PublicystykaSekcja FA Łódź

Łódź: Wycinka o świcie na Piotrkowskiej 235

Pomimo decyzji sądu o wstrzymaniu wycinki drzew na skwerze przy Piotrkowskiej 241 do czasu rozpatrzenia wniesionej przez obrońców skweru sprawy w sobotę około 5:30 rano przy Piotrkowskiej 235 pojawili się pilarze z firmy Max Bud w towarzystwie ponad 50 ochroniarzy, i przystąpili do wycinania drzew, nie zważając na zaparkowane pod nimi samochody mieszkańców okolicznych bloków, i przewód wysokiego napięcia zawieszony na jednym z nich. Na miejscu pojawili się protestujący przeciwko likwidacji skweru mieszkańcy okolicy, na następnie zaalarmowane przez nich: policja i miejscy oficjele z wiceprezydentem Łodzi Markiem Cieślakiem. Około 9 wycinka została wstrzymana, do tego czasu pracownicy Max Budu wycięli jedno z drzew i ponacinali pnie 6 innych tak, że prawdopodobnie nie da się ich uratować. Ocalały jedynie dwa.

Walka w obronie skweru, na którym ma powstać apartamentowiec i wielopoziomowy parking trwa od 18 czerwca. Wspierani m.in przez łodzkich anarchistów mieszkańcy okolicznych bloków kilkakrotnie blokowali wycinkę drzew na skwerze, doszło do starć z ochroną i policją, w których kilku protestujących zostało poturbowanych. Ostatecznie władze miasta zaproponowały spółdzielni mieszkaniowej Śródmieście, do której należy skwer, wymianę gruntów pozwalającą na uratowanie skweru i budowę apartamentowca w innym miejscu, jednak rada nadzorcza spółdzielni nie zgodziła się na takie rozwiązanie. Wtedy mieszkańcy wnieśli skargę do łódzkiego Sądu Okręgowego, a ten 5 lipca wydał postanowienie, które wstrzymuje wycinkę drzew do czasu wyjaśnienia sytuacji.Trwa również zlecony przez magistrat audyt dokumentacji, w tym pozwoleń na budowę i wycinkę drzew na skwerze, wydanych przed dwoma laty. Nie powstrzymało to jednak inwestora od nielegalnej likwidacji skweru w sobotę wczesnym rankiem.

Z nielegalnej wycinki drzew próbował tłumaczyć się właściciel firmy Max Bud, Mariusz Rutkowski, który przyjechał na miejsce wraz z robotnikami i ochroną:
– 22 czerwca 2011 roku dostaliśmy pismo ze spółdzielni, w którym wzywano nas do rozpoczęcia prac – mówi Mariusz Rutkowski. – W piątek skontaktowaliśmy się ze spółdzielnią mówiąc, że w sobotę wchodzimy na teren budowy. Spółdzielnia zabezpieczyła nam ochronę i lawety, na których mieliśmy wywieźć samochody z parkingu. Nic nam nie mówiła o jakimkolwiek wyroku sądu, który by wstrzymywał wycinkę.

Po interwencji policji prace wstrzymano, zaś w poniedziałek pracownicy zieleni miejskiej mają zabezpieczyć linami uszkodzone drzewa, za co rachunek zostanie wystawiony firmie prowadzącej wycinkę.
Nielegalną likwidację skweru potępił przybyły na miejsce wiceprezydent Cieślak:
Na miejsce przyjechał też wiceprezydent Marek Cieślak, który jeszcze w poniedziałek 4 lipca słyszał zapewnienia od prezesa Diducha, że wycinki nie będzie.
– Takiej głupoty to ja jeszcze nie widziałem.- To prowokacja. Do wycinki przystąpiono, mimo słowa danego przez prezesa, że poczeka do wyników audytu dokumentów i znalezienia terenu zastępczego, i mimo wyroku sądu. Nie tylko zniszczono drzewa. Do wycinki przystąpiono przy parkingu pełnym samochodów. Tu złamano prawo. W poniedziałek zgłosimy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Do poniedziałku tego terenu będzie pilnowała straż miejska. Przyjrzymy się też możliwości wywłaszczenia spółdzielni z tego terenu.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej Śródmieście Krzysztof Diduch był w sobotę niedostępny dla mediów.

KOMENTARZ: Łódź – miasto przyjazne inwestorom
Jeszcze nie opadł pył po secesyjnej willi przy ulicy Zgierskiej, zburzonej przez prywatnego inwestora na dwa dni przed uprawomocnieniem się decyzji o wpisaniu jej do rejestru zabytków, by zwolnić miejsce pod komercyjną inwestycję a kolejna łódzka firma kpi w żywe oczy z prawa, o świcie wycinając chronione decyzją sądu drzewa na Piotrkowskiej 235.

Po nagłośnionym przez lokalne media wyburzeniu na Zgierskiej władze miasta zapewniały solennie, że to już ostatni raz, że nigdy więcej zabytkowe budynki czy chronione przez prawo tereny nie padną ofiarą deweloperów, metodą faktów dokonanych wydzierających miastu kolejne miejsca, służące dotychczas wszystkim jego mieszkańcom bądź posiadające historyczną wartość. I wyszło jak zwykle – drwale ochraniani przez prywatną firmę przez prawie trzy godziny bezkarnie dewastowali skwer na Piotrkowskiej 235, chroniony przed wycinką przez decyzje sądu, zaś połowa magistratu wraz z komendantem jednego ze śródmiejskich posterunków policji przyglądali się temu bezradnie zza ogrodzenia. Teraz miejskie władze udają oburzenie i obiecują ukaranie winnych , co zapewne oznacza mandat 500 PLN dla kierownika Max Budu – niewielka cena za pozbycie się drzew, blokujących wartą miliony złotych inwestycje. Niestety, wycięte drzewa od tego nie odrosną, nie ma skweru – nie ma problemu, budowa może ruszyć, do kieszeni inwestorów wkrótce popłynie strumień pieniędzy za luksusowe apartamenty w centrum miasta.

Na Piotrkowskiej 235 zostały dwa ostatnie drzewa – mieszkańcom okolicznych bloków, od miesiąca bez względu na guzy i mandaty broniącym ostatniego zadrzewionego miejsca w okolicy radzę powiesić na nich krzyż, i ogłosić, że na skwerze objawiła się jednemu z nich Matka Boska – najlepiej z prezydentem Kaczyńskim w klapie. W końcu jesteśmy w Polsce – gdzie prawo gówno znaczy, jeśli staje na drodze pieniądzom, za to krzyża nikt nie ruszy.

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *