Zaloguj

Federacja Anarchistyczna

A+ R A-

Ustami Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Mariusza Błaszczaka mogliśmy usłyszeć, że wydarzenia w Ełku - czyli zamieszki i zniszczenie lokalu gastronomicznego, po śmierci młodego człowieka - to odosobniony przypadek. Kiedy minister wypowiadał te słowa mieliśmy już do czynienia ze zniszczeniem lokalu gastronomicznego w Lublinie, pojawieniu się obraźliwych napisów na murze meczetu w Gdańsku, i przynajmniej jeden potwierdzony przypadek napaści na obcokrajowca. Do tego towarzysząca wydarzeniom, atmosfera medialna, czyli podgrzewanie rasizmu i islamofobii przez prawicowe i nacjonalistyczne portale internetowe, oraz komentarze jawnie zachęcające do linczów.

Władza nadal jednak udaje, że nic się nie stało, że w Polsce nie ma rasizmu. Ten za to występuje w zachodniej europie i jest wynikiem porażki polityki multikulturalizmu. Na takie właśnie karkołomne i ideologiczne stwierdzenia ponownie zdobył się Mariusz Błaszczak. Wtóruje mu Minister Sprawiedliwość – Zbigniew Ziobro – który bagatelizuje znaczenie rasistowskich symboli, a może już samego zjawiska rasizmu, w końcu w opinii ministra, staje się on jedynie sprzeciwem wobec „mieszaniu się ras”. Władza, która dotąd skutecznie nastawiała rodaków przeciwko przyjmowaniu uchodźców, dziś wydaje się robić krok dalej pogłębiając atmosferę nietolerancji i legitymizując problem przemocy na tle rasowym. Jasno przytaczane przez Rzecznika Praw Obywatelskich, statystyki policyjne potwierdzające wzrost przestępstw i przemocy o rasistowskim podłożu, w języku władzy, szybko stają się jedynie „lewackim” bełkotem, mającym szkodzić wizerunkowi kraju.Działaniu władzy biernie przyglądają się partie tzw opozycji. Zapewne wynika to z braku odwagi, by zakwestionować politykę antyemigracyjną, czy przyznać, że zjawisko rasizmu najłatwiej rozwija się w krajach dotkniętych kryzysem ekonomicznym. Ostatecznie, to ze względów ekonomicznych kilka milionów polskich obywateli postanowiło szukać pracy w krajach europy zachodniej, a dziś wobec rosnącej fali ksenofobi również oni spotykają się z rasistowskimi atakami choćby w Wielkiej Brytanii.W obecnej atmosferze, która przywołuje na myśl pogromy, szczególnie ważne jest, by odnosić się krytyczne wobec dotychczasowej polityki państw członkowskich Unii Europejskiej systematycznie unikających współodpowiedzialności za sytuację uchodźców na Bliskim Wschodzie. Oczywiście przoduje w tym Polska i Węgry, które jako jedyne nie wdrożyły programu przyjmowania uchodźców. Tym samym, unikając poniesienia politycznej odpowiedzialności za destabilizację regionu  w tym działania militarne i polityczne USA i NATO, którym ślepe wsparcie dawały kolejne polskie rządy doprowadziła m.in. do wojny w Iraku i rozwoju ISIS. Jednocześnie skutecznie wykorzystując pogłębiający się od 2008 roku kryzys ekonomiczny, by uniemożliwić realizację polityki proimigracyjnej i sterować ksenofobicznymi nastrojami doskonale sprawdzającymi się w roli narzędzia podziałów społecznych w zakładach pracy i na ulicach. Realizowania polityka strachu jest skutecznym narzędziem budowania przyzwolenia społecznego na wzrastające ataki i odwrócenie uwagi od ekonomicznych i politycznych przyczyn sytuacji kryzysowej. Buduje atmosferę usprawiedliwienia wobec rasizmu, ksenofobii i ataków na imigrantów.Nasza zdecydowana reakcja na wzrastającą przemoc wobec cudzoziemców jest niezbędna. Islamofobia i rasizm wykorzystywane są w systemie kontroli, do którego wprowadzenia zmierza władza.Co roku granice Polski przekraczają tysiące imigrantów. Do tej grupy należą zarówno ofiary konfliktów politycznych, jak i imigranci ekonomiczni. Każdy człowiek ma pełne prawo do przemieszczania się i życia w dowolnym miejscu na świecie.
Podział ludzi ze względu na wyznawaną religię, kraj pochodzenia, kolor skóry czy status materialny uważamy za nieuzasadniony i niebezpieczny. Wówczas, gdy skrajne prawicowe nastroje podsycają antyimigrancją histerię, politycy cieszą się z narastających podziałów społecznych dzięki, którym niemożliwa staje się solidarna walka o godne życie bez względu na kolor skóry, wyznawaną religię, status społeczny, płeć czy pochodzenie. Zmanipulowana przez prawicowe i neofaszystowskie środowiska opinia publiczna, za kozła ofiarnego każdego kryzysu obiera imigrantów.
To nie imigranci są problemem, lecz władza, która czerpie korzyści z tzw.”kryzysu uchodźczego” i buduje na nim niebezpieczny kapitał polityczny.Dla nas obcy kulturowo jest nacjonalizm, za którym podąża rasizm i ksenofobia.
„Nasza” cywilizacja jest tą, w której każdy człowiek jest równy. Żądamy by władze miasta Poznania wdrożyły lokalną politykę migracyjną, która zapewni cudzoziemcom zamieszkującym od lat w Poznaniu dostęp do równych praw, niezależnie od ich statusu ekonomicznego i pochodzenia. Domagamy się również odpowiedzi na tzw ”kryzys migracyjny” poprzez uruchomienie programów przyjmujących uchodźców.Solidarność naszą bronią,
Walka klasowa nie narodowa!

Kalendarz Pracowniczy na rok 2017

04 stycznia 2017 r. Dział: Polska

„Kalendarz Pracowniczy na rok 2017” to benefitowa publikacja wydana wspólnie przez OZZ Inicjatywa Pracownicza i Oficynę Bractwo Trojka. Kalendarz książkowy w podziale tygodniowym łączy funkcje terminarza i publikacji popularyzującej historię ruchu pracowniczego: od Krakowskiej Krwawej Wiosny do strajku w Chung Hong, od Wandy Krahelskiej do Jolanty Brzeskiej, od Mujeres Libres do strajku w Dagenham, od pożaru w Triangle Shirtwaist do katastrofy w Rana Plaza w Bangladeszu, od kongresu założycielskiego IWW do protestów antyglobalistycznych w Seattle i strajków w zakładach Cegielskiego.

Kalendarz będzie rozsyłany dla zainteresowanych od 10 stycznia.

Co zawiera kalendarz?

  • 51 krótkich tekstów o postaciach i wydarzeniach z historii ruchu robotniczego, po jednym na każdy tydzień roku,

  • ponad 150 wzmianek informacyjnych o postaciach i wydarzeniach z historii ruchu robotniczego w wybrane dni w roku

  • opis strategii działania, historii i organizacji OZZ Inicjatywa Pracownicza

  • wykaz przydatnych stron internetowych: związków zawodowych, instytucji publicznych, wydawnictw oraz kooperatyw i spółdzielni

Świąteczna aukcja z której cały dochód przekazany zostanie organizacji pomocy dla uchodźców Are you syrious? https://web.facebook.com/areyousyrious/?fref=ts

Przedmiotem licytacji jest projekt ikony. Dwustronny wydruk cyfrowy na srebrnym papierze (300g) w formacie A5.
Awers: Tułaczka św. rodziny
Rewers: Tekst kolędy o uchodźcach

Projekt powielony w 2 sztukach, wygrywają 2 najwyższe oferty podawane przez was w dyskusji na tym wydarzeniu.
https://www.facebook.com/events/578435689020464/

Christmas auction to support Are you syrious? group
https://web.facebook.com/areyousyrious/?fref=ts

You bid on icon project. 2 side digital print on silver paper (300g), A5.

Front: Holy family exile
Back: Refugee carol lyrics (in Polish)

Project printed in 2 copies. Winners are those who place highest bids. You bid in discussion on this event.

Przez lata horror był traktowany jako rozrywka lub diagnoza społeczna. Anarchiści mają do horroru stosunek inny niż liberałowie czy konserwatyści. Traktują oni cały arsenał jego środków wyrazu nie tylko jako sposób interpretacji rzeczywistości, ale jako wezwanie do społecznej zmiany.
Kino jako takie, a już zwłaszcza kino popularne, gatunkowe, niezbyt dobrze kojarzyło się anarchistom początku XX w. Uważali oni, że odciąga ono masy od walki klasowej, a krytyczną debatę zastępuje łatwą rozrywką. Krytyka kultury popularnej szła w parze z analizą jej roli w działaniach aparatu represji. Policja i rządy wykorzystywały środki techniczne dawane przez kinematografię, by z jednej strony formatować ideologiczny przekaz, a z drugiej – by zdobywać dowody na „nielegalną” działalność anarchistów. Zresztą, choć z różnym nasileniem, dzieje się tak do dziś. A co jeśli przejmiemy piaskownice i zabawki, a zdobyte środki użyjemy do wzmocnienia walki klasowej?
Anarchiści i propaganda
Propaganda idei to ważna część składowa działalności anarchistycznej. Nie przypadkiem wizerunek anarchistki mówiącej przez tubę stał się znakiem rozpoznawczym Instytutu Jeana Vigo, reżysera – anarchisty o którym mogliście przeczytać w poprzednich numerach „A – taku”. Tuba jest tu oczywiście metaforą. Chodzi o przekaźnik, który jednak sam w sobie nie jest przekazem (choć – jako symbol – może nim się stać). Propaganda w rozumieniu anarchistycznym to nie tylko słowa i obrazy, ale przede wszystkim czyny. Istotą anarchizmu jest bowiem akcja bezpośrednia, która jednak bez komponentu społecznego traci swój emancypacyjny charakter. Zamienia się w apologię gwałtu i przemocy, a więc de facto w przeciwieństwo anarchizmu.
Zmiana społeczna a radykalne obrazowanie
Dla zrozumienia anarchistycznego spojrzenia na horror (a także jego krwawą, kontrkulturową odmianę – gore) kluczowy jest słynny manifest Jeana Vigo „W stronę kina społecznego”, wygłoszony podczas drugiego pokazu „Psa Andaluzyjskiego”, arcydzieła surrealnej kultury szoku. Sami surrealiści, choć prowokowali, mimo wszystko uwzględniali aspekt społeczny, choć rozumieli go często na sposób artystyczny. Kościół czy państwo były wrogami wolności, rozumianej często dość ogólnie. Jean Vigo nie do końca akceptował zarówno sam prosty efekt szoku dla szoku, jak i koncepcję rozrywki dla rozrywki. „Kamera, mimo wszystko, nie jest pompą do tworzenia próżni” – pisał w 1930 roku – „Dążyć do kina społecznego to dążyć do gwarantowania kina, które porusza prowokacyjne tematy, które tną ciało”. Vigo był zafascynowany gwałtownymi, strasznymi obrazami z filmu Buñuela  i Dalego, jednak był to dla niego punkt wyjścia. Oczywiście, mieszczańska publiczność była zbulwersowana, i słusznie, jednak wnioski z tego faktu nie wyszły poza samozadowolenie i awangardowy eksperyment. Francuski reżyser chciał jednak traktować kino poważnie, jako wspomnianą tubę, nie odrzucając jednak zdobyczy eksperymentalnego horroru jakim to mianem często określa się „Psa Andaluzyjskiego” oraz tak bliskiej sercu anarchisty koncepcji akcji bezpośredniej. Jego debiut, „A propos Nicei” (1930), to materializacja tych idei: wyjście w miasto, filmowanie z zaskoczenia, z różnych perspektyw, bez hierarchii, ale z konkretnym założeniem: „A cel zostanie osiągnięty, jeśli uda się odsłonić ukrytą w geście przyczynę, piękno czy karykaturę wybrane losowo z banalnej osoby, jeśli uda się ujawnić ducha zbiorowości przez jeden z jej czysto fizycznych przejawów. A wszystko to z taką siłą, że od teraz na świecie, my, obojętni, zostaniemy postawieni, na przekór sobie, poza jego zewnętrznymi pozorami. Dokument społeczny powinien otworzyć oczy”. Ta koncepcja, jak wiele innych anarchistycznych pomysłów, nie została podchwycona od razu, ale jej echa można odnaleźć choć w stylizowanych na reportaże horrorach „amerykańskiej krwawej fali” z połowy lat 70.
Anarchistyczna mitologia
Mit, rozumiany zarówno szeroko (jako każdy element znaczący), jak i wąsko (jako opowieść niosąca historyczny sens), jest obecny w anarchizmie od samych jego początków. Jest ważnym składnikiem tak propagandy, jak i analizy rzeczywistości, wreszcie – bywa katalizatorem do akcji bezpośredniej. W filmach Jeana Vigo mit jest immanentną cechą obserwowanej rzeczywistości. Z anarchistycznego punktu widzenia wszystko jest polityczne, a więc anarchistyczna mitologia jest immanentnym składnikiem świata, w którym żyjemy. Każda ludzka aktywność to rodzaj upodmiotowienia, a w tym sensie działanie jako takie ma już charakter prospołeczny i protopolityczny. W głośnej „Pale ze sprawowania” śpiący nauczyciel zostaje wzięty za trupa, który na dodatek budzi się do życia, zapowiadając zagładę starego porządku. Akcję bezpośrednią podejmują tu uczniowie, dojrzewający do buntu, wreszcie malujący tupie czaszki na czarnych banderach i ogłaszający rebelię. To opowieść uniwersalna, a jednocześnie konkretna. Bez trudu odnajdziemy tu odniesienia do anarchistycznego pedagoga Francisco Ferrera, a w intuicyjnych postulatach uczniów – anarchizm znany z banerów czy plakatów. Lęk przed upodmiotowieniem jednostek i mas towarzyszy każdej władzy.  O tym w gruncie rzeczy opowiadają wszystkie filmy Jeana Vigo, a przekaz ten – daleki od liberalnego „dawania wędki” – jest w istocie bliski emancypacyjnej logice horroru.
Pułapka interpretacyjna
Horror i gore bywają traktowane jako rodzaj pułapki interpretacyjnej. Pod pozorem rozwiązania ważnych problemów oferują koniec końców jedynie mniej lub bardziej straszne czy przerażające katharsis. W tym ujęciu horror nie ma prawa wyjść poza rozrywkę, kino eksploatacji, względnie – rodzaj metafory. To właśnie owa „pompa do tworzenia próżni”. Takie ujęcie horroru i gore to dalekie echo klasycznego tekstu Luiggiego Fabbriego „Burżuazyjne wpływy na anarchizm”. Pod tym nieco pretensjonalnym tytułem kryje się kluczowa dla tego tematu analiza wpływu anarchizmu na literaturę, na temat wyrażania buntu poprzez przemoc, oraz wpływ jaki te akty wywierają na anarchizm. Główna teza Fabbriego jest rodzajem oskarżenia: to burżuazyjna kultura stworzyła klimat dla terroru i przemocy. „Wśród burżuazji odnajdziecie więcej zrozumienia dla mordercy, który odbiera życie z ludzkiej społeczności, niż złodzieja, który, na podstawie ostatnich analiz, nie zabiera nic z żywego dziedzictwa ludzkości, lecz tylko zmienia miejsce i stan posiadania rzeczy.” – zauważa włoski anarchista. W rezultacie takiej deformacji anarchizmu, za anarchię biorą swe czyny pospolici przestępcy. Zdaniem Fabbriego anarchizm sprowadzony do ślepego terroru jest rodzajem burżuazyjnej sztuki dla sztuki, szoku dla szoku, a brak komponentu społecznego ma dalekosiężne skutki. Ten lęk przed zastąpieniem myśli i praktyki emancypacyjnej przez militaryzm i nacjonalistyczną przemoc jest aktualny także i dziś.
Przejmujemy piaskownicę!
Czy jednak burżuazyjna kultura ma monopol na horror? Anarchiści przez ostatnie kilkadziesiąt lat udowodnili, że nie! Jedna z ikon horroru filmowego, słynny Knock z „Nosferatu – symfonii grozy” Murnaua, Aleksander Granach to dobry przykład. Anarchista z przekonań, piekarz z zawodu, zarobione pieniądze przeznaczał na obronę prawną sądzonych anarchistów oraz pomoc ofiarom faszyzmu i stalinizmu. Z kolei współcześni aktywiści w swej propagandzie wprost odwołują się do strachu, przerażenia oraz ogólnie rozumianej estetyki horroru. Są więc nawiązania do kanibalizmu („Nie starcza do pierwszego? Zjedz bogatego!”), ekspresjonistyczne światłocienie mrocznych zamków i transnarodowych wampirów, wreszcie – nawiązania do krwawej historii. Jednak drastyczny komponent akcji w rodzaj poznańskiego „wieszania elit” ma charakter symboliczny. Realna jest za to – przypominają anarchiści – codzienna przemoc władzy oraz kapitału. To ona jest potworna i należy stawić jej opór. W anarchistycznej perspektywie horror jest zatem wezwaniem do społecznej rewolucji.  
Krzysztof Kołacki

