Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

Jesteś tu: Start / Sekcje FA / Wrocław /
A+ R A-

Pilotażowe projekty cząstkowych budżetów partycypacyjnych dzielnic Krakowa

Ocena i rekomendacje

Prezentujemy analizę przeprowadzonych w tym roku projektów pilotażowych cząstkowych budżetów partycypacyjnych dzielnic Krakowa. Jeden z nich współtworzyliśmy, drugi obserwowaliśmy jako członkowie Rady Programowej.

Analiza wskazuje zarówno techniczne, jak i fundamentalne kwestie wymagające poprawienia tak, aby można było mówić o prawdziwych budżetach partycypacyjnych.

Ostatnia część raportu zawiera  przejrzyste, tabelaryczne zestawienie przeprowadzonych projektów oraz tego, jak budżety partycypacyjne dzielnic powinny wyglądać.

Link do pełnej wersji (w załączniku .pdf): http://fakrakow.wordpress.com/2013/10/20/raport-podsumowanie-pilotazy-budzetow-partycypacyjnych-w-krakowie/

 

Federacja Anarchistyczna Kraków


październik 2013 r.
e-mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Drobny ułamek budżetu Dzielnicy I Krakowa zostanie rozdysponowany w sposób partycypacyjny, w ramach przedsięwzięcia zwanego Priorytetem Obywatelskim. Jest to mały kroczek w dobrym kierunku. Federacja Anarchistyczna Kraków czynnie go popiera, zaznaczając jednak, że do prawdziwego budżetu partycypacyjnego jeszcze daleka droga.

 

Priorytet Obywatelski jest wspólną inicjatywą części mieszkańców i radnych „Jedynki". Polega na tym, że większą część lub całość wolnych środków z budżetu dzielnicy na 2014 r. zostanie przeznaczona na projekty zgłoszone, przedyskutowane i przegłosowane przez samych mieszkańców (a także być może osób pracujących i uczących się na jej terenie – jest to jeszcze kwestia dyskusyjna).

 

Promile demokracji

 

Trzeba zaznaczyć, że „budżet partycypacyjny" to nie to samo co „partycypacyjny ułamek budżetu". Zdecydowanie, nie ma więc mowy o rewolucji, o wprowadzaniu „budżetu partycypacyjnego". Radni dzielnicy chcę przeznaczyć na Priorytet Obywatelski 30-50 tys. zł, tj. 0,6-1% całości. Nic dziwnego, że najczęstsza spontaniczna reakcja mieszkańców jest sceptyczna: 30 tysięcy – chyba na waciki.

 

A jednak angażujemy się w to, ponieważ wierzymy, że będzie przykładem, pokazującym niedowiarkom, że się da. Zawsze będziemy uważać, że wspólnota mieszkańców najlepiej zna swoje potrzeby „wystarczy", więc stworzyć narzędzia umożliwiające jej udział w decydowaniu. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to łatwe. Dlatego godzimy się na reglamentację „budżetu partycypacyjnego" wyłącznie w celach taktycznych. Na widoku jest pełne uczestnictwo ludzi w decydowaniu o całym budżecie dzielnic i miasta.

 

Wypracować rozwiązania

 

Choć wiemy, co chcemy osiągnąć, „diabeł tkwi w szczegółach". Istnieje szereg spraw, które wymagają rozwiązania w zastanych warunkach społecznych i prawnych. Jako członkowie rady programowej projektu „Dzielnice się Liczą", obserwujemy, jak ludzie zawodowo (tj. za wynagrodzeniem) zajmujący się upowszechnianiem partycypacji społecznej, odkrywają na nowo i z dziwnym zdumieniem problemy znane z historii oraz analizy bieżących uwarunkowań. My, anarchiści, także nie mamy gotowych recept. Nie chcemy ich mieć. Chcemy je wypracowywać, ale najlepiej w ramach wspólnot w których żyjemy. Czy partycypacja nie powinna mieć miejsce na wszystkich etapach? Czy poczucie odpowiedzialności nie będzie wtedy większe niż gdy ktoś z zewnątrz zaprosi nas do kolejnego głosowania?

 

Już teraz rysują się praktyczne rozwiązania konkretnych problemów, oraz palący postulat radykalnej zmiany ustroju samorządu terytorialnego, bez którego prawdziwa partycypacja we władzy nie będzie możliwa. Właśnie dla zgromadzenia i sformułowania tych wniosków warto przeprowadzić Priorytet Obywatelski.

