Polecamy nasz KALENDARZ PRACOWNICZY NA ROK 2018
Jest to kontynuacja zeszłorocznej publikacji OZZ Inicjatywa Pracownicza i Bractwa Trojka. Kalendarz pracowniczy na rok 2018 zawiera 52 nowe teksty historyczne popularyzujące historię ruchu pracowniczego, chłopskich rewolt, antykolonialnych zrywów i innych walk społecznych przeciwko wyzyskowi, opresji i autorytarnej władzy: od pierwszego strajku w Egipcie w 1155 roku przed naszą erą do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet; od Wielkiego Strajku Chłopskiego w 1937 do blokady Fabryki Kabli w Ożarowie Mazowieckim; od powstania niewolników na Haiti do palestyńskiej Intifady i rewolucji w Rożawie.
Uwaga! Kalendarze rozsyłamy od 16 stycznia 2018r!
Co zawiera kalendarz?
• 52 nowe, dłuższe, „tygodniowe” teksty o postaciach i wydarzeniach z historii ruchu robotniczego,
• ponad 200 krótkich, „dziennych” notatek informacyjnych o postaciach i wydarzeniach z historii ruchu robotniczego
• opis zasad, strategii działania, historii i organizacji OZZ Inicjatywa Pracownicza
• wykaz przydatnych stron internetowych: związków zawodowych, instytucji publicznych, wydawnictw oraz kooperatyw i spółdzielni
• nowy układ tygodniowy i dodatkowe miejsce na notatki
format a5, twarda okładka z płótnem, 224 strony, zamykany na gumkę, czerwona tasiemka
Cena: 25 zł + koszty wysyłki
www.bractwotrojka.pl
Wobec wielu aktywistów z polskiego ruchu anarchistycznego toczą się rozprawy sądowe, a kilka osób odbywa paroletnie wyroki. Potrzebujemy wsparcia finansowego, dzięki któremu możemy zapewnić pomoc prawną anarchistom będącym na wolności i za kratami. Dlatego zapraszamy Was na ten koncert, bo tylko razem jesteśmy siłą.
Anarchistyczny Czarny Krzyż jest międzynarodową siecią grup anarchistycznych i pojedynczych osób, pomagających więźniom i osobom represjonowanym za antyautorytarne przekonania i działalność społeczno-polityczną. Stanowi wyraz naszej wspólnej solidarności, jest inicjatywą zupełnie oddolną. ACK organizuje pomoc prawną i materialną, zapewnia obieg informacji oraz prowadzi kampanie na rzecz uwolnienia więzionych i zaprzestania represji.
Podczas koncertu odbędzie się również zbiórka książek dla więźniów.
Odwiedzajcie:
www.ack.most.org.pl
www.facebook.com/anarchistyczny.czarny.krzyz/
*
Zachęcamy również do wysyłania listów/pocztówek do osadzonych anarchistów. Tego rodzaju wsparcie nie wymaga od nas zbyt wiele wysiłku, a dla więźniów znaczy bardzo dużo. Nie martw się, jeśli nie wiesz co napisać. Wystarczą proste słowa typu: trzymaj się, jesteśmy z Tobą etc. Pamiętajcie też, żeby przesłać więźniowi zwrotny znaczek i kopertę (jeśli chcemy by nam odpisał). Adresy więźniów i więcej informacji dot. pisania listów do zakładu karnego znajdziecie tutaj: http://www.ack.most.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=271
Zagrają:
ANARCH - ANARCHO RAP - SZCZECIN
Anarch to anarcho-punkowy rap ze Szczecina z zaangażowanymi, mocno osadzonymi w anarchizmie tekstami. Jest kontynuacją kapeli edukator(A)rtz.&Anarch - prekursora anarcho rapu w Polsce. Grupa w latach 2012-2015 nagrała około 20 kawałków dobrze przyjętych przez publikę. Koncertowała w całej Polsce głównie na skłotach i festiwalach punkowych. Po rozpadzie kapeli przyszedł czas na solowy projekt Anarcha. Na koncercie będziecie mogli usłyszeć stare kawałki w nowych wersjach, jak i całkiem nowe produkcje.
https://anarch2.bandcamp.com/album/sam-przeciwko-wszystkim
https://www.facebook.com/Anarch-784638778383951/
Około 200 osób, pracowników samorządowych oraz instytucji i placówek podlegających miastu, demonstrowało w Poznaniu, domagając się wyższych płac. Tego samego dnia odbywała się sesja rady miasta, podczas której decydowały się losy budżetu, a zatem samych podwyżek. Pikietę zorganizowały wspólnie związki zawodowe: Solidarność, OPZZ, ZNP oraz Inicjatywa Pracownicza. Łącznie reprezentują one interes 9200 pracowników, których wynagrodzenia zależą od decyzji miasta, a ściślej prezydenta – Jacka Jaśkowiaka. Na pikiecie obecni byli m.in. przedstawiciele Geopozu, Biblioteki Raczyńskich, Zespołów Żłobków, Teatru 8 Dnia, Teatru Muzycznego, MOPR, Centrum Kultury Zamek i wielu innych.
Wcześniej w poniedziałek 18 grudnia ok. 500 osób przyszło do ratusza wręczyć prezydentowi list, w którym wyrażano rozczarowanie z powodu fiaska rozmów płacowych. Związki domagają się od dłuższego czasu, by za kadencji Jacka Jaśkowiaka nastąpiły podwyżki w wysokości 700 zł brutto do podstawy wynagrodzenia. Z tej kwoty pracownicy otrzymali do tej pory 300 zł.
Jednak na ostatni, czwarty rok kadencji Jaśkowiaka zaplanowano jedynie podwyżkę w wysokości 100 zł brutto. Kwota ta nie zadowoliła związków zawodowych, które domagają się zwiększenia zaplanowanych na 2018 r. podwyżek do wysokości 400 zł.
Zarząd miasta zapowiedział obecnie, że dołoży jeszcze do zaplanowanych podwyżek jeden milion złotych oraz półtora miliona z tytułu poczynionych oszczędności (jeżeli one wystąpią), z przeznaczeniem dla osób, których zarobki są najniższe (mowa łącznie o 1700 etatach). Dotyczyć to ma niektórych placówek kultury i opiekuńczo-wychowawczych. Jednak związki uznają tę kwotę w dalszym ciągu za niewystarczającą. Pensje wielu pracowników i pracownic oscylują w granicach 2000 zł na rękę, chociaż zdążają się także dużo niższe.
Związki zawodowe zapowiadają dalsze protesty w tej sprawie.
Zapraszamy na spotkanie
Uchodźcy i imigranci w oczach mediów. Historia i współczesność.
13.12 Poznań godz. 19 Zemsta ul. Fredry 5/3A
W spotkaniu udział wezmą:
Krzysztof Wasilewski - doktor nauk humanistycznych, historyk i medioznawca.
Autor książki Bezdomnych gromady niemałe... Dyskurs imigracyjny na łamach prasy amerykańskiej (1875-1924) wydanej niedawno przez wydawnictwo Bractwo Trojka.
