Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

Jesteś tu: Start / Artykuły / Zapowiedzi /
A+ R A-

W środę (28 września) o godzinie 11:00 Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów przy wsparciu Federacji Anarchistycznej, zablokowało eksmisję „na bruk” trzech osób z mieszkania przy ul. 28 Czerwca. Mieszkanie należy do Spółdzielni Mieszkaniowej im. Hipolita Cegielskiego, gdzie prezesem zarządu jest Waldemar Witkowski – polityk, działacz spółdzielczy, były wicewojewoda wielkopolski, od 2006 r. przewodniczący Unii Pracy.

 

Bulwersujące przy tej eksmisji było kilka kwestii. Po pierwsze, jedna z osób, która miała być eksmitowana to mężczyzna, który od dziewięciu lat leży sparaliżowany. Żona podaje mu leki, jedzenie i płyny specjalną pompą.

 

Po drugie, lokatorzy zostali skreśleni z listy przydziału na mieszkanie socjalne (sprawa w toku, wyjaśniana w ZKZL). Od tygodnia WSL prowadziło rozmowy z zarządem ZKZL, aby lokatorzy otrzymali kolejna ofertę mieszkania socjalnego, odpowiednią dla osoby niepełnosprawnej. Poprzednia dotyczyła lokalu na poddaszu, gdzie nie było możliwości wniesienia chorego na noszach. Niestety samo pismo, że miasto złoży kolejną ofertę lokatorom, nie załatwiało sprawy. Wierzyciel był zdeterminowany przeprowadzić eksmisję.

 

O godz. 11:00 w mieszkaniu pojawił się komornik ze ślusarzem. Przyszły pracownice z MOPR i miejskiego Biura Spraw Lokalowych oraz prawnik reprezentujący wierzyciela. Nie krył swojej niechęci wobec działaczy i działaczek WSL, którzy byli zdeterminowani powstrzymać wysiedlenie. W ostatniej chwili prawnik spółdzielni dostał odgórne polecenie odroczenia eksmisji na około dwa miesiące, do otrzymania nowej oferty lokalu socjalnego.

 

Konflikt z jednej strony był wynikiem krótkowzroczności pracowników ZKZL (co do wskazania lokalu socjalnego), jak też wierzyciela, którego bezwzględność wobec sparaliżowanego lokatora była zaskakująca.

Wczoraj o godzinie 14:30 pod Urzędem Miasta Poznania, miał miejsce protest przeciwko polityce brutalnych eksmisji. Dodatkowym impulsem do protestu, było zakończenie kary trzymiesięcznego pozbawienia wolności przez Łukasza Bukowskiego. Łukasz odsiadywał wyrok w związku z udział w blokadzie eksmisji w 2011 r.

 

Na wstępie podkreślono, że pomimo zmian personalnych we władzach miasta Poznania, i wiązanych z nimi nadziejami, antyspołeczna polityka brutalnych eksmisji względem lokatorów jest kontynuowana. Nie widać realnych zmian w polityce mieszkaniowej miasta, a kolejni lokatorzy muszą obawiać się wizyt komorników. [Oświadczenie - Poznań miastem brutalnych eksmisji ]

 

Korzystając z okazji, jako jeden z przemawiających na pikiecie, głos zabrał Łukasz Bukowski. Podkreślając, że chociaż z perspektywy więźniów jego wyrok był niezwykle krótki, pobyt w wiezieniu nie był dla niego łatwym doświadczeniem. To świadomość, że uczestniczy w działaniach w słusznej sprawie, dodawała mu sił, oraz wsparcie, jakie otrzymywał z zewnątrz w postaci listów. Podkreślił, jak ważnym doświadczeniem, był dla niego udział w pogrzebie zamordowanej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, za jej śmiercią stały osoby związane ze środowiskiem właścicielki lokali uzyskanych dzięki reprywatyzacji. Mimo słów, o konieczności odpłacenia winnym bestialskiej śmierci, pięknym za nadobne, Łukasz podkreślił, że w jego odczuciu ruch lokatorski nie ma działać przeciwko komuś, ale we wspólnym interesie, w walce o prawdziwą sprawiedliwość społeczną.


13645123 10154406366142863 4029519607996043536 n

W trakcie pikiety podkreślono, że faktycznymi ofiarami represji, są nie tyle osoby takie jak Łukasz Bukowski zaangażowany w działania lokatorskie, ale przede wszystkim cała rzesza mieszkańców Poznania. To wobec mieszkańców, których nie stać na kredyt mieszkaniowy, stale wisi widmo braku tanich lokali mieszkalnych. To mieszkańcy o niskim statusie materialnym, byli przez długi czas straszeni zsyłko do getta kontenerów „socjalnych” i piętnowani określeniem „trudnych lokatorów”. To mieszkańcy, z wielu powodów – utraty pracy czy choroby – popadają w spiralę zadłużenia, muszą obawiać się wizyty komornika i widma eksmisji. Właśnie, dlatego tak ważna jest codzienna działalność w ramach ruchu lokatorskiego, polegająca na domaganiu się realnych zmian w polityce miasta, przy jednoczesnym okazywaniu wsparcia i solidarności zagrożonym eksmisjami lokatorom.

 

Najbliższą okazją do okazania takiego wsparcia, będzie, chociażby udział w rozprawie Sądu drugiej instancji, w sprawie jednego z mieszkańców ogródków działkowych. Schorowany lokator najpierw, nie mógł uzyskać od miasta lokalu socjalnego. Urzędnicy uznali, że skoro mieszka na działce - pomimo że to wbrew prawu - jego potrzeby lokalowe są zabezpieczone. Dziś, ci sami miejscy urzędnicy, wspólnie z przedstawicielami władz Rodzinnych Ogródków Działkowych domagają się eksmisji lokatora, bez prawa do lokalu socjalnego. Tak właśnie wygląda polityka mieszkaniowa i społeczna w mieście Poznaniu, która nie potrafiąc wywiązać się ze swoich zadań względem zabezpieczenia lokali socjalnych dla mieszkańców, uderza w nich widmem eksmisji de facto na bruk.

23 czerwca przy ul. Wolsztyńskiej w Poznaniu miało dojść do nielegalnych czynności komorniczych. Zostały one zablokowane w wyniku interwencji działaczek i działaczy Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz Federacji Anarchistycznej. Sytuacja dotyczyła dwóch kobiet, które od 5 lat oczekują na przydział lokalu socjalnego. Schorowane lokatorki w podeszłym wieku od wielu miesięcy żyją bez wody, prądu, gazu oraz z zamurowanymi drzwiami wejściowymi (wchodzą przez okno balkonowe). Właściciel mieszkania bezkarnie stosował wobec kobiet metody "czyścicieli" kamienic, by, poprzez nękanie, wymusić szybszą wyprowadzkę.

 

Interwencja komornika Mieszko Cieślika rozpoczęła się o godzinie 13:00. Komornik wcześniej zapewniał, że celem wizyty nie będzie eksmisja. Niemniej jednak przed wyznaczoną godziną przed domem pojawiła się ciężarówka firmy, której pracownicy zostali poinformowani o tym, że będą wywozić rzeczy w związku z mającą się odbyć eksmisją. Komornik naciskał, że chce wejść przez okno do lokalu oraz wywieźć część rzeczy lokatorek. Po niespełna pół godziny na miejscu pojawiła się policja, która wezwana przez komornika miała pełnić asystę w czynnościach przez niego podejmowanych.

 

Komornik nie posiadał formalnego uzasadnienia podejmowanych dziś czynności. Nie przedstawił stosownych dokumentów zarówno przedstawicielkom WSL, mediom jak i policji. Należy pamiętać, że za każde działania komornicy otrzymują duże wynagrodzenie. Chęć zarobku oraz przyzwyczajenie do dotychczasowego trybu działania sprawiły, że Cieślik był wyraźnie zdziwiony, że musi posiadać i okazać formalne podstawy swoich działań. Po konsultacjach z prawnikami działacze i działaczki nie dopuścili do wyniesienia rzeczy lokatorek. Blokada trwała około 1,5 godziny. Komornik stwierdził, iż rezygnuje z podejmowanych czynności.

 

Zgromadzeni policjanci wylegitymowali oraz sprawdzili w systemowej bazie danych wszystkich działaczy i działaczki oraz wezwali odziały prewencji. Natomiast nie widzieli problemu w tym, iż komornik nie przedstawił im pisemnego uzasadnienia oraz opisu wykonywanych w dniu 23 czerwca czynności względem dłużniczek.

 

Po zakończonych działaniach, ze względu na zły stan zdrowia, lokatorkom udzielili wsparcia medycznego wezwani sanitariusze.

 

Za sytuację odpowiedzialność ponosi nie tylko komornik, ale także Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych (ZKZL). Miesiąc temu, w dniu 18 maja działaczki WSL na spotkaniu z wiceprezydentem miasta i prezesem ZKZL przedstawiły sytuację obu eksmitowanych osób. Wcześniej, po pięciu latach oczekiwania, miasto wskazało seniorkom lokal socjalny, który kompletnie nie uwzględniał ich wieku i stanu zdrowia (III piętro, piece na węgiel itd.). Dlatego pismem z dnia 20 maja zwrócono się z prośbą o wskazanie innego lokalu. Przedstawiono też dokumentację medyczną. Niestety ZKZL przez ponad miesiąc nic w tej sprawie nie zrobił.

Łukasz Bukowski skazany na karę trzech miesięcy więzienia, został właśnie przeniesiony do Zakładu Karnego w Gorzowie Wlkp.

Szczegółowo o jego sprawie informowaliśmy tutaj. Pamiętajmy, że pobyt Łukasza w więzieniu to forma protestu i wypadkowa jego udziału w akcji antyeksmisyjnej. Na portalu społecznościowym powstał fanpage gdzie możecie znaleźć sporo informacji o sprawie Łukasza. Apelujemy o wysyłanie listów i kartek pocztowych celem udzielenia wsparcia i okazania solidarności z osadzonym. Jeśli nie wiecie jak rozpocząć taką korespondencje, zerknijcie tutaj. Oto nowy adres:

 

Łukasz Bukowski syn Zbigniewa

Zakład Karny Gorzów Wielkopolski P-2

ul. Podmiejska 17

66-400 Gorzów Wlkp.