 

Byśmy chcieli sięgnąć po władzę

 

Jedną z podstawowych przeszkód na drodze do rozwoju samorządu w Polsce jest wmówione ludziom przekonanie, że jedyną właściwą partycypacją we władzy jest udział w wyborach. Fałszywe wyobrażenie, że system władzy jest czymś poza „zwykłymi ludźmi", stało się samospełniającą się przepowiednią. Priorytet Obywatelski to szansa na to, by przynajmniej krakowian wyprowadzić z tego błędu i przekonać, że władzę mogą, i powinni sprawować sami. Uważamy, że osiągnięcie tego celu warte jest poświęcenia zarówno naszej pracy, jak i niezbyt daleko idących kompromisów z wybranymi elementami tegoż systemu.

 

Zapraszamy każdego, niezależnie od przekonań, do udziału w pracy nad Priorytetem Obywatelskim Dzielnicy I. Zapraszamy również każdego mieszkańca Dzielnicy do udziału w tym procesie.

Konsultacje, okrągłe stoły w spornych sprawach, internetowy dialog społeczny czy ostatnio skarbonka na pomysły. Działania władz Krakowa w krzewieniu postaw obywatelskich wyglądają imponująco. Niestety tylko na papierze. W praktyce, owszem, pyta się mieszkańców i mieszkanki o zdanie, ale tego, co mają do powiedzenia, nikt nie bierze pod uwagę.


Kraków to nasze wspólne miasto, gdzie żyjemy, pracujemy i uczymy się. Wszyscy mamy też wpływ na to, co się w nim dzieje – piszą na stronie „Dialog społeczny” władze miasta. – Chcemy poznać Wasze opinie, uwagi, propozycje i zaprosić wszystkich mieszkańców Krakowa do zaangażowania się w podejmowanie decyzji, które swymi skutkami dotkną każdego z nas - deklarują. W praktyce mieszkańcy mają jednak niewiele do powiedzenia.

 

Dowodzi tego najnowsza akcja przygotowana przez władze: “Skarbonka Pomysłów”. Mieszkańcy Krakowa będą mogli wrzucić do niej pomysły w sprawach “tak ważnych”, jak: powołanie imprezy sportowej lub kulturalno-rozrywkowej; propozycje hasła promocyjnego dla Krakowa; propozycje 10 miejsc w Krakowie, które turyści koniecznie muszą zobaczyć; pomysły na nietuzinkowy sposób czerpania przyjemności z oferty kulturalnej Krakowa. Trudno nie odnieść wrażenia, że władze postarały się, by kwestie, w jakich można się “wypowiedzieć”, miały szczególne znaczenie dla mieszkańców. W praktyce wygląda to jak reklama firmy ubezpieczeniowej, która finansuje całą “zabawę”.

 

Obraz zainteresowania władz zdaniem mieszkańców pokazuje cały szereg spornych sytuacji jakie miały ostatnio miejsce w Krakowie. Wszystkie osoby, które próbowały zabierać głos w dotyczących ich sprawach zderzyły się z murem.

 

Na fali kilkuletnich protestów lokatorów eksmitowanych z reprywatyzowanych kamienic, Rada Miasta Krakowa powołał Okrągły Stół ds. Mieszkaniowych. Lokatorzy zaangażowali się w jego prace, licząc, że uda się stworzyć mechanizmy prawne, które pomogą rozwiązać ich problemy. Po niemal roku prac okazało się, że decyzje, które zapadną podczas posiedzeń, nie będą miały wiążącego charakteru. Początkowo Rada Miasta oraz dyrektor wydziału mieszkalnictwa Urzędu Miasta, Katarzyna Bury, deklarowali zupełnie co innego.

 

Do przeprowadzania konsultacji społecznych władze obliguje Unia Europejska, która nierzadko uzależnia od tego przyznanie dotacji. Nie ma jednak mechanizmu sprawdzającego jak konsultowanie wyglądało. W praktyce rozmowy z mieszkańcami odbywają się pro forma. Było tak m.in. w sprawie kładki ojca Bernatka. Przedstawiono gotowy projekt, a uwag strony społecznej reprezentowanej m.in. przez stowarzyszenie PODGÓRZE.PL nikt nie wziął pod uwagę.

 

W Nowej Hucie prowadzono konsultacje dotyczące rewitalizacji okolic Placu Centralnego. Mieszkańcom zaproponowano postawienie pomnika. Zdecydowana większość była przeciw. Już na następnym spotkaniu pytano mieszkańców, który z dwóch przedstawionych pomników chcą mieć w swojej okolicy. Na kolejne konsultacje prawie nikt nie przyszedł.

