Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

Jesteś tu: Start / Sekcje FA / Poznań /
A+ R A-

 

W środę, 15 listopada o godzinie 18:00 w Poznaniu przy ul. Rybaki odbyła się pikieta „Nacjonalizm nie przejdzie #2. Wygwizdujemy Winnickiego”. Organizatorem akcji było porozumienie Poznań Przeciwko Nacjonalizmowi. Mieszkańcy Poznania udowodnili, że nie dadzą zastraszyć się faszystom podającym fałszywe informacje na temat wydarzenia - faszystowska strategia polegająca na budowaniu napięcia i atmosfery strachu nie zadziałała! Na antyfaszystowskiej pikiecie stawiło się około 700 osób.

 

 

Wbrew masowo produkowanym przez prawicę kaczkom dziennikarskim, stolica Wielkopolski nie została zdemolowana przez bojówkarzy z „Antify”. Wszyscy ci, którzy usiłują tworzyć symetrię między postawą antyfaszystowską, a faszyzmem, nacjonalizmem czy homofobią, muszą czuć się rozczarowani.

 

 

Powodem zgromadzenia „Nacjonalizm nie przejdzie #2. Wygwizdujemy Winnickiego”, było pokazanie niezgody środowisk poznańskich na wzrastający nacjonalizm, ataki rasistowskie i neonazizm, który coraz bardziej jest obecny na polskich ulicach. W Poznaniu nie ma miejsca dla posła siejącego nienawiść, podsycającego nagonkę na uchodźców i odwołującego się wraz ze swoją organizacją do tradycji przedwojennych faszyzujących ugrupowań. Winnicki, znany między innymi z nieudanego ataku na romskie koczowisko we Wrocławiu, stał się twarzą faszyzującej skrajnej prawicy. Do Poznania przyjechał tego dnia po to, by spotkać się z lokalnymi wszechpolakami w jednej z piwnic przy poznańskich Rybakach. Swój sprzeciw postanowiły wyrazić: Poznań Wolny Od Nienawiści, Grupa Stonewall, Łańcuch Światła Poznań, Federacja Anarchistyczna s. Poznań i wiele innych grup. Obecność „ważnego gościa” to próba legitymizacji bandyckich działań nacjonalistów. Przykłady faszystowskiej działalności Młodzieży Wszechpolskiej w Poznaniu to m.in. napady na demonstracje, w tym Marsze Równości, lokale działaczy LGBT, Anarchistyczną klubo-księgarnię Zemsta. Głośno było także o organizowanych przez nich publicznych seansach nienawiści przeciw uchodźcom i migrantom. Ostatnie dni dodatkowo przyniosły potwierdzenie tego wizerunku. Rzecznik prasowy MW określił poglądy tej grupy jako „separatyzm rasowy”, a nacjonaliści szli podczas sobotniego Marszu Niepodległości pod hasłem „Europa Będzie Biała Albo Bezludna”.

 

 

Licznie zgromadzeni manifestanci przynieśli ze sobą gwizdki, maski z karykaturą Roberta Winnickiego i własnoręcznie zrobione potykacze z hasłami antyfaszystowskimi. Nie zabrakło nadającej całości odpowiedni rytm Samby oraz masowo skandowanych okrzyków: „Faszyzm stop”, „Nacjonalizm won z Poznania”, „Raz, dwa, trzy, cztery – dość z Winnickim do cholery”, „Wolność, Równość. Pomoc wzajemna”.

 

 

Ostatecznie spotkanie z faszystowskim posłem było wielokrotnie przerywane, a hałas generowany przez zgromadzenie zagłuszał jego bełkot.

 

 

Licznie zgromadzeni uczestnicy i uczestniczki manifestacji złożyli na koniec wydarzenia białe róże, symbolicznie wyrażające sprzeciw wobec wzrastającej fali neonazizmu. Biała Róża była niemiecką organizacją antyhitlerowską, działającą w latach 1942 – 1943.
 

NACJONALIZM NIE PRZEJDZIE!
POZNAŃ WOLNY OD NACJONALIZMU!

 

W niedzielę 29.11. miała miejsce demonstracja organizowana przez społeczność poznańskich muzułmanów. Protest był odpowiedzią na niedawne zamachy terrorystyczne, zarówno w Paryżu, Bejrucie czy Somali. Oprócz ofiar cywilnych, będących wynikiem terroru grupki fanatyków, powstaje również problem ofiar w postaci całego środowiska muzułmanów, które obarczane jest zbiorową odpowiedzialnością za przemoc terrorystów. Dla skrajnej prawicy staje się wręcz kozłem ofiarnym, którego można złożyć na ołtarzu, razem z falą uchodźców szukających w Europie schronienia przed terroryzmem.

 

Wyrażając swoją solidarność z środowiskiem poznańskich muzułmanów, którzy coraz częściej doświadczają różnego rodzaju szykan, o podłożu rasistowskim i islamofobicznym, oraz by wyrazić solidarność z ofiarami zamachów terrorystycznych – mieszkańcy Poznania, mimo złej pogody postanowili uczestniczyć w dzisiejszej pikiecie. Wśród zgromadzonych po za przedstawicielami Ligi Muzułmańskiej, nie zabrakło również przedstawicieli partii politycznych, społeczników, artystów, anarchistów, ale również przedstawicieli władzy w osobie Prezydenta Miasta Poznania – Jacka Jaśkowiaka.
Uczestnicy protestu jasno podkreślali, że islam jako religia, stanowczo odrzuca przemoc i terroryzm. Problemem jest chęć pozornej i powierzchownej islamizacji postaw ekstremistów, dla których zasłanianie się religijnymi pobudkami stanowi wygodny sposób na usprawiedliwianie własnych działań. Ignorancja w postrzeganiu konfliktów na Bliskim Wschodzie czy obecnie w Syrii, wyraźnie pokazuje, że kolejny raz łatwiej jest posługiwać się stereotypem „muzułmanin-terrorysta”, niż dokładniej spojrzeć na realne przyczyny konfliktu. Od takich postaw już tylko krok, do oskarżania uchodźców uciekających z rejonu objętego wojną, o chęć rozpętania jej w Europie, czy do rasistowskich pobić mieszkających często od lat w Polsce przedstawicieli mniejszości arabskiej.

 

W trakcie trwającej blisko godzinę pikiety, uczestnicy wielokrotnie skandowali hasła: „Przecz z rasizmem i nacjonalizmem”, „Solidarność naszą bronią”, „Stop przemocy”.

 

Warto podkreślić, że protest był też sposobem pokazania, że środowisko poznańskich muzułmanów, które padło ostatnimi czasy ofiarą licznych szykan – m.in. telefony z pogróżkami kierowane do Imama i jego rodziny – nie da się zastraszyć i może liczyć na wsparcie ze strony poznaniaków.

 

Podczas gdy na Placu Wolności trwało zgromadzenie przeciwko terroryzmowi i rasizmowi,  grupa neofaszystów  z Obozu Narodowo – Radykalnego zorganizowała nacjonalistyczną manifestację, po raz kolejny próbując siać nienawiść wobec uchodźców i wszystkich, których uznają za „innych”.

 

Kilkudziesięciu anarchistów postanowiło zaprotestować przeciwko ksenofobii i faszyzmowi, niesionymi na sztandarach ONR. Otoczeni kordonem, nie doszli do miejsca nacjonalistycznej zbiórki – swój protest zrobili zatem przy CK Zamek,symbolicznie  ustawiając się z tablicami tworzącymi napis „ONR = ISIS”. Wznoszono okrzyki „ONR to zbiór zer”, „Nacjonalizm to wojna i terror”, „Rasizm stop!”, „Poznań wolny od faszyzmu”, „Nacjonalizm – to się leczy”.