 

SOLIDARNOŚĆ NASZĄ BRONIĄ!!!

W czwartek, 12 maja 2016 roku, w godzinach przedpołudniowych anarchiści i działacze lokatorscy zablokowali próbę eksmisji dwojga schorowanych ludzi zamieszkałych w kamienicy przy ul. Małeckiego. Najpierw zabarykadowano budynek od środka, nie wpuszczając policji. Kolejną formą nacisku była spontaniczna pikieta na zewnątrz, będąca wyrazem solidarności z eksmitowanymi. W wyniku tych działań udało się skłonić komornika i lekarzy do odstąpienia od wykonania eksmisji na bruk.

Małżeństwo dostało przydział na mieszkanie jeszcze w czasach PRL, potem po kamienicę zgłosił się spadkobierca. Broniony lokator przez 40 lat pracował w elektrociepłowni. Gdy stracił pracę, rodzina wpadła w długi. Miał trzy udary, z powodu miażdżycy grozi mu amputacja stopy, jego żona także choruje. Większość stosunkowo wysokiej emerytury pochłaniają leki oraz systematycznie spłacane zadłużenie. Według nowych przepisów nie przysługuje im mieszkanie socjalne ani komunalne, jednocześnie jednak są zbyt biedni, by wynająć mieszkanie na tzw. wolnym rynku.

Próba eksmisji trwała od godziny 9:00. Komornik, Paweł Bobek, próbował nasłać policję na blokujących kamienicę od wewnątrz anarchistów i działaczy lokatorskich. Aktywistom i aktywistkom grożono brutalną interwencją uzbrojonego oddziału policyjnego. Dzięki wspólnej determinacji udało się jednak powstrzymać policję przed wtargnięciem do budynku.
maleckiego3
Tymczasem część anarchistów i anarchistek zorganizowało na zewnątrz pikietę solidarnościową, skandując hasła przeciwko eksmisjom i za społeczną kontrolą pracy komorników. Liczne wsparcie, w tym poparcie części sąsiadów, sprawiły, że wahający się lekarz i komornik ostatecznie odstąpili od wykonania wyroku eksmisyjnego. Działacze WSL zadeklarowali pomoc w znalezieniu dla małżeństwa nowego mieszkania. Podkreślają też kategorycznie, że konieczne są zmiany systemowe, a eksmisje na bruk nie powinny mieć w ogóle miejsca, będą żądać od władz miasta interwencji w tej sprawie.

Kilka dni temu odbyła się demonstracja solidarności z Łukaszem Bukowskim, odsiadującym wyrok 3 miesięcy pozbawienia wolności za czynny udział w blokadzie eksmisji innego schorowanego małżeństwa – państwa Jenczów. Brutalna eksmisja na bruk wywołała oburzenie, podobnie jak agresywne zachowanie policji. Minęło kilka lat, zmieniła się władza, ale nadal za jedyne rozwiązanie problemów społecznych uznaje się brutalne eksmisje na bruk, a nowe przepisy umożliwiają nawet zdeterminowanym ludziom godne życie. Działacze lokatorscy są natomiast nękani przez policję i sądy , niektórzy – jak Łukasz Bukowski – odsiadują nawet wyroki więzienia, gdyż nie godzą się zaistniałą sytuacją. Żądamy zakazu eksmisji na bruk i zapewnienia godnych warunków mieszkaniowych!

EKSMISJE STOP! MIESZKANIE PRAWEM, NIE TOWAREM! SOLIDARNOŚĆ NASZA BRONIĄ!

Wczoraj, na ul. Młyńskiej 1 przed bramą Aresztu Śledczego odbył się wiec solidarnościowy z odbywającym karę trzech miesięcy więzienia Łukaszem Bukowskim. Przypomnijmy, że Łukasz wraz z aktywistkami i aktywistami lokatorskimi brał udział w nieudanej blokadzie eksmisji rodziny państwa Jencz. Szczegółowo sprawę relacjonowaliśmy tutaj.

 

Wynikiem próby zablokowania eksmisji było zatrzymanie kilku osób, w tym Łukasza. Postawiono mu wówczas zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza policji. Łukasz utrzymuje, że zarzuty naruszania nietykalności policjanta są niesłuszne, a jego ukaranie było formą odwetu za podjęty opór społeczny. Aktywista w proteście przeciwko polityce eksmisyjnej i postępowaniu policji, odmówił poddania się karze grzywny, która została zamieniona na przymusową pracę, a ostatecznie na pozbawienie wolności.

 

Wczorajszy protest zgromadził blisko trzysta osób, chcących wyrazić solidarność zarówno z uwięzionym aktywistą, jak i pokazać swój sprzeciw wobec antyspołecznej polityce, prowadzącej do łamania praw lokatorów i eksmisji.

 

Jarosław Urbański z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów podkreślał, że to właśnie proceder eksmitowania osób starszych, schorowanych, czy z różnych przyczyn popadających w spiralę zadłużenia jest zasadniczą osią sporu i problemem, z którym musimy walczyć. To prawo, pozwalające na wyrzucanie lokatorów de facto na bruk wskutek braku lokali socjalnych, jest prawem, które realnie uderza w życie wielu tysięcy obywateli. W przeciwieństwie do jałowych sporów wokół Trybunału Konstytucyjnego, konflikt wokół praw lokatorów nie jest jałowym sporem ekspertów i prawników. To opór lokatorów i aktywistów społecznych, takich jak Łukasz, pozwolił unaocznić kwestię czyszczenia kamienic, a nawet wymógł zmiany w owym prawie. A jednak dziś to Łukasz siedzi w areszcie, podczas gdy "czyściciele" kamienic, a szczególnie ich mocodawcy nadal pozostają wolni i bezkarni.

luk1

Szczegóły eksmisji rodziny państwa Jencz, przypomniała Katarzyna Czarnota z WSLu. Podkreśliła, jak ważne była solidarność różnych ludzi biorących udział w owej próbie blokady dla połączenia sił i zjednoczenia lokatorów. Podkreślała, że tylko nagłośnienie problemu dało szansę na realną pomoc dla eksmitowanej już rodziny, której pomoc przez lata powołane do tego instytucje nie potrafiły im skutecznie udzielić.

Głos na wiecu zabrała sama pani Katarzyna Jencz. Kobieta poruszająca się na wózku przypomniała, że wobec niej i jej męża policja zgromadziła olbrzymie siły. Uzbrojeni i w pełnym rynsztunku policjanci prewencji wkroczyli do ich mieszkania, jakby działali przeciwko najgroźniejszym przestępcom. Co bardzo dobrze zapamiętała pani Katarzyna, kiedy ona sama leżała w łóżku, nie mogąc się samodzielnie podnieść z uwagi na niepełnosprawność, jeden z policjantów cały czas stał nad nią i „bawił się pałką”. Takie postępowanie rzekomych stróżów prawa, na trwałe pozostanie w pamięci eksmitowanej kobiety. Podziękowała ona za postawę Łukasza i apelowała o solidarność, bo tylko zjednoczeni lokatorzy mogą sprzeciwić się niesprawiedliwości w naszym kraju.

luk2

Kolejnym zabierającym głos na wiecu był Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. On również podkreślił, że ważniejsza jest walka o prawa lokatorów od udziału w wiecach na rzecz obrony demokracji. Prawdziwa demokracja wyraża się właśnie w obronie praw tych, którzy codziennie muszą zmagać się ze skutkami reprywatyzacji czy próbami nielegalnych eksmisji. Obrona ich praw to faktyczna obrona demokracji. Ciszewski zaznaczył, z jak wieloma tragediami związanym z łamaniem praw lokatorów mamy do czynienia. Do najtragiczniejszego doszło w Warszawie, gdzie zamordowano aktywistkę lokatorską Jolantę Brzeską. Sprawcy tego czynu nadal pozostają bezkarni, a mimo nagłośnienia sprawy ograny ścigania są dalekie od jej wyjaśnienia. Piotr zaznaczył, jak ważne jest, wobec powyższego, dalsze działanie w ramach ruchu lokatorskiego i szerzej w ramach wali z niesprawiedliwością społeczną

luk3

Swoje zdanie w obronie Łukasza wyraził również Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Jeszcze nie tak dawno to Łukasz wraz z innymi aktywistami i aktywistkami z Poznania uczestniczył w pikiecie solidarnościowej z zatrzymanym Piotrem Ikonowiczem. Dziś role się odwróciły i to Ikonowicz apelował o wolność dla Łukasza Bukowskiego. Podkreślał, jak ważne jest niepopadanie w defetyzm i walka o zmianę społeczną. Jedynie dzięki stałemu naciskowi ruchów społecznych, możliwa jest zmiana obecnej sytuacji, w której coraz więcej osób popada w biedę, uzależnia się od lichwiarskich pożyczek i jest skazana na ciągłe zaciskanie pasa.

luk4

Na wiecu nie zabrakło również wsparcia ze strony przedstawicieli warszawskiego skłotu Syrena. Łukasz Bukowski wielokrotnie uczestniczył w akcjach w Warszawie i wspierał działania Kolektywu Syrena. Nie zabrakło również wystąpień przedstawicieli Lubelskiej Akcji Lokatorskiej, a także wsparcia ze strony lokalnych działaczy społecznych z Poznania.

W trakcie przerw między kolejnymi przemówieniami zebrani skandowali hasła: „Łukasz Bukowski jesteśmy z tobą”, „Dość łamania praw lokatorów”, „Eksmisje stop”, „Policja broni bogatych przed biednymi”, „Nie będzie pokoju bez sprawiedliwości”. Wiecowi towarzyszyła również grupa samby, a zakończenie wiecu uświetnił występ muzyka-poety i aktywisty społecznego Szczepana Kopyta, który w ten sposób również chciał okazać wsparcie i solidarność z uwięzionym .

luk5
Po zakończeniu manifestacji, gdy jej uczestnicy już się rozchodzili, u zbiegu ulic Pułaskiego i Al. Wielkopolska grupa aktywistów została zaatakowana przez nieumundurowanych funkcjonariuszy policji. Po napaści ze strony tajniaków, nadjechały dodatkowo cztery policyjne radiowozy z funkcjonariuszami prewencji w pełnym rynsztunku i w brutalny sposób zatrzymano co najmniej 4 osoby.