Tekst ukazał się w anarchistycznej gazecie ulicznej  A-TAK nr 4

English below

3 Grudnia odbyła się w Poznaniu 8 edycja ligi Freedom Fighters. Tym razem liga miała nieco innych charakter, mniej było walk, a więcej wydarzeń, w których uczestniczyć mógł każdy, bez względu na to, czy ma jakikolwiek staż w sztukach walki.

Impreza zaczęła się treningiem Brazylisjkiego Jiu-Jitsu prowadzonym przez czarny i purpurowy pas w tej dyscyplinie. Uczestniczyły w nim zarówno osoby już trenujące, jak i takie, dla których był to pierwszy kontakt z   „kulanką”. Nie zabrakło też takich, którzy na co dzień ćwiczą zupełnie inne dyscypliny, np. muaythai czy kickboxing a z BJJ nie mieli jeszcze kontaktu. Trening spełnił swoją rolę – większość jego uczestników stwierdziła, że sportem tym zajmie się na co dzień.

15178104 1764168360574690 1509227648576970558 n copy

Następnie miał miejsce mini-turnie BJJ w kategorii OPEN No-Gi. Zawodnicy,mimo różnic w wadze i doświadczeniu stanęli między sobą jak równi z równymi. Mimo, że rywalizację zwyciężył najwyższy pas, co nie było zaskoczeniem, atmosfera była jak najbardziej koleżeńska.

15421002 1764167880574738 7347323418840286894 n

Ostatnim oficjalnym punktem programu było spotkanie na temat książki „Społeczeństwo bez mięsa” z Jarosławem Urbańskim, autorem. Urbański jest badaczem i aktywistą, od lat 80 wegetarianinem, a jednocześnie aktywnym maratończykiem. Słuchacze mieli więc okazję do dyskusji na bardzo szerokim polu począwszy od wegetarianizmu i weganizmu w ujęciu historycznego rozwoju ludzkich społeczeństw, do jego zastosowania w sportach wyjątkowo obciążających organizm takich jak biegi długodystansowe, czy sporty walki.

15355781 1764167877241405 5396832563142223796 n

Wieczorem natomiast uczestnicy ligi zebrali się na skłocie Rozbrat, by wspólnie oglądać odbywającą się w tym czasie galę KSW, a później bawić się do rana na afterparty.

Jako organizatorzy dziękujemy serdecznie wszystkim przybyłym, zarówno zawodnikom, trenerom, jak i uczestnikom treningu BJJ, zarówno lokalsom jak i tym, którzy przybyli do nas zza granicy. Do zobaczenia wkrótce!
15390692 1764167667241426 1502642917187004393 n
On 3.12 8th edition of Freedom Fighters league took place in Poznań. This time it was organised in a way that everyone regardless of experience in martial arts could participate – there were less fights though.

The event started with open Brazilian Jiu-Jitsu training coached by black and purple belt. There were trainees that already had contact with BJJ and complete newbies including those who are already experienced in striking styles like muay thai or kickboxing. The aim of training was met. Most of the people taking part in it said they're likely to train the discipline from now on.

Next mini-tournament in BJJ took place (OPEN No-Gi). The fighter had different experience and weight but were fighting nicely. Hihgest belt was announced winner, you could expect that, but the atmosphere was full of friendship.

15391022 1764167233908136 9075336966302258399 n

Last point of the event was meeting with Jarosław Urbański, author of „Meatless society” book. Urbański, researcher, activist, vegetarian since 80's and long distance runner as well. Meeting was having very broad field for discussion starting with vegetarianism and veganism refering to the developement of human societies and it's role in high intensity (as combat sports and long distance running requires) sports.

At night participants gathered on Rozbrat squat to watch KSW event broadcasted the same time. Afterparty took place till early morning.

As organizers we'd like to thank all that came, locals and internationals, fighters, coaches, training participators. See you soon!

15326609 1764168437241349 8686200906346253487 n

Solidarnościowy zestaw na Anarchistyczny Czarny Krzyż - organizacje pomocy więźnią oraz osobą represjonowanym za działalność społeczno/polityczną.
Więcej na www.ack.most.org.pl
Na zestaw składa się:
- kubek z nadrukiem loga ACK oraz hasłem : Solidarność to zbrodnia, której popełniania nigdy się nie wyrzekniemy!
- badzik / przypinka z logiem ACK
- broszura Mike Ryana " Izolatka: polityczne pranie mózgu. Amarykański model pacyfikacji ruchów protestu.
28 str A-5
- książka Igora Oliniewicza "Jadę do Magadanu. Wspomnienia anarchisty, więźnia białoruskiej dyktatury" wydana przez Bractwo Trojka, 155 stron A-5.
Więcej o książce: http://www.bractwotrojka.pl/index.php?page=shop.product_details&;flypage=flypage.tpl&product_id=4123&category_id=7&option=com_virtuemart&Itemid=135
Wesprzyj aktywność Anarchistycznego Czarnego Krzyża!

Na wstępie należy zaznaczyć, że największym nieszczęściem jest, że taka książka musiała zostać napisana. A musiał zostać napisana, ponieważ zamordowano Jolantę Brzeską, ponieważ tak wiele osób zostało eksmitowanych, pozbawionych prawa do dachu nad głową, wyzbytych z godności, ponieważ tak często zamiast realnej pomocy w obliczu kryzysu mieszkaniowego ludzie muszą wysłuchiwać pustych komunałów polityków i steku nic niewartych obietnic.

Autorzy rozpoczynają od tego, co tak mocno odbiło się na nich samych i współtworzonych przez nich ruchu lokatorskim. Jest 1 marca 2011 roku ostatni dzień, w którym widzianą żywą Jolantę Brzeską. W książce możemy dowiedzieć się wszystkiego, co wiadomo o jej ostatnich godzinach życia i koszmarnej śmierci. Jej zwęglone ciało znaleziono następnego dnia w Lasku Kabackim. Zgodnie z przyjętą przez policję hipotezą było to … samobójstwo. W tak absurdalną tezę trudno uwierzyć, dlatego tak wnikliwie przedstawia się czytelnikowi samą postać Pani Jolanty. Kobiety, która została zmuszona przez okoliczności, by walczyć o swój dom, o swoją godność, prawo do bycia podmiotem, a nie przedmiotem w procesie tzw. reprywatyzacji. Brzeska była jedną, z wielu osób, które miały stać się ofiarami osób zajmujących się skupywaniem roszczeń, a następnie „odzyskiwaniem” kamienic. Słowo „odzyskiwanie” musi być tu ujęte w cudzysłowie, gdyż, jak bardzo wnikliwie wyjaśniają w książce autorzy, reprywatyzacja to proceder, który nie ma wiele wspólnego przekazywaniem prawowitym właścicielem ich znacjonalizowanego mienia. „Po 1989 roku w Polsce sentymentalizm historyczny wręcz eksplodował, bezkrytyczna gloryfikacja II Rzeczpospolitej po latach dała efekt w postaci przyzwolenia przez większość polskiego społeczeństwa na dziką reprywatyzację traktowaną bezrefleksyjnie w kategoriach wyrównywania historycznych „krzywd”. Zwrot dawnym właścicielom i ich spadkobiercom pałaców, kamienic, gruntów czy fabryk miał przywrócić sprawiedliwość, odwieczny ład i porządek. Tyle, że jeśli ktoś ma zyskać, to inny musi stracić”.Brzeska nie była wiecowym mówcą, ale wyróżniała się uporem i determinacją, wśród organizujących się lokatorów, zaangażowanych w walkę z dotykającą ich niesprawiedliwością. Nigdy nie opuszczała kolejnych spotkań organizacji lokatorskich, uczestniczyła w ulicznych protestach i tych, które odbywały się na sesjach Rady Miasta. Wiele wskazuje, że właśnie jej upór i determinacja, skłoniły kogoś, by nastać na jej życie, możliwe, że chciano ją tylko zastraszyć, ale coś poszło nie tak, komuś puściły nerwy i posunął się do ostateczności. Autorzy starają się przedstawić wszelkie możliwe tropy i ślady związane z tragiczną śmiercią, głównie, dlatego, że o tak rzetelnej analizie różnych hipotez zapomniała policja i prokuratura. Organy ścigania wykazały się niedbalstwem i przyjęły wersję o samobójczej śmierci, najmniej prawdopodobną, ale najwyraźniej najwygodniejszą. Obecnie pojawiła się nadzieja związana z decyzją o wznowieniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej, czas pokaże, czy przyniesie ono spodziewane rezultaty.wszystkich-nas-nie-spalicie-b-iext44557229Tragedia warszawskiej działaczki ruchu lokatorskiego stanowi dla autorów również preludium do bardziej szczegółowego omówienia losów innych pokrzywdzonych mieszkańców zasobów lokalowych miasta. W istocie, bowiem postępowanie władz miasta, jak i specjalistów od „czyszczenia kamienic” świadczy o tym, że często, wieloletni mieszkańcy stołecznych kamienic, są jedynie pewnym mało znaczącym elementem owego zasobu. Na własne nieszczęście nie przedstawia „istotnej wartości”, więc można ich razem z owym zasobem „sprzedawać” czy raczej „oddawać” w ramach procesu reprywatyzacji. Dokładnie omawiana jest cała metodyka owego procesu, łącznie z najbardziej znanymi jej beneficjentami, urzędnikami, którzy ów proceder ułatwiają, i prawnikami, którzy nadają mu pozory legalności czy też „dziejowej sprawiedliwości”. W istocie jednak mamy do czynienia z działaniem, które nie tylko krzywdzi obecnych mieszkańców i nie prowadzi, do jakiegokolwiek naprawienia krzywd, a jedynie generuje kolejne. Na podstawie często wątpliwych, nieweryfikowalnych informacji, lub weryfikowanych w sposób pobieżny miasto pozbywa się całych kamienic razem z lokatorami. Skazuje ich tym samym na łaskę właścicieli-spekulantów, którzy chcą się ich pozbyć wszelkimi sposobami, poczynając oczywiście od wielokrotnego podnoszenia czynszu, a nierzadko posuwając się również do gróźb i szykan. W książce możemy szczegółowo poznać historię przynajmniej kilku kamienic i walki ich mieszkańców. Jak z goryczą przyznają autorzy, ta walka rzadko przyciąga uwagę mediów i opinii publicznej, kiedy sami lokatorzy przedstawiają szczegóły swojej gehenny, wielu nie dowierza, że taki rzeczy mogą dziać się w „państwie prawa”. A gehenna lokatorska trwa od lat i odbywa się przy współudziale miejskich radnych i urzędników. Nie tylko lekceważą oni sprawy lokatorów, ale też owocnie ułatwiają nowym kamienicznikom ich działania. Owo przyzwolenie, jak wykazała, niedawna afera z reprywatyzacją działki przy ulicy Chmielnej 70, najwyraźniej ma swoją cenę i pozwala sowicie „dorobić sobie” do urzędniczej pensji. Pozostaje jednak cały czas otwarte pytanie, czy ten kolejny przykład „reprywatyzacji” wreszcie zmusi decydentów do uregulowania tej kwestii. W tym miejscu również czytelnik jest wnikliwie zapoznawany z tym, jakie były już podejmowane wysiłki związane z wprowadzeniem owych regulacji i jak niewiele na razie zostało w tej sprawie zrobione. A zastany stan pozwala na działania „czyścicieli kamienic” i skupujących kolejne kamienice spekulantów nie tylko w Warszawie, ale również w inny miastach. Poznajemy, więc przykłady działań wymierzonych w lokatorów poznańskiej kamienicy przy ulicy Stolarskiej, a także z Łodzi i Krakowa.Lokatorzy nie mogąc liczyć na wsparcie urzędników i władz, muszą się organizować samodzielnie, często uczyć się na własnych błędach, wnikliwie studiując prawo, poznając mechanizmy rządzące mediami, by umieć zainteresować opinię publiczną swoim losem. Bez względu na wszelkie przeszkody, ta żmudna walka uczy lokatorów pomocy wzajemnej i solidarności, przynosi drobne zwycięstwa i rodzi nadzieję. Jolanta Brzeska zginęła walcząc… i właśnie dalsza walka o sprawiedliwość jest najlepszym hołdem dla pamięci o niej.