 

Oddziały prewencji otoczyły protestujących i nie pozwalały na dołączanie do protestu. Uczestników filmowano, a w pewnym momencie – zaczęto spisywać. Policja po raz kolejny pokazała, że istnieje głównie po to, by pacyfikować społeczne protesty. Funkcjonariusze nie pojawiają się, gdy podpalane są domy imigrantów czy nękani są lokatorzy, a ich siła manifestuje się dopiero wtedy, gdy może paradować publicznie swą role „rozjemców”, wykorzystując socjotechniczne sztuczki budując szemrany publiczny wizerunek, jedynych społecznie trzeźwych i sprawiedliwych. Ta sytuacja pokazuje po raz kolejny, że jedynie samoorganizacja, pomoc wzajemna i solidarność są realnym sprzeciwem wobec czynów i słów faszystów. Dla nas obcy kulturowy jest nacjonalizm i rasistowski, fundamentalistyczny terror, który przynosi!  Poznań wolny od faszyzmu! Zwalczaj lokalny ISIS!

Wsparcie akcji organizowanej przez poznańską społeczność muzułmańską, jest dla nas ważne w kontekście aktualnych wydarzeń związanych z rosnącą falą rasistowskich ataków skierowanych wobec cudzoziemców w Polsce, która w szczególności dotyka społeczność muzułmańską. Co roku granice Polski przekraczają tysiące imigrantów. Do tej grupy należą zarówno ofiary konfliktów politycznych, jak i imigranci ekonomiczni. Każdy człowiek ma pełne prawo do przemieszczania się i życia w dowolnym miejscu na świecie.

 

Podział ludzi ze względu na wyznawaną religię, kraj pochodzenia, kolor skóry czy status materialny uważamy za nieuzasadniony i niebezpieczny. Wówczas, gdy skrajne prawicowe nastroje podsycają antyimigrancją histerię, na powierzchnię wychodzą demony rasizmu i ksenofobii. Zmanipulowana przez prawicowe i neofaszystowskie środowiska opinia publiczna, za kozła ofiarnego obiera imigrantów. Nacjonaliści, podsycając agresję, odwracają tylko uwagę od realnych problemów dzisiejszego świata.

 

Uczestnicząc w tym proteście, nie identyfikujemy się z żadną konkretną religią, lecz wspieramy ludzi, którzy na co dzień padają ofiarą rasistowskich ataków. Solidaryzujemy się z nimi, ponieważ nie możemy zgodzić się, na podział społeczeństwa w myśl zasady: my kontra obcy. To nie ci, którzy mają inny kolor skóry, są problemem, problemem jest fala rasowej nienawiści, która wzbiera, fala masowej obojętności, która powoduje, że w centrum miasta rasiści biją w trójkę jednego, wyróżniającego się kolorem skóry przechodnia i każą mu się wynosić z tego kraju, a nikt nie próbuje pomóc. To nie imigranci są problemem, lecz władza, która przyzwala na takie zachowania, chcąc dzielić świat na obcych i swoich.
A przecież, nikt nie jest obcy, wszyscy jesteśmy u siebie.

 

Wszyscy jesteśmy migrantami, wszyscy szukamy miejsca do godnego życia, zmuszani przez rządy, wojny czy sytuację ekonomiczną do zmiany miejsca zamieszkania.

 

Wszelkie tezy, iż zmiana miejsca zamieszkania powinna być ograniczana ze względu na „różnice kulturowe”, czy tak zwane „zderzenie cywilizacji”, jest tylko nową odsłoną starej idei rasizmu. A na rasizm nie możemy się zgodzić.
Dla nas obcy kulturowo jest nacjonalizm, za którym podąża rasizm i ksenofobia.
„Nasza” cywilizacja jest tą, w której każdy człowiek jest równy.

W dniu 13 listopada, w „oktawie” Święta Niepodległości, zawłaszczanego ostatnimi laty coraz silniej przez środowiska nacjonalistyczne, poznańskie środowisko antyfaszystowskie postanowiło odpowiedzieć na coraz bardziej widoczny problem rasizmu i ksenofobii.
Nie ma naszej zgody na pojawianie się takich ugrupowań w przestrzeni publicznej i wspieranie ich przez Kościół (nawet jeśli dotyczy to jedynie pojedynczych duchownych), dlatego postanowiliśmy udać się w około 30 osób na spotkanie organizowane przez ONR w kościele Bożego Ciała w Poznaniu i zasygnalizować zarówno narodowcom, jak i włodarzom przychylnej im parafii, że tego typu inicjatywy będę się spotykać ze społecznym oporem.