Zajście spowodowało, iż w geście solidarności grupa 100 aktywistów udała się na komisariat przy Al. Marcinkowskiego, gdzie przetrzymywano działaczy. Pod komisariatem odbyła się pikieta solidarnościowa, a część osób protestowało wewnątrz budynku, skandując „Uwolnić zatrzymanych!”. Na miejscu pojawiły się oddziały prewencji.

W następstwie pikiety policja zatrzymała autobus z warszawskimi aktywistami, chcąc wylegitymować jednego z nich, pod zarzutem zniszczenia elewacji na komisariacie – na miejsce zatrzymania dotarli poznańscy anarchiści i solidarnie stanęli w obronie przetrzymywanych kolegów i koleżanek. Po kilkunastu minutach przepychanek z policją autokar odjechał nieniepokojony. Jak można przeczytać w lokalnej gazecie, rzecznik policji przyznał, że żadne elewacja nie została uszkodzona.
Wieczorem, wszyscy z zatrzymanych zostali wypuszczeni z zarzutami napaści na policjanta i naruszenia nietykalności funkcjonariusza, oraz wandalizm i zniszczenie mienia o wartości powyżej 1000 zł.

 

Pełna relacja fotograficzna

luk6

Dnia 27 kwietnia 2016 r. do więzienia na okres 3 miesięcy trafił Łukasz Bukowski, uczestnik poznańskiej Federacji Anarchistycznej. Wcześniej został oskarżony i skazany za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta w związku z blokadą eksmisji Katarzyny i Ryszarda Jenczów z kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu. Aktywista w proteście przeciwko polityce eksmisyjnej i postępowaniu policji odmówił poddania się karze grzywny, która została zamieniona na pozbawienie wolności. Na wezwanie policji udał się do aresztu przy ulicy Młyńskiej, gdzie został osadzony.

 

Łukasz Bukowski chce w ten sposób zwrócić uwagę na ciągle trwające wysiedlenia i brutalne eksmisje, jakie mają miejsce zarówno w Poznaniu, jak też w całym kraju. Odmówił zapłacenia grzywny, uznając, że stając w obronie eksmitowanych, postąpił słusznie. Chce także zwrócić uwagę na nierówne i niesprawiedliwe traktowanie lokatorów oraz na represjonowanie wszystkich tych, którzy stają w obronie praw lokatorskich.

 

Do eksmisji Ryszarda i Katarzyny Jenczów (poważnie chorej, od wielu lat poruszającej się na wózku inwalidzkim kobiety) doszło 25 października 2011 roku. Pomimo ewidentnej choroby pani Katarzyny sąd, orzekając o eksmisji, nie przyznał małżeństwu prawa do lokalu socjalnego. Eksmisja miała się odbyć de facto „na bruk” (do lokalu tymczasowego).

 

Dla przeprowadzenia wysiedlenia zmobilizowano duże siły policji, które zjawiły się na kilka godzin przed zaplanowaną eksmisją, „odcinając” dostęp do kamienicy i lokalu.  Pomimo tego ok. 70 aktywistów i aktywistek próbowało powstrzymać eksmisję. Dołączyli do nich mieszkańcy dzielnicy, ale w konsekwencji Katarzyna Jencz, z uwagi na nagłe pogorszenie stanu zdrowia, została odwieziona karetką pogotowia do szpitala wojskowego. Komornik zajął i zabezpieczył mieszkanie.

 

W trakcie blokady zatrzymano trzy osoby, w tym Łukasza Bukowskiego. Łukasz utrzymuje, że zarzuty naruszania nietykalności policjanta są niesłuszne, a jego ukaranie było formą odwetu za podjęty opór społeczny. Przypomnijmy, że policja w związku z tą blokadą eksmisji postawiła także przed sądem jeszcze dwoje innych osób, zarzucając im przewodzenie nielegalnemu zgromadzeniu. Oboje ostatecznie zostali przez sąd uniewinnieni.

 

Każdego roku polskie sądy orzekają o przeprowadzeniu eksmisji w stosunku do 30–40 tys. rodzin. Komornicy dokonują 8 tys. eksmisji, nierzadko w asyście policji. Pozostała część osób pogodzona z wyrokami sądowymi dobrowolnie opuszcza swoje mieszkania. Głównym powodem eksmisji jest zadłużenie wynikające z wysokich czynszów, opłat eksploatacyjnych, niskich zarobków i niestabilnych form zatrudnienia, a także braku odpowiedniego wsparcia socjalnego. Wobec wysiedlanych lokatorów często zapadają wyroki bez prawa do lokalu socjalnego. Władze publiczne, co wynika z kontroli m.in. Najwyższej Izby Kontroli, nie respektują konstytucyjnego obowiązku dostarczenia lokali socjalnych dla osób o najniższym statusie ekonomicznym, chorych, bezrobotnych itd., a przed sądami w sprawach o eksmisje z lokali prywatnych często wnoszą, aby nie przyznawały one lokatorom mieszkań socjalnych. Sprawa Katarzyny i Ryszarda Jenczów należy do wyjątkowo bulwersujących, ukazujących bezwzględność eksmisji i obojętność wobec wysiedleń ze strony władz publicznych reprezentujących często interesy właścicieli kamienic i deweloperów.

 

Nasz ruch uznaje Łukasza za więźnia politycznego, więźnia sumienia, który w ten sposób domaga się przestrzegania praw lokatorskich i powstrzymania wysiedleń. Jego uwięzienie oznacza rozpoczęcie naszej kolejnej kampanii wymierzonej przeciwko wysiedleniom, czyszczeniu kamienic, deptaniu praw lokatorskich. Domagamy się wraz z Łukaszem zaniechania eksmisji i zmiany niesprawiedliwej polityki społeczno-mieszkaniowej, która staje się przyczyną wielu ludzkich tragedii. Ofiarami padają często osoby o najniższym statusie materialnym.


 Komentarz Łukasza (wideo)


 

Wzywamy władze miasta Poznania, które zapowiedziały do listopada br. przeprowadzenie 250 eksmisji z zasobów komunalnych, o ich wstrzymanie i zagwarantowanie każdemu mieszkańcowi i mieszkance naszego miasta prawa do „dachu nad głową” na miarę jego możliwości ekonomicznych. Pokażcie realną wolę zmiany polityki społeczno-mieszkaniowej!

Jednocześnie wzywamy wszystkich uczestników i uczestniczki ruchu anarchistycznego i lokatorskiego do zademonstrowania swojej solidarności z Łukaszem, ze wszystkimi eksmitowanymi lokatorami oraz ze wszystkimi, którzy doznali przemocy ze strony policji – spotykamy się w dniu 7 maja (sobota) o godz. 13:00 przed bramą aresztu przy ulicy Młyńskiej 1 w Poznaniu.

 

Dość łamania praw lokatorów! Dość policyjnej przemocy! Eksmisje stop!


Przypominamy materiały dotyczące eksmisji państwa Jenczów:

 Brutalna eksmisja kobiety na wózku inwalidzkim

 Materiał wideo


 

UWAGA!

Jednocześnie zwracamy się z apelem o wysyłanie listów do Łukasza na adres:

Łukasz Bukowski s. Zbigniewa

Areszt Śledczy w Poznaniu

ul. Młyńska 1

61-729 Poznań

 

SOLIDARNOŚĆ NASZĄ BRONIĄ!

następna »

18 stycznia 2016 w mieszkaniu na osiedlu Piastowskim w Poznaniu doszło do nieudanej próby eksmisji. Mieszanie było wynajmowane przez małżeństwo z dwójką małoletnich dzieci od połowy 2013 roku. Uzgodniona z właścicielem niska opłata za wynajem wynikała z konieczności dokonania remontu mieszania we własnym zakresie. Wynajmujący wywiązali się z tego zobowiązania, jak i regularnie płacili wszelkie opłaty. Wynajmowane przez nich mieszkanie zostało sprzedane nowemu właścicielowi i wówczas rozpoczęły się ich kłopoty.

 

Z pominięciem procedur prawnych, czyli bez skierowania sprawy o eksmisję, nowy właściciel usiłuje od dłuższego czasu na różne sposoby uprzykrzyć życie lokatorom i w ten sposób zmusić ich do wyprowadzki. Rozpoczęło się od zerwania umowy z energetyką i gazownią – w ten sposób pozbawiając rodziny dostępu do tych mediów. Wczoraj właściciel posunął się o krok dalej. Nie licząc się z faktem, że Pani Marta jest w 26. tygodniu ciąży, wykorzystał nieobecność jej i pozostałych członków rodziny w mieszkaniu. Właściciel wymienił zamki i odmówił wpuszczenia Pani Marty do mieszkania.

 

W świetle istniejących przepisów prawa jego zachowanie było całkowicie nielegalne – nie dysponował on stosownym wyrokiem eksmisji wydanym przez Sąd. W świetle jego wcześniejszych działań mających utrudnić życie lokatorom można powątpiewać czy przejawiał jakąkolwiek wolę zgodnego z prawem zakończenia umowy najmu.

 

Pomimo tej sytuacji obecnym na miejscu aktywistkom i aktywistom Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów nie udało się przekonać wezwanego na interwencję patrolu policji do podjęcia stanowczych kroków, celem przywrócenia porządku prawnego. Wydawać by się mogła, że właśnie tym powinna zajmować się policja. Niestety, policjanci byli w stanie jedynie spisać osoby przebywające na klatce schodowej i w żaden sposób nie potrafili udzielić pomocy czekającej na wyjaśnienie całej sytuacji Pani Marcie. Patrol pozostawił bezradnie siedzącą na schodach kobietę swojemu losowi i odjechał.