Zainteresowania badawcze: media alternatywne, amerykański system medialny, dyskursy mniejszościowe, postkolonializm.
Jarosław Urbański - socjolog, uczestnik Federacji Anarchistycznej oraz OZZ Inicjatywa Pracownicza. W 2016 roku prowadził wraz z grupą socjologów i politologów z Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych badania dot. uchodźców przy zachodniej granicy Polski. Badania zawierały także analizę lokalnych mediów.
Wydarzenie na FB: https://www.facebook.com/events/1604103779659026/
Spotkanie organizacyjne w/s utworzenia alternatywnej bazy turystycznej
W trakcie tegorocznej edycji Obozu Anarchistycznego w Beskidzie
Żywieckim (okolice Makowa Podhalańskiego) powstał pomysł
utworzenia na miejscu obozu anarchistycznego bazy turystycznej,
funkcjonującej dłużej niż sam obóz. Może ona stać się miejscem
odpoczynku i spotkań. Docelowo może tam powstać całoroczne
schronisko, które poza funkcją charakterystyczną dla tego typu
miejsc, mogłoby też integrować środowisko anarchistyczne
i stanowić przestrzeń autonomicznych, niezależnych rozwiązań
bytowych. Pomimo, że inicjatywa zapoczątkowana została przez środowisko
anarchistyczne, skierowana jest do szerokiego grona osób chcących
budować alternatywę wobec zastanej rzeczywistości.
Dlatego też, postanowiliśmy zorganizować pierwsze otwarte spotkanie
organizacyjne w sprawie zaprezentowania, przedyskutowania
i rozwinięcia dalszych planów związanych ze współtworzeniem tego
projektu.
Spotkanie odbędzie się 17 grudnia 2017 r. (niedziela) o godz. 14:00
w Krakowie, na Warsztacie przy ul. Zabłocie 9a/9b
(https://www.facebook.com/warsztatkrakow/)
W programie spotkania:
- historia i konotacje anarchistyczne miejsca obozu
- przedstawienie lokalnych uwarunkowań miejsca
- aktualna sytuacja prawno-własnościowa nieruchomości
i możliwości kierunków zmian
- opisanie sytuacji geodezyjno-prawnej docelowej działki
- nakreślenie możliwości organizacyjno-technologicznych
- przewidywane warianty kosztów inicjatywy
- planowane możliwości finansowania przedsięwzięcia
- pytania, wątpliwości, dyskusja
- podjęcie decyzji, na bazie uzyskanych informacji,
co do realizacji lub zaniechania kontynuacji projektu
- wybranie grupy koordynującej, określenie najbliższych celów
i podział zadań (w przypadku kontynuacji projektu).
Omówienie tematów i prowadzenie: Krawat, Zbyszek, Łukasz.
Osoby zainteresowane, a nie mogące uczestniczyć w spotkaniu, mogą
uzyskać krótką relację z jej wynikami po podaniu maila w sprawie
na adres:
Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Mile widziane propozycje, sugestie i co tam tylko.
Przybywajcie tłumnie i rozsyłajcie wici tam gdzie mogą się
znaleźć zainteresowani pomysłem. Weźcie jakieś zbędne grosze na
dobry początek :)
Wydarzenie na facebooku:
https://www.facebook.com/events/165404830859935/
Po wydarzeniach z 19 kwietnia 2015 , kiedy akcja okupacyjna pustostanu zorganizowana w ramach Antykongresu zakończyła się wezwaniem na miejsce jednostki antyterrorystycznej, sąd rejonowy w Katowicach dopiero w lutym 2016 dostarczył zatrzymanym akt oskarżenia. Oskarżono nas o naruszenie miru domowego - " wdarcie się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia..".
Wyznaczono termin pierwszej rozprawy, na którą oprócz oskarżonych przyszło kilkanaście osób w charakterze publiczności w celu okazania wsparcia. Osoby te nie zostały wpuszczone na salę obrad.
Po kilku miesiącach postępowania 15 z zatrzymanych wtedy osób, zdecydowało się przyjąć warunkowe umorzenie postępowania. Jednak 5 z nich nie zgodziło się na kompromis, dla nich walka się nie skończyła - nie przyznali się do winy.
Na pierwszą rozprawę ws. pozostałej piątki przybyło wiele osób nie tylko po to, aby zademonstrować wsparcie dla aktywistów, ale też aby pokazać władzy, że represje wobec oddolnych ruchów społecznych zawsze spotykają się ze stanowczą reakcją ze strony ruchu anarchistycznego. Każdy z zatrzymanych złożył oświadczenie. Nikt nie przyznał się do winy, każdy podkreślił polityczny charakter akcji. W trakcie rozprawy osoby obecne na publiczności rozwinęły wielki baner z napisem Solidarność Nasza Bronią. Policja zaczęła wyrzucać osoby z sali, szarpiąc je i wypychając siłą. Sędzia zakończyła rozprawę przed czasem wyznaczając cztery kolejne posiedzenia. W ich trakcie mieli zostać przesłuchani wszyscy policjanci, którzy wzięli udział w akcji na Mariackiej. Zażądaliśmy też odpowiedzi na pytania, kto wydał polecenie użycia jednostki antyterrorystycznej, czyją własnością jest kamienica na Mariackiej, czy policja została rozliczona po całej akcji i jakie były jej koszty dla budżetu publicznego.
Wyznaczono kilka rozpraw w ciągu najbliższego miesiąca, każdy z oskarżonych pracował, jeden musiał dojeżdżać aż z Poznania, podzielono się więc tak, żeby na każdej rozprawie ktoś z nich był obecny. Jednocześnie planowaliśmy kolejną akcję na nadchodzącą rozprawę tak, żeby ponownie zachwiać spokojem w budynku sądu. Niestety wymiar "sprawiedliwości" po raz kolejny pokazał swoje prawdziwe oblicze. Na drugiej z wyznaczonych 4 rozpraw sąd oświadczył, że po konsultacjach z prokuratorem wspólnie ustalono, iż niema zasadności dla przeprowadzania kolejnych posiedzeń sądu ponieważ sprawa jest jasna, nie budzi żadnych wątpliwości sądu i prokuratora, a dalsze jej prowadzenie będzie przeciąganiem całej sprawy i świadczyć będzie o przewlekłości postępowania. Dlatego sąd orzekł o winie 5 uczestników protestu i zasądził im prace społeczne w wymiarze około 40godz., zaś jednemu z oskarżonych zasądził grzywnę 550zl (ze względu na jego niezdolność do pracy). Taki obrót sprawy był dla nas zaskoczeniem. Przygotowywaliśmy się na dalszą walkę, do przesłuchania policjantów, przygotowywaliśmy kolejną akcję, jednakże sąd i prokuratura ucięli sprawę nie dając nam szans na obronę.