 

Warto dodać, że ONR Poznań, który organizował dzisiejsze spotkanie, odpowiedzialny jest min. za eksponowanie swastyk pod synagogą w rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.

W pierwszej kolejności udaliśmy się do biura parafialnego, by zapytać proboszcza o to, dlaczego udostępnia administrowaną przez siebie przestrzenią faszystom z ONR. Niestety, nikt z biura nie chciał z nami rozmawiać.

 

Następnie udaliśmy się w stronę sali, gdzie pokaz miał się odbyć. ONR-owcy zabarykadowali się wewnątrz, więc wykrzyczeliśmy przed drzwiami anty-nacjonalistyczne hasła. Spotkaliśmy również spóźnionego lidera ich organizacji, Szymona Pawła Spychalskiego, który niósł na spotkanie kije i metalowe rurki. Spychalski został przez nas rozbrojony. Inni spóźnieni ONR-owcy zostali rozbrojeni min. z pałek teleskopowych.
Mający miejsce zaledwie kilka dni temu atak na pochodzącego z Syrii mieszkańca Poznania to znamienny efekt szerzenia rasizmu i nietolerancji. To ugrupowania takie jak ONR sprytnie manipulują społecznym niezadowoleniem, wskazując najbardziej sfrustrowanej części społeczeństwa „winowajców” ich złego położenia.

 

Rzekomi antysystemowcy, na których pozują nieustannie narodowcy, z reguły nie brudzą sobie rąk takimi działaniami, lecz ich nacjonalistyczna propaganda docierająca do chłopaków z blokowisk i stadionów powoli zaczyna zbierać swoje żniwa. W ciągu ostatnich tygodni pojawia się coraz więcej doniesień medialnych o atakach na osoby o innym kolorze skóry. Atakowane są orientalne lokale oraz fizyczne osoby (w tym nawet uczeń podstawówki w Świnoujściu). Na ulicach miast pojawia się coraz więcej napisów na murach i wlepek o tematyce jawnie ksenofobicznej, najsilniej jednak uprzedzenia możemy zaobserwować w internecie – tam skala nienawiści jest przerażająca. Antyimigrancka histeria opanowała rzesze Polaków, którzy zamiast upatrywać przyczyn swojej frustracji w systemie neoliberalnym, poszukują najprostszych rozwiązań i kozłów ofiarnych.

 

Nacjonalistom i ksenofobom udało się zakazić niemałą część społeczeństwa swoimi lękami i uprzedzeniami. Teraz mogą z uśmiechem na twarzy umywać ręce od poczynań wychowanej przez siebie „armii” kiboli i prostych chłopaków z ulic. To oni teraz dostają wyroki, podczas gdy narodowcy właśnie wchodzą do parlamentu. Mającym lepszą pamięć nie trzeba przypominać, że organizatorzy tzw. Marszu Niepodległości odcinali się już od „kiboli”, „chuliganów” i „prowokatorów”.

 

Zasiane przez Ruch Narodowy ziarno nienawiści póki co kiełkuje, lecz pozostawiając je bez odpowiedzi, możemy tylko czekać, aż ktoś w końcu straci życie. Bez stanowczej postawy zwykłych ludzi ten kraj będzie się stawać coraz bardziej niebezpieczny dla przybyszów i wszelkiej maści „innych”, przynosząc jednocześnie swoim mieszkańcom wstyd.

To nieprawdopodobne, że ONR-owi – organizacji, która w swojej deklaracji ideowej neguje prawa człowieka i demokrację, udostępniane są salki parafialne na ich oficjalne spędy. Nawet hołubiony przez narodowców Jan Paweł II wypowiadał się na temat nacjonalizmu w sposób jednoznaczny.