 

W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem było podjęcie działań, mających przywrócić posiadanie, czyli dostęp do wynajmowanego lokalu. W tym celu aktywiści  rozwiercili zamki w drzwiach i w ten sposób dostali się razem z Panią Martą do lokalu. Ponownie wezwany patrol policji tym razem przyznał, że działanie WSL - u było zgodne z prawem, a to właściciel sięgnął po środki absolutnie niedopuszczalne. Niestety cała sytuacja oznaczała kilkugodzinny stres dla będącej w ciąży Pani Marty i po raz kolejny wykazała niekompetencje rzekomo strzegących prawa służb. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów zapewni dalsze wsparcie i pomoc prawną dla rodziny,a także będzie działać w stanowczy sposób w przypadku kolejnych nielegalnych prób eksmisji i szykan ze strony właściciela.

następna »

Poniższy tekst ukazał się w najnowszym numerze pisma anarchistycznego Inny Świat. Pismo dostępne m.in w sklepie Oficyny Bractwa Trojka i salonach Empik

 

Jak śpiewał, czy raczej krzyczał w jednym ze swoich utworów zespół Homomilitia, odnośnie policji -„Zwykle są tam, gdzie ich nie potrzeba. Kiedy giną ludzie nigdy ich nie ma”. Kolejne powtarzanie sloganów o złej policji? Zapewne, jednak kryje się w nim sporo życiowej prawdy, coraz częściej, bowiem to nie tylko młodzież gdzieś na blokowiskach złorzeczy na funkcjonariuszy policji, ale zwykli Kowalscy, na własnej skórze przekonują się, o nieudolności wspomnianej służby. Znamiennym przykładem na takie wyzbycie się złudzeń, co do kompetencji, zaangażowania policji w walce z przestępczością, jest jej reakcja na proceder czyszczenia kamienic. Chcąc opisać ów niezwykły przykład indolencji, złej woli, a może nawet celowej nieudolności, posłużę się kilkoma przykładami, z którymi do czynienia miało poznańskie środowisko aktywistek i aktywistów lokatorskich.

 

Nie macie prawa nawet protestować

 

Mieszkańcy, których dotknęły pierwsze szykany ze strony czy to samych właścicieli, czy częściej wynajętych przez nich administratorów, nigdy nie mogli liczyć na pomoc policji. Policjanci na konflikt lokatorów z właścicielami czy ich przedstawicielami, a najemcami zawsze reagowali podobnym okazywaniem czy to własnej bezradności, czy też obojętności. Powiedzmy sobie szczerze, gdzie jest napisane, że policja ma pomagać obywatelom? Choćby w Ustawie o policji z dnia 6 kwietnia 1990 r. – Art. 1.2 pkt 1 wyraźnie mówi „ Do podstawowych zadań policji należą ochrona życia i zdrowia obywateli oraz mienia przed bezprawnymi zamachami naruszającymi te dobra”[ 1] . Najwyraźniej jednak, rzecz jest w interpretacji takowych przepisów. Czy uciążliwy remont, który przeprowadza właściciel lub jego administrator, którego jedynym efektem jest odłączenie przeróżnych mediów lokatorom, poczynając od opłaconej telewizji kablowej, wody czy na dostępie do energii elektrycznej, stanowi już przyczynek do podjęcia interwencji czy jeszcze nie? Lokatorzy kamienic przy ulicy Piaskowej na własnej skórze przekonywali się, że nie, że policja nie jest od tego, by wymóc coś na administracji kamienicy, chociaż ta mniej lub bardziej jawnie uprzykrza życie lokatorów, a nawet ich zastrasza, chcąc zmusić do wyprowadzki. Petardy czy świece dymne wrzucane przez „nieznanych sprawców”, również, są dla policji nie metodą na czyszczenie kamienic z lokatorów, a jedynie aktem chuligaństwa, ich sprawcy niestety pozostają dla policji nieuchwytni.

W momencie, gdy cała nadzieja w działanie policji w lokatorach znika, postanawiają oni, zgodnie ze zdroworozsądkowym podejściem „pójść wyżej”. Organizują protest uliczny, spokojną demonstracje, i chcą wspólnie udać się do Prezydenta Miasta – wówczas Ryszarda Grobelnego. Zamiast otwartych drzwi do bądź, co bądź publicznego Urzędu Miasta, natykają się na kordon policji. Akurat trwa w Urzędzie spotkanie tej wyżej postawionej władzy z tą najwyższą, czyli wizyta Prezydenta RP. Oficjele ani żaden z ich przedstawicieli nie znajduje czasu dla lokatorów. Policja za to znajduje czas by spisać uczestników protestu, w tym pomagającym w jego przeprowadzeniu anarchistów i anarchistki. Efekt tego protestu? Na pewno lokatorom udaje się nagłośnić swój protest, tylko dzięki temu, prezydent miasta znajduje wreszcie czas by z nimi porozmawiać. Tak właśnie działa władza samorządowa, tylko pod presją zaczyna interesować się problemem mieszkańców miasta. Prezydent oczywiście twierdzi, że nic nie może zrobić. Lokatorzy przekonują się kolejny raz, że tylko organizując się, będą mogli, sami sobie pomóc. W ten sposób zawiązuje się Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. Inny efekt to sprawa w Sądzie przeciwko jednemu z uczestników protestu z art. 52. 1 pkt 2 o przewodniczenie zgromadzeniu bez wymaganego zawiadomienia. Sprawa zostaje wytoczona na wniosek policji. Policji, która nawet nie analizuje, że lokatorzy zwołali owe zgromadzenie w akcie desperacji, kolejny raz pozbawiani przez „czyściciela kamienicy” opłacanego przez nich prądu. Policja nie bierze pod uwagę, że całe, niezgłoszone zgromadzenie przebiegało w sposób pokojowy i spokojny. Policja przegrywa sprawę w sądzie, ale niczego z tego tytułu się nie uczy. Jeszcze kilkakrotnie będzie starała się kierować wnioski o ukaranie wobec osób zaangażowanych w pomoc i obronę lokatorów. Problem czyszczenia kamienic w Poznaniu podsumowuje Komendant Miejski Policji w Poznaniu - mł. insp. Roman Kuster „Mamy wolny rynek i jeśli chcą państwo mieć całodobową ochronę, można skorzystać z usług firm ochroniarskich”[2]. Oto, na jakie „dobre rady” i pomoc ze strony policji mogą liczyć zastraszani lokatorzy.

 

Barykadować się, by nie dać się wyrzucić

 

Zorganizowani lokatorzy to dla tych, którzy chcą zarobić na czyszczeniu kamienic, bardziej niebezpieczny przeciwnik. Nagłośnienie sprawy działań najbardziej znanego czyściela kamienic Piotra Śruby, na pewno musiało zdenerwować również jego mocodawców. W mediach coraz częściej w związku z procederem nękania lokatorów obok nazwy firmy Piotra Śruby – Fabryka Mieszkań i Ziemi - pojawia się nazwa Neo Banku. Jednak sam proceder nie zanika i dotyka kolejnych mieszkańców poznańskiej kamienicy, tym razem przy ulicy Stolarskiej. Schemat jest taki sam, ponownie pod pozorem remontu dewastuje się kamienice i próbuje pozbawić lokatorów dostępu do mediów. Policja ma okazje się wykazać, tym razem „nieznani sprawcy” zostawiają ślady takie jak wieniec pogrzebowy, porozrzucane na klatce robaki, próbują odciąć prąd. Pion kryminalny policji zbiera dowody, ale poza tym policja ponownie twierdzi, że niewiele może. To działania lokatorów doprowadzają do tego, że sądownie zostaje wydany zakaz zbliżania się administratora budynku Piotra Śruby do kamienicy przy Stolarskiej. Ponownie to lokatorzy nagłaśniają swoją sprawę widząc, że ze strony policji nie doczekają się pomocy. Nie mogą ufać policji, okazuje się, że Piotr Śruba dla poznańskiej policji przygotowywał filmy szkoleniowe [3]. Najwyraźniej Piotr Śruba skwapliwie korzysta ze zdobytych w policji kontaktów. W toku sprawy, wytoczonej przez lokatorów Piotrowi Śrubie, zostaje ujawnione, że otrzymywał on informacje o działaniach lokatorów, od jednego z funkcjonariuszy policji. W czasie największego natężenia konfliktu wokół kamienicy przy ul. Stolarskiej policja, zamiast próbować powstrzymać, czyściciela kamienic, jeszcze mu pomaga. Nie powinno, więc dziwić, że lokatorzy, których już pozbawiono dostępu do wody, postanawiają zabarykadować się w kamienicy, kolejny raz przekonują się, że mogą liczyć na siebie i solidaryzujących się z nimi mieszkańców miasta, ale nie na władzę czy jej zbrojne policyjne ramię.

 

Nihil novi w poznańskiej policji

 

Pomimo trwającego właśnie procesu Piotra Śruby w poznańskiej policji nie wiele się zmieniło. Nie widać żadnej zmiany mentalności, w stosunku do problemów lokatorskich. Dominuje strategia spychologii . Lokatorzy muszą radzić sobie sami i raczej udowadniać funkcjonariuszom, że mają jakieś prawa, niż liczyć, że ci sami staną w ich obronie. Za przykład niech posłuży sytuacja mieszkańców kamienicy przy ulicy Tylne Chwaliszewo 26. Pozbawieni przez nowego właściciela dostępu do wody, nie mogli liczyć na pomoc żadnych miejskich służb. Konflikt w kamienicy narastał, a mieszkańcy uzyskali pomoc od poznańskich anarchistów i WSLu. Wydawać mogło się, że udało się nawiązać dialog z nowym właścicielem i konflikt w kamienicy uda się zażegnać - właściciel zadba o to by, jeśli jego wolą jest wyprowadzka obecnych lokatorów, dokonało się to z poszanowaniem ich praw. Niestety dobra wola właściciela kamienicy, okazała się fikcją. Nie tylko nie pomógł on lokatorom w ponownym podłączeniu wody, ale też pod pozorem przeglądu technicznego dokonał celowego zniszczenia poszycia dachowego. Jak w tej sytuacji zachowali się policjanci? Dzielnicowy oświadczył lokatorom, że skoro korzystają z pomocy WSLu i Rozbratu, to niech sami sobie radzą. Kiedy pod naciskiem zainteresowanych sprawą mediów udało się skłonić policje do właściwy działań, zabezpieczenie śladów zniszczeń dachu, zajęło im blisko dobę [4]. Konflikt w kamienicy trwa, a policja ponownie pokazuje, że nie traktuje przypadków nękania lokatorów poważnie, swoim nieudolnym działaniem, lub jego brakiem, jedynie zachęca czyścicieli kamienic do dalszego działania. Trudno uwierzyć, że przy tak niewielkim zaangażowaniu mundurowych, sprawcy zniszczenia dachu poniosą jakąkolwiek karę, a właściciel kamienicy, który dopuścił do takiego rzekomego „przeglądu technicznego” będzie musiał obawiać się reakcji ze strony policji.