Każdemu wyznaczono kuratora i wymiar prac społecznych - 40 godzin rozłożono na 4 miesiące. Jest to najlżejszy wymiar kary. Oczywiście nikt nie podjął prac społecznych. Według nas jest to tożsame z przyznaniem się do winy. Dlatego po kilku miesiącach policjanci zaczęli poszukiwać oskarżonych w ich domach rodzinnych. Nie udało się ustalić ich miejsca pobytu, uznano że ukrywają się przed "wymiarem sprawiedliwości". Dlatego w ciągu ostatnich kilku miesięcy odbyły się posiedzenia, na których sąd zarządził zmianę prac społecznych na pozbawienie wolności. Jako, że konstrukcja naszego prawa jest absurdalna, pozbawiając kogoś wolności zasądza mu się połowę wymiaru prac społecznych. I tak z najlżejszego wyroku jednego z aktywistów (40 godzin do odrobienia w ciągu 4 miesięcy) zasądzono 2 miesiące aresztu! Za 40 godzin do odpracowania, za grzywnę w wysokości 550zl nasi Towarzysze mogą pójść do aresztu na ponad 60 dni.
Oto skutki policyjnego terroru w trakcie Antykongresu:
- 21 protestujących zatrzymanych,
- 3 osoby odwiezione do szpitala,
- 10 osób obciążonych dozorem policyjnym, w tym dwie dozorowane dwa razy w tygodniu,
- wejścia do domów zatrzymanych i ich rodzin,
– nachodzenie lokalu organizacyjnego,
- zastraszanie aktywistów.
Jednocześnie Antykongres okazał się dla nas nie tylko szeregiem bezpośrednich ulicznych akcji i wykładów z alternatywnych teorii. Zaistniałe sytuacje wytworzyły w nas poczucie wspólnoty, które rezonować będzie jeszcze długo, napędzając kolejne działania. Dziękujemy wam za akcje solidarnościowe! Po raz kolejny przekonaliśmy się na własnej skórze o brutalności policji - mamy ma prawo się bronić, zaś protest jest formą obrony przed władzą!
W środę, 15 listopada o godzinie 18:00 w Poznaniu przy ul. Rybaki odbyła się pikieta „Nacjonalizm nie przejdzie #2. Wygwizdujemy Winnickiego”. Organizatorem akcji było porozumienie Poznań Przeciwko Nacjonalizmowi. Mieszkańcy Poznania udowodnili, że nie dadzą zastraszyć się faszystom podającym fałszywe informacje na temat wydarzenia - faszystowska strategia polegająca na budowaniu napięcia i atmosfery strachu nie zadziałała! Na antyfaszystowskiej pikiecie stawiło się około 700 osób.
Wbrew masowo produkowanym przez prawicę kaczkom dziennikarskim, stolica Wielkopolski nie została zdemolowana przez bojówkarzy z „Antify”. Wszyscy ci, którzy usiłują tworzyć symetrię między postawą antyfaszystowską, a faszyzmem, nacjonalizmem czy homofobią, muszą czuć się rozczarowani.
Powodem zgromadzenia „Nacjonalizm nie przejdzie #2. Wygwizdujemy Winnickiego”, było pokazanie niezgody środowisk poznańskich na wzrastający nacjonalizm, ataki rasistowskie i neonazizm, który coraz bardziej jest obecny na polskich ulicach. W Poznaniu nie ma miejsca dla posła siejącego nienawiść, podsycającego nagonkę na uchodźców i odwołującego się wraz ze swoją organizacją do tradycji przedwojennych faszyzujących ugrupowań. Winnicki, znany między innymi z nieudanego ataku na romskie koczowisko we Wrocławiu, stał się twarzą faszyzującej skrajnej prawicy. Do Poznania przyjechał tego dnia po to, by spotkać się z lokalnymi wszechpolakami w jednej z piwnic przy poznańskich Rybakach. Swój sprzeciw postanowiły wyrazić: Poznań Wolny Od Nienawiści, Grupa Stonewall, Łańcuch Światła Poznań, Federacja Anarchistyczna s. Poznań i wiele innych grup. Obecność „ważnego gościa” to próba legitymizacji bandyckich działań nacjonalistów. Przykłady faszystowskiej działalności Młodzieży Wszechpolskiej w Poznaniu to m.in. napady na demonstracje, w tym Marsze Równości, lokale działaczy LGBT, Anarchistyczną klubo-księgarnię Zemsta. Głośno było także o organizowanych przez nich publicznych seansach nienawiści przeciw uchodźcom i migrantom. Ostatnie dni dodatkowo przyniosły potwierdzenie tego wizerunku. Rzecznik prasowy MW określił poglądy tej grupy jako „separatyzm rasowy”, a nacjonaliści szli podczas sobotniego Marszu Niepodległości pod hasłem „Europa Będzie Biała Albo Bezludna”.
Licznie zgromadzeni manifestanci przynieśli ze sobą gwizdki, maski z karykaturą Roberta Winnickiego i własnoręcznie zrobione potykacze z hasłami antyfaszystowskimi. Nie zabrakło nadającej całości odpowiedni rytm Samby oraz masowo skandowanych okrzyków: „Faszyzm stop”, „Nacjonalizm won z Poznania”, „Raz, dwa, trzy, cztery – dość z Winnickim do cholery”, „Wolność, Równość. Pomoc wzajemna”.
Ostatecznie spotkanie z faszystowskim posłem było wielokrotnie przerywane, a hałas generowany przez zgromadzenie zagłuszał jego bełkot.
Licznie zgromadzeni uczestnicy i uczestniczki manifestacji złożyli na koniec wydarzenia białe róże, symbolicznie wyrażające sprzeciw wobec wzrastającej fali neonazizmu. Biała Róża była niemiecką organizacją antyhitlerowską, działającą w latach 1942 – 1943.
NACJONALIZM NIE PRZEJDZIE!
POZNAŃ WOLNY OD NACJONALIZMU!
Relacja aresztowanej anarchistki
09.11.2017 r. wraz z aktywistami Obozu dla Puszczy weszłam do budynku generalnej dyrekcji lasów państwowych w Warszawie, aby rozpocząć okupację prowadzącej grabieżczą politykę leśną instytucji. Po wkroczeniu do budynku rozwiesiliśmy banery z hasłami: "Ostatni taki las w Europie. Stop wycince!", "Puszcza nie jest surowcem", "Wycofajcie harwestery"; w drzwiach postawiliśmy beczkę, do której przykuli się aktywiści. Wewnątrz mafijnej instytucji założyliśmy drugą blokadę - ekolodzy przykuli się do barierek za pomocą rur, kajdanek i u-locka. Po około 20 minutach w budynku zjawiła się policja, która wezwała posiłki. Państwowe służalczyki wraz z bojówkarzami lasów państwowych (straż leśna) otoczyły demonstrujących w środku kordonem, oddzielając nas od osób przebywających na zewnątrz. W tym czasie policjanci oglądali narzędzia służące do przykuwania i planowali akcję likwidacji blokady. LP wydelegowały do negocjacji państwowego łgarza, którego zadaniem było straszenie aktywistów przemocą, która ich spotka, jeśli dobrowolnie nie opuszczą instytucji. Podjęte negocjacje od początku były wciskaniem nam kitu - druga strona nie zamierzała niczego pertraktować, kryminalizowano nasze działania i grożono nam konsekwencjami. Znany ze swojego cholerycznego zachowania dyrektor lasów państwowych Jan Tomaszewski okazał się tchórzem - nie dotarł na rozmowę z unieruchomionymi aktywistami.
