Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

Jesteś tu: Start / Sekcje FA / Wrocław /
A+ R A-

Co z mieszkaniami i pracą?

16 września 2011 r. Dział: Pomorskie

 

Co z mieszkaniami i pracą?

 

W ostatnich dwóch tygodniach media raczą społeczeństwo wyborczą papką. Gazety i telewizja żyją dyskusją o dyskusjach czy i kiedy odbędzie się debata Tuska z Kaczyńskim. Mniej ważna jest kwestia, co mogliby powiedzieć nam politycy. Wielkim tabu odbywającego się spektaklu jest sprawa sytuacji mieszkaniowej w Polsce. Nie słyszeliśmy dotychczas, żadnej ciekawej deklaracji ideowej ani propozycji wyborczej w sprawie mieszkań i rynku pracy. Rząd Tuska kilka dniu temu, co prawda ogłosił raport o sytuacji młodych Polaków odkrywając z przerażeniem sprawę umów śmieciowych. Jednak wątpię, aby ktokolwiek nabrał się na autentyzm troski polityków w tej sprawie. Ogłoszenie konieczności załagodzenia tej sytuacji, jakiej doświadcza wielu młodych ludzi w tym kraju na kilka dni przed wyborami nie można nazwać inaczej jak kiełbasą wyborczą Platformy Obywatelskiej skierowanej do młodszej części elektoratu PO. Trudno uwierzyć w to, że rząd nie mógł w tej sprawie działać wcześniej. I nie ma się, co dziwić, że wspomniane tematy są niewygodne dla rządzącej ekipy. W tej kwestii obecny rząd oraz obsadzone przez PO samorządy w Polsce konsekwentnie wiele psuły, udając teraz zdziwienie i troskę zachowują się trochę jak zamachowiec, który w trakcie przeprowadzania akcji mającej zniszczyć przeciwnika w pewnym momencie stwierdza z przerażeniem: A CO JEŚLI ICH ZABIJEMY?! Ale o tym poniżej…

 

Na lewicy (nie mylić z SLD) zorientowanej na tworzenie społeczeństwa obywatelskiego wspomniane tematy pozostają na szczęście nadal w centrum uwagi. I tak niedawno miałem przysłuchiwać się dyskusjom w Gdańskim szczycie społecznym odbywającym się pod hasłem „O mieszkanie i godną pracę”. Udział w spotkaniu wzięli działacze związków zawodowych, Federacji Anarchistycznej, lokatorzy oraz członkowie gdańskiej Grupy Nic o Nas bez Nas.

Spotkanie otworzył Grzegorz Ilnicki z Konfederacji Pracy. Tytułem wstępu przedstawiono tło wdrażania gdańskiej reformy komunalnej. Na kilka dni przed debatą Paweł Adomowicz (prezydent Gdańska) zamieścił na swoim blogu wpis: „Ponad połowa badanych respondentów (56,9%) wszystkich osób wspólnie gospodarujących jest nieaktywnych zawodowo.” Wniosek ten prezydent Gdańska oparł na zamówionym raporcie o sytuacji w zasobie komunalnym. Niemniej jednak w raporcie możemy przeczytać, iż większość zalegających z opłatami to ludzie pracujący, których nie stać na utrzymanie mieszkań (patrz str.15 http://www.adamowicz.pl/wp-content/uploads/2011/08/MOPS-raport-komunalny.pdf). Przykład okazuje się być symptomatyczny dla atmosfery wprowadzania podwyżek czynszów mieszkań w całej Polsce. Neoliberałowie wmawiają społeczeństwu tezę o mieszkalnictwie komunalnym jako artefakcie poprzedniego systemu, w którym schronili się ludzie, którzy nie chcą pracować.

 

Szczyt podzielony był na dwa bloki tematyczne. Pierwszy: blok lokatorski skupiał się na omówieniu polityki mieszkaniowej w Polsce. Z kolei w drugiej części podjęto dyskusję nad stabilnością zatrudnienia w naszym kraju.