Piotr Ciszewski,Robert Nowak "Wszystkich nas nie spalicie" - wydawnictwo Trzecia Strona, 2016 r.

 

Łukasz Weber

źródło: www.rozbrat.org

Temat więziennego systemu kastowego jest często podnoszony przez media w ostatnich czasach, często jest też dyskutowany w połączeniu z więźniami politycznymi. Jednak prawie wszystkie osoby, które piszą na ten temat, wiedzą o tym z historii byłych więźniów albo używają popularnych stereotypów społecznych. W rezultacie pojawia się wiele błędów i fałszywych wyobrażeń.

Celem tego artykułu jest naświetlenie niektórych aspektów tego złożonego i wieloaspektowego zjawiska nieformalnej hierarchii w białoruskich więzieniach.

 

Mikołaj Dziadok

27-letni aktywista ruchu anarchistycznego. Urodzony w mieście Bragin, w obwodzie homelskim. Jest absolwentem Wydziału Prawa Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, pracował jako kurator prawny w Centralnym Sądzie w Mińsku i doradca prawny w prywatnej firmie. W 2009 rozpoczął specjalizację w Naukach Politycznych i Studiach Europejskich na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym (w Wilnie). We wrześniu 2011 został zatrzymany w Mińsku pod zarzutem ataku na ambasadę Rosji. Został skazany na 4 i pół roku więzienia za udział w akcjach protestacyjnych koło Sztabu Generalnego, Domu Unii Gospodarczych i kasyna Shangri-La, w „procesie anarchistów”. 3 miesiące przed zakończeniem wyroku został skazany na kolejny rok uwięzienia z Art. 411Kodeksu Kryminalnego (intencjonalne nieposłuszeństwo wobec administracji więziennej). Został zwolniony 22 sierpnia 2015 na podstawie prezydenckiego dekretu o „Prezydenckim ułaskawieniu” (nie napisał petycji o ułaskawienie, chociaż było mu to wielokrotnie oferowane). Obecnie jest studentem pierwszego roku na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym w specjalizacji światowa polityka i ekonomia.

Istnieją prace naukowe w tym temacie. I oczywiście nie mam aspiracji, aby całe to zjawisko w jego złożoności opisać w tym jednym artykule. Opisywać będę głównie jedną kastę więzienną, której istnienie charakteryzuje system jako całość, oraz której świadomość jest krytycznie ważna dla każdego upadającego więźnia w Białorusi, zwłaszcza dla więźniów politycznych. Chodzi o tak zwanych „pethuki” („kogutów”) (również „cwel”, „pederasta”, „grzebień” itd.)

Tak więc z tego tekstu dowiesz się:

– jak „cwele” pojawili się w więzieniach;

– w jaki sposób zostajesz „cwelem”;

– jakie są warunki życia tych osób w aresztach i więzieniach;

– jakie funkcje wykonują w więzieniach;

– dlaczego istnienie tej kasty jest istotne dla administracji zakładów karnych.

Part 1. Blatnoy (złodziejski), muzhik (chłop), kozel (kozioł) i petukhi(kogut)
Jak powstała kasta „pethuki”»

Zacznijmy od podłoża historycznego. Tak zwana kasta “Petukhi” jest tradycyjnie kojarzona z homoseksualizmem. Jeśli patrzymy na to z tego punktu widzenia wszystko jest proste: homoseksualność w więzieniach zawsze istniała, również w więzieniach carskich i w gułagach. Ze względu na ogromnie maczystowską i homofobiczną naturę kodu więziennego (“ponyatiya“) i więziennej subkultury, staje się to bardzo jasne, dlaczego osoba homoseksualna w więzieniu automatycznie ląduje w kaście „cweli”. Maczyzm charakteryzuje nienawiść do wszystkich kobiet, uznanie kobiet za podludzi, którzy nie mają prawa do swojej własnej woli. To podejście przenosi się też na osoby homoseksualne.

Ale „cwele” tylko w małym stopniu składają się z osób homoseksualnych. W większości kastę tworzą osoby, które złamały nieformalny kodeks więzienny –”ponyatiya“. Warto zauważyć, że kasta “petukhi” z określonymi regułami wejścia do niej i wyjścia z niej (czy raczej niemożliwości wyjścia) pojawiła się dość niedawno. Zgodnie ze znanymi mi źródłami, nie była częścią więzień carskich ani gułagów. Pojawienie się kasty niedotykalnych (co dotyczy również osób homoseksualnych) wiąże się z późnym okresem sowieckim.
Niektóre badaczki i badacze uważają, że pojawienie się kasty więźniów, których nie wolno dotykać rękami, jest reakcją złodziejskiego świata, który chciał się ocalić, na „bitch wars”. Złodzieje musieli wymyślić alternatywną do morderstwa karę dla winnych.

Inne i inni piszą, że była to reakcja na przeludnienie w ośrodkach zamkniętych: w sytuacji przeludnienia i bycia na widoku pozostałych skazanych 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, najbardziej skuteczną i trudną formą kary było całkowite lekceważenie i ostracyzm, ekstremalne formy ignorowania.

O “masti” (kastach) – podsumowanie

Historycznie w świecie przestępczym istniały tylko 3 “masti” (kasty albo style życia): złodziej
vor“, chłop “muzhik“, kogut “petukh“. W tej hierarchii możesz upaść od najwyższego (vor) do najniższego (petukh). Ale nie możesz wspiąć się po drabinie kastowej. We współczesnej subkulturze kryminalnej w Białorusi więźniowie podzieleni są na nieco odmienne kasty, mianowicie: kryminalną blatnoy“, chłopską “muzhik“, osłów “kozel“, kogutów “petukh“.

Blatnoy to profesjonalny przestępca, który poza więzieniem utrzymuje się z biznesu kryminalnego. Jego misją jest promowanie „ideałów złodziejskich” gdziekolwiek jest, otwieranie „tylnych drzwi” (korumpowanie administracji więziennej), przenoszenie życia więźniów spod oficjalnych zasad pod kodeks złodziejski (“ponyatiya“), itd.

Zgodnie z “ponyatiya“, tylko oni maja prawo zaklasyfikować więźnia jako cwela. Jednak ze względu na to, że nie wszystkie białoruskie kolonie mają złodziei („ruch złodziejski” w Białorusi jest w stanie rozkładu), ta zasada nie zawsze jest przestrzegana, dlatego jako cwela może zakwalifikować każdy: oficer na służbie, “kozel” a czasem w wyniku zbiorowej decyzji “muzhik“.

Muzhik jest największą grupą w więzieniach. „Muzhik” nie jest wścibski, pracuje, nie interesuje się niczym, poza tym, jak wyjść na zwolnieniu warunkowym. Znajduje się między różnymi siłami wydającymi rozkazy: złodziei (jeśli jacyś są), kozelów i administracji więziennej.

Kozel (aktywista) jest więźniem, który otwarcie współpracuje z administracją. To zazwyczaj skazany z długim wyrokiem. Administracja daje mu obowiązki i pewną władzę nad innymi więźniami. Jak duża jest ta władza zależy od stopnia lenistwa oficerów więziennych. Znam przypadki, w których “kozely” spisywali naruszenia innych więźniów, a administracja tylko je podpisywała.

Często “kozel” ma prawo bić innych więźniów, aby zachować ich subordynację. I oczywiście oficjalnym obowiązkiem “kozela” jest donoszenie na innych więźniów. Na przykład w IK-17 (Shklov) (IK – kolonia karna) jeden z więźniów określił to bez ogródek: „Gliny kazały mi mieć cię na oku”. Co najmniej dwóch innych nie ujawniło się, ale wykonywało swoją pracę bardzo aktywnie.

W przypadku mojej sprawy dyscyplinarnej, która doprowadziła mnie do izolatki (“krytaya” — zamknięty), decyzja została podjęta na podstawie spisanego świadectwa, stworzonego przez mojego współlokatora, który szczegółowo opisał, w jaki sposób pojawiłem się w baraku, jak się zachowywałem, z kim się kłóciłem, na jakie tematy dyskutowałem itd.

Jest pewien szczegół

Omawiając kastę „petukhów” musimy odnotować, że istnieje jeszcze jedna spokrewniona „kasta” – tak zwani „odizolowani do klaryfikacji”, ci, którzy są „na kruzhke” (na kubku).

Wygląda to na przykład tak: jest podejrzenie, że ktoś miał stosunki homoseksualne na zewnątrz, ale nie ma wystarczających dowodów, są tylko pogłoski. W takim wypadku dopóki nie nastąpi potwierdzenie albo zdementowanie tego oskarżenia, osoba znajduje się “na kruzhke“: je oddzielnie od reszty i używa tylko własnych naczyń (stąd określenie – „oddzielnie na kubku”)

Osoba może spędzić lata z tym statusem, dopóki “blatnoy” (“kozel” albo oficer więzienny – zależnie od sytuacji w więzieniu) nie potwierdzi oskarżeń, np. przenosząc go kompletnie do kasty “petukhów“, lub zdementuje je, np. przenosząc go oficjalnie do kasty “muzhików”.

Pozycja osoby “na kruzhke” jest bardzo zbliżona do pozycji “petukha” ale nie jest mu równa. Nie może pić herbaty z innymi więźniami i nie ma prawa do głosowania, ale nikt nie może nazwać go “petukhem“.

To jedyna sytuacja, w której jest możliwe przejście z niższej kasty do najwyższej. Więzień “na kruzhke” jest w czymś w rodzaju kwarantanny – aby uniknąć kontaktu fizycznego z innymi skazanymi, ponieważ inni nie chcą inicjować kontaktu z sodomitą (“zashkvar“). Każdy, kto na przykład pije herbatę z „odizolowaną” osobą, automatycznie dostaje ten sam status.

W innych wypadkach „odizolowani” albo osoby “na kruzhke” są w pozycji równi “petukhom” i całkiem łatwo jest im wpaść w ten status.

Jak zostać “petukhem

Istnieje wyczerpująca lista przypadków, w których osoba zostaje przeniesiona do kasty cweli (znajduje się w „strefie ciot”, „w haremie”):

Pasywne kontakty homoseksualne: Osoba, która przyznaje, że miała kontakty homoseksualne, na zawsze otrzymuje etykietkę “petukha”, “cioty“, itp. Aktywna homoseksualność jest jednak uważana za normalną i nie jest określana jako homoseksualizm, jest normalnym zachowaniem. Chociaż warto wspomnieć, że ten koncept zmienił się w ciągu ostatnich lat. Ci, którzy uprawiają seks z „petukhami” są uważani za podejrzanych.

Osobiście wielokrotnie słyszałem pogląd, że – “Nie ma różnicy kto pieprzy się z kim – obaj są ciotami”. Ale oczywiście osoba, która była aktywna w akcie homoseksualnym, nie może być nazwana „petukhiem”.

Każdy nietradycyjny stosunek seksualny z kobietą: Jeśli więzień przyzna, że uprawiał seks oralny z kobietą, albo że pocałował ją po tym, jak zrobiła mu fellatio, albo jadł / pił z tego samego naczynia co ona – staje się “petukhiem“.

Oczywiście jest to niemożliwe, żeby dowiedzieć się o takich rzeczach bez udziału danej osoby. Więc w większości przypadków osoba wpada do „strefy ciot” w wyniku własnych słów. Musicie zrozumieć, że nikt nie ma prawa wymuszać groźbami czy podstępem informacje na temat twojego życia seksualnego. Na marginesie, w 1990tych była specjalna wiadomość w tej sprawie “progon” (“Malyava” (latawiec) zawierająca nowe reguły) od złodziei, którzy starali się zmniejszyć nadmierną liczbę “petukhów” w więzieniach.

W pewien sposób pracownicy więzienni starali się rozwiązać ten problem. Na przykład w więzieniu Zhodino zanim osoba trafiła do celi, oficer więzienny instruował ją: „Pamiętaj, nigdy nie ssałeś fiuta ani nie lizałeś cipki!”

To samo dotyczy komunikacji z osobami homoseksualnymi na wolności. Jeśli ktoś nagle wspomniał, że jego kolega jest gejem, natychmiast zostawał zaliczony do „petukhów“.

Jakikolwiek kontakt z ekskrementami / uryną i jakąkolwiek zawartością śmietnika. Osoba, która została ochlapana uryną, albo ubrudziła sobie ręce kupą w toalecie, automatycznie stawała się “petukhem”. Z tego powodu na przykład hydraulicy są uznawani za „odseparowanych” w większości więzień.

Jest znana historia z IK-5 5 (Ivatsevichi), która mogłaby być dobrym przykładem. W jednej z sekcji był «zavhoz» (główny “kozel” sekcji – osoba, która kontroluje warunki w sekcji i jest prawą ręką administracji – TN), który przez długi czas dotkliwie znęcał się nad jednym facetem, wyzywając go na każdy możliwy sposób. W zemście ten facet oblał «zavhoza» słoikiem uryny podczas porannego apelu na oczach całej linii więźniów. Oczywiście został za to pobity i wsadzony do karnej celi (izolatki). W teorii los «zavhoza» był przesądzony, jednak personel więzienny interweniował w sytuację. Prawdopodobnie «zavhoz» był «cenną zdobyczą» dla administracji. Oznajmili skazanym, że «zavhoz» został ochlapany… zieloną herbatą. A ci, którzy będą nazywać go “petukhiem”, zostaną pobici. Jednak prawie nikt nie rozmawiał potem z «zavhozem» i został wysłany do innego więzienia.

Osobiście znałem też “petukha“, który spadł do tej kasty, ponieważ jego głowa uderzyła o muszlę klozetową w czasie walki w kolonii dla młodocianych.

Jeśli chodzi o kontakt ze śmietnikiem, osoby mogą wpaść do kasty cweli, jeśli z głodu nikotynowego szukają niedopałków papierosów w śmietniku.

To dotyczy także takich sytuacji jak nieintencjonalne dotknięcie czyichś genitaliów, np. podczas poślizgnięcia się pod prysznicem.

Żeby oddać sprawiedliwość, należy powiedzieć, że czasami robi się wyjątek wobec osób z problemami zdrowotnymi (zależnie od oceny osób decyzyjnych). Na przykład, jeśli osoba nie może utrzymać moczu, nie zostanie przeniesiona do kasty “petukhów“.

Wykonywanie jakiej kowiek pracy “petukhów“. Ściśle “petukhowymi” zajęciami są: czyszczenie toalet (to ma zastosowanie w koloniach karnych, w areszcie śledczym / oddziale leczniczym każdy więzień może sprzątać toaletę w swojej celi), w niektórych więzieniach – mycie umywalek oraz wynoszenie śmieci. Wykonywanie tych czynności automatycznie umieszcza osobę w kaście “petukhów“.

