@-TAK Publicystyka

Litwa. Nowy punkt na europejskim szlaku nielegalnych cofnięć i przyszłych deportacji

Ze względu na wzrastającą destabilizację krajów Bliskiego Wschodu, i coraz większą liczbę osób szukających schronienia, Litwa znalazła się w zupełnie nowej sytuacji. Szacuje się, że od czerwca 2021 roku przebywa w tym kraju około 4,1 tysiąca osób, które ubiegają się o ochronę międzynarodową, a kilka tysięcy zostało zawróconych z granicy w ramach procedury push-back.

W 2015 roku debata o przyjmowaniu osób z doświadczeniem uchodźczym nie ominęła również Litwy. Państwo Litewskie przynależne do Unii Europejskiej i NATO zobowiązane było do uczestniczenia w mechanizmie relokacji. Litwa ma około 2,794 miliona mieszkańców, według propozycji Unii Europejskiej miała przyjąć 710 osób. Po rozmowach ustalono, że będzie to 325 osób i dodatkowe 750 uchodźczyń i uchodźców, którzy po zamknięciu granicy przez Węgry znalazły się w zupełnym potrzasku na tzw. Szlaku Bałkańskim. Ostatecznie na Litwę wpuszczono 468 osób z doświadczeniem uchodźczym, z czego w 2018 roku pozostało na jej terytorium mniej niż 30% osób, które zostały przyjęte w ramach programu relokacji. Jak przyznawał jeden z przedstawicieli rządu litewskiego, sytuacja osób, które zdecydowały się pozostać na Litwie jest skomplikowana ze względu m.in. na negatywne nastawienie Litwinów, niewystarczającą znajomość języka litewskiego przez imigrantki i imigrantów oraz brak więzi społecznychi. Od 2019 do 2021 roku, na Litwie nie złożono praktycznie żadnego wniosku o ochronę międzynarodową. Obecna sytuacja nie jest taka sama jak na przełomie 2015/2016 roku. Ze względu na wzrastającą destabilizację krajów Bliskiego Wschodu, i coraz większą liczbę osób szukających schronienia, Litwa znalazła się w zupełnie nowej sytuacji. Szacuje się, że od czerwca 2021 roku przebywa w tym kraju około 4,1 tysiąca osób, które ubiegają się o ochronę międzynarodową, a kilka tysięcy zostało zawróconych z granicy w ramach procedury push-back.

Podróż z wizą turystyczną

Aleksander Łukaszenko, prezydent Białorusi, to bezwzględny dyktator, który nie ma skrupułów aby torturować, więzić i mordować swoich obywateli, co mogliśmy obserwować rok temu, po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Wiele osób znika w niewyjaśnionych okolicznościach, wielu anarchistów skazywanych jest na wieloletnie kary w ciężkich łagrach. Po porwaniu samolotu z opozycjonistą, Unia Europejska nie pozostawiła już Łukaszence złudzeń, że nadal będzie tolerować jego działania. Co więc zrobił prezydent mający za sobą protekcję Rosji? Otóż zaprosił do siebie turystów i jeszcze postanowił na tym nieźle zarobić. Rządowe biura turystyczne wydają im wizy i zapraszają do Mińska skąd, jak zapewniają, droga do Unii Europejskiej stoi dla nich otworem. Efekt? Dziesiątki osób dziennie stoją na granicy białorusko-litewskiej, białorusko-polskiej i białorusko-łotewskiej oszukane i w nadziei na ochronę ich praw. Wylatują z Iraku, Turcji, Dubaju. Są obywatelami Iraku, Afganistanu, Syrii, państw afrykańskich oraz azjatyckich.

Codziennie wykorzystuje się sytuację podporządkowania, by świadomie oszukiwać przymusowych migrantów i migrantki. Warunki, jakie czekają ich w drodze na granicę Unii Europejskiej są dla nich szokujące. Nie spodziewają się, że obskurne baraki w Mińsku będą ich ostatnim bezpiecznym schronieniem, ponieważ po ich opuszczeniu stają się ofiarami handlu ludźmi i zakładnikami bezwzględnego systemu. Białoruska straż graniczna przewozi te osoby pod granice, ale nie na oficjalne przejścia. Dzieje się to zazwyczaj nocą. Na początku traktuje się je względnie bezprzemocowo, ale kiedy stają się ofiarami praktyki push-back po drugiej stronie granicy (Polski, Litwy czy Łotwy) procedura ta odbywa się już z lufą broni skierowaną w ich stronę. Z turystów stają się zakładnikami.

