No i co? No i nic! Kolejne umorzone postępowanie w sprawie morderstwa Joli Brzeskiej
Piotr Myszkowiec, prokurator PK – Prokuratury Krajowej podjął decyzję w lipcu o umorzeniu postępowania wobec policjantów i prokuratorów, którzy mogli dokonać przestępstwa w pierwszej fazie śledztwa dotyczącego okoliczności śmierci Jolanty Brzeskiej. W uzasadnieniu tej decyzji prokurator Myszkowiec pisze: „Analiza zgromadzonego materiału dowodowego nie daje podstaw do stwierdzenia podejrzenia popełnienia przestępstwa przez prokuratorów i policjantów. (…) Przeprowadzone czynności, mimo iż mogły budzić wątpliwości co do sposobu oraz czasu ich wykonania, zostały zrealizowane i w żaden sposób nie przyczyniły się do bezsprzecznego wyjaśnienia okoliczności śmierci Jolanty Brzeskiej”. Czytając dalej natrafiamy na kolejne ciekawostki: „Czynności wykonywane przez funkcjonariuszy policji były każdorazowo uzgadniane z prokuratorem nadzorującym postępowanie. Trudno jest w tych działaniach dopatrzeć popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków lub braku nadzoru służbowego”. No tak! Wszystko dekadę temu było profesjonalnie zrobione przez organy ścigania i nie można się o nic przyczepić! A pięć lat temu minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapewniał na zwołanej przez siebie konferencji prasowej, że było tyle niedociągnięć i skandalicznych zaniedbań w wykonaniu prokuratury na początku śledztwa. Pan minister przyzwyczaił nas do propagandowej mowy od lat, z której nic nie wynikało i nie wynika.
19 sierpnia 2016 roku decyzją Zbigniewa Ziobry wznowiono śledztwo w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej. Wszczęto także śledztwo dotyczące przestępstw dokonanych przez prokuratorów i policjantów w pierwszej fazie śledztwa. To ostatnie śledztwo w ubiegłym miesiącu umorzył Piotr Myszkowiec. Co tym samym udowodnił pan prokurator, człowiek Ziobry? Nie dopatrzył się żadnych celowych działań mokotowskiej prokuratury i policjantów. Podważył tym samym słowa wypowiedziane przez swojego przełożonego pięć lat temu na konferencji prasowej. Można oceniać decyzję PK o umorzeniu śledztwa jako kolejn porażkę ministra-nadprokuratora. Tylko, że to nie jest porażka takiego czy innego urzędnika państwowego. Śledztwo dotyczące okoliczności w jakich została zamordowana działaczka lokatorska było przykładem komu państwo służy, a komu nie. Znając historię ostatnich pięciu lat życia Jolanty Brzeskiej trudno ją nazwać samobójczynią! Kiedy inni lokatorzy poddawali się już na wstępie, ze strachu przed brutalami wyprowadzając się ze swoich mieszkań, zaraz gdy pojawił się nowy właściciel kamienicy, ona walczyła dalej. Najpierw z mężem Kazimierzem, a po jego śmierci od grudnia 2007 roku sama. Ale nieosamotniona. Wraz z innymi osobami tworzącymi Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów upominała się dalej o prawa lokatorów zreprywatyzowanych kamienic. Była na każdej demonstracji czy pikiecie. Wspierała lokatorów z kamienicy przy Noakowskiego 16 wyrzuconych przez rodzinę pani prezydent Hanny Gronkiewicz – Waltz. Już na podstawie działalności Brzeskiej i jej walki z panami M. (Markiem Mossakowskim i Hubertem Massalskim) w pierwszych tygodniach śledztwa prokuratura i policja mogła połączyć ten fakt z jej śmiercią. Nie zrobiła tego. Wiadomo komu to miało służyć, interesom mafii deweloperskiej. Po zabójstwie Jolanty Brzeskiej przy akceptacji miasta, policji i prokuratury reprywatyzacja przyśpieszyła. Wiele ofiar przestępczego procederu oddawania stołecznych kamienic identyfikowało się z Brzeską oraz ideałami WSL-u i działającego po praskiej stronie Warszawy KOPL-u (Komitetu Obrony Praw Lokatorów). Traktowało zapowiedzi Zbigniewa Ziobry z 2016 r. dotyczące wznowienia śledztwa i drugiego, mającego zbadać nieprawidłowości przy prowadzeniu pierwszego śledztwa jako deklaracje, że wreszcie zmieni się ich los i poznamy prawdę o tym jak przebiegały ostatnie godziny życia Jolanty Brzeskiej. Kto odpowiada za źle prowadzone śledztwo? Tego ostatniego już się nie dowiemy. Obecna ekipa rządząca najwyraźniej nie jest zainteresowana ukaraniem prokuratorów i policjantów. Ba! Wręcz przeciwnie, w osobie człowieka Ziobry, pana Piotra Myszkowca daje laurkę prokuratorom i policji za zacieranie śladów morderstwa oraz traktowanie sprawy wyłącznie pod kątem rzekomego samobójstwa. Najwyraźniej taki jest „urok” ministra Ziobry. Mówić ogólnie i pięknie, ale nic i tak z jego buńczucznych zapowiedzi nie wynika. A my nadal pozostajemy bez odpowiedzi na kilka zasadniczych pytań:
- Dlaczego prokuratorzy przesłuchali jedynych wrogów Jolanty Brzeskiej, jej wieloletnich prześladowców, po raz pierwszy pół roku po morderstwie? Obaj panowie mieli prawo nie pamiętać co robili po południu miesiąc temu, nie mówiąc już o tak długim upływie czasu.
- Dlaczego nie ma śladu po świadkach uprowadzenia Jolanty Brzeskiej z ulicy Nabielaka 1 marca 2011 r.? Policja twierdzi, że świadkowie się wycofali. Jak mogli się wycofać, jeśli obowiązkiem świadka morderstwa jest zgłoszenie tego organom dochodzeniowym, a zatajenie tej wiedzy jest karalne?
- Dlaczego policja znalazła spalony wrak jednego z samochodów 6 lat po morderstwie, w lesie pod radomiem, skoro na początku marca 2011 r. rozbite były 2 samochody marki BMW, a policja otrzymała adresy ich ukrycia? Drugi nigdy się nie znalazł.
- Co się stało z próbkami DNA pobranymi z mieszkania Brzeskiej 7 marca 2011 r.? I jaki związek z ich zaginięciem miała „samobójcza śmierć” laboranta z komendy policji na Malczewskiego?
Na te pytania zaufany prokurator nadprokuratora nie odpowiedział. A może w ogóle ich sobie nie zadawał? Zgodnie z zasadą obowiązującą w pewnym kręgach – biurwa biurwie łba nie urwie.
Robert