Oto przykład, który wydarzył się w IK-15 (Mogilev), kiedy tam byłem. Człowiek stał na apelu. Nagle poczuł że musi bardzo szybko skorzystać z toalety. Pobiegł tak szybko, jak mógł, ale nie udało mu się zdążyć – zrobił kupę zanim doszedł do toalety. Być może był nieśmiały albo sumienny, bo postanowił posprzątać po sobie. Wziął miotłę, szmatę… To zobaczył jakiś inny więzień, który zawołał «zavhoza» na świadka, a ten potwierdził przeniesienie do najniższej kasty.

Nieformalne zasady zabraniające czyszczenia toalet są bardzo wygodne dla personelu więziennego, kiedy muszą umieścić więźnia w celi karnej (izolatce).

Każdy oddział ma oficjalny harmonogram sprzątania, który oczywiście nie uwzględnia systemu kastowego. Równocześnie wszyscy wiedzą, że tylko “petukhowie” czyszczą toalety. Więzień polityczny Igor Olinevich wiele razy lądował w celi karnej za odmowę czyszczenia toalety. Z pewnością każdy więzień o zdrowych zmysłach spędziłby dowolną ilość dni w zimnym pokoiku bez żadnych prywatnych rzeczy, byleby tylko nie spaść do kasty “petukhów”. Personel więzienny wie o tym doskonale i z chęcią używa tego wygodnego narzędzia do naciskania na niepożądanych.

Podobna sytuacja zdarzyła się mi w IK-9 (Gorki). Niedługo po tym jak wyszedłem po raz kolejny z celi karnej, podszedł do mnie szef oddziału. Powiedział, że dzisiaj jestem w grafiku do czyszczenia umywalek i wynoszenia śmieci. Już wcześniej zrobiłem wywiad i wiedziałem, że w tym więzieniu tylko „petukhowie” mogą myć zlew. Więc, ceremonialnie zebrał połowę administracji więzienia i lokalnego “kozela” na świadka, wskazał mi miotłę i szmatę oferując wykonanie „zaplanowanego obowiązku”.

Oczywiście odmówiłem, a wtedy powiedział grobowym tonem, że „powstanie dokument wykazujący twoją odmowę wykonania zadania” i wkrótce potem wróciłem wygrzewać ławkę w mojej własnej izolatce.

Pedofile prawie zawsze trafiają do “haremu”. Ludzie uważają, że w więzieniu gwałciciele są zawsze gwałceni, ale to nie prawda. Niektórzy więźniowie mogą odmówić wypicia herbaty z niektórymi gwałcicielami, ale nic ponadto. Jeśli chodzi o pedofili, czeka ich dużo bardziej nieuchronny los.

Jeszcze do niedawna byli oni zmuszeni do transferu do kasty „petukhów” od momentu, w którym wkraczali do ośrodka zamkniętego, bez czekania na wyrok. Jednak duch czasów się zmienia i trend „wszystko zgodnie z prawem” zbiera swoje żniwo. Na własne oczy widziałem co najmniej dwóch pedofili, którzy nie zostali „odseparowani” i żyli prawie tak samo, jak inni. Oczywiście siedzieli cicho jak myszki i nie każdy skazany pozwalał im siadać na swojej pryczy czy nawet mówić do siebie. Ale jest taka tendencja, zwłaszcza w więzieniach dla osób skazanych po raz pierwszy.

Do “haremu” trafia każdy, kto spędził trochę czasu w celi z “petukhem”. Dokładny okres czasu się zmienia. Czasem jest to godzina, czasem dzień. Idea jest taka, że jeśli ktoś wchodzi do takiej celi, musi sprawić, aby „petukh” sam chciał opuścić celę, a on został. Ale wiadomo, że fizycznie jest to prawe niemożliwe.

Każda osoba, która miała fizyczny (poza seksualnym) kontakt z „petukhiem” albo użyła jego osobistych rzeczy, zostaje przeniesiona do najniższej kasty. W praktyce wygląda to w ten sposób: osoba, która bierze przez pomyłkę naczynia „petukha” albo je z nich, używa artykułów higieny osobistej „petukha”, przytula go, albo wita się z nim przez uścisk dłoni, zakłada jego ubrania (intencjonalnie lub nie), wypija z nim herbatę, automatycznie kwalifikuje się do jego kasty.

Danie czegoś “petukhowi” jest możliwe. Wzięcie czegoś od niego prowadzi do zostania “petukhiem“.

Jednak te zasady mają swoje wyjątki, zwłaszcza w więzieniach o specjalnym nadzorze. Na przykład „petukh” może prać ubrania „muzhika”, wolno mu siadać na pryczy “muzhika” itd.

Czasami osoby piszą lub mówią, że skazany może zostać przeniesiony do kasty cweli za każde złamanie więziennej etykiety. Wcześniej się to zdarzało, ale nie teraz. Przynajmniej ja nie widziałem takiego wypadku.

Osoba, która okrada innych więźniów, może być nazywana „szczurem” i ignorowana, osoba, która poparła stronę państwa w sądzie może być za plecami nazywana “suka” (suką) itd. ale transfer do najniższej kasty w wyniku takich naruszeń jest reliktem dni, kiedy kodeks złodziejski był jeszcze silny w białoruskich więzieniach.

Stąd koncept “dotkniętego” (“zashkvar“) jest czymś zbliżonym do Żydowskiego, Muzułmańskiego i Perskiego rytualnego splamienia. Charakterystycznymi cechami tej tradycji jest irracjonalny i zabobonny lęk przed „nieczystym”. Ale podczas gdy, jak podaje Tora, osoba, która dotknie padliny, będzie „nieczysta do wieczora”, zgodnie z kodem więziennym osoba ochlapana uryną będzie „petukhiem” do końca życia, nawet jeśli zostanie uwolniona i wróci do więzienia po 30 latach.

Część 2: Kodeks złodziejski (“ponyatiya”) w służbie państwa


Warunki życia “petukhów” w więzieniach

Jakie jest życie “petukha” w więzieniu? W jednym zdaniu: jest absolutnym piekłem.

Zgodnie z “ponyatiya” “petukh” nie ma żadnych praw. Nie ma prawa się kłócić, ripostować, bronić swojej godności, ponieważ uważa się, że nie ma godności. Inni mogą go bić, upokarzać i wyśmiewać.

Kiedy zwykły więzień i “petukh” idą korytarzem baraku, ten drugi ma obowiązek stanąć przy ścianie, aby nie dotknąć innego więźnia, inaczej może zostać pobity.

Petukhowie” wykonują całą brudną robotę: myją toalety (a możecie sobie wyobrazić, że 8-10 toalet przypada na 100 osób), wynoszą śmiecie i inne tego typu rzeczy. Niektórzy “petukhowie” zapewniają usługi seksualne innym skazańcom, w zamian za herbatę i papierosy (chociaż w więzieniach, w których byłem, personel walczył z tym procederem i jeśli przyłapali “petukha” i jego klienta na uprawianiu seksu, obaj lądowali w izolatce).

Petukhowie” dostają żeńskie imiona, więźniowie mówią o nich “ona” albo “kochanie”. Szczerze mówiąc to okropne i obrzydliwe patrzeć, jak młodzi ryczący ze śmiechu więźniowie wołają na przykład na 60-letniego bezzębnego dziadka „Alenka” czy „Marina”.

Petukhowie” nie mogą nawet na moment zapomnieć, kim są. Wchodzą do stołówki po wszystkich, są ostatni w kolejce do prysznica. W klubie czy pokoju lenistwa (pokoju do oglądania TV) mają oddzielną ławkę w najbardziej niewygodnym miejscu. Zdanie: „Wypierdalaj stąd” padające w ich kierunku, jest normą. Jeden ze skazanych nieustannie kłócił się ze mną, że “Petukhowie nie są ludźmi”.

[x]

Jednak personel więzienny ma nawet gorsze podejście do “petukhów” niż więźniowie. Inspektorzy i często oficerowie w każdy możliwy sposób urągają im, znęcają się nad nimi publicznie, straszą ich, mogą ich również pobić.

Jako bezbronne osoby ze złamana wolą walczą o swoje prawa jeszcze mniej niż zwykli więźniowie. W rezultacie – ponad połowę samobójstw, które wydarzyły się w więzieniach i aresztach w czasie mojego uwięzienia, popełnili “petukhowie“, mimo że stanowią nie więcej niż 3-5% populacji więziennej.

Co znaczące, sytuacja w aresztach śledczych, gdzie “petukhowie“, są w oddzielnych celach, nie jest wcale lepsza. W “Volodarce” (areszcie śledczym w Mińsku – przyp. Tłum.) cela “petukhów” ma nr 70. Słyszałem od osób, które od dawna mieszkały w pobliżu tej celi, że jej mieszkańcy otwierali sobie żyły niemal codziennie.

Czym się zajmują?

Życie na dnie hierarchii, stała nienawiść i upokorzenie od niemal każdego z pewnością nie tworzy osób z mocnym kręgosłupem moralnym. Z moich własnych obserwacji wynika, że w większości “petukhowie” to osoby zupełnie pozbawione zasad, nikczemne, gotowe zrobić wszystko dla swojej korzyści. Chociaż te cechy generalnie nie są rzadkością wśród więźniów, wśród “petukhów” są prawdopodobnie dużo bardziej powszechne.

Znakomita większość “petukhów” pracuje dla administracji: donosząc, wykonując „zadania operacyjne”, prowokując itd. Potrzeba przetrwania w agresywnym i wrogim świecie więziennym popycha ich do współpracy z najsilniejszą stroną – personelem więziennym. Tak więc większość funkcji, które i tak wykonują „petukhowie”¸jest im narzucana przez oficera na służbie.

Oficjalne obowiązki “petukhów” obejmują czyszczenie toalet (nikt inny oprócz nich tego nie zrobi) i wynoszenie śmieci. Wielu zarabia na życie sprzątając pokoje. “Petukhowie” dzielą się na tych, którzy „pracują” i na „nie pracujących”. Pierwsi – to ci, którzy w zamian za opłatę (herbatę, papierosy, słodycze), zapewniają usługi seksualne innym więźniom. Drudzy – to ci, którzy tego nie robią, co oznacza, że nie mogą być do tego zmuszeni.

Wiele osób uważa, że “petukhem” zostaje się poprzez gwałt w więzieniu lub areszcie. Tak było 15-20 lat temu. Jednak dzisiaj to się właściwie nie zdarza w białoruskich więzieniach. Przynajmniej ja nie znam takiego przypadku, ani żadna z osób, które siedziały ze mną, nie mówiły mi o niczym takim. Również w czasie mojego zamknięcia w więzieniu nie było przypadków gwałtu na “petukhach”

Współczesne więzienia są dużo bardziej kontrolowane przez administrację niż kiedyś i zgwałcony “petukh” może napisać skargę na gwałciciela, co zaowocuje wydłużeniem jego wyroku.

Jakie są korzyści dla administracji?

Z pewnością zastanawiacie się, dlaczego państwo i zwłaszcza administracja więzienna zgadza się na istnienie w więzieniach tego dzikiego średniowiecznego systemu, z jego niedotykalnymi, wasalami i prostytutkami? W rzeczy samej jest to nieludzkie, okrutne i w końcu nielegalne, rzeczywiście w świetle wewnętrznym zasad postępowania systemu więziennego wszyscy więźniowie powinni być traktowani tak samo i jakikolwiek podział kastowy jest niedopuszczalny.

Czy personel więzienny może to powstrzymać i wprowadzić być może ostrą i ciężką ale jednak dyscyplinę?

Odpowiedź jest prosta: nie potrzebują tego.

Spędziłem sporo czasu w instytucjach karnych, byłem w wielu miejscach i widziałem wiele osób. Byłem w czterech więzieniach zamkniętych i trzech więzieniach półotwartych, rozmawiałem z prostymi “muzhikami” i “złodziejami”, bandytami, narkomanami, „handlarzami” i “polozhenecami” (podszefami), oszustami i mordercami, “kozelami” i nwet “petukhami” i oczywiście komunikowałem się dość dużo z personelem więziennym.

Zastanawiając się dość dużo nad konstrukcją białoruskiego systemu karnego doszedłem do mocnej konkluzji, że złodzieje i policyjny system kierownictwa więziennego są dwoma filarami, które wspierają się nawzajem.

Wymyślony przez złodziei nieformalny system “ponyatiya” i oficjalne wewnętrzne zasady postępowania w są w dzisiejszych czasach raczej wzajemnie połączone niż w stanie wojny i konfliktu.

To prawda, że więzienni oficjele siłą usunęli z praktyki “ponyatiya” te zasady, które zapobiegają ich kontroli i sprawiają im kłopoty. Cała reszta świata profesjonalnych kryminalistów i MVD (Ministerstwa Spraw Wewnętrznych) dogadują się ze sobą doskonale. Dostają od siebie nawzajem to, czego potrzebują: personel więzienny – spokój w ośrodku, brak incydentów i kontrolę (po co mieliby kontrolować setki więźniów, jeśli mogą kontrolować jednego “blatnoya” / “kozela”, który trzyma innych na wodzy?). Złodzieje / “kozely” przywileje i władzę. Wszyscy są szczęśliwi. Oczywiście poza “muzhikami”, którzy jak zwykle są pomiędzy młotem a kowadłem w sytuacji de facto podwójnego podporządkowania.

Wielu spośród więźniów, którzy spędzili ponad dziesięć lat w więzieniach i widzieli, jak wszystkie białoruskie więzienia przeszły transformację z „czarnych” (pod kontrolą więźniów) na „czerwone” (pod kontrolą administracji) mniej więcej między 2005 a 2010, mówili otwarcie: „Teraz jest tak samo jak kiedyś. Tylko zamiast złodziei są “kozely”. Wcześniej wódka i telefony komórkowe były pod “blatnoyami”, ale teraz są pod aktywistami. Jeśli wcześniej za wpadkę “muzhik” był bity przez złodziei, teraz jest bity przez “kozelów”“.

Co znaczące, nawet twarze takich nieformalnych liderów pozostały te same. Jak myślicie, gdzie oficerowie więzienni szukali lojalnych i oddanych aktywistów podczas aktywnego „łamania” i przekształcania więzienia – “zavhozów” i porządkowych, gotowych wypełniać dowolne rozkazy? Zostali zrekrutowani wśród wczorajszych złodziei, którzy szybko zdradzili swoje ideały kryminalne, ponieważ byli straszeni np. zesłaniem do „zakrytych” więzień czy utratą przywilejów, czy po prostu kilka razy zostali zamknięci w celach karnych.

W rezultacie dzisiejsze więzienia białoruskie są prowadzone przez administrację razem z więźniami, którzy „gruntownie poprawili swoje zachowanie”, ale których każdy cal ciała jest pokryty tatuażami więziennymi i których pięści ociekają wazeliną.