 

Podsumowanie

 

Zastanawiać się można skąd w policji taka indolencja w sprawie łamania praw lokatorów? Czy wynika ona jedynie z uczestnictwie jako, asysta komornicza przy eksmisjach? Zaryzykować można hipotezę, że funkcjonariusze raczej nie mają szczególnego interesu, by w konflikcie, gdzie dochodzi do konfrontacji między prawami lokatorów, a prawem własności, opowiadać się po stronie tych pierwszych. Nie trudno, zauważyć, że od lat funkcjonariusze służb mundurowych, korzystając ze swych szczególnych uprawnień emerytalnych (przejście na emeryturę po 15 latach służby), wielokrotnie kontynuują pracę zawodową. Najczęściej zatrudnienie byli policjanci znajdują w różnego typu prywatnych firmach z branży ochrony. Branża ta skupia się na ochronie mienia, tak, więc można śmiało powiedzieć, że byli policjanci ponownie stają na straży własności. Panujący model ekonomiczny i towarzysząca mu indoktrynacja, ze wszystkich sił podkreślają świętość prawa własności. Wydaje się, więc, że zarówno, widząc swoje ewentualne przyszłe zatrudnienie w roli stróżów własności, jak i będąc obecnie traktowani jako służby służące zabezpieczeniu owych własnościowych praw. Prowadzi to do sytuacji, w których, nie traktują z równą powagą praw ludzi, którzy stają się ofiarami owego prawa do mienia. Jeśli z takiej perspektywy spojrzymy na funkcjonariuszy policji, wówczas przywoływane już słowa Komendanta Policji Romana Kustery nabierają logicznego znaczenia. Policja ma służyć do ochrony własności i tym samym interes posiadaczy owej własności staje się dla niej priorytetem. Uświadomienie takich zależności nękanym przez czyścicieli kamienic lokatorom, staje się, więc zadaniem zasadniczym. Lokatorzy muszą, zdawać sobie sprawę, że policja jest instytucją, która nie stanie w ich obronie z tytułu obowiązku. Dzieje się tak tylko wówczas, gdy sami lokatorzy potrafią zorganizować się i wymusić obronę swoich praw. Doświadczenie pokazuje, że policja częściej staje się sojusznikiem nawet nieuczciwych właścicieli i wynajętych przez nich czyścicieli kamienic. Własność kolejny raz stawiana jest ponad interesem ludzi, a policja ma swój udział w obronie owej własności.

Przypisy:
[1] http://isap.sejm.gov.pl/Download;jsessionid=35E7D3B87C33AA450B017F6E1BBB30A7?id=WDU19900300179&type=2
[2] http://wyborcza.pl/1,126565,12072572,Petardy__robaki__zalobne_wstegi__Drecza_lokatorow_.html
[3]  http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,12217031,Ul__Stolarska__wlasciciel_kamienicy_krecil_filmy_dla.html
[4] http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/4356-do-amania-praw-lokatorow-nie-dla-czyszczenia-kamienicy-przy-ul-tylne-chwaliszewo-26

Siła oporu lokatorskiego rośnie

14 października 2015 r. Dział: Publicystyka

Niedługo wejdą w życie zmiany przepisów prawa karnego. Zwiększy się ochrona lokatorów nękanych przez czyścicieli kamienic. To bez wątpienia jeden z sukcesów polskiego ruchu lokatorskiego i akcji podejmowanych m.in. przez Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów.

 

Przypomnijmy, że jeszcze niedawno podobnego typu inicjatywy ustawodawcze, mające na celu zwiększenie ochrony lokatorów, sejm i rząd odrzucał. Tak stało się z pomysłem poznańskiego posła Tadeusza Dziuby (PiS), który pod wpływem wydarzeń, jakie miały miejsce w Poznaniu, spowodował wniesienie odpowiedniej nowelizacji (w 2013 roku) dotyczącej odcinania wody mieszkańcom. Chodziło o to, żeby czyściciele kamienicy nie mogli bezkarnie pozbawiać lokatorów dostępu do bieżącej wody. Zarówno rząd, jak i specjalna komisja sejmowa odniosła się do projektu negatywnie i de facto przepadł on w parlamentarnych odmętach. Dzisiaj, kiedy notowania rządzącej koalicji lecą na łeb na szyję i traci ona władzę, uznano, że kwestie mieszkaniowe są faktycznie jednym z istotnych punktów zapalnych, który wpływa na negatywne postrzeganie poczynań rządu. Rozpoczęto gorączkowe zmiany ustawodawcze, czego wspomniana modyfikacja prawa karnego jest efektem. Nie dopuszcza ona utrudniania innej osobie „korzystania z zajmowanego lokalu mieszkalnego".

 

Oczywiście sama modyfikacja prawa nic nie znaczy, jeżeli lokatorzy nie stają w obronie własnych interesów, nie tylko przeciwko czyścicielom kamienic, właścicielom, ale też bankom i władzom politycznym odpowiedzialnym za politykę mieszkaniową. Mamy tę satysfakcję, że zmiany dokonują się pod presją, także naszych działań, czyli Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów i zaprzyjaźnionego z nami Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, którego działania przed powołaniem poznańskiej organizacji były dla nas wzorem. Ostatnio bardzo aktywna stała się lokatorska grupa w Lublinie, która w krótkim czasie zdołała zablokować kilka eksmisji przeprowadzanych na zlecenia miasta przez prywatną firmę szczycącą się dokonaniem kilku tysięcy ewikcji. Firma ma siedzibę we Wrocławiu, a eksmisje w Lublinie przeprowadzał komornik ze... Świebodzina. Jak pisze Piotr Ciszewski, ważnym sukcesem warszawskiego WSL-u było ostatnio wywalczenie dostępu do informacji o reprywatyzacji. „W Warszawie najpierw udało się wymusić na lokalnych władzach stworzenie listy nieruchomości objętych roszczeniami reprywatyzacyjnymi. Lista ta jest obecnie dostępna na stronie internetowej Urzędu Miasta, pomimo że z początku władze lokalne nie chciały jej ujawniać”. Przykłady zarówno Lublina, jak i Warszawy pokazują, że władze polityczne (lokalne czy krajowe) są wyjątkowo niechętne ruchowi lokatorskiemu i bronią interesów biznesu oraz spekulantów funkcjonujących na rynku nieruchomości.

 

W Poznaniu WSL zaczęło formalnie działać od początku 2012 roku, choć poznańskie środowisko anarchistyczne było aktywne na tym polu już wcześniej. Między innymi blisko 15 lat temu przystąpiliśmy do porozumienia „Poznań – miasto dla ludzi”, które blokowało w latach 2001-2002 eksmisje i starało się prowadzić porady dla lokatorów. Ostatnio nasz kolega z grupy przypominał nam, jak kilka lat temu pomogliśmy jego rodzicom i innym lokatorom, gdy właściciel kamienicy rozmontował dach w czasie trzydniowej nawałnicy. Właściciel kamienicy umywał ręce, a nadzór budowlany chciał wysiedlić cały budynek. Dwie rodziny musiały uciekać, bo ich lokale były totalnie zdewastowane. Wielu anarchistów i anarchistek przez kilka godzin w deszczu zabezpieczało dach, aby nie doszło do kolejnych wyprowadzek. Potem rozpoczęliśmy m.in. kampanię przeciwko kontenerom socjalnym i domagaliśmy się budowy mieszkań komunalnych.

 

WSL powstało w czyszczonej kamienicy przy ulicy Piaskowej, gdzie zebrali się nękani lokatorzy tam mieszkający i zaproszeni przez nich działacze i działaczki z Federacji Anarchistycznej. Przez w sumie 3 i pół roku zdołaliśmy wspólnie wywalczyć ok. pół miliona zł odszkodowań dla nękanych mieszkańców. Największe z nich wynosiło 135 tys. zł - dla rodziny szczególnie brutalnie przepędzonej z kamienicy na poznańskim Łazarzu. Zmusiliśmy miasto do przyznania przynajmniej kilkunastu lokali socjalnych i komunalnych dla najbardziej potrzebujących. Różnymi sposobami, także bezpośrednio, zablokowaliśmy wiele eksmisji. Pomogliśmy w inny sposób wręcz setkom rodzin. Dzięki zdobytym przez nas pieniądzom możliwe było zapewnienie prawnej reprezentacji lokatorów w procesie karnym przeciwko najbardziej brutalnym czyścicielom kamienic. Na wyrok czeka dziś ok. 100 poznańskich rodzin, które – niewykluczone – czyścicielom wytoczą następnie procesy cywilne. Kiedy było trzeba, ścieraliśmy się z policją, odkręcaliśmy mieszkańcom wodę, remontowaliśmy niszczone przez czyścicieli dachy. Nie prowadzimy dokładnych statystyk, bo zdajemy sobie sprawę, że wszystkie te przykłady to tylko „wierzchołek góry lodowej”. Naszym celem są zmiany systemowe, które jednak następują także pod presją tych „cząstkowych” walk, przeciągających się w czasie konfliktów i wzbierającej powoli fali lokatorskiego oporu. Te zmiany widać, ale trzeba dalej napierać.

 

Warto w tym miejscu także przypomnieć o przypadkach współpracy policjantów z czyścicielami kamienic czy właścicielami budynków. Taka współpraca często polegała na udzielaniu informacji o działaczach i działaczkach ruchu lokatorskiego lub wspólnym patrolowaniu wysiedlanych kamienic, co miało m.in. legitymizować poczynania czyścicieli. Mieszkańcy byli często zdezorientowani. Dokonywało się bezprawie w majestacie prawa. Niewykluczone, że właśnie z uwagi na ową współpracę policja tak niemrawo i bez zaangażowania reagowała na skargi szykanowanych lokatorów. Na ową opieszałość policji nakłada się inercja ze strony urzędników i władz miasta. Inercja, którą trzeba przełamywać kolejnymi wizytami w urzędach czy częściej organizując protesty. Jedynie ciągły nacisk zmusza biurokrację do działań, do których winna czuć się zobligowana już istniejącymi przepisami prawa. 