 

Łukasz Muzioł z Grupy Nic o Nas bez Nas przedstawił sposób wdrażania tzw. „reformy” komunalnej w Gdański. Podkreślał, że słowo reforma w tym przypadku ma wymiar propagandowy i oznacza jedynie podwyżkę czynszów o 150% obecnej stawki. Mówił, że trudno nazwać nowy projekt polityki nad zasobem komunalnym reformom rozumianą jako poprawę obecnej sytuacji lokatorów - w przypadku, gdy za podwyżką nie idzie w parze zmiana wielkości budżetu, który miasto chce przeznaczyć na remonty mieszkań.

Gdańsk wzoruje nową ustawę o mieszkalnictwie komunalnym na reformie przeprowadzonej w Białym Stoku, która jednak pomimo wielu kontrowersji miała na celu zwiększenie budżetu na gospodarowanie podlegającym magistratowi lokalom.

 

Ta niesamowita inżynieria społeczna ma swojego architekta Pawła Lisickiego (zastępca prezydenta Gdańska odpowiedzialny m.in. za mieszkalnictwo komunalne), który uprawia politykę szykan i oszczerstw będącą częścią kampanii przygotowującej do reformy. Urzędnikom nie przeszkadza sprzeczność mówienia o tym, że w mieszkaniach komunalnych mieszka wielu zamożnych obywateli będących jednocześnie patologią niepłacącą czynszów, nadającą się do kontenerów. Przyglądając się tej polityce nie mogę odmówić jej strategii. Ktoś mógłby powiedzieć, aby się władze Gdańska zdecydowały czy w zasobie komunalnym mieszkają bogaci czy patologia. Ale przecież o to chodzi, aby w tym schizofrenicznym przekazie dotrzeć do tych, co nie lubią bogatych i do tych, co gardzą patologią. W końcu ciężko byłoby wprowadzać radykalne podwyżki za pomocą czytelnych i spójnych komunikatów: GDAŃSK NIE LUBIMY TU BIEDNYCH.

 

Przedstawicielka Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Agata Nosal opowiadała o rządowym projekcie zmian w ustawie o ochronie praw lokatorów. I tutaj rząd ma się jednak, czym chwalić w przygotowanych zmianach w ustawie pojawiają się zapisy umożliwiające eksmisje na bruk, brak możliwości dziedziczenia mieszkań socjalnych, umowy najmu na czas określony oraz komercjalizacja czynszów.

 

Mamy także w Polsce nowy standard mieszkalnictwa komunalnego, który inspiruje wiele Polskich miast. O polityce kontenerowej i jej skutkach społecznych opowiedziała Katarzyna Czarnota z Federacji Anarchistycznej. Coraz więcej polskich miast stawia na obrzeżach aglomeracji kontenery mieszkalne. Standardy tych pomieszczeń dyskwalifikują je jako całoroczne mieszkania. Czarnota jako naoczny świadek tego, jak wygląda życie w kontenerach zwraca uwagę na zjawisko gettoizacji najbiedniejszych oraz na urągające ludzkiej godności warunki w nich panujące – grzyb, wilgoć, brak wentylacji pomieszczeń kontenerowych powodują, że zaczynają one gnić po 3 m/c od zamieszkania. Kolejnym problem jest ogrzewanie kontenerów w okresie zimowym, które z uwagi na przepisy BHP można ogrzewać jedynie prądem. Lokatorzy, którzy trafiają do kontenerów z powodu zadłużenia mieszkań komunalnych są wpędzeni przez gminy w pętlę zadłużenia. Mając do wyboru płacić czynsze czy ogrzać za kilkaset złotych prądem kontener wybierają to drugie, co też nie zawsze jest możliwe z powodu wielkości opłat za dostarczenie mediów do pomieszczeń z blachy i plastiku.

 

Gminy mające już kontenery czy dopiero planujące wprowadzić ten nowy standard mieszkalnictwa socjalnego (np. Gdańsk) prowadzą tę politykę przy akompaniamencie retoryki gróźb i kar. Mówiąc, że do kontenera zsyłana będzie patologia i najgorszy element społeczny mylą swój mandat społeczny: ustawodawczy i wykonawczy z sądowniczym.

