i lepił żołnierzyki z plasteliny (o napadzie na bank KKO dowiedziałem się nieco później). Rozwadowska usiłowała handlować ciasteczkami, które piekła razem z mieszkającą wtedy na Jaworzyńskiej Haliną, a których nikt nie chciał kupować, bo twarde były jak warunki Churchilla wobec Hitlera. Ale Zygmunt miał tak mocne polecenie, że wątpliwości być nie mogło. A że nie wszystko było dla mnie jasne, przecież to jedna z ważniejszych zasad konspiracji, aby wiedzieć tylko tyle, na ile to konieczne.

– Najłatwiej jest przejść przez sądy… – zacząłem, ale Zygmunt natychmiast przerwał.

– Sądy znam dobrze, ale teraz ich wartość jako punktu przerzutowego spadła prawie do zera. Po stronie żydowskiej wejścia do sądów obstawione jest szaulisami, Ukraińcami i SS.

– Jest przejście na rogu Wroniej i Ogrodowej. W prywatnym mieszkaniu, w suterenie. Po dwadzieścia złotych od łebka. Przez szafę do piwnicy, stamtąd dziurą między rurami kanalizacyjnymi i już jest się w getcie. Tylko że człowiek utytła się jak nieboskie stworzenie…

– To również miniona sprawa. Po ograniczeniu getta Ogrodowa nie sięga żadnej zamieszkałej przez Żydów ulicy. Zresztą już przed paroma miesiącami była tam nieprzyjemna wpadka. Wygarnęli ładnych parę osób.

– Jest jeszcze droga przez garbarnię Pfeiffera na Okopowej – kontynuowałem – Ale to droga dla ludzi cierpliwych i o silnych nerwach.

– Słucham, słucham...

 

Bernard Konrad Świerczyński - „Przemytnicy życia”

 

 

 

 

 

 

 

O AUTORZE

 

Bernard Konrad Świerczyński (zwany Kondkiem) urodził się w polskiej rodzinie o poglądach lewicujących. Dorastał na warszawskiej Woli. Jako nastoletni chłopak pomagał ojcu w sprzedaży książek w budce na słynnym bazarze Kercelego.

 

Na podwórku kamienicy, w której mieszkali rodzice Kondka, rodziny różnych wiar żyły obok siebie w atmosferze akceptacji lub obojętności. Świerczyńscy przyjaźnili się z sąsiadami Goldbergami, a ich dzieci wychowywały się niemal razem. Po wytyczeniu getta Świerczyński przemykał się wielokrotnie na zamkniętą stronę i pomagał dawnym sąsiadom, choć nie tylko im. W sierpniu 1942 Halina Goldberg, rówieśnica i przyjaciółka Kondka, wydostała się z getta i odtąd ukrywała się w różnych miejscach – zawsze pod opieką Kondka. Pobrali się w 1944 roku. Bernard Konrad Świerczyński pomógł nie tylko swojej przyszłej żonie, ale też wielu innym osobom narodowości żydowskiej – wyszukiwał dla nich kryjówki, organizował pomoc lekarską, przekazywał listy i jedzenie, organizował fałszywe dokumenty.

 

Jeden z żydowskich sąsiadów, któremu autor wspomnień pomagał, Jan Paweł Rogalski, pisał: Jeżeli my dzisiaj żyjemy, mamy dzieci, to życie nasze zawdzięczamy w znacznej mierze bezinteresownej pomocy Konrada i jemu podobnych.

 

Bernard Konrad Świerczyński ocalił życie co najmniej kilkunastu osobom. W 1972 roku, na podstawie ich zeznań, został uhonorowany medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W 1991 został honorowym obywatelem państwa Izrael. Zapis jego wspomnień został złożony w archiwum United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie.

 

 

 

ILE POTRZEBUJEMY?

 

Książka ma już opracowaną formę, ale marzymy, aby dotarła do możliwie najszerszego grona czytelników. Chcielibyśmy zebrać 5000 zł na druk. Wszelkie dodatkowe środki przeznaczymy na zwiększenie nakładu "Przemytników życia".


https://polakpotrafi.pl/projekt/wydanie-ksiazki-przemytnicy-zycia

 

 

Książka ukaże się we wrześniu 2018 roku.

Redakcja

Redakcja

Strona www: www.federacja-anarchistyczna.pl E-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.