Pomimo formalnej sprzeczności funkcji, przenikanie się świata kryminalnego i personelu korekcyjnego jest zauważalne nie tylko na poziomie instytucjonalnym, ale też na poziomie językowym.

Oficerowie używają slangu więziennego nie mniej aktywnie niż skazani. Jak pisałem, ci sami “petukhowie” są lekceważeni i upokarzani nawet bardziej przez personel więzienny niż przez kryminalistów. Wśród pracowników więzienia maja nawet swoich własnych „odseparowanych”, którzy są wyrzutkami w kręgu kolegów.

Kiedy bylem w IK-15 pracował tam „odseparowany” inspektor. Koledzy nie pili z nim herbaty i był też jedynym, który mógł rewidować “petukhów“. Takie wypadki zdarzają się częściej: w IK-14 (Novosady) jak wiem z opowieści współwięźnia, był nawet odseparowany oficer, o którym koledzy dowiedzieli się, że uprawiał „niewłaściwy” seks z żoną. W rezultacie przestali pić z nim herbatę i zaczęli go prowokująco lekceważyć, co więcej nawet więźniowie bezkarnie go lekceważyli. Jest wiele takich przypadków.

Co ciekawe, wielu więźniów na fali zaostrzania reżimu i relatywnego pogorszenia warunków życia “petukhów” (około 20 lat temu byli dużo częściej bici i mogli być gwałceni), wyrażało przede mną opinię, że niebawem “petukhowie nie będą istnieć, ponieważ wszyscy będą zmuszeni do mycia toalet”. Często dodawali również, że władze musza „wyglądać przyzwoicie w oczach Europy”(tak, była tam także tego rodzaju polityczna analiza). Jednak wydaje mi się, że to się nie wydarzy w najbliższej przyszłości. Powód jest ten sam, istnienie kasty “petukhów” znacząco ułatwia kontrolowanie więzienia.

Bez wątpienia administracja białoruskich więzień mogłaby zmusić wszystkich więźniów do czyszczenia toalet i do tego, aby siadali przy stole niezależnie od kasty.

Nie byłoby żadnych zamieszek ani strajków z tego powodu. Maksymalnymi konsekwencjami takiej innowacji byłoby może zesłanie kilku dziesiątek zatwardziałych wyznawców “ponyatiya” do „zamkniętych” więzień. Większość białoruskich więźniów jest tak sponiewieraną i niemą masą, że można by ich zmusić do czegokolwiek. A gdyby zaoferować im perspektywę zwolnienia warunkowego w zamian za sprzątanie toalet, ścigaliby się, żeby to zrobić.

Jednak, jak widzimy, administracja wcale nie spieszy się, żeby to zrobić.

Kolejny ważny punkt: istnienie tej kasty daje personelowi więziennemu nieocenione pole do nacisku na więźniów, którzy odmawiają posłuszeństwa.

W każdym areszcie i więzieniu istnieją osoby, które odmawiają gry na zasadach określonych przez policję. Są to albo antyspołeczne osoby, które “gazuyut” (np. starają się żyć dokładnie według zasad prawa złodziejskiego), albo więźniowie, którzy starają się bronić swoich praw, na przykład składając zażalenia do różnych instancji, albo ci, którzy będą prześladowani w więzieniu tylko ze względu na swój status, na przykład więźniowie polityczni.

Wiele osób z tych kategorii nie boi się już utraty paczek i wizyt, cel karnych ani reżimu więziennego, ani więzień „zamkniętych’ ani artykułu 411 Kodeksu Kryminalnego (Celowe nieposłuszeństwo wobec prawnych żądań administracji jednostki penitencjarnej – przyp. Tłum.). Pytanie: co z nimi zrobić? I oto przychodzi ostateczny argument: kasta “petukhów”. A wtedy nawet ci, którzy nie boją się izolatek ani pałek oczywiście poważnie się zastanowią. Ponieważ życie w tej kaście jest najgorszą rzeczą, jaka może się przytrafić więźniowi. Osoba z poczuciem własnej godności nie może pozostać w grupie z takim statusem, to staje się wręcz niemożliwe. A nie ma drogi wyjścia z tej kasty.

Rozmawiałem z byłym więźniem pracującym w IK-2 (Bobruisk), który na swoje żądanie przestrzegania prawa i nie łamania jego praw dostał taką odpowiedź od kierownika więzienia: „Czy zapomniałeś, gdzie znajduje się harem?” I nie jest to jednostkowy wypadek.

Nie trzeba wspominać o używaniu tego narzędzia przeciwko więźniom politycznym. Osobiście znam co najmniej trzy przypadki, w których więźniowie polityczni byli zsyłani do kasty “petukhów” tylko za to, że byli więźniami politycznymi.

We wszystkich trzech przypadkach wydarzyło się to w podobny sposób. Po przybyciu więźnia politycznego do więzienia w obecności przedstawiciela skazanych (“blatnoya” albo “kozela”) pada oskarżenie wobec politycznego: że poprzednio siedział w tej samej celi z „cwelem”, albo że wypił z kubka “petukha” albo że zadawał się z “petukhem” na wolności. Oczywiście te oskarżenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ale jak za dotknięciem magicznej różdżki pojawia się jeszcze jeden świadek i potwierdza: „tak, wypił, sam widziałem” albo „tak, zadawał się z ciotą na wolności, widziałem to na własne oczy!”, chociaż „oskarżony” wcale nie zna tej osoby. I tak decyzja zapada, wszystko zgodnie z “ponyatiya”!

Rezultat: więzień polityczny wpada do kasty “petukhów”¸aktor (“blatnoy” albo “kozel”) dostaje łapówkę, np. wizytę albo paczkę, a przebiegły oficer, który rozwinął cały plan, otrzymuje administracyjną marchewkę od przełożonych.

Na szczęście udało mi się uniknąć tego losu, chociaż próby były czynione. Jednak w oczywisty sposób administracja nie miała wielkich ambicji, żeby umieścić mnie w „haremie”, inaczej z pewnością udałoby im się to.

Taka zgodność pomiędzy nieformalnymi elitami więziennymi i administracji więziennej odnośnie więźniów politycznych pozwala mi znowu powiedzieć, że hierarchiczny system karny zawsze działa w jedności, kiedy chce kogoś stłamsić albo pozbyć się obcego ciała – potencjalnych buntowników, którzy są w stanie walczyć o swoje prawa.

Oczywiście możemy czynić analogię z latami 1930-40, kiedy kryminaliści wzięli aktywny udział w eliminacji „trockistów”, „zdrajców narodu” i innym „58” (artykuł “On counterrevolutionary activity” of USSR Criminal Code – przyp. Tłum.) (zobacz V. Shalamov “Zhulnecheskaya krov”, E. Eppbaum “Gulag”, Sołżenicyn „Archipelag Gułag”, księga 3).

Tak, dwie głowy karnej hydry mogą się czasem sprzeczać, ale niezależnie od tego potrzebują siebie nawzajem, i w momentach, w których będą potrzebować zniszczyć takie osoby – z pewnością będą się wspierać.

Czy istnieje droga wyjścia?

W tym momencie, jak mi się wydaje, warto byłoby dać kilka rad na temat tego, co można zrobić, jeśli jesteś w więzieniu i widzisz, że ktoś próbuje przenieść cię do kasty “petukhów“z powodu twojego nieposłuszeństwa albo (co się częściej zdarza) “politycznego” statusu.

Przede wszystkim musisz zmienić swoją postawę wobec tego, co się dzieje. Jako mężczyźni jesteśmy wszyscy uczeni, że “pedały” są znieważające i obrzydliwe, że być “pedałem” to wstyd. A teraz grupa dorosłych meżczyzn o zdrowych zmysłach mówi, że nim jesteś. Po pierwsze musisz zrozumieć, że w twojej obecnej sytuacji nie ma niczego wstydliwego i nie ma w niej żadnej twojej winy. Nie jesteś pedofilem, gwałcicielem ani nawet gejem. To tylko feralny system kastowy, który przeważa w więzieniu, jest używany przeciwko tobie, żeby złamać twoją wolę i obniżyć twój status w oczach innych.

Co robić?

Jeśli ten proces nie wszedł jeszcze w nieodwracalną faze, na przykład zostałeś wrzucony do celi z “petukhem” albo skazani prowokują cię publicznie, zadając podchwytliwe pytania, warto jest walczyć do ostatka – walcz, okaleczaj się, prowokuj konflikty, ale wydostań się z tej sytuacji, żeby pokazać swoją niepowstrzymaną determinację.

Jeśli ten moment przepadł i jesteś w kryzysie, poproś administrację o przysługujące ci prawo do osobistego bezpieczeństwa (Punkt 11 Kryminalnego Kodeksu Wykonawczego Białorusi) – przeniesienie do bezpiecznego miejsca (zazwyczaj do izolatki). Zgodnie z tym punktem “w wypadku zagrożenia osobistego bezpieczeństwa osoby skazanej, ma ona prawo wnosić do dowolnej oficjalnej instytucji, która zajmuje się wyrokami kryminalnymi, o zapewnienie ochrony osobistej. W takiej sytuacji oficjalna instytucja powinna natychmiast zapewnić bezpieczeństwo skazanej osobie”.

Nie znam żadnego wypadku, w którym prośba więźnia spotkałaby się z odmową. Jednak wszystko jest możliwe i może się zdarzyć, że dla silniejszego efektu osoba, która została określona jako “odseparowana” i której usunięcia ze wspólnych baraków zażądano, zostanie tam celowo zostawiona. Na przykład na jedną noc, żeby mogła doświadczyć całej krasy życia “petukha“. W takiej sytuacji musisz być gotowy na upokorzenie, na walkę, na wszystko. Znowu jest to sytuacja, w której powinieneś być gotowy na ekstremalne formy samookaleczenia albo samoobrony w każdy możliwy sposób.

Iwarto pamiętać, że im więcej problemów sprawisz administracji, tym szybciej zapewnią ci bezpieczeństwo, ponieważ administracja więzienna nie ma na celu fizycznego zniszczenia więźniów politycznych, chodzi im o to, aby złamać ich psychicznie. Nie potrzebują dodatkowego ciała albo osoby niepełnosprawnej w więzieniu.

Oczywiście należy zrozumieć, że prośba do administracji, aby umieścili cię w izolatce, jest “wpadką” w odniesieniu do “ponyatiya”. Takie osoby są nazywane “skazany wewnętrznie”, “ukryty” itd. Zgodnie z tym samym “ponyatiya”, jeśli uważasz, że zostałeś “odseparowany” “bezprawnie” (np. niesprawiedliwie), powinieneś znaleźć przełożonego w hierarchii więziennej (“goryla”, który pilnuje porządku albo złodzieja działającego zgodnie z kodem) i poprosić go o odwołanie tej decyzji, zamiast prosić administrację o umieszczenie cię w bezpiecznym miejscu.

Sam zdecydujesz, co zrobić. Jednak w mojej opinii odwołanie się do kodeksu “ponyatiya”, który sam w sobie jest narzędziem do łamania dysydentów, jest co najmniej krótkowzroczne. Oficer zawsze znajdzie dojście, w mniej lub bardziej łatwy sposób, do każdego więziennego decydenta. A ten, wybierając pomiędzy ocaleniem twojej przyszłości albo swoim własnym dobrostanem, z pewnością wybierze to drugie.

Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić w takiej sytuacji, jest uczynienie publicznym tego, co się z tobą zdarzyło, poinformowanie prawników i rodziny, żeby mogli zanieść tę informację do mediów. Media są nadal czymś w rodzaju tarczy chroniącej przed kompletną tyranią, więc ważne jest, żeby rozmawiać szczerze i otwarcie o wszystkim, co ci się przytrafiło; mów bez wstydu o kastach i “ponyatiya”, o prowokacjach personelu więziennego. W gruncie rzeczy administracja naciska na więźniów właśnie w ten sposób, grając na ich męskich uczuciach i poczuciu wstydu związanym z faktem, że “teraz jestem jak pedał”.

W ten sposób większość tego typu historii, które nie koniecznie dotykają więźniów politycznych, nigdy nie wychodzi na jaw. Ludzie po prostu boją się mówić o nich, tym samym podtrzymując zaklęty krąg milczenia i pozwalając personelowi więziennemu na dalsze używanie nieformalnych zasad więziennych do wywierania nacisku na osoby niepożądane.

Możemy to zatrzymać tylko wtedy, gdy zaczniemy mówić na głos o tym problemie, pokonując ten absolutnie nieracjonalny wstyd i strach.

Jak już mówiłem, nie byłem sam w takiej sytuacji, ale cały czas byłem gotowy na to, że trafię do “haremu” na rozkaz KGB. Poprzez długi namysł, obserwację i analizę przeżyć innych osób doszedłem do wniosku, że w takim wypadku zachowałbym się dokładnie tak, jak to opisałem powyżej.

Podsumowując, chciałbym zakończyć ten tekst czymś optymistycznym i afirmującym życie. Ale rzeczywistość dyktuje nieco inny ton. Liczba osób, które lądują w więzieniu ze względu na swoje poglądy, stopniowo wzrasta a wraz z nią wzrasta nacisk w więzieniach. Ważną częścią tego nacisku jest dokładnie ten system kastowy i nieformalna hierarchia, które opisałem powyżej.

To nie jest kwestia indywidualnych przypadków, lecz masowy system “ćwiczenia” na specjalnej kategorii więźniów, który jest testowany na więźniach uzależnionych od narkotyków. Innowacją w więzieniach było zapobiegawcze oznaczenie ekstremistów za pomocą żółtych etykietek, które są zmuszeni nosić. W świetle radykalnego pogorszenia sytuacji społeczno-ekonomicznej w kraju, wydaje się logiczne, że po narkomanach przyjdzie pora na “politycznych”, dla których zostaną stworzone oddzielne więzienia.

Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że wszyscy z nas, którzy i które walczymy dzisiaj o zmiany i obalenie dyktatora, powinniśmy i powinnyśmy odrzucić złudzenia i zdać sobie sprawę z tego, że nie będzie lępiej, będzie tylko trudniej. Oczywiście personel więzienny będzie nadal używał złodziejskiego kodeksu “ponyatiya”, żeby wywierać nacisk na więźniów politycznych. To narzędzie jest łatwe i wielokrotnie dowiodło swojej efektywności.

Jedynie obalenie archaicznego systemu kastowego może zmienić sytuację na lepsze, a pierwszym krokiem w tym kierunku powinno być przerwanie ciszy i obalenie tabu, które uniemożliwia rozpoczęcie społecznej dyskusji na ten temat.