 

Wszystko to nie obywa się bez „kosztów”. Aktywiści i aktywistki ruchu lokatorskiego mają na swoim karku wyroki karne za blokowanie eksmisji czy zostali ukarani za udział lub przewodzenie protestom lokatorów. Inni tracą pracę lub są szykanowani/szykanowane w miejscu zamieszkania. Przypomina nam się przykład młodego prawnika po studiach, „na aplikacji”, który przez 6 miesięcy w poznańskim WSL prowadził porady prawne dla lokatorów. Pomógł - z pobudek nie profesjonalnych, lecz z przekonania - dziesiątkom osób, spotykając się z nimi co piątek po pracy i do późna w nocy pisząc im pisma, pozwy, doradzając. Dowiedzieli się o tym jego szefowie i zagrozili: „albo WSL, albo aplikacja”. Kazali mu zerwać z nami natychmiast wszystkie kontakty, obawiając się, że może to grozić utratą kontraktu na obsługę prawną banku zamieszanego w proceder czyszczenia kamienic. I tak się stało, „młody prawnik” znikł.

 

Najwyższą cenę za angażowanie się w ruch lokatorski zapłaciła oczywiście Jola Brzeska, działaczka warszawskiego WSL. Została w bestialski sposób zamordowana. Do dziś okoliczności jej śmierci pozostają niewyjaśnione, ale wszystko wskazuje na to, że zabitą ją z powodu aktywności lokatorskiej. Próbowano też zastraszyć niektórym z nas. Grożono, że podpalony zostanie Rozbrat.

 

Piszemy o tym wszystkim nie tylko z powodu wspomnianej na początku nowelizacji prawa, ale także dlatego, że tu i ówdzie, w środowisku anarchistycznym, podnosi się głos, że WSL (ten, czy tamten) jest reformistycznym NGO-sem niezdolnym do przyjęcia prawdziwej rewolucyjnej perspektywy. Co na to odpowiedzieć? I czy warto? Odpowiedzią może być tylko zachęta do dalszych działań na rzecz praw lokatorów. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że bez ruchu lokatorskiego wszelkie przepisy pozostają martwymi zapisami w zakurzonych kodeksach, nie zmienią się systemowe uwarunkowania, nie pojawi się perspektywa na radykalną zmianę. Jedynie ludzie zdeterminowani mogą tego dokonać. Zapraszamy do codziennego współdziałania.

W czwartek 8. października Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów dokonało interwencji w sprawie pana Tadeusza Zielińskiego - lokatora, który dwukrotnie padał ofiarą brutalnych spekulacji mieszkaniowych w Poznaniu.

 

Pan Tadeusz jeszcze do lipca tego roku mieszkał w kamienicy czyszczonej od kilku miesięcy przez spółkę D&D Investments, przy ul. Tylne Chwaliszewo 28. To osoba starsza, nie do końca samodzielna. Administratorka budynku, pani Nowaczyk, bezwzględnie wykorzystując ten fakt, nakłoniła go podstępem do podpisania dokumentu zamiany mieszkania. Lokator trafił w ten sposób w ręce innego spekulanta i zarządcy nieliczącego się z ludźmi - Rafała Hojkowskiego. Ówże jest właścicielem domu wielorodzinnego przy ul. Starołęckiej 57, w którym znajdują się lokale "mieszkalne", w uwłaczających elementarnej ludzkiej godności warunkach.

 

Umowa, którą nieświadomie podpisał pan Tadeusz, zobowiązywała spółkę czyścicieli z Chwaliszewa do opłacenia czynszu za klitkę u kamienicznika za pół roku z góry. Mimo to, pod nieobecność lokatora, administrator samowolnie wymienił zamki w drzwiach i zażądał wywiezienia dobytku starszego pana do poniedziałku, 12 października.

 

Działaczki i działacze Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów i Federacji Anarchistycznej s. Poznań rozwiercili zamek, by wprowadzić na powrót lokatora, zabezpieczając tym samym jego prawny stan posiadania, a następnie wstawili nowe zamknięcie w izbie z której nielegalnie wysiedlono starszego pana.

 

Po mniej więcej godzinie pojawił się właściciel, p. Hojkowski, żądając interwencji policji. Niemniej po przedstawieniu policjantom przez członkinie WSL dokumentów potwierdzających prawo pana Tadeusza do przebywania w lokalu, nieuczciwy administrator został dodatkowo przymuszony do przywrócenia elektryczności bezprawnie odciętej w mieszkaniu.

następna »

W dniu dzisiejszym o godz. 13:00 odbyła się spontaniczna pikieta pod adresem Czartoria 1 w Poznaniu, gdzie mieści się administracja kamienicy przy ul. Tylne Chwaliszewo 26. Pikieta owa była zaplanowana na 22 czerwca. Wówczas właściciel budynku zapewniał, że sprawy lokatorów zostaną rozwiązane polubownie. Wystosował nawet pismo do Urzędu Miasta z zapewnieniem o gotowości do współpracy. W odpowiedzi na te działania, zaniechano protestów w nadziei na rozwiązanie konfliktu. Tymczasem cały czas trwa atak na prawa lokatorskie i wymuszanie wysiedleń. W poniedziałek pod pozorem remontów wybito dziury w dachu tak, iż w razie ulewy dojdzie do zalania szeregu mieszkań.

 

Protestujący przedstawicielki/-ele Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej stanowczo podkreślili swój brak zgody na dalsze łamanie praw lokatorów. Zwrócono uwagę, że administracja kamienicy stosuje typowe dla czyścicieli kamienic metody zastraszani i szykan. Z informacji aktywistów wynika, że przedstawicielaka administratora budynków twierdziła, że dziury w dachu zrobili sami lokatorzy, po to by zwrócić na siebie uwagę. Podobnymi zuchwałymi kłamstwami posługiwał się znany czyściciel kamienic Piotr Śruba, którego proces sądowy właśnie się toczy.

 

Na uwagę zasługuje również zachowanie policji. Powiadomiony o poniedziałkowym zniszczeniu dachu dzielnicowy miał stwierdzić, że skoro lokatorom pomaga WSL i Rozbrat, to mają sobie sami radzić. Ostatecznie przybyły na miejsce patrol działał w sposób niezwykle opieszały. Zabezpieczenie śladów zajęło mundurowym dobre 24 godziny, musiano posłużyć się specjalnie wezwanym wozem strażackim z wysięgnikiem, po to by policja była w stanie zabezpieczyć ślady w postaci dziur w dachu. Zapewne sprawcy szykanowania lokatorów widząc taki brak zaangażowania ze strony policji - mającej rzekomo chronić obywateli, przed zastraszaniem i bandyckimi metodami działań czyścicieli kamienic - mogą spać spokojnie i planować kolejne działania.

 

W przeciwieństwie do policji czy biernych władz miasta, aktywiści i aktywistki lokatorskie zapowiedzieli podjęcie radykalnych metod przeciwko dalszym działaniom czyścicieli kamienic. Nie będzie przyzwolenia na zastraszanie lokatorów, a administrator kamienicy przy ulicy Tylne Chwaliszewo 26 powinien spodziewać się kolejnych działań w obronie praw lokatorów.

następna »

W dniu dzisiejszym o godz. 13:00 odbyła się spontaniczna pikieta pod adresem Czartoria 1 w Poznaniu, gdzie mieści się administracja kamienicy przy ul. Tylne Chwaliszewo 26. Pikieta owa była zaplanowana na 22 czerwca. Wówczas właściciel budynku zapewniał, że sprawy lokatorów zostaną rozwiązane polubownie. Wystosował nawet pismo do Urzędu Miasta z zapewnieniem o gotowości do współpracy. W odpowiedzi na te działania, zaniechano protestów w nadziei na rozwiązanie konfliktu. Tymczasem cały czas trwa atak na prawa lokatorskie i wymuszanie wysiedleń. W poniedziałek pod pozorem remontów wybito dziury w dachu tak, iż w razie ulewy dojdzie do zalania szeregu mieszkań.

 

Protestujący przedstawicielki/-ele Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej stanowczo podkreślili swój brak zgody na dalsze łamanie praw lokatorów. Zwrócono uwagę, że administracja kamienicy stosuje typowe dla czyścicieli kamienic metody zastraszani i szykan. Z informacji aktywistów wynika, że przedstawicielaka administratora budynków twierdziła, że dziury w dachu zrobili sami lokatorzy, po to by zwrócić na siebie uwagę. Podobnymi zuchwałymi kłamstwami posługiwał się znany czyściciel kamienic Piotr Śruba, którego proces sądowy właśnie się toczy.

 

Na uwagę zasługuje również zachowanie policji. Powiadomiony o poniedziałkowym zniszczeniu dachu dzielnicowy miał stwierdzić, że skoro lokatorom pomaga WSL i Rozbrat, to mają sobie sami radzić. Ostatecznie przybyły na miejsce patrol działał w sposób niezwykle opieszały. Zabezpieczenie śladów zajęło mundurowym dobre 24 godziny, musiano posłużyć się specjalnie wezwanym wozem strażackim z wysięgnikiem, po to by policja była w stanie zabezpieczyć ślady w postaci dziur w dachu. Zapewne sprawcy szykanowania lokatorów widząc taki brak zaangażowania ze strony policji - mającej rzekomo chronić obywateli, przed zastraszaniem i bandyckimi metodami działań czyścicieli kamienic - mogą spać spokojnie i planować kolejne działania.

 

W przeciwieństwie do policji czy biernych władz miasta, aktywiści i aktywistki lokatorskie zapowiedzieli podjęcie radykalnych metod przeciwko dalszym działaniom czyścicieli kamienic. Nie będzie przyzwolenia na zastraszanie lokatorów, a administrator kamienicy przy ulicy Tylne Chwaliszewo 26 powinien spodziewać się kolejnych działań w obronie praw lokatorów.

następna »

22 czerwca przed siedzibą zarządcy kamienicy przy ul.Tylne Chwaliszewo 26, na ul.Czartoria 1 odbyła się kolejna już pikieta lokatorska - wspierana przez  WSL i FA-s.Poznań. O konflikcie związanym z sytuacją w kamienicy, pisaliśmy już wcześniej tutaj i tu

 

Podczas pikiety doszło do rozmowy między właścicielem kamienicy, przedstawicielką Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów i przedstawicielkami mieszkańców (w kamienicy mieszka nadal siedem rodzin).

 

Zgodnie z planami właściciela kamienica ma być zburzona, a w jej miejsce najprawdopodobniej ma powstać luksusowy apartamentowiec. Podjęcie przez właściciela rozmów można uznać za wyraz dobrej woli do polubownego zakończenia konfliktu. W ich wyniku udało się uzyskać zapewnienie o pomocy w znalezieniu i ewentualnym remoncie innych lokali dla lokatorów. Nie udało się jednak uzyskać zapewnienia odnośnie do ponownego podłączenia wody do budynku.

 

Aquanet pozbawił lokatorów dostępu do wody powołując się na ich zadłużenie względem spółki. Wyjaśnijmy po raz kolejny, że powstało ono w wyniku braku zarządcy kamienicy i późniejszych jego zaniedbań, a nie złej woli lokatorów. Dostawca wody nie mogąc podpisać umowy z właścicielem, uniemożliwił lokatorom regulowanie tych płatności. Stali się więc oni ofiarami biurokratycznej patowej sytuacji.

 

Przedstawicielki mieszkańców informowały zebranych na pikiecie dziennikarzy, że są gotowe do wyprowadzki, jednak jak dotąd proponowane im lokale miały o około 50% wyższy czynsz, a nierzadko również nieuregulowany status prawny. Ten ostatni mógłby, skutkować przeprowadzą „z deszczu pod rynnę”, gdyż w niedługim czasie dany lokal czy budynek mógłby zostać wystawiony na sprzedaż, a lokatorzy byliby zagrożeni choćby gwałtownym podwyższeniem czynszu. Należy również pamiętać, że wskutek braku lokali mieszkalnych, każda przeprowadzka może wiązać się z koniecznością zapłacenia tzw. „odstępnego” lub koniecznością dokonania kosztownego remontu

 

Od tego, jak rozwiązanie wszystkich tych problemów będzie widział gotowy do dialogu właściciel kamienicy na ul. Tylne Chwaliszewo 26, zależy czy uda się zakończyć trwający konflikt. Znamienne jest, że lokatorzy nie mogą w żaden sposób liczyć na pomoc miasta, które nie poczuwa się do odpowiedzialności, mimo że samo poprzez MPGM zarządzało przed dłuższy czas wspomnianą kamienicą. Jest to kolejny przykład na to, że władze nie dostrzegają powagi problemów lokatorskich, choć tak głośno mówiły o nich w trakcie kampanii wyborczej. Kampania się skończyła, za to urzędnicy miejscy są raczej gotowi do sięgania do kieszeni lokatorów zamiast to wdrażania konkretnych planów pomocowych.

Przedstawiciele i przedstawicielki Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów, wspierani przez poznańskich anarchistów i anarchistki zorganizowali w dniu wczorajszym pikietę pod Urzędem Miasta Poznania. Pretekstem do pikiety były antylokatorskie działania poznańskich urzędników. Władze miasta kolejny raz pokazują, że mimo prospołecznych deklaracji, nadal kontynuują antyspołeczną politykę. Kosztem biednych, starych i schorowanych, próbuje się łatać nadszarpnięty budżet miejski, każąc lokatorom spłacać długi narastające w wyniku nieudolnej polityki. Mechanizm działania urzędników miejskich został szczegółowo przedstawiony w oświadczeniu WSL rozesłanym do lokalnych mediów i przekazanym do wiadomości władz miasta (tekst oświadczenia poniżej). 

 

Kilkadziesiąt pikietujących osób, postanowiło wykorzystać, nadarzającą się okazję – w postaci konferencji prasowej Prezydenta Miasta Jacka Jaśkowiaka – i zadać mu bezpośrednio pytania odnośnie do uderzających w lokatorów działań, podległych mu urzędników.

 

Od kilku dni ważniejszym, zarówno dla władz, jak i dla części środowiska dziennikarskiego, problemem jest kwestia postawienia, figury Chrystusa na pl.A.Mickiewicza. Pomimo tej nieprzychylnej atmosfery medialnej, niezrażeni pikietujący, udali się w asyście dziennikarzy i sporej ilości dość zdezorientowanych policjantów, do Urzędu Miasta, by spotkać się z Prezydentem. Cierpliwie czekając na to, aż Prezydent odpowie na pytania dziennikarzy odnoszące się do wspomnianych zmian w wyglądzie przestrzeni miejskiej pl.A.Mickiewicza, i wreszcie zwrócił uwagę na realne problemy lokatorów, którzy mają płacić za nieudolność miejskich władz. Pod pręgierzem pytań i w świetle fleszy udało się wymóc na Prezydencie obietnice zbadania sprawy i włączenia WSL w działania zmierzające do znalezienia rozwiązania problemów lokatorów. Deklaracje te absolutnie nie powodują zawieszenia dalszych protestów i wysiłków w nagłaśnianiu antylokatorskich działań władz. Przedstawiciele WSL nie wykluczają zarówno kolejnych pikiet, jak i sięgnięcia po bardziej formalne drogi protestu jak zainteresowanie sprawą Rzecznika Praw Obywatelskich czy wystąpienie z pozwem zbiorowym przeciwko miastu Poznań.

 

Tekst oświadczenia

 

W ostatnim czasie miasto Poznań wytoczyło około 330 spraw przeciwko lokatorom, domagając się od nich pieniędzy za odszkodowania, które samorząd musiał wypłacić prywatnym właścicielom kamienic. Wnieśli oni pozwy przeciwko miastu, ponieważ przez lata nie realizowało wyroków sądu i nie gwarantowano mieszkań socjalnych, dla zadłużonych rodzin z wyrokami eksmisyjnymi. Właściciele żądali utraconych związku z tym dochodów, które mogliby uzyskać z tytułu czynszu. Teraz miasto dochodzi wypłacanych kamienicznikom kwot od lokatorów.

 

Sprawa może nie wydawałaby się bulwersująca, gdyby nie fakt, iż lokatorzy z zasądzonym przydziałem do mieszkania socjalnego (z powodu swojej sytuacji materialnej) mieli prawo do czynszu wynoszącego wg aktualnej stawki 2,45 zł. za m kw. Tymczasem miasto obciąża ich stawką komercyjną od 10-15 złotych za m kw., bo tyle domagali się właściciele mieszkań. Oczekujący przez lata lokatorzy (w ekstremalnych przypadkach nawet 10-12 lat, przeważnie nie mniej niż 5 lat) ulegali sukcesywnemu zadłużeniu. Co więcej - nie mogli się wyprowadzić, bowiem oznaczałoby to utratę prawa do lokalu socjalnego.

 

Warto przypomnieć, iż zgodnie z treścią wystąpienia pokontrolnego Najwyższej Izby Kontroli Delegatura w Poznaniu z listopada 2011 roku, w zakresie zagwarantowania lokali socjalnych wystąpiły liczne nieprawidłowości. NIK pisze, że: „Stosunek liczby zawartych umów najmu lokalu socjalnego w ramach realizacji wyroków eksmisyjnych do liczby wyroków pozostających do realizacji wynosił: 2009 r. 1,74%, w 2010 r. 1,51% i 0,26% do 31 marca 2011 roku.” Izba dodaje również, że: „Konsekwencją braku wystarczającej liczby lokali socjalnych na zaspokojenie tego rodzajów potrzeb była konieczność wypłacenia przez Miasto Poznań odszkodowań właścicielom lokali zajmowanych przez osoby, wobec których orzeczono wyroki eksmisyjne z prawem do otrzymania lokalu socjalnego – zgodnie z art. 18 ust. 5 ustawy z dnia 21 czerwca 2001 roku o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gmin i o zmianie Kodeksu Cywilnego”. Sytuacja w tej sprawie nie ulegała radykalnej zmianie także w latach następnych. To znaczy miasto nadal wykazywało ogromne braki w przyznawaniu lokali socjalnych i nie podejmowało prób budowy ich w odpowiedniej liczbie, a jednocześnie w międzyczasie wydatkowało setki milionów złotych z budżetu miasta np. na inwestycje sportowe (stadiom miejski, tzw. Termy Maltańskie). Jak wynika z wyżej przytoczonej opinii NIK, przyczyną konieczności wypłat odszkodowań był brak mieszkań socjalnych. A zatem domaganie się od lokatorów zwrotu tego odszkodowania wpłaconego właścicielom uważamy za bezzasadne i skrajnie niesprawiedliwe.

 

Kiedy spotka nas życiowe nieszczęście, nasza sytuacja materialna się gwałtowanie pogarsza z powodu utraty pracy czy zdrowia, dochody spadają poniżej minimum, to wszyscy mamy prawo do lokalu socjalnego. Gwarantuje to teoretycznie zarówno Konstytucja RP, gdzie zgodnie z art. 75 władze publiczne są zobowiązane do prowadzenia polityki sprzyjającej zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, jak i ustawa o ochronie praw lokatorów, gdzie mówi się w art. 4, że tworzenie warunków do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych należy do zadań własnych gmin. Miasto Poznań tych warunków nie stworzyło. Ignorując wyroki sądów przyznające prawo do mieszkania socjalnego i nie dostarczając tych lokali, de facto łamie się nasze podstawowe prawa. Właściciele mogą domagać się odpowiednich odszkodowań i je otrzymują, tymczasem lokatorzy czekają 12, 10, 7 czy 5 lat na mieszkania socjalne i są w tym czasie zmuszani do płacenia tzw. „karnego czynszu” (odszkodowania za bezumowne korzystanie z lokalu), które obecnie miasto próbuje od nich wyegzekwować.

 

Jako Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów uważamy takie działania za wyjątkowo niedopuszczalne. Domagamy się wycofania wszystkich roszczeń przeciwko lokatorom, którzy musieli czekać po wyroku sądu na mieszkanie socjalne dłużej niż trzy miesiące i umorzenie ich wszystkich długów wobec miasta, które powstały w okresie od wyroku sądu przyznającego prawo do lokalu socjalnego do momentu przyznania tego lokalu.