 

Warszawa z kolei ma swój sposób na reprywatyzacje mieszkań. Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów opowiedział o zjawisku „odzyskiwania” kamienic przez firmy specjalizujące się w odnajdywaniu spadkobierców właścicielu przedwojennych kamienic. Od których następnie wykupywane są roszczenia do budynków, z których pozbywa się lokatorów wprowadzając drakońskie podwyżki. W jednym z przypadków było to ustalenie czynszu w wysokości 100,00 zł na m2 mieszkania. Ciszewski stawia tezę, iż firmy te muszą działać za cichym przyzwoleniem władz gdyż głównie urzędnicy mają dostęp do informacji, kto był właścicielem kamienic przed wojną.

Krytyka Polityczna pisała niedawno o jednej z ofiar tej polityki zmarłej tragicznie w niewyjaśnionych okolicznościach Jolancie Brzeskiej, nękanej w ostatnich miesiącach życia przez firmę chcącą pozbawić jej prawa do mieszkania.

 

W bloku poświęconym stabilności zatrudnienia w Polsce pierwszy zabrał głos Jarosław Urbański z Inicjatywy Pracowniczej. Omówione zostały wady i zalety stabilności i elastyczności zatrudnienia. Urbański zauważył, że w Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której pracodawcy skutecznie dyktują warunki zatrudnienia a dominują umowy na czas określony. Zwrócił jednocześnie uwagę na złożoność walki o stabilność pracy, która to nie zawsze musi być korzystna dla pracowników.

 

Grzegorz Ilnicki z Konfederacji Pracy polemicznie do wystąpienia Urbańskiego wyjaśniał, dlaczego jedynie forma umowy o pracę na czas nieokreślony w obecnej sytuacji prawnej gwarantuje stabilność zatrudnienia. W przypadku takich umów pracodawcę obowiązuje 3 m/c okres wypowiedzenia oraz w przypadku zwolnienia konieczność podania konkretnej weryfikowalnej i zrozumiałej dla pracownika przyczyny. W obecnym ustawodawstwie pracodawcy unikają podpisywania umów dających osłonę prawną pracownikom wykorzystując niewiedzę zatrudnionych do naruszania ich interesów. Pomimo to, że w wielu sytuacjach charakter wykonywanej pracy implikuje podpisanie umowy o pracę pracodawcy proponują umowy śmieciowe. W takich sytuacjach w przypadku zwolnienia z pracy pracownik ma szansę ustalić w sądzie faktyczny stosunek pracy i żądać wypłaty należnych nadgodzin, pensji czy przywrócenia do pracy.

 

O zagrożeniach płynących z outsourcingu opowiedział Jarosław Niemiec ze Związku Zawodowego Górników w Polsce. Outsourcing sam w sobie nie jest złem, jeśli jest wykorzystywany zgodnie ze swoim przeznaczeniem jako jednorazowe lub okresowe świadczenie usług dla firmy, która, na co dzień trudni się działalnością odmienną niż ta, którą oferuje firma zewnętrzna. Problem w tym, że firmy ouotsourcingowe stają się w swojej działalności nieprzejrzyste i przenikają na rynku pracy coraz więcej przedsiębiorstw. Taka tendencja powoduje odpływ stabilnych etatów z firm na rzecz elastycznie świadczonych usług przez pracowników zatrudnianych w agencjach pracy tymczasowej. Aby zrozumieć skalę niebezpieczeństwa wystarczy zauważyć, że na 280 zarejestrowanych w Polsce firm outsourcingowych wartych 4 miliardy złotych, firmy te wykazują jedynie 100 tyś. zatrudnionych osób na umowę o pracę.

 

Karolina Montygierd (z Grupy Nic o Nas bez Nas) przedstawiła sytuację wolontariatu w Gdańsku. Opowiedziała jak wolontariat rozumiany kiedyś jako bezinteresowna pomoc bliźniemu zostaje przewartościowany w miejsce płatnych etatów, na których Gdańsk próbuje zaoszczędzić. I tak w ofercie wolontariatu znajdziemy prace biurowe w urzędzie miasta czy też przymusowe uczestnictwo uczniów szkół podstawowych w przeprowadzeniu próby przeciwpożarowej na nowopowstałej PGE Arenie.