Mikołaj Dziadok

  źródło:
http://avtonom.org/en/news/belorussian-prison-untouchables-prison-hierarchy
https://mikola.noblogs.org/?p=387

To zgromadzenie jest (jeszcze) legalne!
Przeciwko nowelizacji prawa do zgromadzeń

Rząd szykuje nowe zmiany w ustawie o zgromadzeniach. Jeśli planowane zmiany zostaną zatwierdzone przez Sejm i Senat w efekcie m.in.:
- pierwszeństwo będą miały zgromadzenia rządowe i kościelne
- zgromadzenia spontaniczne nie będą mogły zakłócać przebiegu zgromadzeń cyklicznych (czyli będą musiały być organizowane co najmniej 100 metrów od trasy bądź miejsca zgromadzenia cyklicznego)
- nowe prawo pozbawi nas prawa do kontrdemonstracji (które i tak zostało już mocno ograniczone w poprzednich zmianach ustawy)
- decyzje na temat rejestrowania zgromadzeń cyklicznych będzie podejmował wojewoda, czyli przedstawiciel rządu. Co oznacza, że o naszym prawie do gromadzenia się i do protestu w całości decyduje rząd.

Nie zgadzamy się na marginalizację protestów oddolnych i dalsze ograniczanie naszego prawa do promowania bliskich nam wartości i publicznego wyrażania sprzeciwu!

W najbliższą środę, 30 listopada, zmiany będą debatowane przez Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych. Chodźmy tam wszystkie, pokazać, że nie zgadzamy się na kurs w stronę dyktatury, który jawnie obrało nasze państwo.

Ustawa antyterrorystyczna z tego roku, zmiany w ustawie o policji, majstrowanie przy prawie o zgromadzeniach - wszystkie te działania zmierzają do tego, żeby rząd i jego służby mogły sprawować nad nami całkowitą i bezkarną kontrolę. Nowe przepisy wymierzone są w wolność zgromadzeń i protestów, wolność poglądów i prywatności. Mają też na celu terroryzowanie i kryminalizowanie osób, które walczą o sprawiedliwość społeczną, równość i wolność czyli wszystkich, które mogą stanąć na drodze dominacji państwa nad życiem jednostki.

Tymczasem inwigilacja środowisk wolnościowych trwa w najlepsze i możemy jedynie domyślać się jej skali, ponieważ działania służb są okryte całkowitą klauzulą tajności (=bezkarności). Niekontrolowane działania służb oznaczają, że każda i każdy z nas może zostać oskarżona o terroryzm, bez możliwości obrony (bo tajność dochodzenia pozwala nawet na "intuicyjne" wydawanie wyroków przez sąd bez konieczności udowadniania winy). Terrorystą można zostać w wyniku arbitralnej decyzji służb (jak to próbują zrobić w wypadku warszawskiej trójki), jak i za sam kolor skóry czy pochodzenie (czego dowodzi sprawa Ameera).

Nawet jeśli myślisz, że te zmiany Ciebie nie dotyczą, mylisz się. Dla rządu/służb/policji wszystkie osoby, które mają odmienne poglądy lub mniej biały kolor skóry, znajdują się obecnie na celowniku i jest to tylko kwestią czasu, kiedy rząd zacznie korzystać ze zmian w prawach, które teraz wprowadza.

Nie mamy własnych dobrze opłaconych mediów, które opiszą nasze sprawy, zaprzyjaźnionych sędzin, które wydadzą łagodne wyroki, pieniędzy na najlepszych prawników. To co mamy, to nasza solidarność i prawo do publicznego protestu, przeciwko niesprawiedliwościom i nadużyciom. Nie pozwólmy sobie ich zabrać!

30 listopada o 13.00 widzimy się pod Sejmem!

W odpowiedzi na nie kończącą się masakrę ludności Syrii oraz poruszeni apelem mieszkańców Aleppo skierowanym do świata, azchęcamy do udziału w pikiecie solidarnościowej.

Jest to kolejna z akcji, którą FAŚ organizuje w odpowiedzi na rosnące i docierające do nas w coraz większym natężeniu napięcie wojenne.

Syria umiera, a świat przygląda się temu barbażyństwu. Setki tysięcy ofiar, uchodźcy przed którymi zamykane są granice, bombardowania szkół, szpitali, ludność cywilna, która stała się już celem a nie przypadkowymi ofriarami.
Powiedzmy STOP!
Wyraźmy swój sprzeciw wobec narastającej militaryzacji!
Okażmy SOLIDARNOŚĆ i nie pozwólmy aby mieszkańcy Syrii zostali zapomnieni!
Wyjdźmy tego dnia współnie na ulice!
WOJNA WOJNIE!

Katowice,

Rynek,

Godz. 16:30

W Sądzie Rejonowym w Katowicach odbyła się rozprawa 5 z 21 zatrzymanych podczas Antykongesu 2015 przez AT anarchistów. Obecna była widownia, solidaryzująca się z oskarżonymi. Poniżej oświadczenie wygłoszone na sali rozpraw. Oczekujcie video z wydarzenia.

My, anarchiści i anarchistki, postanowiliśmy wykorzystać sposobność, która nadarzyła się w Katowicach podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w 2015 r. i zaprotestować przeciwko niemu, jednocześnie tworząc alternatywę dla tego wydarzenia. Wystąpiliśmy wtedy między innymi przeciwko międzynarodowej umowie TTIP, chcieliśmy w teorii i praktyce udowodnić, że poprzez samoorganizację i radykalne działanie społeczeństwo jest w stanie przeciwstawić się dyktaturze biurokracji i pieniądza, reprezentowanej przez uczestników kongresu. Chcieliśmy stworzyć otwartą przestrzeń dyskusji dla wszystkich tych, którym korporacyjno-rządowe elity odmawiają prawa głosu, pokazać, że nie ma naszej zgody na dalsze rządy skompromitowanej oligarchii.
Administracja państwa próbując ukarać nas za nasze działania, które miały na celu aktywizację społeczeństwa poprzez zwrócenie uwagi na zaistniałe problemy ekonomiczne, jasno pokazuje że nie ma w Polsce miejsca dla inicjatyw oddolnych.
Nasza odpowiedź na zarzuty zakłócenia miru domowego, które zostały nam przedstawione, dotyka prawdy o wiele głębszej. Jako oskarżeni, stajemy przeciwko machinie przestępczej władzy, posługującej się policją i sądem. Mamy na to dowód - jest to opuszczony budynek, który zarówno wtedy jak i dzisiaj stoi pusty i zaniedbany. Władzy zależało na tym, żeby tego dnia do opinii publicznej nie przedostała się żadna informacja o proteście przeciwko organizowanemu spotkaniu biznesowemu, kuriozalnie zwanym Forum Ekonomicznym.
W związku z tym oczekujemy odpowiedź na nasze pytania :
- KTO WYDAŁ POLECENIE UŻYCIA GRUPY ANTYTERRORYSTYCZNEJ
- CZYJĄ WŁASNOŚCIĄ JEST KAMIENICA NA MARIACKIEJ
- CZY POLICJA ZOSTAŁA ROZLICZONA ZA CAŁĄ AKCJĘ I JAKIE BYŁY KOSZTY UŻYCIA JEDNOSTKI AT.
Pewne jest, że władza upozorowała zakłócenie miru domowego, użyła swoich paragrafów by stłumić protest stricte polityczny.

Wyznaczono terminy kolejnych trzech rozpraw. 

Video z wydarzenia: 
1. https://www.youtube.com/watch?v=p-xBqN6zJYs
2. https://www.youtube.com/watch?v=sPr-c2_r9IY

JIN JÎYAN AZADÎ to hasło, pod którym na kurdystańskie ulice wychodzą setki kobiet gotowych walczyc o swoje prawa. Radykalnie i konsekwentnie, stojąc ramię w ramię dążą do zniesienia systemu patriarchalnego.Obrastająca w mity rewolucja kobieca w Kurdystanie ma wiele twarzy, a jej przebieg uzależniony jest od sytuacji politycznej w poszczególnych częściach terytorium podzielonego pomiędzy Turcję, Syrię, Irak i Iran. Nie wszystkie Kurdyjki mają możliwość stanowić o własnym losie -  są wykluczane z procesów decyzyjnych, doświadczają przemocy domowej. Przedstawiana jako urzeczywistnienie mitycznej kobiecej Arkadii Rodżawa jest “w ciągłej przebudowie” - aktywistki i aktywiści, świadomi rozległości projektu, nie ustają w walce o wyzwolenie i demokratyzację społeczeństwa. Kobiety odgrywają w tej walce znaczącą rolę, kierując się przekonaniem, że prawdziwie wolne społeczestwo powstanie, gdy wszyscy jego członkowie będą równoważnymi uczestnikami systemu samozarządzania – konfederalizmu demokratycznego.
JIN czyli życie
Najważniejszą wartością dla kurdyjskich kobiet, które zdecydowały się przyłączyć do feministycznego zrywu, jest godna, wolna od ucisku i przemocy egzystencja. Poddawane przymusowi (aranżowane małżeństwa, konieczność wydania na świat męskiego potomka), narażone na uszkadzanie ciała (obrzezanie, kamieniowanie) i żyjące w ciągłym strachu przed uprowadzeniem przez terrorystów Państwa Islamskiego Kurdyjki, postanowiły wystąpić przeciwko swoim oprawcom; i więcej – poddały krytyce opresyjny, wyzyskujący je system, co owocuje demontażem jego struktur.
Kobieca kurdyjska rewolucja nie jest jednak powszechną rebelią. Iracki Kurdystan stanowi niechlubny przykład autonomii, która po uzyskaniu względnej samodzielności, skierowała się w stronę krwiożerczego kapitalizmu przy jednoczesnym zachowaniu hierarchicznych i trybalnych mechanizmów zarządzania parapaństwem. KRG (Kurdyjski Rząd Regionalny) dąży do całkowitej monopolizacji władzy, przemysłu i finansów, stwarza grunt pod rozwój zbiurokratyzowanego państwa narodowego, w którym kobiecie przypisuje się rolę inkubatora i wykorzystuje ją jako darmową siłę roboczą. Zinstytucjonalizowana dominacja mężczyzn dotyczy każdej sfery, w której przyszło funkcjonować kobietom – od przestrzeni prywantej po publiczną. Jednak pomimo tego wszechstronnego zniewolenia, w irackim Kurdystanie powstają organizacje zrzeszające kobiety poszukujące reprezentacji politycznej. Oddolne inicjatywy skupiają się na udzielaniu pomocy prawnej i psychologicznej ofiarom męskiej agresji – uchodźczyniom z terenów okupowanych przez dżihadystów, ofiarom seksualnego niewolnictwa czy dziewczynkom przymuszanym do obrzezania.
Jednym z głównych, zatajanych przez rząd problemów w Południowym Kurdystanie są honorowe zabójstwa, na które wciąż istniej przyzwolenie wśród plemiennie zorganizowanego społeczeństwa. Autonomiczny rząd odebrał jednej z największych organizacji walczących z przemocą wobec kobiet wszystkie dotacje, gdy ta ujawniła skalę zjawiska w zagranicznych mediach. Samozwańczy prezydent stojący na czele Demokratycznej Partii Kurdystanu (PDK) odwraca uwagę od kwestii przemocy obywateli wobec obywatelek skupiając ją na Państwie Islamskim; oprawca jednak pozostaje oprawcą, niezależnie od pochodzenia, wyznawanej religi czy poglądów politycznych. Inną palącą kwestią jest wielożeństwo, do którego dochodzi pomimo zakazów prawa obowiązującego w Kurdystanie. Kobiety są szantażowane i dyskredytowane przez mężów, gdy nie wyrażają zgody na kolejne związki małżeńskie swoich partnerów. Rozwód natomiast wciąż postrzegany jest jako ujma dla kobiety, która nie sprostała wyzwaniom małżeństwa i zawiodła na którymś z jego etapów. Większość Kurdyjek żyjących w autonomii jest de facto niewolnicami na usługach patriarchalnego systemu, choć błędem byłoby nie wspomnieć o kobietach, które pomimo jakże trudnej sytuacji, stają do walki o polepszenie losu swojego i swoich towarzyszek.
“Musimy powziąć wszelkie środki, nawet te, które uważane są za przemocowe, by odzyskać prawo do godnego życia. Nie bój się używać broni, gdy ktoś od dawna trzyma cię na celowniku” - mówiła w swoim przemówieniu jedna z komandorek ośrodka szkoleniowego dla Kobiecych Jednostek Ochrony do młodych kadetek szykujących się do walki z ISIS w Rodżawie. Kurdyjki z Południowego Kurdystanu od dawna wstępują w szeregi partyzantki. Udział kobiet w jednostkach militarnych to nic innego jak partycypowanie w ruchu wyzwoleńczym, to niezgoda na ignorowanie kobiecego głosu w procesie budowania struktur politycznych i stwarzenie przestrzeni, w której kobiety staną się uczestniczkami systemu.
JÎYAN czyli kobieta
Kobieta w irackim Kurdystanie postrzegana jest przede wszystkim przez pryzmat macierzyństwa i niedyspozycji do pracy innej niż domowa. Jej symboliczne istnienie stanowi przeszkodę w rozprawieniu się z mechanizmami ucisku, którym podlega, a jednocześnie utrwierdza same zainteresowane w przekonaniu, że bierność w przestrzeni publicznej jest porządaną kobiecą cechą. Przeciwko temu stereotypowi występują feministki i feminiści powiązani z Partią Pracujących Kurdystanu. Abdullah Ocalan, jeden z załozycieli PKK, pisał w “Liberating Life: Women's Revolution”: “Dyskryminacja ze względu na płeć ma dwojakie destruktywne efekty. Po pierwsze prowadzi do społecznej aprobaty niewolnictwa; po drugie, każda inna forma zniewolenia została oparta na housewifisation [od aut. procesie podziału pracy, w wyniku którego kobiety zostały zdegradowane do roli gospodyni domowej]”.
Kurdyjki wychodzące na ulicę, by protestować przeciwko systemowej przemocy – osadzeniu kobiet w tradycyjnych rolach społecznych,  narażają swoje życie w starciach z policją czy wojskiem. Dochodzi tu do paradoksu – kreowana przez mężczyzn wizja słabej kobiety nie ma mocy w stosunku do demonstrantek, wobec których używane są paralizatory, armatki wodne czy broń gładkolufowa. Przemoc państwa wobec obywatelek Południowego Kurdystanu stanowi przesłanie skierowane do mężczyzn stosujących terror wobec kobiet, którzy czują się bezkarnii i utwierdzani są w słuszności swojej agresji.
Determinacja Kurdyjek w obliczu zagrożenia utratą życia jest godna podziwu. Świadomość własnego położenia i potrzeba zmiany stosunków społecznych wypycha kobiety na ulice. Stawiają na siostrzeństwo, kategorię definiowaną jako “nowa klasa robotnicza”, której analiza pozwala lepiej zrozumieć kwestie klasowości czy narodowości. Siłą kobiecej rewolucji są zatem odratowane więzi pomiędzy kobietami, zażyłość, która jest rozmontowywana przez system patriarchalny. “Kobiety, które nienawidzą kobiet są produktem systemu opresjonującego. One nie dostrzegają i dostrzegać nie chcą, że niczym się nie różnią od swoich towarzyszek, a ich “lepszość” wynikać ma z jakiegoś podobieństwa do mężczyzny” - mówi Meral Shahla, członkini kurdyjskiej organizacji dla Jazydów “Yazda”.
Solidarna współpraca Kurdyjek, ponad granicami czterech państw, w obliczu trudności jakie stwarza silna pozycja religii i kultury, przynosi efekty na Bliskim Wschodzie, w strefie, która uważana jest za jedno z najbardziej nieprzychylnych kobiecie miejsc na świecie. Kurdyjki powoli odzyskują należne im prawa – dążą do współtworzenia i współprzewodniczenia instytucjom, organizacjom i komitetom, żądają reprezentacji politycznej, organizują się i występują przeciwko swoim prześladowcom. Wszystkie działania wynikają z przemyślanej strategii polegającej na zaatakowaniu systemu na wielu frontach. Kobiety są świadome, że nie wystarczy uzyskać praw w zakresie jednej kwestii, ale należy dogłębnie przeanalizować każdy z mechanizmów patrialchalnego terroru, bo jak pisze Dilar Dirik “AZADÎ mierzy się wyzwoleniem kobiet”.
Mar Se

 

Tekst opublikowany w anarchistycznej gazecie ulicznej A-TAK nr 4

A-TAK nr 4 - nowy numer gazety

13 listopada 2016 r. Dział: Polska
Wyszedł właśnie nowy numer ( nr 4 ) ulicznej gazety anarchistycznej A-TAK.
Gazeta w wersji elektronicznej do ściągnięcia pod linkiem:
Zainteresowanych wsparciem oraz koloprtażem zapraszamy do odezwania się na: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
W numerze m.in.
 
