Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

Jesteś tu: Start /
A+ R A-

Magdalena Malinowska pracownica firmy Amazon działająca w OZZ Inicjatywa Pracownicza, współorganizatorka Socjalnego Kongresu Kobiet


Nagłośnienie problemów pracownic ochrony, które zostały zatrudnione przez organizatorki ostatniego Kongresu Kobiet, wywołało pewne zainteresowanie opinii publicznej w tym również środowiska Krytyki Politycznej. Niedawne teksty napisane przez Izabelę Desperak (link) oraz Michała Sutowskiego wraz z Agnieszką Wiśniewską (link) wzięły pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi publikowane w Internecie, z wyjątkiem komentarza grupy inicjatywnej Socjalnego Kongresu Kobiet (link). Jest to o tyle istotne, że komentarz Socjalnego Kongresu Kobiet już po części wyjaśnił problemy powtórnie podniesione przez dwie kolejnie publikacje z łamów Dziennika Opinii. Dziwi więc uparte powracanie do tez, które od tego wyjaśnienia abstrahują.


fot. Radosław Sto

 

Publikacje z Dziennika zakładają, że stosunki pracy panujące na Kongresie Kobiet to wpadka bądź odosobniony incydent. Sama od trzech lat jestem szeregową pracownicą podpoznańskiego magazynu „Amazona” i prowadzę w nim działalność związkową. Na podstawie własnych doświadczeń, jak i działalności związkowej mogę stwierdzić, że w polskich przedsiębiorstwach pogarda względem pracujących kobiet jest na porządku dziennym. Kongres Kobiet jedynie powiela obecnie dominujący model stosunków pracy. Patologiczne traktowanie pracownic ochrony przez ich przełożone w obecnych realiach nie jest w żaden sposób wyjątkowe, a raczej typowe. Sytuacja wywołała publiczne zainteresowanie m.in. dlatego, że stoi ona w sprzeczności z wizerunkiem Kongresu Kobiet, który deklaratywnie reprezentuje interesy wszystkich kobiet. W praktyce unika on jednak kwestii nierówności klasowych jak diabeł święconej wody. Wbrew propozycjom Izabeli Desperak problem nie ma więc charakteru technicznego i nie rozwiąże go przykładowo wprowadzenie jakiegoś rodzaju klauzul społecznych. Jego istota ma charakter polityczny. Po prostu skład gabinetu cieni, który kształtuje politykę Kongresu, jest skrajnie neoliberalny. Taka sytuacja z kolei gwarantuje, że znoszenie hierarchii płciowej, która uderza w najgorzej usytuowane kobiety, nie będzie dla Kongresu kluczowym tematem.


Kongres jest wymownym przykładem tego, jak retoryka wspólnego interesu łączącego wszystkie kobiety utwierdza podział pracy, w którym większość z nich ciężko pracuje za darmo albo za grosze. To samo słyszymy w przedsiębiorstwach, gdy wmawiają nam, że jesteśmy jednym zespołem. Kiedy jednak dochodzi do podziału owoców naszej pracy, okazuje się, że większość z nas skazana jest na biedę, a jedynie mniejszość odnosi sukcesy. Nasza krytyka nie ma więc treści moralnej, jak twierdzi Sutowski z Wiśniewską, ale materialną. Nie walczymy o posady w parlamencie czy w radach nadzorczych przedsiębiorstw, do czego cały czas namawiają nas liberalne feministki. Walczymy o przeżycie do pierwszego, o to, żeby nie być eksmitowaną na bruk, walczymy przeciwko istnieniu takich ról społecznych, jak polityk czy polityczka, buissneswomen czy komornik. Nie walczymy o rząd dusz w mediach, galeriach, instytucjach politycznych i w innych skupiskach elit, które utrzymują się z naszej pracy. Częściej spotkać nas można w zakładach pracy i czyszczonych kamienicach, czyli w miejscach skupiających środowiska pracownicze. Perspektywa pracownic i lokatorek jest dla nas zasadniczym punktem odniesienia i dlatego kojarzone jesteśmy z lewicą, choć pewnie dla ludzi z tzw. lewicowych mediów niezwiązanych ze środowiskami pracowniczymi takie podejście może wydawać się sekciarskie.


Wbrew banalizacji dokonanej przez Sutowskiego i Wiśniewską obecna dyskusja dotycząca Kongresu Kobiet nie ma charakteru pokoleniowego (młode radykalne kontra stare liberalne). Gdyby spojrzeć, chociażby na skład ruchu lokatorskiego, to dominują w nim kobiety powyżej pięćdziesiątego roku życia, których postulaty i działania niejednokrotnie są dużo bardziej postępowe niż zaangażowanie młodej lewicowej inteligencji. Brak wiedzy na temat charakteru konkretnego ruchu społecznego (w tym wypadku lokatorskiego, który jest częścią składową Społecznego Kongresu Kobiet) prowadzi publicystyczny tandem do błędnych wniosków politycznych.


Kongres Kobiet nie przesunie się bardziej na lewo, dopóki najgorzej utytułowane kobiety nie będą wzmacniały swojej siły w procesie walk o charakterze ekonomicznym. Interpretacja, jakoby przypadki wzmożonego wyzysku kobiet przez inne kobiety podczas Kongresu były etapem „konfliktu w rodzinie”, bardziej odsuwa nas niż przybliża do wizji lewicowego Kongresu Kobiet. Od dekad słyszymy podobną retorykę nawiązującą do solidaryzmu społecznego, którego efekty odczuwamy każdego dnia na własnej skórze. Nawoływania do solidarnej walki z komuną, z faszyzmem czy o ograniczoną formę demokracji dla elit od niemal 30 lat służą im do wyciszania konfliktów klasowych występujących w obrębie stosunków produkcji. Skutkiem tego w zakładach pracy panuje obecnie zamordyzm rodem z XIX w. Problemy, na których my się koncentrujemy, dotyczą tego, jak powstrzymać tendencje faszystowskie w sytuacji, kiedy ruch związkowy jest w znacznym stopniu kojarzony z prawicą, a ruch kobiecy z neoliberalizmem? Po co tworzyć lewicę wykorzenioną z bieżących walk, które współcześnie toczą pracownice i lokatorki? Za postulowane przez środowisko Krytyki otwarcie względem środowisk liberalno-centrowych lewica płaci odcięciem od środowisk pracowniczych, co przez lata przygotowywało grunt dla rozwoju skrajnej prawicy. Nie chodzi tu o otwarcie na tzw. kwestie obyczajowe, lecz o otwarcie polegające na akceptacji liberalnej polityki gospodarczej.


W ciągu ostatnich dwóch lat kobiety w Polsce zwróciły na siebie uwagę całego świata, lecz nie ze względu na istnienie Kongresu Kobiet bądź zasiadające w ławach sejmowych polityczki. To niezależne działania kobiet na czarnym proteście spowodowały, że prawica zmuszona była odpuścić kwestię aborcji. Dzięki oddolnym działaniom kobiet m.in. z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów liberałka rządząca Warszawą wycofała się z reprywatyzowania jej zasobu mieszkaniowego. Fakty te przeczą tezie, że dalszy rozwój ruchu kobiecego może nastąpić poprzez otwarcie się na liberalizm (tak jakby obecnie jego wpływy były zbyt małe) czy promowany przez jego zwolenniczki start kobiet we wszelkiego rodzaju wyborach.


Liberalne parlamentarzystki skompromitowały się na początku roku podczas głosowania w sprawie aborcji. Czy kobiety używające limuzyn jako środka transportu, pomieszkujące w apartamentach gdzieś między Warszawą a Brukselą, ewentualnie wpadające na kawę do londyńskiego City, są zdolne do reprezentowania interesów kobiet, które pracują bez wytchnienia i bez perspektyw na liniach montażowych, w magazynach, na śmieciowych umowach, za najniższą krajową itd.?


Podczas Społecznego Kongresu Kobiet ustaliłyśmy zręby naszych postulatów programowych (link). Tzw. kwestia socjalna, wbrew perspektywie Izabeli Desperak, nie dotyczy jedynie problemu biedy i rozwoju dobroczynności. Pierwszym z listy naszych postulatów jest skrócenie tygodnia roboczego do 35 godzin. Gdyby twarz Kongresu, Henryka Bochniarz, przekonała do tego postulatu Konfederację Lewiatan, to przy jej wsparciu do końca roku problem przepracowania kobiet zostałby ograniczony, chociażby symbolicznie, o pięć godzin, a Kongres Kobiet zapisałby się złotymi zgłoskami w historii Polski. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nikt poza ludźmi pracy, nie będzie skory do zmuszenia klasy rządzącej, aby zatwierdziła ów postulat. Taki stan rzeczy skłania nas do rozważenia zagadnienia formy organizacyjnej, jaką powinny obierać środowiska kobiece, w jakich miejscach powinny one koncentrować swoją działalność, jaką strategię powinny przyjąć w kontaktach z klasą polityczną na poziomie samorządowym i centralnym, jak przełamywać ograniczenia wynikające z elitaryzmu charakteryzującego polski feminizm?


fot. Piotr Stasiak

 

Kolejna kwestia dotyczy tego, w jakich sytuacjach antykobiece działania prawicy będą miały poparcie środowisk liberalnych. Z jednej strony w walce o utraconą władzę odwołują się one do ruchów społecznych, lecz w zakresie utrzymywania nierówności ekonomicznych idą ręka w rękę z prawicą, nie raz ją wyprzedzając. Poza tymi kwestiami pojawiają się jeszcze te dotyczące kształtu zabezpieczeń socjalnych (zadowala nas 500 plus czy może chcemy 1500 plus?), powszechnego dostępu do mieszkań komunalnych, dostępu do darmowej służby zdrowia włącznie z możliwością dokonywania aborcji, opłacania czasu dojazdów do pracy, likwidacji umów śmieciowych, unikania wyniszczającej pracy, którą obecnie określa się jako „aktywność zawodową”. Z tego typu problemami spotykamy się na co dzień.


Jeżeli udaje nam się je rozwiązać to nie na drodze sporu, który, jak chciałaby Krytyka, toczy się w sferze publicznej. Dopóki warunki naszego utrzymania nie ulegną znaczącej poprawie, to sfera publiczna pozostanie dla nas pojęciem abstrakcyjnym zarezerwowanym dla nielicznych kobiet i mężczyzn. Jeżeli myślimy o sporze, to raczej o sporze zbiorowym jako wstępie do strajku. Bliższa naszemu doświadczeniu jest koncepcja cyrkulacji walk, które podejmują kolejne grupy kobiet w zakładach pracy i poza ich murami. Nie oszukujemy siebie nawzajem, że dyskusja jest w stanie skłonić nasze szefowe lub kamieniczników do ustępstw. Ci ludzie, podobnie jak politycy, dopóki nie tracą na wizerunku lub nie ponoszą strat finansowych, nie mają w zwyczaju się wycofywać. My budujemy kobiecą siłę w toku blokad eksmisji, strajków czynszowych, wspólnego spowalniania pracy i wydłużania przerw, sabotowania antypracowniczych działań kierownictwa zakładów, wywierania presji na władze samorządowe poprzez demonstracje i okupacje. Podczas lat działalności wielokrotnie przekonywałyśmy się, że otwartość na niezależne formy walki z wyzyskiem jest jednym ze sposobów przełamywania ograniczeń narzuconych nam przez zwolenników i zwolenniczki kapitalizmu.


 

codziennikfeministyczny.pl

Autorami tego listu jest pięciu ochotników chcących wesprzeć tych, którzy przeciwstawiają się faszystom Tommy'ego Robinsona.
Jako byli członkowie sił zbrojnych Powszechnych Jednostek Ochrony (YPG), którzy opuścili Brytanię i jako ochotnicy walczyli przeciwko islamistycznej grupie ISIS, pragniemy jasno wyrazić nasz sprzeciw wobec prób przywłaszczenia walki z ISIS i dżihadyzmem przez ruchy skrajnie prawicowe. Wspieramy kontrdemonstrację przeciw nadchodzącej prawicowej mobilizacji zaplanowanej na sobotę 14 lipca.
Jako żołnierze w wojnie przeciwko ISIS, którzy stracili w niej wielu przyjaciół, w tym ośmioro obywateli brytyjskich, chcemy postawić sprawę jasno: Tommy Robinson, Angielska Liga Obrony (EDL), Generation Identity oraz Football Lads Alliance (FLA) nie są częścią walki z islamskim ekstremizmem. Starają się oni wyłącznie zaszkodzić sprawie.
Podobnie jak reszta skrajnej prawicy, Robinson nie oferuje żadnych rozwiązań - wyłącznie nowe podziały.
Jest prawicowym zawodowym politykiem, który zaczynał w neonazistowskim BNP (Brytyjskiej Partii Narodowej), założył EDL i brytyjską Pegidę. Dopiero od niedawna stara się prezentować jako niezależny dziennikarz.
Nie jest nim. Zamiast tego zajmuje się budowaniem ruchu, którego charakter można wywnioskować z jego dotychczasowych powiązań takich jak Generation Identity - grupa składająca się z "byłych" neonazistów.
Brutalny islamski ekstremizm spod znaku Al-Kaidy czy ISIS nie jest częścią tradycyjnego islamu. Jest jedynie niedawnym zjawiskiem, które przybrało na sile dopiero od lat 50. XX wieku.
To, co znamy jako islamski fundamentalizm, również nie jest tradycyjną częścią islamu. Ma on niewiele ponad sto lat i przybrał obecny rozmiar w ciągu ostatnich pięćdziesięciu.
Mimo, iż należy opierać się tym reakcjonistycznym ruchom, islam sam w sobie nie jest religią ani lepszą ani gorszą w swej doktrynie niż żadna inna większa religia.
Kiedy sprzeciwiamy się islamskiemu faszyzmowi, musimy dokładnie określać to, jakim grupom czy osobom stawiamy opór.
Prawica nie jest tym zainteresowana. Celowo szkaluje wszystkich muzułmanów, oskarżając ich o wspieranie dżihadyzmu i chęć rzekomego najazdu na kraje nie-muzułmańskie.
Prawica prowokuje napięcia między muzułmanami a nie-muzułmanami dla celów rasistowskich − ponieważ muzułmanie najczęściej nie są biali − po czym używają tych napięć i poczucia braku zaufania jako budulca prawicowego ruchu, w którym kozłami ofiarnymi są najpierw mniejszości rasowe, później inni.
Takim samym wzorcem działania posługują się skrajnie prawicowe grupy na całym świecie. Tworząc społeczeństwo, w którym muzułmanie czują się niemile widziani i zagrożeni, prawica spędza nowych rekrutów dla ekstremistów.
Jeśli szczerze obawiasz się segregowanych społeczności, to winę za ich powstanie ponosi ruch New Labour i rządy Torysów, którzy pozwolili na segregację, a nawet ją ułatwiali. Wesprzyj socjalistyczne rozwiązanie: zjednoczone, równe społeczności oraz laicką edukację.
Jeśli szczerze obawiasz się gangów molestujących kobiety i dziewczynki, to winę za ich działalność ponosi ruch New Labour i rządy Torysów, którzy przyzwalali na brak szacunku czy wzglądu na potrzeby dziewcząt i kobiet klasy robotniczej. Wesprzyj socjalistyczną odpowiedź na klasizm i zaniedbanie oraz odpowiednie finansowanie dla służb socjalnych.
Jeśli szczerze obawiasz się islamskiego ekstremizmu:
Wywieraj presję na rząd do zerwania wszelkich więzi z Arabią Saudyjską (której system prawny jest niemal identyczny do doktryn ISIS), największego eksportera ekstremistycznej ideologii.
Wywieraj presję do zerwania wszelkich więzi z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, który żywił ISIS, a następnie sprzymierzył się z nimi by zaatakować Kurdów, wspiera dżihadystów w Syrii i buduje system coraz bardziej reakcjonistycznego, fundamentalistycznego prawa w Turcji.
Szukaj rozwiązań i sprzymierzeńców z samych społeczności muzułmańskich oraz imigranckich, które najbardziej cierpią z powodu ekstremizmu.
YPG nie pokonało ISIS wynosząc jedną religię nad pozostałe czy jedną rasę ponad inną, ale poprzez swoją ideologię świeckiego, demokratycznego, wielo-religijnego, wielorasowego socjalizmu.
Lewicowe idee i polityka przyniosły koniec ISIS w północnej Syrii. Tak samo będzie z walką przeciw ruchom ekstremistycznym tu, w Wielkiej Brytanii.
Alexander Norton
Callum Ross
Josh Walker
Brace Belden
Tirpan Cudi
Tłumaczenie: Amelia


Oświadczenie


Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego zrzesza w swoich szeregach przede wszystkim pracowników niemedycznych. Kim jesteśmy? To rejestratorka medyczna, która ustala Twoją wizytę w szpitalu lub poradni; salowa, która sprząta szpital, wylewa nocniki i podaje obiad; informatyk, bez którego lekarz nie wypełni recepty, a tomograf komputerowy nie zrobi diagnostyki; sekretarka medyczna, która wprowadzi zapisy Twojego pobytu, zaplanuje kolejną wizytę, wpisze rozliczenia, aby NFZ zapłacił za Twoje leczenie; pracownica księgowości, bez której Szpital nie jest w stanie funkcjonować, nie zakupi leków i nie rozliczy się z NFZ; jest też pan elektryk – wszystko przecież działa na prąd; malarz i ślusarz; a tego wszystkiego dogląda portier, który całą dobę pilnuje, aby do szpitala nie dostał się nikt niepowołany oraz informuje przychodzących do niego pacjentów.

My też pracujemy na rzecz Szpitala, organizujemy pracę lekarzom, pielęgniarkom, którzy sami sobie nie posprzątają, sami nie zajmą się pacjentami ani nie naprawią instalacji elektrycznej.
Tymczasem czujemy się traktowani i traktowane, jakbyśmy byli niepotrzebni. Najdobitniej świadczą o tym wynagrodzenia, które bez względu na nasze wykształcenie i kwalifikacje są nieodmiennie niskie. Systemowo przyjmuje się, że mamy zarabiać zdecydowanie mniej od innych grup zawodowych zatrudnionych w służbie zdrowia tak, jakby od naszej pracy, poświęcenia i zaangażowania, nie zależało ludzkie życie, jakość świadczonych przez Szpital usług i komfort pacjentów oraz ich rodzin.

Część z nas nie zarabia nawet ustawowego minimalnego wynagrodzenia 2100 zł brutto, a Szpital wielu osobom musi okresowo wypłacać dodatki wyrównujące. Nasze wynagrodzenia są nieodmiennie niskie na poziomie nawet tylko ok. 2000 zł „na rękę”. Zarabiamy o wiele mniej od innych grup zawodowych, nawet gdy posiadamy wyższe wykształcenie. Nie dostajemy podwyżek, więc realnie wynagrodzenie wieloletnich pracowników Szpitala zmalało, zamiast wzrosnąć.

Dziś jako zespół niemedyczny tworzymy grupę ludzi zdecydowanych upomnieć się o godne zarobki i szacunek dla naszej pracy. W Szpitalu pracuje dużo osób młodych, które przychodzą zdobyć doświadczenie zawodowe, ale z powodu niskich wynagrodzeń rezygnują z pracy tutaj. Są też wieloletni pracownicy Szpitala, którzy z powodu lekceważenia, braku jakichkolwiek podwyżek i w konsekwencji głodowych wynagrodzeń dziś również chcą odejść. Nie pozwólmy im odejść! To również my tworzymy ten Szpital.



Żądamy poszanowania pracy pracowników niemedycznych!
Żądamy wyższych płac!



Komisja Zakładowa OZZ Inicjatywa Pracownicza przy Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego

Ilona Rabizo, autorka niedawno wydanej książki „W kieracie ubojni”, opowiada o kulisach jej powstania.  Ilona zatrudniła się w jednej z wielkopolskich rzeźni, dzięki czemu mogła przeprowadzić badania na temat warunków pracy w takich zakładach, a także sposobów traktowania zwierząt. Przeczytajcie nasz krótki wywiad z autorką książki i wiceprezeską Stowarzyszenia Otwarte Klatki.



1. Co cię skłoniło do napisania książki „W kieracie ubojni”?

Chów przemysłowy zwierząt i ich ubój nieodłącznie związane są z cierpieniem. Przez pierwsze lata aktywizmu prozwierzęcego byłam skupiona na zwierzętach zamkniętych na fermach. Miałam poczucie, że tylko one są ofiarami przemysłu mięsnego.

Okazało się jednak, że istnieją co najmniej dwie inne grupy, którym ten przemysł niszczy życie. Pierwszą stanowią mieszkańcy wsi, w których ulokowały się duże fermy – w Polsce jest to ogromny problem. Drugą grupą są pracownicy zakładów mięsnych. Co ciekawe, początkowo w ruchu animalistycznym postrzegaliśmy osoby pracujące w ubojniach zdecydowanie negatywnie, tak jakby to one były odpowiedzialne za cierpienie zwierząt.


W kieracie ubojni Ilona Rabizo

 

Pierwszy raz z prawdziwym obliczem zatrudnienia w rzeźniach zetknęłam się na studiach pracy socjalnej. Podczas wizytacji w jednym z zakładów karnych okazało się, że część więźniów w ramach resocjalizacji pracuje w pobliskiej ubojni. Wtedy wydawało mi się to niewiarygodne, dlatego postanowiłam przeprowadzić z nimi wywiady i szerzej zająć się tym zjawiskiem w pracy licencjackiej.

Już w tamtym okresie dotarłam do wielu raportów opisujących wstrząsające warunki pracy w ubojniach, brakowało jednak informacji o sytuacji w Polsce. I z tego względu na kolejnym etapie studiów zdecydowałam się dokładniej zbadać warunki pracy w polskich rzeźniach. Książka „W kieracie ubojni” została wydana na podstawie mojej pracy magisterskiej.

2. Jak się czułaś wewnątrz ubojni? Czy możesz spokojnie spać po tym, co widziałaś?

Teraz mija drugi rok od mojego zatrudnienia. Na pewno jest mi łatwiej o tym pisać niż kiedyś. Pracując tam, miałam poczucie utraty wolności. W ubojni jest się przydzielonym do jednego stanowiska, nie można od niego odejść. Na hali nie ma okien, drzwi są zamykane. Wszędzie są kamery, które dyscyplinują pracowników. Do tego dochodzą kierownicy, którzy pomiatają pracownikami, krzyczą. No i niewyobrażalnie długi czas pracy sprawia, że całe twoje życie ogranicza się do tego zakładu.

3. Jakie było nastawienie do zwierząt twoich współpracowników?

Pracownicy mieli przekonanie, że są traktowani gorzej niż zwierzęta, że nikt się z nimi nie liczy, że są łatwo zastępowalni. Początkowo obawiałam się, że nie dam rady psychicznie, właśnie ze względu na zwierzęta. Jednak już pierwszego dnia okazało się, że nie będę miała nawet czasu zastanawiać się nad ich cierpieniem. Moje myśli były głównie skupione wokół przetrwania, aby dać radę od początku do końca zmiany, pomimo bólu i zmęczenia.

4. Jak traktowani byliście jako pracownicy?

Tragicznie, jak przedmioty. W takich zakładach nie jest się w pełni człowiekiem. Jesteś częścią procesu obróbki mięsa i to częścią łatwo zastępowalną. Praca jest tak podzielona, aby cała rzesza pracowników wykonywała jak najprostsze czynności. Dzięki temu nie trzeba tracić czasu na szkolenie nowej osoby ani wdrażanie jej w system. Pierwszego dnia ustawiają cię przy taśmie, dają nóż do ręki i od tego momentu masz pracować na najwyższych obrotach.


W kieracie ubojni- Ilona Rabizo

 

5. Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz na świecie, nawet najbardziej niemożliwą, to co by to było?

Myślę, że problemem naszego świata jest dążenie ludzi do zysku. Kiedy pieniądze stają się celem najważniejszym, celem samym w sobie, to przestaje być ważne, co robisz i jak to robisz, istotne jest tylko to, czy finansowo dane działanie się opłaca, czy dana jednostka na tym odpowiednio dużo zarobi. Idealnym przykładem jest tu hodowla przemysłowa. Wiemy, że powoduje cierpienie zwierząt, wiemy, że dla społeczności lokalnych taka ferma jest katastrofą.

Co więcej, wiemy, że przemysł mięsny niszczy życie pracowników. Do tego dochodzi cały szereg ukrytych kosztów środowiskowych i zdrowotnych, przerzucanych na społeczeństwo. I to wszystko w imię zysku, aby bogaci mogli być jeszcze bogatsi.

Osoby, które walczą o swoje małe ojczyzny czy o dobro zwierząt, stają się „ekooszołami”, ponieważ nie posługują się retoryką zysku. Tylko jak wycenić, ile jest warte cierpienie loszki uwięzionej w kojcu porodowym, który uniemożliwia jej poruszanie się czy kontakt z potomstwem, albo sześciotygodniowego kurczaczka, który ugina się pod własnym ciężarem?

Jak wycenić zanieczyszczenie wód Bałtyku przez fermy wielkopowierzchniowe, zanieczyszczenie wód gruntowych, łąk czy pól? A co z problemami zdrowotnymi albo ciągłym stresem ludzi mieszkających w niewyobrażalnym smrodzie, który przenika domy i ubrania. Jak wycenić utratę kontaktów społecznych przez sąsiadów ferm, kiedy wnuki nie chcą odwiedzać już dziadków, bo od obrzydliwych odorów zbiera im się na wymioty? Nad tym się nie zastanawiamy, ponieważ suma kosztów nie jest tak łatwo policzalna jak zyski finansowe korporacji.

Najbardziej chciałabym, aby ludzie kierowali się nie zyskiem, a dobrem społecznym. I wtedy pytaniem byłoby nie jak mogę najwięcej zarobić na hodowli zwierząt, ale jak mogę wyprodukować zdrową żywność dostępną dla każdego, której produkcja jak najmniej szkodzi zwierzętom, ludziom i środowisku?

I dalej można się zastanawiać, który model żywienia zużywa jak najmniej globalnych zasobów, czyli w perspektywie ogółu społeczeństwa, naszej planety jest najbardziej opłacalny ekonomicznie. Marzę, abyśmy kierowali się dobrem wspólnoty z perspektywy lokalnej, ale i globalnej, żebyśmy do tej wspólnoty włączali także zwierzęta i środowisko. Wtedy takie okrutne działania jak hodowla przemysłowa nie mogłyby istnieć, bo byłyby nieopłacalne. Społecznie nieopłacalne.

Ilona Rabizo jest również współautorką książki „Społeczeństwo bez mięsa. Socjologiczne i ekonomiczne uwarunkowania wegetarianizmu”, gdzie napisała rozdział pt. „Rzeźnia Henry’ego Forda”. Poruszała tam temat warunków pracowników przemysłu mięsnego w kontekście rasy czy płci.

 

 

Zachęcamy do kupienia książki Ilony Rabizo tu: https://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=5471&Itemid=116


Oraz do polubienia Fanpage’a książki W kieracie ubojni: https://www.facebook.com/W-kieracie-ubojni-1828296223895463/

 

www.otwarteklatki.pl

Nacjonalizm tak doskonale pasował do wyznaczonego mu podwójnego zadania – udomowienia robotników i ograbienia obcych, że spodobał się wszystkim – to znaczy wszystkim, którzy dzierżyli albo chcieli dzierżyć część kapitału (fragment broszury).
***

https://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=5515&Itemid=116

 

A-tak – anarchistyczną gazetę uliczną, wydajemy od września 2015 roku. Jest to projekt ogólnopolski, który cały czas staramy się ulepszać i rozwijać. Dowód na to trzymacie właśnie w rękach. W serii Biblioteczka Ataku prezentujemy bowiem teksty, które z racji swojej objętości nie mogły znaleźć się na łamach naszej gazety. Teksty, które kontynuują i rozwijają tematy poruszone w Ataku, które wydały nam się ciekawe dla współczesnego ruchu anarchistycznego i istotne z punktu widzenia aktualnej debaty publicznej.

 

Sam papier nam jednak nie wystarcza bo czymże jest wydawanie bez praktyki? Dla nas miała ona i nadal ma duże znaczenie. Z tego też powodu bierzemy czynny udział w działaniach ruchu anarchistycznego poprzez uczestniczenie w niezliczonych spotkaniach, dyskusjach, akcjach bezpośrednich, demonstracjach. Jesteśmy grupą, której zależy na skoordynowaniu i wzmocnieniu anarchistycznych działań w całym kraju. Staramy się docierać do osób i grup początkujących oraz tych bardziej doświadczonych. Pomagamy w nawiązaniu kontaktu z innymi jednostkami/grupami, wymieniamy się doświadczeniami i umiejętnościami. Zajmujemy się też tworzeniem i rozpowszechnianiem ogólnopolskich materiałów promujących anarchizm – ulotek, plakatów, wlepek.

 

Prosimy o kontakt osoby i grupy, które chcą nawiązać współpracę, niezależnie czy i do jakiej organizacji należą, lub wesprzeć finansowo nasze działania.

 

Kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.


Gazetę A-tak oraz broszury w serii Biblioteka A-taku tworzy kolektyw redakcyjny przy współpracy z wydawnictwem Bractwo Trojka.

 

Zapraszamy do współpracy.

Kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Fb/atak.gazeta

Strona z propagandą: akcja.type.pl

www.rozbrat.org



 

Od 2 lipca br., Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie wstrzymał planowe hospitalizacje. Odwołano zaplanowane badania i zabiegi operacyjne, ograniczono pracę poszczególnych klinik i przychodni specjalistycznych. Na stan większości oddziałów przyjmowane są tylko osoby w stanie zagrożenia życia.

 

Bezpośrednim powodem zaistniałej sytuacji jest nieobecność w pracy ponad 30% personelu, głównie pielęgniarskiego. Na początku tygodnia większość z ww. osób dostarczyła swoim przełożonym zwolnienia lekarskie i obecnie przebywa na tzw. chorobowym. Nie ma pielęgniarek w punktach pobrań przy poradniach specjalistycznych, na niektórych oddziałach na jednej zmianie pracuje tylko 1 pielęgniarka na kilkadziesiąt łóżek, w pracowni diagnostyki obrazowej MR przedwczoraj pracował tylko 1 technik, na oddziale ratunkowym tylko kilku ratowników, do pracy nie przyszła też część lekarzy, nie ma poza tym obsady bloków operacyjnych, jak również odpowiedniej ilości osób rejestrujących…

 

Dyrekcja szpitala, w odpowiedzi na nieobecność tak dużej ilości pracowników i pracownic, nakazała ograniczyć zakres działań większości jednostek placówki, jako że szpital jako całość stał się niewydolny. Jednocześnie, dyrektor Krzysztof Bałata, w porozumieniu z wojewodą podkarpackim Ewą Leniart, podjął określone kroki prawne wymierzone w personel szpitala. Zawiadomiono NFZ i ZUS celem wdrożenia kontroli osób przebywających na zwolnieniach, ponadto wezwano Sanepid celem przeprowadzenia kontroli w kierunku poszukiwania źródła możliwej masowej epidemii, jak również ABW (!), której zgłoszono zawiadomienie o powstaniu grupy przestępczej mającej na celu sparaliżowanie działań szpitala i działanie na szkodę chorych.

 

Od 23 marca br. siedem związków zawodowych działających na terenie szpitala pozostaje w sporze zbiorowym z dyrekcją. Pracownicy i pracownice szpitala domagają się poprawy warunków pracy i usług świadczonym pacjentom, zwiększenia ilości zatrudnionego personelu, zwłaszcza pielęgniarskiego, podniesienia wysokości płac, wprowadzenia płatnych dwutygodniowych urlopów szkoleniowych, początkowo również utworzenia funduszy: szkolenia i nagród (z tego postulatu zrezygnowano na rzecz zawarcia kompromisu). Dotychczasowe wielokrotne rozmowy związkowców z dyrektorem i władzami samorządowymi, uzasadniającymi sytuację organizacyjno-finansową szpitala koniecznością jego restrukturyzacji, nie przynosiły rezultatu. Według pracowników placówki, dyrektor nie respektuje praw pracowniczych, nie konsultuje i nie informuje ich na temat planowanych działań, nie reaguje na składane przez nich postulaty. Początkiem czerwca zorganizowano protest pracowniczy pod urzędem marszałkowskim oraz przeprowadzono na terenie szpitala referendum strajkowe, w ramach którego za strajkiem opowiedziało się 99% głosujących. Fakt ten nie przekonał jednak dyrektora, który uznał protest i referendum za niezgodne z prawem, zaś postulaty związkowe określił jako absurdalne, zapowiadając jednocześnie wdrożenie procedur prawnych, mających „zabezpieczyć” placówkę przed strajkiem ze strony osób w niej zatrudnionych. Pod koniec czerwca, dyrektor Bałata złożył do sądu okręgowego wniosek o wydanie zakazu strajku w ramach tzw. zabezpieczenia. Sąd okręgowy, bez analizowania zasadności wniosku oraz zgodności z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wydał zakaz organizowania i przeprowadzania strajku w szpitalu przez okres następnych 14 dni. Od początku lipca znaczna część personelu przebywa na zwolnieniach chorobowych. Pozostający w szpitalu pracownicy apelują do dyrekcji o zaprzestanie zastraszania personelu i ponowne rozpoczęcie rozmów. Dyrekcja nie przestaje jednak zastraszać, zaś pani wojewoda na łamach mediów odwołuje się do zachowywania zasad etyki i moralności [sic!]. Pacjenci oczekujący od wielu miesięcy na planowane badania obrazowe, zabiegi operacyjne czy wizyty w poradniach, są przerejestrowywani na dalsze odległe terminy, zaś ci pozostający w szpitalu są w większości przypadków wypisywani z oddziałów przed zakończeniem pełnego procesu diagnostycznego. Jak zwykle, wszystko dla dobra pacjenta…

 

Podobną formę protestu podjął personel szpitali w Mielcu oraz w Tarnobrzegu. W ostatnim czasie protestowali również pracownicy i pracownice trzech szpitali klinicznych w Lublinie. Na jesień br. ponowny strajk zapowiadają lekarze rezydenci.

 

 

Jako anarchiści wyrażamy solidarność z protestującymi pracownikami i pracownicami Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 przy ul. Lwowskiej w Rzeszowie oraz szpitali w Mielcu i Tarnobrzegu. Działania dyrekcji szpitala na Lwowskiej oraz władz samorządowych województwa podkarpackiego, zmierzające do zdyscyplinowania protestujących poprzez ich zastraszanie i szykanowanie, uznajemy za formę represji i jawny mobbing. Jednocześnie, świadomi potrzeb zdrowotnych zwykłych ludzi, wyrażamy jedność z pacjentami i pacjentkami tej największej placówki medycznej na Podkarpaciu.

Nie dajmy się podzielić!

Solidarność naszą bronią!

RZESZOWSCY ANARCHIŚCI

 

 

info:

 

http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23489864,wazniejsze-sa-cyferki-czy-ludzie-protest-pracownikow-klinicznego.html

http://rzeszow-news.pl/spor-pracownikow-z-dyrekcja-trwa-w-szpitalu-na-ul-lwowskiej-rozpoczelo-sie-referendum-strajkowe/

http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23497959,referendum-w-klinicznym-szpitalu-wojewodzkim-nr-2-w-rzeszowie.html

http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23524021,referendum-niezgodne-z-prawem-tak-uwaza-dyrektor-klinicznego.html

http://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,23589988,spor-miedzy-zwiazkami-a-dyrektorem-szpitala-przeniosl-sie-do.html

http://rzeszow-news.pl/w-szpitalu-przy-ul-lwowskiej-wstrzymano-planowane-przyjecia-pacjentow/

http://rzeszow-news.pl/masowe-zwolnienia-lekarskie-pracownikow-szpitala-przy-ul-lwowskiej-pacjenci-wypisywani-do-domu/

http://www.nowiny24.pl/zdrowie/a/chirurgii-dzieciecej-w-szpitalu-przy-ul-lwowskiej-w-rzeszowie-grozi-zamkniecie-personel-szpitala-na-l4,13309487/

Politycy i biznesmeni w cieniu gabinetów decydują o tym, w jaki sposób można wykorzystywać zasoby naturalne, nie dbając o zdrowie i życie ludzi i innych zwierząt. Degradacja środowiska, wynikająca z prowadzenia polityki wyzysku, doprowadziła do zmian klimatycznych, które będą miały wpływ na każdego z nas. Aby przeciwstawić się tym procesom i odzyskać sprawczość w kształtowaniu otaczającego nas świata konieczne jest połączenie sił wszystkich frontów - od walk pracowniczych, przez lokatorskie, feministyczne, czy antyfaszystowskie.

Polska jest krajem jednym z największych producentów węgla kamiennego i brunatnego na świecie - 80% energii elektrycznej pozyskuje z węgla, w tym 30% z węgla brunatnego. Uzależnienie kraju od tego paliwa ma fatalne skutki dla środowiska naturalnego oraz zdrowia i przyszłości ludzi.

Eksploatacja węgla brunatnego i jego spalanie wiążą się z kolosalnymi nakładami finansowymi, ostatecznie ponoszonymi przez społeczeństwo w postaci problemów zdrowotnych, zniszczenia zasobów wodnych, utraty miejsc pracy i ekstremalnych zjawisk pogodowych wywołanych zmianami klimatu. Jeśli nie zgadzasz się na grabieżczą i wyniszczającą politykę rządu i świata biznesu, chcesz dostępu do czystej wody, powietrza i terenów zieleni, sprawiedliwej dystrybucji dóbr i możliwości decydowania o świecie, który cię otacza - przyjedź na pierwszy w Polsce Obóz dla Klimatu, który odbędzie się od 17 do 22 lipca 2018 r. w Wilczynie (woj. wielkopolskie).

Podczas obozu będziemy dzielić się wiedzą, doświadczeniami i umiejętnościami, informować o fatalnych skutkach i konsekwencjach wydobycia i spalania węgla, dyskutować o przyszłości regionu oraz planować wspólne działania na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i społecznej. Pięciodniowy program tworzą warsztaty, wykłady, wycieczki, pokazy filmów i wydarzenia artystyczne.

Każdy dzień obozu ma swój temat przewodni.

Są to: Lokalność, Praca, Solidarność, Samoorganizacja i Alternatywy.

 

 

Film zapraszający na obóz:

https://www.facebook.com/obozdlaklimatu/videos/198596797640945/

 

więcej informacji:

 

www.obozdlaklimatu.org


 

 

 

3 lipca nasze środowisko wsparło osoby z niepełnosprawnościami oraz ich rodziców w walce o postulaty, które pojawiły się w trakcie okupacji sejmu – m.in. o minimum socjalne dla osób niezdolnych do samodzielne egzystencji, dodatek 500 zł na życie czy wprowadzenie instytucji asystenta. Demonstracja na pl. Wolności w Poznaniu przyciągnęła kilkaset osób, nie zabrakło też samby. Część uczestników dotarła prosto z odbywającego się w tym dniu Czarnego Protestu dot. zaostrzenia prawa dostępu do przerywania ciąży.

 

Przemawiali rodzice, osoby niepełnosprawne i ich wspierające. Zdali relację z kontroli w przychodniach i szpitalach, które przeprowadzili w ostatnich dniach, czyli po wprowadzeniu prawa dot. dostępności do leczenia i fizjoterapii, które to prawo było bezpośrednim efektem wcześniejszych protestów. Okazało się, że wiele obietnic pozostaje wciąż pustych, a dostęp do usług medycznych nadal jest trudny. Z 21 postulatów, wypracowanych w trakcje okupacji – zrealizowano, i to niekompletnie, dwa.

 

Dwa przemówienia – przedstawicieli kawiarni Dobra oraz Ruchomości (związanej z Zemstą) – dotyczyły problemów, z którymi borykają się podmioty ekonomii społecznej, zatrudniające osoby z orzeczeniami. Zapowiedziano na 13 lipca debatę, w której również weźmiemy udział, dot. braku wsparcia ze strony samorządu.

 

Przedstawicielka Inicjatywy Pracowniczej podkreślała, że w ciągu ostatnich lat byliśmy świadkami wielu protestów w sektorach związanych z pracą opiekuńczą – protestowały pracownice socjalne, pracownice żłobków w Poznaniu, również w protest osób niepełnosprawnych jest zaangażowanych przede wszystkim wiele matek. Sektory opieki są niedofinansowane, podczas gdy od wielu lat dofinansowuje się w Polsce wielkie korporacje w specjalnych strefach ekonomicznych, a w najbliższym czasie przywileje podatkowe dla biznesu będą rozciągnięte na całą Polską. Wiele problemów osoby niepełnosprawne napotykają na rynku pracy – brak możliwości dopasowania czasu pracy do ich potrzeb, fikcyjne umowy o pracę, konieczność uzyskania pełnej zdolności do pracy pod rygorem utraty pracy i in. Tylko wspierając się, organizując oddolnie i dostrzegając wspólne interesy, na pierwszym miejscu stawiając nasze potrzeby, a nie potrzeby biznesu czy polityków, jesteśmy w stanie to zmienić.

 

Nie obeszło się bez zgrzytów, gdy przemawiali politycy, zarówno z PiS jak i z PO. Gdy przemawiał ten pierwszy część protestujących odwróciła się plecami, inni skandowali „40 dni walki”, czy „prawa kobiet”, samba zaczęła grać zakłócając przemówienie. Gdy przemawiała senator z PO tłumacząc się, że w obecnej sytuacji politycznej są bezradni, z tłumu głośno komentowano, że przez wiele lat byli równie bezradni w działaniach na rzecz osób niepełnosprawnych.

 

Środowiska osób niepełnosprawnych i ich rodzin zapowiadają, że będą kontynuować protesty. Z naszej strony chcielibyśmy już teraz zaprosić to środowisko do współtworzenia Socjalnego Kongresu Kobiet, organizowanego przez działaczki związkowe i lokatorskie, który odbędzie się jesienią.

 

www.rozbrat.org

Inicjatywa Pracownicza wspierała sprzątaczki z poznańskiego uniwersytetu (zatrudnione przez podwykonawcę), których prawa pracownicze deptane były w podobny sposób, co ochroniarek na Kongresie Kobiet. Na spotkaniach z władzami uniwersytetu usłyszeliśmy, że te panie nie należą do wspólnoty uniwersyteckiej, gdyż nie łączy ich z nią żadna formalna relacja (nie zatrudnia ich bezpośrednio uniwersytet). Podobnie swoją relację z pracownicami ochrony opisują organizatorki Kongresu Kobiet.


fot. Barbara Sinica

 

Widać ewidentnie, że pracownice obsługi technicznej Kongresu nie należą do wspólnoty kobiet, z którymi szefowe Kongresu Kobiet chciałyby działać i się utożsamiać. Ich wspólnotę stanowią głównie kobiety z gospodarczych i intelektualnych salonów: szefowe, profesorki, polityczki. Sprzątaczki, kelnerki, ochroniarki to inna klasa społeczna, z którą realnie nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego, której położenia nie rozumieją, a przelotne zainteresowanie jej problemami jest fasadowe. O braku zrozumienia między tymi dwoma grupami świadczy choćby odpowiedź M. Środy na tekst M. Świetlik, świadczy też skanalizowanie dyskusji o prawach pracowniczych do tzw. „Centrum Społecznego”, podczas gdy strategiczne dyskusje o gospodarce i polityce odbywały się gdzieś indziej (w gabinecie cieni). Dla Środy praca włożona w KK to kolejny krok na szczeblu kariery, wzmocnienie jej dobrego usytuowania w hierarchii społecznej oraz sposób na samorealizację. Dla ochroniarki 16 godzinna zmiana za głodową stawkę w trudnych do zniesienia warunkach, podejmowana na granicy wyczerpania [tak fizycznego, jak psychicznego] to konieczność, żeby mieć za co żyć, to przymus ekonomiczny. To nie ochroniarki są odpowiedzialne za warunki swojej pracy.


Kapitalistyczna gospodarka opiera się na wyzysku kobiet – najczęściej nieformalnym – bo opartym na darmowej i niskopłatnej pracy, z czego korzystają gospodarcze elity. Szefowe z Kongresu Kobiet po raz kolejny potwierdzają, że nimi właśnie są.


Szefowe KK tłumaczą wyzysk obsługi technicznej wydarzenia wymogami organizacyjnymi i brakiem funduszy. Wspierającej Kongres dziennikarce udało się nawet sprowadzić problem gnębienia ochroniarek do niedofinansowania sektora NGO. Rozwiązaniem miałoby być przekierowanie jeszcze większej kasy do kieszeni Henryki Bochniarz, Magdaleny Środy czy Doroty Warakomskiej. Istnieje przy tym duże prawdopodobieństwo, że warunki pracy najgorzej uposażonych osób obsługujących KK nie uległyby poprawie. Dotyczy to także panelistek i licznych wolontariuszek biorących udział w organizacji wydarzenia. Jednak czym innym jest udział w KK w charakterze działaczki, a czym innym praca najemna realizowana na zlecenie KK.


Organizatorki KK wprowadzają wyraźny podział pracy i przysługujących z tego podziału przywilejów [przestrzeń vip], wyrażając pogardę wobec pracownic technicznych. Oznacza to, że powołanie „Centrum Społecznego” w ramach KK, panele o kondycji prekarnej pracownic są działaniem wyłącznie wizerunkowym. Nie mają przełożenia na rzeczywiste praktyki Kongresu i podział pracy oparty na wyzysku, który KK podtrzymuje i przedstawia jako naturalny i konieczny. W konsekwencji tego podziału gros kobiet haruje w nieludzkich warunkach, by kilka mogło osiągnąć sukces polityczny. Dla przypomnienia, rzeczywistym celem KK nie jest zniesienie wyzysku, a kwoty, a także zwiększenie dostępu uprzywilejowanych kobiet do „męskiej” sfery politycznej.


Wolontariuszki i ochroniarki zatrudnione za głodowe stawki nie pracują zatem na rzecz faktycznego równouprawnienia, ale na sukces organizatorek Kongresu i spełnienie ich politycznych ambicji. KK nie reprezentuje wszystkich kobiet. Zwykle jest tak, że ci, którzy głoszą, że reprezentują wszystkich ponad podziałami klasowymi, w rzeczywistości forsują interesy klasy uprzywilejowanej. Skład gabinetu cieni KK, prezentowany na stronie internetowej KK wskazuje, że ministrą pracy byłaby osoba wcześniej pełniąca funkcję dyrektorki ds. rozwoju strategicznego w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Sugerowałoby to, że KK stoi na stanowisku, że pracodawczynie najlepiej reprezentować będą interesy pracownic.


My stoimy na stanowisku, że jeśli dolne warstwy społeczne mają dokonać emancypacji, to potrzebują ruchu kobiecego nie zacierającego podziałów klasowych.


Mit o ponadklasowej jedności służy zatuszowaniu ich położenia i studzeniu potencjalnych wybuchów niezadowolenia. W przypadku Kongresu trudno abstrahować od sprzeczności interesów różnych klas społecznych. Nie można reprezentować i pracodawczyń, i pracownic, właścicielek i lokatorek, uprzywilejowanych elit i sprekaryzowanej większości pracownic. Konflikt interesów jest nieunikniony. Wynika to z doświadczeń ruchu pracowniczego, lokatorskiego – a więc kobiet współtworzących Socjalny Kongres Kobiet, który odbył się w marcu br. w Poznaniu. SKK tworzony jest siłą, determinacją kobiet zaangażowanych w ruch pracowniczy, lokatorski. Przemawiały na nim pracownice żłobków, instytucji publicznych, magazynów logistycznych i innych zakładów pracy oraz lokatorki mieszkań komunalnych i prywatnych. Nie było dla nich wątpliwości, że Kongres Kobiet nie reprezentuje ich interesów. Zostało to wyartykułowane przez nie wprost.

Liczymy, że na kolejnym Socjalnym Kongresie Kobiet (odbędzie się w Poznaniu jesienią) głos zabiorą ochroniarki, które wspólnie z innymi kobietami będą dyskutować o tym, jak walczyć z wyzyskiem.


Związkowczynie OZZ Inicjatywa Pracownicza


Zapraszamy na drugą Łódzką edycję Anarchistycznego Festiwalu Filmowego.


https://www.facebook.com/events/2049454148649928/

 

Anarchistyczny Festiwal Filmowy to pierwsze wydarzenie filmowe w Polsce, które stara się przyjrzeć aktualnym problemom i zagadnieniom społecznym z radykalnie lewicowej perspektywy. Za główny cel stawia sobie przybliżenie tematyki anarchistycznego oporu wobec kapitalistycznej rzeczywistości oraz przedstawienie publiczności opowieści o tworzeniu wobec niej praktycznych alternatyw. Podczas festiwalu prezentowane będą wolnościowe projekty idące na przekór kapitalizmowi zarówno wczoraj jak i dziś, a także filmowe klasyki o rewolucyjnej treści.

AFF to również spotkania z reżyserami, bohaterkami i bohaterami filmów, prelekcje, dyskusje oraz stoiska organizacji i wydawnictw związanych z ideami i tematami zaprezentowanymi na ekranie. Wydarzenie jest organizowane przez OZZ Inicjatywa Pracownicza. Z tego względu trzonem każdej edycji festiwalu jest tematyka pracownicza, syndykalistyczna i antykapitalistyczna.

REPERTUAR:

6.07 (piątek)
17:30 - Pierwszy dzień października
18:15 - Współwinni? Volkswagen i brazylijska dyktatura
19:30 - Złoty Świt: sprawa osobista
21:00 - Projekt A

7.07 (sobota)
16:00 - Silne jak skała
17:45 - Strajk kobiet trwa
po filmie dyskusja z udziałem Izy Desperak oraz przedstawicielek łódzkiej grupy "Dziewuch dziewuchom"
19:30 - Zostaw ją!
po filmie spotkanie z Anną Bolewską z "Obozu dla puszczy".
20:30 - Nieposkromione. Historia „Mujeres Libres”
21:30 - Anarchista z przypadku

23:00 - After AFF: disco potańcówka

Zapraszamy wszystkie i wszystkich na pierwszy w Polsce Obóz dla Klimatu!

Więcej informacji o inicjatywie oraz wydarzeniu znajdziecie na stronie

www.obozdlaklimatu.org

We are more than happy to invite You all for first Climat Camp in Poland!

You will find more information about the event and our initiative on our web side

www.obozdlaklimatu.org

 

https://www.facebook.com/events/208313893102884/