W sytuacji, w której rząd dyskutuje o wprowadzeniu wynagrodzenia za staże i praktyki może warto byłoby także, przyjrzeć się działalności administracji i jej wpływowi na przemieszczanie się płatnych miejsc pracy w miejsce nieodpłatnej. Przy takiej ofercie rynku pracy młodzi ludzie są skazywani na brak perspektyw i uniki ze strony pracodawców zatrudnienia pracowników. Obecna sytuacja zachęca do nieustannej wymiany praktykantów i przepływu wolontariuszy przez miejsca dawniej zarezerwowane dla odpłatnej pracy.

W pierwszej fali kryzysu gospodarczego mieliśmy do czynienie z uspołecznieniem strat i prywatyzacją zysków czyżby kolejnym etapem miało być ucharytatywnienie płatnej pracy i prywatyzacja zysków?

 

Na koniec bloku o stabilności zatrudnienia Bartosz Kantorczyk z Inicjatywy pracowniczej omówił plusy i minusy związków zawodowych. Mówił między innymi o upolitycznieniu i zagubieniu interesów pracowniczych wśród dużych związków zawodowych oraz niezależności małych związków okupionej ciężarem istnienia ciągłego konfliktu miedzy związkowcami a pracodawcą. Następnie omówił ryzyko nagłaśniania medialnego sporów między pracownikiem a zakładem pracy. Podkreślał, ze ta strategia ma jedynie sens w sytuacji dużej pewności wygranej pracownika i poparcia ze strony związku w innym przypadku pracownik naraża się na utratę pracy, ostracyzm ze strony pracodawców i brak perspektywy zatrudnienia z powodu etykietki „związkowca i zadymiarza”.

 

W zdesubstancjalizowanej polityce nie będziemy mieli okazji usłyszeć, żadnej konkretniej propozycji na wskazane wyżej problemy. Najbliższe dni pokażą czy politycy w ogóle odważą się podjąć temat stabilności zatrudnienia i mieszkań w Polsce. Pewnie SLD i PIS-owi przyjdzie łatwiej składać w tej sprawie obietnice z uwagi na niewielkie szanse tych partii na wejście po wyborach do rządzącej koalicji. W Polsce jeszcze długo będziemy oglądać rozgrywki karteli politycznych w zamkniętym obiegu tych samych ludzi między tymi samymi partiami. Byłoby naprawdę beznadziejnie gdyby tak jak tego chcą politycy na tym się kończyło. Demokracja na szczęście to nie tylko oddanie, co cztery lata głosu na któregoś z polityków. Jest jeszcze polityka oddolna i społeczeństwo obywatelskie, które stawia opór organizuje się i jak pokazał Gdański Szczyt Społeczny również ze sobą dyskutuje.

 

O podwyżkach czynszów w CNN

16 września 2011 r. Dział: Pomorskie
Widzowie telewizji CNN International na całym świecie mieli dziś okazję aby dowiedzieć się o gdańskich podwyżkach czynszów. W nadawanym na żywo z Długiego Targu programie „Eye on Poland” wystąpili aktywiści NONBN prezentujący przetłumaczony na język angielski napis „Stop podwyżkom czynszów w Gdańsku”.

Tematyka mieszkaniowa była niespodzianką dla ekipy CNN, która swój program planowała poświęcić głównie przygotowaniom do mistrzostw Europy w piłce nożnej (wczoraj filmowano m.in. stadion w Letnicy). My jednak postanowiliśmy zaprezentować światu koszty rzekomych „sukcesów” Gdańska w tej dziedzinie.

Jeśli miasto nie wycofa się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów „reformy” mieszkaniowej, to podobne akcje promocyjne będziemy przeprowadzać przy każdej nadarzającej się okazji. Szczególnie przed i w trakcie EURO2012.

Jedni nieśli w rękach flagi z logo Platformy Obywatelskiej, inni transparenty z hasłami przeciwko niej i kartony. Pod Ergo Areną, w której odbywa się kongres PO spotkało się kilka grup protestujących. Wśród nich było aktywiści z grupy NIC O NAS BEZ NAS.
Trwała budowa
domów z kartonów.Na barierkach, które skutecznie odgradzały nieproszonych gości od Ergo Areny zawisły transparenty:"Patologia na swoje miejsce. Lisicki do kontenera" oraz "Budyń Szkodzi!". W ten sposób grupa NONBN po raz kolejny zamanifestowała swoje niezadowolenie z podwyżek czynszów w mieszkaniach komunalnych, które w Gdańsku zaczną obowiązywać od września.
"Sześć osób odurzonych gazem zabrała karetka, kilkanaście innych, poturbowanych odeszło o własnych siłach. Tak zakończył się Marsz Pustych Garnków, który przeszedł przez centrum Gdańska pod hasłem “Solidarnie przeciwko podwyżkom czynszów”. Marsz odbywał się podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Gdańsku.

Władze miasta, które w sobotę , o tej samej porze, brały udział w uroczystościach wmurowywania kamienia węgielnego pod budowę Europejskiego Centrum Solidarności, od protestujących mieszkańców odgrodziły się barierkami. Za nimi stała cała armia policji i straży miejskiej. Funkcjonariusze jednak nie zareagowali i stali w oddali z założonymi rękami, podczas gdy pracownicy firmy ochroniarskiej Taurus taranowali tarczami i metalowymi barierkami m.in. starsze kobiety stojące w pierwszym rzędzie. Mimo, że marsz był pokojowy, ochroniarze jego uczestników potraktowali gazem. Jedna z osób zemdlała."
„Energia i samorządność: Jak prowadzić dialog społeczny o energetyce jądrowej?” – to panel dyskusyjny, który odbył się w sobotę, 16 kwietnia w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego Organizowany był przez Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną i Gdański Park Naukowo – Technologiczny, jako część Pomorskich Dni Energii. Do udziału zaproszono siedmiu panelistów: Tadeusza Żurka z Urzędu Marszałkowskiego, Adama Madejskiego z Urzędu Wojewódzkiego, Irenę Barcińską z Polskiego Klubu Ekologicznego, Radosława Sawickiego ze Stowarzyszenia „Wspólna Ziemia”, Sławomira Halbryta z Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza, Piotra Stankiewicza pracownika Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu reprezentującego GPNT i PSSE oraz przedstawiciela Rady Gminy Gniewino – Mariana Orła.

W poniedziałek koło południa wysłaliśmy do trójmiejskich mediów informację o organizowanej przez Grupę Inicjatywną “NIC O NAS BEZ NAS” serii spotkań informacyjnych w sprawie podwyżek czynszów. Trzy godziny później, Biuro Prasowe Urzędu Miasta Gdańska wystosowało oficjalny komunikat prasowy pt. “Akcja dez-informacja”, w którym rozpoczyna się słowami:

W związku z rozesłanym przez grupę inicjatywną zaproszeniem na cykl „Spotkań informacyjnych ws. podwyżek czynszów” raz jeszcze przypominamy, że grupa ta nie posiada pełnych i wyczerpujących informacji dotyczących wprowadzanych zmian i tym samym nie ma legitymacji do prowadzenia jakiejkolwiek kampanii informacyjnej.

W dalszej części tekstu (całość tutaj) przedstawiciele miasta zapewniają, że podwyżki wejdą w życie nie wcześniej niż w drugiej połowie roku i będą poprzedzone kilkumiesięczną kampanią informacyjną na temat “działań związanych z wprowadzeniem nowych regulacji polityki czynszowej dotyczącej lokali komunalnych”. Tłumacząc na polski: miasto w końcu poinformuje mieszkańców o podwyżkach czynszów. Tylko dlaczego każe czekać na taką informację już ponad rok od kiedy podwyżki zostały uchwalone przez Radę Miasta?

Próby wmawiania Gdańszczanom, że strona społeczna “nie posiada pełnych informacji” na temat podwyżek to kpiny porównywalne z zapewnieniami libijskiego dyktatora Kadaffiego, że prawdę o sytuacji w kraju pokazuje wyłącznie jego telewizja. Pełna informacja o nowych stawkach czynszów znajduje się w obowiązującym wieloletnim planie gospodarowania gminnym zasobem mieszkaniowym i nie jest żadną tajemnicą. Jedyne, co wnieść może planowana przez miasto kampania informacyjna, to owinięcie podwyżek w bawełnę zgodnie z zasadami “pijaru”, dzięki którym będą one łatwiejsze do przełknięcia dla niekumatych. Dlatego właśnie włodarze miasta są tak wściekli, że ktoś ich ubiega i zamiast medialnej propagandy podaje ludziom gołe fakty na temat tego, co ich czeka za sprawą “regulacji” Adamowicza i Lisickiego.

I tak jak kolejne kłamstwa dyktatorów tylko zwiększają gniew arabskiej ulicy, tak my spodziewamy się coraz większej frekwencji na naszych spotkaniach – najemcy lokali komunalnych to nie idioci i doskonale wiedzą, że skoro miasto tak desperacko próbuje zablokować informację o podwyżkach, to znaczy że będą one wyjątkowo drastyczne. Potwierdziło się to dziś w Nowym Porcie, gdzie rozpoczęliśmy naszą serię spotkań informacyjnych. Sala miejscowej Rady Osiedla z trudem pomieściła wszystkich mieszkańców przybyłych, aby dowiedzieć się prawdy o podwyżkach. A to dopiero początek.

Chodzą słuchy, że Paweł Adamowicz remontuje ulicę Słowackiego głównie po to, żeby w razie czego móc szybko ewakuować się na lotnisko. Póki co nie wiadomo, czy Arabia Saudyjska zgodzi się udzielić mu azylu politycznego.

12 lutego, zgodnie z zapowiedzią, odbyła się w Poznaniu debata „Wybory samorządowe – odmowa czy partycypacja?” zorganizowana przez lokalną sekcję Federacji Anarchistycznej i PKM OZZ "Inicjatywa Pracownicza" pod patronatem Przeglądu Anarchistycznego.

Do udziału w niej zaproszeni zostali gdańscy działacze związani ze środowiskiem anarchistycznym i grupą inicjatywną „Nic o nas bez nas”, działacze związkowi i społeczni z Kostrzyna i Nowej Soli, Stowarzyszenie My-Poznaniacy oraz Stowarzyszenie Obywatelskie „Svoboda” z gminy Stanisławów. Swoje stanowisko zaprezentowała też poznańska sekcja Federacji Anarchistycznej. Wspólnym mianownikiem tych grup  jest działanie na rzecz bezpośredniego wpływu społecznego na sferę lokalnej polityki, czyli na elity kontrolujące urzędy miejskie i inne instytucje od nich zależne. Podczas ostatnich wyborów samorządowych przyjęły one jednak różne taktyki w stosunku do struktur władz lokalnych, co wiązało się również z różnymi formami mobilizacji. W zależności od miasta jak też odniesienia społecznego strategie te przyjęły formę bojkotu, uczestniczenia w wyborach, bądź wykorzystania instytucji wyborczych w celu wykazania ich antydemokratycznego charakteru.

Zapraszamy na pierwsze w 2011 roku spotkanie “NIC O NAS BEZ NAS”. na którym przeanalizujemy naszą obecną sytuację i zaplanujemy działania na najbliższe tygodnie.
W dniu 8 lutego 2011 roku mieszkańcy dzielnicy Jelitkowo spotkali się z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem w celu przedstawienia argumentów przemawiających za umożliwieniem im wykupu najmowanych mieszkań komunalnych. Miasto odmawia wykupu, planując przeznaczenie nadmorskiego terenu Jelitkowa “dla turystów” i jednocześnie drastycznie podnosi czynsze w mieszkaniach komunalnych – nawet o 150% – tłumacząc, że ma to “zachęcić ludzi do wykupu”. Przedstawiamy zapis audio ze spotkania.

Gdańsk: Niechciane zdjęcia

10 lutego 2011 r. Dział: Pomorskie
Jak podaje maszemiasto.pl w Gdańsku wybuchła dyskusja wokół projektowanej wystawy zdjęć przedstawiających warunki panujące w osiedlu kontenerowym w Bydgoszczy. Radna Jolanta Banach poprosiła przewodniczącego Rady Miasta Gdańska o wyznaczenie miejsca na ekspozycję. Odmówiono jej, ewidentnie uchylając się od rzeczowej debaty na temat sensowności tego typu rozwiązań.

Trójmiejskie media obiegła dziś informacja o – podobno fałszywych – pismach informujących mieszkańców lokali komunalnych o nadchodzących podwyżkach czynszów. Podają one wysokość nowej stawki czynszowej oraz ulg, o które będą mogli ubiegać się najemcy (z uwzględnieniem progów dochodowych, od których ulgi te przysługują). Pisma podpisane są przez Gdański Zakład Nieruchomości Komunalnych i pojawiły się na drzwiach budynków w co najmniej kilku dzielnicach miasta.

W artykule Dziennika Bałtyckiego pt. „Gdańsk uruchamia Centrum Treningu Umiejętności Społecznych dla dłużników lokali komunalnych” wiceprezydent Lisicki zaprezentował finansowany przez miasto nowy projekt rozwiązywania problemów społecznych związanych z kryzysem mieszkalnictwa komunalnego w Gdańsku.

Pod koniec grudnia media ujawniły, że urzędnicy gdańskiego magistratu w godzinach pracy przesiadują na internetowych forach, pisząc nieprzychylne – a często wręcz obraźliwe – komentarze na temat grup sprzeciwiających się polityce prezydenta Adamowicza. Na celowniku urzędniczych komentarzy znaleźli się przede wszystkim aktywiści Grupy Inicjatywnej „NIC O NAS BEZ NAS”.

http://www.wybrzeze24.pl/gazeta-gdanska-temat-dnia/

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271

 

Pochodzenie internetowych ataków udało się zlokalizować dzięki śladom pozostawionym przez autorów komentarzy na forum grupy NONBN, na którym użytkownik o pseudonimie Kab w godzinach pracy urzędów szeroko komentował działania grupy przeciwko polityce mieszkaniowej miasta. Kab łączył się z internetem z adresu IP 81.95.206.33 – adres ten należy do Urzędu Miasta Gdańska.

Ci cholerni anarchiści

07 stycznia 2011 r. Dział: Publicystyka
Od chwili zaistnienia twórczego fermentu w Trójmieście, którego jednym z przejawów jest działalność lokatorska pod szyldem Grupy Inicjatywnej "Nic o nas bez nas" (NONBN), miejscowe władze próbują zabezpieczać się przed nim w różny, czasem zabawny sposób. I tak, od jakiegoś czasu czytelnicy gdańskiej prasy i tematycznych stron internetowych mają możliwość czytać dzieła wiceprezydenta Lisickiego, prezydenta Adamowicza i ich nadwornych propagandzistów, gdzie zamiennie używa się terminów “Nic o Nas Bez Nas” i “anarchiści”. Nijak nie można wytłumaczyć tym PO-litrukom, że w działalność pod szyldem NONBN angażuje się mniej więcej tyle samo osób o poglądach anarchistycznych, co wyznawców udomowionego liberalizmu, etatystycznego konserwatyzmu, demokracji obywatelskiej, a znaleźli by się pewnie w tym gronie także różnej maści socjaliści i libertarianie. W “miastowych” blogach i gadzinówkach NONBN to anarchiści i tyle. Jak wytłumaczyć to uproszczenie?

5 stycznia w Gdańsku odbyła się wystawa zdjęć i debata na temat osiedli kontenerowych zorganizowana przez Federację Anarchistyczną (FA) i Inicjatywę Pracowniczą (IP) z Trójmiasta i Poznania oraz gdańską Grupę Inicjatywną „Nic o Nas Bez Nas”. Trwający od dłuższego czasu spór pomiędzy środowiskiem anarchistycznym w Gdańsku, a władzami tego miasta, dotyczący polityki mieszkaniowej, szeroko relacjonowany przez lokalną prasę, spowodował, iż na debatę wstawiło się blisko 100 osób. Świetlica „Krytyki Politycznej”, w której odbyło się spotkanie, pękała w szwach.  Przyszli działacze różnych organizacji (obok wyżej już wymienionych np. Młodzi Socjaliści), radni PiS i SLD, przedstawiciele organizacji pozarządowych, pracownicy ośrodków pomocy społecznej i zwykli lokatorzy związani z „Nic o Nas Bez Nas”, a także regionalna prasa, która dziś relacjonuje szeroko to wydarzenie.

Trójmiejski portal internetowy Wybrzeże 24 opublikował 28 grudnia obszerny materiał, przedstawiający działania urzędników gdańskiego ratusza przeciwko założonej przez trójmiejskich anarchistów Inicjatywie Nic o Nas Bez Nas (NoNBN), broniącej praw lokatorów i lokalnych społeczności. Według informacji, zawartych w tem tekście pracownicy gdańskiego Urzędu Miasta w godzinach pracy uprawiali w internecie propagandę na rzecz władz Gdańska, zalewali internetowe fora obraźliwymi komentarzami pod adresem lokatorów mieszkań socjalnych, a nawet założyli własny blog na którym uprawiają czarny PR politycznych oponentów.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza, Grupa Inicjatywna „NIC O NAS BEZ NAS” oraz Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań zapraszają do udziału w panelu dyskusyjnym poświęconym nowej polityce barakowej, połączonym z wystawą zdjęć ukazujących rzeczywistość polskich osiedli kontenerowych.

Mieszkańcy miast oczekujący w długich kolejkach do mieszkań socjalnych, są traktowani przez władze polskich miast jako problem, który trzeba załatwić najprostszym i najtańszym kosztem. Wobec braku chęci i funduszy na rzeczywistą pomoc osobom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej, szybkim i łatwym wyjściem staje się umieszczenie ich w kontenerach mieszkalnych na obrzeżach miast. Czy rzeczywiście jest to rozwiązanie problemu, czy raczej próba ukrycia go przed resztą społeczeństwa?

Niezwykle serio traktuję budowę społeczeństwa obywatelskiego – mówił przed wyborami Paweł Adamowicz i zapowiadał, że jego administracja dołoży wszelkich starań, aby usprawnić proces konsultacji społecznych i lepiej informować mieszkańców o swoich planach. Szumnie zapowiadana budowa społeczeństwa obywatelskiego, która miała być “konikiem” Adamowicza okazała się być cherlawą szkapą, i to już w kilka tygodni po wyborach.

Oto prawa ręka Adamowicza – Maciej Lisicki – otrzymał zaproszenie do uczestnictwa w debacie “Kontener – narzędzie segregacji społecznej?”, na której miałby szansę przedstawić swoje zamierzenia odnośnie budowy w Gdańsku osiedla kontenerowego oraz zastanowić się nad argumentami osób uznających takie plany za niedopuszczalne. Na łamach mediów Lisicki zapewniał, że nie uchyli się od merytorycznej dyskusji, jednak kiedy przyszło co do czego odmówił udziału w debacie zasłaniając się szeregiem niepoważnych wymówek.

11 marca trójmiejska sekcja Federacji Anarchistycznej wzięła udział w rozmowach z przedstawicielami władz Gdańska. Spotkanie dotyczyło planowanych na przyszły rok drastycznych podwyżek czynszów w mieszkaniach komunalnych i dobitnie pokazało, że obecna polityka miasta ma się nijak do faktycznych oczekiwań mieszkańców oraz to, jak niesamowicie aroganccy są neoliberałowie rządzący dziś Gdańskiem. Zapraszamy do przeczytania relacji z rozmów.

Atomowy autobus w Gdańsku

13 grudnia 2010 r. Dział: Pomorskie

Gdańsk był ostatnim przystankiem na trasie „Atomowego autobusu – mobilnego laboratorium”, projektu mającego „pogłębiać wiedzę na temat energetyki nuklearnej”. W trakcie trwania projektu na Politechnice Gdańskiej, ubrani w białe kombinezony ochronne aktywiści i aktywistki sprzeciwiający się budowie elektrowni atomowych w Polsce rozdawali ulotki informacyjne przedstawiające argumenty przeciwników.

Mimo że, projekt w oczywisty sposób propaguje budowę elektrowni atomowych, wspierany jest przez „PGE Energia Jądrowa”, a patronat objęło Ministerstwo Gospodarki, to jego uczestnicy starali się odgrywać rolę „bezstronnych ekspertów” zarówno podczas prezentacji jak i w trakcie późniejszej „debaty”. Protestujących próbowano zakrzyczeć po czym siłą wyrzucić z sali gdzie prowadzone były prezentacje (jeden z pracowników uczelni oświadczył wtedy, że "Hitler zrobiłby z nimi porządek"). Dopiero gdy pozbycie się gości okazało się niemożliwe pozwolono im zająć kawałek przestrzeni i rozdawać ulotki.