Anarchia?! Na czarnym proteście
Siostrzeństwo naszą bronią. Rewolucja kobieca w irackim kurdystanie
Młodzi drobnomieszczanie i prawica
Reprywatyzacyjna grabież Warszawy
Tajemnice polityki prezydenta Torunia
W obronie Puszczy Białowieskiej
Przeciw CETA i TTIP
Szwejk wyklęty
Horror w perspektywie anarchistycznej
Jak Białoruś walczy z faszyzmem
To nie jest kraj dla transseksualnych ludzi
Dział antypolicyjny
Dział antyinwigilacyjny
 
I inne teksty, recenzje, krótkie zajawki z aktywności anarchistów w różnych miejscowościach, reklamy inicjatyw wolnościowych itp.
Piszcie ile chcielibyście otrzymać egzemplarzy, jakie macie pomysły na kolportaż, podajcie dokładny adres do wysyłki.
Nadal możliwość zamówienia zestawów vlepek, pakietów plakatów oraz ulotek.
Wysyłkę gazet można połączyć z zamówieniem innych materiałów lub książek Bractwo Trojka ( będzie wtedy taniej).

Poniżej listy, które napisali dwaj z naszych przyjaciół. Dzielimy się nimi i dziękujemy za ich napisanie. Solidarność naszą bronią! # 1 O solidarności, czyli dziękuje! Na “ence” człowiek nie bardzo doświadcza świata zewnętrznego. Łatwo o popadnięcie w paranoje i urojenia. Co prawda można włączyć radio, którego program dobierany jest przez dyrekcję, ale dla nas, działających z pobudek politycznych program radia eska lub vox jest mało zadowalający, a w moim przypadku eska tylko potęgowała stany depresji. Nie wiem czy to właściwe rozpoczynać żartobliwym tonem. Ale przecież wróciłem z więzienia, a to jak wrócić z innej planety, na której się utknęło nie wiedząc na jak długo, pośród środowiska i zjawisk, nad którymi nijak da się zapanować. Mam się z czego cieszyć. W takim odosobnieniu, jak na “ence”, człowiek może polegać tylko na wierze i nadziei. To katorga dla kogoś, kto świat stara się postrzegać racjonalnie. Te terminy nie należą do świata nauki. Wiara i nadzieja nie wymagają krytycznego myślenia, są mu wrogie. Ktoś kto wierzy, nie wątpi. Wiara potrafi uzasadnić wszystko, każdą zbrodnię, każdy fałsz. Ale są takie sytuacje, kiedy pozostaje ci tylko wiara. Dla mnie była to wiara w solidarność. Trzymałem się jej kurczowo walcząc z poczuciem beznadziejnego osamotnienia. Przyjdzie jeszcze czas by wszystko to, co się wydarzyło omówić szerzej. Sytuacja bowiem (wbrew temu co wielu się wydaje) nie dotyczy tylko naszej trójki i próby podpalenia jednego czy dwóch radiowozów. Inwigilacja prowadzona przez policje i służby jest zakrojona na dużo większą skalę, co najmniej ogólnopolską, a nie można wykluczyć także współpracy ze służbami innych państw. To pierwsza z rzeczy, na którą chciałbym wszystkich i wszystkie uczulić. Represje często wcale nie muszą dotykać bezpośrednio nas, mogą dotyczyć naszych bliskich. Obecnie nie wydaje się abyśmy mogły temu zaradzić inaczej, jak poprzez budowę solidarnościowych struktur, będących w stanie szybko i skutecznie reagować na kolejne represje, pomimo różnych tematów podejmowanych na co dzień przez różne osoby i grupy. Policja i służby nie bawią się bowiem w rozstrzyganie czy dane działania są “bardziej czy mniej” legalne. Okazując solidarność musimy ze sobą współpracować, obojętnie jakimi kwestiami społecznymi i formami walki się zajmujemy. Zrozumiałem to na prawdę w pierdlu, i właśnie taka solidarność była obiektem mojej wiary i nadziei. Nie zawiodłem się. Odzew nie tylko z polski, ale z całej europy (muszę szczerze wyznać) przerósł moje oczekiwania. Pomoc i wyrazy wsparcia nadeszły nie tylko z Warszawy, Krakowa, Lublina czy Poznania, ale też Francji, Niemiec, Grecji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Litwy czy Rosji. Żeby było jasne – siedząc nie otrzymałem nawet 10% wysłanych do mnie listów. Były ich dziesiątki, ja dostałem kilka. Przez dwa miesiące nie otrzymywałem żadnej wiadomości prócz informacji od prokuratury o odmowie widzenia. To dzięki pomocy pochodzącej z całej europy (i opieszałości prokuratury) wyszedłem z aresztu. Dziękuję. To jednak nie koniec sprawy trójki z warszawy, ani nie koniec działań państwa wymierzonych w nas. Nie możemy dać się zastraszyć, rezygnować z działań inspirowanych naszymi ideami. Przygotujmy się na zwiększoną falę represji, do których państwo już zapewniło sobie narzędzia prawne. Już miały miejsce próby szantaży, zastraszania czy wydalenia z kraju naszych przyjaciół i przyjaciółek. Łatwo zostaniemy rozbici i podzieleni jeżeli nie będziemy czuli się pewni, że w trudnej sytuacji konfliktu z państwem możemy liczyć na wsparcie, na solidarność bez względu na poziom osobistych zażyłości czy znajomości. Informujmy się kiedy kolejne służby nękają nas, naszych przyjaciół i rodzin. Nagłaśniajmy każdy taki przypadek, ufajmy w pomoc, wsparcie i solidarność. Nade wszystko okazujmy je. Ten list niewiele mówi o tym, o czym wszyscy pewnie chcieliby się dowiedzieć. Na to przyjdzie pora. Ten list to podziękowania dla wszystkich, którzy okazali solidarność, którzy pisali listy, zbierali pieniądze, mówili o sprawie w kraju i za granicami. To “dziękuję” dla tych, którzy poprawiali interpunkcje w tekstach, robili stronkę Wawa3, tłumaczyli artykuły, jeździli po europie organizując benefity. Szczególnie zaś dla tych kilku osób, które poświęcały każdą wolną chwilę na myśli o nas, które nie szczędziły działań, często musząc stawać w trudnej sytuacji wewnętrznych konfliktów i narażając się na utratę czyichś sympatii, podejmować ciężkie decyzje byle tylko pomóc nam wyjść z więzienia. Ta nieliczna grupa odniosła sukces. Wyciągnęła nas z pierdla wykonując ogromną pracę. Nigdy wam tego nie zapomnę. Przekuliście porażkę w zwycięstwo (choćby była to tylko jedna z wielu bitew jakie przyjdzie nam jeszcze razem stoczyć). Wolność! Równość! Pomoc wzajemna! – Zawsze. Jeden z trzech # 2 Żeby być w pełni szczery (na tyle, na ile pozwala mi sytuacja) muszę przyznać się do jednej rzeczy, za którą jest mi wstyd. Po aresztowaniu zwątpiłem w ludzi, w ludzką solidarność, a sam przecież tyle razy krzyczałem „Solidarność naszą bronią”. Na pierwszy list, jaki otrzymałem odpowiedziałem agresją, wyżywając się. Chciałem przeprosić wszystkie osoby, które padły „ofiarą” mojego wyżywania się, dotyczy to kilku pierwszy korespondencji. Chciałem także przeprosić wszystkich, których spotkały różne nieprzyjemności w związku z moją sprawą. Jestem dozgonnie wdzięczny i dłużny tym, którzy: pisali, zbierali, mówili, wspominali. To dzięki Wam jestem tu, z rodziną i najbliższymi. Dziękuję. W więzieniu doszedłem do takiego stanu, gdy obojętne mi było kiedy i czy w ogóle opuszczę ten inny świat. Brakowało rozmowy o czymkolwiek z innym człowiekiem oraz bliskości, Wydaje mi się, że właśnie przez to zwątpiłem w solidarność, o którą tyle walczymy. Dzięki temu, co mnie spotkało zrozumiałem tak naprawdę czym jest ta Solidarność. Człowiek pomaga drugiemu człowiekowi, jest – nawet, gdy go nie zna. Chciałbym móc spotkać się z wszystkimi zainteresowanymi tą sprawą i odpowiedzieć na pytania, opowiedzieć wszystko z mojej perspektywy. Niestety nie mogę tego zrobić, aż sprawa nie dobiegnie końca. Musimy jednak wszyscy pamiętać o tym, że prawdopodobnie nigdy nie poznamy całej prawdy. Dopiero teraz dostaję wszystkie listy i kartki. Na czterdzieści wysłanych, w więzieniu dostałem trzy. Dopiero teraz dowiaduję się o wszystkich akcjach solidarnościowych na terenie całej Europy: Rosja, Litwa, Czechy, Niemcy, Francja, Anglia, Hiszpania, Włochy. Na te listy, na które mogę, odpowiadam. Osobom, które spotykam – dziękuję. Wiem, że jest cała masa ludzi, którzy mnie nie znali, a pomagali oraz, że nigdy prawdopodobnie ich nie spotkam i nie będę mógł podziękować osobiście za to, co dla mnie zrobili. Jeżeli w jakiś sposób to do Was dotrze, dziękuję. Dzięki tym osobom, które były – wytrzymałem psychicznie. Jednoosobowa cela, kamera nad łóżkiem, pod prysznicem, czy w toalecie. Przed każdym opuszczeniem celi, trzeba rozebrać się do naga. Kontakt tylko z pracownikami służby więziennej. Dwie książki tygodniowo. Czerwone ubrania i ciągłe poruszanie się poza celą w skutych na plecach dłoniach. Wywietrznik powietrza niedający spać. Brak bliskości, rozmowy, drugiego człowieka. Dzięki tym sporadycznie otrzymywanym listom, wiedziałem, że jest ktoś, kto czeka i pamięta. Jeszcze raz wielkie dzięki, i mam nadzieję, do zobaczenia. Solidarność naszą bronią! Jeden z trzech Źródło: wawa3.noblogs.org

W Sobotę, 19 listopada, w Hadze (Holandia) odbędzie się demonstracja przeciwko fali represji, z którą antyfaszyści i anarchiści muszą mierzyć się przez ostatni rok. Atak wymierzony przeciwko jednemu z nas, jest atakiem wymierzonym przeciwko wszystkim. Solidarność poprzez walkę!

W ciągu ostatniego roku represje wobec antyfaszystów i anarchistów znacznie wzrosły, przede wszystkim w Hadze. Na obszarze Schilderswijk (centrum Hagi) wydany został zakaz jakichkolwiek przejawów aktywności anarchistycznej. Jest to próba stłamszenia walki anarchistów z rasizmem, przemocy i morderstwami policji, jakie mają miejsce w tej dzielnicy. Wkrótce po tym wydarzeniu, wydano kolejny zakaz przeciwko środowiskom antyfaszystowskim, które stawiały opór skrajnie prawicowej demonstracji organizowanej przez Pegide. W międzyczasie doszło do blokady eksmisji jednego z centr socjalnych De Vloke, które skłotowane było od 13 lat.

 

Szkody powstałe w wyniku blokady, władze Hagi oszacowały na 50 tys. euro i zażądały zwrotu tej sumy od anarchistów. Próbowano zamknąć inne niezależne strefy jak np. Centrum Autonomiczne. Zakazano kolejnych demonstracji a ludzie są zastraszani w domach i na ulicach, dokonywane są liczne aresztowania, podejmowane są liczne próby pozyskania informatorów i rozbicia środowiska.

 

Należy pamiętać, że to nie są tylko ataki wymierzone w pojedynczych anarchistów i antyfaszystów. Są to ataki przeciwko wszystkim, którzy sprzeciwiają się rasizmowi, którzy walczą o świat bez dyskryminacji i nierówności, są to ataki przeciwko każdemu i każdej z nas. Te ataki nie mogą pozostać bez odpowiedzi! Dlatego wzywamy do solidarności, ponieważ solidarność jest bronią, musimy bronić naszych autonomicznych struktur i przestrzeni.

Przybywajcie do Hagi, 19 listopada. Łańcuchy, które zakładają nam państwowi idioci, muszą zostać zerwane. Ten kto nie walczy, już jest przegranym!

Filmik

źródło: fightrepressiondemo.noblogs.org/

          www.ack.most.org.pl

Po czarnym proteście nieczyste zagrania policji widać jeszcze wyraźniej niż dotychczas. Poznańska policja zachowuje się bowiem jak złodziej, który przyłapany na kradzieży woła „łapać złodzieja” . Tymi złodziejami mają być poznańscy anarchiści, którzy – według słów policji – podręcznikowo i profesjonalnie przygotowali się do wszczęcia zamieszek podczas wspomnianego protestu.

 

W ten sposób próbuje się odwrócić uwagę od faktu, że to zachowanie policji raziło brutalnością i chaotycznością – dosłownym biciem na oślep.

 

Wizerunek policji został poważnie nadszarpnięty; by go ratować w oparach gazu łzawiącego urządzono łapankę i w konsekwencji zatrzymano trzy przypadkowe osoby. Wszystko to potwierdzają nie tylko anarchiści, ale też postronne uczestniczki demonstracji. Niektóre z nich same zostały poszkodowane w wyniku działań policji. Nie lepiej było na komisariacie: jedna z zatrzymanych mówiła mediom o złym traktowaniu – przyciskaniu do podłogi radiowozu, obelgach i wyzwiskach. Samo zatrzymanie również pozostawiało wiele do życzenia. Aktywiści byli szarpani, ciągnięci po ulicy i chodniku, wcześniej zostali spryskani gazem łzawiącym.

 

Znamy już zarzuty wobec trzech zatrzymanych osób – to paragraf 222 czyli naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie. Grozi za to do 3 lat więzienia. Policja podała, że złapała zamaskowanych chuliganów, a jeden z zatrzymanych mężczyzn był w przyszłości zatrzymany w podobnych incydentach.

 

Tak, to prawda – paragraf 222 jest nam dobrze znany: podobne zarzuty działaczom/działaczkom  poznańskiego środowiska anarchistycznego stawiano wielokrotnie. Jest to bowiem najłatwiejszy sposób na dyskredytowanie inicjatyw bezpośrednio uderzających w antyspołeczne poczynania władz. Zatrzymani – oraz wiele innych osób z naszego środowiska - nie raz brali udział w „podobnych incydentach”. Te incydenty to najczęściej blokowanie eksmisji, działanie na rzecz respektowania praw pracowniczych i reagowanie na policyjną przemoc, na przykład stosowanie biernego oporu gdy policja atakuje pokojowe demonstracje. Jedna z zatrzymanych osób została skazana z paragrafu 222 właśnie w wyniku blokowania eksmisji w Nowej Soli w 2010r. Niedawno wyszedł z więzienia nasz przyjaciel Łukasz Bukowski, który trafił za kraty z tej samej przyczyny. O jego sprawie głośno było w mediach ogólnopolskich.

 

W ten oto sposób kryminalizuje się działalność społeczną, a aktywistów i aktywistki sprowadza wyłącznie do roli zadymiarzy  i do znudzenia sadza w ławie oskarżonych. Za pomocą kolejnych wezwań, przesłuchań i rozpraw próbuje się po prostu tłumić opór społeczny. Pomóc w tym mają policyjne pałki, gaz łzawiący oraz wspomniany paragraf będący głównym orężem policji w walce z anarchistami. Podobnie - poprzez propozycje kolejnych ustaw i restrykcyjne prawo dotyczące aborcji - kryminalizuje się kobiety, które chcą decydować o sobie. Po demonstracji 3 października, władze próbują wmówić społeczeństwu, że w Poznaniu czarny protest zawłaszczyli anarchistyczni chuligani. Wszystko po to, by odwrócić uwagę od oporu stawianego przez tysiące kobiet i mężczyzn, które – wraz z anarchistami i anarchistkami jak i niezależnie od nich – ruszyły pod biuro PiS. To tam protestujący wyrazili swój gniew i przekroczyli granicę ram protestu, w które policja chce nas wpisać, by łatwiej spacyfikować i ujarzmić wszystkich niezadowolonych. Sprawić, by swój gniew skierowali nie przeciwko władzy a innym protestującym, czyli – w konsekwencji – by wystąpili przeciwko samym sobie.

 

Policja i prokuratura obecnie działa w wyjątkowym pośpiechu -  pod presją, z gotowymi tezami, bo sprawę chce się wykorzystać politycznie. Sygnatury spraw są znane już dwa tygodnie od zatrzymania, co zwykle się nie zdarza. Minister już drugiego dnia, jeszcze przed postawieniem zarzutów wiedział, kto jest winny i kto powinien być skazany. Dobrze wiemy, że ten pospiech nie jest przypadkowy. Dobrze też wiemy, że lokatorzy i pracownicy czekają na wyroki przeciwko nieuczciwym pracodawcom i kamienicznikom latami.

 

Nie zostawimy oskarżonych samych – byli oni wraz z tysiącem osób na proteście po to, żeby kobiety chcące decydować o swoim życiu nie szły do więzienia, ani nie były traktowane przez policję czy prokuraturę właśnie tak, jak trójka naszych przyjaciół. Jeśli policja chce zrobić z nas chuliganów, solidarnie odpowiadamy: wszyscy jesteśmy chuligankami!

Czarny Protest w Szczecinie

26 października 2016 r. Dział: Zachodniopomorskie
FA Szczecina wspierała "Czarny Protest" kobiet. Pojawiliśmy się z takim transparentem, a także
z herbatą przygotowaną przez kolektyw Food Not Bombs, która była rozdawana dla wszystkich
protestujących.

 

Zapraszamy was do Poznania na Rozbrat ul. Pułaskiego 21A, gdzie 26 listopada (sobota) od godz. 15.00 odbędzie się otwarty zjazd Federacji Anarchistycznej połączony ze spotkaniem Regionalnym.

Jeśli chcecie do nas przyjechać lub macie jakieś pytania piszcie na mail: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Zapewniamy nocleg
Facebook wydarzenia:

https://www.facebook.com/events/317592455282448/

Poniżej znajdziecie program otwartej części zjazdu:

Blok: ANARCHOFEMINIZM

Krótkie podsumowanie zaangażowania ruchu anarchistycznego w ostatnie protesty przeciwko zaostrzeniu ustawy dot. aborcji.  W szerszym kontekście chcielibyśmy porozmawiać o łączeniu działań ruchu anarchistycznego z walkami kobiet o emancypacje. Jakie są zagrożenia wynikające z przejmowania dyskursu feministycznego przez środowiska liberalne?

Blok: ZIELONY ANARCHIZM

Aktywiści i Aktywistki m.in. z grupy Poznaniacy Przeciwko Myśliwym (PPM) zapraszają na otwarte spotkanie, na którym opowiedzą o proekologicznych, anarchistycznych działaniach m.in. przeciwko myśliwym i w obronie Puszczy Białowieskiej. PPM działa nie tylko w lesie, ale również w przestrzeni miejskiej – organizując manifestacje, demonstracje i happeningi.  Zaprosimy Was więc do dzielenia się swoimi doświadczeniami i pomysłami oraz do wspólnej dyskusji. Przeprowadzimy również warsztat, podczas którego dowiecie się, jak zorganizować skuteczną blokadę polowania.

Puszcza Białowieska

Jak wygląda aktualnie sytuacja w Puszczy Białowieskiej? Czy ruch anarchistyczny powinien zajmować się tym tematem? Dlaczego od kilku lat w ruchu ekologicznym znajduje się miejsce tylko dla organizacji pozarządowych? Z czego wynika słaba kondycja ruchu zielono-anarchistycznego? Podyskutujmy razem o tym wszystkim.

Antymyśliwskie - w jaki sposób zorganizować grupę antymyśliwską?
O organizowaniu się przeciwko lobby myśliwskiemu od strony technicznej opowie grupa Poznaniacy Przeciwko Myśliwym.

kontakt i więcej w temacie: https://www.facebook.com/Poznaniacy-Przeciwko-My%C5%9Bliwym-904637379583425/

Blok: LOKATORSKO / MIEJSKI

W ostatnich latach najbardziej rozpoznawalną aktywnością ruchu anarchistycznego jest inicjowanie oraz zaangażowanie w ruchy lokatorskie i lokalne walki dotyczące braku wpływu mieszkańców na politykę lokalną i  planowane inwestycję. Potrzeby mieszkańców są pomijane a politycy wespół z urzędnikami niemal szczycą się swoją ignorancją. Prowadzona polityka neoliberalna dzieli społeczeństwo pod  dyktando potrzeb klasy najbogatszych oraz klasy średniej, które wyznaczają standardy życia w naszych miejscowościach - od ekologii, komunikacji, budżetu po sprawy mieszkaniowe, warunki pracy i ogólnie warunki życia.
W ramach bloku swymi spostrzeżeniami podzielą się aktywiści lokatorscy oraz miejscy z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów z Poznania, Lubelskiej Akcji Lokatorskiej i protestujący mieszkańcy osiedla Winnica w Toruniu.

WSL -  więcej na: http://www.wsl-poznan.pl/
                         https://www.facebook.com/wielkopolskiestowarzyszenielokatorow/

Lubelska Akcja Lokatorska

Prawo do mieszkania jest podstawowym prawem człowieka. Lubelska Akcja
Lokatorska jest grupą powstałą w celu walki o prawa lokatorskie wszystkich
mieszkańców i mieszkanek miasta Lublin.

Wspieramy osoby zagrożone eksmisją w dochodzeniu ich praw wobec zarządców
nieruchomości i właścicieli mieszkań. Walczymy o poszanowanie prawa do
godnych warunków mieszkaniowych dla każdej osoby niezależnie od jej statusu
społecznego.

kontakt:
tel.: 667674720
e-mail:  Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Walka mieszkańców osiedla Winnica z Torunia

Prezentacja walki mieszkańców osiedla Winnica II w Toruniu, którzy od
wielu lat starają się o podłączenie ich domów do miejskiego wodociągu a od
niedawna walczą z planami miasta dążącymi do usunięcia ich domów i
wybudowania m.in. osiedla bloków.

Więcej na https://www.facebook.com/SpolecznyTorun/?ref=ts&fref=ts

Podczas dyskusji spróbujemy się podzielić swymi doświadczeniami i odpowiedzieć na pytania, jak skutecznie walczyć i pomagać ludziom, którzy mają problem, oraz z jakimi problemami spotykamy się w naszych aktywnościach. Jak skoordynować nasze działania na poziomie ogólnopolskim?

Blok: FORMY ORGANIZOWANIA SIĘ RUCHU ANARCHISTYCZNEGO

Organizacja w ruchu anarchistycznym

Czy anarchizm wyklucza zorganizowane formy działania? Czy może przyjmować długofalowe strategie i czy anarchistom jest to potrzebne? Chcielibyśmy podyskutować o sposobach koordynacji rozproszonych aktywności różnych inicjatyw, grup i jednostek. Poza krytyką dotychczasowych działań ruchu anarchistycznego mamy też propozycje ich usprawnienia.
Kształtowanie i zmiana postaw

Obserwując ostatnie kampanie informacyjne i akcje bezpośrednie zorganizowane przez ruch anarchistyczny w Polsce można odnieść wrażenie, że strategia anarchistyczna sprowadza się do oczekiwania na konflikt, a następnie dołączenia do niego i próby skatalizowania gniewu, skądinąd często słusznego. I choć wielokrotnie działania te przeprowadzane są skuteczne i sprawnie a np. zaległe wynagrodzenia odzyskiwane przez pracowników, to nie doprowadza to do wzrostu sympatii w społeczeństwie dla anarchizmu, ani tym bardziej do zanarchizowania kolejnych osób. Dlaczego tak się dzieje i na co zwracać uwagę przy planowaniu działań; innymi słowy jak efektywnie wpływać na zmiany postaw?

Pozyskiwanie nowych uczestników ruchu anarchistycznego – przyczynek do dyskusji

Skąd wziąć ręce do współpracy i jak skłonić odbiorców naszych działań do wciśnięcia "call to action" w rzeczywistości? Na co się nastawić - wyszukiwanie specyficznych umiejętności czy otwarty nabór? Czy dynamika grupy zawsze pozwala na zachęcanie osób do wstąpienia w jej szeregi? Studium na podstawie doświadczeń  grup anarchistycznych.


POZOSTAŁE:

Z okazji urodzin Aleksandra Kolczenki

W dniu 27 urodzin Aleksandra Kolczenki, anarchisty odbywającego w Rosji wyrok 10 lat kolonii karnej, zapraszamy do wspólnego wypisania pocztówek oraz przynoszenia gotowych już listów. Zostaną one przetłumaczone na język rosyjski, gdyż tylko takie akceptuje więzienna cenzura. Sasza został zatrzymany w 2014 roku na Krymie. Postawiono mu absurdalne zarzuty, m.in. działalności terrorystycznej i przynależności – zdeklarowanego anarchisty i internacjonalisty! - do Prawego Sektora. Odczytujemy to jako zemstę za zaangażowanie w akcje solidarnościowe z rosyjskimi antyfaszystami, ofiarami okrutnych ataków neonazistów i represji ze strony państwa oraz organizację i udział w protestach krymskiej ludności wiosną 2014 roku. Pokażmy Saszy, że cały czas o nim pamiętamy!

O czym pisać? Nie o wojnie, więzieniu i przemocy – to Sasza zna z autopsji. Piszmy o tym, co u nas słychać, o koncercie lub książce, która nam się spodobała, o ciekawym miejscu, które zwiedziliśmy - chociaż na papierze podarujmy mu kawałek normalnego życia!


Czy wolny człowiek może wierzyć w boga?  – problem metafizyki w myśli anarchistycznej

Prelekcja będzie namysłem nad ideą wolności, będzie próbą odpowiedzi na to, czy anarchizm musi utożsamiać się z nurtami filozofii materialistycznej i nurtami filozofii przyrody, czy też może podążać w stronę ducha, Boga i czystych idei.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przewidujemy jeśli zajdzie taka potrzeba spotkania grup roboczych, czy tematycznych podgrup zainteresowanych daną inicjatywą.

Od godziny 10 do 20 będzie też otwarta biblioteka / archiwum anarchistyczne - największy zbiór upubliczniony pism, książek, vlepek, plakatów, dokumentów, wycinków prasowych Ruchu Anarchistycznego z całego świata oraz walk w które anarchiści byli zaangażowani.

Cały czas będzie też stoisko wydawnictwa oraz księgarni Bractwo Trojka oraz z materiałami propagującymi anarchizm.

IMPREZA INTEGRACYJNA

Więcej o działaniach ruchu anarchistycznego znajdziecie na:

www.federacja-anarchistyczna.pl
www.ack.most.org.pl
www.stopinwigilacji.org

Materiały ( vlepki, plakaty, broszury, ulotki) do ściągnięcia znajdziecie na:

www.akcja.type.pl

Zasady są po to, żeby je łamać

16 października 2016 r. Dział: Polska

Oficyna Trojka wydaje książeczkę o anarchii dla najmłodszych! Zasady są po to, żeby je łamać będzie dostępna na Gwiazdkę! To świetny prezent dla małych wolnościowców. Zamawiając w przedsprzedaży macie dużo taniej i wspieracie wydanie książki! Kliknijcie tu: www.anarchiadladzieci.wordpress.com
lub tu: www.facebook.com/anarchiadladzieci/

Strona 10 z 65