Wczoraj kilkunastu anarchistów/ek i działaczy/ek lokatorskich skutecznie zablokowało próbę nielegalnej eksmisji na bruk czteroosobowej rodzin zamieszkującej lokal przy ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu. Sprawę nękania rodziny przez właściciela i administrację opisywaliśmy wcześniej

 

Więcej o sprawie możesz przeczytać TUTAJ i TUTAJ.

Administrator budynku wczoraj próbował dokonać nielegalnego wysiedlenia rodziny. Lokatorzy, zgodnie z ustaleniami jakie zapadły w ich sprawie podczas rozmów z przedstawicielami władz miasta, oczekiwali na wsparcie ze strony policji. Mimo wcześniejszych telefonów na miejsce zdarzenia po około 30 minutach od wezwania przyjechało dwóch policjantowi, którzy byli zupełnie niezaznajomieni ze sprawą.

Nękana rodzina czeka na przydziale do lokalu socjalnego.

Żądamy odwołania Pucka

14 grudnia 2014 r. Dział: Wielkopolskie

12 grudnia grupa działaczy i działaczek anarchistycznych demonstrowała przed siedzibą ZKZL. Domagano się zmiany polityki mieszkaniowej i odwołania Jarosława Pucka. Choć sam protest przyjął formę happeningu, zarzuty stawiane dotychczasowemu szefowi ZKZL są poważne.

 

Jarosław Pucek był jednym z urzędników najbardziej oddanych Ryszardowi Grobelnemu, co potwierdził porzucając przed wyborami szeregi PO i startując do sejmiku wojewódzkiego z listy byłego prezydenta. Za jego rządów przybyło eksmisji. Próbowano je przeprowadzić nawet wobec kobiet w ciąży czy osób starszych.  Pucek też ostatecznie zrealizował posadowienie 10 kontenerów socjalnych – projekt który budził wiele kontrowersji. Z drugiej strony torpedował próby niezależnej społecznej dyskusji nad kierunkami rozwoju mieszkalnictwa w Poznaniu. Podstawowe zarzuty sprecyzowaliśmy w osobnym oświadczeniu (czytaj TUTAJ).

 

Nasze pytania brzmią: Czy można radykalnie zmienić kierunki polityki mieszkaniowej bez zmiany na stanowisku szefa ZKZL? Czy nowe władze dalej będą tolerować masowe eksmisje z zasobów komunalnych i istnienie kontenerów socjalnych?

Oświadczenie

W dniach 6 i 13 czerwca mieszkańcy skłotu Od:zysk, przy wsparciu poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej zorganizowali pikiety mające przypomnieć o problemie czyścicieli kamienic i łamania praw lokatorów w Poznaniu

 

6 czerwca, odbyła się pikieta pod wyczyszczoną kamienicą przy ul. Strusia 11. Kilkunastu działaczy i działaczek zebrało się w tym miejscu, by przypomnieć historię wyrzuconych lokatorów oraz wezwać do bojkotu spółek i sklepów, które ulokowały się w kamienicy. Była to już druga z serii akcji mających na celu przeciwdziałanie wysiedleniom lokatorów (czytaj TUTAJ).

 

W piątek 13 czerwca odbyła się kolejna pikieta pod „czyszczoną” kamienicą, tym razem na ul. Kościelnej 15.

Kilkunastu działaczy i działaczek oraz ostatni lokatorzy kamienicy przy ul. Kościelnej 15, którzy jeszcze w niej mieszkają, zebrali się, żeby przypomnieć historię „czyszczenia” tego budynku oraz dać wyraz niezgody dla praktyk bezprawnego wysiedlania lokatorów. Problemy Pana Koczorowskiego oraz innych lokatorów zaczęły się 14 lat temu, kiedy nieruchomość przejął Maciej Schultz – właściciel kilku kamienic w Poznaniu, znany czyściciel. Z dachu kamienicy zrzucono baner z nazwiskami osób, które nękają lokatorów do dziś.

3 czerwca, miała miejsce pikieta pod Wydziałem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta Poznania na ulicy 3 Maja. Organizatorem było Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów wspierane przez uczestników poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej. Domagaliśmy się przyjęcia podania o przydział lokalu komunalnego lub socjalnego, mieszkańców jednej z poznańskich kamienic.

 

Mieszkańcy z kamienicy przy ulicy Taczaka 8 zwrócili się do miasta o przydział lokalu komunalnego Wcześniej pracownica Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej urzędu nie spojrzała nawet na wniosek.  Odmówiła jego przyjęcia. Choć jest to działanie niezgodne z prawem, zdarza się nagminnie.

 

Kamienica przy Taczaka 8 jest własnością Urzędu Marszałkowskiego. Opustoszała w efekcie zwyżki czynszów i presji na lokatorów. O sprawie tej pisaliśmy kilka dni temu.

 

Wczoraj podanie juz bez żadnych przeszkód wpłynęło do miasta. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów domaga się:

1. Przyjmowania wszystkich składanych w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej wniosków o przyznanie mieszkania socjalnego lub komunalnego i ustosunkowywanie się do nich na piśmie, w drodze ogólno przyjętej procedury administracyjnej.

2. Domagamy się, aby odpowiednia komisja przyznająca mieszkania socjalne zbierała się częściej niż raz do roku. Dotychczasowy tryb przyznawania mieszkań socjalnych, które niekiedy potrzebne są w trybie interwencyjnym, powoduje, że wielu potrzebujących lokatorów, miesiącami pozostaje bez nadziei na jakąkolwiek pomoc, czy choćby ustosunkowanie się do podania o przydział. Podania takie powinny być rozpatrywane na bieżąco.

3. Przede wszystkim domagamy się zmiany zasad przyznawania mieszkań socjalnych i komunalnych. Są one do tej pory zbyt restrykcyjne. Istnieje wiele rodzin, które z jednej strony mają za mało środków, aby wynająć mieszkanie na wolnym rynku, ale nie kwalifikują się do otrzymania mieszkania komunalnego czy socjalnego.

20 marca odbyła się druga licytacja kamienicy okupowanej przez kolektyw Od:zysk. Kamienicę kupiła Paderewskiego Poznań Sp. z.o.o. Poznań za 8,5 mln czyli za cenę wywoławczą. Z jej KRS-u wynika, że 100 proc. kapitału w tej spółce posiada PW Capital spółka kapitałowa, której prezesem jest Przemysław Paweł Woźny. Ma powiązania z Pomorze Inwestycje Spółka Akcyjna, która posiada przynajmniej trzy centra handlowe min. w Gdyni. Kamienica przejdzie na własność spółki, jeśli wpłaci ona resztę sumy – do tej pory wpłaciła tylko wadium w wysokości 1 mln zł. Inwestor wiedział, że kupuję kamienicę z ludźmi. Zostało to określone w specyfikacji nieruchomości. Licytacja obyła się z majątku właściciela, czyli została przez nowego nabywcę kupiona bez długów wierzycieli.

 

Licytacja była pilnie strzeżona przez policję. Odbywała się w godzinach, kiedy sąd jest zamknięty. Wszyscy chętni, którzy chcieli wejść na salę, zostali dokładnie przeszukani i byli prowadzeni pojedynczo przez policjantów. Nabywca kamienicy nie chciał rozmawiać z mediami, został wyprowadzony osobnym wejściem.

 

W trakcie licytacji ok. 400 osób demonstrowało przed sądem w geście solidarności ze skłotem. Wcześniej zebrali się pod Od:zyskiem, gdzie przemawiali przedstawiciele zaprzyjaźnionych środowisk: min. pracowników galerii miejskiej „Arsenał” oraz Teatru Ósmego Dnia. Powtarzano, że walka o Od:zysk jest walką również o inne dobra wspólne oraz przeciwko traktowaniu miasta jak firmę. Przemarszowi towarzyszyła samba. Pod Okrąglakiem, gdzie znajduje się NeoBank oraz WBK przemawiał członek Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Przypomniał, że w tym miejscu protestuje się już po raz kolejny, gdyż oba banki zamieszane są antylokatorską politykę. Neobank stoi za procederem „czyszczenia” kamienic, a WBK jest jednym z wierzycieli Od:zysku. Skandowano „Neobank – Neogang” oraz „Miasto dla ludzi, nie dla banków!”.

 

Demonstranci swobodnie doszli pod sąd, choć policja trzymała znaczne siły w odwodach (w tym siły prewencji i policję konną). Pod sądem przemawiali przedstawiciele innych skłotów i środowisk wolnościowych min. z Warszawy, Torunia, Szczecina. Głos zabrała jedna z migrantek, która mieszka na skłocie w Warszawie, wspominając że tylko tam znalazła pomoc po przybyciu do Polski. Przemawiały delegatki Inicjatywy Pracowniczej, przypominając, że na demonstracji stoimy razem, jako lokatorzy, skłotersi, pracownicy i razem walcząc o Odzysk, o mieszkania, organizując się w miejscach pracy, tworzymy jeden ruch, które ma różne narzędzia, by walczyć o to, by wyrwać nasze życie spod logiki zysków. Tymi narzędziami jest czasem demonstrowanie, zajmowanie pustostanów, blokowanie eksmisji, innym razem założenie związku zawodowego, organizowanie się w miejscu pracy, organizowanie strajków. Przemawiał również członek redakcji Praktyki Teoretycznej oraz lokatorka z kamienicy Stolarskiej, która pytała się dlaczego pod sądem zgromadzono tak liczne siły policji, a gdy ją nękali czyściciele policja umywała ręce. 

 

Dwie osoby –  w tym jedna z Warszawy, jedna z Poznania – w wyniku prowokacji policyjnej (policja bez powodu zaczęła spisywać uczestników zgłoszonej demonstracji) zostały zatrzymane i przewiezione na komisariat na al. Marcinkowskiego, dokąd w momencie pisania tej relacji kierowali się uczestnicy demonstracji, w geście solidarności z zatrzymanymi.

 

Dzięki pikiecie solidarnościowej w komisariacie przy Al. Marcinkowskiego, wypuszczono dwóch zatrzymanych aktywistów. Postawiono im zarzuty m.in. stawiania czynnego oporu przy zatrzymaniu.

Strona 1 z 4