 

Niezależnie od tego, ile chłopcy z ONR-u posprzątają grobów zasłużonych Wielkopolan, na ilu mszach się pojawią i ile pompatycznych manifestacji przemaszerują, jest to organizacja mająca swój znaczny udział w podjudzaniu społeczeństwa do aktów nienawiści. To oni najgłośniej krzyczą o tym, kto jest wrogiem „narodu”. Z chrześcijaństwem i miłością bliźniego (a co dopiero miłością nieprzyjaciół) nie ma to wspólnego nic a nic.

 

https://www.youtube.com/watch?v=FdAHZ79VZxQ

W tekście pod tytułem „11 listopad wróćmy do tego tematu” opublikowanym na stronie Forum Żydów Polskich David Wildstein podjął bezpardonową próbę ataku na Porozumienie 11 listopada. Próba ta, w swojej treści i założeniach porównywalna była jedynie z poziomem wypowiedzi Janusza Korwina-Mikke, który w trakcie debaty na temat  tzw. Marszu Niepodległości usilnie przekonywał widzów Super Stacji, że demokracja to faszyzm . 

Przyczynkiem do krytyki Porozumienia 11 listopada oraz jej stanowiska m.in. wobec wszelkich form nacjonalizmu była analiza językowa oświadczenia zatytułowanego ”Nie ma złych i dobrych antyfaszystów”.  W swoim tekście Dawid Wildstein przytacza tezę profesor Hannah Arendt mówiącą, że niedookreślenie języka stanowi jeden z zabiegów reżimów totalitarnych. Celem tego zabiegu jest uzyskanie słowa o znaczeniu skrajnie pejoratywnym, którym określać można wszystkich przeciwników politycznych. 

O ile trudno nie zgodzić się z tezą Arendt, o tyle dalszy ciąg wywodu pana Wildsteina nie jest już tak oczywisty. Autor krytyki stara się bowiem za wszelką cenę udowodnić, iż takie celowe niedookreślenie języka występuje właśnie w oświadczeniu Porozumienia. Zdaniem Wildsteina określenia takie, jak faszyści, nacjonaliści, rasiści i neonaziści  pojawiając się w jednym tekście stają się ahistoryczne i zatracają swoje znaczenie tak, by mogły być wykorzystywane przeciw wszystkim wrogom politycznym autora stanowiska. Słowa te, jak zauważa zresztą sam analizujący pojawiają się jednak w zbitkach : 

Przez cały tekst przewijają się następujące zbitki słów „świętem sprzeciwu wobec faszyzmu i nacjonalizmu”; „Sprzeciwem wobec nacjonalizmu i faszyzmu”


co w sposób oczywisty dowodzi, że intencją autora nie było pozbawienie tych słów ich pierwotnego znaczenia i ujednolicenie ich semantyki  (chyba, że przyjmiemy iż autor oświadczenia ma problem z wyrażaniem swej myśli w piśmie i na każdym kroku dopuszcza się zwyczajnych powtórzeń). Na podstawie tych właśnie „zbitków” każdy nie owładnięty manią prześladowczą czytelnik bez trudu zorientuje się, że autor przy pomocy tych słów charakteryzuje organizatorów i przeważającą część uczestników Marszu Niepodległości wykorzystując właśnie prawdziwe znaczenie tych określeń. I tak na przykład faszystami nazwani zostają m.in. członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, na spotkaniu których Wojciech Wierzejski wychwalał podporządkowanie członków stowarzyszenia wobec jego lidera, a struktury demokratyczne wewnątrz partii politycznych nazwał masonerią .