Panika czy rozsądne działanie?

Na początku lipca 2021 roku rząd litewski wprowadził stan nadzwyczajny, ponieważ od strony Białorusi codziennie pojawiały się grupy osób poszukujących ochrony międzynarodowej w Unii Europejskiej. Na granicę litewską przerzucono znaczne siły w postaci wojska, straży granicznej oraz Frontex-uii. Jednak nie zabroniono pracy dziennikarzom. Granica z Białorusią ma długość 679 km, i została prowizorycznie zabezpieczona drutem kolczastym, który w przyszłości ma zamienić się w trzymetrowe ogrodzenie z siatki żyletkowej ( na wzór węgierski). Litewscy politycy mają świadomość, że nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków socjalno-bytowych przymusowym migrantom i migrantkom. W związku z tym, komisarz ds. wewnętrznych Ylwa Johansson zapowiedziała przekazanie dodatkowych środków finansowych w wysokości 10–12 mln euro z unijnego funduszu na rzecz azylu, migracji i integracji. Na Litwie toczy się debata o prawach człowieka, o wprowadzanych przez rząd zmianach w konstytucji (w celu przyspieszenia procedur deportacyjnych). Jednocześnie trwa dyskusja na temat dalszych kroków w stosunku do osób, które już znajdują się na terytorium kraju. Pomimo stanu wyjątkowego można z łatwością podjechać pod ośrodki i placówki graniczne, nie ma zakazu robienia zdjęć, a dziennikarze bez problemu rozmawiają z ich rezydentami.

Litwa okiem aktywistów

Żeby zobaczyć, co dzieje się na Litwie od tzw. kuchni, grupa aktywistów z oddolnych inicjatyw z Czech i Polski, pracujących od wielu lat na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, postanowiła pojechać tam pod koniec sierpnia, kiedy osoby w drodze zostały już relokowane do obozów, ośrodków i placówek. W momencie naszej wizyty państwo litewskie regularnie stosowało push-backi na granicach. Litwa ma na swoim obszarze kilkadziesiąt obiektów, w których przebywają osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową.

(..) „Jak udało nam się ustalić, w każdej placówce granicznej przebywają osoby z doświadczeniem uchodźczym i migracyjnym, więc wydaje nam się, że takich miejsc na Litwie jest bardzo dużo. Ośrodki recepcyjne dzielą się na: męskie, damsko-męskie i damsko- męskie z dziećmi. Omówiliśmy sytuację na południe od Wilna od strony polsko-białorusko-litewskiej granicy. Inaczej może być w pozostałych rejonach, w tym przy granicy z Łotwą. Ludzie umieszczeni w ośrodkach mają dostarczane posiłki w formie cateringu. W obozie w Rudnikach ( tylko dla mężczyzn) jest dostępna ogólna kuchnia, gdzie da się podgrzać wodę, ale nie można gotować, dlatego osoby tam przebywające przygotowują sobie inne jedzenie nad ogniskiem. W tym obozie jest też sklep, gdzie można robić zakupy, ale wydaje mi się, że niewiele osób może sobie na nie pozwolić. W Rudnikach straż graniczna pytała o ciuchy męskie, więc istnieje podejrzenie, że mają już braki w tym zakresie. Sugerowali, że jeżeli planuje się pomoc, to warto aby było jej tak dużo, jak ludzi w danym miejscu. Litwini są bardzo spokojni i życzliwie nastawieni, mogliśmy liczyć na ich pomoc w zasadzie w każdej kwestii. Jadąc przez to państwo odnosi się wrażenie, że nikt tam nie mieszka, ponieważ przez wiele kilometrów nie spotkaliśmy żadnej osoby. Krajobraz to głównie wsie, miasteczka i ciągnące się pola. Nie czuje się tam żadnego napięcia i raczej, według naszej oceny, nie inaczej będzie w przyszłości. Natomiast nauczeni doświadczeniem, ostrożnie podchodzimy do całej tej sytuacji i będziemy nadal ją monitorować „ (..) iii.