Ok. godz. 16.30 zakończyliśmy zewnętrzną blokadę ustawioną przed drzwiami budynku uznając, że ważniejsze jest utrzymanie wewnętrznej okupacji. Około godziny 17.30 policjanci przystąpili do usuwania naszej blokady. Na początku aparatczyki ostrzegły nas, że użyją siły wobec protestujących, a następnie zaczęły wyszarpywać ludzi robiących tzw. sitting. Do przykutych ekologów wysłano "specjalistów" wyposażonych w nożyce do cięcia prętów. Policyjni sadyści jak zwykle wykazali się bezmyślnością - rozciągali przypiętych rurami ludzi, tak by sprawiać im jak największy ból. Po jakimś czasie postanowili rozkuć u-locka, którym przykułam się do barierki. Gdy uznali, że nie wykręcą barierki z podłogi przystąpili do przecinania metalowego pręta za pomocą raka. W żaden sposób nie zabezpieczyli mojej szyi i twarzy przed ewentualnymi urazami. Jeden z policjantów podciągnął rowerowe zapięcie w górę, tak że przez cały czas byłam podduszana; drugi policjant trzymał mnie za głowę, w którą wcześniej zostałam uderzona łokciem, a trzeci przecinał pręt. W trakcie działań słyszałam: "sama tego chciałaś". Po przecięciu u-locka zostałam wyniesiona przez pięciu policjantów, wciąż w rowerowym zapięciu na szyi. Podczas aresztowania policjant skuł mnie kajdankami i nakłaniał, bym stanęła na nogi, a wtedy inny aparatczyk przetnie u-locka tak, by mogli go usunąć ze szyi. Odmówiłam, gdyż zachodziła obawa, że metal wbije mi się w szyję. Jeden z policjantów chwycił wówczas końcówkę u-locka, a drugi rozszerzając rozcięcie przeciskał mi pręty przez szyję. Mówiłam, żeby tego nie robili, bo narażają moje życie i zdrowie, ale w żaden sposób nie reagowali na moje prośby. Następnie zostałam odprowadzona do radiowozu i przewieziona na komisariat.
Co w tym czasie działo się na zewnątrz?
Relacja anarchistki uczestniczącej w blokadzie na zewnątrz budynkuProtestujący, którzy nie przypięli się do beczki ustawionej na zewnątrz w drzwiach wejściowych oraz nie uczestniczyli w blokadzie wewnątrz budynku, wymiennie przemawiali, trzymali bannery, robili hałas gwizdkami, rozdawali ulotki. W pewnym momencie policja, która coraz liczniej przybywała na miejsce okupacji nagle odcięła kordonem osoby będące na zewnątrz od reszty ludzi, okupujących budynek w środku.
Widząc to dobiegliśmy do aktywistów przypiętych do beczki i szczelnie się z nimi oplatając i jednocześnie domagając zaprzestania działań policji. W odpowiedzi policja szarpała ludzi, jedna osoba dostała cios w twarz. Wywleczono nas poza drugi kordon, który ustawił się przed budynkiem, oddzielając w ten sposób od wszystkich przypiętych protestujących. Pomimo wszelkich starań, nikogo nie dopuszczono do nich przez kilka godzin, natomiast na miejsce przybywały kuriozalne ilości policji, formujące się w kolejne kordony. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Kiedy przerwano blokadę wewnątrz budynku i podstawiona więźniarka chciała wywieźć protestujących, utworzyliśmy siting z przodu i z tyłu pojazdu, solidaryzując się z zatrzymanymi. Wtedy policja wpadła w kompletny szał. Rozerwała brutalnie ludzi siedzących z przodu, a z tyłu otoczyła kółkiem, z którego dzięki presji uczestników protestu udało mi się wydostać. Policja cały czas nas przewracała, szarpała. Przypadkowo wyłapana dziewczyna została przygnieciona do ziemi przez kilku funkcjonariuszy i zatrzymana. Dostała absurdalny zarzut naruszenia nietykalności oraz naruszenia miru domowego, mimo że w ogóle nie przebywała w środku budynku (sic!). W końcu chaotyczne zachowania funkcjonariuszy osłabły na tyle, że mogliśmy opuścić miejsce blokady I przenieść się pod komisariat, na który zawieźli zatrzymanych, aby tam rozpocząć akcję solidarnościową.
Nieadekwatna do sytuacji reakcja policji i bezkrytyczne współdziałanie z korporacją LP nie są dla nas żadnym zaskoczeniem. W Warszawie spotkaliśmy się z modelem działania znanym nam już z Puszczy Białowieskiej. Nasz prosty postulat wystosowany podczas protestu, aby w następnym tygodniu spotkać się z kimś z dyrekcją LP spotkał się z dosadną odpowiedzią: przemocą policji i postawieniem zarzutów popełnienia przestępstwa oraz wymownym milczeniem korporacji LP. Wydarzenia, które miały miejsce dobitnie świadczą o tym, jak ściśle powiązane są ze sobą instytucje „państwowe” i prywatne firmy, ochrona LP (straż leśna) z policją, oraz jakie jest stanowisko władzy wobec społeczeństwa, które chce bezpośrednio zamanifestować swój sprzeciw. Jest ono brutalnie pacyfikowane i kryminalizowane, policja pozostaje bezkarna, a agresja i inwigilacja ze strony aparatu władzy cały czas postępuje.
Komisariat
Relacja aresztowanej anarchistki - kontynuacjaNa komisariacie usłyszałam, że jestem "zwierzyną łowną" zatrzymującego mnie policjanta. Policjanci przez cały czas pozwalali sobie na seksitowskie uwagi wobec zatrzymanych aktywistek, zwracali się do nas na "ty" i wydawali komendy "idzie!", "siedzi!", "podpisze!". Podczas przeszukania usłyszałam: "Z recydywą nie trzeba się cackać". W trakcie kontroli osobistej odebrano mi bieliznę, gdyż wg policjantki zachodziło prawdopodobieństwo, że "zatrzymana powiesi się w areszcie", sprawdzano, czy nie ukrywam przy sobie żyletek i innych ostrych narzędzi. Policjanci wciąż powtarzali, że są "wkurwieni", bo przetrzymaliśmy ich w pracy. W odwecie ciasno skuwano ręce kajdankami i wprowadzano w błąd twierdząc m.in., że adwokat, który do nas przyszedł, nie jest "naszym" adwokatem. Część osób odmówiła wówczas widzenia się z prawnikiem.
22 aktywistów rozlokowano w aresztach na terenie całej Warszawy. Skuci, byliśmy przewożeni do aresztów, gdzie przyjęcia trwały do wczesnych godzin rannych. Na "dołku" nie podano nam wody. Niektórzy dostali suchy chleb, zupki chińskie i surówkę, gdy odmówili spożycia niewegetariańskich posiłków. Po 24 godzinach 15 osób usłyszało zarzut popełnienia przestępstwa z art. 193 kk., a dwie inne o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. W trakcie naszego aresztowania pod komendą na ul. Opaczewskiej wciąż odbywała się akcja solidarnościowa. Wypuszczanym aktywistom dawano ciepłe posiłki i napoje.
Jednego jesteśmy pewni - skoro zaszliśmy tak daleko, nie ma możliwości, byśmy się poddali i zrezygnowali z walki o dobro wspólne, jakim jest Puszcza Białowieska. Lasy państwowe mogą być pewne, że protest będzie kontynuowany do czasu, aż decyzyjność w sprawie przyrody nie powróci w ręce społeczeństwa.
WYCIĄĆ WŁADZĘ, A NIE PUSZCZĘ!www.rozbrat.org
@-TAK nr 7
a w nim m.in. ( bo to nie wszystko):
- Nacjonalizm ratuje Balcerowicza
- Utracona historia Antify
- Amerykańskie korzenie rasizmu
- Zniewolenie na dole kompletny rozpieprz na górze - rozmowa z Tomaszem Piątkiem
autorem książki ''Macierewicz i jego tajemnice''
- Wojna wojnie
- Korporacja, depresja i płace dla prezesów
- Medycyna / Koncerny / Władza część I
- Rozmowa z pracownikiem Amazona
- Lokals przeciwko wycińce puszczy
- Amnesty pożyteczni idioci polityki tureckiego rządu
- Manifest biblioteczego anarchisty
- Hassa Fathy i dobrowolność
- Faszyzm / Antyfaszyzm w kinie część 2
- 11 listopada
- Seria wydawnicza TIKN
Poza tym: sporo ilustracji, zdjęć, komiksów, koloru, dział regionalny - z aktywności ruchu @, komentarze redakcyjne i zaproszenie do dyskusji na łamach kolejnych numerów,
Nie obyło się bez błędów i wtop za co bijemy się w piersi i obiecujemy poprawę.
Jeśli chcesz nas wesprzeć lub kolportować @-TAK pisz na Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.
Demonstracja „Za wolność waszą i naszą. Historia dzieje się dziś” 11.11.2017, godzina 14:00, Plac Politechniki
Żyjemy w ciekawych czasach. Zamiast zapowiadanego końca historii, obserwujemy raczej jej powrót – skrajna prawica przejmuje władzę w Europie i Stanach. Poczucie ekonomicznego zagrożenia jest znów instrumentalizowane dla zantagonizowania grup społecznych i etnicznych, koncepcja państwa wyznaniowego przeżywa swój renesans. Plagi rasizmu, szowinizmu i mizoginii zbierają coraz większe żniwo. Rząd PiS otwarcie romansuje z polskimi faszystami z ONR i MW, umacnia państwo policyjne i zbroi paramilitarne bojówki Obrony Terytorialnej. Fala nienawiści wobec uchodźców skutkuje nieustannymi pobiciami i zastraszeniami w całej Polsce. Język prawicy na dobre zadomowił się w debacie publicznej. Nie ma już wypowiedzi i gestów nieprzyzwoitych – poglądy, które 10 lat temu wypełniały neonazistowskie ziny i zamknięte fora, dziś płyną szerokim ściekiem z mównicy sejmowej i reżimowej telewizji. Ministrowie głoszą dziś poglądy, które dotąd słyszeliśmy od neofaszystów na ulicach. Kto próbuje stawić im czoło naraża się na procesy polityczne albo przemoc fizyczną. Faszyzm znormalniał, stał się przezroczysty.
Opozycja parlamentarna widzi potężny problem w rozdawaniu pieniędzy matkom, ale gdy trzeba, dołącza do chóru pochwał dla kolaborantów i bandytów z NSZ. Lata pobłażania i bagatelizowania nacjonalizmu w mediach i polityce, lata liberalnej histerii o „dwóch ekstremach”, lata przyzwolenia na nienawiść rasową, etniczną, płciową – wszystko to przynosi brunatny plon. Plon, przed którym ruch antyfaszystowski zawsze ostrzegał. Nie mamy z tego najmniejszej satysfakcji.
Czy to dobry czas, żeby siedzieć w domu i wzruszać ramionami, czekając jak daleko to zajdzie? Gdy prawica sieje na ulicach terror, ślini się do wizji ponownego otwarcia Auschwitz i znów wybiera z bronią do lasu poćwiczyć czystki etniczne, przeciwstawiamy jej nasze tradycje. Ilekroć narodowcy stawali ramię w ramię z władzą, spotykał ich solidarny opór.
Tak było w 1905, gdy kolaborowali z caratem jako łamistrajki i bojówkarze, by złamać rewolucję.
Tak było w międzywojniu, gdy urządzali pogromy i getto ławkowe, a my tworzyliśmy antyfaszystowską samoobronę i wyjeżdżaliśmy bić się do Hiszpanii w oddziałach Dąbrowszczaków.
Tak było w czasie wojny, gdy tępieni byli przez AK za kolaborację i szmalcownictwo.
Tak było po wojnie, gdy ukryci w PZPR moczarowcy urządzali antysemickie nagonki i nie umieli ugasić buntu bez pomocy wojska.
Po każdej porażce nacjonaliści podnosili łby, tylko po to, by znów natrafić na silny opór społeczny. Dlatego wierzymy, że i tym razem, kwestią zwykłej przyzwoitości jest głośno protestować i czynnie stawiać opór nienawiści. Pomóżmy faszystom wrócić na śmietnik historii, tam gdzie ich miejsce, zamiast maszerować 11 listopada głównymi ulicami stolicy. Polacy walczyli "za wolność Waszą i Naszą", a nie pod hasłem "Polska dla Polaków". Wiemy, że nie załatwimy tego jednym marszem – praca antyfaszystowska wre cały rok i przejawia się w wielu formach.
To nie jest dobry czas na bierność. Potrzebujemy Powszechnej Zmowy przeciwko faszyzacji życia publicznego. Zmowy, do której dołączy każda i każdy ceniący wolność.Oficjalnie ją zawiązujemy i ogłaszamy - nie zamierzamy odpuszczać. Mamy dość powtórek z historii. Dlatego zapraszamy na marsz 11.11.2017 – „Za Wolność Waszą i Naszą. Historia dzieje się dziś”. Przyłącz się – wspólnie pokażmy, że nasza solidarność jest silniejsza od nienawiści!
Koalicja antyfaszystowska "Zmowa Powszechna":
Antyfaszystowska Warszawa
Autonomiczna Przestrzeń Edukacyjna
Codziennik Feministyczny
Feministyczna Brygada Rewolucyjna FeBRa
Kolektyw Przychodnia
Kolektyw Syrena
Obywatele RP
Warszawski Strajk Kobiet
Opinia Bieżąca
Porozumienie Kobiet 8 Marca
Pracownicza Demokracja
Queer Solidarnie
Stowarzyszenie Wszyscy Razem
Warszawska Komisja Środowiskowa OZZ Inicjatywa Pracownicza
Warszawski Chór Rewolucyjny
Żydowski Blok Antyfaszystowski
#zmowapowszechna
Federacja Anarchistyczna s. Poznań stanowczo przeciwstawia się wspólnemu pomysłowi poznańskich radnych PiS i PO nazwania jednej z kluczowych ulic miasta imieniem prezydenta USA Ronalda Reagana. Postać ta jest symbolem neoliberalnej polityki w sferze ekonomicznej i konserwatywnej polityki w sferze społecznej. Polityka ekonomiczna Reagana miała na celu jedynie interesy amerykańskiej gospodarki, co doprowadziło w połowie lat 80. do kryzysu ekonomicznego w wielu krajach, licznych wystąpień społecznych w Ameryce Łacińskiej i masowego głodu w krajach biednego Południa.
Administracja Reagana popierała też zbrodnicze reżimy w Ameryce Południowej, sankcjonując tym samym dokonywane przez nie mordy polityczne (m.in. w Argentynie). W tym przypadku deklaracje Reagana w sprawie polskiej i wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. nie były podyktowane troską o poszanowanie praw człowieka i obywatela, a jedynie strategią geopolityczną mającą umocnić czy utrzymać wpływy USA i amerykańskich korporacji na świecie. W tym kontekście Ronald Reagan nie zasługuje, aby jego imieniem uczcić jedną z ulic miasta Poznania. Byłoby to nie tylko przejawem pogardy dla praw człowieka i obywatela na świecie, akceptacji polityki ekonomicznej, której ton nadają amerykańskie koncerny, ale także wyrazem wiernopoddańczej względem USA postawy polskich postsolidarnościowych elit.
Uważamy, że jeżeli ulica Roosevelta ma zmienić nazwę, to powinna to być ulica Jolanty Brzeskiej, zamordowanej działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Padła ona ofiarą czyścicieli kamienic, a jednocześnie była działaczką, która wytrwale walczyła o prawa innych gnębionych najemców. I dlatego musiała zginąć. Zmiana nazwy ulicy na imienia Jolanty Brzeskiej byłaby symbolicznym odcięciem się władz miast Poznania od „dzikiej prywatyzacji” zasobów lokalowych, „czyszczenia kamienic”, „afer testamentowych” itd. Stanowiłoby to też symboliczne zadośćuczynieniem wobec tych mieszkańców i mieszkanek Poznania, które były przymusowo wysiedlane ze swoich domów, gnębione i poniżane, a na których los władze miasta Poznania długo pozostawały obojętne. Uważamy, że Jolanta Brzeska zasługuje na upamiętnienie także i z tej przyczyny, że zmaskulinizowana rada naszego miasta na patronów ulic przeważnie wybierała mężczyzn, tak iż na każdych dziesięć męskich nazwisk przypada niespełna jedna nazwa dedykowana kobiecie. Czas, aby te proporcje zmienić i docenić znaczenie kobiet oraz ich walki o prawa społeczne i polityczne.
www.rozbrat.org
W ostatnich miesiącach opinią publiczną wstrząsnęły przypadki bezprawnego zajmowania budynków oraz brutalnego wysiedlania zamieszkujących je osób w Warszawie. To jednak nie jest cała historia.
Prywatyzacja mieszkań komunalnych i zakładowych we Wrocławiu również była areną licznych nadużyć i przestępstw, których skutki odczuwalne są do dzisiaj.
My lokatorzy z ulicy Ślicznej oraz Zaułka Rogozińskiego znamy te sprawy z pierwszej ręki. Nasze mieszkania zostały sprzedane w niejasnych okolicznościach i teraz nowi właściciele próbują wyrzucić nas z naszych domów.
Przez lata odwoływaliśmy się do sądów i polityków, dotąd jednak nie uzyskaliśmy pomocy. Wydarzenia w Warszawie pokazały nam, że sprawiedliwość możemy uzyskać jedynie głośno mówiąc o dziejącym się bezprawiu i wynikającej z niego ludzkiej krzywdzie.
Dlatego też domagamy się powołania komisji weryfikacyjnej do spraw dzikiej prywatyzacji dla miasta Wrocławia, na wzór tej, która została powołana dla Warszawy.
Domagamy się odwrócenia bezprawnych decyzji prywatyzacyjnych i zwrócenia lokatorom praw do ich mieszkań.
Domagamy się ukarania osób, które za pomocą gróźb, przemocy i nękania próbowały usuwać lokatorów nielegalnie sprywatyzowanych budynków.
Demonstracja odbędzie się pod Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu
Piątek 20 października o godz. 13:00 (w czasie pracy urzędników).
Bardzo ważny głos w sprawie afery reprywatyzacyjnej. Poniżej stanowisko kolektywu Syrena oraz Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów w na temat "dużej ustawy reprywatyzacyjnej".
Duża Ustawa: miliardy z kieszeni ofiar reprywatyzacji. Stanowisko Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów i Syrena
Ogłoszony dziś projekt dużej ustawy reprywatyzacyjnej spełnia część postulatów ogłaszanych od lat przez środowiska lokatorskie. Podstawowe osiągnięcie autorów projektu to oczywiście koniec zwrotów kamienic z lokatorami. Ponadto władze formalnie uwzględniły kluczowe fakty historyczne, które dotąd celowo pomijali beneficjenci reprywatyzacji i politycy chroniący ich interesów: wypłacone już w PRL odszkodowania dla prywatnych właścicieli, wojenne zniszczenia w całym mieście oraz niespłacone publiczne kredyty, za które przed wojną budowano prywatne kamienice.
Wszytko to mogłoby sugerować, że lokatorzy – po niemal trzech dekadach nękania i walk – w końcu mogą odetchnąć z ulgą, a władze potraktowały tę grupę społeczną podmiotowo. To istotne, bowiem reprywatyzacja w III RP przyniosła już tyle szkód społecznych, że bez wątpienia można ją nazwać największą grabieżą w powojennej historii stolicy. Tymczasem kluczowe zapisy projektu ustawy sugerują, że ofiary reprywatyzacji mają słono zapłacić za spokój. Prawdziwym podmiotem krzywd i głównym zwycięzcą ustawy w takim kształcie są potomkowie największych posiadaczy przedwojennych majątków.
Fundamentem ustawy jest oddzielenie „złej”, dzikiej” reprywatyzacji, kojarzonej z mafią, kuratorami, handlarzami roszczeń, od „słusznych” zwrotów dla „prawdziwych” spadkobierców. Wiceminister Patryk Jaki zaproponował wypłaty odszkodowań finansowych dla osób spokrewnionych w pierwszej linii z właścicielami sprzed wojny. Wysokość tych odszkodowań sięga 20 procent wartości nieruchomości z dnia nacjonalizacji (lub 25 procent w formie obligacji państwowych). Nikt nie wie ile dokładnie ma kosztować taka reprywatyzacja. Podczas konferencji prasowej Jaki oszacował ten koszt na „kilkanaście miliardów złotych”. Nawet tak duży worek pieniędzy nie zadowolił środowiska spadkobierców dawnych majątków, które już zapowiedziało, że zaskarży ustawę do trybunału w Strasburgu.
Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów domaga się jak najszybszego zakończenia dramatu reprywatyzacji. W toku jej trwania, w III RP głęboko poszkodowano bezpośrednio ponad 50 tysięcy lokatorów. Władze wbrew woli ludzi przekazały ich z rąk publicznych w prywatne, skazały na podwyżki czynszów, uporczywe nękanie i wysiedlenia. Całe rodziny zadłużono na miliony złotych, wiele osób nie przeżyło tego procesu bądź znacznie podupadło na zdrowiu. Zlikwidowano tysiące mieszkań dostępnych dla osób mniej zamożnych, likwidując zarazem alternatywę dla spekulacyjnych cen na wolnym rynku. Straciliśmy na tym wszyscy.
Równolegle do zwrotów w naturze, władze wypłacały prywaciarzom „odszkodowania”: do tej pory już ponad miliard z budżetu miasta i 400 milionów z państwowej kasy. Wypłaty „rekompensat” postawiły miasto przed widmem kryzysu finansowego i wymogły cięcia socjalne: drastyczne podwyżki czynszów w lokalach komunalnych i w transporcie publicznym, prywatyzacje publicznych przedsiębiorstw czy stołówek szkolnych.
W skrócie, na fortuny dla nielicznych zrzucili się najbiedniejsi. Według naszego stowarzyszenia, skala i głębia krzywd lokatorskich w toku reprywatyzacji w III RP znacznie przekroczyła już szkody na prywatnych właścicielach w PRL.
W takim kontekście, projekt Dużej Ustawy, który zakłada wypłaty miliardowych rekompensat dla niewielkiej grupy społecznej spadkobierców, kompletnie pomija doświadczenie i potrzeby szerokiej masy społeczeństwa. Potrzeby dorosłych dzieci dawnych właścicieli traktowane są wciąż poważniej niż sprawiedliwość społeczna. Największe kwoty otrzymać mają ci, którzy przed wojną posiadali najwięcej. Taka reprywatyzacja, czyli, jak mawiają spadkobiercy „przywracanie przedwojennego uroku”, sprowadza się do przywrócenia najgorszego fragmentu epoki międzywojnia: odtwarza i pogłębia nierówności społeczne.
WSL stanowczo sprzeciwia się kontynuacji takiego kursu. Jesteśmy pewni, że miliardy złotych przekazane w ręce najbogatszych, choć i tak nie zaspokoją ich apetytów, wymogą cięcia socjalne na skali całego kraju. Tak jak po wojnie „cały naród budował swoją stolicę”, tak dziś cały naród ma budować fortuny dla nielicznych.
Zamiast wypłat miliardów złotych dla nielicznych za krzywdy sprzed 70 lat, władze muszą uznać krzywdy reprywatyzacji wyrządzonej przez państwo w III RP, której są przedstawicielami i za którą są odpowiedzialne.
Założycielka naszego stowarzyszenia, Jola Brzeska, została zamordowana i nic nie przywróci jej życia. Wciąż można i trzeba jednak odtworzyć zredukowany zasób komunalny, oddłużyć lokatorów, przywrócić usługi publiczne zlikwidowane przez kryzys wynikły z reprywatyzacji.
Jest tylko jeden zwrot na który się zgadzamy – gruntowny zwrot w stronę potrzeb społecznych i zniesienia nierówności stworzonych przez reprywatyzację.
WSL i Syrena, 11.10.2017
Zapraszamy na pikietę w obronie lokatorów z ulicy Zielonej, którym grozi eksmisja na bruk- a mowa o budynakch należących do kurii rzymsko - katolickiej!
Takich przypadków jest więcej, czesto ukrywanych lub nienagłaśnianych - czas przerwać milczące przyzwolenie!
Zapraszamy pod kurią przy ulicy Ostrów Tumski 2 w sobotę o 12:30!
wydarzenie na FB: https://pl-pl.facebook.com/events/1667418846601651/
Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów kilkakrotnie było już informowane o problemach osób mieszkających w lokalach należących do Kościoła Katolickiego. Mieszkańcy i mieszkanki nieruchomości należących do instytucji Kościelnych również doświadczają trudności w związku z wypadkami losowymi (jak choroba, utrata zatrudnienia), jak również z powodów podwyżki czynszów, czy wygórowanych żądań dotyczących najmu - w konsekwencji spotykają się z groźbą eksmisji. Przedstawiciele Kościoła Katolickiego działają w tych wypadkach często w sposób bezwzględny, kierując się bardziej zasadami wolnorynkowymi niż moralnymi. To, że wiele tych spraw „nie wypłynęło” należy przede wszystkim wiązać z faktem, iż eksmisje i wysiedlenia dotknęły osoby głęboko wierzące, które nie chcąc przynieść uszczerbku na dobrym imieniu Kościoła, lub obawiające się – w razie ujawnienia swojego wizerunku w mediach – reakcji otoczenia, głównie kapłanów i rodziny. Nie zmienia to sytuacji, iż Kościół Katolicki stał się jednym z najpoważniejszych graczy na rynku nieruchomości, którego działania podyktowane względami finansowymi, stoją jednocześnie często w sprzeczności z interesami lokatorów, czy – szerzej ujmując – grup społecznych najniżej sytuowanych. Nie może nas tu zmylić oficjalna doktryna Kościoła, która niejednokrotnie rozmija się z realnymi praktykami.
Z przypadkiem takim mamy do czynienia w odniesieniu do rodziny z ulicy Zielonej, zamieszkującej lokal należący do Kościoła. Zadłużenie było spowodowane czasową utratą pracy i niskimi zarobkami oraz chorobą nowo narodzonego dziecka. Stało się ono podstawą do uzyskania przez Kościół tytułu eksmisji w stosunku do głównego najemcy, co w konsekwencji stworzyło zagrożenie, że bez „dachu nad głową” wkrótce mogą zostać także dwoje dzieci z matką. Kościół zdecydował się doprowadzić do usunięcia rodziny mając pełną wiedzę co do jej składu i sytuacji socjalnej. Jednocześnie odrzucił propozycję zawarcia ugody i spłacenia ewentualnego zadłużenia, które – nota bene – po bliższej analizie prawnej jest sporne. Warunkiem bowiem zawarcia umowy najmu było uiszczenie przez rodzinę opłaty wynoszącej kilkanaście tysięcy złotych. Opłaty takiej nie przewiduje ustawa o ochronie praw lokatorów... i wobec powyższego najemcy chcą, aby uwzględnić tę kwotę w rozliczeniach (podobnie jak to się dzieje w przypadku kaucji). W odpowiedzi na to przedstawiciele Kościoła, zażądali jeszcze większej kwoty za „bezumowne korzystanie z lokalu”, co jest niczym innym jak tylko próbą wywarcia presji i zastraszenia rodziny. Równolegle, odpowiedzialne osoby z ramienia Kościoła nie miały skrupułów, aby utrzymywać przed Urzędem Miasta, że najemca nie jest zadłużony, w momencie kiedy starał się o tzw. dodatek mieszkaniowy (warunkiem jego przyznania jest brak zadłużenia). Wpływał on na kościelne konto. Stosowano zatem podwójne standardy w stosunku do najemcy, w zależności od tego, jakie Kościół spodziewał się uzyskać korzyści finansowe.
Nie jest dla nas zaskoczeniem, że postępowanie Kościoła w tej kwestii jest zasadniczo sprzeczne z głoszonymi przez niego zasadni. Z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia zarówno ze stron władz samorządowych, związków zawodowych, spółdzielni mieszkaniowych, firm czy osób prywatnych – za każdy razem czuli się oni rozgrzeszeni, odwołując się nie do dekalogu, ale wolnorynkowych zasad – czerpania korzyści z własności, nie oglądając się na konsekwencje społeczne. Nie jesteśmy jednak od tego, aby wgłębiać się w motywacje moralne. Spodziewamy się od Kościoła katolickiego – nie ze względów etycznych, a z racji tego, że korzysta on z uprzywilejowanej pozycji formalno-prawnej w naszym społeczeństwie – że będzie funkcjonować inaczej, niż firma przekładająca „zysk nad ludzi”.
Opisane przez WSL działania poznańskiego Kościoła budzą zatem nasz zdecydowany sprzeciw i żądamy od odpowiedzialnych władz kościelnych, zajęcie stanowiska, nie tylko w stosunku do opisanego przypadku rodziny z ul. Zielonej, ale także do szerszej roli jaką Kościół odgrywa na rynku nieruchomości, w kontekście poszanowania praw i interesów lokatorów.
Wielkpolskie Stowarzyszenie Lokatorów
Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań
wydarzenie na FB: https://pl-pl.facebook.com/events/1667418846601651/
RAMOWY PROGRAM OGÓLNOPOLSKIEGO ZJAZDU LOKATORSKIEGO
„MIASTA DLA LUDZI – NIE DLA ZYSKU”
20 - 22 PAŹDZIERNIKA 2017 Poznań
Galeria Pix House – Poznań ul. Głogowska 35a
20 październik /piątek/
Debata otwarta: Wykluczenie energetyczne a prekarne warunki mieszkaniowe
Dyskusja na temat ubóstwa energetycznego w Polsce oraz substandardów mieszkaniowych. Co oznacza ubóstwo energetyczne i jak dużym jest zjawiskiem? Jak złe warunki mieszkaniowe wpływają na segregację społeczną oraz przestrzenną?
Renata Bernas – Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów
Maria Burza - Kolektyw Syrena, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
Jakub Gogolewski – Fundacja Rozwój TAK - Odkrywki NIE
Łukasz Łyskawka– Federacja Anarchistyczna Poznań
Antoni Wiesztort - Kolektyw Syrena, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
prowadzący debatę: Jarosław Urbański WSL Poznań
21 październik /sobota/
Debata otwarta: Walka przeciwko nielegalnym wysiedleniom i spekulacjom na rynku mieszkaniowym – diagnoza sytuacji w kontekście obecnie prowadzonych walk
Podczas dyskusji zostanie podsumowana działalność przeciwko nielegalnym wysiedleniom w Poznaniu oraz Warszawie. Podejmiemy się próby diagnozy obecnej sytuacji, (co dały – z perspektywy czasu – kampanie obrony poszczególnych „czyszczonych” kamienic) oraz analizę tego, jakie środki powinniśmy podejmować by nie tylko „amortyzować” sytuację wysiedlonych lokatorów lecz mieć większy polityczny wpływ na politykę mieszkaniową, która hamowałaby rozwój rynku usług związanego z wysiedleniami.
Mec. Wojciech Gajda
Anastazja Wieczorek - Molga WSL Poznań
Kinga Kulik – Lubelska Akcja Lokatorska
Maria Burza – Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
Kornelia Piotrowska - Inicjatywa Pracownicza
prowadząca Katarzyna Czarnota WSL Poznań
Debata otwarta. Działania antygentryfikacyjne i antywysiedleńcze – koalicje różnych grup jako narzędzie budowania ruchu lokatorskiego
Podczas dyskusji, w oparciu o konkretne przykłady z Poznania i Warszawy zastanowimy się jak możemy skutecznie reagować na procesy gentryfikacji. Zostaną omówione przykłady działań antygentryfikacyjnych prowadzonych przez aktywistki i aktywistów w Londynie i Grecji oraz analiza działań w Polsce.
Maria Burza – Kolektyw Syrena, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
Hanna Gil Piątek – Aktywistka miejska, ekspertka samorządowa.
Piotr Juskowiak / Praktyka Teoretyczna Poznań
Rafał Jakubowicz – Artysta, członek OZZ Inicjatywa Pracownicza
Małgorzata Rybacka - Lubelska Akcja Lokatorska
Antoni Wiesztort - Kolektyw Syrena, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
prowadząca: Katarzyna Czarnota - WSL Poznań
Debata otwarta: Kierunki polityki mieszkaniowej gmin i państwa
Debata ma na celu podsumowanie dotychczasowej polityki gmin w kontekście mieszkalnictwa oraz analizie przyszłych założeń w odniesieniu do konkretnych dokumentów i założeń lokalnej polityki miejskiej. Podczas dyskusji odpowiemy na pytania dotyczące sposobu odpowiedzi gmin na ujawnienie procederu nielegalnych wysiedleń i tzw. „czyszczenia kamienic”.
Piotr Ciszewski - Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
Przedstawiciel Urzędu Miasta Poznań
Katarzyna Czarnota – Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów
Antoni Wiesztort - Kolektyw Syrena, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
prowadzący: Jarosław Urbański Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów, Inicjatywa Pracownicza
Debata zamknięta: Kapitalizm a rynek mieszkaniowy - debata wewnętrzna i zamknięty pokaz filmu pt. „Dispossession”
https://www.dispossessionfilm.com/#0 Wewnętrzna dyskusja o finansjeryzacji oraz prywatyzacji rynku mieszkaniowego
Wprowadzenie: Maria Burza ,Antoni Wiesztort - Kolektyw Syrena
22 października /niedziela/
Dyskusja zamknięta: Jak diagnozować sytuacje w mieście poprzez oddolne badania aktywistyczne
Wprowadzenie: Katarzyna Czarnota i Jarosław Urbański WSL
godz. 12:00 – 14:00
Debata zamknięta: Ruch społeczny czy wyręczanie państwa? Jak prowadzić działania i wzmacniać ruch lokatorski? (debata zamknięta, wymiana doświadczeń)
Odnosząca się do doświadczeń ruchu lokatorskiego. Głównym celem jest podsumowanie działań oraz krytyczna refleksja nad tym, jak powinny być prowadzone przyszłe działania by nie stać się „darmową pomocą społeczną” wyręczającą państwo, lub nie wejść w projekty, które w znaczący sposób osłabiają ruch, a stają się łatwym do przechwycenia przez lokalne władze narzędziem budowania ich wizerunku.