Błędne wnioskowanie autora krytyki idzie jednak dalej i skutkuje uznaniem porozumienia za organizację skrajnie radykalną i opierająca swe działania na koncepcji „totalnej wojny społecznej”:

Drugą konsekwencją przyjęcia takiego języka jest szerokość zamierzeń. Najlepiej wyraża go poniższy przerażający cytat (zważywszy, że wydrukowany w najbardziej opiniotwórczej gazecie „liberalnej”.) „Takie właśnie zamiatanie problemu pod dywan najbardziej nas przeraża. Skoro poprzebierali się w garnitury i publicznie krzyczą tylko to, co politycznie się im opłaca - a co bardziej antysemickie, rasistowskie kawałki w domu po kryjomu - to okazuje się, że „problem jest rozwiązany”.” Polityczne hasła oparte na tak radykalnej polisemiczności są też totalne w swoich zamierzeniach. (...) Porozumienie 11 Listopada ogarnia całą rzeczywistość poprzez swoją dystynkcje - przyjaciel i wróg egzystencjalny. Wizja wiecznej i totalnej wojny społecznej, przypominającej koncepcje Lenina, jest tym bardziej przerażająca, że wrogiem, którego należy zniszczyć, może być każdy, dzięki wspomnianej pustce pojęć.


Przytoczone wyżej fragmenty stanowią równocześnie  dowód na kolejny błąd popełniony w trakcie analizy oświadczenia przez Dawida Wildsteina. Błędem tym jest oczywiście nadinterpretacja przenośni „w domu po kryjomu”. Błąd ten wynika prawdopodobnie z faktu przeprowadzenia analizy tekstu w oderwaniu od okoliczności jego powstania, a co za tym idzie  najbardziej oczywistych intencji jego autora. Krytykowane oświadczenie powstało w sytuacji, w której organizatorzy „Marszu Niepodległości” (znani m.in. z pozdrawiania się gestem Sieg Heil) próbowali przedstawiać się publicznie jako patrioci atakowani przez „lewackie bojówki”, a metafora „w domu po kryjomu” miała na celu jedynie zobrazowanie tej kuriozalnej sytuacji.

Pomijając fakt rażącej nadinterpretacji oświadczenia Porozumienia 11 listopada moje zaniepokojenie wzbudziła próba zmiany semantyki słowa „nacjonalizm” podjęta przez autora tekstu   „11 listopad wróćmy do tego tematu”. W tekście pana Wildsteina pada bowiem sformułowanie:

Nie należy stosować określenia nacjonalizm jako pejoratywnego. Nacjonalizm nie musi mieć nic wspólnego z rasizmem. Nacjonalistami byli rewolucjoniści francuscy, istniał nacjonalizm komunistyczny, ruchy nacjonalistyczne Ameryki Łacińskiej doprowadziły do zniesienia niewolnictwa.


W tym miejscu autor świadomie lub nie sam dopuścił manipulacji znaczeniem słowa „nacjonalizm”.  Odwołując się bezpośrednio do tradycji Wielkiej Rewolucji Francuskiej Wildstein pominął w zupełności wieki XIX i XX. W wiekach tych nastąpił bowiem rozwój koncepcji nacjonalizmu przez osoby pokroju Houstona Stewarta Chamberlaina, a skutek tych działań w postaci dwóch globalnych konfliktów bezpowrotnie zmienił znaczenie słowa „nacjonalizm”. Zatrważającym jest również fakt, że autor cytowanego fragmentu za niepejoratywny uznaje nacjonalizm komunistyczny stanowiący koncepcję państwa, na której swój reżim oparł m.in. Pol Pot. 

W kontekście tak wyidealizowanego znaczenia słowa „nacjonalizm” nie dziwi fakt, że pan Dawid Wildstein nie potrafił odnaleźć związku między sprzeciwem wobec marszu nacjonalistów głoszących hasła faszystowskie, szowinistyczne, czy rasistowskie ze sprzeciwem wobec polityki władz państwa, stosujących politykę apartheidu względem ludności palestyńskiej. 

W przeciwieństwie do autora tekstu, który wzbudził mój głęboki sprzeciw w swojej analizie, nie zawrę arbitralnych wniosków co do celu, w jakim powstała jego praca. Uważam, że rozstrzyganie, czy tekst pod tytułem „11 listopad wróćmy do tego tematu” był atakiem spowodowanym strachem wynikającym z nadinterpretacji stanowiska Porozumienia 11 Listopada, czy też świadomą próbą oczernienia członków porozumienia za to, że odważyli się skrytykować politykę władz Izraela, byłoby nieuprawnione i krzywdzące wobec jego autora.