Reakcje lokalnej społeczności

Podczas podróży po Litwie mieliśmy okazję dowiedzieć się też, jak na nową sytuację reagują okoliczni mieszkańcy. Większość obiektów, w których zostali rozlokowani ludzie w drodzeiv, to nieczynne szkoły, placówki straży granicznej, poligony wojskowe. Każdy z nich jest zlokalizowany w niewielkiej odległości od zabudowań, gdzie toczy się normalne życie lokalnej społeczności. (…) Tego samego dnia pod wieczór, udało nam się dotrzeć do malutkiej miejscowości Vydeniai, gdzie od początku lipca b.r. w dawnej szkole zakwaterowano około 160 osób, w tym kobiety (bez rodzin z dziećmi). Ponieważ mieliśmy środki higieniczne dla kobiet, bardzo nam zależało aby taki ośrodek odnaleźć. Jak udało nam się dowiedzieć, migranci zostaną przeniesieni do domów modułowych, hangarów wybudowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej, które zostaną zlokalizowane na terenie gminy Druskienniki, a także przygotowywanego obozu namiotowego, który może pomieścić ponad tysiąc migrantów. Naprzeciwko szkoły jest kilka budynków mieszkalnych i sklep. Na ulicy bawią się miejscowe dzieci, wydaje się, że nikt sobie nie przeszkadza. Na moje pytanie skierowane do strażnika granicznego o relacje z lokalną społecznością i ich nastawienie, otrzymałam krótką, ale budującą odpowiedź „friendly”. Ponownie zaskoczyliśmy strażników pytaniem, czy możemy zostawić środki higieniczne dla kobiet. (..) Nawiązaliśmy również próbę rozmowy z ekspedientką ze sklepu, pytając wprost, jak widzi tę całą sytuację. Odpowiedziała, że do sklepu nie przychodzą, bo są zamknięci, ale ona nie ma z nimi problemu i jest jej w zasadzie obojętne czy są czy ich nie ma. (..)v. Kiedy wyjeżdżaliśmy z jednego z obozów dla mężczyzn w Rudnikach, na płocie dwóch domostw zauważyliśmy plakaty, których przekaz był jednoznaczny; „nie dla migrantów w Rudnikach”, ale był to jedyny ksenofobiczny akcent jaki rzucił się nam w oczy. W lipcu, w wielu miejscowościach odbywały się liczne manifestacje przeciwko otwieraniu tam obozów czy ośrodków. Rząd litewski uspokajał, że to rozwiązania tymczasowe, obrońcy praw człowieka mówili o konieczności wykazania się humanitarną postawą, a lokalni mieszkańcy prosili o lepszy Internet, mocniejszy zasięg sieci komórkowej i lekcje samoobrony.

Detencja łamaniem praw człowieka

Osoby z doświadczeniem migrującym i uchodźczym nie mogą dobrowolnie opuszczać placówek i obozów stając się de facto ich więźniami. Nie mogą decydować o zatrudnieniu własnego obrońcy, ponieważ nikt im takiego nie proponuje. Litwa nie jest wyjątkiem, jest częścią unijnego programu azylowego, i tak samo bezwzględnie będzie go realizować. Zamknięcie w obozach ma powodować, że osoby nie będę się dalej przemieszczać. Prawnicy zastanawiają się, co zrobią z ludźmi, którzy pomimo odmowy otrzymania azylu nie będą chcieli dobrowolnie opuścić Litwy. Nie pomaga w tym brak decyzyjności Komisji Europejskiej, która zdaje się sama nie mieć pomysłu na to, jak postąpić z sytuacją na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Pierwsze osoby, które przekroczyły zieloną granicę i złożyły wniosek o ochronę międzynarodową, są już na Litwie od 3 miesięcy, i zgodnie z prawem jakie obowiązuje w Unii Europejskiej, do 6 miesięcy należy taki wniosek rozpatrzyć. Jeżeli nie będzie podstaw do otrzymania azylu, wnioskujące o niego osoby powinny opuścić Litwę, ale procesy będą trudne i kosztowne, jak przyznają prawnicy. Eric Mamer, Generalny Przedstawiciel Komunikacji Komisji Europejskiej, powiedział wprost „Są to pytania prawne dotyczące procesów prawnych, na które nie możemy odpowiedzieć. Zależy to od indywidualnych okoliczności. Dla osób, których wniosek o azyl został odrzucony, ustalane są określone procedury powrotu, może z tego skorzystać również Litwa. Ale teraz nie możemy nic doradzić, nie jesteśmy w takiej sytuacji”. Rząd Litwy opracował w związku z tym własne działania – w zamian za dobrowolne opuszczenie kraju proponuje 300 euro. Kilkadziesiąt osób zdecydowało się to zrobić.

i https://studium.uw.edu.pl/wiekszosc-uchodzcow-ktorych-przyjela-litwa-opuscilo-kraj/

ii ( Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej).

iv Ludzie w drodze czyli osoby z doświadczeniem migrującym

Agnieszka

@-TAK

Udostępnij tekst

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *