Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

A+ R A-

Głosowanie to obciach

Ze zgrozą przyglądam się obecnej kampanii wyborczej: koncerty, skandujący politycy zapewniający, że są jedynymi, wybranymi przez Boga albo Rozum (tylko Romero, Jedyna i niepowtarzalna, Roooomero! - najkrótsze streszczenie programu), balansujący w rytmach hitów, otoczeni wynajętymi modelkami, obwożący się samochodami i nawzajem się zagłuszający, wciskający ulotki, a gdy ktoś się o coś pyta, to udają, że nie słyszą, albo kiwają potakująco głową - dziś się z wami zgadzamy, tak ma pan rację, może koszulkę; i tu proszę skreślić - i następny. Kakofonia tandety, pstrokacizna ukrywająca jałowość.

To politycy, więc można im wybaczyć. W końcu czego się po nich spodziewać? Ludzie  wychodzili stamtąd zniesmaczeni. Zatrzymywali się koło stoiska z bojkotem wyborów i pozdrawiali. Rozmawiali o swoich problemach i tym, co by mogło być zamiast tej szopki. Niestety, ta szopka ma i swoich propagandzistów, którzy są na tyle podli, że nie cofną się i przed obrażaniem tych, co przejrzeli i nie ufają już politykom. Rozpowszechniają te pieski salonowe informacji, że kiepska frekwencja jest wynikiem niskiej świadomości obywatelskiej, że to z reguły ludzie bez papierka uniwersyteckiego nie głosują, jakby procent absolwentów szkół wyższych stanowił znaczną część populacji. Sprawiło to, że postanowiłem przyjrzeć się bliżej temu, co ci krzykacze zwą obywatelem i jego obowiązkami.

Obywatel to idiota, bo chociaż wie, że politycy nie zadbają o jego interesy, o interes miasta i wspólnoty - postępuje według narzuconych reguł i głosuje. I jako uzasadnienie podaje, że dzięki temu będzie mógł marudzić i narzekać. Ujawnia się tu przy okazji jego krótka pamięć, bo pewnie nie pamięta innej piosenki, że skoro się wybrało danego polityka nie powinno się narzekać, bo jest się samemu winnym - przecież to był twój wybór, więc teraz siedź cicho - takie są zasady demokracji. Przyklaskiwali temu ci sami, co dziś głoszą, że udział w wyborach pozwala potem siedzieć przed telewizorem i rzucać obelgi. Nie wiem, czy obywatel nie jest czasem ukrytym masochistom?

Obywatel, według zwolenników wyborów, jest odporny na poznanie i żadne doświadczenie, żadna wiedza nie może zachwiać jego postępowaniem według obowiązku. Jest takim kantystą stojącym na głowie, jego a priori jest oparte nie na Rozumie, ale Niedorzeczności czy może bardziej Ustawie. Obywatel nie może poddawać krytyce podstaw Systemu, bo staje się wtedy fundamentalistą, radykałem. Musi też być odporny na argumenty mamrocząc, że inaczej się nie da, niż tak jak on robi, a co odkryli oświeceni Ustawodawcy, jest jedynym rozsądnym postępowaniem. Jego obowiązkiem jest postępować według wytycznych z Gazety Wyborczej i programów politycznych, choćby świat miał runąć.

Postępując tak, obywatel zobowiązany jest tępić każdego, kto próbuje rozeznać się w świecie, kto krytykuje, kto nie płynie z prądem, gdyż jest to człowiek co nie dorósł do Królestwa Rozumu, jest wiejskim tępakiem przez którego tak naprawę jest źle. W dodatku ten burak nie chce przyjąć do wiadomości, że wskazywanie na powiązanie elit politycznych z elitami ekonomicznymi tak naprawdę prowadzi do ograniczenia wolności i upadku demokracji, bo od krytyki tylko krok do obozów zagłady i totalitaryzmu. Więc cicho.

Tak, obywatel siedzi cicho. Potakuje. Biega na każde skinienie jak piesek. I warczy na tego, na kogo jego pan wskaże. Klepie slogany jako mądrości. Krótko mówiąc, jest nędznym kundlem, pinczerkiem i jako taki staje barykadą każdej próbie poprawy sytuacji, robiąc zawieruchę podobną do tej, jaką robią politycy. Wszak żywi się ich odchodami. I to ono po części powoduje, że obywatel obraca się w sferze iluzji.

Oto obywatelskość: nie mieć zasad innych, niż ustalone przez Prawodawców; innych poglądów, niż Massmediowe; postępować tylko tak, jak ustalili Ustawodawcy. Nie pytać - wykonywać!

Na szczęście pamiętam twoją twarz, wiejski tępaku, szary człowiecze, jakże bardziej zorientowany od tych uczonych, miastowych, wyborczych…

Na szczęście więcej osób olewa tych piewców Oligarchii podszywających się pod zwolenników Demokracji. To daje mi nadzieję - i myślę sobie, że może te wybory będą ostatnimi. Pozbędziemy się polityków i obywateli - tych zadymiarzy - i siądziemy gdzieś wspólnie, zaczniemy rozwiązywać wspólne problemy. Obudzi się w nas duch Zapatystów, duch Abramowskiego… Na dzień dzisiejszy mogę zaproponować jedynie ten bojkot, pierwszy akt protestu wobec szopki, wobec zdurniałego obywatela i skrzeczącego telewizora. Olanie tych wszystkich, co publiczną debatę redukują do reklamy; głośnej muzyki, przy której wyginają się kandydaci; splunięcie na tych, co wycierają gębę pojęciem obywatela. Głosowanie nie świadczy o wykształceniu i cnotach społecznych - raczej o ich braku.

Mamy prawo narzekać nie tylko przed telewizorem - mamy prawo protestować, demonstrować, rządzić się po swojemu, decydować o swoim życiu i życiu społeczeństwa, kształcie otaczającego nas świata. To prawo jest nam nadane jako członkom społeczeństwa. Głosowanie raczej tego nie potwierdza - a przekreśla. Daje ono władze tym, co potem pasą się na naszej nędzy, którzy nas wywłaszczają, prześladują, skazują na bezrobocie, bezdomność, na realny brak głosu, pacyfikują podczas demonstracji. Trzeba to powiedzieć jasno: nie ma argumentów za danym stanem rzeczy - głosowanie to obciach.

 

Oskar - FA Szczecin