 

Niedawnym przykładem braku zainteresowania władz miasta realną partycypacją mieszkańców jest Okrągły Stół Edukacyjny. Pod wpływem protestów społecznych przeciwko cięciom w oświacie, Rada Miasta zdecydowała o jego utworzeniu. Władze nie chciał jednak usiąść do rozmów ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. Zaproszenia wysłały tylko do wyselekcjonowanych szkół, początkowo zupełnie pomijając organizacje skupiające rodziców, takie jak Stowarzyszenie Przyjaciół Oświaty Samorządowej. Dopiero po zebraniu kilku tysięcy podpisów Magistrat zgodził się na udział kilku przedstawicieli rodziców.

 

Niestety nic nie wskazuje na to, by rządzący naszym miastem chcieli poważnych konsultacji społecznych, nie mówiąc już o rozwiązaniach takich, jak budżety obywatelskie (działające z powodzeniem w wielu miastach na świecie). Niechęć mieszkańców do uczestniczenia w parodii partycypacji proponowanej przez Magistrat jest w pełni zrozumiała. Po co marnować czas na coś, co, jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, i tak nie jest brane pod uwagę. Władzom to odpowiada, mają argument, że dają możliwość wypowiedzenia się mieszkańcom, a ci po prostu nie chcą być współodpowiedzialni. Wystawienie skarbonki i inne tego typu pozorowane działania nic nie zmienią. Dopóki nie zostaną wprowadzone mechanizmy podejmowania przez mieszkańców wiążących dla władz decyzji, nie będzie można mówić o współdecydowaniu. Takie rozwiązania mogą wprowadzić jednak tylko sami krakowianie. Rządzący choćby z części władzy i przywilejów na pewno nie zechcą zrezygnować.

 

O demokracji uczestniczącej więcej w broszurze:  “Oddać władze ludziom – Jak wprowadzić demokrację uczestniczącą w swojej gminie”

14 lutego odbyło się w Poznaniu seminarium budżetowe, zorganizowane przez Stowarzyszenie My-Poznaniacy (MP) na temat sytuacji finansów po uchwaleniu budżetu miasta na 2011 r. Zaproszone do udziału i wypowiedzi zostały organizacje społeczne (NGOs) i poznańska sekcja Federacji Anarchistycznej. Problematyka seminarium obejmowała przede wszystkim opis i diagnozę obecnego stanu finansów, jego przyczyny, prognozę ewolucji sytuacji finansowej, istniejące zagrożenia i wyzwania dla rozwoju i funkcjonowania miasta, konsekwencje dla społeczności miasta i zaangażowania społecznego.

"Stronie społecznej" w Poznaniu, czyli różnym organizacjom pozarządowym, ale przede wszystkim działaczom związanym ze środowiskami anarchistycznymi i Stowarzyszeniem My-Poznaniacy, udało się wymusić na władzach miasta podjęcie dyskusji nad budżetem miejskim. To konsekwencja naszych działań podjętych jeszcze rok temu, kiedy to po raz pierwszy zebraliśmy się, aby wspólnie omówić i przedstawić niezależne opinie nt. budżetu miasta na rok 2010. Choć wówczas dyskusja bezpośrednio nad finansami miasta zamarła po przyjęciu budżetu, to jej echa można było odnaleźć w innych działaniach i polemikach podejmowanych przez cały ubiegły rok.
5 stycznia w Café Gazeta odbyła się debata poświęcona budżetowi Poznania na 2011 r. Jej głównymi aktorami byli prezydent Grobelny oraz przedstawiciele klubów radnych – SLD, PiS, PO, JWDP. Dodatkowo zaproszeni zostali przedstawiciele organizacji społecznych Ryszard Rakower (Sekcja Rowerzystów Miejskich), Marcin Halicki (środowiska niepełnosprawnych), Kamil Hajdukiewicz (Stowarzyszenie Mobilny Poznań), Jarosław Nehring (Stowarzyszenie Inwestycje dla Poznania) im jednak przypadły miejsca po stronie publiki, podczas gdy zasadnicza debata toczyła się między miejskimi politykami zasiadającymi naprzeciw niej. Zorganizowane w ten sposób spotkanie było odbiciem relacji panujących w mieście.

Od pewnego czasu odbywają się w Poznaniu cykliczne spotkania dotyczące budżetu miasta. Cykl spotkań wyszedł ze strony środowiska organizacji pozarządowych, ale uczestniczą w nich również politycy, działacze społeczni (w tym przedstawiciele Federacji Anarchistycznej i Rozbratu).